opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye tak bardzo się cieszyła na te wakacje. Ostatnimi czasy naprawdę nie miała sił na nic, stawiała to na naukę, która ostatnimi czasu bardzo mocno dała jej się we znaki, ale na szczęście już skończyła studia, których ukoronowaniem były egzaminy, które na szczęście zdała śpiewająco, nie było w tym nic dziwnego. Bardzo się starała, aby zostać weterynarzem i jej się udało! Na pewno jeszcze długa droga przed nią, ale co tam! Jest typem człowieka, który cieszy się z małych rzeczy, czyli tak jak powinno być. Nie ma w sobie, a w każdym razie stara się nie mieć w sobie pesymizmy, tylko optymizm, bo człowiek wtedy żyje i funkcjonuje lżej.
Cieszyła się również, że będzie mogła spędzić cały tydzień z Jacobem. Nie mieli za dużo czasu, ponieważ oboje mieli natłok obowiązków, kiedy byli razem w domu to starali się odpoczywać i naładować na kolejny dzień, ale to nie oznaczało niczego złego! Czasem i tak trzeba funkcjonować, ale to również nie oznacza, że siedzieli zamknięci w domu, co to, to nie! Fera widywała się ze swoją siostrą i przyjaciółkami.
Z Lily była nawet na zakupach, bo tak się zbiegło, że obie leciały na wakacje w tym samym czasie z czego również miały ubaw, ponieważ bracia Fitzgerald po raz kolejny pokazali, że są do siebie bardzo podobni, nie tylko fizycznie. Ona nie miała zamiaru narzekać. Potrzebowała zmienić otoczenie i wyjechać z miasteczka choćby na chwile, bo naprawdę w pewnym momencie czuła się bardzo źle, ale z racji, że jest uparta to nikomu o tym nie mówiła, uważała, że to nic poważnego – tylko zmęczenie po natłoku nauki i obowiązków.
Podróż zajęła im trochę czasu, ale kiedy dotarli do wynajętego domu Fera odetchnęła.
- Boże jak tu pięknie - powiedziała z uśmiechem patrząc na Jacoba po czym wtuliła się w niego, kiedy odłożyli oczywiście bagaże. Nie mogła się doczekać, kiedy zanurzy się w tej cudownej wodzie. Dobrze, że nie ma tutaj rekinów, które mogły by zaatakować.
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
d z i e w i ę ć

Przez kilka ostatnich dni Jake trochę dziwnie się zachowywał. Zżerał go stres, który tym razem nie był spowodowany jego pracą. Bał się, że Feraye coś zauważy, ale na szczęście sama miała sporo na głowie i chyba nie dostrzegła subtelnej zmiany w jego zachowaniu. Jacob nie chciał zepsuć niespodzianki, nad którą tyle pracował. Wspólnie z bratem wybrał idealny pierścionek zaręczynowy. Kiedy ekspedientka mu go zaprezentowała, od razu wiedział, że to właśnie ten właściwy. Chciał, aby kamień pasował do osobowości Feraye. Uważał, że jego dziewczyna zasługiwała na porządne zaręczyny. Wymyślił coś romantycznego, ale bez zbędnej pompy. Oboje nie lubili przepychu. Zresztą, Jacob wychodził z założenia, że tego typu chwila powinna być intymna.
Kiedy nadszedł dzień ich wyjazdu, stres trochę się ulotnił. Jacob czuł się podekscytowany. Miał nadzieję, że jego ukochana zgodzi się zostać jego żoną. Wiedział, że bywał palantem, ale bardzo ją kochał, chociaż gdzieś w głębi serca czuł, że Feraye zasługiwała na kogoś lepszego.
— Cieszę się, że Ci się podoba — uśmiechnął się szeroko i objął ją w pasie. Lubił ją mieć przy sobie. Miał nadzieję, że najbliższe dni upłyną im spokojnie. Oboje potrzebowali relaksu. Jake zerknął na zegarek, godzina wciąż była wczesna. Mieli przed sobą jeszcze cały dzień.
