pośrednik turystyczny — Helloworld Travel
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
DŻENTELMEN. Miłośnik podróży z plecakiem, który sprzedaje ludziom wycieczki i marzy o tym, że kiedyś Stasia zostanie matką jego dzieci
Od momentu, w którym Stasia postawiła nogę w jego domu Mike wiedział, że wszystko jest na dobrej drodze. Tamtego dnia niewiele spali, rozmawiając do białego rana i nadal nie mogli się nagadać. Spotykali się więc po godzinach pracy, bo jednak tylu lat rozłąki nie nadrobi się na jednym, nawet całodziennym spotkaniu i Mike za każdym razem czuł się tak, jakby ostatnich piętnastu lat w ogóle nie było. Albo raczej, jakby przez ostatnie piętnaście lat nie rozstawali się nawet o krok. Nie miał obsesji na punkcie Anastasii. Potrafił spędzać czas bez niej, nie musiał jej ciągle widzieć i wcale jeszcze nie czuł się w niej zakochany. Była jego najlepszą przyjaciółką, dobrze mu się z nią rozmawiało i spędzało czas. Był nią zauroczony, to akurat była prawda, ale to jeszcze nie było to. A równocześnie nie wiedział skąd ale miał pewność, że z czasem jego zauroczenie przyjaciółką zmieni się w coś więcej. Być może nawet szybciej niż to sobie wyobrażał. Przecież cały czas chciał, żeby to ona została matką jego dzieci. W każdym razie, bardzo się cieszył, że zdecydował się na przeprowadzkę do Lorne Bay.
Dzisiejszy dzień miał dłużyć mu się niemiłosiernie. Sam nie wiedział dlaczego, przecież nie miał na później nic zaplanowanego. Nie szedł dzisiaj popływać ani nawet nie widział się ze Stasią. Niecierpliwie dotarł do końca pracy i dopiero zamykając drzwi biura podróży na klucz poczuł, jak stres i niemiłe uciskanie w brzuchu go opuszczają. Cóż, najwyraźniej tego właśnie potrzebował. Wyjścia z pracy. Pogwizdując pod nosem wsiadł do samochodu, włączył radio a potem już podśpiewując sobie do tego radia, pojechał do domu. W domu przebrał się w dresy, usiadł gotowy do skonsumowania kupnego obiadu, bo jego skromna kuchenka nadal nie działała i wtedy dostał smsa od Stasi. Rozsiadł się wygodnie na kanapie i równocześnie jadł i wymieniał się z przyjaciółką wiadomościami. Trochę się śmiał, trochę pukał po głowie i już mieli napisać sobie dobranoc, kiedy Stasia zamiast wysłać wiadomość to do niego zadzwoniła. Odebrał, bardzo zadowolony, że usłyszy dzisiaj jej głos ale niestety, wieści nie były wcale miłe. Bo Stasia dzwoniła po pomoc. Była w swoim camperze, sama w lesie i właśnie mu mówiła, że ktoś chce się do niej włamać. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Mike’a. Zaraz rzucił telefon na kanapę, nie przerywając połączenia, więc Stasia wszystko słyszała, jak się tam obija o meble w desperackim poszukiwaniu kluczy od auta a potem jak wybiega na dwór ale zaraz wraca, bo mu się przypomniało, że zostawił ten nieszczęsny telefon.
Dotarł wreszcie na miejsce, ale nie zatrzymał się przy samym camperze Stasi, co by nie przestraszyć tego napastnika, co się chciał włamać. W tym wszystkim zapomniał wziąć czegoś do obrony, o czym przekonał się właśnie teraz, będąc już na miejscu. Zaklął siarczyście pod nosem, ale dzielnie poszedł do miejsca, w którym przebywała Stasia. Będzie musiał użyć własnych pięści, trudno.

