przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
010.
We've come a long way from where we began
I'll tell you all about it when I see you again
{outfit}
Luna Dashwood potrafiła być autorefleksyjną osobą. Przez wiele lat tego jednak unikała bojąc się tego co wyjdzie, gdy zacznie się sama nad sobą zastanawiać. Ostatnie tygodnie były dla niej niewątpliwie cholernie ciężkie, ze względu na wszystko co działo sie dookoła niej. Zaczynając od tej niesczzęsnej strzelaniny, przez którą prawie straciła życie, kończąc na wzmożonej ochronie i braku jakiejkolwiek prywtaności. Jedynym plusem było to, że mogła przenieśc się do Gai i zamieszkać w ich wspólnym domu Barbie. No i nie... nie był cały różowy, chociaż Gaia upewniła się, że akurat pokój Luny taki właśnie był. To tak bardzo do niej nie pasowało, że az było śmieszne. Luna postanowiła to zostawić, bo po prostu było to idiotyczne. Zmieniłą tylko całą resztę, żeby ten róż ścian się aż tak nie rzucał w oczy. Poza tym, koniec końców był to dom Gai i nie chciała się aż tak tutaj panoszyć.
To własnie w tym pokoju spędziła prawie cały weekend podczas którego jej przyjaciółka miała zmiany w pracy i nie mogły spędzać razem czasu. Może to i dobrze, bo Luna mogła calkowicie odciać się od świata i po prostu w końcu być sama ze sobą. Leżała na łóżku i patrząc w sufit zastanawiała się jak bardzo jej życie było obecnie skomplikowane. Chciałaby wrócić do czasu, gdy wszystko było prostsze, a ona była dzieciakiem latającym po ulicach z paczką przyjaciół. Tęskniła za tym i zdała sobie sprawę jak wielką dziurę w sercu ma właśnie przez to. Poświęciła dla Dashwoodów naprawdę wiele. Zostawiła całą swoją przeszłość i wszystkich, którzy byli dla niej bliscy, byle tylko jej ojciec był zadowolny. Oczywiście, zawdzięczała mu wszystko... to on wyciagnął ją z biedy i sprawił, że miała dach nad głową po tym jak zmarła jej matka. Gdyby nie on skończyłaby w jakiejś rodzinie zastępczej, a wiadomo, że tam nie było najlepiej i wątpiła w to, by ktoś zainteresował się adopcją prawie dorosłej dziewczyny. Dashwoodowie byli jej szansą na normalne życie i postanowiła z tego skorzystać, nie wiedząc jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić. Dopiero po paru miesiącach okazało się, że ta rodzina nie jest tak wspaniała jak mogłaby się wydawać. Powoli dowiadywała się o szemranych interesach pana Dashwooda i tego w jakie sprawy sięgające daleko poza granice prawa jest zamieszany. Przez lata nauczyła się jednak z tym jakoś handlować i po prostu odwracać wzrok na tego typu sprawy, nie miała przecież zadnej siły sprawczej, by nagle zmienić swojego starego. To tak nie działało. Pewnie dalej udawałaby, że nic się nie dzieje, gdyby to wszystko nie zaczęło się na niej tak mocno odbijać. Nagle dostała ochronę, która z buciorami pakowała się w jej życie. Początkowo bardzo delikatnie, ale z czasem praktycznie nie opuszczali jej na krok. Miała kamery w swoim mieszkaniu, GPS w telefonie i jak się niedawno okazalo, nie mogła nawet siedzieć z przodu samochodu, tak na wszelki wypadek, bo tył był podobno bezpieczniejszy. To wszystko wydawało jej się być jedną wielką paranoją, na którą nie miała już więcej sił.
