szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
011.
Nie miał w zwyczaju zostawać na noc u kobiet, z którymi sypiał, a już na pewno nie zostawał one nigdy u niego. Właściwie to raczej nie zapraszał tutaj kobiet, które poderwał w barze (naprawdę, mimo że mało gadał, to mu się to zdarzało, co dowodziło tylko, że ludzie czekający na podryw w barze mają gdzieś pogaduszki, wystarczyło nie najgorzej wyglądać), aby zaliczyć z nimi jednonocną przygody. Z Lenny jednak sprawa prezentowała się inaczej. Było to dziwne, ale skoro razem pracowali i rzeczywiście postanowili kontynuować tę znajomość w takiej formie, to nie była to sprawa jednorazowego użytku, co było dla niego sporą odmianą po tym, jaki tryb życia prowadził. Mimo wszystko jednak fakt, że zasnęli w jego łóżku (bez przytulania, szanujmy się) wydawał mu się zadziwiająco naturalny. Tak samo, jak jej widok rano, gdy wstawał i szedł pod prysznic, pod którym sporo o tym myślał, bo jak wiadomo tam myśli najłatwiej przepływają przez głowę, układając się w jakieś logiczne wnioski. W tym przypadku jednak do końca to nie zadziałało, po prostu zatrzymał się ponownie na etapie, w którym uznał, że co będzie, to będzie. Na tym etapie nie było chyba sensu próbować tego bardziej poukładać — i tak zadziwiająco nieźle im to wyszło podczas rozmowy poprzedniego wieczora. Chociaż i tak do końca nie wiedział, jak zachować się, gdy z tej łazienki wyjdzie (nie mam pojęcia, gdzie jest łazienka w tej chacie, ale na bank jest, aj promys) i Lenny się obudzi. Trudno jednak przed tym uciekać, skoro byli u niego. A w łazience pewnie nie było okna. Chociaż tak naprawdę na szczęście był na tyle dorosły i miał tyle godności, że nie planował nim uciekać.
Nie fatygował się za bardzo, aby założyć na siebie większą ilość ubrań, skoro poprzedniego wieczora i tak wszystkie z siebie ściągnęli. Naciągnął na tyłek bokserski i koszulkę, która i tak częściowo przykleiła się do wilgotnego ciała po kąpieli i z ręcznikiem przewieszonym przez ramię, którym jedną ręką wycierał mokre włosy wyszedł do części ogólnej jego mieszkania. Zerknął w górę, aby zobaczyć czy Lenny nadal spała.
Cześć — przywitał się, gdy zauważył, że zdążyła się podnieść. Czy było dziwnie i niezręcznie? Odrobinę. Chociaż musiał przyznać, że nawet zaspana i rozczochrana była bardzo miłym widokiem. — Kawa, papieros i śniadanie? — zapytał, przechodząc do części z aneksem kuchennym i zerkając na nią przelotnie z pytającym wyrazem twarzy. — W dowolnej kolejności i konfiguracji — dodał, bo mogła mieć nieco inną niż on. Mogła też oczywiście iść najpierw pod prysznic, nie zamierzał żałować jej wody i odmówić ręcznika. Na inne poranne atrakcje mogła też liczyć, nawet nie będzie musiała prosić.

elena castellano
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Lenny nie miała w zwyczaju się szybko ulatniać po jednonocnych przygodach. Nad ranem być może, jak typ czy laska jeszcze spali, ale nigdy tuż po fakcie. Raz koleś, który podczas rozmowy na Tinderze i na randce wydawał się naprawdę ogarnięty, po tym jak wróciła z jego łazienki, gdzie się trochę odświeżała, spanikowany kazał jej się wynosić zanim jego mama wróci do domu i ją tu zastanie, ale to był ewenement i błąd, którego już więcej nie powtórzyła. Na szczęście w przypadku domu Marcy’ego mama by się nigdzie nie zmieściła. Śladów po żadnej innej kobiecie również nie zauważyła, choć nie poświęciła zbyt wiele czasu na rozglądanie się, zajęta innymi sprawami, kiedy już zamknęły się za nimi drzwi. Ale, choć dla niej zwykle nie było to wcale dziwne, obudzenie się w jego łóżku wydawało jej się złamaniem jakiejś zasady. Nie miała pojęcia jakiej, ale odczuwała tę samą mieszankę mściwej ekscytacji i podenerwowania co wtedy, kiedy włamywała się do pokoju dyrektora, żeby ukraść mu mapę w ramach psikusów pod koniec ostatniej klasy. Nie miała pojęcia czego się spodziewać po nim ani czego oczekiwać. Obudził ją dźwięk włączanej wody pod prysznicem, więc przekręciła się na drugi bok, a po chwili postanowiła wystawić głowę z antresoli i zobaczyć co tam właściwie ma na dole. Dojrzała drzwi wyjściowe i drugie do łazienki, mały aneks kuchenny (ciekawe czy tam gotował coś do restauracji, czy nie było tu do tego warunków) i kawałek lady, służącej pewnie za stół. Dalej nie widziała, ale pamiętała, że jest tam kanapa, bo w nocy z niej przez chwilę korzystali. Dojrzała też swoją koszulkę i coś co mogło być jej majtkami, choć nie była pewna jakie miała na sobie poprzedniej nocy, więc równie dobrze mogło to być coś należącego do Marcello. Mało tu było personalnych artefaktów, które by ją o nim informowały. Albo jeszcze się nie urządził, albo nie był z tych, co muszą koniecznie zostawić wyraźny ślad swojej obecności w postaci różnych durnostojek, obrazów i temu podobnych. Zaciekawiło ją czy mieszkał na tak małej przestrzeni z uwagi na ograniczenia finansowe, czy też był to świadomy wybór. Ale na razie najmocniej zastanawiała się nad tym, kiedy Marcy wyjdzie z łazienki, bo niesamowicie chciało jej się siku. A zdecydowanie nie byli na etapie znajomości, gdzie mogła sikać kiedy on był pod prysznicem. Takiego się nie osiągało za bardzo w luźnej relacji. To był, zdaniem Lenny, teren zarezerwowany dla par.
