Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke nie był gotowy zamknąć rozdział pod tytułem „Cami”, ale jednocześnie był cholernie wykończony tym stanem niepewności. Cami mogła równie dobrze wrócić jutro, jak i za rok. Czuł, że dla własnego spokoju ducha lepiej będzie wymienić te zamki, tak żeby gra odbywała się również na jego warunkach. Bo nie wiedział przecież, czy Cami znów nie pojawi się w mieszkaniu pod jego nieobecność i może tym razem zabierze dzieciaki ze sobą? Luke nie zniósłby tego, bo miał wrażenie, że zwierzęta to jedyne, co mu teraz pozostało.
– Zdecydowanie nie wszyscy. Poznałem jeszcze jednego swoją drogą… Z tego to dopiero był kawał skurwiela. Wiesz, ten typ gościa, który za najlepszy argument uznaje pięść – westchnął, mając na myśli Borisa, jedynego gościa, któremu nie zwiała sprzed ołtarza. Ale o tym fakcie akurat nie chciał mówić. Raz, że Luke był przekonany że Boris nie żył, a oni byli wtedy w tamtych okolicach, a dwa – nie wiedział, na ile było to sekretem Cami, którym chciałaby dzielić z kimkolwiek z Lorne.
– Ja też mam takie wrażenie, że jeśli chociaż dałaby mi w pysk albo powiedziała wyraźnie, że nie chce mieć już ze mną nic wspólnego, to byłoby mi łatwiej zrozumieć to wszystko – odparł z przekonaniem. Pewnie, że wciąż by go bolało, ale czas podobno leczył rany. Wiedział, że nie zawsze był dla niej w porządku z facetem, wielokrotnie ją oceniał i krytykował, więc na ten moment mógł jedynie przypuszczać, że to dlatego tak wzgardziła nim i ich relacją.
– Nie jest najlepsza w rozmowy o uczuciach – westchnął i ze smutkiem zaczął wpatrywać się w swój kieliszek. Luke’owi parokrotnie zdarzyło się powiedzieć więcej niż zamierzał o swoich uczuciach, a Cami zawsze zdawała się tego nie słyszeć. A może słyszała, a nie była w stanie odwzajemnić się tym samym? – Czy to pojebane, że za nią tęsknię? – spytał nagle, sam będąc zaskoczony tym, z jaką łatwością udało mu się wypowiedzieć na głos takie słowa. Nie tak łatwo było zdusić tak z dnia na dzień te wszystkie uczucia, jakimi ją darzył.
A kiedy przeszli do tematu Autumn, Luke aż musiał się ponownie napić i aż wyprostował się na krześle. Nie wiedział, czy powinien brnąć w te tematy zważywszy na to, jaką on miał historię z panną Goldsworthy… Nieciekawą, jednym słowem. I oczywiście to on był w tym związku tym nieciekawą połówką.
– Znam i… ty chyba znasz też mnie. Przynajmniej z opowieści – stwierdził niepewnie, nie wiedząc jak Colton zareaguje na to, że obok siedziała ta toksyna, która tak bardzo zalazła Autumn za skórę. – Widziałem się z nią ostatnio. Byłem strasznie pijany i do niej napisałem, ona przyjechała do mnie na plażę… no, nieważne. W każdym razie mówiłem jej o Cami, Autumn połączyła wątki o jej ucieczkach no i tak przeszło do twojego tematu – wyjaśnił, na razie nie zdradzając jeszcze, czego takiego Luke dowiedział się o Coltonie. – A ja w tym wszystkim jestem jej byłym. Tym od dragów – przyznał wreszcie. Dragi były w zasadzie główną przyczyną ich rozstania, więc prawdopodobnie w takim kontekście Autumn mówiła o nim swoim przyjaciołom czy kolejnym facetom podczas rozmów o eks.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Hah... Za to Colton żył niemal dekadę bez jakiejkolwiek wiedzy o tym co się dzieje z Cami. I nie, nie było to w ogóle przyjemne. Dlatego tak nienawidził sytuacji, gdy ktoś chce kłamać lub coś przemilczeć. I dlatego też sam preferował takie podejście do innych. Przynajmniej nikt nie zostawał bez informacji na lodzie, prawda? On coś o tym wiedział i wiedział, że lepsza nienawiść za prawdę niż za milczenie.
