pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Ważne, że się nie naśmiewał. Raczej uważał to za… rozkoszne? Tak, to chyba będzie najlepszym określeniem. Declan na pewno nie oceniał jej z powodu zagubienia, wiedział przecież, jak nowe było dla niej to otoczenie. Poza tym, czy czasem ktoś nawet w starym domu nie zwątpi, gdzie coś położył? Burkett na pewno. To jednak nie przeszkadzało mu w tym, żeby z uśmiechem przyglądać się staraniom Georgie, których jednak nie skomentował. Koncentrował się na szykowaniu śniadania, żeby czegoś nie skopać i się nie wygłupić. Przecież trochę chciał się popisać, a to by mu nie wyszło, gdyby w daniu na przykład znalazły się skorupki od jajka. Musiał więc uważać, a przy okazji, jak widać, dalej był w stanie wydawać polecenia… albo raczej składać kolejne prośby, bo to też nie tak, że wczuł się w rolę szefa i rozstawiał Fanning po kątach. Po prostu poprosił ją o pieczywo. - O, dobry pomysł - przyznał, zdecydowanie zgadzając się z nią, że grzanki ze starego chleba będą lepsze od podania go bez jakiegokolwiek odświeżenia. A skoro ostatnie zadania były rozdzielone, Declan mógł dokończyć własne, żeby zaraz móc rozdzielić na talerze danie. - W połowie? Nie czasem w… No niech będzie, jednej trzeciej? - zerknął na nią rozbawiony, jedynie się z nią drocząc. Wcale nie umniejszał temu, jak pomogła mu przy śniadaniu, tym bardziej, że wcisnął jej jedną z najbardziej niewdzięcznych robót. Bo być na rękę było mu to, że zrzucił na nią obieranie tych nieszczęsnych pomidorów, heh. - I tak podtrzymuję swoje zdanie, to danie zwali cię z nóg - stwierdził z pełnym przekonaniem, posyłając jej przy tym łobuzerski uśmiech. - Dobra… To wszystko mamy gotowe? - zapytał, rozglądając się po wszystkim, co udało im się przygotować. Wyglądało na to, że chyba mogli wreszcie usiąść do śniadania, co akurat dla blondyna było bardzo dobrą wiadomością - naprawdę zgłodniał. Szczególnie po tym, jak nawąchał się jedzenia podczas smażenia, wtedy szczególnie odczuł głód. Swoją drogą… Podobało mu się to. To znaczy, to jak spędzali razem poranek, jak razem gotowali, rozmawiali. Teraz mógł odczuć to, jak samotna była jego codzienność.

wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Choć rzeczywiście to na jej barki spadła najbardziej niewdzięczna robota, nie miała mu tego za złe. Mając towarzystwo, z którym mogła spędzić czas w miły sposób, z całą pewnością nie zamierzała stronić od gotowania, które w takiej odsłonie sprawiało jej niemałą przyjemność. Czym innym jest bowiem przygotowywanie jedzenia w samotności, a chociaż Georgie starała się racjonalnie podchodzić do tego, jak się odżywiała, nie zawsze miała ochotę sterczeć przy garnkach tylko po to, aby przygotować coś pożywnego dla jednej osoby. Kiedy miała obok Mylesa, jej poranki wyglądały zupełnie inaczej niż te, które spędzała bez niego. Wówczas wolała skupić się na kawie i książce, w międzyczasie przegryzając coś, co niekoniecznie dostarczało energii na resztę dnia. Dopiero towarzystwo Declana zaburzyło ten porządek i zmusiło ją do tego, by postarała się trochę bardziej, choć kluczowe zadanie spoczęło na barkach blondyna. Mimo to bawiła się naprawdę dobrze, przy okazji uświadamiając sobie, że nie miałaby nic przeciwko temu, by jej poranki