Zastał ją wciąż wychylającą się przez poręcz (która mogła zostać użyta na różne sposoby w przyszłości…).
Hej — przywitała się, przekrzywiając lekko głowę. Wiadomo, że najlepiej prezentował się bez ubrań, ale takim widokiem też nie gardziła. Nie zdążyła się jeszcze rozbudzić na tyle, żeby zacząć myśleć o innych, mniej wdzięcznych aspektach tej sytuacji. Nie zamierzała się specjalnie przejmować tym jak sama wygląda. Nie mógł oczekiwać, że będzie się prezentować wspaniale z lekko rozmazanym makijażem, rozczochranymi włosami i odgnieceniami od pościeli. — Najpierw łazienka — poinformowała go i podniosła się, a następnie zeszła po schodach na dół. — Ale Twoja propozycja brzmi jak miłe następstwo — powiedziała z lekkim uśmiechem. — Jak dasz mi chwilę to pomogę ze śniadaniem — dodała, bo nie wyobrażała sobie, że wyjdzie, a on coś dla niej przygotuje w tym czasie samodzielnie. To było romantyczne zagranie dla par. Zgarnęła koszulkę z ziemi i coś co rzeczywiście okazało się majtkami. Minęła go i weszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Dopiero tam dotarło do niej, że spędzą razem jeszcze trochę czasu. Była to z jednej strony dość miła myśl, ale z drugiej wzbudzała w niej znów pewien stres. Ale mogła to odłożyć na później, najpierw trzeba się było wysikać. I umyć zęby palcem, opłukać się w 30 sekund, zmyć z siebie resztki makijażu przy użyciu jego żelu do twarzy (dzięki bogu miał coś takiego, co już świadczyło o jego dojrzałości), a na koniec przeczesać palcami włosy i związać w luźny kok. Nie miała zamiaru spędzać w tej łazience nie wiadomo ile, zużywać mu wodę i kosmetyki, ale lepiej dla wszystkich jak podstawowe rzeczy odhaczy. Ubrała się w to co miała i wyszła, gdzie napotkała jego wzrok.
Papieros? — zagadnęła go luźno. — Palisz w środku czy na zewnątrz?

marcello f. reddington
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Nawet jakby się dość uważnie rozglądała albo przeprowadziła małe sledztwo w jego mieszkaniu, to i tak nie znalazłaby żadnych śladów tego, że mieszkał tu lub regularnie bywał ktokolwiek poza nim. Zresztą, prawda była taka, że trudno było również wywnioskować, że mieszkał tu on. W mieszkaniu panował raczej minimalizm i porządek, więc trudno było dostrzec chociażby pozostawiony od poprzedniego dnia kubek po kawie, czy rzucone gdzieś na fotel ubrania — poza tym, które niedbale porzucili gdzieś po drodze, gdy ściągali je z siebie minionej nocy. Być może po wyposażeniu niewielkiej kuchni można było poznać, że mieszkał tutaj ktoś, kto znał się na gotowaniu, chociaż chyba do tego i tak trzeba było mieć jakieś pojęcie o gastronomii. Nie uważał jednak, że potrzebuje czegoś więcej tutaj. Bywał w mieszkaniu stosunkowo rzadko, głównie ze względu na swój pracoholizm. I na to, że nie był fanem sprowadzania ludzi do swojego miejsca. A fanem durnostojek nie był nigdy. Większość rzeczy miało tutaj bardzo konkretny cel. I nawet jeśli miał gdzieś jakieś nieco bardziej sentymentalne pamiątki, to pewnie był to jakiś dyplom ukończenia szkoły kucharskiej, czy certyfikat uzyskania swojej pierwszej gwiazdki Michelin, ale były to rzeczy, które raczej były schowane w jakimś pudełku czy teczce i ukryte na dnie szafy albo w nieotwieranej praktycznie nigdy szufladzie.