- Jak to jest, że poznajesz tylu jej eksów? - w sumie nie brzmiało to jak zwykłe pytanie. Bardziej retoryczne i z jakimś ukrytym współczuciem bo jakoś Coltona nie ciągnęło do poznawania eksów swojej ewentualnej partnerki. Przynajmniej nie wszystkich, a tutaj Luke jest na dobrej drodze do poznania każdego. Biedak... Widać też Cami się gust zepsuł w momencie poznania gościa co woli używać pięści niż cywilizowanie rozwiązywać problemy.
- Dobrze wiedzieć, że nie sam tak uważam. Nie każdy byłby w stanie uwierzyć, że najgorsza prawda jest lepsza od braku wyjaśnień jakichkolwiek - a ci co to przeszli to wiedzieli najlepiej jakie jest to dołujące. To tak jakby się dla drugiej osoby nie liczyć w żadnym calu. Nawet w najmniejszym procencie. Bo przecież jakby ktoś przejawiał do ciebie uczucia - choćby krztę - to by zmusił przynajmniej na liścik... albo smsa lub maila... ewentualnie list by nie namierzyć niczego, ale jednak coś! "Nic" było najgorszym rozwiązaniem.
- Zdecydowanie nie jest - przytaknął. Skoro uciekła sprzed ołtarza nie tylko Brooksowi to jak źle musi z nią być aby niszczyć każdego napotkanego faceta po drodze? Brakowało jej tylko łatwi czarnej wdowy by ich wykańczać też fizycznie... ale jak widać psychicznie jej wystarczało. - Tak. To pojebane... więc się napij - on sam to uczynił bo obecna sytuacja była wciąż nietypowa. W życiu nie sądził, że będzie gadał z kimś kto przechodził coś podobnego. Prawie. - Tak jest jak komuś oddasz kawałek organu, a on go wyrwie i zmiażdży. Gdzieś tam te szczątki wciąż latają mimo wszystko. I nie będzie łatwo się uwolnić. O ile zdecydujesz się uwolnić - bo kto wie jak to będzie z Luke'iem? Nie żeby Colton miał jakieś nadzieje bo nie miał o Cami najlepszego zdania, ale Luke'a to mu szkoda bo wiedział przez co przechodzi. - Jakkolwiek to pójdzie to pamiętaj jedno... Nie oświadczaj się jej i nie przyjmuj oświadczyn - podkreślił stanowczo. Historia pokazywała, że Cami wieje sprzed ołatarza, więc jeśli siły kosmosu zdecydują, że Luke do niej wróci to byleby się nie żenił bo straci wszystko znowu.
- Tyle się dzisiaj dowiaduję, że się boję, że zaraz rzucisz mi tutaj, że spałeś z moją siostrą, której nie mam... Masz do wyboru jedynie sześciu braci - no bo nie wiadomo! Mieli dwie wspólne eks to kto wie co jeszcze ich łączyło. - Huh... Lorne jest mniejsze niż sądziłem - ależ miał ochotę wyjść zapalić... procenty to były widać za mało przy takich połączeniach. Przyjął jednak wyjaśnienia kolegi. - Swoją drogą... często dzwonisz do eks jak za dużo wypijesz? Bo nie wiem czy w razie czego zabierać ci telefon czy niespecjalnie - mimo wszystko pili, a domyślał się, że nie każda była Luke'a jest tak super jak Autumn. - Hm... Tak. Słyszałem o tobie z opowiastek. Skończyłeś z tym? Bo poza obecnymi procentami i zdeptanymi organami wewnętrznymi to nie wyglądasz najgorzej - kochał Autumn - platonicznie - więc chciał by miała jak najlepszego faceta. Z opowieści Luke nim nie był. Z drugiej strony obecny tu Luke swoje przechodził i się Colton zastanawiał czy coś brał czy jeśli nie to powinien bo pochwalić bo przy ostatnich zdarzeniach to jest wyczyn by nie ćpać.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Roześmiał się słysząc pytanie Coltona. – Wiesz, że to bardzo dobre pytanie. Jeszcze jeden i być może wygram samochód, jak w jakiejś zdrapce – jeszcze jakiś czas temu nie sądził, że będzie w stanie żartować z kimś w ten sposób (ba, nie z kimś a jednym z eksów Cami), ale najwyraźniej czas faktycznie leczył rany. A przynajmniej ta formułka bardzo ładnie brzmiała i dawała nadzieję, że kiedyś przestanie boleć.
