Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#2

Tyler był małym pracusiem, albo pracoholikiem, czy to nie jest to samo? A może miał jakiś kompleks niższości, że choć z chęcią by dał swojej ukochanej, która dzielnie go znosiła przez te dziesięć lat, gwiazdkę z nieba, tylko nie bardzo go było na to stać. Nie miał wyuczonego zawodu, dlatego łapał się pracy tu i tam, by Marnie nie musiała się niczym stresować, ani rachunkami, ani jakby sobie chciała coś sprawić.
Nie miał kompleksów jako takich, nie zazdrościł ludziom, w tym swojemu bratu, że im się bardziej w życiu poszczęściło tylko dążył do tego, aby być samemu szczęśliwym, by niczego im nie brakowało. Może przesadzał, może czasami brał na siebie za dużo, w końcu Marnie też zarabiała pieniądze i nigdy nie brakowało im od pierwszego do pierwszego, ale spełnianie marzeń kosztowało. A on miał jedno, jedyne, które odkładał na bok, na odpowiedni czas.
Tego dnia jednak, w przeciwieństwie do innych, wrócił do domu tuż po porze obiadowej. Nie zdarzało się to za często, ale nawet on musiał czasem odpocząć. Nie był ze stali, bywał zmęczony, potrzebował wyciągnąć sobie kopyta na kanapie. Mało miał czasu dla tej swojej pięknej żony, dlatego tym razem skierował się prosto do domu. Nieznośne upały dawały się we znaki nawet, gdy spędzało się cały dzień przy basenie, lub w cieniu.
Ostatkiem sił dotarł jeszcze do pizzerii zamawiając dwie duże pizze dla nich i wszedł do domu.
-Hejoo-rzucił w przestrzeń, rzucając torbę przy drzwiach, położył pudełka na stole w salonie i poszedł w stronę łazienki. Wiele mógł znieść w Tingaree, ale jakby nie było bieżącej wody, to jego noga by tutaj nie zamieszkała! -O boże śmierdzę, daj mi chwile-powiedział, widząc jak pojawia się jego Marnie z innego pomieszczenia, chcąca się przytulić. Uśmiechnął się tylko przebiegle, ściągając z siebie koszulkę. Mieszkając w Australii korzystanie z spfów było wyssane z mlekiem matki, ale nie da się ukryć, że tego dnia Clarke spalił się jak nieboskie stworzenie. Przyjdzie noc, czy poczuje wodę na skórze, to będzie jęk. Na razie był tego totalnie nieświadomy. -Chyba, że chcesz iść ze mną?-poruszył zabawnie brwiami, choć raczej był pewien, że otrzyma negatywną odpowiedź co do wspólnego prysznica.

Marnie Clarke
Nauczycielka — Lorne Bay Community Kindergarden
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To nie było wcale tak, że Tyler musiał brać na siebie każdą pracę jaka była, żeby mogli zapłacić rachunki i jeść. Stać ich było i na rachunki i na jedzenie, w końcu Marnie też pracowała. Jako nauczycielka w przedszkolu nie zarabiała kokosów, ale nie marudziła na swoje zarobki, bo przecież Ty też pracował. Zresztą, Marnie już w czasie studiów dorabiała sobie jako niania i potrafiła odkładać pieniądze, więc to też nie było tak, że nie mieli żadnej górki. Mieli, jednak nie tyle żeby jej mąż mógł kupić sobie upragniony jacht. Na to musiałby poczekać jeszcze z dziesięć lat. Albo więcej. Nieważne.
Nie spodziewała się, że Ty tak szybko wróci, dlatego nie zaczęła jeszcze robić obiadu. Sama zresztą dopiero co postawiła nogę w domu, bo udało jej się nieco wcześniej wrócić z pracy. Nauczycielek był dzisiaj cały komplet, więc nie było sensu by wszystkie miały zostać po porze obiadowej, kiedy rodzice powoli zaczynają odbierać swoje pociechy z przedszkola. Dzisiaj wyszło, że szybciej wychodzi Marnie, a następnym razem padnie na kogoś innego. W każdym razie, wróciła do domu szybciej, zmęczona, bo dzisiaj dzieci były wyjątkowo chcące i potrzebujące więcej atencji niż zwykle. Pierwsze co zrobiła po powrocie to rzuciła się na łóżko i tak leżała przez kilka minut, zastanawiając się co zrobić na obiad. Takie już było to dorosłe życie. Wieczne zastanawianie się co zrobić dziś na obiad, żeby nie było monotonnie. Nawet się nie rozebrała w podomowe dresy, bo jej się nie bardzo chciało. Właściwie to miała ochotę na małą drzemkę, taką energetyczną ale wiedziała, że zanim nie zrobi obiadu i nie ogarnie domu, to sobie na nią nie pozwoli. Była panią domu od niedawna i jeszcze nie do końca wiedziała z czym to się je. Wiedziała za to, że o swój własny dom powinno się dbać i to właśnie robiła. Nie była maniaczką sprzątania, nie rzucała się o jedną kulkę kurzu i nie sprawdzała stanu mebli w białych rękawiczach, jednak jakieś podstawy czystości domu trzeba było zachować. Dlatego zdarzało jej się marudzić Tylerowi, że zostawia brudne skarpetki na środku pokoju albo nie zmywa po sobie szklanek. Nie rosły z tego wielkie kłótnie, bo też Ty nie był brudasem, ale czasem jednak mógłby po sobie posprzątać, prawda?
