ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ zagrajmy w grę ;>

Prawdopodobnie zapłaci fortunę za Ubera z Cairns. Korporacje obsługujące tamtejsze lotnisko często zdzierały z pasażerów ogromne sumy. Prawdopodobnie mogłaby ją zaoszczędzić, gdyby odpowiednio wcześniej zadzwoniła do któregoś z członków rodziny (zarówno tej obecnej, jak i byłej, bo eks małżonek zapewne by po nią wyjechał przez wzgląd na stare, dobre czasy), wolała jednak sprawić wszystkim niespodziankę. Największą zaplanowała dla swojego syna. Nie wspomniała mu o tym, że tegoroczne święta zamierzała spędzić w domu. Uznała, że pewnego dnia po prostu zaskoczy go telefonem i zaproszeniem na świąteczny obiad (lub przedświąteczny, w zależności od jego planów), wcześniej jednak odpowiednio się do niego przygotuje.
Okej, to nie ona przygotuje. Gotowanie wciąż kiepsko jej szło. Zamówi catering, a do sprzątania mieszkania po tak długie nieobecności zapewne wynajmie jakąś panią, jednak naprawdę się postara! To ma być prawdziwa niespodzianka, dlatego póki co jeszcze do niego nie dzwoniła. Nie tylko on miał komplet kluczy do jej niewielkiego mieszkanka. Swój własny komplet, ten codzienny, zostawiła u starszej siostry. Po co miała zabierać go gdzieś na drugi koniec świata?
Nie zapowiadała się na konkretną godzinę, po prostu wspomniała, że znów jest w mieście, że wpadnie po klucze, że za jakiś czas, kiedy znowu nieco urządzi się we własnym mieszkaniu. Nie przewidziała jednego - tego, że siostra i szwagier będą urządzać wtedy (nie)wielkie świąteczne przyjęcie, do którego ona - w stroju co najmniej wskazującym na to, iż wyjechała prosto ze strefy ostrzału, z wielkimi walizkami, które udało jej się wytoczyć z taksówki z pomoc pana kierowcy - chyba nie będzie pasowała. Poniekąd już od dawna nie pasował do tej rodziny, bo kto to widział, żeby najmłodsza Hargreeves za młodu zaszła w ciąże, by zadawała się z narkomanami i chorymi ludźmi w karetce czy też już później, na izbie przyjęć, zamiast przyjmować dobrze sytuowanych, zamożnych pacjentów. A teraz? Wyjechała gdzieś w świat, żeby leczyć biedaków ze strefy objętej działaniami wojennymi, podczas gdy Patryczek, syn Beatki, był już cenionym ortopedą i leczyły się u niego same sławy. To nic, że podczas studiów był jednym z tych gorszych i nigdy nie wytrzymywał napięcia. Dla niej... Ono ja napędzało. Bez niego nie umiała funkcjonować.
Zapukała do tych kuchennych drzwi, od tyłu, a nie od frontu. Widziała przecież auta zaparkowane na podjeździe. Pochodziły z górnej półki. Ona potrzebowała tylko swojego klucza, a chyba wdepnęła w bajzel*.
- Cześć, jest Quinn? - spytała jednej z kelnerek. Wolała wszystko ogarnąć z nią; po co fatygować gospodynię? - Jestem Charlotte, najmłodsza siostra Amandy, właścicielki. Właśnie wróciłam ze Strefy Gazy. Mam na sobie wirusy i bakterie z połowy świata. Możesz poprosić jej córkę? Quinn?
Na to łapał się każdy. Wystarczyło tylko powiedzieć, że ma się Ebolę, a to otwierało wiele drzwi. Doprecyzujmy: Charlotte niczego takiego nie miała. Była zdrowa. Kłamała. Brała przykład z bohaterów filmu "Epidemia".

Quincey V. Conroy *bajzel, pozdro od cioci <3
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
005.
charlotte & quinn
should i give up or should i just keep chasing pavements?
outfit
Najwyraźniej było to ich rodzinną b o l ą c z k ą. Amanda również nie potrafiła gotować, co – niestety – nie powstrzymywało jej przed próbowaniem. Quinn natomiast, odziedziczając zestaw najlepszych cech po swoich rodzicach, zaglądała do kuchni tylko wtedy, gdy potrzebowała lodu do wódki z dietetyczną colą; wypijanie wysokokalorycznych napojów, które nie wywołują przyjemnego szumu w głowie, uważała za i d i o t y z m, wyraz głębokiego marnotrawstwa.
