SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
016.
I'm pacing the pews in a church corridor
And I can't help but to hear an exchanging of words
{outfit}
Kawka na wynos dzisiaj towarzyszy jej. To cappuccino niesłodzone będzie fit. I w myśl tejże sentencji autorstwa Sanah, Claire ku niepocieszeniu pastora wkroczyła do kościoła bez absolutnie żadnej refleksji, by zachować choć pozory osoby dobrze wychowanej. Nawet nie uklękła, nawet się nie przeżegnała, za to siorbnęła wymownie, przykładając wargi do ustnika kubeczka. Mijający ją pastor zmroził ją powłóczystym spojrzeniem, ale nie wypowiedział w jej stronę ani komentarza, uznając zapewne, że tej duszy już żadna nagana czy pokuta nie pomoże. Jego zdaniem pewnie dusza Claire i tak już była skazana na wieczne cierpienie wraz z innymi zaskoczonymi obecnością Boga. Może kiedyś jeszcze Claire się nawróci, ale póki co miała na swojej głowie inne problemy.
A jedną z kwestii zaprzątających jej głowę była – o dziwo – osoba Diviny. Claire nie uważała tej dziwnej dziewczyny za nikogo bliskiego, ale w głębi serca, odkąd tylko dowiedziała się o dość nietypowym układzie/relacji z właścicielem Shadow, w Claire pobudziły się dziwne uczucia względem Diviny. Takie, których nie rozumiała i nie potrafiła wytłumaczyć, ale najlepszym określeniem byłoby, iż są to uczucia niemal siostrzane. Takie, jakie żywiła wobec Alfiego. Claire po prostu obawiała się, iż ktoś wykorzystuje niewinność i… zdaniem Claire, infantylność dziewczyny, która wcześniej egzystowała w roli odludka i być może nie była wcale obyta w relacjach damsko-męskich. Żwawym krokiem wyszła więc na chór, kierując się na kolejną próbę w środku tygodnia i widząc organistkę już z oddali, natychmiast przepchnęła się w jej stronę, nawet nie kwapiąc się przywitaniem z kimkolwiek innym przed próbą. Tak naprawdę wcale nie lubiła tych ludzi i nawet nieszczególnie to ukrywała. Divinę natomiast mocno tolerowała. Bądź nawet lubiła, choć nie przyznała tego na głos. — Divina — wypowiedziała w miarę cicho, tak, by nikt jej teraz nie upomniał i nie wybił z rozmowy. Wciąż obejmowała kawę rękoma, ale już przynajmniej z niej nie piła. Tymczasowo. — Nie widziałam cię już od jakiegoś czasu — powiedziała niemal z wyrzutem, co oznaczać mogło wszystko, a oznaczało zapewne to, że Claire się skrycie martwiła. — Czy ten mężczyzna… — Jakże on miał na imię? Claire doskonale pamiętała imię przystojnego ochroniarza Diviny, ale z imieniem jego szefa miała już trochę problem. — Nathaniel… nadal się tobą opiekuje? — Spojrzała na nią podejrzliwie, spod rzęs, lustrując dokładnie jej wygląd.
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
numer

Lubiła próby chóru. Nie tylko teraz, ale generalnie, do zawsze. Zwykle inni mieszkańcy w żaden sposób nie chcieli mieć z nią żadnych interakcji, ale jako organistka, musiała uczestniczyć w tych spotkaniach, a inne głosy siłą rzeczy musiały z nią współpracować. Lubiła wierzyć, że być może ta zgraja osób lubująca się w śpiewaniu religijnych pieśni, nie uważała ją za aż taką okropną, jak reszta społeczności Lorne Bay.
Odkąd zamieszkała u Nathaniela, do jej zamiłowania względem chóru zaczęło się przyczyniać też to, że mogła tu mieć namiastkę swojego starego życia, za którym czasem tęskniła. Nie mogła narzekać na to, jak wyglądało ono w chwili obecnej, bo niczego jej nie brakowało, a raczej niczego, poza pewnego rodzaju wolnością i możliwością decydowania o sobie. Niby w kościele musiał jej towarzyszyć Jasper, ale umówili się na to, że będzie siedział gdzieś z boku, bez wychylania się, a nawet z słuchawkami w uszach, żeby mogła czuć się jeszcze bardziej swobodnie. Nie był to układ idealny, ale najlepszy na jaki póki co mogła liczyć, więc cieszyła się z tego, co ma.