Zapewne bardzo by się zdziwił, gdyby przyszła zrobić siku, gdy on brał prysznic, ale nie na tyle, żeby powiedzieć jej, że chyba ją pojebało i miał wyjść. Wolałby oczywiście, żeby dołączyła do niego po to, aby wziąć wspólny prysznic, ale przecież nie wyrzuciłby jej za drzwi, ani nie uznał tego za skrajnie niepoważne i przekroczenie jakichś granic. Chociaż on raczej też uważał, że jest to na tyle osobiste, że jednak raczej było to coś zarezerwowane dla relacji, które były na wyższym poziomie zaawansowania i intymnej zażyłości. Dlatego też chyba o wiele lepiej było zobaczyć ją dopiero po wyjściu — nie było sensu potęgować tego, że na początku było dość niezręcznie. A ona nie musiała też przejmować się tym, że nie wyglądała mało wspaniale, bo było wręcz odwrotnie, nawet jeśli nie była w tym momencie najświeższa. Nie zamierzał jej jednak o tym mówić w tym momencie, bez przesady. Jak zrobi się za miło, to będzie jeszcze bardziej niezręcznie.
Jasne, jak czegoś potrzebujesz to śmiało korzystaj, ręczniki są w szafce po prawej — nie miał co prawda zapasowej szczoteczki do zębów, aby jej zapewnić, ale z podstawowych rzeczy mogła skorzystać jego, skoro nie była raczej przygotowana na spędzenie nocy poza domem. Gdy ona zniknęła w łazience, on sprawdził, co dokładnie ma w lodówce i czy jest w stanie zrobić z tego jakieś sensowne jedzenie dla dwóch osób. Nie było tam specjalnie dużo, bo jednak przez to, w jakich godzinach pracował, nie jadał zbyt często w domu, ale na szczęście był kreatywny i zdolny w tej kwestii, więc sobie na pewno poradzi. I być może ją to zaskoczy (chociaż wydawało mu się, że nie powinno), ale pewnie rzeczywiście zrobi im to śniadanie sam, lubił się rządzić całkiem Jeśli będzie czuła taką potrzebę, to ona będzie mogła zająć się kawą, czy coś. Zanim wyszła zdążył też pozbierać swoje rzeczy z podłogi, żeby nie plątały się pod nogami.
Papieros — zgodził się, biorąc paczkę i zapalniczkę ze swoich spodni, które chwilę temu podniósł na kanapę. — Na zewnątrz, w środku jest za mało miejsca i za trudno tu wywietrzyć — a on, mimo iż palił cholernie dużo, nienawidził pachnieć jak popielniczka i na pewno nie chciał w niej żyć. Dlatego też otworzył drzwi, aby mogli wyjść przed jego mini dom, przepuszczając ją przodem, a potem podał jej zapalniczkę i podsunął otwartą paczkę, aby mogła się poczęstować, zanim poszedł w jej ślady i odpalił jednego papierosa dla siebie, opierając się o ścianę tuż obok wejścia, gdy się zaciągał.
W porządku? — zapytał luźno, przenosząc wzrok na dziewczynę. Nie było to spowodowane żadnym zmartwieniem, raczej po prostu stanowiło nieco inną, chyba bardziej do niego pasującą, formę zapytania co tam?.

elena castellano
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Ona też nie miała dużo rzeczy jak na razie, ale w jej przypadku wynikało to raczej z młodego wieku, ograniczonych możliwości finansowych i sytuacji mieszkaniowej, bo jej pokój w żadnym z mieszkań, w których mieszkała nie był zbyt duży. Jednak dość mocno odciskała swój ślad w tych wnętrzach na niskobudżetowe sposoby, o czym być może Marcy się niedługo przekona. Jeśli dotrą do takiej chwili, bo na razie nie wybiegała myślami dalej niż do śniadania. To było i tak dość daleko, ale była już najzwyczajniej w świecie głodna, więc zastanawiała się kiedy uda im się zjeść. I co, ale absolutnie nie wątpiła w to, że będzie dobre. Zdążyła się już niejednokrotnie przekonać o zdolnościach kucharskich mężczyzny. Dopiero niedawno odkryła, że ma też inne i z tych równie chętnie będzie korzystać w przyszłości.