Podobnym marnotrawstwem skończy się świąteczna kolacja – była o tym przekonana. Zamiast dwunastu potraw, stół zasłany był niezliczoną ilością wykwintnego jedzenia, od którego Quinn robiło się niedobrze. Sam zapach sprawiał, że zamiast żołądka miała ciasny s u p e ł. Nałożyła wprawdzie na talerz kilka grillowanych krewetek, ale zamiast znaleźć się w jej ustach, zostały rozsmarowane po talerzu, który po chwili został przez obsługę wymieniony na czysty. Ułożyła dłonie na udach i w milczeniu przysłuchiwała się rozmowom rozgrywającym się dookoła. Była z n u d z o n a! Dzisiejsza kolacja nie była pierwszym spotkaniem, które pod pretekstem świąt zorganizowali rodzice; nie wiedzieć czemu, uważali, że osiągną znacznie więcej, kiedy o interesach rozmawiać będą w obecności ogromnej choinki oraz świątecznych utworów cichutko brzęczących w tle. Przyglądając się ich życiowemu dorobkowi, nikt nie powinien kwestionować słuszności podejmowanych przez nich decyzji, a Quinn powinna zapamiętywać sztuczki, które wykorzystywali, bo przecież – o czym nie dawano jej zapomnieć – w przyszłości firma przypadnie właśnie jej.
Z marazmu wyciągnęła ją dopiero kelnerka – szepnęła, że ktoś czeka na nią przy kuchennych drzwiach. Na wieść o tym uśmiechnęła się krzywo do gości i wstała od stołu. Czuła na sobie rozgniewane spojrzenie Amandy, gdy przechodziła przez jadalnię; matka z pewnością bała się, że córka p o n o w n i e wymyśliła sposób, by nastręczyć im problemów w obecności inwestorów i klientów. Bowiem zaledwie kilka dni temu Quinn odegrała przedstawienie, którego kulminacyjną sceną było przyznanie się do ciąży z byłym w i ę ź n i e m. Oczywiście było to kłamstwem, ale mimo to bawiła się przednio, widząc minę rodziców.
— Ciocia Charlotte! — zawołała, zaskoczona widokiem kobiety strudzonej długą podróżą. Przemknęła między obsługą i wcisnęła się w ramiona młodszej siostry Amandy, czując się jak mała dziewczyna, którą przecież już dawno nie była. — Rodzice nie powiedzieli mi, że wracasz — rzuciła, oderwawszy się od ciotki. — Dostawcie krzesło przy stole. Obok mojego — zwróciła się do obsługi, nawet nie pytając Charlotte o zgodę.
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Tak, to jedno łączyło ją z ciotką. Fakt, czasami Charlotte wolała postawić na zwykłe piwo (bo o nie było łatwiej podczas wyjazdów), jednak wódka z dietetyczną colą miała ten dar, że już mniejsza jej ilość wystarczyła, by wprawić człowieka w przyjemny nastrój. Mimo wszystko, następnego dnia lepiej jest postawić już na colę z cukrem, by uzupełnić glukozę i nieco szybciej podleczyć kaca.
W kwestii ilości jedzenia zapewne również zgodziłaby się z siostrzenicą. Chętnie rozdałaby to wszystko u siebie w szpitalu, jednak nie mogła porwać się na tego typu zagrywki. Nie dziś. Nie w momencie, gdy siostra z mężem gościli tyle znamienitości. Zapewne niektórzy przybyli słyszeli już o siostrze gospodyni, o tej narwanej Charlotte, która znów ruszyła w świat, by zajmować się potrzebującymi, podczas gdy mogła zarabiać naprawdę przyzwoite pieniądze w prywatnej opiece zdrowotnej. Co poradzić, szła swoją własną drogą i po cichu liczyła na to, że Quinn również to zrobi i nigdy nie pozwoli na to, by rodzina zrobiła z niej bezwładną marionetkę.
Zdaje się, że to było chyba niezbyt wykonalne. I słusznie.