Stasia Hayworth
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
#11

Stasia była wielką fanką okołoweekendowych podróży i gdy tylko miała wolne dwa dni z rzędu, to zabierała vana z podjazdu jej rodzinnego domu i jechała przed siebie. Lubiła prowadzić to wielkie jak byle auto, lubiła siedzieć do północy, czy jeszcze dłużej przed samochodem, patrząc w gwiazdy i paląc trawkę. Albo patrząc w gwiazdy i myśląc o sensie życia. Choć to robiła zazwyczaj, niemal za każdym razem. Przyzwyczaiła się do spędzania tych wypadów samotnie, do tego stopnia, że z jakiegoś powodu nawet nie pomyślała, aby tym razem zaprosić ze sobą Mike'a. Dlaczego? Totalnie nie wiedziała dlaczego, w końcu w jej marzeniach był zawsze jakiś przystojny chłopiec, z którym te wycieczki uskuteczniała! Poczuła się głupio, gdy dojechała na miejsce i rozsiadła się, jedząc jakiś obiad kupiony w bistro po drodze, dlatego napisała do niego, gdzie jest i że następnym razem musi pojechać z nią, skoro tak lubi podróżować. Choć nie będzie to żadne włóczenie się po starych miasteczkach i odwiedzanie muzeów, robienie zdjęć ratuszom czy innym zabytkom. Więc te ich podróżowanie było zupełnie różne, ale to nic. Była pewna, że i tak blondyn by się bez problemu odnalazł.
Jednak tak dobrze rozpoczęty dzień musiał się w którymś momencie popsuć. Zazwyczaj blondynka albo zbyt naiwna, aby czuć jakiekolwiek zagrożenie (chyba, że występowała tropikalna burza, co się jej raz zdarzyło i bała się, że nie dotrwa rana), albo po prostu jej to nie spotykało. Tym razem było inaczej. Stała niby na oficjalnym miejscu postojowym, bo niestety, w Australii nie można było nocować na dziko, ale wokół niej nie było nikogo więcej. Nie w tej części kempingu. A gdy już zgasiła swoje małe ognisko, zamknęła samochód i przebrała się w piżamkę, zaczęła słyszeć dziwne dźwięki. Samochodu, albo samochodów, które krążyły w okolicy. Przejeżdżały, zatrzymywały się, odjeżdżały... Było dziwnie, szczerze mówiąc i postanowiła zadzwonić do Mike'a. W końcu rozmawiali, to mógł ją trochę podtrzymać na duchu i przekonać, że nic się nie dzieje i może iść w spanko. No, tak to nie zadziałało, bo mężczyzna trochę ją nakręcił, jak i siebie samego. Jednak zdziwiła się, że ten wsiadł w samochód. W końcu mogła wejść za kierownicę swojego auta i odjechać, nawet nie wychodząc na zewnątrz, ale ciii.
Stasia się rozłączyła w pewnym momencie, więc nie miała pojęcia, kiedy jej przyjaciel, wybawca podjedzie. Siedziała skulona na łóżku, wsłuchując się w ciszę. Trochę już czasu minęło odkąd ostatni raz słyszała jakikolwiek samochód, ale była już spanikowana, zwłaszcza, że po tym względnym spokoju, znowu usłyszała samochód, co prawda z oddali, ale znów spowodował szybsze bicie jej serca. I to nie dlatego, że to był Harrison - bo o tym po prostu nie wiedziała! Nie wiedziała też dlaczego tym razem się mocniej przestraszyła, ale wzięła telefon w rękę i znowu zadzwoniła do Mike'a. Usłyszała za ścianami swojego campera muzyczkę, również nie kojarząc, że to może być jej przyjaciel, więc tylko zaczęła dygotać ze strachu, słysząc kogoś blisko jej samochodu. Był środek w nocy, nie mogło to wróżyć nic dobrego!

Mike Harrison
pośrednik turystyczny — Helloworld Travel
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
DŻENTELMEN. Miłośnik podróży z plecakiem, który sprzedaje ludziom wycieczki i marzy o tym, że kiedyś Stasia zostanie matką jego dzieci
To nie tak przecież, że Mike nigdy nie podróżował dla czystego odpoczynku. Owszem, preferował podróże z plecakiem i jego formą rozrywki generalnie było odkrywanie nowych, jeszcze nieznanych mu miejsc, ale nie zdarzyło mu się pogardzić zwykłym wypadem nad jezioro czy grillowaniem przy kamperze. Wypożyczonym, bo on ani on ani jego znajomi swoich nie posiadali. Właściwie znał tylko jedną osobę, która owy pojazd posiadała i tą osobą był nie kto inny jak Stasia. Nie miał do przyjaciółki pretensji. Gdyby był na jej miejscu, prawdopodobnie sam by siebie nie zaprosił, bo po tylu latach też nie byłby do swojej obecności przyzwyczajony. Nie był głupi, więc wiedział, że to nie znaczyło wcale, że go nie lubi i nie chce jego towarzystwa. Chyba. Taką miał nadzieję. A potem pewność jednak, kiedy Stasia do niego zadzwoniła i zaproponowała, że następnym razem pojadą już razem. No nie miał nic przeciwko temu planowi, wręcz bardzo mu się on spodobał. Gdyby go nie lubiła, to by mu nie zaproponowała, nie?
