właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
003.
Dopiero kilka tygodni temu na dobre przejął stery w The Woolshed, które odziedziczył po bracie. Wcześniej zajmowała się tym jego siostra (wiadomo, że nie Teagan, tylko inna), ale robiła to z doskoku, więc trochę rzeczy zostało zaniedbanych. Red i tak był jej wdzięczny, bo w okresie rekonwalescencji po wypadku i śpiączce zupełnie nie miał głowy do tego by myśleć o klubie, pozostawionym mu w spadku przez Claya. Tutejsi pracownicy, mocno związani z tym miejscem i jego bratem, też starali się jak tylko potrafili, ale działali w osłabionym składzie i były sprawy, którymi tylko właściciel mógł się zająć. Dlatego teraz, oprócz nauki barmaństwa, która była w zasadzie odskocznią od innych obowiązków, musiał też ogarnąć jak działa cały ten biznes i co ma w zasadzie do robienia.
Większość dzisiejszego dnia spędził zanurzony w papierach i wynurzył się ze swojego biura na zapleczu dopiero po dwudziestej z mózgiem tak zlasowanym liczbami, przepisami prawnymi i negocjowaniem z dostawcami, że ledwie kojarzył jak ma na imię. Musiał sobie najpierw zaparzyć mocną yerbę, dopiero potem mógł przystąpić do obsługiwania gości. Polał kilka piw z kija, co wychodziło mu coraz lepiej i już tylko co piąte pieniło się za bardzo. Potem przygotował dwa drinki z nosem wlepionym w książeczkę z przepisami i klientka ich nie odniosła z powrotem z żądaniem by tym razem przyrządził je ktoś kompetentny, więc Aldred mógł uznać to za sukces. Właśnie popijał swoją yerbę przez słomkę, kiedy zjawiła się kolejna kobieta. Wszyscy pozostali barmani byli zajęci, więc oderwał się od blatu, o który się opierał i stanął naprzeciwko niej.
Cześć, co podać? — zagaił konwersację z lekkim uśmiechem. Odgarnął opadające mu na twarz włosy do tyłu i przyjrzał się brunetce bardziej uważnie. Była piękna, więc uśmiech przychodził jeszcze bardziej naturalnie niż zwykle. — Powinienem Cię ostrzec, że dopiero się uczę, więc jeśli chcesz cokolwiek ponad whisky z colą to będę musiał sięgnąć po książkę z przepisami — powiedział szczerze, żeby się nie rozczarowała jak przyjdzie co do czego.

fawn houghton
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
003.

Fawn nie ma w zwyczaju pojawiać się w barach sama. Zwykle otoczona była znajomymi albo jakimś towarzyszem, który miał szczęście w jej towarzystwie spędzać wieczór. Albo nieszczęście. Zależy od okoliczności, bo znajdą się na pewno tacy, którzy powiedzą i tak i tak. Co prawda na to, żeby mówić o nieszczęściu trzeba sobie zasłużyć, ponieważ z reguły była dobrym towarzystwem. Przynajmniej się starała, a to już o wiele więcej niż niektórzy mogą o sobie powiedzieć. Także należał jej się plus za to. Dzisiaj należał jej się też drink, bo jej wieczór nie należał do udanych. Każdy ma chyba na koncie nieudaną randkę i to właśnie ona sprawiła, że Fawn zamierzała dzisiaj pić sama. Nie dużo co prawda, chociaż to wszystko zależy jak się noc potoczy. Jedyne co wiedziała to to, że na pewno potrzebuje tego jednego, zbawiennego drinka, który sprawi, że będzie mogła odetchnąć i zapomnieć o swoich dzisiejszym pechu. Jakby była bohaterka jakiego filmu to na pewno uciekała by przez okno. Na szczęście nie była, więc po prostu wyszła nawet nie dziękując swojej randce za towarzystwo, bo nie było za co.