Następnym razem być może dołączy do niego pod prysznicem. Teraz dość dobry powód ją przed tym powstrzymał, ale w innym przypadku by się nie powstrzymywała specjalnie. Może poranna wspólna kąpiel by zmyła z nich część niezręczności, którą oboje zdawali się odczuwać. Lenny nie była do końca pewna skąd się to brało, ale na razie nie była w stanie nawet próbować się domyślać. Nie bez toalety, papierosa i kawy. Chociaż chyba i tak niezręczności by pozostała, bo nie wiedziała za bardzo o czym mogą rozmawiać. Z jednej strony ekscytowała ją myśl o poznawaniu go lepiej, ale z drugiej nie wiedziała jak się za to zabrać.
Podziękowała mu za informacje gdzie są ręczniki i pozwolenie by zużyła jego kosmetyki, a potem weszła do środka, gdzie się oporządziła.
Ok — przyjęła do wiadomości, miała podobne odczucia do palenia na zewnątrz dlatego robiła to na maleńkim balkonie w swoim mieszkaniu. Wyszła z jego domku i chwyciła podaną jej zapalniczkę i papierosa. Odpaliła sobie fajkę, żeby oddać mu źródło ognia i zaciągnęła się, czując falę spokoju nadchodzącą wraz z nikotyną. Tak, zdecydowanie potrzebowała tego bardziej niż kawy i śniadania. Też oparła się o ścianę. Promienie słońca ogrzewały ją w jeszcze przyjemny sposób z jednej strony. Przyglądała się Marcy’emu spod przymrużonych powiek, nie robiąc sobie za wiele z tego, że miała na sobie jedynie top i majtki z wczorajszego dnia. Mieszkali w nadmorskiej miejscowości, a nawet znajdowali się blisko oceanu. Ulicami przechadzali się ludzie ubrani w stroje kąpielowe i klapki, więc nie wyróżniała się specjalnie.
Mhmm — powiedziała miękko, a po chwili zaciągnęła się kolejny raz i odezwała ponownie dopiero, kiedy wypuściła dym z ust. — Myślałam, że będziesz miał więcej blatów ze stali nierdzewnej w domu i jeszcze mniej rzeczy — rzuciła spokojnym głosem pół żartem, pół serio. Był to pierwszy temat, jaki przyszedł jej do głowy, choć rzeczywiście spędziła trochę czasu z rana zastanawiając się nad tym jak sobie wyobrażała jego lokum. Nie pochylała się nad tym temarem jakoś wcześniej, ale no miała jakieś tam pomysły w głowie. Może nie widziała oczami wyobraźni, że ma materac rzucony na blat rodem z kuchennej kuchni, ale nie do końca potrafiła sobie wyobrazić jego mieszkanie wcześniej. — Cieszę się, że jednak masz porządne łóżko, a nie tylko materac na podłodze — dodała, ale tym razem uniosła kącik ust. Naprawdę się cieszyła, ale nie podejrzewała go o to tak do końca. Była to jednak przywara wielu facetów przed trzydziestką, których sypialnie odwiedziła. — Plecy mniej bolą i bardziej chce się wracać — kontynuowała wywód powoli, w międzyczasie paląc swoją fajkę. Czy (nie tak do końca) subtelnie próbowała teraz przekazać mu, że chętnie by powtórzyła tę noc? Ależ oczywiście.
A jak tam? — odbiła piłeczkę, tak jak to się zwykle robiło, kiedy ktoś zadawał pierwszy takie pytanie. Nie była wychowana przez wilki.

marcello f. reddington
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Planowanie dalekiej przyszłości wydawało się nadal dość abstrakcyjne, skoro to wszystko było bardzo świeże i tak naprawdę nie do końca określone. W końcu to nie tak, że stwierdzili, że spróbują być parą albo chociaż zacząć chodzić na randki. Po prostu uznali, że nie chcą się cofać. I że seks był na tyle przyjemny, że chcą ten aspekty — mimo ryzyka — pozostawić. Gdyby jednak się nad tym jakoś głębiej zastanowił, to odkryłby, że gdy myśli o jakichś potencjalnych zdarzeniach w przyszłości, to Lenny gdzieś też tam jest. Nie były to co prawda plany, a po prostu myśli, ale i tak wydawało się to dość znaczące. Tak samo, jak to, że pewnie gdyby ją zobaczył z innym gościem, to poczułby dość mocne wkurwienie gdzieś w środku. Na szczęście jednak wszystko to było gdyby. Jego głowa skutecznie blokowała ten kierunek dla myśli, nie pozwalając mu za bardzo odpłynąć i wymyślać rzeczy, które mogłyby go przerosnąć i przecież był zupełnie zbędną komplikacją w ich układzie. I raczej nie były to rzeczy, które mogłyby sprawić magicznie, żeby poczuli się luźniej i bardziej naturalnie w tym wszystkim. Musieli przez to przebrnąć po prostu i poczuć i jakoś się oswoić i z czasem to minie. Miał sporą nadzieję, że nie było to naiwne myślenie, bo nadal podtrzymywał wersję, że nie chciał wcale tego kończyć.
