Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#1

Tyler nigdy nie czuł jakiejś wielkiej miłości do zwierząt, nigdy też nie czuł wielkiej potrzeby posiadania czy to psa, czy kota. Nie był hejterem, co to to nie, jakby jego żona sobie wymyśliła zwierzątko domowe, to na bank by się zgodził. Właściwie to lubił i pieski i kotki. Nie ciągnęło go też do medycyny, ograniczając się jedynie do podawania ibupromu czy innego gripexu, gdy Marnie się źle czuła. Krew może go niespecjalnie brzydziła, ale nie lubił jej. Na jego szczęście nie mdlał, bo swojej krwi to się w życiu naoglądał. A to wybity ząb, a to rozkwaszony nos. No miał chłop pecha w życiu.
Jednak do kliniki weterynaryjnej przychodził jeszcze w innej roli. Należała ona do jego przyrodniego brata, który był zawsze super gościem i wiedział, że jeśli tylko poprosi o pomoc młodszego braciaka, to otrzyma ją bez problemu. A Młody wiedział, ze jak coś, to może się do niego zgłosić z każdym problemem i kiedyś wspomniał, że kiepsko u niego z kasą, to dostał propozycje pomagania czasem w gabinecie, żeby zarobić parę dolców.
No a ktoś taki jak Tyler nie odmawiał. Ani pieniążkom, ani potrzebom innych osób! Nie ważne, że dużo pracował, że wychodząc rano z domu czasem wracał w okolicy zmierzchu, był młody, silny. Więc po swojej zmianie na hotelowym basenie (lubił tą robotę, serio. Woda i ludzie, połączenie idealne, zawsze mógł z kimś pogadać, a znajomi z kuchni go dokarmiali!), podjechał do kliniki, mając nadzieję, że pacjentów już nie będzie.
-No elo-powiedział do w miarę pustego lokalu, na tyle głośno, by Alex go dosłyszał. Rzucił swoją sportową torbę gdzieś na bok i zaczął się rozglądać, gdzie jego szef się schował przed nim. Był zmęczony, bo upał go wykończył, a dodatkowo ostatnio źle sypiał, ale tak w nowym małżeństwie bywa, hehe.
-Alex?-zapytał, nie widząc go nawet w jego gabinecie, wiec skorzystał z okazji i zajął wolne miejsce za biurkiem. Tak, to miesjce, które z reguły zajmował lekarz. Albo szef, ta ważniejsza osoba w każdym razie. Miejsce, którego często on nie zajmował, bo i kiedy. Poprawił zamknięty notes, ułożył wszystko ładnie, oparł się wygodnie i zaplótł palce na piersiach. Tak, to można żyć!
No, ale mając niezdiagnozowane ADHD, długo w takiej pozycji nie wytrzymał. Powstrzymał się przed tym, aby położyć nogi na blacie, ale oparł łokieć o blat, a brodę dłoni, drugą ręką wybijając rytm jakiejś piosenki, która siedziała mu w głowie. I się zamyślił. Wybudził go z letargu głośny hałas, dochodzący niemal z tego samego pomieszczenia, więc prawie podskoczył na swoich czterech literach tak, jak koty na tiktokach.

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Alexander miał dzisiaj dyżur w klinice, a to było jednoznaczne z tym, że będzie tutaj siedział do rana. Zawsze ktoś z pracowników, albo on siedzieli w weterynarii w razie pilnego przypadku lub kiedy jakiś zwierzak potrzebował całodobowej opieki ze względu na swój stan zdrowia. Często zdarzały się takie przypadki, ale on nie miał nic przeciwko bycia tylu godzin w klinice. Kochał pomagać zwierzakom inaczej nie zostałby weterynarzem. Oczywiście to nie było jedynym kluczem do sukcesu, a właściwie do zostanie lekarzem weterynarii. Trzeba było studiów, praktyki w dobrym miejscu, które nauczy zawodu, a przede wszystkim nie można się bać zwierząt i wszelkich wydzielin, które mają w sobie, bo wtedy to po ptakach. Miał na roku jedną dziewczynę, która mdlała na widok krwi zwierzaków, ale jazda zrobiła się dopiero wtedy, kiedy pojechali do porodu krowy. Biedna spędziła wtedy tydzień w szpitalu i na roku już nigdy więcej się nie pojawiła, nie dziwił się. Została księgową, czyli bezpieczniejsza opcja dla niej, ale nie koniecznie łatwiejsza.