— Przygotowałem dla Ciebie małą niespodziankę, ale musisz poczekać do wieczora — wyszczerzył zęby i spojrzał w jej piękne oczy, w których mógłby utonąć. Kochał tą kobietę i nie żałował ani jednej chwili, którą razem spędzili. Zostali parą w bardzo młodym wieku i razem dorastali. Jego koledzy czasem pytali go, czy nie nudzi go związek z jedną kobietą, ale Jake zawsze odpowiadał przecząco.
— Może się rozpakowujemy i odświeżymy cię po podróży, co? — zaproponował. Takie rozwiązanie wydawało mu się całkiem rozsądne. Najpierw obowiązki, a później przyjemności. W duchu modlił się tylko, żeby Feraye przez przypadek nie znalazła pierścionka, bo to byłaby prawdziwa katastrofa.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Fera zauważyła, że jej ukochany się dziwnie zachowuje i wiele razy chciała go wziąć w obroty i wypytać co się dzieje, a jak wiemy to dla niej żaden problem, jednak z drugiej strony również uważała, że ciemnowłosy ma prawo do swoich tajemnic, a może to też być coś związanego z pracą i nie mógł jej powiedzieć. Nie chciała więc wyjść na okropną dziewuchę, która wszystko musi wiedzieć, ale to nie oznaczało, że się nie martwiła. Bala się, że stało się coś złego, a ona nie ma o tym pojęcia, tego się bardzo obawiała. Chociaż było jej trochę ciężko, bo jak wiadomo jest ciekawskim pomiotem, a jednocześnie troskliwą dziewczyną to odpuściła na chwile, dała Jacobowi czas na to, żeby sam jej powiedział co się dzieje, bo przecież w najśmielszych snach nie przewidziała tego co tak naprawdę planował Fitzgerald i co zaprząta jego głowę.
Kiedy Jacob ją przytulił przymknęła oczy i na chwile zamilkła ciesząc się tym wszystkich. Była tragicznie zmęczona, dopiero teraz to odczuwała, kiedy była dość daleko od Lorne Bay, aby zmienić otoczenie. Dawno nie miała urlopu i chyba to ją przytłoczyło, mimo tego, że ma dopiero dwadzieścia pięć lat to odczuwała zmęczenie wszystkim – życiem, pracą i tym strasznym pędem, który opanował świat.
- Nie będę chciała wracać do Lorne - zaśmiała się ciemnowłosa wtulając się jeszcze bardziej w silne ramiona Jacoba.
- Ooooo jaka niespodzianka? - Zapytała, a jej oczy zabłysły z nieskrywanej ciekawości. Fera jest bardzo ciekawskim stworzeniem, coś na kształt ciekawskiego kotka czy pieska, który wszędzie musi wejść, wszystko zobaczyć, dotknąć czy powąchać. - No dobra - powiedziała jak obrażone małe dzieciątko.
- Bardzo chętnie, nawet bym się chwile zdrzemnęła - i jak na zawołanie głośno ziewnęła, po czym zaśmiała się. - Przepraszam, ale chyba ta drzemka to pewna sprawa, zasnę na plaży - powiedziała zgodnie z tym co mogło się wydarzyć, a jeszcze jak się naje do syta to już w ogóle ogarnie ją straszna śpiączka.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jake strasznie się stresował. Bał się, że nawali na ostatniej prostej. Chciał, żeby dzisiejszy wieczór był niezapełniany. Wiedział, że jego oświadczyny zapewne nie będą idealne, ale chciał zrobić wszystko jak najlepiej. Feraye była aniołem i zasługiwała na wspaniała zaręczyny. Była miłością jego życia. Kiedy zaczęli się spotykać, byli dzieciakami. Wtedy nawet przez myśl nie przyszło mu to, że za dziesięć lat dalej będą razem. Z czasem ich związek stawał się coraz bardziej poważny. Razem dorastali. Jake nie wiedział, kim był bez Feraye. Może nie było to do końca dobre, ale Fitzgerald nie wyobrażał sobie życia bez tej drobnej, energicznej szatynki. Fera była najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek poznał.