Prawie na tym łóżku zasnęła, a obudził ją dźwięk otwieranych drzwi, a potem wołanie jej ukochanego męża. Zaraz energicznie poderwała się z łóżka i już leciała jak na skrzydłach, by znaleźć się w ramionach ukochanego mężczyzny.
- O fu, aż tu czuję! - Zażartowała a potem zamarła w pół kroku w przejściu do ich sypialni. Nie dlatego, że smród się nasilił, bo tak naprawdę nic nie czuła. Wystarczyło jedno spojrzenie na nagi tors męża by zrozumiała, że czeka ich dzisiaj ciężka przeprawa.
- Nie, Ty poczekaj… - tyle tylko zdążyła powiedzieć, zanim Clarke zniknął za drzwiami łazienki. Usłyszała tylko szum wody a potem krzyk, jakby go ktoś obdzierał ze skóry.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wszystkie rachunki i codzienne zakupy bez problemu by ogarnęli za ich dwie wypłaty, ale raczej mieliby problemy coś więcej odłożyć. A Tyler absolutnie nie chciał, aby przez brak jego wykszałcenia jego ukochanej żonie czegokolwiek brakowało, albo musiała sobie odmawiać. Inna sprawa to było to, że miał dość drogie marzenie, ale nie bójmy się powiedzieć, że nie sądził, że w ciągu kilku następnych lat będzie w stanie je spełnić.
Często to Marina była pierwsza w domu, więc ona poniekąd była odpowiedzialna za obiad, ale czasem mężczyzna przynosił coś ze sobą, choć zawsze ostrzegał. Tym razem wypadło mi to z głowy, więc sam z siebie przyniósł pizze. Miał dobry humor, choć bez żadnego konkretnego powodu, choć to nie było tak, że to był jakieś święto.
Wiadomo, że to nie tak, że waliło od niego, czy pojawiał się zielony dymek, jak w simsach, ale chłopak czuł się zmęczony i brudny. Jak wyjdzie spod prysznica jak młody bóg, to pewnie nawet i bez jęków odpali odkurzacz, jak będzie taka sugestia od Marnie. A może by tak po prostu było, gdyby Ty nie poczuł, jak ciepłe krople prysznica (nie gorące, ale nie przepadał za zimnymi prysznicami) nie wypalały mu skóry. Oczywiście, nawet nie zerknął na lustro, kierując się do kabiny, to nie zauważył, że spiekł się jak rak i będzie go boleć życie przez następne pare dni.
-Ooo kur.... jęknął i automatycznie wyskoczył, nie patrząc nawet czy spłukał z siebie całą pianę z żelu pod prysznic. Stanął przed lustrem, zawijając ręcznik wokół bioder i zobaczył, co było tego powodem. To znaczy, wcześniej się już tego domyślił, ale skale Zniszczenia ogarnął dopiero teraz-Marniee... jęknął zrezygnowany. Wiedział doskonale, że jego ukochana miała magiczne dłonie i mogła uratować wszystko i naprawić wiele problemów. On sam nawet nie wiedział, czy mają jakiś krem na poparzenia. Był stereotypowym mężczyzną, który miał jeden żel do ciała, włosów, twarzy, jajek i samochodu. A oprócz tego pastę do zębów i żel do golenia. Nie wiedział z resztą, czy już powinien szykować się do przeszczepu skóry, czy jeszcze z tego wyjdzie. Wiedział jedno, na jego ramionach można było podgrzewać w tym momencie pizzę.


Marnie Clarke
Nauczycielka — Lorne Bay Community Kindergarden
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Marnie wiedziała, że brak wykształcenia jest dla Tylera tematem drażliwym. Sama tego tematu nie poruszała ale nie dlatego, że nie chciała się z nim kłócić. Dla niej ta kwestia nie miała absolutnie żadnego znaczenia. Owszem, by wykonywać te najlepiej płatne prace musiałby skończyć studia medyczne albo prawnicze, ale przecież nie każda dobrze płatna praca wiązała się ze skończeniem studiów. Ile było przypadków ludzi, którzy odnieśli sukces nie ukończywszy nawet szkoły średniej? A Ty miał potencjał i nie uważała tak tylko dlatego, że była jego żoną. Może i nie miał tęgiego umysłu by zostać naukowcem albo stworzyć nową aplikację, ale był pracowity i szybko łapał o co chodzi. Do niczego go nie namawiała. Wspierała, kiedy wymyślał sobie nowe zajęcia, nie stękała, że ciągle nie ma go w domu. Wolałaby widzieć go częściej, prawda. Nie potrzebowała do szczęścia tych wszystkich luksusów, jakie Tyler chciał jej dać, też prawda. Ale widziała, że pomimo zmęczenia branie na siebie tylu obowiązków mimo wszystko sprawia, że jej mąż czuł się dobrze, a przynajmniej lepiej niż gdyby siedział z nią zamknięty w domu. Potrzebował zadań, potrzebował być ciągle w ruchu i Marnie nie miała o to do niego pretensji.