- Cześć - mocno przytuliła swoją siostrzenicę. - Nie powiedzieli ci, bo nie wiedzieli, że tu będę. Znaczy... Wiedzieli, że wracam, ale nie mówiłam im, że akurat dziś przyjdę po swoje klucze i z tego, co widzę, trafiłam chyba w sam środek jakiejś większej imprezy - zerknęła na gości siedzących przy stole. - Serio, przyszłam tu tylko po klucze...
Ale chyba nie wygra z Quinn. I szczerze? Chyba nie zamierzała się z nią spierać. Chwila spędzona z rodziną przecież jej nie zbawi. W końcu to świąteczne przyjęcie. Poświęci bliskim kilka chwil, po czym odbierze swoje klucze i pójdzie do siebie, by odpocząć; zarówno po podróży, jak i po spotkaniu ze znajomymi siostry.
Okej, umówmy się, że gdy Charlotte chciała, to jednak potrafiła zrobić na ludziach naprawdę dobre wrażenie.. Potrafiła pięknie opowiadać o swojej pracy i być może naprawdę zrobiłaby to dziś prawdziwą furorę. Sek w tym, że niekoniecznie miała na to chęć.
Ale wejdzie w rolę. Przynajmniej spróbuje.
- Przepraszam za zamieszanie - odezwała się od razu, gdy niektórzy goście zwrócili uwagę na krzesełko dostawiane do stołu. - Charlotte Hargreeves, młodsza siostra Amandy. Prawdopodobnie to mnie przypadnie rola zabłąkanego wędrowcy, dla którego zostawia się to dodatkowe nakrycie.
Ot, uznała, że ogra to nieco humorystycznie. Pytanie tylko, czy siostra i szwagier podejdą do tego w podobny sposób.

Quincey V. Conroy
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
C u k i e r był wrogiem dziewczyny; wypracowała w sobie wstręt do wszystkiego, co słodkie, mimo że w dzieciństwie k o c h a ł a czekoladę. Za czekoladowe mikołaje, którym mogła obgryzać głowy, była gotowa wręcz zabić! A przynajmniej bardzo głośno krzyczeć i rozpłakać się na zawołanie, byle tylko dostać go w swoje drobne rączki. Teraz wyglądało to całkowicie odmiennie, bo Quinn myślała przede wszystkim o wyglądzie, nie o przyjemności płynącej z jedzenia czekolady.
— Ktoś na pewno ich dla ciebie poszuka, ciociu — powiedziała, niepostrzeżenie odbierając od Charlotte walizkę, którą odsunęła na bok, byle stała poza zasięgiem kobiecych rąk. — Nie znam większości z tych ludzi. Czego nie żałuję, bo są piekielnie nudni — wspomniała, widząc, że ciocia zerka w stronę stołu, przy którym siedziała śmietanka towarzyska składająca się z okolicznych biznesmenów, którym rodzice Quincey pragnęli zabrać t r o c h ę oszczędności.
Obawy Charlotte były słuszne – Quincey bowiem przez lata dostosowywała się do poleceń rodziców, spełniając większość życzeń Amandy i Ronalda. Miała nadzieję, że jeśli dostosuje się do ich wymagań, będzie mogła prosić o w i ę c e j przestrzeni. Myliła się. I wtedy zaczęła walczyć o swoje. Problem w tym, że nie była gotowa zrezygnować z rodzinnych pieniędzy, a żeby mieć do nich dostęp, musiała być posłuszna. Przynajmniej częściowo.
Nawet jeśli Amanda była zaskoczona pojawieniem się siostry, nie dała tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się przyjemnie i przywitała, oficjalnie przedstawiając jako uznaną chirurg reszcie towarzystwa.
— Opowiadaj! — zachęciła Quinn, gdy zainteresowanie przybyciem Charlott osłabło, a wokół ponownie rozbrzmiały rozmowy dotyczące interesów. — Gdzie dokładnie byłaś? Co robiłaś? Może poznałaś kogoś interesującego? Ja na przykład przez trzy miesiące tkwiłam na odwyku — odchrząknęła, bo przecież było to słowo w tym domu z a k a z a n e. — Miałam na myśli prywatny ośrodek odnowy biologicznej, oczywiście — powiedziawszy to, posłała słodki uśmiech w kierunku rodziców siedzących u szczytu.