— Możemy zostać tu na zawsze, ja nie mam nic przeciwko. Lily wyśle nam pocztą Pepsi i nie wracamy — rzucił z rozbawieniem. Jake cieszył się, że spędzą trochę czasu tylko we dwoje. Ostatnio oboje byli bardzo zapracowani, przez co mieli dla siebie trochę mniej czasu. Żadne z nich nie miało do siebie pretensji, ponieważ zdawali sobie sprawę, że to przejściowe. W dorosłym życiu tak już czasem było. Jacob był pewien, że teraz kiedy Feraye oficjalnie skończyła studia, będzie miała dla niego więcej czasu. W końcu łączenie nauki z pracą nie było prostą sprawą. Sam nigdy nie myślał o studiach. Nie miał do tego głowy. Zaraz po skończeniu szkoły średniej złożył papiery do akademii policyjnej. Początkowo planował zaciągnąć się do wojska, ale nie chciał zostawiać Fery.
— Nie ma problemu, prześpij się. Ja też chętnie utnę sobie drzemkę — oznajmił z uśmiechem. Jak postanowili, tak zrobili. Ucięli sobie dłuższą drzemkę, a następnie rozpakowali walizki i poszli na plażę. Świetnie się bawili, a kiedy wrócili wzięli prysznic i zaczęli szykować się na wieczorny spacer.
— Ładnie wyglądasz — oznajmił z szerokim uśmiechem, gdy wyszedł z łazienki. Fera wyglądała przepięknie. Jake patrzył na nią z podziwem. Sam miał na sobie lnianą koszulę oraz szorty, w których również prezentował się niczego sobie.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Fera i Jacob bardzo się od siebie różnią, ale również maja wiele cech wspólnych. Kochają się i sobie ufają, a to najważniejsze w tym wszystkim, prawda? Wzajemna miłość i zaufanie to kluczowe przymioty w dobrym związku. Oczywiście to nie wystarczy, chociaż wydaje się, że to bardzo dużo. Trzeba naprawdę być zgranym duetem i się szanować. Niby to wszystko jest proste, ale tak naprawdę to piekielnie trudne, zwłaszcza kiedy jedna strona tylko się stara. U nich to wszystko gra jak trzeba, praktycznie od zawsze są zagranym duetem. Często się kłócą, ale nie powoduje to niczego poważnego. Gorzej by było, gdyby nic się u nich nie działo, wtedy trzeba by było się martwić. Kochają się, są ze sobą tak długo, że młoda weterynarka nie wyobraża sobie życia bez niego. Nie jest typem osoby, który będzie uważać, że nie można się trzymać jednej osoby całe życie. Jeśli się kogoś kocha i chce się z nim być to nie problem, a przyjemność.
Zaśmiała się.
- Tak, na pewno by ją nam wysłała. Przyjechała by tutaj ze swoją chmurą gradową i by nas zaciągnęli do domu - mówiła z rozbawieniem, ale propozycja była bardzo kusząca. Miała nadzieje, że oboje z ciemnowłosym odpoczną będąc tutaj. Będą robić to na co mają ochotę – spacerować, pływać, albo nie robić totalnie nic, czyli tak jak powinny wyglądać wakacje. Nie trzeba ich spędzać bardzo aktywnie.
- Dziękuje - dała swojemu chłopakowi szybkiego całusa.
Na plaży naprawdę dobrze się bawili. Kiedy wrócili do pokoju Fera zdjęła sandałki po czym poszła do łazienki wziąć prysznic. Nie chciała się kłaść brudna i spocona do świeżej pościeli. Wzięła szybki prysznic używając słodkiego żelu pod prysznic. Włosy związała wysoko, wytarła się i ubrana w lekkie ciuchy wróciła do Fitzgeralda.