Tak właśnie znalazła się tu licząc, że ten drink jej faktycznie pomoże. Nie wiedziała, że pomogą jej też widoki, bo miło dla odmiany popatrzeć na przystojnego barmana, który się uśmiecha do niej. Nie ponurą twarz osoby, która nie potrafiła prowadzić rozmowy, a tylko rzucać przypadkowymi ciekawostkami na dość obrzydliwe tematy - Hej - przywitała go ładnym uśmiechem, który się powiększył kiedy na niego spojrzała. To chyba naturalny odruch jak się widzi tak atrakcyjną osobę. Zaśmiała się na jego słowa - To niedobrze, bo nie jestem fanką whisky - lekko się skrzywiła. Nie chciała mu robić problemu, chociaż od tego tu był przecież. Żeby jej drinka podać jakiego chciała - Ale nigdzie mi się nie śpieszy - po tych słowach jej uśmiech wrócił - Wezmę też pod uwagę, że to Twoje początki i nie będę zbyt surowa - obiecała. Nie znali się, więc nie mógł wiedzieć, że nawet jakby zaserwował jej najgorszego drinka na świecie to nie powiedziałaby mu o tym w niemiły sposób tylko próbowała tu ująć najdelikatniej jak się da i pewnie by go wypiła. Może nie całego, ale chociaż trochę. Początki są trudne, coś o tym wiedziała - Jak masz tam Pink Lady to poproszę - powiedziała wskazując na książkę, którą pewnie już zdążył wyjąć skoro taka wymagająca klientka mu się trafiła.

właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Na razie nie mógł poświadczyć o tym czy Fawn rzeczywiście stanowi dobre towarzystwo, skoro dopiero przed nim zasiadła, ale trochę liczył na to, że będzie miał szansę się przekonać. Sam uznawał siebie za całkiem niezłe, a w The Woolshed nie panował obecnie na tyle duży ruch by musiał odmawiać sobie przyjemności, jaką stanowiła miła pogawędka z piękną nieznajomą. Ze wszystkich przybytków w okolicach trafiła akurat do jego i wyglądała jakby potrzebowała drinka oraz jakiegoś miłego słowa. Albo kilku. Nie potrafił jeszcze ocenić sytuacji, ale planował to zmienić.
Byłoby łatwiej — przyznał, ale lekki uśmiech nie zszedł z jego ust. — Ale potrzebuję praktyki w robieniu drinków, więc w zasadzie to nawet lepiej się składa — dodał chwilę później. Teorii mógłby się uczyć i uczyć, ale na nic mu się ona zda, jeśli nie zacznie z niej korzystać i szlifować swoich umiejętności. Dopóki nie nabierze wprawy, średnio się przydawał stojąc na barze i obsługując klientów. A do tego przecież zmierzał. Nie chciał tylko siedzieć na zapleczu z nosem przy monitorze, próbując ogarnąć Excela i rachunkowość. To też musiał robić, rzecz jasna, ale bardzo nie chciał by prowadzenie The Wolshed tylko do tego się ograniczało. Lubił kontakt z ludźmi, a do tego całkiem go ekscytowała myśl o zaznaniu barmańskiego życia. Kiedy jeszcze Clay żył, Red głównie pomagał w sprzątaniu i temu podobnych sprawach, bo nie miał czasu by uczyć się jak robić drinki czy sprawnie polewać alkohol. Teraz się to zmieniło i to był jeden z większych celów w jego życiu. Właściwie to taki podcel, bo całościowo chodziło o to by sprawnie zarządzać klubem i nie obrócić w pył tego wszystkiego, co jego brat zbudował.
To dobrze, bo na pewno nie pójdzie mi to szybko, jeśli masz dostać dobry koktajl — stwierdził i uniósł wyżej jeden kącik ust. — Dziękuję za tę obietnicę — zaśmiał się cicho, wyciągając przy tym książeczkę. Już to wcześniej zapowiedział, a słowa kobiety jedynie utwierdziły go w przekonaniu, że przepis będzie mu potrzebny. Ten egzemplarz należał do jednej z barmanek, prawie każdy początkujący człowiek za barem dostawał taki zbiór przepisów albo sam go robił. Po jej zamówieniu zerknął w spis treści i przekartkował do odpowiedniej strony. — Mam — potwierdził, po tym jak podniósł na nią znów wzrok. Sięgnął po odpowiedni kieliszek, postawił go na ladzie, a potem po shaker. Przeczytał listę potrzebnych mu składników i zaczął je po kolei wkładać do naczynia, sprawdzając co i rusz ile czego tam nalać.
Zdradzisz mi co Cię tu dziś sprowadza? — zapytał luźno, choć był oczywiście zaintrygowany ewentualną odpowiedzią.