Opiekowała się dziećmi sąsiadów od kiedy skończyła naście lat. Dzieci zawsze coś wymyślały, zawsze robiły sobie kuku, więc nauczona doświadczeniem Marnie była przygotowana na każdą sytuację. Czasem się śmiała, że jej mąż jest dużym dzieckiem, więc nabędzie jeszcze więcej praktyki, zanim na świecie pojawią się ich własne dzieci. Bo oczywiście nie widziała innej opcji. Już pomijając fakt, że lubiła dzieci to po prostu chciała je mieć. Konkretniej, chciała je mieć właśnie z Tylerem.
Jeszcze zanim Clarke wyszedł spod prysznica, by ocenić straty swojej skóry, jego żona już przygotowała w kuchni cały set kefirów do zatamowania pieczenia, bo jak wiadomo kefir był najlepszy. Miała też oczywiście dobra cywilizacji w postaci pianki na oparzenia słoneczne, ale z tego miała zamiar skorzystać później. Poczekała pod drzwiami aż ją zawoła i dopiero wtedy weszła do łazienki.
- Mój ty biedny chłopaku - skwitowała tylko, robiąc usta w podkówkę. Wyciągnęła rękę, by pogłaskać go po policzku.
- Masz, usiądź sobie na taborecie, nie będziesz musiał się opierać - podsunęła mu pod tyłek taboret bez oparcia, a potem poszła po te kefiry.
- Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś aż tak się spalił. Skóra ci będzie płatami schodzić - skomentowała bezlitośnie, jak mu nakładała ten kefir na skórę. Tak prawdę mówiąc to zastanawiała się, czy nie będzie czasem konieczna wizyta w szpitalu.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To nie tak, że Tyler uważał się za debila i gorszego od innych, że nie ma wyższego wykształcenia. Jakby tak było, to pewnie mógłby spiąć poślady i przemęczyć się parę lat w szkole, Marnie pewnie by mu dawała korepetycje. On zdawał sobie po prostu sprawę, że jakby skończył jakąkolwiek szkołę, to teraz łatwiej byłoby mu się ubiegać o lepiej płatne zawody. Tylko, czy wtedy przestałby łapać się każdej fuchy? Najprawdopodobniej nie. Bo on po prostu chciał zarabiać na zapas by w dowolnej chwili móc zrobić coś, co bez oszczędzania nie byłoby możliwe. I pomimo tego swojego pracoholizmu, starał się mieć czas dla swojej żony. Nie tylko wtedy, kiedy tego od niego wymaga, bo ma jakieś plany dla ich dwójki, albo jest jakieś święto. Więc takiego dnia jak ten, Clarke przyjechał prosto po zmianie w hotelu do domu. No i nawet pizzę kupił, co by jego ukochana nie musiała gotować. Niby nie musiała nigdy, bo on też miał dwie rączki, ale jeśli chcieli żyć bez rewolucji żołądkowych, zdecydowanie lepiej było, gdy on zajmował się najwyżej obieraniem owoców i krojeniem ich na małe kawałki.
Nie da się ukryć, że Ty od pewnego wieku rósł tylko wzwyż, zatrzymując się w rozwoju gdzieś w liceum, lub nawet wcześniej. Jak trzeba było, to potrafił być poważny i odpowiedzialny, ale to wymagało od niego wiele skupienia i celowości. Z dzieciakami dogadywał się dobrze, a także potrafił zapewnić im bezpieczeństwo. Więc za jakiś czas, jak się zdecydują na dziecko, nie powinno być dramatu. A może nawet będzie to wielkie ułatwienie bo zestaw torów i kolejkę będzie można kupić im obojgu - jeden prezent to zawsze mniej pieniędzy niż na dwa osobne!
-Ała..-zrobił smutną minkę do swojej żony i chwycił jej dłoń, by złożyć buziaka na tych rękach, które go zaraz będą leczyły. Wierzył w ich moc, z resztą nie był to pierwszy raz, kiedy zamiast swojego białego lica, wyglądał jak prosiaczek, czy inna świnka Pepa.