- Dziękuje, ty również niczego sobie - odparła obejmując go za szyje. `
Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jacob i Feraye byli ze sobą przez większą część swojego dorosłego życia. Tak naprawdę znali się od dziecka, ponieważ Lorne Bay było małym miasteczkiem. Chodzili do tych samych szkół, mieli wspólnych znajomych i byli niemal rówieśnikami, więc siłą rzeczy kojarzyli się od zawsze. Feraye nie była pierwszą miłością Jake’a. Początkowo ulokował swoje uczucia w Athenie, ale ich “związek” opierał się głównie na chodzeniu za rączkę. Po latach oboje śmiali się z relacji, która łączyła ich na przełomie podstawówki i szkoły średniej. W związku z tym można stwierdzić, że może Feraye nie była pierwszą miłością Jacoba, ale z pewnością była jego pierwszą poważną miłością. Ich relacja zaczęła rozkwitać, kiedy Lily i Sawyer zostali małżeństwem. Swoją drogą Jake po dziś dzień pamiętał ślub swojego brata. Nawet poprosił wtedy Feraye do tańca. Ten moment był przełomowy w ich relacji, a potem pierwszy raz w życiu porządnie się upił. Miał wtedy szesnaście lat, więc była to jego pierwsza poważniejsza styczność z wysokoprocentowym alkoholem. Wcześniej może potejemnie wypił jakieś piwo z kolegami, ale nic więcej. Jak to mówią, zawsze musi być ten pierwszy raz. Po tamtym pamiętnym wieczorze ich relacja nabrała tempa. Feraye wpadła mu oko, dlatego szybko wziął sprawy w swoje ręce. Nie chciał, żeby ktoś sprzątnął mu sprzed nosa tak wspaniałą dziewczynę. Kiedy zaczynali się spotykać, nikt nie brał ich związku na serio. Lily i Sawyer robili sobie nawet podśmiechujki, że od nich odgapiają. Teraz pewnie było im głupio i dobrze im tak! Jake nie zwracał jednak uwagi na głupie docinki i komentarze. Robił swoje i skupiał się na rozwoju swojego związku. Prawdę mówiąc, wtedy w liceum nie za bardzo wybiegał myślami w przyszłość. Starał się żyć chwilą. Cieszył się młodzieńczą beztroską. Jego największym problemem była zła ocena z matematyki. Po lekcjach uprawiał sport, imprezował. Wiódł życie typowego nastolatka. Z okresu liceum miał masę wspaniałych wspomnień, ale w życiu tak już jest, że nic nie trwa wiecznie. Czas pędzi nieubłaganie, a latka lecą i tak do emerytury. Szkoła średnia się skończyła, a Jake podjął poważną decyzję. Zdecydował, że dołączy do akademii policyjnej. Początkowo chciał zaciągnąć się do wojka, ale nie chciał zostawiać Feraye, a w akademii panowały nieco łagodniejsze zasady. Początki nie były łatwe, ale to właśnie jego ukochana wspierała go w tej trudnej i wyboistej drodze. On też ją wpierał, kiedy rozpoczynała studia weterynaryjne. Oboje mieli mnóstwo wspólnych planów oraz marzeń. Gdzieś w międzyczasie Jake w wyniku choroby stracił mamę. Był to dla niego naprawdę trudny moment. Bardzo przeżywał jej stratę, ale w tej sytuacji także mógł liczyć na swoją dziewczynę. Później stracił też ojca, tu również Feraye cały czas trwała u jego boku. Wiedział, że była osobą, na której mógł polegać w każdej sytuacji. Kochał ją za drobne rzeczy. Za jej piękny uśmiech, za jej cierpliwość i za jej miłość do zwierząt. Wierzył, że wspólnie stworzą wspaniałe małżeństwo, a później rodzinę. Jake był gotowy na kolejne kroki. Miał tylko dwadzieścia sześć lat, ale nie miał nic przeciwko zostaniu mężem oraz ojcem. Wręcz przeciwnie, marzył o tym. Uważał, że byłby świetnym ojcem, na pewno bardzo zabawnym i wyluzowanym.