fawn houghton
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Sympatycznych barmanów chyba od razu sie wrzucało do tej kategorii, w sensie dobrego towarzystwa. Wszystko się okaże, ale na ta chwilę Fawn by go dokładnie tak określiła. Powitał ją uśmiechem, sam sprawił że sie zaśmiała kilka razy, także zapowiadało się dobrze. A jeśli zechciałby jej wieczór poprawić swoim towarzystwem to ona była bardzo otwarta. Nie dość, że miły to i oko było na czym zawiesić także same plusy, zero minusów.
- W takim razie lepiej trafić nie mogłeś - powiedziała z uśmiechem - Bardzo nieskromnie to zabrzmiało, ale po prostu świetnie oceniam innych - stwierdziła rozbawiona, bo to wcale lepiej nie zabrzmiało- Co sam będziesz mógł ocenić - dodała. W końcu, skoro ona zamierzała się wypowiadać na temat drinków, które jej będzie przygotowywał to on też będzie mógł jej dać jakiś feedback na temat jej działki. Była bardzo otwarta. Szczególnie, że serio wierzyła, że pójdzie jej świetnie. Przekazywanie uwag w miły i konkretny sposób było kiedyś częścią jej pracy, więc wprawę w tym miała. Gorzej jak się okaże, że nie da się tego pic, ale wątpiła mocno, że da się aż tak bardzo drinka popsuć mając instrukcję. Polewanie piwa w pewnym sensie sztuką było, natomiast drinki to zdecydowanie niższa półka. Przynajmniej ten jej.
Zaśmiała się na jego słowa - Zdecydowanie wolę dobry - powiedziała zgodnie z prawdą. Jej plany na dzisiejszy wieczór mocno się zmieniły w ciągu ostatniej godziny i w zasadzie to nic nie chciała już dzisiaj planować. Była otwarta na to co wieczór przyniesie, szczególnie że ta zmiana myślenia wydawała się dobrze działać. Red był o wiele lepszym towarzystwem, niż jej randa i była tego pewna po tych kilku minutach rozmowy, także nawet jak drink będzie niedobry to i tak jest to lepsze - Ile tu pracujesz? - zapytała. Miała nadzieję, że nie niedługo skoro musi korzystać z przepiśnika, jak się okaże że kilka miesięcy a nadal mu nie idzie to się mocno pomyliła ze stwierdzeniem, że jej wieczór sie odmienił.
Nie miała nic przeciwko, ale w pierwszej chwili się zaśmiała słysząc to pytanie. Na samo wspomnienie swojej niedokończonej randki - Nieudana randka - odpowiedziała - Chyba najgorsza w moim życiu - zastanowiła się nad tym chwile, by ostatecznie pokiwać głową, że faktycznie te słowa nieprawdą nie są - Wszyscy mnie ostrzegali, że początki randkowania po rozwodzie są ciężkie, ale nie podejrzewałam, że rozwód może popsuć gust - nic jej nie pozostawało w sumie tylko się z tego śmiać. Była to lepsza opcja, niż płakanie i zdecydowanie bardziej w jej stylu.
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Ano, barman miał pewną przewagę nad innymi ludźmi, która dodawała mu uroku, niezależnie od innych cech wyglądu czy charakteru. Dostęp do alkoholu i możliwość stawiania darmowych drinków od czasu do czasu czyniły z niego lepsze towarzystwo z miejsca. A że Red miał jeszcze całe mnóstwo innych zalet, także było w czym wybierać, jeśli Fawn potrzebowała spędzić miło czas i się trochę wyluzować po trudnej nocy. Był otwarty na różne propozycje.
Mhm — przytaknął jej jedynie z lekkim uśmiechem na ustach. Na razie nie dodawał nic o tym, że trafił bardzo dobrze nie tylko pod względem praktyki w robieniu koktajli. Może jeszcze przyjdzie na to pora, a może nie, więc po co zapeszać? Jego uśmiech stał się szerszy, kiedy usłyszał jej kolejne słowa. — Robisz to zawodowo czy coś? — zapytał rozbawiony zarówno pewnością siebie w jej głosie, jak i samą wypowiedzią. Pominąwszy samochwalenie, brzmiało to dość enigmatycznie i bardzo chciał się dowiedzieć, co kobieta miała na myśli. — Dużo tu oceniania — uznał żartobliwie, bo miał wrażenie, że nawet trochę za dużo. — Ja mogę sobie odpuścić ocenę usługi. Chyba, że wyślesz mi ją smsem — zażartował sobie. Czy próbował w ten sposób zdobyć od niej numer telefonu? Oj tak. Przepuszczenie takiej okazji jak sama się nasuwała, byłoby grzechem. On ich popełniał całkiem sporo, ale zupełnie innego rodzaju. I miał nadzieję, że żadnego nie popełni przygotowując jej tego drinka. Od tego jak wypadnie mogło zależeć czy dostanie jej numer.