-Słuchaj, to jeszcze wiele w życiu nie widziałaś-może na moment stracił rezon ale usiadł przed lustrem, przez co mógł patrzeć nie tylko na siebie, ale i na swoją ukochaną. I swoje płonące, ostro różowe ramiona. Cóż, nie pierwszy raz się spalił, ale nie sądził, żeby to wyglądało aż tak źle. -Od razu lepiej-powiedział, czując chłodny kefir na swoich ramionach. Nie wiedział jak to działało, ale działało. Nie po raz pierwszy zamiast niczym panienka w bikini nacierająca się kisielem, on był nacierany właśnie kefirem. I dobrze, że tym razem w domu mieli naturalny, bo jak zasechł mu na klacie poprzednim razem jagodowy, to było, cóż... zabawnie.

Marnie Clarke
Nauczycielka — Lorne Bay Community Kindergarden
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Marnie wiedziała, że Tyler będzie kiedyś świetnym ojcem. Jeszcze nie teraz, bo ona sama nie czuła, żeby byli już gotowi na dziecko, ale naturalnie planowali je mieć. Niby się mówi, że im szybciej tym lepiej, jednak Clarke uważała, że do posiadania dziecka trzeba się przygotować nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim finansowo. Bo jasne, teraz nie mieli wielkich problemów z pieniędzmi, ale byli tylko we dwójkę. Dziecko to nie tylko dodatkowa osoba, lecz osoba wymagająca szczególnej opieki, a przede wszystkim… No cóż, chcąca, nieważne jak brutalnie by to nie zabrzmiało. Dzieci potrafiły być niezwykle absorbujące, o czym Marnie wiedziała przecież z pierwszej ręki, więc sam Ty musiałby się przygotować na to, że po pojawieniu się dziecka nie będzie mógł każdej wolnej chwili poświęcać na dodatkowe prace. Marina nie zamierzała zrezygnować z pracy i na stałe zajmować się domem, ale o tym jej mąż doskonale wiedział, bo rozmawiali dużo o swojej przyszłości przed ślubem, więc obydwoje wiedzieli, czego ta druga osoba oczekuje i pragnie.
Nie był to pierwszy raz, kiedy Tyler spalił się na raczka, prawda. Ale też Marnie nie przypominała sobie sytuacji, w której rozważała pojechanie do szpitala. A dzisiaj Ty wyglądał tak, że była wręcz zaskoczona, że to nie było oparzenie słoneczne trzeciego stopnia. Znaczy, ona się na tym nie znała, nie miała wykształcenia medycznego, ale Tylera skóra bolała, czyli nie miał uszkodzonych receptorów czuciowych. Właściwie to nawet nie miał oparzeń drugiego stopnia, bo nie zauważyła nigdzie u niego obrzęku albo pęcherzy, więc chyba nie musiała się aż tak bardzo martwić. Ty nie będzie mógł dzisiaj po prostu za bardzo spać, bo spalone miał całe plecy i klatkę piersiową. W sumie to chyba cud, że oparzenie złapało tylko zewnętrzną skórę.
- Ty nie pyskuj tylko się ciesz, że nie masz żadnych pęcherzy, bo wtedy ani ja ani najlepszy kefir na świecie byśmy ci nie pomogli - skwitowała z udawaną powagą, bo zaraz parsknęła śmiechem pod nosem. Będzie miał nauczkę ten jej biedny mąż, żeby na przyszłość jednak nosić ze sobą kremy z filtrem. I to takim najmocniejszym!
- Myślisz teraz o tym, jak to dobrze, że nie jest smakowy, nie? - Zagaiła, rozsmarowując dużą porcję kefiru na spalonych plecach. Ona też przypomniała sobie sytuację z jagodowym kefirem. Od tego momentu nie kupowali go nawet do picia.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ty i Marnie byli ze sobą tak długo, że oczywiście, że poruszali wszelkie tematy rozmów. Nie zawsze zgadzali się ze sobą w stu procentach, ale zawsze mieli podobne podejście do życia. Rozmawiali o dzieciach, że przed trzydziestką powinien być czas na pierwsze, jak trochę pożyją, a przede wszystkim nauczą się jak to jest być dorosłym - nie chodzi tylko o pamiętanie o zrobieniu codziennych zakupów, ale także dzielenie pracy, oszczędzanie pieniędzy... Bo Ty był pewien, nieskromnie mówiąc, że będzie wspaniałym ojcem! Ba, on sam był dużym dzieckiem i jak z przyjemnością będzie się z małym Clarke'ątkiem bawić, tak na pewno będzie musiał też być tym odpowiedzialnym rodzicem. Nigdy nie mówili o tym, żeby Marnie miała być panią domu i nie pracować, choć pewnie przez jakiś czas tak będzie, ale na pewno nie na stałe, spokojnie! Zanim podejmą się takiego wyzwania, muszą przemyśleć wiele rzeczy i zaplanować przyszłość - ale na to mieli czas.