W końcu nadszedł dzień, na który długo czekał. Od kilku miesięcy myślał o zaręczynach. Ten pomysł powoli kiełkował w jego głowie, aż w końcu magicznie olśniło go podczas jedzenia pączka, że to właśnie ten czas. Wziął sprawy w swoje ręce i zadzwonił do starszego brata. Poprosił Sawyer’a o pomoc w wyborze idealnego pierścionka. Miał swoje typy, ale chciał, żeby doradził mu ktoś doświadczony. Sawyer był jego absolutnym autorytetem w kwestii związków. Był mężem z dziesięcioletnim stażem w małżeństwie, zdaniem Jake’a dużo to o nim mówiło. Znał się na kobietach i to jak!
— Zabieram Cię zaraz na kolację i na romantyczny spacer, obejrzymy zachód słońca — cóż, choć Jake wyglądał na błazna, gdzieś w środku był typem romantyka. Feraye na pewno wielokrotnie się o tym przekonała. Uwielbiał ją rozpieszczać. Miał nadzieję, że dzisiejszy wieczór jej się spodoba. Liczył też, że wrócą już do swojego lokum jako narzeczeni. Taki był plan. Kiedy Feraye złożyła na jego ustach szybki pocałunek, Jake upewnił się, czy na pewno zabrał ze sobą pierścionek. Gdyby o nim zapomniał, chyba spaliłby się ze wstydu.
— Jesteś gotowa do wyjścia? — zapytał i delikatnie zmarszczył brwi. Trochę się denerwował, ale starał się zachowywać zupełnie naturalnie. Nie chciał, żeby Feraye zorientowała się, że coś jest grane. Bardzo dbał o to, aby utrzymać temat zaręczyn w sekrecie. Ani słowem nie wspomniał o całej sprawie Lily, ponieważ obawiał się, że ta mogłaby puścić parę z ust. Jake objął Feraye i popatrzył w jej oczy. Kochał ją i był absolutnie pewien swojej decyzji. Wiedział, że to właściwy czas. Teraz albo nigdy.
— Dobrze bawiłem się dzisiaj na plaży. Musimy zaplanować atrakcje na resztę dni. Co powiesz na nurkowanie? — zaproponował z uśmiechem. Był to jedynie luźny pomysł. Jake nie zamierzał naciskać, ale sam chętnie popatrzyłby na podwodny świat. Ryby i rafy zawsze go fascynowały.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye nadal miło wspominała wesele swojej starszej siostry, miała wtedy zaledwie piętnaście lat, ale sporo się na nim działo i na szczęście były to bardzo wesołe rzeczy. Nie było jakichś dziwnych sytuacji, które mógłby by popsuć cała ceremonie, a jak wiadomo czasem takie rzeczy się zdarzają, ponieważ jedna strona się nie dogaduje z drugą. Jeden wujek zobaczył coś czego nie powinien, albo – co gorsza żel coś zinterpretował i potem się dzieje. Takich przekładów jest naprawdę sporo i cieszyła się, że na weselu Lily i Sawyera udało się tego uniknąć. Pewnie, chociaż to jest bardziej pewne, nie przeszła mu obok tej sytuacji obojętnie i zareagowałaby na to ustawiając niektórych do piony, bo taka właśnie jest. Nie lubi krzywych sytuacji, które wywołuje ktoś specjalnie, aby zniszczyć atmosferę czy relacje. Dla niej jest to totalnie bez sensu i chyba nie ma się co dziwić, ludzie naprawdę potrafią być złośliwi i ona wiedziała o tym, dlatego reagowała na niesprawiedliwości. Oczywiście w miarę swoich możliwości, bo nie udaje Wonder Woman i nie rzuca się wszędzie, bo wtedy bardzo szybko straciłaby zdrowie, czy nawet życie.