Ciemnowłosy wiedział, że na swojego młodszego brata zawsze może liczyć, a Tyler wiedział, że zawsze może liczyć na Alexa, czyli tak jak powinno być u rodzeństwa. Niestety z ojcem chłopaka nic go nie łączyło, mężczyzna nawet nie chciał, ale Ty jest jego bratem, nie ważne, że mają wspólną matkę. Dla niego nie istnieje coś takiego jak przyrodni brat, Clarke to jego brat, koniec.
Kiedy Alexander dowiedział się, że brat ma krucho z kasą to oczywistym było, że zaproponował mu pracę w klinice. Wheelerowi dobrze się wiodło, więc dlaczego nie miałby wspomóc brata, kiedy ten ma gorszy okres? Nie było takiej opcji.
Alexander był na tyłach budynku, więc nie usłyszał w pierwszej chwili wołania brata. W pewnym momencie otworzył klatkę ze szczeniakami, które ktoś znalazł w rowie, a on się nimi zajmował, bo były trochę niedożywione i zaniedbane. Małe gnojki wyleciały z klatki jak szarańcza i narobiły hałasu.
- o Ty – ucieszył się na widok brata przez co na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. - Sorry, te małe gnojki narobiły tyle hałasu, przewróciły skrzynki - zaśmiał się wskazując miejsce bałaganu.
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szczerze mówiąc, to Tyler niespecjalnie przykładał wagę do tego, że jego tatuś nie był ojcem Alexa. Oczywiście, że to wiedział, w końcu miał inne nazwisko, ale potrafił z rozpędu myśleć o nim jako o kolejnym Clarke'u. W końcu byli jedną, czteroosobową rodziną, niezależnie od wszystkiego. Oboje niespecjalnie dogadywali się z ojcem młodszego, więc tym bardziej był powód, aby trzymać sztamę. No, a jeśli faktycznie mogli na siebie liczyć non stop, to w ogóle inna sprawa. Przyznanie się do tego, że potrzebuje się hajsu, jako świeżo upieczona głowa domu było trudne, ale wiedział, że kto jak kto, ale brat nie będzie oceniać. A skoro sam zarządał klinikom, to to nie było takie oczywiste proszenie się o pieniądze, bo oferowal swoje usługi w zamian! Ale nie ma się co martwić, bo to nie było tak, że Ty wcale nie miał hajsu! Po prostu chciał zapewniać swojej żonie dosłownie wszystko!
Po tym jak ten hałas spowodował, że podskoczył, postanowił pójść w jego stronę. Nie było to światło w tunelu, więc wydawało się być to bezpieczne. Chyba.
-Milusio się o nich wyrażasz, podkabluje- uśmiechnął się szeroko, jak to miał w zwyczaju i z miejsca klapnął na podłogę, by zająć się głaskaniem tych małych gnojków które były małymi i niesamowicie słodkimi piesełkami.- No hej, hej maluchu- powiedział, a było tyle uszu, aby za nimi podrapać, że szczeniaki zaczęły na niego włazić.- Chyba zamiast dawać im zastrzyki w tyłek, to powinieneś się trochę nimi w taki sposób zająć- zaśmiał się, lekko docinając swojemu bratu. On mógł, nikt inny nie, to było oczywiste!

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Dla Alexandra zawsze najważniejsze była rodzina. Cieszył się jak cholera, kiedy okazało się, że jego mama jest w ciąży. Nie mógł się doczekać, kiedy jego siostra czy brat pojawią się na świecie. Miał wtedy pięć lat, ale nie miało dla niego znaczenia jakiej płci będzie jego rodzeństwo, chciał mieć kogoś z kim będzie mógł się bawić, kim opiekować. Ciemnowłosy jako dziecko był bardzo poważny, wiele razy słyszał, że ma starą duszą i to się sprawdziło. Zawsze spokojny, nadzwyczajnie odpowiedzialny, nie tak jak większość dzieciaków czy dorosłych. Zastanawiał się czasem po kim to miał, czasem jego mam mówiła, że przypomina jej dziadka, ale nigdy nie rozwijała tematy jakby było to dla niej bardzo bolesne, a on nie chciał przywoływać bolesnych wspomnień, więc nie pytał. Nie przeszkadzało mu to jaki jest, wręcz czasem mu to pomagało. To również ukształtowało w nim to, że bardzo ceni rodzinę, która ma, no z wyjątkiem ojczyma, ale o tym wiemy. Nie ma problemu pomagać młodszemu bratu, kiedy ten tego potrzebuje, bo od tego jest przecież stary brat.