Cóż, Tyler na bank nie wiedział, czy to oparzenie pierwszego, drugiego czy piętnastego stopnia. Dopóki ciepłe krople wody nie dotknęły jego skóry, to nie zdawał sobie sprawy, że jakiekolwiek miał! Jednak wiedział też, że jego mała, kochana Marnie zajmie się nim najlepiej jak potrafi.
-Nie pyskuje! Wiesz, że się Ciebie boję...-wrzucił uśmiech numer pięć na swoją buźkę i puścił oczko do swojej żony, obserwując ją w lustrze, gdy delikatnymi ruchami wmasowywała białą maź w jego biedne, zaczerwienione ramiona!-Pomogłabyś mi, a przynajmniej byś się starała, bo jesteś anioł, nie kobieta!-powiedział, to co myślał. Marina była dla niego najlepszym, co go w życiu spotkało i choć znali się od ponad dekady, to jeszcze nie zauważył jednej złej cechy w niej!
-Tak, to była trauma, jak się obudziłem i te fioletowe smugi, sypiące się....-teraz to było zabawne, ale wtedy? Człowiek jak się spiecze na słońcu to i zachowuje się inaczej, nie ogarnia życia. A jak jeszcze nie do końca obudzony podrapał się po ciele i zaczęła z niego schodzić jakaś fioletowa skorupa, to się przeraził-Wiesz co, kochanie?-zagadał, chwilowo przestając stroić miny do siebie w lustrze i znów spojrzał na swoją żonę. Wiedziała, że Clarke od dziecka marzył o własnej łajbie, lecz nigdy nie było na to kasy.

Marnie Clarke
Nauczycielka — Lorne Bay Community Kindergarden
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawdę mówiąc staż ich znajomości nie miał tu decydującego głosu. Jeśli chcieli spędzić ze sobą resztę życia jako małżeństwo, to rozmowy na temat rodziny i dzieci były nieuniknione, niezależnie do tego ile się znali. I tutaj mieli wyjątkowe szczęście, że chcieli tego samego. Bo przecież istniało dużo par, które mają różne cele w życiu i muszą się rozstać pomimo tego, że naprawdę się kochają. Gdyby Tyler chciał założyć rodzinę a Marnie nie, wtedy mieliby dosyć poważny problem. Nie mogliby pójść nawet na kompromis, bo albo Ty nigdy nie zostałby ojcem i przez to byłby nieszczęśliwy, albo Marnie zgodziłaby się na urodzenie i wychowanie dziecka, którego nie chce. Na szczęście możemy tak sobie tylko gdybać, bo Tyler i Marina byli jedną z tych par, które chciały od życia tego samego i dobrały się wręcz idealnie.
Marnie lubiła leżeć sobie w łóżku przytulona do męża i kiedy Ty zasypiał a ona jeszcze nie mogła, rozmyślać sobie o tym, jak będzie wyglądać ich przyszłość. Lubiła i wiedziała jak zorganizować dzieciom czas, by się nie nudziły jednak nie łudziła się, że to ona będzie ulubionym towarzyszem zabaw ich przyszłych dzieci. Zwłaszcza, że przyszły ojciec Ty na pewno będzie czerpał z tych zabaw równie dużą przyjemność jak ich dzieci, więc absolutnie nie zamierzała go tego pozabawiać. Nie miała też nic przeciwko roli tego surowszego i bardziej odpowiedzialnego rodzica, bo przecież nie samą zabawą żyje człowiek, prawda?
- No to w końcu się mnie boisz, czy jednak jestem aniołem? - Zaśmiała się, ale nie spojrzała w lustro jak puścił do niej oko, bo się koncentrowała na tych jego plecach, żeby nie pominąć żadnego czerwonego fragmentu.
- O masz! No teraz na nogę mi spadło - zmarszczyła brwi, kiedy kleks bezsmakowego kefiru spadł na jej stopę, na której miała klapki japonki. Cmoknęła z niezadowoleniem i zdjęła klapka ze stopy. Nic jej nie zaszkodzi jak postoi w bosych stopach na chłodnych kafelkach w łazience. Przecież było tak gorąco, że aż jej mąż spalił się na raczka.
- Ale wtedy to już musieliśmy jechać do szpitala, bo myślałam, że ci skórę oderwę razem z tym zaschniętym kefirem - no tak, teraz to było wesołe wspomnienie. Jedno z tych, o których na pewno opowiedzą swoim przyszłym dzieciom i jeszcze bardziej przyszłym wnukom. Ale wtedy naprawdę się przestraszyła, jak Ty tak głośno krzyknął przy pierwszej próbie zdjęcia fioletowej skorupy. Może i potrafiła domowymi sposobami zaradzić na wiele problemów, ale wiedziała też, kiedy potrzebna jest fachowa pomoc.
