malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wiedziała, że zakładanie sprzyjających warunków byłoby teraz dość idealistycznym myśleniem. Spotkali się przecież w takich okolicznościach, że trudno byłoby wymagać pewnego rodzaju beztroski. Miała wrażenie, że to było przywilejem ludzi nieobarczonych bagażem doświadczeń, a oni mieli całkiem pokaźną listę ich. Najprostszym wyjściem zdecydowanie byłoby zrezygnowanie z tego wszystkiego, ale w tym konkretnym przypadku ucieczka nie wchodziła w grę. Wiedziała o tym Julia, która była ekspertką od porzucania wszystkiego, gdy sprawy zachodziły za daleko. Teraz jednak uparła się na Aidena i to mówiło jej więcej o ich relacji niż cokolwiek innego.
- Przywykłam- machnęła ręką, bo ponownie nie chodziło o to, by skupiać się na niej i jej przejściach, a jedynie pokazać mu, że wcale nie jest takim złym ojcem jak się tak konsekwentnie maluje przed nią samą. Musiała się jednak uśmiechnąć, gdy zaczął wspierać ją po swojemu delikatnie całując jej osłonięty bark i przypominając jej w ten sposób te upojne dwa dni w domku na drzewie, gdzie poza sobą nie potrzebowali nikogo do szczęścia. To była tak utopijna wizja, gdy wzięło się pod uwagę obecne czasy, że niemal miała wrażenie, że to sekwencja z jakiegoś bardzo szczęśliwego snu, w którym byli tylko we dwoje.
Nie miała nic przeciwko temu, że Aiden miał dzieci, sama posiadała córkę, ale jego wyrzuty sumienia sprawiały jej niemal fizyczny dyskomfort i faktycznie budziły w niej bojowy nastrój, choć parsknęła, gdy ją tak wprost upomniał.
- Wiesz, to był jednak długi dzień. Powiedziałabym, że atmosfera jakby ktoś ciął nożem- parsknęła. Nie pozostawało już nic innego jak śmiać się z własnej nieporadności, która mimo wszystko przybliżyła ją do niego, bo zdawała sobie sprawę, że w innym wypadku trochę wody by upłynęło, zanim by się odezwał. Wówczas zaś walczyłaby faktycznie z odruchem zrobienia mu krzywdy, co obecnie wydawało się jej dość abstrakcyjne, gdy siedzieli tak ściśle przytuleni i rozmawiali o swoich problemach.
- Myślę, że nie, nie nadrobicie, ale patrzenie w przeszłość już niczego nie zmieni. Popełniłeś błędy, trochę ich było. Nie możesz jednak się ciągle o nie biczować, bo prędzej czy później uderzy ci do głowy i skutki mogą być opłakane- westchnęła, bo nagle przez myśl jej przeszło, że mogłaby go stracić. I choć kilka dobrych tygodni temu nie sądziła nawet, że znowu się spotkają, teraz ta świadomość uderzyła w nią z takim impetem, że aż się przeraziła. To było dość nietypowe odkrycie i chwilę jej zajęło, by powrócić do ich konwersacji, która i tak była dość skomplikowana. Poprawka, to relacja z Adamem nie należała do najłatwiejszych i miała wrażenie, że nie umie tego wyjaśnić nikogo, kto nie był w jej skórze. Kto nie miał osiemnastu lat zaledwie i nie zmagał się z ogromną traumą po gwałcie i aborcji. Kto nie spotkał kogoś, kto konsekwentnie i czasami wbrew jej woli stawiał ją na nogi. Za to musiała być mu wdzięczna, a jednocześnie czuła, że ta relacja zawsze przebiegała na jego zasadach.
- Wiesz, poznałam go jako nastolatka i nie wiem czy byłam świadoma tego, w co się pakuję. Patrząc na to z perspektywy człowieka dojrzałego wiem, że powinnam w pewnym momencie zmusić go do terapii. Kiedyś próbowaliśmy być razem w związku. Przyłapałam go na zdradzie i tak to się zakończyło- wyjaśniła, bo musiała uściślić jedno. - To nie był mój mąż. Mojego męża poznałam po wypadku motocyklowym kilka lat temu, w tym szpitalu- dodała, ale nie zamierzała opowiadać mu więcej. Nie, bo chciała cokolwiek ukryć przed nim (wręcz przeciwnie), ale wolała skupić się tej nocy na nich i na tej raczkującej relacji, która bardzo skutecznie mieszała jej w głowie.
Na tyle, że chyba pierwszy raz dziś uświadamiała sobie, że opowiada o Adamie bez cienia bólu, żalu czy sentymentu. To był jeden z tych zamkniętych rozdziałów i podejrzewała, że to właśnie poznanie Aidena nakazało jej zatrząsnąć te drzwi z hukiem. Nie żałowała ani trochę, gdy tak mrugał do niej.
- Zazdrosna? Wcale nie- oczywiście, że była, ale nie chciała tego dać po sobie poznać.- Skarbie, doskonale wiem, że nie mam żadnej konkurencji- do jej wręcz piorunującej pewności siebie również musiał przywyknąć, bo Julia pod tym względem nie brała jeńców, nawet jeśli uśmiechała się całkiem niewinnie przy tym pozostawiając byłych tam, gdzie było ich miejsce- w dalekiej przeszłości.
Za to chętnie wracała do tej całkiem bliskiej, gdy Thompson dość świadomie uwodził ją na weselu.
- Moja gra nie zakładała tańca wśród palm ani zaproszeń na kolację, wiesz o tym- przez chwilę patrzyła na niego z całą intensywnością swojego spojrzenia odczuwając dokładnie ten sam rodzaj dreszczu, który towarzyszył jej wówczas przez cały wieczór. I chyba chętnie zostałaby tam, we wspólnych wspomnieniach, gdzie oboje czuli się dobrze, ale wiedziała, że obecnie tak nie wolno i że przede wszystkim Aiden musi być tatą, więc delikatnie ucałowała go w skroń.
- Musisz po prostu spędzić z nimi trochę więcej czasu i zaobserwować ich wspólne zachowanie, nawet jeśli w przypadku bliźniąt będzie to dość trudne- westchnęła i kiwnęła głową na jego wytłumaczenie. Był jednym z tych honorowych mężczyzn, którzy nie zostawili swojej partnerki w potrzebie, ale jednocześnie to wcale nie wróżyło szczęśliwego małżeństwa. Pamiętała jak sprawa miała się z Hyde’em i z nią. Gdyby nie ta wpadka pewnie poszukaliby czegoś innego znacznie szybciej.
- Nie mogę powiedzieć, że współczuję, bo gdyby nie ten rozwód… i jeszcze jeden nie bylibyśmy tutaj- uśmiechnęła się lekko i beztrosko wtuliła w jego ciepłe ciało. Tak naprawdę nawet w szpitalu nie było tak źle, gdy wsłuchiwała się w jego spokojny oddech i wdychała jego zapach. - Jesteś upartym osłem- zaśmiała się jednak cicho, bo tak, Aiden Thompson zdawał się być pracoholikiem, zawziętym mężczyzną i pewnie znalazłaby jeszcze kilka czerwonych flag, ale wciąż był jej i ta świadomość szybko przegnała nawet największe koszmary czy rany po cięciu nożem.
- Ale całkiem cię lubię- szepnęła.

koniec <3
ODPOWIEDZ