W ciszy przytaknął jego kolejnym słowom, po czym napił się swojego trunku. Bardzo tknęło go to, że mają z Coltonem tyle wspólnego, a widzieli się raptem drugi raz w życiu. I na dodatek każdy z tych razów był przypadkowy. – W życiu bym nie pomyślał, że zakumpluję się z jednym z tych jej eksów. Bez urazy, ale wszystkich jej facetów z góry nienawidziłem. Nie wiem czemu, chyba chodziło mi o to, że skoro w pewnym momencie powiedziała wam „tak”, to widocznie chociaż na chwilę wpuściła was do swojego życia. A wobec mnie robiła tylko uniki – przyznał bez ogródek. No co tu będzie udawał, że nie był negatywnie nastawiony. Był i to zajebiście, nawet robił Cami sceny zazdrości o byłych i na każdym kroku wytykał jej te wszystkie ucieczki. Dopiero z czasem zaczął się zastanawiać dlaczego tak reagował i cóż, chyba miał już odpowiedź.
Zgodnie z sugestią Coltona napił się. Prawdę mówiąc sam nie wiedział już w tym momencie, co tak naprawdę czuł obecnie do Cami. Ale tak, jako facet czuł się zraniony i zniszczony. Nigdy nie był okazem dobrego faceta, ale wiedział podskórnie, że już nigdy więcej nie będzie w stanie zaufać żadnej kobiecie ani żadnej do siebie dopuścić. Już nigdy nie chciałby się czuć tak samo chujowo, jak teraz. – Wyrwała mi ten organ i rozdeptała. Nic już z niego nie zostało – westchnął, skoro już takie pijackie smuty mu wjechały. Następnie parsknął śmiechem na wspomnienie o oświadczynach. – Żeby to zrobić musiałbym chyba kupić dmuchaną lalkę i nazwać ją Cami – bo naprawdę nie wierzył na tamtym etapie, że wróci. A nawet jak kilka dni później wróciła, nie pomyślał nawet przez moment, że wróciła do niego.
- Okej, z siostrą nie, z bratem tym bardziej, ale jakąś kuzynkę na pewno zaliczyłem – wypalił z rozbawieniem, po czym szybko uświadomił sobie jaką głupotę palnął. – Jezu, sorry. Nie wiem czemu to powiedziałem – bo szybciej mówił niż myślał, ot cały sekret. No ale jednak wiadomo, zasadą było, że nie tykało się nikogo z rodziny kumpli, a za takiego Luke uważał Coltona w tym momencie.
– Nie, w sumie nie. Ale to dlatego, że większość moich byłych mnie zablokowała i nie mam jak się do nich dodzwonić – odparł jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. – Spoko, już skończyły mi się byłe do telefonowania – machnął. Do Cami na pewno by i tak nie zadzwonił. Bał się, że dowiedziałby się wtedy że i ona go zablokowała, a poza tym jego urażona duma nie pozwalała mu do niej dzwonić niezależnie od ilości wypitego alkoholu. – Skończyłem – odparł pewnie, nie wiedząc że już za jakiś czas nie będzie w stanie ponownie wypowiedzieć te słowa. – Aż się boję usłyszeć, co jeszcze o mnie ci opowiadała. Wiesz, nie rozstaliśmy się w dobrych relacjach. To było rozstanie w stylu latających talerzy i całej masy krzyków – nie był z tego dumny. Co prawda wtedy, na plaży po jego telefonie, przeprosił ją, ale był pijany. Zapewne naprawdę miał to na myśli, ale co z tego, skoro nigdy nie zrobił tego na trzeźwo?