częściej wyglądały w ten sposób. Czy znaczy to jednak, że chciała spędzać je z nim? Nie, o tym nie próbowała myśleć. - Umniejszasz moim zasługom, Burkett, a przecież oboje wiemy, że beze mnie kompletnie byś to skopał - upierała się, podczas gdy na jej ustach nadal malował się uśmiech. Wyłożyła grzanki na osobny talerz i powędrowała z nim w stronę stolika, na którym już wcześniej umieściła dwa kubki świeżo zaparzonej kawy. Gdy podał jedzenie, omiotła spojrzeniem talerze, a później znów zerknęła na niego. - Mam nadzieję, że naprawdę się popisałeś, bo teraz moje oczekiwania znacznie wzrosły - stwierdziła, bo skoro tak bardzo zachwalał przygotowane przez siebie jedzenie, Georgie miała podstawy twierdzić, że było to coś naprawdę smacznego. I chciała czym prędzej się o tym przekonać, dlatego zajęła miejsce przy stole, jednak zaczekała, aż blondyn do niej dołączy. Dopiero wtedy zabrała się za spróbowanie przygotowanego przez niego śniadania, ale nie powiedziała nic. Najwyraźniej zamierzała sprawić, żeby sam wyciągnął z niej opinię.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Declan zaś mógłby chcieć spędzać poranki w ten sposób właśnie z nią, choć na głos na pewno nie wyraziłby tego życzenia. Nie jest to coś, o co mógłby prosić, ponieważ była narzeczoną jego brata, dlatego starszy Burkett musiał zadbać o to, aby ich relacja pozostała na stopie koleżeńskiej. Nie mógł przecież za plecami swojego brata zrobić czegoś, co by go zraniło. Poza tym nie sądził, żeby Georgie mogła się nim zainteresować nawet, jakby była wolna. Declan nie jest facetem, który miałby szansę u kobiet takich, jak ona. Był pozbawionym perspektyw pracownikiem złomowiska, który miał za sobą odsiadkę w więzieniu - nie jest to wymarzony kandydat na partnera dla kobiet porządnych i ułożonych jak Fanning. Zatem blondyn nawet się nie łudził, co na pewno dodatkowo trzymało go w ryzach i nie pozwalało mu nawet fantazjować o tym, że mógłby kiedyś mieć coś takiego z Georgie czy jakąkolwiek kobietą jej pokroju. To nie było mu pisane. Kiedyś było inaczej, kiedy jego kariera rozwijała się, a życie układało, Burkett miał szansę zbudować coś fajnego, co dostarczałoby mu szczęścia. Takie zwyczajne poranki z ukochaną, wspólny dom i plany na przyszłość wtedy nie wydawały się być poza jego zasięgiem, podobnie jak ogarnięte kobiety. - Uważaj z takimi twierdzeniami, bo będziesz musiała codziennie do mnie wpadać, żeby pomagać mi ze śniadaniami - ostrzegł ją, bo jak widać mógł z łatwością obrócić jej słowa przeciwko niej. Co nie znaczy, że zamierzał - nie planował zmuszać jej do spędzania ze sobą czasu. Musiał jednak przyznać, że nie miałby nic przeciwko temu, gdyby jeszcze kiedyś to powtórzyli, ponieważ dobrze się dziś bawił. - Bez obaw - stwierdził, pozostając pewnym siebie, a skoro wszystko mieli gotowe, to zajął miejsce przy stoliku. Sam jednak nie rzucił się od razu do jedzenie, chciał sprawdzić reakcję Georgie, dlatego to na nią teraz spoglądał, niestety, nie będąc w stanie nic z niej wyczytać. I właśnie dlatego popatrzył na nią ponaglająco. - I jak? - odezwał się w końcu, skoro sama z siebie nie chciała wydać werdyktu. Ewidentnie grała teraz na jego emocjach, czego nie mógł mieć jej za złe, bo na jej miejscu na pewno by zrobił dokładnie to samo.