Wcale nie chciał jej nakręcać, okej? Ani siebie. Po prostu, jak sobie wyobraził, że Stasia jest tam sama w lesie i jakiś typ niebezpieczny miałby ją napaść i skrzywdzić, to aż mu krew w środku buzowała, tak się tym przejął! A ponieważ Mike był dżentelmenem (o czym ciągle wspominam, co by nikt nie zapomniał), to nie było dla niego innej możliwości jak pojechać na miejsce zdarzenia i osobiście bronić Stasię swoją własną (gołą) klatą. Nie był jakoś mocno dobry w walce, bo nie rozwiązywał problemów przemocą, ale zdarzyło mu się kilka razy wziąć udział w szarpaninie, więc uważał, że potrafiłby się obronić. Źle tylko wyszło, że nie wziął ze sobą żadnego rekwizytu, bo tak na gołe pięści to trochę mu mina i pewność siebie rzedły. Czego się nie robi dla kobiety, prawda?
Mógł do niej zadzwonić jak wysiadł z samochodu i poinformować, że to on i zaraz podejdzie do kampera? Mógł. Czy to zrobił? Nie. Dlaczego? Tego nie wiedział nikt, nawet najwięksi mędrcy świata. Tak więc Mike, zamiast postąpić racjonalnie postąpił głupio, bez żadnego uprzedzenia podchodząc do samochodu Stasii. Nie widział nikogo od strony wejścia, ale przecież kamper nie był przezroczysty i ktoś mógł stać po drugiej stronie. Nie przyszło mu do głowy, że jego najlepsza przyjaciółka po prostu się pomyliła i nikogo oprócz nich tu nie było. Opierał się o bok kampera i powoli przesuwał się w stronę końca by niepostrzeżenie zaatakować jeszcze niewidzialnego napastnika, gdy nagle podskoczył i dostał mini zawału serca, gdy zadzwonił jego telefon.
- Halo? Stasia? Nic ci nie jest? - wyszeptał do telefonu, nawet nie patrząc kto do niego dzwoni, bo w tej sytuacji odpowiedź nasuwała się sama. A jak już Stasia do niego dzwoniła, to zamiast zaskoczyć napastnika po drugiej stronie kampera, zaczął się przemieszczać pod drzwi samochodu. Oczywiście nie uprzedzając o tym blondynki.

Stasia Hayworth
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Wiadomo, że zawsze trzeba zrobić sobie chwilę przerwy, aby odpocząć, albo jak już się jest nad piękną plażą, to się na niej odpocznie. Może to była kwestia tego, że australijskie bezdrożna nie były miejscami gdzie można wiele zobaczyć, jest wiele atrakcji historycznych czy architektonicznych. Może to była ta różnica, która tak naprawdę nie okaże się być żadną różnicą, więc w zależności w jakim miejscu się znajdą w przyszłości, to będą potrafili się bez problemu dogadać co i jak. Może, albo nie, trudno stwierdzić. Często nawet jeśli się lubiło robić te same rzeczy, wcale nie znaczyło, że lubi się robić te same rzeczy wspólnie. Wiele związków nie przechodziło testu pierwszego wspólnego urlopu.
Oczywiście, że Stasia go lubiła. Mike był dla niej ulubioną częścią jej dzieciństwa, lecz nie do końca była przyzwyczajona do jego obecności. No i wciąż się trochę stresowała, że nie jest już tą samą Staśką, którą on lubił i rozumiał i lada moment Harrison może stwierdzić, że jednak za wiele wody w oceanie upłynęło i już nie mają nic wspólnego ze sobą! A ona chciała mieć coś wspólnego z nim, wiele nawet!
Stasia się nie pomyliła. Ktoś był pod camperem! Jednak zupełnie inna osoba i w pokojowych zamiarach. Choć kto wie, może będą w nocy uskuteczniać jakieś zapasy, albo co innego. No, ale jak już zostało powiedziane, ściany vana nie były przeźroczyste i ona nie wiedziała kto to jest.