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Przynajmniej z takiej wygranej coś by chociaż Luke miał po złamanym serduchu. Kto wie, może jakiś były Cami zasypałby jej obecnego porzuconego fantami, witając "w rodzinie naiwnych". Tak w sumie ktoś kiedyś musi się zastanowić co ta Cami w sobie miała bo patrząc na takiego Luke'a czy Coltona - albo rosjanina jak mniemam - to by przechodzień nie pomyślał, że tak łatwo im wyrwać narząd z piersi. Trzeba mieć "talent".
- Luz. Wydaje się to oczywistą opcją kiedy chcemy kogoś tylko dla siebie. Widzieć można zagrożenie w jej eksach. Ale jeśli to poprawi ci humor, to nie mam zamiaru nigdy do Cami wracać - nie każdy pewnie nienawidził z góry eksów swojej "drugiej połówki", no ale i tak bywało. Zazdrość to zazdrość. Zwłaszcza jak się w tej drugiej osobie widzi niemal ideał i się sądzi, że każdy może się w niej zabujać - tak i ponownie jej byli. Za to sam uważał, że pewne uniki to chociaż jakieś znaki. Z drugiej strony w przypadku takiej Cami to kto wie? Z Coltonem uników nie było i proszę jak się skończyło. Luke przynajmniej rozstał się wcześniej niż reszta niedoszłych mężów. A może to jednak faktycznie było co innego? Jego przypadek zdawał się dećko różnić. Niestety Brooks nie widział w Cami wielkich nadziei na ustatkowanie się, więc wolał i takich nadziei nie wzbudzać w Luke'u.
Ha, formułka o niedopuszczaniu do siebie nikogo była mantrą Coltona do dzisiaj. Czasem jednak zdarzą się osoby co potrafią się przyczepić na dobre nawet jak się je odrzuca z miejsca. Jakby nie takie uparciuchy to dzisiaj Brooks nie byłby eksem Autumn i jakimś cudem obecnie jej przyjacielem wciąż. Dziwne koleje losu są.
- Przedziurawienie takiej lalki byłoby pewnie bardziej kojące od oświadczyn - nie żeby zaraz jakieś voodoo robić, ale podobno zdrowo jest znaleźć coś na czym można się wyżyć albo co człowieka uspokoi. U Coltona przez długi czas były to fajki - jak smok palił... w sumie do dzisiaj, ale od jakiegoś roku znalazł też ukojenie w bardziej normalnych rzeczach, jak joga, ćwiczenia czy powrót do malowania. Oczywiście palenia nie rzucił bo działało najlepiej. Ale i tak zdawało się, że mniej palił niż przed rokiem.
- Obecnie nikogo z kuzynostwa nie ma w Lorne, więc wciąż wierzę w małe szanse. Chociaż zważywszy na twój radar, nie zdziw się jak zapytam przy kolejnym spotkaniu o imiona schadzek jakie miałeś - tym samym pokazał, że nie czuje się urażony, ale w razie czego nie powinno być problemem jak będzie o imiona pytał, prawda? Mieli dwójkę wspólnych eksów, więc strach co jeszcze ich łączyło - albo połączy.