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Rzecz w tym, że ona wcale nie postrzegała go w ten sposób. Nie widziała go wyłącznie poprzez pryzmat jego potknięć, dlatego niewykluczone, że Burkett podchodził do siebie zbyt krytycznie. Nie był więc całkowicie na straconej pozycji, jednak to nie przy niej miał zbudować swoją przyszłość. Choć nie była to kwestia, nad którą sama kiedykolwiek by się zastanawiała, gdyby ktoś ją o to spytał, Fanning na pewno bez wahania odpowiedziałaby, że ktokolwiek zdecyduje się dać mu szansę, na pewno nie będzie zawiedziony. W jej oczach był bowiem naprawdę fajnym facetem, a chociaż nie miała pojęcia na temat tego, w jaki sposób podchodził do kobiet, względem niej wydawał się na tyle ciepły i troskliwy, iż bez wątpienia mógłby zbudować z drugą osobą związek pełen miłości. Względem tego nie miała nawet cienia wątpliwości, choć nie zamierzała też rozmawiać z nim na takie tematy, ponieważ to zwyczajnie nie było jej sprawą. Kolegowali się tylko, a ona nie była kimś, kto mógłby ingerować w jego życie. Nie zamierzała też brać przykładu z jego rodziców i sugerować mu, jak powinien postępować. Cokolwiek zamierzał zrobić, Georgie mogła co najwyżej go w tym wspierać. I chciałaby, bowiem w ten sposób mogłaby odwdzięczyć mu się za to, co on poprzedniego wieczora zrobił dla niej. - No nie wiem. Po tym, co wczoraj opowiadałeś, chyba będziesz musiał zadowolić się pomocą pani Poonam - stwierdziła, pragnąc złożyć usta w wąską linię, jednak bezskutecznie, bowiem ich kąciki i tak wykrzywiły się w uśmiechu. Nie potrafiła pohamować przy nim dopisującego jej humoru, ale to też nie tak, że próbowała. Po prostu cieszyła się tym, jak dobrze czuła się w jego towarzystwie. - Sama nie wiem - zawyrokowała, ściągając ku sobie brwi. Lekko zmrużyła oczy i przyjrzała się blondynowi, nabierając na własny widelec kolejną porcję jedzenia. - Jest niezłe, ale jeśli sam zaraz nie zaczniesz jeść, będę zmuszona pomyśleć, że dosypałeś tam coś trującego - stwierdziła, a poważny wyraz twarzy znów ustąpił miejsca rozbawieniu. Jak widać, nawet niewyspana i nieco wczorajsza, przy nim nie czuła powodów do niezadowolenia.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Gdyby mu to powiedziała, pewnie i tak by stwierdził, że próbowała być miła. Nie uwierzyłby jej, bo zbyt wiele innych osób z jego otoczenia podchodziło do niego o wiele bardziej krytycznie i dawały mu to odczuć, przez co Declan zaczął w to wszystko wierzyć. Był przekonany, że nawet nowo poznane osoby w końcu przejdą na stronę tych, którzy się na niego wypięli, dlatego Burkett przestał sobie wiele obiecywać. Nastawiał się raczej na smutne, samotne życie, przepełnione pozbawionymi znaczenia relacjami z kobietami, z którymi będzie spotykał się na szybkie numerki. Tak wyglądało to obecnie i utrzymywał, że pewnie tak już zostanie, dlatego nie łudził się i nie szukał niczego więcej. Nie chciał na koniec się rozczarować, a upierał się, że to byłoby nieuniknione, gdyby narobił sobie nadziei. Cóż,nie każdy musi doczekać się rodziny, domku z białym płotem i zasadzenia własnego drzewa, prawda? Nawet jeśli Burkett pewnie by tym nie pogardził, bo prawdę powiedziawszy w przeszłości właśnie tak wyobrażał sobie swoją przyszłość. Teraz te marzenia wydawały mu się być poza jego zasięgiem. - Zapamiętam to sobie, Fanning - stwierdził rozbawiony, choć jego komentarz miał zabrzmieć tak, jakby uraziła go jej odmowa. Jak widać, w rzeczywistości się tym nie przejmował, bo ta rozmowa i tak od początku była prowadzona w żartobliwym tonie. Declan nie oczekiwał od niej tego, że od teraz wszystko będą robić razem i Georgie będzie chciała spędzać z nim każdą wolną chwilę. Choć oboje obecnie czuli się samotnie, to wcale nie oznaczało, że teraz już przy każdej okazji będą wypełniać sobie tę samotność. Oczywiście mogli spędzać razem wolne chwile, jak akurat najdzie ich na to ochotę, ale czy miało tak być cały czas? Pewnie nie. - Może dosypałem? - rzucił tajemniczo i uniósł brwi, ale tuż po tym w końcu nabrał sobie na widelec porcję jedzenia i wpakował ją sobie do ust. - A może dosypałem tylko na twoim talerzu? - dodał po przełknięciu i uśmiechnął się zadziornie. Mogła jednak jeść spokojnie, Burkett na pewno nie zamierzał dziś się jej pozbyć - za dobrze się z nią bawił, żeby teraz pozbawić się takiego towarzystwa. Była więc bezpieczna i mogła spokojnie jeść dalej. - Ale za nazwanie tego niezłym powinienem się obrazić - zaczął po zjedzeniu kolejnej porcji. Znów żartował - to przecież nie tak, że domagał się teraz nie wiadomo jakich komplementów. Po prostu droczył się z brunetką.

wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Może miał rację? Może część osób rzeczywiście miała się od niego odwrócić? Niemniej, oznaczało to wyłącznie tyle, że nie byłyby warte jego zainteresowania, zatem rozpaczać nad nimi również nie byłoby sensu. Nie znaczy to jednak, że szczęście w takim kształcie, jaki wyobrażał sobie w przeszłości, nie było mu pisane. Nadal mógł to zdobyć, choć możliwe, że będzie musiał nieco dłużej poczekać i postarać się nieco bardziej. To nie wydawało się sprawiedliwe, jednak tak zwykle prezentowało się życie - rzadko było przepełnione sprawiedliwością, a nawet wtedy, kiedy próbowało się o nią walczyć, nie zawsze wychodziło to tak, jakbyśmy tego chcieli. Georgie również niejednokrotnie się o tym przekonała, choć nigdy nie odczuła tego w takim stopniu, jak on. A przez to, że dawał sobie z tym radę, Fanning naprawdę go podziwiała.
Uśmiechnęła się wesoło, najwyraźniej nadal rozbawiona tym, co opowiedział jej poprzedniego wieczora. Nie zamierzała jednak ciągnąć tego tematu w nieskończoność, teraz skupiając się raczej na jedzeniu, które, w rzeczy samej, smakowało jej. Nie była to może najpyszniejsza rzecz pod słońcem, ale biorąc pod uwagę to, iż spodziewała się po blondynie raczej nikłych zdolności kulinarnych, pozytywnie ją zaskoczył. Jak widać, o tym nie zamierzała wspominać głośno. - Ach tak? - zapytała, kiedy zasugerował, że to z jej porcją mogło być coś nie tak. Nie przejmując się tym, że być może nie wypadało (przy nim od samego początku nie przejmowała się konwenansami), po prostu podmieniła ich talerze. Kiedy to zrobiła, uśmiechnęła się do blondyna zadziornie i niemal od razu nabrała kolejną porcję jedzenia na widelec - niewielką, jednak tylko dlatego, że wcale nie zamierzała jej zjeść. Zamiast tego wystrzeliła ją z widelca prosto w stronę blondyna, na skutek czego na jej ustach wymalował się jeszcze szerszy uśmiech. Wygłupiała się, co jednak nie znaczy, że zamierzała urządzić tu teraz wojnę na jedzenie. Bądź co bądź była głodna, a poza tym naprawdę jej smakowało, dlatego teraz zamierzała zabrać się do jedzenia, zakładając oczywiście, że Declan jej na to pozwolił. Na wypadek odwetu musiała być teraz czujna.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Tylko takie wieczne odtrącania były frustrujące i zniechęcające. Declan starał się robić dobrą minę do złej gry, ale ta ciągła walka z ludźmi i ze światem, żeby wyrwać sobie choć skrawek czegoś pozytywnego, męczyła go. Właśnie dlatego wycofywał się coraz bardziej i rezygnował z udowadniania innym, że powinni dać mu szansę i przestać go krytykować. Nie miał już na to sił, o wiele łatwiej było poddać się i zamknąć na innych, dzięki temu zyskał przynajmniej spokój. Co prawda to przez to był tak samotny, ale cóż, z dwojga złego chyba wolał to, od kolejnych przykrych doświadczeń, przez które zaczynał wątpić w siebie. Najprościej byłoby teraz po prostu strzelić sobie w głowę i cóż, Burkett by skłamał, twierdząc, że o tym nie pomyślał, ale nie zamierzał się na to zdecydować. Nie ważne jak trudno było, nie chciał wybierać tchórzliwego wyjścia. Wiedział, że czy tego chciał, czy nie, musi po prostu stawić temu wszystkiemu czoła i skupić się na sobie. Reszta nie miała znaczenia.