Był w Lorne na tyle długo, że już dawno oswoił i siebie, i swoich sąsiadów z tym, że nie do końca przejmował się zakładaniem na siebie ubrań, gdy wychodził na papierosa. Ograniczał się do minimum, często stojąc w tym miejscu w samych bokserkach, na boso, aby wypalić jednego albo dwa papierosy przed śniadaniem. Robił to samo na niewielkim balkonie albo schodach przeciwpożarowych w większych miastach, więc nie sądził, aby musiał nagle się przejmować teraz.
Uniósł lekko kąciki ust, słysząc jej ton głosu, nie spuszczając z niej wzroku i czekając, aż rozwinie swoją wypowiedź.
Da się mieć jeszcze mniej rzeczy? — zapytał, nieco żartobliwie. — Muszę nad sobą popracować — może powinien zadzwonić do Marii Kondo, czy kto tam teraz był aktualnie jakimś porządkowym guru. — Nie spędzam tu dużo czasu, a jeśli już to przygotowuję zdecydowanie mniej talerzy niż w pracy — przyznał, nawiązując do tego, że rzeczywiście nie miał tu jakiejś ogromnej ilości miejsca do gotowania.
Parsknął cichym śmiechem, gdy wspomniała o łóżku, czując przyjemne ciepło od środka, gdy dość mało dyskretnie dała mu do zrozumienia, że planowała tu jeszcze wrócić. Niby był świadomy, że raczej nie zmieniła zdania w kwestii ich relacji, ale i tak zawsze przyjemniej to usłyszeć.
Cieszę się, że nie jesteś rozczarowana — przyznał, w sumie całkiem poważnie. Nie obawiał się specjalnie jej oceny, na pewno nie wczoraj, gdy tutaj przychodzili, bo wtedy zupełnie o tym nie myślał, ale teraz nagle pomyślał, że to całkiem istotne dla niego, gdy już zaczęła o tym mówić. — I to dobra wiadomośc — dodał po chwili, dość luźno. — Że planujesz wracać — wyjaśnił jeszcze, jakby na przykład nie ogarnęła do końca, o co mu chodziło. Zaciągnął się papierosem, zwlekając chwilę z odpowiedzią.
W porządku — nie kłamał, było mu całkiem dobrze w tym momencie. — Całkiem miło — to też nie było kłamstwem. — Zrobię zaraz śniadanie — zgasił papierosa w słoiku z wodą, który zabrał ze sobą, gdy wychodzili. — A Ty, jeśli chcesz, możesz zrobić kawę. Nie dzielę się tak łatwo ograniczoną przestrzenią kuchenną — wyjaśnił niby odrobinę żartobliwym tonem, ale było w tym ziarnko prawdy. Ale pewnie też w jakimś stopniu chciał po prostu jej zrobić śniadanie. Do tego jednak nie przyznawał się za bardzo sam przed sobą.

elena castellano
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Nie stwierdzili praktycznie nic, poza tym, że chcą dalej się widywać, najlepiej w łóżku lub na innej miękkiej powierzchni i nie chcą by ktokolwiek się dowiedział, co oznaczało potajemne schadzki w miejscach, w których nikt nie mógł ich zobaczyć. A to z kolei przekładało się w przeważnej mierze ich mieszkania albo samochód Marcy’ego. Mogła się mylić, ale nie podejrzewała by planował wydawać pieniądze na pokoje w motelach albo hotelach, a jej to już na pewno nie było na nic takiego stać. W każdym razie nie było to raczej coś, co można by nazwać randkami. Nie będzie żadnych misiów wygranych na festynie ani trzymania się za ręce podczas spacerów po Lorne Beach. Nie przeszkadzało jej to, nigdy nie była z tych, które potrzebują takich rzeczy do szczęścia. Nie żeby oczekiwała, że takowe znajdzie w tej relacji. To przecież była tylko dobra zabawa, nic więcej.
Słyszałam takie plotki — powiedziała i pokiwała głową z miną znawcy plotek. Bo na pewno nie posiadania minimalistycznej ilości rzeczy. W tym zakresie Marcello z nią wygrywał. — Czekam na postępy — nie brała go na poważnie, bo niewiele dało się wyrzucić stąd co nie było niezbędne do życia. Wolała, żeby łóżka się nie pozbywał, na przykład. Kilku innych rzeczy też nie, jeśli miała się tu znowu pojawić. Luksusów nie potrzebowała, ale minimalne wymagania miała. Pozytywna reakcja na jej niejednoznaczną wypowiedź, że by do niego chętnie wróciła na powtórkę z rozrywki ją ucieszyła, ale nie okazywała tego jakoś wylewnie, jedynie lekko się do niego uśmiechała. W teorii po sposobie, w jaki wczoraj wyrażał swoje zadowolenie, nie wątpiła w to, że mu się wczoraj podobało, ale też była zdania, że lepiej usłyszeć potwierdzenie na głos niż domniemywać.