Świetnie się składa, bo takie staram się serwować — zapewnił ją, a chwilę później przerzucał już stronnice swojej niewielkiej książki w poszukiwaniu odpowiedniego przepisu. Dość sprawnie poszło mu wlewanie wszystkiego do shakera i wciśnięcie połówki cytryny do środka. Na koniec wbił tam białko z jednego jajka, zgodnie z tym, co mówiła nabazgrana ostrym charakterem pisma instrukcja. — Za barem jako pełnoprawny barman jestem szósty albo siódmy raz, zwykle rezyduję jak na razie na tyłach i próbuję doprowadzić to miejsce do porządku — przyznał się, a potem zamknął pojemnik i zaczął energicznie potrząsać, żeby wszystko się porządnie wymieszało i spieniło. Odkąd stanął na własnych nogach i poczuł na siłach, żeby zająć klubem, musiał zacząć swoje prowadzenie The Woolshed od zrobienia inwentaryzacji i uzupełnienia zapasów, nadgonienia roboty papierkowej oraz dotrudnienia osób, które się zwolniły przez niepewną sytuację, będącą wynikiem śmierci Clay’a i śpiączki Aldreda. Pod jego nieobecność barem zajmowała się siostra, ale ona miała własne życie i nie mogła mu poświęcać stu procent uwagi.
Co takiego zrobił? — zapytał zaciekawiony. — Albo zrobiła — dorzucił jeszcze szybko, bo różnie to w życiu bywało i on nie miał nic przeciwko temu. — Wyszłaś z wprawy po prostu — podsunął jej inne rozwiązanie. — Szybko się odnajdziesz na powrót w tej rzeczywistości — skoro już wróciła do randkowania to ewidentnie chciała to dalej robić. A przynajmniej on miał nadzieję, że ta jedna nieudana randka nie zniechęciła jej do tego całkowicie. Byłaby to wielka strata. Skończył wstrząsanie shakerem i nalał jej różowego płynu przez sitko do kieliszka. Włożył do środka wiśnię do koktajli (maraschino cherry), a następnie przesunął całość w jej stronę. — Smacznego — życzył jej szczerze.

fawn houghton
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Ich myśli wędrowały w dokładnie tym samym kierunku, więc jeśli tylko zakomunikują to drugiej stronie to o zapeszaniu nie ma co mówić. Jemu szło to całkiem nieźle, także do listy rzeczy które zrobią z niego świetnego barmana śmiało mógł dopisać urok osobisty - Kiedyś robiłam - przyznała rozbawiona - Teraz mam kawiarnię w Lorne i staram się, żeby nie była porażką mojego życia - po tych słowach też sie zaśmiała, bo mogła to albo płakać. Tylko ktoś kto prowadzi swój biznes wiedziała jaka ciężka to robota, a od sukcesu do porażki krótka droga - Albo po prostu wyślę Ci adres mojej kawiarni, żebyś mógł wpaść na kawę - zaproponowała, bo wydawało jej się że wyłapała co w tym momencie robił. Odważnie przeskoczyła do zaproszenia go na randkę, skoro dzisiejszego wieczoru nie ma już nic do stracenia. Może tylko zyskać, szczególnie że po chwili rozmowy wydawało jej się, że Red nie dołączy do listy nieudanych randek tylko wręcz przeciwnie - I ciasto. Aktualnie w ofercie mamy trzy, bo tylko trzy umiem robić - nie zamierzała go okłamywać ani sprzedawać tego tak jak klientom mówiąc, że aktualnie mają miesiąc danej księżniczki, więc przez miesiąc będzie to samo.