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
- Jednego z nich kojarzę - kilka lat temu trafił do niej na oddział po tym, jak dostał zawału podczas łóżkowych igraszek z kochanką. Oczywiście Charlotte nie mogła powiedzieć, o kogo chodzi i z jakiego konkretnego powodu zna tegoż pana, jednak już samo to, że w i e d z i a ł a, skutecznie poprawiło jej humor. Tym bardziej, że mężczyzna chyba ją rozpoznał, bo zdecydowanie starał się unikać łapania z nią kontaktu wzrokowego, jednak nie zawsze ta sztuka mu się udawała.
Uznana chirurg. Blondynka posłała tylko starszej siostrze spojrzenie z gatunku tych mówiących "nie przeginaj". Nie planowała drastycznie wyprowadzać wszystkich z błędu (było o tyle łatwiej, że jej eks małżonek to Aiden Thompson, dość znany w środowisku chirurg plastyczny z Brisbane, potrafiła więc dogadać się z osobami należącymi do tak zwanej "elity"), ale nie będzie również grała w jej grę i kłamała tylko po to, by podbudować jakoś ego oraz pozycję Amandy.
- Ja? - spytała, bo nie spodziewała się, że rozmowa zejdzie nagle na jej temat. Musiała jednak przyznać, że WSZYSTKO, dosłownie wszystko, będzie ciekawsze, niż pogawędka o biznesie. - Ostatnie miesiące spędziłam na Bliskim Wschodzie. Liban, Syria, ostatnio Strefa Gazy. Byłam wszędzie tam, gdzie potrzebna była pomoc, głównie w szpitalach polowych, ale kilka razy zdarzyło mi się wyjechać w teren.
Surowy. Groźny. Pustynny. Ani trochę nie przypominał on czystego i sterylnego oddziału, na którym miałaby pracować "uznana chirurg". Czy mniej więcej to chciała usłyszeć siostra, gdy lekko zakłamała rzeczywistość? Niekoniecznie. Cóż, mogła nie ściemniać. Tyle dobrego, że Charlotte była ordynatorem, więc w razie czego to tym mogła chwalić się Amanda.
Mimo wszystko podświadomie czuła, że siostrzenica wkracza na niezbyt bezpieczny temat. Nie chciała aż tak mocno dokopać siostrze, więc posłała jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Nie macie nawet pojęcia, jak marzy mi się teraz wyjazd do takiego ośrodka. SPA, masaże... Nie wiem tylko, czy ordynatorskie obowiązki pozwolą mi na kilka dni wolnego - postanowiła przyznać się do zajmowanego przez siebie stanowiska. - Zdecydowanie musimy pojechać tam kiedyś we dwie - to powiedziała już tylko do Quinn, podobnie jak kolejne zdanie: - Naprawdę byłaś na odwyku?
Z racji wyjazdu omijały ją pewne rodzinne sytuacje. A szkoda, bo jednak w tej konkretnej sytuacji mogłaby wtedy jakoś pomóc, uruchomić znajomości i pomóc siostrzenicy.

Quincey V. Conroy
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Koniecznie musisz opowiedzieć mi tę historię, ciociu — powiedziała ani myśląc wypuścić ją przedwcześnie. Quincey była o d r o b i n ę zachłanna, a w połączeniu z zawziętością, naprawdę często udawało jej się postawić na swoim. Poza tym w pojawieniu się Charlotte dostrzegła ułaskawienie, którego naprawdę się nie spodziewała, a za które była cholernie wdzięczna.
Musiała zassać policzki, by nie roześmiać się, kiedy ciocia wzięła sprawy we własne ręce, wyjaśniając nieścisłości, których dopuściła się jej matka. Zamaskowała to, sięgając po kieliszek z winem, na które nagle nabrała większej ochoty. Mimo to nie mogła się powstrzymać i nie spuściła spojrzenia z Amandy, która, gdyby nie makijaż, z pewnością oblałaby się bordowym (pełnym złości) rumieńcem.
Dopiero spojrzenie Charlotte nieco uspokoiło dziewczynę; może ona nie chciała stawiać się siostrze – bo dlaczego miałaby to robić – za to Quinn, wciąż dusząca w sobie wszelkie niesprawiedliwości, jakich doświadczyła z rąk rodziców, nie potrafiła być w y r o z u m i a ł a.
Jestem przekonana, że mama jest z ciebie dumna, ciociu — zaznaczyła, odstawiwszy kieliszek z winem na stół obok pustego talerza, po czym uśmiechnęła się s ł o d k o, obdarzając Amandę długim spojrzeniem. Grać uczyła się od najlepszych.