- Dobrze, nie mogę się doczekać - powiedziała Feraye zgodnie z prawdą, ale cały czas patrzyła na niego uważnie, ponieważ było to zachowanie niepodobne do jej Jacoba. Znali się jak łyse konie i każde odchylenie od zachowania było zauważalne, ale czekała. - Można powiedzieć, że tak. Mam nadzieje, że po kolacji nie złapie mnie śpiączka spożywcza i zepsuje nam wieczór - zaśmiała się Fer, ale prawda była taka, że ta drobna dziewczyna kochała jeść i naprawdę sporo potrafiła w siebie wcisnąć. Najważniejsze, aby jej smakowało – to jedyny warunek dla jej posiłku.
- Nurkowanie? Brzmi jak coś trochę ponad moje możliwości, ale jeśli chcesz to możemy popłynąć razem, ale ja zostanę na łódce - powiedziała uśmiechając się przepraszająco, ponieważ bala się, że podczas nurkowania się wystraszy i narobi kłopotu. Nigdy tego nie robiła, ale z drugiej strony nie chciała zepsuć im dnia.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jake był podekscytowany ich wspólną przyszłością. Wiedział, że czeka ich wiele wspaniałych rzeczy. Uważał, że to odpowiedni moment na zaręczyny. Mieszkali razem od kilku ładnych miesięcy i nie byli już dwójką dzieciaków. O zgrozo, obecnie bliżej było im już do trzydziestki. Czasem zastanawiał się, jak to możliwe, że czas tak szybko pędzi? Przecież jeszcze niedawno był licealistą, który po szkole grał w kosza z kolegami, a jego największym zmartwieniem był to, co zje na podwieczorek.
— Najwyżej będziemy razem leżeć i oglądać film, może nie odpłyniesz po pięciu minutach — rzucił żartobliwie, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jake znał Feraye i doskonale wiedział, że jego dziewczyna lubi dobrze zjeść. Idealnie się składało, bo on też uwielbiał jedzenie. Czasem walczyli o ostatnie ciasteczko albo o ostatni kawałek pizzy. Zdrowa rywalizacja w związku była bardzo ważna!
— Dobrze, będziesz podziwiała same piękne widoki — stwierdził, nawiązując bardziej do siebie, niż do krajobrazów, które były równie majestatyczne, co jego osoba.
Jake i Feraye wyszli ze swojego domu. Zamknęli go i ruszyli w kierunku restauracji. Zajęli miejsce na tarasie. Tak naprawdę byli tam zupełnie sami, co bardzo mu odpowiadało. Przed wyjściem upewnił się jeszcze, czy na pewno zabrał ze sobą pierścionek. Nie chciał zaliczyć przypału, a po sobie spodziewał się niemal wszystkiego. Zamówili jedzenie, a gdy na nie czekali, rozmawiali i spoglądali na ocean. Słońce powoli zachodziło, dlatego światło było niesamowite.
— Cieszę się, że chociaż na chwilę udało nam się oderwać od codziennych obowiązków — przyznał i ukradkiem spojrzał w jej oczy. Czuł, że to właśnie ten właściwy moment.
— Wiesz, że jesteś miłością mojego życia, prawda? — Jake delikatnie ujął jej dłoń. Wziął głęboki wdech i poczuł, że paraliżuje go strach. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć dalej. Zastanawiał się, czy ma już uklęknąć czy jeszcze nie. Skarcił się w myślach i wziął się w garść. Za chwilę zamierzał paść przed nią na kolana.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye kochała Jacoba całym sercem i chciała sobie z nim ułożyć życie. Cieszyła się, że ma tego głupka w swoim życiu i nawet nie potrafiła sobie wyobrazić tego, że miałoby go nie być. Jacob stał się stałym elementem, kimś dla niej najważniejszym. To z nim przeżywała najważniejsze chwile swoje życia. Pierwszy pocałunek, pierwszy raz. Wiele rzeczy zrobili po prostu wspólnie, za to go kochała, ponieważ na stałe zapisał się w jej sercu i wspomnieniach. Oczywiście nie brała pod uwagę tego, że mogłoby go nie być. Chciała być u jego boku przez resztę swoich dni. Nie jest już dzieckiem, czy nastolatką, która marzy o bajeczkach. Nie. Ma u swojego boku cudownego faceta, którego w zasadzie spokojnie może nazwać swoim czarnym księciem
- Niczego nie mogę obiecać, ale się postaram - zaśmiała się ciemnowłosa, ale wiedziała, że chłopak ma racje. Czasem zachowywali się jak dzieci i oboje zdawali sobie z tego sprawę, jednak ich charaktery idealnie się uzupełniali. Są różni, jednocześnie będąc do siebie w pewnych kwestiach.
