szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
010.
Czasami miewał w głowie takie szalone myśli, że być może Teagan powinna przestać być jedyną osobą z rodziny, z którą się widywał, skoro na wyciągnięcie ręki — i to dosłownie, bo mieszkali nawet w tej samej dzielnicy — miał także brata. Ich wspólne święta, na których pewnie spędził stosunkowo niewiele czasu, utwierdził go jednak w przekonaniu, że do końca nie jest na to gotowy. Sam nie wiedział dlaczego, bo przecież to nie tak, że mieli między sobą jakąś wielką, dramatyczną kłótnię. Po prostu nigdy nie byli blisko i teraz, po latach, wcale się to nie zmieniło. Podejrzewał, że ich spotkanie przebiegłoby bardzo sztywno i niezręcznie, gdy żaden z nich nie wiedziałby, co ma powiedzieć, dlatego siedzieliby w milczeniu po przywitaniu się i wymienieniu się jakimiś uwagami na temat pogody lub w innym, równie naturalnym temacie, a potem się pożegnali, być może nawet bez słowa już, tylko skinieniem głowy. Brzmiało to jak coś, czego Marcy nie był aktualnie w stanie udźwignąć.
Z Teagan było o wiele łatwiej. Była szalona, rozgadana i na tyle entuzjastyczna, że tak naprawdę nie musiał wiele mówić. Łatwo było przekierować rozmowę tak, że skupiała się tylko na niej, co jej najwyraźniej odpowiadała, a dla niego było wygodne, bo pozwalało mu zachować wszystkie swoje przygody z wielkiego, kulinarnego świata dla siebie. Łącznie z pobytem w szpitalu i okolicznościami swojego powrotu do Lorne, aby zająć się miejscem, które teoretycznie było poniżej jego kwalifikacji, ale utrzymywał, że chce zbudować coś sam i zrobić z tego porządną knajpę, których w okolicy brakowało.
Czekasz długo? — zapytał, zajmując miejsce obok niej przy stoliku, który dla nich trzymała, jedząc orzeszki, które pewnie dostała za darmo od barmana, robiąc do niego ładne oczy (tak, Marcy miał takie zdanie o swojej siostrze: była hop do przodu i umiała sobie radzić). — Co pijesz? Pójdę do baru, a potem możesz mi powiedzieć, co u Ciebie ciekawego i co ostatnio przeskrobałaś — na bank było coś takiego, bo to Teagan. Ona zawsze miała super historie do opowiadania. Czasami bardziej prawdziwe, innym razem mniej, ale zawsze coś ma.

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
008.

Na tym etapie Tea nie zdążyła jeszcze pożałować kłamstwa, które zagwarantowało jej nie tylko dodatkową pracę i obowiązki, ale — a może przede wszystkim — konieczność doszkalania się z rzeczy, których nie wiedziała zbyt wiele. Spędziła niby kilka ostatnich dni, oglądając całą masę tutoriali, od których głowa jej pękała — a były jej one niezbędne do pierwszego, małego zlecenia, które musiała przygotować, ale wierzyła, że po zapoznaniu się z podstawami, wszystko kolejne przyjdzie samodzielnie. Miała przecież jakieś zaplecze, całkiem sporo wyobraźni i samozaparcia. Posiadała też ładny uśmiech, zgrabne nogi i przychylność szefa, który zasugerował jej ze dwa razy, że po zakończeniu projektu, chciałby zaprosić ją na randkę. Bo wcześniej nie wypadało — co oczywiście sama podkreśliła, nie przejmując się wcale tym, że w przypadku Darcy’ego może nawet przemyślałaby nagięcie własnych zasad.
Pojawiła się na miejscu tylko trochę za wcześnie — co było całkiem niespodziewane, jak na Teagan. Miała jednak dość siedzenia w za ciasnej przyczepie, dlatego dołożyła do tego krótki spacer, podjeżdżając kilka przystanków od baru, w którym się umówili.
— Nie, jakieś dziesięć minut, ale załatwiłam nam orzeszki — przyznała, potwierdzając nieświadomie to, co sobie w głowie założył. Teagan musiała zająć sobie jakoś czas, którego nagle miała jakoś za dużo. Co było zupełnie niespodziewane, bo przecież to ona zwykle spóźniała się, wystawiając na próbę cierpliwość innych. — Weź mi gin z tonikiem — poprosiła, zanim udał się do baru. Tea w międzyczasie schowała telefon do kieszeni, który pomagał jej jakoś czas zająć, gdy czekała na Marcy’ego. A kiedy wrócił po kilku minutach Teagan uśmiechnęła się szeroko — bo taka była podekscytowana, że ewidentnie chciała się czymś pochwalić.
— Dostałam dodatkową pracę — pochwaliła się, uznając, że był to powód, który powinien ją napawać niekwestionowaną dumą. Jego też mógł, bo to dowodziło, że Teagan bardzo poważnie myślała o życiu — może nawet na tyle, żeby w niedługim czasie trochę więcej odłożyć i rozejrzeć się za mieszkaniem. Na które niby byłoby ją stać i bez tej pracy, ale przecież nie zamierzała się nad tym szczególnie rozdrabniać. Musiałaby wtedy przyznać, że nienawidziła swojej przyczepy i coraz częściej zastanawiała się nad tym, czy przypadkiem nie czas na wyprowadzkę. Bo przecież od dwóch miesięcy prawie w ogóle nie chodziła na zakupy, wiedząc, że i tak nie będzie miała gdzie później tego ukryć. Co bolało niesamowicie.

szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Byli tak bardzo różni w takich kwestiach, jak to tylko możliwe. Marcy raczej należał do tych, którzy przez większość czasu znacząco zaniżają swoje kompetencje. Może nie w kwestii gotowania, chociaż w tym również nie czuł się najlepszy i nie sądził, że jest jakimś bogiem gastronomii. Ale w wielu innych dziedzinach, które często były niezbędne do tego, aby być dobrym szefem kuchni, już owszem. Nie przyszłoby mu więc do głowy, aby kłamać, że potrafi coś, czego nie potrafił wcale. A jeśli z jakiegoś powodu wpadłby na zrobienie takiego szaleństwa, to zapewne spędziłby odpowiednio dużo czasu, aby się nauczyć wykonywać to perfekcyjnie, a nie tylko pooglądać jakieś tutoriale i przejrzeć poradniki. Tea zawsze była zdecydowanie bardziej szalona w tej kwestii i chyba przede wszystkim jakaś taka mniej spięta życiowo. Trochę jak ich najstarszy brat. I w sumie Red również. Być może więc po prostu to Marcy najbardziej od nich odstawał.
Dziesięć minut przed czasem? Wow, jestem w szoku — przyznał. — To na pewno Ty? I na pewno jesteś zdrowa? — oczywiście, że nie odpuścił sobie okazji na dziecinne nieco docinki w tej kwestii. Podobno od tego ma się rodzeństwo. — Jasne skinął głową, udając się do baru, aby zrealizować jej prośbę i wziąć to samo dla siebie. Uniósł lekko brew, przyglądając się jej nieco podejrzliwie, widząc jak wręcz przebiera nóżkami pod stołem z ekscytacji.
No mów, bo widzę, że Cię roznosi — zachęcił ją, nawet powstrzymując się przed ciężkim westchnieniem, które nieczęsto sobie odpuszczał na spotkaniach z siostrą. Wiedział doskonale, że potrafiłaby go zagadać na śmierć i nie musiałaby się jakoś specjalnie starać.
Dodatkową? — powtórzył, bo był ciekawy, jak należy to interpretować. Czy dorywczą, czy czasową, czy jeszcze jakoś inaczej. — Gratulacje, Tea — dodał szczerze i poważnie. — Jaką? Jesteś zadowolona? — dopytał, upijając sporego łyka ze swojej szklanki. — I czy wszystkie Twoje prace są dodatkowe, czy masz taką jakąś jedną główną? — w sumie to nie miał pojęcia tak naprawdę, w jakim trybie pracowała jego siostra. Uznał więc, że to nie najgorszy moment, aby się dowiedzieć. Bo przecież to nie tak, że nie interesował się jej życiem. Po prostu nie była to jego branża i nie do końca wiedział, o co pytać czasami, a teraz przyszło mu to samo do głowy.

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
Tea nie do końca rozumiała, czemu Marcy zawsze brał życie aż tak na serio. Starała się to uszanować, rozumiejąc, że byli zupełnie inni. Wiedziała, że w tym fakcie nie było nic złego, bo tak długo, jak się dogadywali i nie chcieli pozabijać, nie było sensu na siebie jakkolwiek wpływać. Gdyby nie potrafili utrzymać relacji i nie po drodze byłoby im z prowadzeniem rozmów, musiałaby to zaakceptować niby, chociaż nie bez żalu. Ewentualnie przemyśleć zmianę swojego nastawienia — bo to jednak ono wydawało się bardziej inwazyjne, skoro za nic miała jakiekolwiek zasady i rozsądek.
— Dorastam. Kiedyś też tego doświadczysz — dała mu słowo, ignorując całkowicie fakt, że jeśli ktoś miał faktycznie dojrzeć z ich dwójki, to z pewnością nie był to Marcy. Uśmiechnęła się do niego ładnie, odprowadzając go wzrokiem zaraz później, aż do samego baru. Czekała cierpliwie, aż przyniesie pierwszą kolejkę.
Nie musiał jej wprawdzie dodatkowo zachęcać do podzielenia się nowiną, ale fakt, że to zrobił, wywołał bardzo szeroki uśmiech na jej twarzy. Kochała mówić i może nie zawsze interesowała się tym, czy druga strona w ogóle chciała słuchać, ale przekonanie, że tak było, pozostawało jednak dość miłym uczuciem.
— Tak, jest super — przyznała, podrygując na swoim miejscu bardzo wyraźnie, bo gdy zaczęła się przechwalać, zapomniała o tych małych detalach. W końcu jej brak umiejętności i odpowiednich kompetencji nie był w tej chwili najważniejszy, prawda? Uniosła nawet drinka, zachęcając spojrzeniem Marcy’ego, by zrobił to samo i — jak łatwo się domyślić — napił się za sukces swojej starszej siostry. — Będę robiła grę — wyjaśniła z dumą. Brzmiało to przecież bardzo miło, co do tego nie można było mieć wątpliwości. O ile w ogóle Marcy wiedział, czym są gry, bo może już dawno brakło mu na nie czasu.
— Same dodatkowe — wyjaśniła. Sama Tea nie widziała w tym nic złego. Nawet jeśli zdarzały się oczywiście takie momenty, gdy tych dodatkowych trochę brakowało i musiała odgrzebywać oszczędności. Miała jednak niecałe trzydzieści lat — po co je one niby były? — Fajnie, nie? — zapytała, czekając aż w końcu podchwyci temat i przyzna jej rację. W końcu nie istnieje nic fajniejszego od braku życiowej stabilności, wiadomo.
ODPOWIEDZ