Chciała chociaż na chwilę poczuć się wolna, żeby było tak jak kiedyś. Bez tego całego szaleństwa dziejącego się dookoła. No i spróbowała. Któregoś dnia wmówiła swoim ochroniarzom, że musi długo pracować w kancelarii i zamknęła się w swoim gabinecie, który całe szczęście znajdował się na pierwszym piętrze i Luna była pewna, że sobie poradzi z zejściem na dół. Była przygotowana do ucieczki! Miała nawet ukryte ciuchy, w które się przebrała, żeby ochrona tak łatwo jej nie rozpoznała, gdyby akurat gdzieś ktoś przechodził chodnikiem. Wyszła przez okno i rzeczywiście powoli, przy użyciu grzymsu i rynny, udało jej się zejść na sam dół. Może będzie mieć tylko trochę siniaków, ale to było tego warte. Musiała skorzystać z okazji i szybkim krokiem przemknęła, by udać się w okolice, które kiedyś były jej tak bliskie. Nie wiedziała czy to dobry pomysł, ale nie miała nic do stracenia. Dlatego w końcu dotarła do miejsca, w którym teraz podobno mieszkał jej stary przyjaciel. Stresowała się, ale postanowiła zapukać do jego drzwi. Nie wiedziała, czy w ogóle jest w domu, ale musiała zaryzykować. Serce jej prawie zamarło, gdy zobaczyła w końcu znajomą twarz, byc może trochę już dojrzalsza, ale wciąż tak bliską jej sercu. – Hej – nie wiedziała co innego mogłaby mu powiedzieć, więc tylko tyle na razie była w stanie z siebie wykrztusić.
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer

Okej, to będzie jeszcze przed śmiercią jego matki, skoro tak wybitnie zlamiłam z odpisem, co nie. W każdym razie, w życiu Nico była już jedna denerwująca baba. Właściwie to dwie, jeśli dodać jego matkę. Trzy, jeśli dodać jego siostrę. No nie ma co się oszukiwać, w jego życiu jak już jakaś baba była, to zawsze go wkurzała albo miała zacząć wkurzać. Etap, kiedy takich reakcji u niego kobiety nie wywołały, chyba skończył się na etapie dzieciństwa. Kiedy oczywiście dziewczyny jeszcze były koleżankami od wpisania się na drzewa, a nie od ciągnięcia za warkoczyki bo nagle dziewczyńskie sprawy je wciągały i musiały sobie chodzić na herbatki z powietrzem i babeczki z piasku, a nie na prawdziwe wojny z okolicznymi pokrzywami, z patykami w dłoniach. No ale, niestety nie było do tego łatwego powrotu, żadne pstryknięcie palcami, trzepnięcie trzewiczkami, czy inne bajkowe gówno tego nie zmieni. Można iść tylko do przodu, zapominając o głupotach z przeszłości, a przyjaźnie z dzieciństwa właśnie tym były. No więc Nico nie był osobą, która myślała inaczej, dlatego nawet nie wracał myślami do wspomnień z tamtych czasów. Ale teraz, kiedy usłyszał pukanie do drzwi i szedł jej otworzyć.. cóż, trochę musiał. Otworzył je, zobaczył Lunę i zmarszczył brwi - hej, spierdalaj - podsumował krótko jej przywitanie i zatrzasnął drzwi, jakżeby inaczej, z impetem i hałasem.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna wiedziała, że może się to skończyć dośc nieprzyjemnie, ale i tak postanowiła przyjść i spróbować pogadać z Nico. Wiedziała, że zjebała ich relacje, w sumie to nawet nie ona, tylko jej stary, który zabraniał jej utrzymywać znajomości z plebsem hehe. Dla Luny było to ciężkie i traumatyzujące przeżycie, bo jednak w tamtym momencie bardzo potrzebowała swoich przyjaciół, a w swoim „nowym życiu” nie miała ich wtedy wcale. Dopiero co straciła matkę, adoptował ją praktycznie zupełnie obcy człowiek, czuła się zagubiona i na dodatek nie miała komu o tym powiedzieć. To nie były dla niej łatwe czasy. Teraz zresztą tez nie było jakoś wybitnie świetnie. Ojciec kazał jej pilnować w dzień i w nocy, nie miała w ogóle żadnej prywatności i całe szczęście, że gdy jeszcze była dzieckiem to nauczyła się jak uciekać z domu. Chociaż wtedy to bardziej z przyczepy. Nieważne. Działało bardzo podobnie i dzięki temu Luna mogła zwiać ochroniarzom, który pilnowali jej w pracy.