Co nieco umiał, choć rzeczywiście do miana wybitnego kucharza było mu daleko. Najważniejsze było jednak to, że przygotowane przez niego posiłki były zjadliwe i nikt się do nich nie zmuszał, reszta to szczegóły, którymi sam nie zamierzał się przejmować. To przecież nie tak, że umiejętności kulinarne traktował jako swój priorytet. Raczej na jego liście znajdowały się na bardzo niskiej pozycji. Swoją drogą, kiedy doszło do tej podmianki talerzy, nawet nie zdążył zareagować. Przed nim nagle znalazła się porcja brunetki, a on mógł tylko popatrzeć na kobietę zaskoczony, tego na pewno się nie spodziewając. Podobnie jak tego, co nastąpiło chwilę później, gdy postanowiła zaatakować go jedzeniem. Nie zamierzał odpowiadać na atak, nie teraz, dlatego rozbawiony tylko popatrzył na nią z politowaniem. - Nie znasz dnia ani godziny - ostrzegł ją, celując w nią widelcem, na który chwilę później nabrał sobie trochę jedzenia i zjadł je. Jak widać, on nie przejmował się tym, kogo talerz miał przed sobą. - Tak naprawdę twoje było lepsze, ale… Twoja strata - wzruszył ramionami, znów sobie z nią pogrywając, a potem z miną niewiniątka wrócił do jedzenia.

wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Życie z reguły nie jest proste, a kiedy komplikowało się bardziej, niebywałej odwagi wymagało to, aby się nie poddać. Georgie nadal nie wiedziała, co zaszło w codzienności Burketta, iż obecnie znajdował się w takim właśnie miejscu, ale też na pewno nie zamierzała w to wnikać. Nie chciała jeszcze bardziej psuć mu humoru, woląc raczej pokazać mu, że nadal mógł trafić na kogoś, kto nie zamierzał go oceniać. Zatem tak, jego życie być może miało być pełne rozczarowań, jednak nie oznacza to wcale, że w późniejszym czasie nie miał na tym zyskać. Wyboista droga mogła zostać zwieńczona czymś, co miałoby wyjątkowo słodki smak, jednak żeby tam dotrzeć, musiał wykazać się cierpliwością. Musiał też sam do tego dojrzeć, bo pomimo tego, jak bardzo zbliżyli się do siebie w ostatnim czasie, Georgie nadal miała jedynie zdawkowe pojęcie o jego życiu. Nie znała jego trudów, więc nie była w stanie w żaden sposób go zmotywować. A szkoda, bo może za jej sprawą zdołałby dostrzec, że nie powinien spoglądać na siebie w aż tak krytyczny sposób. Zdecydowanie zasługiwał na więcej.
Być może to pogrywanie ze sobą miało być ich własnym sposobem na odnalezienie się w swoim towarzystwie, co, swoją drogą, przychodziło im dość lekko. Georgie naprawdę czuła się przy nim swobodnie i z jakiegoś powodu nie obawiała się dopuścić do głosu tych cech, które ktoś mógłby uznać za uciążliwe. Teraz przecież zachowywała się jak dziecko, co niejedną osobę mogłoby zniechęcić i sprawić, że nie byłaby w stanie potraktować jej poważnie, jednak przy nim nie czuła, jakby za sprawą tego miała stracić w jego oczach. Wręcz przeciwnie, dochodziła do wniosku, że w jego towarzystwie bawiła się naprawdę dobrze, przez co przez resztę poranka na jej ustach malował się uśmiech. Nie mogli jednak spędzić ze sobą całego dnia, więc po wspólnym posiłku, a później także uporządkowaniu kuchni, Declan wrócił do siebie, natomiast Georgie wróciła do swoich spraw. Tym razem w całkiem dobrym humorze i bez większych obaw o to, że znów poczuje się w tym miejscu niedobrze.

zt.

I wish time had better timing
for you and me
ODPOWIEDZ
cron