- Hm? - Zapytała i teraz już spojrzała na niego w lustrze, uśmiechając się zachęcająco. Tak, wiedziała o czym marzył Tyler, ale jej mąż zawsze miał jej tyle do opowiedzenia o swoim dniu, że nie mogła przewidzieć, o czym chciał jej powiedzieć teraz. Skończyła nakładać mu kefir na plecy, więc na razie przerwała zabawę, by zetrzeć z własnych, nagich stóp kefir, który wcześniej na nie upadł.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Niby nie miał decydującego głosu, ale dorastali wspólnie i często to właśnie te lata kształtowały to, czego człowiek oczekiwał od życia. Wiedzieli, w jakich rodzinach się wychowali, co ich spotykało w dzieciństwie i mieli więcej niż dużo okazji, aby porozmawiać o ślubie, dzieciach, planach na emeryturę, jak ludzie w ich otoczeniu przez to przechodzili. Może ich rówieśnicy nie mieli jeszcze wiele dzieci, czy mało kto brał ślub, ale przez lata pojawiały się jakieś śluby i chrzty w rodzinie czy sąsiadach albo u kogoś z rodzeństwa. To i przy takich sytuacjach można było porozmawiać co i jak. Oni na całe szczęście wiedzieli co i jak i mieli bardzo podobne podejście do wielu spraw. Nie identyczne, ale podobne - w takich przypadkach sztuka kompromisu będzie o wiele lepsza i nie krzywdząca dla nikogo. Z resztą, jeszcze byli na tyle młodzi i nieświadomi, że może im się w głowach poprzestawiać. Bo w końcu tylko krowa zdania nie zmienia.
Ty lubił zasypiać ze swoją ukochaną wtuloną w niego. Z reguły zasypiał szybko, a czasem nawet zdarzało mu się chrapać. Wtedy zawsze dostawał lekkiego kuksańca, by się rozbudzić i może zmienić pozycje. No, ale nie był starym ramolem, więc to nie tak, że po zapadnięciu w sen, odpalał stary ciągnik i trzęsły się ściany ich małego domku.-Tooo zależy. Czasem się Ciebie boję, ale generalnie jesteś aniołem. Moim aniołem-powiedział, już się stresując, że powie coś źle i wyjdzie z Mariny ta pierwsza cecha i będzie zła na niego, zamierzy się na niego laczkiem, czy też zdzieli go po spalonej skórze. A jak wiadomo, zły dotyk boli przez całe życie! Choć strach, to raczej nie było dobre określenie. Czuł respekt przed swoją żoną, cenił ją i szanował. -nie szkodzi przecież. Starczy dla nas dwóch-zaśmiał się, jakby mieli zamiar urządzić sobie jakieś zapasy w kefirze zamiast kisielu, czy coś w tym stylu. Nie, żeby to do nich pasowało, raczej nie mieli aż tak szalonych pomysłów we swoich łbach, bo pod burzą ciemnych loków było znacznie więcej szarych komórek niż pod czupryną Ty'a.
-Pamiętam Twoją przerażoną minę... Że też nie wpadliśmy na to, żeby to po prostu rozmoczyć pod prysznicem-powiedział, bo teraz to wiadomo, mądry Australijczyk po szkodzie. Człowiek uczy się przez całe życie, teraz już wiedzieli co robić, jak smakowy kefir zaschnie na czyiś (Tylera) ramionach.
Kto jak kto, ale Clarke'owie bardzo często rozmawiali o tym, co działo się u nich w pracy. Nie było to nic dziwnego, bo żadne z nich nie miało nudnej pracy, gdzie nic się nie dzieje, a dzień jest taki sam niezależnie czy to świątek, czy piątek. Codziennie mogli się spodziewać jakiś anegdotek, czy innych wesołych historyjek a raz na jakiś czas potrzebowali sobie ponarzekać na sytuację, na to, co ich spotkało. Doskonale to rozumieli i wiedzieli że mogą liczyć na to, że zostaną wysłuchani. -Rozmawiałem dziś w hotelu z takim jednym typkiem, że dostał po wujku jakąś starą łajbę i tylko ma problemy, żeby się jej pozbyć. Że nie da się na niej pływać, a jego to i tak nie interesuje...-zaczął mówić. Czy to mogła być ta łajba, ich przyszła, rodzinna łódka? No i może przez jej stan będzie tania. Milion myśli kłębiło sie w głowie Clarke'a. Tylko on znacznie bardziej wolał zarabiać pieniążki, niż je wydawać.