- Czyli Autumn jest miłosierna skoro nie zablokowała. Nie wiem czy sobie na nią zasłużyliśmy - tak, Brooks pewnie był lepszym chłopakiem bo i przyjacielem dla niej, ale i tak uważał, że do ideału mu daleko. Za to nie ogarniał dlaczego Autumn dalej nie ma tego ideału obok siebie jak na taki zasługiwała. - Myślę sobie... że jak masz takie przemyślenia to najgorszym pomysłem nie musi być próba naprawy tej relacji. Platonicznej najlepiej by znowu talerze nie latały - uważał Luke'a za spoko gościa i dobrze mu się z nim gadało, ale znał też tego z opowieści przyjaciółki i wolał aby jednak nie wracał na miłosne tory do niej. Nie mniej skoro Autumn go poratowała mimo wszystko to może jednak mieli szansę na pozytywną znajomość.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
– To dobrze, bo musiałbym spluwać ci pod nogi za każdym razem, kiedy cię zobaczę – stwierdził, dodatkowo potwierdzając swoje słowa przytaknięciem głową. Oczywiście żartował, bo tak naprawdę poczuł do Coltona sympatię. Obaj byli facetami zranionymi przez tę samą kobietę. Aczkolwiek Luke nie uważał Cami za ideał. Mieszkał nią dość długo zanim coś zaczęło się między nimi dziać i początkowo nawet jej nie lubił. A na późniejszych etapach wciąż go wkurzała. Ale mimo tych wszystkich wad Luke ją pokochał. Bo jej zalety przewyższały te wady i sprawiały, że stanowiła jedną, spójną Cami, która… no cholera, jednak może w jego oczach była przez to ideałem?
Roześmiał się słysząc słowa Coltona, uświadamiając sobie jak wiele zmieniło się w jego życiu przez Cami. Kiedyś dmuchana lalka kojarzyła mu się tylko z jednym, a nie z wyładowaniem się za złamane serducho. – Brzmi to tak, jakbyś sam już sprawdził ten sposób – roześmiał się. Ale nie oceniał, sam przecież po tej rozmowie miał zamiar wywalić wszystkie graty Cami na śmietnik i wymienić zamki w drzwiach. To był sposób Luke’a na wyżycie się.
– Okej, zacznę prowadzić pamiętnik i tam wszystko poopisuję – zaśmiał się, choć jeśli miał być szczery, to czarno to widział. Odkąd Cami go rzuciła nie miał żadnej innej kobiety. Był na jednej randce w ciemno, ale przebiegła ona w tak fajnej i kumpelskiej atmosferze, że Luke nie chciał tego psuć pytaniem, czy do niego wpadnie. Czasami człowiek potrzebował po prostu wygadać się, niekoniecznie przy akompaniamencie przypadkowego seksu. Co też było dla Winfielda nowością.
– Ja na pewno sobie nie zasłużyłem – odparł, mając na myśli stare czasy, kiedy byli razem. Autumn była o kilka poziomów wyżej od Luke’a i Winfield był tego świadomy. I nie wahał się chwalić się swoją zdobyczą przed kumplami. Teraz, już po latach, wiedział że po prostu do siebie nie pasowali. Chodziło o etapy, na których się wtedy znajdowali, życiowe cele, plany, ambicje. No i zabrakło przede wszystkim uczucia. Takiego głębokiego, oprócz fascynacji. – Swoją drogą to mega ciekawe, że dalej utrzymujecie kontakt. Nie wiem czy dobrze pamiętam, bo byłem wtedy mocno pijany, ale doszło między wami nawet do oświadczyn? – spytał z zaciekawieniem. Ale jak mówił, był pijany i nie był pewien, czy wszystko pamięta. – Wiesz, może i tak, ale czasami trzeba iść do przodu i nie patrzeć na przeszłość. Ja i Autumn… to dwa różne światy. Nie lubiła mnie nawet kiedy byliśmy razem. Jej słowa – dodał, bo to akurat zapamiętał z ich rozmowy. To udręka być z kimś, do kogo nie potrafi się zapałać nawet sympatią. – Ale widzieliśmy się ze dwa razy w ostatnim czasie. Jest okej, ale przyjaciółmi to my na pewno nie zostaniemy – dodał. Nawet nie chodziło o to, że on nie chciał. Tak jak wspomniał, ich światy i podejście do życia wciąż się rozmijały. – Ale dziwię się, że wam nie wyszło. To aż się prosi, żebyście się pobrali, mieli gromadkę dzieciaków i żyli długo i szczęśliwie – zauważył.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Osobiście uważał, że takiej Cami do ideału baaaardzo daleko. W sumie mógł śmiało powiedzieć, że Cami nawet nie myśli o tym by idealna być skoro od lat popełnia te same błędy i się na nich nie uczy. Można jednak rzec, iż różnica między Coltonem, a Luke'iem polegała na tym, że Brooks pokochał ją jak dopiero co szkołę skończyli. Za to Winfield już w czasie kiedy wszyscy byli dorośli. Normalnie by się rzekło, że ktoś faktycznie "dorósł" i jest dojrzalszy, ale czy w tym przypadku tak było? No nie bardzo jeśli kolejnemu facetowi Cami uciekła. Za to mówił serio i nie miał zamiaru do niej wracać. Nie mógł oczywiście odpowiadać za decyzję najświeższego kolegi, no ale oby ich nie żałował.