Rozgrzewała się właśnie, kiedy podeszła do niej Claire. Faktycznie od jakiegoś czasu nie było jej na próbach, bo po ostatniej wycieczce w głąb lasu z Nathanielem, był on delikatnie mówiąc - nawet bardziej przewrażliwiony, niż zwykle. Minęła więc chwila, zanim udało jej się wytłumaczyć, że w kościele nic jej nie grozi. Nie spodziewała się jednak, że kogokolwiek jej nieobecność w jakimś stopniu dotknie, to też w wyrazie zaskoczenia uniosła brwi, gdy zrozumiała słowa Buxton.
- Tak, miałam lekką przerwę od kościoła - zaczęła ostrożnie, jak zawsze mając z tyłu głowy to, by nie powiedzieć za wiele. Sama wzmianka o Nathanielu nie była tez zbyt rozsądna, ale ostatecznie Claire już co nieco wiedziała, więc udawanie, że żadnego mężczyzny nie ma w jej życiu, nie byłoby zbyt mądre. - Tak - pokiwała powoli głową, ponownie sięgając po te słowo. - Nie rozumiem jedynie, dlaczego o to pytasz - postanowiła odrobinę pociągnąć ten temat, chociaż zwykle nie zdobywała się na takie zachowanie. - Nathaniel jest dla mnie bardzo dobry, nie śmiem myśleć, że mogłabyś się o mnie martwić, ale gdyby tak było... to on naprawdę o mnie dba - pochwaliła Hawthorne'a, na moment ściągając z klawiatury instrumentu dłonie, by też większą uwagę poświęcić swojej rozmówczyni.
- Czy coś się stało? Wydajesz się być nieco nerwowa - zapytała, zerkając na dłonie kobiety, które tak dokładnie opatulały kubek z kawą. Miała nadzieję, że ewentualne podenerwowanie nie jest spowodowane niczym poważnym.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Claire posłała nieco pytające spojrzenie swojej towarzyszce, licząc, że Divina pociągnie temat swojej nieobecności. Nie wiedziała w zasadzie na co liczyła. Zastanawiała się czy owe chwilowe zniknięcie miało związek z właścicielem Shadow. Nie chciała jednak wyciągać żadnych niesłusznych wniosków i właśnie dlatego oczekiwała ze strony Diviny niemalże spowiedzi w kwestii tych ostatnich paru tygodni. –– Pytam, bo ludzie nie powinni tak po prostu znikać –– oznajmiła ze wzruszeniem ramion. Ludzie tacy jak niegdyś Divina mogliby przepaść jak kamień w rzeczy i w zasadzie pewnie nikt by się tym nie zainteresował. Nikt nie byłby nawet ciut zaniepokojeniem ich zniknięciem. Claire nawet w ostatnim czasie czytała książkę o zaginionej nastolatce, której zniknięciem nikt się nie przejął, poza jej najlepszą przyjaciółką. A później na jaw wyszły straszne rzeczy, nie mówię, bo spoiler, więc… cóż, po takowej lekturze Claire miała jak najbardziej powody, by się martwić. Z drugiej strony, teraz Divina miała ludzi wokół siebie – choć Claire wciąż intrygowało jak tego dokonała. Niemniej, nawet Claire musiała przyznać, że odrobinę by się martwiła o dziewczynę, gdyby ta nadal nie pojawiała się w kościele. –– Skoro tak mówisz… –– powiedziała niezbyt przekonana co do tego jak bardzo Nathaniel o Divinę dba. Ciężko było jej chyba uwierzyć w to, że ktoś taki jak Hawthorne (nawet jeśli nie do końca go znała), mógłby w istocie troszczyć się o drugą osobę. Właściwie Claire obawiała się, że być może właściciel Shadow jest niebezpieczny. Obawiała się też, że może manipuluje prościutką Diviną – bo wciąż za właśnie taką ją miała. Co z perspektywy jej własnego zauroczenia Correntem wydawało się dość zabawne. W końcu sama nie potrafiła przejrzeć na oczy i ocenić odpowiednio poziomu niebezpieczeństwa, jaki gwarantował jej owy krasz na Zetę. –– Nic się nie stało –– odparła z westchnieniem dziewczyna i tylko usiadła obok Diviny. Na szczęście obydwie były dość szczupłe, więc pewnie z łatwością zmieściły się na siedzisku przy organach. –– Nie zmieniaj tematu –– dodał jeszcze, patrząc niemalże surowo na dziewczynę.
ODPOWIEDZ