Milcząc, pozwoliła, by oczy zebranych znalazły czas na odwrócenie się w innym kierunku. Charlotte dopiero wróciła do miasteczka, dlatego stawianie jej w centrum wojny uwagi było niegrzeczne.
Bardzo chętnie z tobą pojadę! Znam nawet jedno taka miejsce, podobno zatrudniają tam masażystów, którzy m u s z ą cieszyć oko — zaśmiała się znacząco, bo przecież cioteczka była po rozwodzie i zdecydowanie należało jej się więcej niż sama przyjemność z masażu.
Shhh, to słowo zakazane — przypomniała z przekąsem. — Zamknęli mnie na prawie trzy miesiące w pokoju bez klamek w oknach, co jest idiotyczne, bo nigdy nie chciałam zrobić sobie krzywdy, a nie jestem Spidermanem, który bez trudu zszedłby po gzymsie z trzeciego piętra — wyjaśniła, starając się podchodzić do sytuacji z rezerwą, trochę jakby naprawdę nie miała miejsca i służyła wyłącznie psuciu nastroju rodzicom.
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
- O, chętnie - ale nie przeszła od razu do rzeczy. Wolała najpierw spojrzeć na swoją starszą siostrę i chyba... Ponapawać się nieco jej miną. Czego ona oczekiwała? Że Charlotte będzie grała w jej grę i bezrefleksyjnie zacznie snuć jakieś opowieści, wyzbywając się w ten sposób siebie, swojej przeszłości i tego, co było jeszcze przed nią? Owszem, mogła rozwinąć ten temat, ZNACZNIE rozwinąć, ale w opowieści blondynki nie zlazłaby się raczej wzmianka o uznanej chirurg. Stanowisko, jakie zajmowała przed swoim wyjazdem (i spoiler, potem tez je zajmie) wymagało jednak dyplomacji. Nie od dziś wiadomym było, że ordynator znaczył coś więcej, niż szeregowy lekarz, a ona właśnie tę rolę pełniła. To było coś! Ordynator! Mnie mega-super-hiper-ekstra-chirurg, ale szefowa oddziału ratunkowego z doświadczeniem w terenie brzmiała jednak lepiej, niż taki ordynator dermatologii i wenerologii. Zwłaszcza wenerologii. Czy wycinanie pypci kiłowych (oby istniało coś takiego) miało być bardziej prestiżowe, niż praca w szpitalu polowym gdzieś na drugim końcu świata?
- Na pewno jest. Ja, na jej miejscu, zdecydowanie bym była - puściła oczko starszej siostrze, po czym również sięgnęła po swój kieliszek. Tyle dobrego, że była już całkiem dorosła i potrafiła radzić sobie z problemami dorosłego życia. Może i niemalże od razu wyzerowała swój kieliszek (a kto by zwracał na to uwagę), ale chętnie wypije kolejny, już nieco wolniej.
- Wiesz, po takim wyjeździe zdecydowanie bardziej ucieszy się moje ciało - i to dosłownie, bo masażami, olejkami i innymi saunami to ona zdecydowanie nie pogardzi! - Ale byłoby super, gdyby oko również nie narzekało.
A co jej szkodziło, by zabrać siostrzenicę na jakąś wyprawę życia, nawet gdyby miała ona mieć miejsce w jakimś najbliższym SPA? Charlotte już teraz widziała sam siebie na jakimś leżaku w przyjemnym ośrodku. Oczywiście nie zabrałyby ze sobą Amandy. No bez jaj.
- Pamiętasz, że gdybyś chciała pogadać, to możesz do mnie dzwonić? - zerknęła na Quinn. Chciała mieć pewność, że młoda dziewczyna będzie ufała jej nieco bardziej, niż własnej matce. - Mogłabym przywozić ci uniwersalne klamki otwierające wszystkie okna - zażartowała na koniec.