- Nico... no weź – za wiele nie zdążyła powiedzieć, ale i tak jesczze raz zapukała do drzwi. – Nico... – walnęła mocniej pięścią, tak że aż ją zabolało. Była mała, ale o dziwo miała dość sporo siły. – Otwórz proszę, porozmawiajmy – miał pełne prawo do tego żeby być na nią zły. Rozumiała to. To nie znaczyło, że chciała się z tym pogodzić. Kiedyś był jej bardzo bliski i teraz, gdy jej świat się powoli walił potrzebowała chociaż na chwilę wrócić do momentów, gdy wszystko było łatwe i bez problemów, a czasy dzieciństwa były do tego idealne. – Nico! – Walnęła jeszcze raz w drzwi i wzięła głęboki oddech. Chujowo, że nie chciał z nią gadac, ale Luna Dashwood, lub raczej Luna Boswell, którą dalej wolałaby być, nie poddawała się tak łatwo. Zobaczyła, że ma otwarte okno, a wiadomo, że jak Luny nie wpuścisz drzwiami to właduje się przez okno. No i właśnie to zrobila. Stare nawyki włamywania się ludziom na chate nie umierają tak łatwo. – Musimy porozmawiać – rzuciła wpatrując się w niego, gdy już stanęła na podłodze.
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
A no taki już ten Nico był, spełniał marzenia kobiet na prawo i lewo! I jeszcze u góry i podwójnie w pakiecie. Zwłaszcza, kiedy zakładał swoje błyszczące gacie i zaczynał tańczyć. No ale, o tym oczywiście nie zamierzał mówić ani Harper, ani Lunie. Ani w ogóle, nikomu, ważne że tam dużo zarabiał i dzięki temu było go stać na ćpanie i chlanie. I naprawę wiecznie rozpadającej się chatki, opłaty rachunków i takie tam, inne przydatne w życiu rzeczy, co nie. Za nieprzydatne za to uważał.. .no ludzkie interakcje. Uważał, że nikogo nie potrzebował, bo przecież i tak całe życie nie miał na kogo liczyć. Przyjaciele go zawodzili od dzieciństwa, z Luną na czele, rodzice zresztą też. Jedyna pewna rzecz, którą dostawał od ludzi, to nieustanne zawody i rozczarowanie. Bo ktoś nie potrafił stanąć po jego stronie, w jego obronie, nie potrafił go wesprzeć w trudnej chwili, a zamiast tego pokazać mu jak duży mur można stworzyć i to jak szybko. Więc tak, Nico nie wybaczał, nie polegał na nikim, na nikim mu oficjalnie nawet nie zależało. Wolał być sam niż po raz tysięczny dowiedziadywać się, że nie warto ufać ludziom i że ludzie to straszne, egoistyczne chuje. Dlatego sam wolał nim być, proste? Proste.
- Nie chce rozmawiać o bogu ani kupować twoich zestawów garnków, z avonem też możesz iść do sąsiadki - podsumował, oczywiście nawet nie otwierając drzwi. Był zły i nie wiedział po co właściwie tu przylazła. No i podejrzewał, że pewnie czegoś potrzebowała, bo co innego miałaby tu robić po tylu latach? No i nie żeby podejrzewał ją o to że sobie pójdzie, może o znalezienie megafonu czy czegoś, żeby go wołać z zewnątrz i wkurwiać, ale nie spodziewał się, że wlezie do środka.