- Dogadamy się - stwierdziła, a potem obserwowała jego poczynania. Nie kryła się nawet z tym, że po prostu się teraz na niego gapiła. Było na co, więc nawet jak zostanie przyłapana to totalnie było warto - Myślałam, że powiesz drugi czy trzeci raz, ale siedem to już konkretna liczba. Mniej się boję o mojego drinka jak tak - powiedziała rozbawiona - Od tej strony wygląda całkiem nieźle, ale to co się dzieje tam to już inna bajka - sama się zaczynała o tym dowiadywać. Biurokracja była chyba najgorszym elementem prowadzenia biznesu, a jego okoliczności były wyjątkowo trudne. Fawn zaczynała przynajmniej z czystą kartą.
- Zrobił - sprecyzowała od razu. Wydawało jej się, że randki z kobietami nie były takie straszne, ale na żadnej nie była więc ciężko jej to było ocenić - Chciał żebym go oceniła od 1 do 10. Wygląd, charakter i poczucie humoru, co mi się wydało dziwne, szczególnie że siedzieliśmy tak jakieś 20 minut, więc tego nie zrobiłam - powiedziała - Ale on nie miał nic przeciwko. Jak coś to jestem 6, chociaż jakbym się lepiej ubrała to nawet 7,5 - opowiadając to dotarło do niej jak absurdalna ta sytuacja była, więc się roześmiała kręcąc głową - Nie wiem czy to jest rzeczywistość, w której chce się odnajdywać - przyznała. Przygotował drinka w idealnym momencie, bo Fawn go mocno potrzebowała teraz, dlatego też od razu sie napiła - Idealny - powiedziała, a że nie kłamała świadczyło samo to że napiła sie od razu znowu.
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
O, to moje okolice — powiedział mile zaskoczony. — Ile to już próbujesz nie zmienić tego marzenia w porażkę? — dopytał, używając po części jej słów. Może się pomylił, może ta kawiarnia nie była spełnionym życzeniem, a prawda była bardziej skomplikowana, jak to miało miejsce w jego przypadku. Byłby to jednak niezwykły zbieg okoliczności, gdyby i ona dostała swój biznes w spadku po kimś. Najwyżej wyprowadzi go z błędu swoimi kolejnymi słowami. — Tak też może być — zgodził się. Możliwości mieli całkiem sporo przy takim obrocie wypadków. — Chętnie spróbuję wszystkich. Nie będę zbyt surowy w ocenianiu, nie jestem wybredny — zapewnił ją, choć nie wyglądała jakby potrzebowała zachęty, żeby go ugościć w swojej kawiarni. Nie mijał się jednak z prawdą, nie był żadnym wykwintnym smakoszem jeśli chodziło o słodkie wypieki. Bardziej wybredny był przy wytrawnych daniach.
Mhm… — mruknął przeciągle, skupiony na swoim zadaniu. Nie wspomniał słowem o tym, że przez większość tego czasu polewał tylko piwo, a i tego musiał się nauczyć, żeby nie robiło się za dużo pianki. — Tak, front może wyglądać przyzwoicie, a na tyły klientów się nie wpuszcza — zgodził się z nią w formie żartu. Nie uciekliby z krzykiem na widok sterty papierów, bo co ich to obchodziło, ale jednak panował tam znacznie większy bałagan niż to, co prezentowało się tu. Ale wierzył, że jeszcze trochę i uda mu się wszystko poukładać odpowiednio.
Bardzo… dziwny pomysł — skwitował, ujmują do dość delikatnie. Znacznie bardziej dosadne określenia przyszły mu do głowy w pierwszej kolejności, ale się nimi nie podzielił. Nie było co sobie strzępić języka na typa. Przynajmniej do czasu, gdy usłyszał jaką ocenę wystawił kobiecie, siedzącej naprzeciwko niego. — Musiał być ślepy. Albo uderzył się mocno w głowie w drodze na tę randkę — prychnął, bo tylko ktoś niespełna rozumu lub niewidomy mógłby dać jej tak niską ocenę. Nie miał zamiaru jej dawać teraz swojej własnej oceny, chociaż gdyby miał to ta dotycząca jej wyglądu byłaby dwucyfrowa. Zachował to jednak dla siebie. — Ręczę, że nie każdy jest takim idiotą. Nie za wszystkich facetów, ale znam wystarczająco dużo wyjątków by mówić to z czystym sercem — zapewnił ją, zanim zdążyła się napić. — Miód na moje serce — przyznał z wyraźną ulgą, bo nie chciał jej sprawić kolejnej przykrości tego wieczora poprzez przyrządzenie jej niedobrego drinka. — Na mój koszt, należy Ci się po tej randkowej katastrofie — rzucił i uśmiechnął się do kobiety, sięgając po swoją szklankę z lemoniadą, którą trzymał za barem. — Skoro mamy już pierwsze formalności za sobą i zaprosiłaś mnie do swojej kawiarni to wypadałoby się przedstawić — uznał. — Aldred, ale wszyscy mówią mi Red — wyciągnął rękę w jej stronę.