Słysząc i będąc już pewna, że ktoś jest przy jej samochodzie, zadzwoniła do Mike'a. Jak usłyszała dzwonek telefonu, trochę... zgłupiała.-Cii... coś słyszę-powiedziała, kompletnie nie kojarząc, że to może telefon osoby, do której zadzwoniła. Jak kazała się zamknąć blondynowi, to już nic więcej nie słyszała, co było dla niej co najmniej dziwne i mocno mylące. Odważyła się zerknąć przez okno, lekko rozchylając żaluzję, którą tam miała. Przewróciła oczami, z mocno bijącym sercem podeszła do przesuwanych drzwi auta, otworzyła je i zobaczyła znajomą postać. Trzepnęła go w ramię -Czy Ciebie bóg opuścił? Chcesz doprowadzić mnie do zawału?-zaczęła na niego krzyczeć, choć tak naprawdę, w tym momencie była najszczęśliwszą kobietą na ziemi nie tylko dlatego, że to nie był zbir, ale także dlatego, że to był właśnie Harrison, że przyjechał tutaj po to, aby ją ratować. Nikt nigdy nie zrobił coś tak wspaniałego (w tak głupi sposób!) specjalnie dla niej. Gość naprawdę potrafił sprawić, że kobieta czuła się wspaniale. Dlatego też po tym, jak już skończyła go krzyczeć i okładać, mocno go do siebie przytuliła, z wdzięcznością i ulgą!

Mike Harrison
pośrednik turystyczny — Helloworld Travel
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
DŻENTELMEN. Miłośnik podróży z plecakiem, który sprzedaje ludziom wycieczki i marzy o tym, że kiedyś Stasia zostanie matką jego dzieci
To prawda i możliwe, że tak właśnie będzie, aczkolwiek niekoniecznie przez cały czas. Jeśli lubili to samo, to powinni czerpać przyjemność z robienia tych rzeczy razem. Wiadomo, że to nie to samo co w pojedynkę, więc siłą rzeczy i jedna i druga strona musiała iść na kompromis. Na tym chyba polegało bycie z kimś w relacji, prawda? Trzeba było szukać kompromisów tam, gdzie dwoje ludzi się nie zgadzało. A Mike uważał, że jest całkiem dobry w kompromisy, w końcu trochę doświadczenia w tym miał. Zresztą… Mike mocno wierzył w swoją relację ze Stasią. Możliwe, że się łudził, nie wiedział tego. Był jednak dobrej myśli nie tylko dlatego, że znali się praktycznie całe życie, ale przede wszystkim po tym pierwszym spotkaniu po latach, kiedy na dobre przeprowadził się do Lorne Bay. Czy miał różowe okulary na oczach? Jeszcze nie, ale coś czuł, że niedługo zacznie.
Szkoda, że Stasia jeszcze nie przedstawiła Mike’a swoim znajomym, bo każdy jeden by potwierdził, że Harrison ciągle maślanym wzrokiem za nią wodzi i przestałaby głupio myśleć, że on nie chce mieć z nią nic wspólnego. On, Michael Harrison, który skrycie marzy o tym, by Anastasia Hayworth została matką jego dzieci. No. To by było na tyle w kwestii zastanawiania się, czy Mike lubił Stasię i czy nadal chciał się z nią zadawać.
- No? - Wyszeptał tylko, przytulając się plecami do zimnego boku samochodu, bez sensu zupełnie, bo się przecież w niego nie wtopi. Zamarł z telefonem przy uchu i czekał na odzew Stasii, gotowy do walki na pięści z przeciwnikiem. Jedną pięścią, bo w drugiej ręce trzymał przecież telefon. I stał tam jak debil jakiś ostatni, z wystawioną przed siebie pięścią i czekał.
- Stasia? - Wyszeptał głośniej, bo się wystraszył trochę, że dziewczyna nie odpowiada i już oczywiście miliard czarnych scenariuszy miał w głowie, z których na pierwszy plan wychodził jeden. Napastnik jakoś dostał się do środka vana i teraz zaatakował niczego nieświadomą Stasię, podczas kiedy on kitrał się idiotycznie przy drzwiach. A miał być jej rycerzem na białym koniu i uratować dzień! Nie zdążył się nawet odwrócić, kiedy ktoś uderzył go w ramię. Krzyknął i odruchowo wypuścił telefon z ręki. Dobrze, że się pięścią nie zamachnął, bo tą, która go zaczepiła była Stasia we własnej osobie, a gdyby zrobił jej krzywdę, nawet niechcący, to by sobie tego nigdy nie wybaczył.