- Hah, nie próbowałem tego wtedy, ale brzmi kojąco - przyznał, acz wolał nie przyznawać się do tego jak bardzo był załamany porzuceniem w dniu ślubu. Może dzisiaj tego by tak nie przeżywał. Znaczy no... porzucenie okropne i by przeżywał, ale jak Luke - w barze co by uśmierzyć ból. Wtedy jednak cierpiał w rodzinnym domu i był wrakiem człowieka. Szczęście w nieszczęściu, że miał dużą rodzinę i każdy próbował go pocieszać na swój sposób - przez co pewnie niemal wszyscy w rodzinie Brooks mieli najgorsze zdanie o Cami z możliwych. Lepiej, że się dalej nie zakolegowali bo rodzina Coltona by tego nie poparła. Zwłaszcza usłyszawszy, że Cami dalej ucieka innym.
- A kluczyk powieś na szyi by nie zgubić - rzucił dla podtrzymania żartu bo nie będzie oczekiwał pisania listy schadzek w formie pamiętnika. Samo jednak to podejście sugerowało, że Luke bywał babiarzem. Mimo to jakimś cudem taka Cami i tak zawróciła mu w głowie na tyle, że to on wylewał w barze smutki, a nie odwrotnie.
- Przerażające jak dużo wiesz o moich związkach - acz sam na przerażonego wcale nie wyglądał kiedy wziął kolejny łyk browaru. - Wpierw z Autumn byliśmy przyjaciółmi. Każdy widział jak dobrze się dogadujemy, więc w końcu postanowiliśmy spróbować bycia razem. I tak, była pierwszą i jedyną dziewczyną po Cami, której się oświadczyłem - co tylko pokazuje, że jednak nie chce się żenić bo pierwsza uciekła, a z drugą nie wyszło, ale to jednak kompletnie inne sytuacje. Co nie zmienia faktu, że nie był fanem ślubów. - Było dobrze, ale w końcu oboje uznaliśmy, że lepiej nam jako przyjaciele. Nie czuliśmy po prostu tego wielkiego "bum", fajerwerków i różnych tych pierdół. Kochamy się do dzisiaj, ale nie w romantycznym znaczeniu. Na szczęście jakimś cudem nie staliśmy się sobie obcy jak to zwykle po zerwaniach bywa - w dodatku wrócili do bycie jedynie przyjaciółmi, więc szczęście w nieszczęściu, iż się udało mimo próby związkowej. - Naiwnie sądziłem, że bycie w związku oznacza chociaż odrobinę sympatii do drugiego człowieka - niedziwne, że Autumn nie lubiła Luke'a, a razem byli? Nie, jeśli była to niezbyt zdrowia relacja. Uczucia ogólnie to skomplikowana sprawa. - Nie trzeba szufladkować relacji metkami. Dobra lub chociaż neutralna relacja to też jest coś - by się nikt tutaj nie przejmował, że nie ma lepszej relki z Autumn. Serio uważał, że jak normalnie gadają i nie latają talerze to już jest lepiej. - Dzięki... Też żałuję, ale niestety uczuciami ciężko kierować, a ona zasługuje na kogoś kto ją pokocha tak jak my nie potrafiliśmy. Ale nie martw się. Jeśli kiedykolwiek znowu spotkam kobietę, której będę chciał się oświadczyć... wątpliwe, ale jeśli jednak, to ci ją przedstawię. Tak byś wiedział by nie tykać - pogroził butelką bo teraz to strach, że mimochodem podobają im się te same kobiety. No, ale może do tego czasu i Luke będzie znowu z kimś? Kto wie. Zwłaszcza, że Coltonowie jakoś się nie spieszyło.