Marnie Clarke
Nauczycielka — Lorne Bay Community Kindergarden
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawda, nie byli krowami, ale jeśli o założenie rodziny chodziło, to mogli co najwyżej zmienić liczbę dzieci, które chcieli mieć. Bo przecież nie odwidzi im się nagle posiadanie rodziny, skoro tyle o tym rozmawiali, omawiali różne warianty no i przede wszystkim mieli styczność z dziećmi i byli gotowi. Pytanie tylko, ile tak właściwie ich chcieli. Marnie pochodziła z dużej rodziny, ale sama optowała za dwójką. No może trójką, niech już będzie. Na pewno nie za jednym, bo nie chciałaby żeby jej przyszłe dziecko wychowywało się bez rodzeństwa. Bycie jedynakiem na pewno miało swoje plusy, ale ponieważ Marnie tego nie doświadczyła, to ich nie znała. Potrafiła za to wypunktować minusy. Minusy, które na pewno były stereotypowe i nie potwierdzone na wszystkich jedynakach, a jednak Marina potrafiła w nie uwierzyć. Mówiło się na przykład, że jedynacy są egoistami nie potrafią się dzielić. I chociaż niektórzy z nich faktycznie tacy byli, to nie można było brać tego za pewnik, bo przecież wśród tych, którzy mieli rodzeństwo też występowały takie cechy. Może nie chciała po prostu, żeby jej dziecko było samotne? Ale z drugiej strony, mieszkali w Tingaree, wokół zawsze pełno było dzieci w różnym wieku i kto jak kto, ale Marnie doskonale o tym wiedziała, bo sama jako nastolatka opiekowała się dziećmi sąsiadów. Po prostu, dla niej, wychowanej w wielodzietnej rodzinie, posiadanie rodzeństwa było naturalnie. I tak właśnie uważała, że powinno być z jej własnym potomkiem.
Wciągnęła głęboko powietrze, udając oburzenie i zamachnęła się żeby uderzyć męża w ramię, jednak szybko się zreflektowała przypominając sobie, że przecież jest cały poparzony.
- Gdybyś nie miał tych oparzeń to bym cię zdzieliła w ramię - zaśmiała się, kręcąc głową z dezaprobatą. Oczywiście nie obraziła się na niego, bo za co niby? Tak prawdę mówiąc, to ją nawet trochę to wszystko bawiło. Nie była jakimś tyranem czy coś. Uważała reakcje Ty’a za niezwykle urocze.
- No jak ci się skóra odrywała razem z zaschniętym kefirem, to nie możesz mnie winić za to, że nie myślałam logicznie - bo pewnie gdyby się tak nie wystraszyło, prysznic byłby pierwszym co przyszłoby jej do głowy. Była praktyczna, tego nauczyła się z domu i przy opiece nad dziećmi w przedszkolu. Dlatego była dla Tylera idealną żoną. Zresztą nie tylko dlatego. Śmiała się na przykład z jego żartów albo głupich sytuacji. Teraz na przykład parsknęła śmiechem, kiedy zobaczyła jakie Ty strzela miny do lustra.
- A ty chcesz go od tego problemu uwolnić? - Pytanie było retoryczne, bo obydwoje znali już na nie odpowiedź.
- Odwróć się - rozkazała i kiedy Ty siedział twarzą do niej, zaczęła nakładać mu kefir na klatkę piersiową. Czekała na dalsze informacje odnośnie łódki. Była ciekawa, ale wiedziała, że najlepiej nie zadawać pytań, tylko pozwolić mu mówić.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pewnie, liczba dzieci to były już szczegóły. To były takie szczegóły, które mogły się zmienić w trakcie życia, w zależności od tego, jak układają się losy. To było oczywiste dla Ty'a. On jednak należał do osób, które niekoniecznie potrafią zawsze powiedzieć, czego chcą, czego oczekują z pełną pewnością. Aby móc za wszelką cenę obstawać przy swoim zdaniu, trzeba mieć pewność siebie, że taka decyzja jest poprawna. A wiara w siebie to nie do końca był opis pasujący do Tylera.
Clarke miał jednego brata, przyrodniego, ale za Alexa skoczyłby w ogień. No, w każdym razie, bardzo go cenił i nie wyobrażał sobie życia bez niego. Uważał, że dwójka dzieci to tak jakby konieczność. Czy trójka... To się zobaczy, wiele zależało od sytuacji, ale nie mówił w tym momencie ani tak, ani nie.
Oczywiście, że się droczył ze swoją ukochaną. Nie był to pierwszy raz, nie był to ostatni raz, kiedy Marnie miała ochotę go zdzielić w łeb, nawet pewnie kiedyś oberwał, bo dlaczego nie. Nie z agresji, raczej w ramach żartu, albo żeby go nauczyć. Marnie miała wielki wpływ w tym, jakim Ty stał się człowiekiem, dorosłym.
-Cieszę się, że wykorzystujesz moje nieszczęście jako karę...-mruknął. Przecież jasno było zrozumiałe, że skoro już go boli, to nie warto go sprawiać mu więcej bólu. Było to takie... jednocześnie okrutne jak i dobroduszne! Czyli idealne potwierdzenie jego wcześniejszych słów.
-Z naszej dwójki to ty jesteś trzeźwiej myśląca-ależ zasadził komplement tej swojej żonce! No cały romantyczny Ty, czego spodziewać się więcej po nim. Eh, eh. Dobrze że kobieta poleciała na inne jego cechy, nie romantyczność.