- Ale… - Zaczął, jednak nie dokończył, bo Stasia po krótkiej kanonadzie małych piąstek, po prostu przywarła do niego i się przytuliła. Mike’owi jeszcze krew szumiała w uszach, dlatego nie usłyszał jak otwierają się drzwi. A ponieważ adrenalina aż buzowała mu w żyłach zrobił coś, na co miał od dawna ochotę, ale nie nie starczyło mu odwagi. Odsunął od siebie delikatnie Stasię, ujął ją pod podbródek zmuszając, by na niego spojrzała. Uśmiechnął się i patrząc jej w oczy odsunął kosmyk blond włosów za ucho a potem pochylił się lekko w jej stronę i delikatnie pocałował w usta. Nie był nachalny, nie wciskał na siłę języka do środka. Chciał dać jej czas i przestrzeń na decyzję, czy chce odwzajemnić pocałunek czy go odepchnąć.

Stasia Hayworth
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Oczywiście, że dobra para potrafi spędzać czas wspólnie, nawet jeśli jedna ze stron nie specjalnie za tym przepada. Pewnie, tak powinno być w związku, przecież chce się spędzać tak naprawdę cały czas ze swoim ukochanym, czy ukochaną. Jednak tak naprawdę nie było chyba nic złego w tym, że spędzaliby czas osobno, robiąc dokładnie to, na co mają ochotę? W końcu związek, miłość a nawet ślub nie sprawiały że dwie osoby stawały się bliźniętami syjamskimi, które muszą po prostu robić wszystko ze sobą. Choć oczywiście, Stasia uwielbiała spędzać czas z Mike'm, czy to teraz, czy w dzieciństwie. Jednak do tej pory nie robili tego non stop, jeszcze nie znali się aż tak dobrze, by blondynkę mogło wkurzać to, że blondyn nosi skarpetki do spania. Albo właśnie, że ich nie nosi, zostawiając je na środku salonu.
To nie tak, że Hayworth sądziła, że Harrison nie chce mieć z nią wspólnego - jeśli by tak było, to szłoby mu w to bardzo okropnie, skoro jednak spędzali sporo czasu ze sobą. To, że uważa ją za wspaniałą koleżankę, a w to już Stasia wierzyła, ba była przekonana o tym, nie musiało znaczyć, że chce się z nią związać na całe życie! A w to drugie kobieta już wątpiła, żeby było jasne! Choć może faktycznie to był czas na to, aby przedstawić Mike'a innym, żeby też poczuł się w Lorne Bay jak w domu. Może wtedy ktoś, na przykład Daisy, szepnęłaby przyjaciółce to i owo... Choć ona i bez tego mówiła różne rzeczy na ten temat.
No, faktycznie, dobrze, że w odruchu Mike nie chciały się bronić, bo mogłoby stać się nie do końca przyjemnie. A już na pewno nie byłoby tak... romantycznie, jak teraz się stało, gdy jednak blondynka przejęła stery i zdzieliła najpierw mężczyznę, a potem się w niego wtuliła. Potrzebowała teraz tego, spokoju i właśnie rycerza na białym koniu, który magicznie się przed nią objawił. Jej serce musiało bić tak mocno, że Mike musiał to czuć na sobie. Może dlatego ją odsunął od siebie? Spojrzała na niego i może nie odwzajemniła pocałunku z miejsca, ale też nie pozwoliła  mu długo czekać. Objęła go mocno, mocniej niż jeszcze przed chwilą i wsunęła język między jego wargi.  Nawet najpiękniejszy moment musi się kiedyś skończyć, więc Stasia spojrzała w maślane oczy Mike'a  i wciągnęła go głębiej do wnętrza swojego vana. -Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz, próbując mnie nastraszyć w środku nocy, co?-zapytała, zasuwając drzwi samochodu i zamykając je na na kluczyk, haczyk czy jakie tam było zabezpieczenie. Właściwie, to nie interesowało ją to, czy Mike chciał tylko przyjechać, pobić się z kimś, kto zagrażał Stasi i wrócić do domu. Zostaje tutaj na noc, na wszelki wypadek. I co z tego, że było tylko jedno miejsce do spania i to niespecjalnie szerokie, ale cóż. Byli dorosłymi ludźmi, nie będzie im to przeszkadzało, prawda?