Quincey V. Conroy
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Quincey domyślała się, że osiągnięcia cioci znacząco odbiegały ilością włożonej w nie pracy oraz czasu od tych, którymi pochwalić mogła się Amanda. Szczególnie że obecną pozycję zawdzięczała swoim rodzicom, po których przejęła firmę. Oczywiście marka rozwinęła się pod jej rządami, ale duży wpływ na to miała również fuzja – Ronald nie był bowiem przypadkowym mężczyzną, który urwał się z choinki i przypadkiem padł przed nią na jedno kolano. To byłoby zbyt proste. Nie należało jednak kwestionować łączącego ich uczucia, bo w całym obłudnym świecie, którym się otaczali, ich miłość była prawdziwym wyjątkiem. Mimo to Quinn wcale nie uważała ich za szczęśliwców i robiła absolutnie wszystko, by nie skończyć jak oni. Niewiele w tym było rozsądku. Często bowiem zachowywała się tak, jakby na siłę próbowała znajdować wady u swoich rodziców. Bunt był idiotyczny, ale ona tego nie rozumiała. Była przekonana o własnej wyższości, bo przecież właśnie tego została nauczona.
Nie próbuję nawet zgadywać, co tam przeżyłaś. Na twoim miejscu nie wytrzymałabym nawet godziny — przyznała, nie kryjąc się z uznaniem. Życie, na jakie zdecydowała się Charlotte zdecydowanie nie było życiem dla niej. Quinn nie potrafiłaby obejść się bez wygód – dlatego powinna była przejrzeć na oczy i zacząć planować przyszłość, dzięki której mogłaby zapewnić sobie stabilną pozycję. Niestety nie poczyniła żadnych kroków w tym kierunku.
Bez u r a z y, ciociu, ale długo cię nie było — wspomniała. — A ja naprawdę doskonale sobie radzę, więc nie musisz się martwić. Choć, nie powiem, uniwersalna klamka to coś, czego bardzo mi brakowało — dodała, kończąc lekkim żartem, po którym napiła się wina. W międzyczasie poprosiła również, by dolano im go do kieliszków. Nawet jeśli coś ją dręczyło, przyznanie się do tego byłoby słabością, na którą nie było jej stać, a już na pewno nie w obecności tylu osób.
Bardzo spieszysz się do domu? Jeśli to pilne, nie chciałabym cię zatrzymywać — wspomniała niechętnie, domyślając się, że Charlotte chciała zobaczyć syna (?).
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Bunt nie był czymś złym. Gdyby w pewnym momencie ona sama odrobinę się nie zbuntowała, to prawdopodobnie wyglądałaby teraz tak, jak starsza siostra, a to już samo w sobie napawało ją lekkim przerażeniem. Nie to, żeby Amandzie czegoś brakowało. Przeciwnie. Jej cera stanowiła niemalże namacalny dowód na to, iż medycyna estetyczna potrafi zdziałać cuda. Szkoda tylko, że piękno zewnętrzne niekoniecznie musiało iść w parze z miłym charakterem. Fak, być może bunt Charlotte nie był do końca udany, skoro już jako osiemnastolatka urodziła dziecko, ale ostatecznie i tak skończyła porządne studia, robiła poważne rzeczy, więc i dla Quinn była nadzieja.
- Wytrzymałabyś - puściła jej oczko. No halo, były rodziną, łączyły je wspólne geny i gdyby patrzeć na to z drugiej strony, to właśnie dzięki nim Hargeeves ceniła sobie wygody. Umówmy się, spartańskie warunki jej nie przerażały, jednak musiała przyznać, że takie spa, masaże albo inne leżaki były dla niej tym, co zdecydowanie ceniła sobie po powrocie do cywilizacji.
- Żartujesz? Zawsze będę się martwić - uśmiechnęła się. Prawdopodobnie będzie martwiła się bardziej, niż rodzona matka dziewczyny, ale czy można ją za to winić? Zdecydowanie nie. Gdyby było trzeba, kupiłaby jej cały komplet klamek oraz podręczny zestaw małego ślusarza. I kto tu jest najfajniejszą ciotką w Lorne Bay? No kto?
- Wiesz, myślałam, że przyjdę tu tylko po klucze i pojadę do siebie... Marzę teraz o gorącej kąpieli - przyznała - ale mogę zostać jeszcze trochę.
Nie chciała zostawiać jej w opałach. O dziwo nie chciała też zostawiać Amandy. Zresztą, kto odmówiłby sobie przyjemności zjedzenia czegoś pysznego? Umówmy się - jej siostra nie była ideałem, ale za każdym razem potrafiła doskonale wybrać catering i przygotować przepięknie wyglądające przyjęcie.