fawn houghton
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
- Kilka miesięcy - powiedziała, bo w sumie nie wiedziała dokładnie w tym momencie. W całym tym natłoku obowiązków musiałaby się nad tym mocno zastanowić, policzyć. Miała wrażenie, że milion lat, bo czas tak leciał a ona nie była pewna czy kiedykolwiek zwolni, a ona ze spokojem będzie mogła po prostu doglądać interesu. Nie wprowadzać milion zmian, robić robotę kilku osób czy gasić pożary - Świetnie - powiedziała - Czyli jesteś klientem idealnym, tym bardziej zapraszam częściej - stwierdziła, chociaż wcale nie chodziło tylko o to że skarg nie będzie. Chętnie sobie na niego popatrzy regularnie. Porozmawia z nim też.
Wbrew pozorom to też trzeba umieć, Fawn się kiedyś na własnej skórze przekonała jeszcze w czasach studenckich - Dokładnie tak - przytaknęła rozbawiona.
- Prawda?- nie musiał na to odpowiadać, ona po prostu ucieszyła się, że to nie ona jest wariatką, która randkować nie umiała tylko jej randka okazała się po prostu frajerem. No nie można innego słowa użyć. Miło też, że los się odwrócił i miała trochę szczęścia tego wieczoru jeśli chodzi o towarzystwo. Zaśmiała się na jego słowa - Ta druga opcja by wiele wyjaśniała - powiedziała. Nawet nie chodziło o tą ocenę, ale sam pomysł i jego ogólne zachowanie - I dzięki- uśmiechnęła się do niego ładnie. Miło było usłyszeć coś miłego, zupełnie nie wymuszonego dzięki czemu po prostu poczuła się lepiej. Chociaż jego towarzystwo już i tak jej ten wieczór poprawiło mocno, nie potrzebowała więcej. Jeśli on by miał ochotę na więcej to ona chętnie, ale no jakby się teraz rozeszli to i tak miło by wspominała ten wieczór - Mam na to dowód przed sobą - powiedziała zgodnie z prawdą, więc wcale jej nie musiał o tym zapewniać - Tylko czasem można zapomnieć - wyjaśniła, ale z uśmiechem, bo mimo że nieudane randki były dość demotywującym doświadczeniem to nie sprawiały, że straciła wiarę w mężczyzn czy związki. No może na chwilę, zaraz po zanim się nie napiła czegoś na odstresowanie. Natomiast jak już emocje opadały to nic nie pozostawało jak się z tego śmiać - Dziękuję - podziękowała pięknie się do niego uśmiechając - Jest szansa, że kończysz niedługo i kolejnego wypijesz ze mną? - zapytała. Roześmiała się na jego słowa, bo ona w tej całej rozmowie zupełnie zapomniała, że powinna się przedstawić - No tak - pokręciła głową nadal się śmiejąc uroczo - Fawn - przedstawiła się delikatnie ściskając rękę, którą w jej kierunku wyciągnął - Miło Cię poznać Red - dodała jeszcze zgodnie z prawdą - Teraz będę mogła użyć imienia jak zapisze Twój numer, zamiast przystojny barman - taka flirciara z niej.

aldred reddington
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Pokiwał głową. Też by musiał liczyć ile dokładnie czasu spędził jako oficjalny właściciel The Woolshed. Zdawało mu się, że przecieka mu on przez palce i nigdy nie jest go wystarczająco dużo by zrobić wszystko, co było do zrobienia. Jego lista zadań jedynie rosła, nigdy nie malała, niezależnie od tego jak dużo udawało mu się w ciągu dnia z niej skreślić.