Mhmm… Mogę Cię nawet kiedyś zaprosić do siebie — rzuciła jeszcze luźno, żeby nie myślał, że tylko on będzie obciążony kosztami tej znajomości. Wodą, jedzeniem wyjadanym z jego lodówki i temu podobnymi. — Tylko wtedy dowie się o nas mój współlokator. Chyba że zakryjesz mi usta dłonią w kluczowych momentach i wymkniesz się potajemne nad ranem — dodała, w formie żartu oczywiście i pozwoliła by jej mina wyraziła, że nie mówi poważnie. Nie chciała go wcale ukrywać niczym wstydliwego sekretu. Nie przed Freddiem. Zrobiło jej się miło i ciepło w środku, kiedy usłyszała, że Marcy ma się całkiem dobrze. Nie miała na to jednak żadnego stosownego komentarza, więc tylko przyjęła te słowa do wiadomości kiwnięciem głowy.
Nie mówisz tak dlatego, że nie zdałam egzaminu na pomocnika kucharza podczas integracji? — zapytała, mrużąc lekko oczy. Jeśli tak było to jej włoska duma (o której nie wiedział, że jest włoska, ale, że duma istnieje już się na pewno przekonał) by ucierpiała. Może i nie potrafiła kroić warzyw i owoców w idealne sześciokąty, ale tam nie liczyła się przede wszystkim prezentacja, a bardziej niemarnowanie składników, skoro musieli wyżywić całkiem sporo osób za ograniczony budżet. Plus, Elena zawsze była zdania, że jedzenia nie należy marnować. Babcia skutecznie wpoiła jej to do głowy, czasem za pomocą kuchennej ścierki. — Ale dobrze, mogę być baristką w tym układzie — pogodziła się ze swoim losem po tym jak zgasiła papierosa i wyrzuciła go do popielniczki. Weszli do środka, gdzie w związku ze swoją ograniczoną funkcją, przysiadła na razie na jednym ze stołków barowych. Ale najpierw podłożyła sobie poduszkę z kanapy, bo prawie nagi tyłek i metalowe siedzenie to nie byłoby dobre połączenie. — Co nam robisz? — zapytała go zaciekawiona. I głodna. Kawą zajmie się za chwilę jak dowie się, gdzie co leży. Ekspres widziała, ale niczego innego nie. Porządek panował tu nieskazitelny, prawie niczego na blatach nie było, co nie było absolutnie potrzebne pod ręką. Zastanawiała się czy to kwestia ograniczonej przestrzeni, czy jego pedantyzmu.

marcello f. reddington
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Sporym plusem był fakt, że niewiele osób z pracy mieszkało w Lorne Bay. Ułatwiało to znacznie zachowanie tajemnicy w restauracji, a na tym chyba im najbardziej zależało — żeby nie miało to większego wpływu na pracę i ich relacje z innymi członkami ekipy. Nie sprawiało to jednak, że zgodnie z tymi ustaleniami mogli pozwolić sobie na jakąś przesadną otwartość. Zresztą Marcy na razie nawet tego nie chciał, bo zupełnie szczerze: nie miał zielonego pojęcia, jak to wszystko się rozwinie i czym to w ogóle jest. Opcji było dużo, a on starał się nie zastanawiać i nie roztrząsać tego, bo nigdy nie osiągał z tego nic dobrego. A że nie był najbardziej wylewnym i otwartym człowiekiem na ziemi, to taki układ wydawał się dla niego w porządku na tym etapie. Jeśli przejdą do jakiegoś kolejnego, to będą myśleć, jak to ograć. Na razie nie było nawet co o tym myśleć, bo nic takiego się nie działo.
Będziesz miała okazję sama je ocenić — nie będzie dla niej przygotowywał raportów i wykresów, na to nie ma co liczyć. Mógłby jej narysować to niby, podobnie jak rysował swoje dania, aby każdy wiedział nie tylko, jak mają smakować, ale też wyglądać, ale no bez przesady. — Dobrze, że umiem odwrócić Twoją uwagę — zaczepny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Nie zamierzał przecież tak naprawdę niczego więcej się pozbywać z tego mieszkania. A nawet jeśli, to tylko dlatego, że odkryje, że nie jest mu to do niczego potrzebne, a nie w ramach jakiegoś szalonego wyzwania typu rok z Marie Kondo, pozbądź się trzech przedmiotów z otoczenia miesięcznie.