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Tak naprawdę Luke sam może i był dorosły, ale za to cholernie niedojrzały w momencie, kiedy między nim i Cami zaczęło się coś dziać. Oczekiwał, że Cami będzie tańczyła jak on jej zagra i bardzo nie lubił, kiedy robiła coś wbrew jego myśli. Tak naprawdę proces dojrzewania rozpoczął w trakcie ich wspólnej podróży. Luke poznał czym jest ta sławna troska o drugą osobę, poczucie że ktoś jest dla ciebie cholernie ważny. No, ale każdy proces potrzebuje zakończenia, a ono w przypadku Winfielda nie odbyło się tak jak trzeba. Znowu był tym sfrustrowanym kolesiem, który nie radził sobie z własną złością. A jeszcze nie wiedział w momencie tej gry, że za chwilę wróci do ćpania i znowu zacznie lawirować pomiędzy życiem a śmiercią.
Roześmiał się, kiedy Colton zwrócił uwagę jak wiele Luke wiedział o jego związkach, mimo że widzieli się raptem drugi raz w życiu. Słuchał uważnie tego, co mówił o Autumn. – Skoro po jednym zawodzie miłosnym byłeś się w stanie oświadczyć, to naprawdę musiało być wam razem dobrze – bardziej oznajmił, niż pytał, bo odpowiedź wydawała mu się oczywista. A słysząc kolejne słowa Coltona zaśmiał się pod nosem. – Wow, czyli w przyrodzie naprawdę istnieją rozstania w dobrej atmosferze i przyjaźnie z byłymi – stwierdził z uznaniem. Sam powiedział już jak skończyła się jego relacja z Autumn, więc Luke zdecydowanie nie był w gronie osób, które doświadczyły przyjacielskiego rozstania. Za każdym razem było „coś”. – Wiesz, może po prostu chciała mnie… naprawić – odparł po chwili namysłu. – Dobre dziewczyny tak mają. Trafiają na złego chłopca, myślą że go zmienią… – a potem następowała zderzenie z rzeczywistością i projekt do wykonania stawał się pijawką, która wysysała z drugiej połówki życie. – Autumn to dobra dziewczyna – powtórzył, wcale nie oczekując że Colton jej to powtórzy, by Luke mógł lepiej wypaść w jej oczach. Mówił szczerze, była dobra, ale nie dla niego.
Parsknął śmiechem słysząc jego kolejne słowa. – Słuchaj, wiemy tylko o dwóch laskach, z którymi oboje byliśmy, a ten świat jest wielki i szeroki, może była jakaś trzecia sztuka – nie podejrzewał, bo hej, to by już była przesada! – To co? Za zdrowie naszych byłych? – rzucił unosząc lekko swoją butelkę, a po wzniesieniu toastu porozmawiali jeszcze chwilę aż Luke stwierdził, że pora na niego – choć niewątpliwie towarzystwo Coltona i cała ta rozmowa była dla niego lekko… uzdrawiająca? Ale nawet nie przypuszczał, że raptem za chwilę jego życie znów zamieni się w jedną, wielką chorobę.

/zt
Colton Brooks
ODPOWIEDZ