Na jego komentarz nie powiedziała nic, tylko się zaśmiała. Nie obyło się oczywiście bez takiego czułego zdzielenia Jake’a przez ramie, bo jakby to miało być bez!
Feraye naprawdę bardzo dobrze się czuła na tych wakacjach. Chciała odpocząć i zmiana otoczenia już bardzo pozytywnie na nią wpłynęła z czego bardzo się cieszyła, bo o to chodziło.
- Tak, mi też. Miałam już serdecznie dość tego miasteczka, chociaż kocham je całym sercem, ale dobrze jest wyjechać - uśmiechnęła się do niego patrząc uważnie na twarz swojego ukochanego, która była dość spięta i to bardzo zaczęło ją zastanawiać.
- Wiem, ty moją też, bardzo cię kocham - powiedziała ściskając jego dłoń po czym pogłaskała ukochaną twarz po policzku.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jake uważał, że był prawdziwym szczęściarzem. Nie miał pojęcia, jakim cudem wyrwał tak wspaniałą dziewczynę jak Feraye. Uważał, że na nią nie zasługiwał. Nikt nie miał do niego tyle cierpliwości, co ona, nawet jego własna matka, choć ta akurat nie żyła od wielu lat. Fera była ważną częścią jego życia. Była obok niego zarówno w tych dobrych, jak i złych chwilach. Wspierała go, kiedy jego mama zachorowała i zmarła. Była obok, gdy jego ojciec popadł w alkoholizm i zapił się na śmierć. Wszystkie te rzeczy nie były dla niego łatwe. W końcu był młodym dorosłym, w wieku dwudziestu paru lat nie powinno się chować swoich rodziców, ale Jake zaakceptował swój los. Było mu ciężko, ale nie stracił pogody życia. Skupił się na swoim życiu. Został świetnym policjantem i budował świetny związek z miłością swojego życia. Obecnie czuł się gotowy, aby sformalizować ich wieloletni związek.
Kiedy w drodze do restauracji Feraye zdzieliła go łokciem, Jake tylko upewnił się w swoim przekonaniu, że musi się jej oświadczyć. Razem tworzyli idealny duet. Nie mogli narzekać na nudę. W większości to on dbał o zapewnienie im atrakcji, bo gadał to, co mu ślina na język przyniesie.
— Cieszę się, że uważamy tak samo, bo inaczej zrobiłoby się przykro — przyznał z rozbawieniem. Denerwował się jak cholera. Czuł, że po jego czole spływa strużek potu. Otarł go i wziął głęboki wdech, a następnie nareszcie padł przed nią na kolana. Jej mina wskazywała na to, że była zaskoczona. Odetchnął z ulgą, że niespodzianka się udała, choć na razie tylko w połowie, bo Fera nie powiedziała jeszcze tak.
— Z racji tego, że oboje się kochamy i nie widzimy poza sobą świata, chciałem zapytać czy zostaniesz moją żoną? — w końcu wyrzucił z siebie te słowa. Czekał na to od wielu tygodni. Spojrzał jej w oczy i otworzył pudełko z pierścionkiem, który wybrał wspólnie ze starszym bratem. Niecierpliwie czekał na jej odpowiedź.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć i nie możemy się obwiniać za to, jeśli coś się wydarzy, a my nie mieliśmy czasu na reakcje lub po prostu nas to ominęło lub dotknęło. Fera wiele rzeczy brała na swoje barki, ale chyba w pewnym momencie dotarło do niej, że to do niczego dobrego nie prowadzi, bo w pewnym momencie się obudzi ze zmarnowanym życiem. Jacob jest dla niej najważniejszy i zawsze stara się go pocieszyć lub po prostu być przy nim, kiedy trzeba i nawet kiedy nie, bo o to chodzi przecież w związku. Serce się jej łamało, kiedy jego rodzice umierali jedno po drugim. Widziała, że bardzo to przeżywa i nie ma się w ogóle co temu dziwić. Starała się go wspierać jak tylko mogła, w każdym aspekcie. Jest dumna z niego, że tyle osiągnął, mimo tylu kłód rzucanych pod nogi.