Mike Harrison 
pośrednik turystyczny — Helloworld Travel
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
DŻENTELMEN. Miłośnik podróży z plecakiem, który sprzedaje ludziom wycieczki i marzy o tym, że kiedyś Stasia zostanie matką jego dzieci
Oczywiście, że nie było nic złego w spędzaniu czasu osobno! Zdrowy związek opierał się między innymi właśnie na tym, że każde z partnerów ma czas dla siebie i swojego własnego hobby, które niekoniecznie pokrywa się z zainteresowaniami tego drugiego. Gdyby tak to nie działało, a jedna strona zatracałaby siebie i swój czas wolny dla tej drugiej, wtedy można było mówić o problemie. I to takim dosyć dużym. Naturalnym było to, że będąc z kimś w związku niektóre rzeczy u tej drugiej osoby po prostu wkurzały. Każdy miał w końcu swoje przyzwyczajenia i nie można było oczekiwać od innych, że się do nich dostosują. Trzeba było znaleźć kompromis. W ogóle całe dorosłe życie składało się z kompromisów, a przynajmniej takie wrażenie miał Mike. I nie, nie zostawiał skarpetek na środku salonu ani nie robił ze spodni i gaci gniazda, bo go mama lepiej wychowała. Mógł sobie być jedynakiem, ale nie był rozpieszczony. Prawdą było, że musiał stać się dorosły zaraz po ukończeniu liceum, kiedy wyjechał na zupełnie inny kontynent. Dobra, okej, może nie był to mus, bo sam tego chciał, jednak będąc tak daleko od domu, trochę też nie miał wyboru. W każdym razie, obydwoje na pewno znajdą w przyszłości coś, co będzie ich wkurzać w zachowaniu czy przyzwyczajeniach drugiej strony. To było nieuniknione. Uniknąć za to mogli wielkiej dramy i rozstania, jeśli tylko będą potrafili ze sobą współpracować.
Gdyby mu Stasia powiedziała co sobie myśli na temat ich relacji, to by ją jeszcze przepraszać zaczął, że jej nie powiedział wprost ani nie pokazał. Że przez niego ona biedna takie myśli miała, że powinien ją nad piedestały wynosić, a niczego takiego nie robił, przez co Stasia uważała, że jej nie lubi w taki sposób, w jaki tak naprawdę faktycznie ją lubił. Więc może jednak lepiej, że swoich wątpliwości nie mówiła na głos, bo mogłaby zacząć wątpić w męskość Mike’a. A tego żaden mężczyzna przecież nie lubił. Nawet ten, który uważał siebie za dżentelmena.
Gdyby mógł, polemizowałby ze stwierdzeniem, że to Stasia przejęła stery. To on pierwszy ją pocałował, tak? No tak. Więc to chyba on te stery przejął? Czuł jak mocno bije jej serce, owszem. Ona też by poczuła jego, gdyby położyła dłoń na klatce piersiowej mężczyzny. Nie położyła, więc nie wiedziała, ale Mike wiedział. Wiedział, a raczej przeczuwał i tylko taką mógł mieć nadzieję, że to szybkie bicie serca u Stasi nie oznacza tylko i wyłącznie ulgi, że to nie żaden włamywacz tylko on, Mike Harrison, jej najlepszy przyjaciel. Że może to szybkie bicie serca oznaczało coś więcej. Głupi był, że tak sobie pozwalał na takie marzenia, bo jasnowidzem nie był, więc nie mógł wiedzieć ani co się wydarzy, ani o czym Stasia sobie myślała. Stwierdził jednak, że raz kozie śmierć, w końcu zawsze mogła go od siebie odepchnąć.
Stasia nie tylko go nie odepchnęła, ale jeszcze pogłębiła ich pocałunek, więc Mike mruknął nieznacznie niezadowolony, kiedy się od niego odsunęła. Długo, za długo czekał na ten moment, żeby tak szybko się skończył. Mimo wszystko patrzył na nią maślanym wzrokiem, jak jakiś dureń zakochany, którym w istocie był, ale jeszcze o tym nie myślał. Teraz był ze Stasią w jej vanie i nie chciał zagłębiać się w swoje uczucia i przeżywać ich jak głupia nastolatka.