- To z miłości, mały gnojku - tym razem te słowa skierował do swojego brata, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Uwielbiał te psy. Zastanawiał się co kierowało tym człowiekiem, który wyrzucił te maluchy do rowu na pewną śmierć. - A od czego ty jesteś, przepraszam? Ja je leczę ty zabawiasz - powiedział wzruszając ramionami patrząc na swojego młodszego brata po czym podszedł do szafki wyjął z niej witaminy, które psiaki dostana bezpośrednio do pyszczka.
- Chcesz coś zjeść? Będę chyba zamawiał coś do jedzenia, bo nie pamiętam kiedy ostatnio cos jadłem - powiedział zgodnie z prawdą zastanawiając się kiedy jadł ostatni posiłek. Tyle rzeczy się dzisiaj działo w klinice, że nawet nie zarejestrował tego.
Wziął jednego malucha na ręce, a ten oczywiście o razu zaczął mu dawać psie buziaczki co w ogóle nie przeszkadzało Alexowi, ale widok musiał być komiczny – wieli facet ze szczeniakiem, którego z łatwością mógł zamknąć w dłoni. Otworzył witaminy i tak jak wcześniej wspomniał podał je maluchowi.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tyler też cenił sobie rodzinę. Może ich była czwórka, taka przeciętna rodzina, z niezbyt przeciętną historią, ale też napatrzył się na wielodzietną rodzinę swojej już żony. Kto wie, może właśnie to pchnęło go to tego, aby w tak młodym wieku zakładać własną rodzinę. Może Clarke'owie nie spieszyli się do posiadania dziecka, ani nawet do powiększania familii o jakiegokolwiek członka rodziny, nawet takiego na czterech łapkach. Jednak nie da się ukryć, że ślub wziął w młodym wieku.
Alex był spokojny i odpowiedzialny, Ty trzepnięty... i nie to, że był nieodpowiedzialny, ale był nieprzewidywalny. Na pewno się uzupełniali i nawzajem uspokajali i nieco też... rozrywali? Nie, takiego słowa nie ma, no ale Tyler zdecydowanie starał się wyciągnąć kij z tyłka swojego braciszka! Co najważniejsze, ich relacje dobrze działały na ich dwójkę, to nie tak, że jedno ściągało drugiego na złą drogę, co to to nie, to byli dobrzy chłopcy.
-Ej, poszczuje Cię nim-powiedział niezadowolony, unosząc jedną paróweczkę, którą trzymał w rękach, który ten piesek bardzo był zainteresowany liźnięciem swojego nowego kumpla. Był mniej włochaty niż jego bracia i siostry, więc pewnie chciał zobaczyć jak to jest. No, ale oczywiście to nie tak, że Tajek się jakoś oburzał, czy obrażał na brata. Był tym młodszym, to nie był pierwszy raz, kiedy słyszał takie określenie na swój temat. No a jednak był już zbyt dużym chłopcem, aby lecieć z jęzorem do matki. Do swojego ojca, choć biologicznego, w życiu by nie poszedł, bo to nie był dobry, czy rozumiejący człowiek.
-A no to luz. Myślałem że ja to jestem od brudnej roboty, a nie tak przyjemnej!-no przecież nawet jakby miał być wolontariuszem, to i tak by nie narzekał. Lubił zwierzaczki a w domu miał co najwyżej pająki i akurat cieszył się, że nic więcej nie było pod jego dachem. Jednak on był mężczyzną pracującym, niczym pani Kwiatkowska, żadnej pracy się nie boi. Ani ciężkiej fizycznie, ani cóż... nieco obrzydliwej. Alex wiedział, że na brata może liczyć w każdej sprawie i jeśli tylko jest coś do zrobienia, to można na niego liczyć. Z resztą, może i Tyler był pajacem, ale jak trzeba było, to można było na niego liczyć.
-Trzeba było powiedzieć, bym coś Ci przywiózł-powiedział, bo pracując tyle czasu w jednym miejscu, mając wiele znajomości z innymi pracownikami hotelu, mógł sobie bez problemu powalać na to, aby coś podwędzić z kuchni. To by odmówił takiemu słodkiemu pyszczkowi? Nawet na wynos by mu zapakowali! -Ale wiesz co, chętnie. -odpowiedział. Bracia to mieli najwyraźniej w genach, po mamusi, że jak pracowali, to zapominali o bożym świecie. Pracował, nie myśląc o głupotach takich jak jedzenie, picie czy reaplikacja kremu z filtrem. No, to ostatnie było nad wyraz głupie.