Chyba mam już trochę za dużo lat, żeby wymykać się o świcie ukradkiem — uniósł brwi, a w jego oczach pojawiło się rozbawienie na samą myśl o takim scenariuszu. — Nie mam też zamiaru Cię w żaden sposób ograniczać, więc mam nadzieję, że Twój współlokator nie jest wstydliwym osiemnastolatkiem — pocałował ją krótko nawet w tym momencie, chwilę przed tym jak weszli do środka. Nie zamierzał traumatyzować biednego chłopaka, jeśli jednak miałoby się okazać, że życia nie znał. Wtedy po prostu zostaną przy jego chatce.
Mógłbym bez problemu wskazać kilku innych studentów ze szkoły kulinarnej, którzy radzili sobie zdecydowanie gorzej — zapewnił ją po tym, jak parsknął krótko śmiechem. Nie należał do ludzi, którzy kłamią (może dlatego, że mówił tak mało, że szkoda było marnować to na kłamstwa, a może dlatego, że Teagan wyrabiała normę kłamstw za całą ich rodzinę), a już na pewno nie w takich kwestiach. Nie planował łechtać jej dumy i ego po to, żeby dobrać się jej do majtek, miał trochę szacunku do siebie i do niej.
Wspaniale — skwitował, gdy się zgodziła na jego plan. — Kawa jest w tej wąskiej szafce nad ekspresem, w tej zaraz obok po prawej znajdziesz kubki — poinformował ją, myjąc ręce zanim zabrał się za wyciąganie produktów z lodówki. — Jeśli pijesz białą, to mleko mam tylko krowie, chyba dwa procent — nie będzie latte na owsianym, musiała to przeżyć.
Omlet z kozim serem, szpinakiem, pomidorem i konfiturą z czerwonej cebuli — odpowiedział, odwracając się do niej przez ramię. — Skargi i zażalenia przyjmuję tylko w tym momencie, jak już zacznę robić będzie za późno — miała możliwość modyfikacji tego planu oczywiście, bo przecież nie zrobi jej czegoś, czego nie je. Ale zdążył już trochę jej gust kulinarny poznać i zauważyć, że nie była jakaś szczególnie wybredna. Nie jadła na przykład tylko taco z kurczakiem.

elena castellano
kelnerka — salsa bar and grill
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I wonder, when you sleep are you ever dreaming of me?
Nie chciała by ktokolwiek z pracy o nich wiedział. Tam mogli zachowywać się jak zwykle (choć ich jak zwykle samo w sobie bywało mocno podejrzane). Niby nie mogła czerpać żadnych zawodowych korzyści z sypiania z szefem kuchni, ale i tak obstawiała, że pojawiłyby się krzywe spojrzenia, komentarze i być może nawet jakieś przeszkody stawiane jej przez resztę obsługi. W innych warunkach, gdyby znali się poza restauracją, absolutnie by jej nie robiło co pomyślą sobie inni, ale w tej sytuacji wolała utrzymywać ich relację w sekrecie. Plus, skradanie się dodawało temu pewnego dreszczyku emocji. Chociaż okaże się dopiero jak długo będzie to coś ekscytującego zanim stanie się męczące i uprzykrzające życie. Na razie jednak była bardzo daleko o myślenia o przyszłości, bo tu i teraz wystarczjaco zaprzątało jej myśli.
Uniosła kącik ust, kiedy powiedział jej, że będzie miała okazję sama ocenić przy następnych wizytach w jego domu. Nie będzie odznaczać w zeszycie co znikało ani robić przeglądu jego mebli, bo miała tu zdecydowanie lepsze rzeczy do roboty, ale wytknie mu żartobliwie jeśli zauważy, że czegoś rzeczywiście zabrakło.
Tak, masz do tego talent — przyznała, przekrzywiajac lekko głowę. Zastanawiała się czy zdążą jeszcze dzisiaj przetestować jego umiejętności zanim będzie musiała wrócić do domu, żeby się szybko ogarnąć przed pracą. Niby mogła wrócić tam w tych samych ubraniach, skoro drugi zestaw stroju kelnerskiego czekał na nią w szafce, ale chciałaby umyć zęby szczoteczką i się trochę odświeżyć zanim wróci do restauracji.
Jeśli tak mówisz — pokiwała głową, bo sama nie mogła się wypowiedzieć na temat wieku, w którym człowiek stawał się na to za stary. Nie miała też zamiaru namawiać go do wymykania się, bo budzenie się obok niego absolutnie jej nie przeszkadzało. Początkowy dyskomfort i zastanawianie się czy będą w stanie rozmawiać już minęły, więc nie martwiła się jak to będzie wyglądać następnym razem. — Nie jest — powiedziała krótko, ale na jej ustach widniał uśmiech zadowolenia z jego stwierdzenia. Zaskoczył ją tym pocałunkiem, ale w pozytywny sposób. Chętnie by go przedłużyła, ale jednak najpierw chciała zjeść. Potem się zastanowi czy go namawiać na jakieś poranne zabawy.