Możemy w takim razie założyć, że ta jest prawdziwa — zaproponował jej. Przecież to nie tak, że miała zamiar jeszcze się z typem kiedyś zobaczyć (a jeśli tak było to może Red powinien ją zabrać do szpitala, żeby sprawdzili czy nie ma wstrząśnienia mózgu, bo sama się uderzyła w głowę), więc mogli zakładać sobie co tylko chcieli na jego temat i facet nic z tym nie mógł zrobić. Krzywdy mu przy tym nie robili, a Fawn mogła się dzięki temu poczuć lepiej, więc dla Reddingtona było to jak najbardziej w porządku. — Nie ma za co — odpowiedział ze szczerym uśmiechem. Samą prawdę jej mówił w tym momencie, więc nie było za co dziękować. — Teraz to ja dziękuję — rzucił w zamian. To czy należał do zacnego grona facetów, którzy nie byli złamasami już leżało w zakresie jej oceny, choć nieskromnie był skłonny się z nią zgodzić. Był całkiem dobrym gościem. I stanowił przyzwoite towarzystwo. A już na pewno w porównaniu do jej poprzedniej randki. Po jej pytaniu rozejrzał się po okolicy, żeby zobaczyć czy jest jeszcze potrzebny, czy też może wyjść z roli barmana i pozostać jedynie właścicielem, który chce się zrelaksować po ciężkim dniu pracy i porozmawiać z interesującą kobietą, która zupełnie przypadkiem usiadła naprzeciwko niego. — Wydaje mi się, że jest — przytaknął, wracając spojrzeniem do jej sylwetki. — Poradzą sobie beze mnie. Spędziłem ostatnie kilkanaście minut z Tobą i nikt nic ode mnie nie chciał za barem, więc nie wiem na ile w ogóle jestem tu użyteczny — dodał pół żartem pół serio. — Zrobić Ci jeszcze jednego drinka, skoro robię dla siebie? — zapytał jej, bo głupio by było z jego strony jakby on miał co pić, a ona nie.
Mi też miło Cię poznać — powiedział, kiedy wypuszczał jej rękę. — Teraz możesz obie rzeczy tam zapisać, żeby nie zapomnieć — zaproponował z zawadiacką miną. Zaczął przygotowywać napój dla siebie, żeby móc do niej zaraz dołączyć już nie jako przystojny barman, ale po prostu jako Red.

fawn houghton
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Zdecydowanie nie zamierzała sie z nim spotkać znowu. W zasadzie to chciała sobie przerwę od randek zrobić, bo więcej jej to aktualnie rozczarowań przynosiło, niż faktycznie miło spędzonego czasu. Może powinna przemyśleć swój gust w takiej sytuacji. Albo swój gust przez aplikacje randkowe, bo jak poznała kogoś od razu twarzą w twarz radziła sobie o wiele lepiej - Nie ma za co - odpowiedziała odwzajemniając uśmiech. Ona stwierdzała tylko fakt, więc w sumie to nie miał za co dziękować. Chociaż może za to, że powiedziała to na głos. W końcu nie każdy się takimi miłymi przemyśleniami na temat drugiej osoby dzielił. Czy to brak odwagi, czy umiejętności było przyczyna. Fawn na szczęście wspaniale sobie radziła z komplementowaniem ludzi, którzy na to zasłużyli, także jak tak dalej pójdzie to Red nie odpędzi się od komplementów pochodzących z jej ust.
Słysząc jego odpowiedz uśmiech od razu pojawił się na jej twarzy. Była to bardzo dobra wiadomość. Pomijając już kwestie pomysłów na to jak mogliby zakończyć ten wieczór, które już sie w jej głowie pojawiały, wiedziała że spędzą miło wieczór. Nawet jak tylko rozmawiając i trochę flirtując. Zaśmiała sie na jego słowa - Ja doceniam, że nam nie przeszkadzali - powiedziała zgodnie z prawdą uśmiechając sie do niego ładnie - Poproszę - odpowiedziała. Skoro wiedziała, że potrafi to tym razem bez obaw żadnych, a faktycznie głupio jakby zaproponowała mu drinka a ostatecznie piłby go sam. Bez sensu.
- Nie zapomnę - nie była to nawet obietnica, bo była pewna swoich słów. Niektórych ludzi i ich imion się nie zapomina i tak dokładnie było w tym przypadku. Szczególnie, że spędzili jeszcze trochę czasu rozmawiając, śmieją cię i faktycznie spędzając miło czas. Fawn zupełnie sie nie spodziewała, że taki rozpoczęty wieczór zakończy się w tak miły sposób, a jak miły to niech zostanie między nimi tylko.

koniec aldred reddington <3
ODPOWIEDZ