Jacoba i Feraye to pod pewnymi względami para idealna, na swój wyjątkowy sposób. Potrafili zachowywać się jak dzieciaki, co często się zdarzało, ale byli jednocześnie odpowiedzialnymi młodymi dorosłymi, czyli wszystko tak jak powinno być!
- Nie byłbyś w stanie mnie zmusić do wyjazdu, gdyby mi się nie chciało na niego jechać - zaśmiała się Feraye patrząc uważnie na ciemnowłosego. Fera to uparty człowiek i jeśli czegoś nie chce to tego nie robi. Nie chce żyć pod czyjeś dyktando, ale z Jacobem z ogromną chęcią pojechała na wakacje.
Feraye patrzyła na niego przez sekundę po czym na jej okrąglej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Teraz do niej dotarło dlaczego jej ukochany tak dziwnie się zachowywał! Stresował się oświadczynami!
- Oczywiście, że tak! - zawołała nie zwracają zbytnio uwagi na ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu. To był ich moment.
Wstała i po prostu rzuciła się w ramiona swojego ukochanego nie czekając na jego reakcje. Szczęście po prostu ją rozsadzało od środka.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jacob czekał na ten moment całe dorosłe życie.
Po latach zebrał się na odwagę i nareszcie oświadczył się kobiecie, która była miłością jego życia. Feraye zajmowała szczególne miejsce w jego sercu. Wspierała go w trudnych chwilach i obdarzyła go miłością niemal bezwarunkową. Jake wiedział, że to u boku Fery chce spędzić resztę swoich dni. Miał nadzieję, że dożyją wspólnie sędziwego wieku. Jake pragnął wszystkiego. Ślubu, dzieci. Wiedział, że pewnego dnia staną się rodziną. Musiał przyznać, że ta perspektywa nie wydawał mu się bardzo odległa. Prawdę mówiąc, niemowlęta trochę go przerażały, ale wiedział, że gdy nadejdzie odpowiedni moment, nauczy się wszystkiego. Jake uważał, że byłby dobrym ojcem. Miał też świadomość, że bycia rodzicem trzeba było się po prostu nauczyć.
Przez ostatnie tygodnie Jake nie był sobą. Jego zachowanie faktycznie było dziwne. Chwilami unikał Feraye, ponieważ bał się, że popsuje niespodziankę, którą tak starannie zaplanował. Doskonale pamiętał dzień, w którym wspólnie ze swoim bratem starał się znaleźć odpowiedni pierścionek zaręczynowy. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ uważał, że jego ukochana zasługiwała na wszystko, co najlepsze. Kiedy Feraye powiedziała magiczne “tak”, odetchnął z ulgą. Uśmiechnął się szeroko i wstał. Wsunął na jej palec pierścionek zaręczynowy, a następnie mocno ją przytulił. Był szczęśliwy i bardzo wzruszony.
— Jejku, jak dobrze, że się zgodziłaś! Bałem się, że odmówisz — przyznał nieco rozbawiony, ale z tyłu głowy miał taką myśl.
— Zatem niebawem oficjalnie zostaniesz Pani Fitzgerald — oznajmił i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę! Niebawem miał zostać mężem, tak… MĘŻEM!
Po kolacji Jake i Feraye wybrali się na spacer po plaży, a po powrocie do domku spędzili romantyczny wieczór.

feraye beardsley

/ zt.
ODPOWIEDZ