I udało im się dostać dyplom? — zapytała z ciekawością, ale nieco dumna z siebie, że ją pochwalił. Było to nieco dziecinne i być może pokazywało, że trochę za bardzo jej zależało, ale tylko jej, a ona sobie tego do serca nie wzięła, więc wszystko było dobrze. Przyjęła do wiadomości gdzie co leży poprzez skinięcie głową, ale na razie jeszcze nie porywała się za przygotowywanie im kawy.
Wolę czarną — stosowała tę samą zasadę co przy alkoholu — czyste znaczy lepsze. Także nie musiał się martwić, że zaraz się rozpłacze z powodu braku alternatywnego mleka. Z resztą, to był ból bardziej jego pokolenia niż jej.
Nie będzie skarg ani zażaleń — zapewniła go, bo plan na śniadanie w pełni jej odpowiadał. Zeskoczyła z krzesła, skoro już wiedziała co będą jeść i wzięła się za przygotowywanie im kawy. — Ty pijasz z mlekiem? — zapytała. Nie znała jego preferencji w takich kwestiach. Kulinarnych w zasadzie też nie, bo w restauracji przygotował raczej to, co pasowało do menu, a niekoniecznie jemu. Wiedziała tylko, że wolał grecką ucztę z grilla od niemieckiej. Ale o to w tym wszystkim chodziło — żeby się trochę lepiej poznać w niezobowiązujących okolicznościach. Nie tylko o sam seks.

marcello f. reddington
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Nie musiała specjalnie się tym przejmować, bo pewnie większość ludzi i tak bez żadnego zastanowienia zrzucało to na niego — w końcu on często zachowywał się podejrzanie i dziwnie. Nie jak potencjalny seryjny morderca (chyba), ale jednak nie dało się przeoczyć, że był specyficznym człowiekiem. Trzymanie na dystans ludzi i umiejętność ignorowania i chowania emocji oraz uczuć i swoich pragnień za maską obojętności przy innych w tym przypadku mogła jednak znacznie ułatwić im sprawę. Był więc przekonany całkiem mocno, że sobie z tym poradzą nie najgorzej. A jeśli ich układ nie skończy się sam, zanim ich to zacznie męczyć… Cóż, wtedy zastanowią się, co dalej. Ale jak na razie nie było sensu snuć jakichś planów i się nad tym zastanawiać, skoro było spore prawdopodobieństwo, że to się za jakiś czas urwie. Nie dzisiaj, na szczęście, co dość jasno wynikało z ich rozmowy na temat odwiedzania swoich mieszkań nawzajem w wiadomych celach.
Niektórym — przyznał wyciągając odpowiednią patelnię i przygotowując produkty do zrobienia im śniadania. — NIektórym udało się stracić palce — dodał, co nie do końca było naciągane. Tylko troszeczkę, bo nikt sobie całego palca nie obciął, ale różne brzydkie wypadki się zdarzały. Stres w kuchni robił swoje, szczególnie na etapie nauki w prestiżowej szkole. Gdy jesteś nikim, bez osiągnięć, a oceniają Cię osoby, dzięki którym ludzie wiedzą, czym jest dobre jedzenie.
Świetnie — spojrzał na nią, gdy pojawiła się obok, żeby zabrać się za robienie kawy, wyciągając im talerze, żeby mieć je pod ręką, gdy jedzenie będzie już gotowe. — Nie, czarna i bez cukru — zdecydowanie był daleki od picia kawy z dodatkami. Czyniło to z niego trochę hipokrytę, bo zawsze uważał, że ludzie zbyt często uważają, że czegoś nie lubią, mimo że nigdy tego nie próbowali. On tak miał z kawą z jakimiś syropami smakowymi, śmietaną i innymi dziwnymi dodatkami. Nigdy się na to nie skusił i był przekonany, że robi słusznie — głównie dlatego, że nie był specjalnie fanem takich słodkich rzeczy nawet w formie deseru, a co dopiero jako poranną kawę. Na szczęście Lenny też nie okazała się dziwnym szaleńcem, który szukałby po szafkach karmelu do kawy — nie musiał się krzywić, gdy już usiedli i zjedli śniadanie, pijąc czarną kawę. A potem znaleźli trochę czasu, aby ładnie się pożegnać, zanim czas skurczył się na tyle, że trzeba było się rozstać, aby obydwoje wyrobili się do pracy.

elena castellano, koniec
ODPOWIEDZ
cron