- Ja ciebie? To ty mnie nastraszyłaś tym telefonem! Masz w ogóle pojęcie jak się wystraszyłem wyobrażając sobie, że jesteś tutaj całkiem sama? Nawet żadnego sprzętu ze sobą nie wziąłem, tak się spieszyłem. Byłem gotów walczyć na gołe pięści - mówiąc to zamachał pięściami, jakby chciał zademonstrować Stasi swoją sekretną technikę. Potem dopiero dotarło do niego, że blondynka zamknęła za nim drzwi na głucho, co mogło oznaczać tylko jedno.
- Jest tylko jedno łóżko - zauważył głupio, głową wskazując niewielkich rozmiarów leżankę. Chyba na tyle było z jego chojrakowania i całowania Stasi Hayworth.

Stasia Hayworth
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Coś w tym było, że dorosłe życie składało się głównie z kompromisów. Nie było to nic dziwnego, bo dorosłość generalnie była kiepska. Czy aby na pewno? Było wiele wspaniałych rzeczy wynikających z tego faktu, że nie trzeba było się martwić o zgodę rodziców, nikt nie sprawdzał o której się poszło spać i tak dalej. Jednak inne rzeczy, takie jak odpowiedzialność, podatki i tak dalej. Jednak z jakiegoś powodu, Stasia jednak wolała tą swoją dorosłość niż wcześniejsze lata. Przynajmniej nauczyła się nie zważać na zdanie innych i robić to, co się jej podobało.
A że nie zawsze wychodziła na tym dobrze... To nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdyby nie uważała, że nic jej nie grozi, to by nie znalazła się teraz w tym momencie. Pewnie, byłoby dla niej lepiej, aby czuła się bezpieczna w każdym momencie swojego życia bezpieczna i nie musiała się martwić tym, że przez to że jest samotną kobietą, coś się jej może stać w każdym momencie. Jednak wiedziała też, że jakby była bardziej odpowiedzialna, lub powściągliwa, to by siedziała teraz w domu i pisała smsy z Mike'm mimo że byli w tym samym mieście. A tak? Poznała swojego księcia na białym koniu, który pospieszył jej z pomocą i swoją nagą piersią chciał ją obronić przed całym złem tego świata. To było najbardziej męskie i najbardziej romantyczne działanie, które ktoś kiedykolwiek dla niej zrobił. A byli przecież przyjaciółmi... Stasia totalnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że trzymała swojego ulubionego Mike'a w friendzonie.
Przejęła stery, czy nie, nie było to w tym momencie ważne. Po momentach strachu o swoje życie, bezpieczeństwo, poczuła się dobrze, spokojnie i zaopiekowana. Może nawet kochana? Nie, na to było za wcześniej. Nie mniej jednak, nie chciała wypuszczać Mike'a z objęć. Choć nie da się ukryć, że w tym momencie w tyle głowy pojawiły się słowa Daisy, mówiące o tym, że powinna się wziąć za Harrisona. Niezależnie od tego, jak nie na miejscu te myśli były w tym momencie.
-Przepraszam, na drugi raz nie będę dzwonić-zaśmiała się, trzymając dłonie na jego klatce piersiowej i wpatrując się w niego jak w obrazek. O matko, totalnie nie chciałaby znaleźć się ponownie w tej sytuacji, kiedy bała się o własne życie. Pewnie, wciągnęła Mike'a do środka, bo przecież nie mogli odjechać do Lorne Bay jego samochodem, zostawiając jej vana na pastwę losu. A zbieranie campervana i przygotowywanie go do powrotu było równie chorym pomysłem. -Owszem. Nie wiem czego się spodziewałeś po tym jakże wielkim pomieszczeniu-zaśmiała się, siadając na brzegu tego łóżka. Pewnie, będą musieli się zmieścić na jednej leżance. Jednak wcale nie musieli jeszcze iść spać. Stasia była przygotowana na wiele różnych sytuacji. Miała jakieś przekąski, piwo... Mogli nawet sobie odpalić niewielkie ognisko przed autem. Chyba tylko atmosfera strachu im na to nie pozwalała. Dlatego też zajęli wygodne miejsca w środku auta, pogadali, poprzytulali się i całowali, bo ten jeden pocałunek, na początku ich spotkania to było za mało, zdecydowanie za mało... Więc spędzili bardzo przyjemną resztę wieczoru, noc a także poranek, wspólnie campingując niemal do południa następnego dnia.

Mike Harrison

/zt x2
ODPOWIEDZ