-No nie wiem, wszystko zależy, czy cokolwiek dałoby się jeszcze z tą łódką zrobić. -powiedział. Jeśli to byłby wrak nie do odratowania, to nie miałoby najmniejszego sensu, by zwalił sobie na głowę problem utylizacji jakiegoś trupa. No bo nie bójmy się tego powiedzieć, musiałby zapłacić sporo kasy, aby jakiś wywoziciel odpadów chciał to od niego zabrać. -Może sprzedałby to za jakieś śmieszne pieniądze?-zaczął się zastanawiać. Tak, to miałoby sens. Nawet jeśli zaoszczędzone pieniądze musiałby przeznaczyć na remont... To i tak na remont musiałby przeznaczyć jakieś pieniądze, więc jednak by coś tam zaoszczędził.
-Dobrze-Spojrzał nieco skołowany na swoją żonę, ale szybko zorientował się, o co jej chodził i zrobił to, co chciała. Był jej niesamowicie wdzięczny, bo ten kefir, czy inny maślanka, nie pamiętał, co tam Marnie przyniosła z kuchni.

Marnie Clarke
Nauczycielka — Lorne Bay Community Kindergarden
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobrze, że nie chciał całej drużyny piłkarskiej, bo rodzenie dziecka co rok przed jedenaście lat raczej nie należy do rzeczy, które każda kobieta chce w życiu przeżyć. Oczywiście istniały takie kobiety, które chciały mieć bardzo duże rodziny, więc czternastka dzieci to dla nich standard, jednak Marnie zdecydowanie do nich nie należała. Pierwszy poród może i był przed nią, jednak nie zamierzała się oszukiwać. Wypchnięcie dziecka na świat bolało jak cholera, ba! Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić jaki to może być ból. Dlatego nie uważała kobiet co roku rodzących dziecko przez czternaście lat za bohaterki. Uważała je po prostu za głupie.
Dwójka to była raczej maks. Nie myślała na poważnie o trójce, ale byłaby gotowa pójść na ustępstwo, gdyby Tyler myślał inaczej. Na więcej na pewno nie da się namówić.
- Niczego nie wykorzystuję, ale mam nadzieję, że się czegoś dzisiaj nauczyłeś - odezwała się tonem podobnym do tego, którego używała wobec swoich przedszkolaków, tylko w tym momencie nie była poważna ani nie próbowała delikatnie wbić do głowy trzylatkowi, żeby nie powtarzał swoich błędów. Jej mąż był dorosły i nawet jeśli to ona była w tym związku trzeźwo myśląca, to jednak miał u niej kredyt zaufania i naprawdę ufała, że jak raz spalił się jak nieboskie stworzenie, to już drugi raz będzie się pilnował. Aczkolwiek nadzieja matką głupich, bo to przecież nie był pierwszy raz, kiedy smarowała mu plecy i klatkę piersiową kefirkiem.
- No ktoś tutaj musi być głową rodziny - zaśmiała się, oczywiście żartując. Może to i Marnie zachowywała się w tym małżeństwie jak prawdziwy, dorosły człowiek, jednak nie zamierzała zabierać Ty’owi tytułu głowy i głównego żywiciela rodziny. Nawet jeśli obydwoje na swój rodzinny budżet pracowali. I to nie tak, że nie uważała swojego męża za nieromantycznego. Właśnie był dla niej bardzo romantyczny! Tylko po prostu nie w tradycjonalny sposób i za to między innymi go pokochała. Że nie jest stereotypowy i nie serwuje jej romantycznych klisz na każdym kroku. Bo z drugiej jednak strony, przecież dobrze się z nim w życiu bawiła. Nawet jeśli w takich momentach jak ten przyprawiał ją o ból głowy.
Słuchała Ty’a i kiwała głową. Zdawała sobie sprawę z tego, że na kupno i wyremontowanie takiej łodzi pójdą ogromne pieniądze, ale nie zamierzała pozbawiać męża jego marzenia. Tyler pracował przecież tak ciężko, przepracowywał się nawet, więc to mu się należało. I Marnie wiedziała, że znowu musi być głosem rozsądku w tej sprawie.
- Może, ale tak jak mówisz, najpierw trzeba by sprawdzić, czy ta łódka w ogóle jeszcze się do czegoś nadaje. Może umów się z nim na prezentację i moglibyśmy pójść razem? - Zaproponowała, jak już siedział twarzą do niej. Ona się na łódkach kompletnie nie znała, ale za to wiedziała, kiedy ktoś potrafił naciągnąć jej męża na coś, co nie miało sensu.
Skończyła smarować Ty’a, a potem poszli sobie czilować w domu, chociaż Clarke’owi na pewno nie było łatwo, skoro musiał sztywno siedzieć na krześle, bo każdy styk skóry na plecach z czymkolwiek powodował automatyczny ból.

KONIEC

Tyler Clarke
ODPOWIEDZ