- Nie ma sprawy, obróć się na pięcie, idź sto kroków przed siebie i mów, będę słuchać - odpowiedział z soczystym sarkazmem i uśmiechnął się krzywo, oczywiście bez wesołości.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Lunie jak zależało to umiała być naprawdę wrzodem na tyłku. Musiała tylko chcieć, a akurat w tym przypadku chciała. Zależało jej na tym, by w końcu naprawić relacje ze starym przyjacielem. W końcu to nie tak, że wtedy miała jakiś wybór... zrobiła to czego od niej wymagał jej ojciec. Posłuchała go i teraz żałowała jak cholera i właśnie dlatego tu przylazła próbując przekonać go do rozmowy, co jak się okazało nie było wcale takie łatwe. Całe szczęście, niektórych rzeczy Luna Dashwood nie zapomniała i mogła sprawnie, albo przynajmniej dość sprawnie wpakować się do jego przyczepy używając okna. Nie jej wina, że zostawił je otwarte. Ona po prostu skorzystała.
- O nie, nie, nie... - powiedziała, bo nie po to uciekała ochronie, narażała się na wkurw starego, który pewnie znowu, by ją zamknął pod kluczem, żeby teraz sobie stąd po prostu pójść i z nim nie porozmawiać. Wiedziała, że może być urażony, ale na boga... wtedy byli dziećmi. Nastolatkami. Ona na dodatek nie miała nawet matki, więc powinien chociaż spróbować jej wybaczyć to robienie głupot. - Możemy normalnie porozmawiać? Jak dwoje dorosłych? - Szczególnie, że Luna bardzo dorosło się zachowała pakując się mu do przyczepy oknem. Przykład dorosłości, ale to tylko pokazywało jak jej zależało na tym, żeby z nim po prostu wszystko wyjaśnić. - Wiem, że możesz być na mnie zły, masz do tego pełne prawo, ale proszę porozmawiaj ze mną. Daj mi poł godziny i obiecuje, że jak nie będziesz chciał to już więcej mnie nie zobaczysz - to mogło być małe kłamstwo, bo mogłaby go jeszcze nawiedzać żeby się upewnić czy zmienił zdanie czy nie. Naprawdę chciała zakopać ten durny topór.
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nico tam uważał, że po prostu była wrzodem na tyłku, nawet jeśli zdecydowanie była od niego ładniejsza. Bo nie mógł tego nie zauważyć, jak wyrosła i jak się zmieniła. To było dziwne, zawsze miał ją w głowie jako tamte nieco umorusane dziecko w trakcie zabawy, a… no teraz tej dziewczynki już nie było. Nawet jeśli wciąż się wpierdalała przez okna, czyli nie tak jak damie wypada, kontrast tego, jak widział ją po raz ostatni przed laty i tego, jak patrzył na nią teraz… no trochę tak jakby patrzył na zupełnie inną osobę, a to kim była, było jakimś odległym wspomnieniem schowanym tylko w jej oczach. Jemu też to wspomnienie przywoływało czasy, kiedy jeszcze jego brat żył i generalnie ich świat nie był aż tak chujowy jak teraz. Nawet jeśli już wtedy jego matka nie stroniła od używek. I jaka przyczepa, halo, mieszkał w domku, okej.
- Dorosłych nie ma w domu, a mi nie wolno otwierać drzwi nieznajomym - wywrócił oczami, bo owszem, zamierzał się zachowywać jak dziecko. I obrażać. Ale mogło być gorzej, mógł w nią zacząć czymś rzucać albo przez okno próbując ją z powrotem wywalić. No ale nie był aż tak wkurwiony na rozwiązania siłowe i brutalne.
- Łał, dzięki za łaskę, ale nie widziałem cię już od kilku lat, wiesz? - przypomniał jej i zmarszczył brwi - i skąd, wcale nie jestem zły, po prostu szanuje twoje zdanie. Wymazałaś mnie ze swojego życia ot tak, więc masz co chciałaś, nie ma cię w nim - podsumował. - No gdzie problem? Czego teraz potrzebujesz, co? Mam nadzieję, że nie hajsu, bo widzisz, że go kurwa nie mam, a po drugie i tak bym ci go nie dał, bo nie jestem bankiem dla ubogich - podsumował, chociaż no trochę mu się rozjechała ta odzywka, ale nieważne. Był zły i planował jej pocisnąć, jakkolwiek mu wpadło do głowy i na język, co nie.
ODPOWIEDZ