Quincey V. Conroy
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Quincey – mimo obecnie negatywnego nastawienia – potrafiła wyciągnąć z zakamarków pamięci wiele przyjemnych wspomnień wiążących ją z rodzicami. Powierzchownie Quinn i Amanda były do siebie bardzo podobne, nawet jeśli przyznawały to niechętnie. Niełatwo znajdowały jednak wspólne zajęcie, które nie opierało się na pieniądzach, a raczej na ich wydawaniu. Im dziewczyna była starsza, tym przepaść między nimi bardziej się poszerzała. Wpływ na to z pewnością miał zawistny, k r n ą b r n y charakter oraz przeświadczenie o swojej nieomylności.
Właściwie powinnam zapytać. Pamiętasz to mieszkanie w Cairns, które rodzice kupili, żeby uniknąć płacenia wyższego podatku? Może udałoby ci się namówić moją mamę — tu zerknęła na Amandę, udającą zaangażowanie w rozmowę z jednym z biznesowych partnerów — żeby oddała je mnie, zamiast wynajmować jakimś obcym ludziom — powiedziała, celowo nie spoglądając w kierunku Amandy, całą uwagę skupiając na cioteczce. Usłyszała jednak charakterystyczne chrząknięcie ojca, którym zwykle urywał nieodpowiednie tematy. Przewróciła oczami.
Dobrze, już nie będę — mruknęła pod nosem, ale była przekonana, że ten kto chciał, usłyszał, że złożyła broń.
Nigdy tego nie zrozumiem. Jak to się stało, że jesteście tak od siebie różne. Na pewno wychowywałyście się razem? Któraś z was nie jest adoptowana? Może gdyby rodzice zdecydowali się na drugie dziecko, mieliby z niego więcej pożytku — stwierdziła, chwytając za kieliszek z winem.
Umówmy się, to była wyjątkowa sytuacja. Quinn najczęściej zachowywała swoje przemyślenia dla siebie, ale po z a b a w i e jaką zafundowali jej rodzice, odsyłając na odwyk, próbowała się im odgryźć. Nie wiedziała tylko, czy jakkolwiek ich to obchodziło.
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Poniekąd logicznym wydawało się to, że prędzej czy później Quinn odziedziczy to mieszkanie, jednak akurat w kwestiach związanych z finansami naprawdę nie chciała ingerować w relacje na linii siostra-szwagier-siostrzenica. Gdyby ktoś próbował tego w jej przypadku, prawdopodobnie zjeżyłaby się i od razu ucięłaby rozmowę, jednak tutaj szepnęła jedynie młodej kobiecie:
- Powinnyście pogadać sobie o tym na spokojnie, ale gdyby Amanda chciała usłyszeć moje zdanie...
To Quinn i tak go nie pozna. Może i siostry się ze soba nie zgadały, ale znów - Charlotte nie chciała wtrącać się do finansów jej rodziny. To nie tak, że nie ufała siostrzenicy, po prostu to nie był czas i miejsce na tego typu rozmowy, a chrząknięcie szwagra zdawało się to potwierdzać. Hargreeves nie zamierzała wdawać się z nim w jakieś wielkie dyskusje, bo dość dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak funkcjonował świat dorosłych oraz gra pozorów. Posłała mu więc porozumiewawcze spojrzenie, ale dosłownie chwilę później puściła też oczko swojej siostrzenicy.
- Załatwimy to.
Znaczy... Załatwią to rodzice dziewczyny, bo Charlotte naprawdę nie chciała się w to mieszać. Siostry siostrami, ciotki ciotkami, ale wszystko da się załatwić.
- Tak, ja też czasami zastanawiam się, czy przypadkiem nie podmienili którejś z nas przy urodzeniu.
Ot, były siostrami, bo jednak pewnej puli genów człowiek się nie wyrzeknie, jednak zdecydowanie widać było między nimi zasadnicze różnice. Gdyby jedak przyszło jej zastanawiać się, która z nich faktycznie mogłaby być adoptowana... Chyba nie znalazłaby dziś odpowiedzi na to pytanie.
Ostatecznie posiedziała jeszcze chwilę przy wspólnym stole, ale jednak zdecydowała, że najwyższy czas zabrać od siostry swoje klucze i pojechać w końcu do własnego mieszkania.

/ zt Quincey V. Conroy <3
ODPOWIEDZ