-Wiesz co, ja nie wiem jak ty możesz się rozstawać z takimi słodziakami. Ja na Twoim miejscu pewnie miałbym już całe zoo w domu, nawet jeśli Marnie za każdym razem targałaby mnie za ucho-a takie określenie musiało wiele mówić, bo kto jak kto, ale brat to doskonale powinien zdawać sobie sprawę z tego, że jednym z niewielu kompleksów młodego były właśnie odstające uszy. A jak ktoś za nie by targał, to mogłyby jeszcze bardziej odstawać! Co za poświęcenie.

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Alex czasem się zastanawiał czy w ogóle nadaje się na męża, nie ma co ukrywać, że przez większość swojego życia nie miał dobrego wzorca męskiego członka rodziny, bo po prostu nie było go w życiu Alexa. Nie wiedział czy sobie poradzi, kiedy jego domniemane dziecko pojawi się na świecie. Są to obawy, które męczą młodego weterynarza czasem, kiedy ma gorszy dzień. Bardzo się cieszył, że jego młodszy brat układa sobie życie i jest z ukochaną kobietą. Miło jest patrzeć na szczęście innych, nie zazdrościł tego, broń boże! Cieszył się ze szczęścia swoich najbliższych. Może na niego też kiedyś przyjdzie pora? Czas pokaże nic na siłę, bo u Alexandra działa to zupełnie odwrotnie.
Można powiedzieć, że Tyler i Alex byli jak ogień i woda. Bardzo dobrze się uzupełniali i dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Alexander jest spokojny, tak pewnie czasem, aż za bardzo jednak nie przejmował się tym. Wiele razy słyszał, że jest nudny, a wcale tak nie jest, jednak ludzie cały czas gadają o nim jakieś dziwne rzeczy, więc się przyzwyczaił. Na studiach miał trochę spokoju od gadania ludzi z Lorne Bay, ale jak kupił klinikę też chodziły dziwne plotki, które go bawiły. Tak – Alexander Wheeler ma spory dystans do siebie.
- No faktycznie, mam się czego bać – powiedział sceptycznie patrząc na to, że szczeniak jest bardziej zainteresowany Tylerem niż tym, aby z ogromną agresją małej parówki zaatakować weterynarza, chociaż te małe gnojki mają zęby jak piranie i jak chcą się bawić przez gryzienie to boli to jak cholera. - Znaj moje dobre serce, które czasem pozwoli ci na nic nie robienie - rzucił rozbawiony siadając tak, aby mógł się sam pozbawić z maluchami.
On też kochał zwierzaki, inaczej nie parłby tak mocno, aby zostać weterynarzem, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że do tego trzeba mieć predyspozycje, nie każdy może zostać weterynarzem.
- Nie miałem kiedy nawet pomyśleć o jedzeniu, a gdzie prosić ciebie o przyniesienie. Na co masz ochotę? - zapytał Alexander, bo tak naprawdę nie miał bladego pojęcia co chce zjeść.
- No właśnie czasem ciężko, ale tym razem te maluchy po leczeniu jadą ze mną do domu. Mocno się z nimi zżyłem i nie dam rady ich oddać do schroniska - powiedział szczerze, bo niestety taki byłby los tych maluchów.

Tyler Clarke
Ratownik na basenie — pullman pd sea temple resort & spa hotel
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jeśli Alex się zastanawiał, czy nadaje się na męża, to chyba musiał nie pamiętać, że jego młodszy, przygłupi braciszek był wspaniałym mężem. Może jednak brał to pod uwagę i zakładając, że będąc jego przeciwieństwem (również wizualnie - Alex w końcu był wysokim byczkiem, a Ty był niski i miał odstające uszy), mógł sądzić, że przecież skoro jemu się udaje, to Wheeler nie miał na to szans. I była w tym jakaś logika, choć bardzo pokrętna. Co do bycia ojcem... Tu już trzeba było iść innym torem, bo mały Clarke jeszcze się nie rozmnożył. Jednak na pewno były pewne analogie - ze zwierzątkami może? Jeśli ktoś ma serce do tych małych gadów i gadzin, do małego człowieczka też będzie miał i cierpliwość i podejście?
Dystans do siebie był ważny, nie da się ukryć, że to u nich mogło być rodzinne, mimo wszystko. W końcu, gdyby Tyler się przejmował wszystkim, co ludzie mówią na jego temat, to zdecydowanie nie byłby tą samą osobą. Mógłby wpaść w kompleksy i robić wszystko na pokaz, a nie żyć tak, jak on chciał. Było mu dobrze, jakim był. Należał do osób, które były tak naturalne, że nawet najwięksi hejterzy nie bardzo mogli mu cokolwiek wytknąć, że gra, czy udaje kogokolwiek innego.
-Nie znasz dnia ani godziny, Alex-przewrócił oczami, bo cóż, może i psinka nie była sama w sobie groźna, nie umiała jeszcze do końca szczekać, ani warczeć, ale najwyraźniej to nie przeszkadzało Tylerowi w tym, aby próbować poszczuć nim brata. No, ale wyszło jak wyszło, pies ewidentnie nie chciał współpracować ze swoim nowym przyjacielem. A to mała menda.
-To nie jest nic nierobienie. Nie siedzę teraz w salonie i nie oglądam serialu...zauważył. Zupełnie, jakby często takie coś uskuteczniał. Teraz, jak Clarke wróci do domu, to weźmie prysznic, przytuli się do swojej żony i cóż, pewnie będzie tak wegetować, rozmawiając z nią aż nie będzie pory na spanko. A tak, tutaj, w klinice weterynaryjnej Ty choć wykazywał chęci pracowania, a dzisiejsza młodzież wcale się do tego nie garnęła.
-Wiesz co, zjadłbym sobie takiego burgerka... Dużego, mięsnego...-rozmarzył się. Cóż, nie to że go żona nie karmiła, ale był trochę zdany na to, że jedzą albo to, co ona ugotuje, albo to, co on przywiezie. A jednak zawsze liczył się z tym, co jego ukochana lubiła.
-Wszystkie?-zapytał z wielkim zaskoczeniem. Jedna parówa, czy dwie... Byłoby to zrozumiałe, wręcz piękne. Ale ich było więcej niż faktycznych kiełbasek w paczkach z supermarketu. A one tam były pakowane po 6, 8 czy nawet 12 sztuk... No kosmos. -A Rosie nie będzie miała nic przeciwko temu?-zapytał. W końcu małżeństwem jeszcze nie byli, ale cóż, chyba mogłaby mieć coś do powiedzenia. Może nie do decydowania, lecz do cóż, akceptowania?


Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Do założenia rodziny trzeba być przygotowanym pod każdym względem – psychicznym, fizycznym oraz materialnym, bo nie ma co ukrywać, że dziecko można sobie „zrobić” bardzo szybko, bp wystarczy do tego chwila nieuwagi. Każdy z nas doskonale o tym wiedział. Ludzie, którzy nie powinni mieć dzieci mają ich najwięcej i nie potrafią się nimi zająć, co dla niego jest bez sensu, ale taka jest już kolej rzeczy. Nie można zmienić świata chociaż bardzo by się chciało, jednak warto zaczynać od małych rzeczy, bo na te wielkie nie mamy wpływu. Trochę filozoficznie się zrobiło, ale Alexandra czasem dopada takie overthinking. Nic nie może na to poradzić.
Życie po swojemu to jest ogromny luksów, na który niw każdy może sobie pozwolić. Na szczęście bracia Clarke & Wheeler mają to i cieszą się tym. Oboje nie mieli łatwego życia, ale nie zatracili w tym wszystkim siebie, co jest kolejną dobra rzeczą. Wheeler nie chce się przejmować tymi, których nie zna i nie mają na niego żadnego wpływu, a jest to bardzo zabawne, kiedy ludzie myślą, że on się tym przejmie lub, co zabawniejsze myślą, że się tym przejmie.
- Tak, wiem. Szanse sam ale, ale nie zerowe – powiedział i znowu skierował swoje jasnoniebieskie oczy na szczeniaki, które wesoło dokazywały szczekając i ganiając się po ośrodku. - Ujmę to w takim razie inaczej, masz inny rodzaj obowiązków - wzruszył swoimi dobrze zbudowanymi ramionami odzianymi w kitel patrząc uważnie na brata. Cieszył się, że chociaż w taki sposób może pomóc Tylerowi.
- Dobra, to jemy burgery - podjął decyzje po czym zadzwonił do restauracji i zamówił rzeczone jedzenie. - Tak, wszystkie jadą ze mną - odpowiedział. -Rosie powiedziałem o tym, że je zabieram - dodał. Zabierał je do swojego domu, w którym mieszkała z nim Cola.
Pogadał jeszcze trochę z bratem, po czym wziął się do pracy.
Tyler Clarke
zt.♥
dziękuje
ODPOWIEDZ