olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.

Była wszystkim - delikatnie rzecz ujmując - poirytowana. Znalazłaby na swój stan co prawda pewnie bardziej właściwe określenie, Szkoci nazywają ten stan claoidhte i tej wersji zamierzała się trzymać, bo jej angielski odpowiednik w całej swojej wulgarności raczej nie przeszedłby jej przez gardło. Łapała się na tym, że wszelkie jej sprawy zdążyły się już chyba całkiem podłe zmówić i teraz wykładały się radośnie, jedns za drugą, za drugą kolejna, dowalając tylko samej Ainsley. Ainsley, która miała wrażenie że jej głowa już po prostu fizycznie nie pomieści więcej zmartwień. W końcu sezon wcale nie widział się ku końcowi a wizja kolejnej podróży gdzieś na drugi koniec świata wcale nie napawała jej optymizmem. Od momentu odnalezienia Desi, Dick postanowił zostać najbardziej zajętym człowiekiem świata i widywali się tak rzadko, że chyba zaczynała rozumieć fenomen życia singielki. Remont ich domu okazywał się ostatecznym wrzodem na czterech literach, a próba mieszkania w samym jego epicentrum - porażką, choć jeszcze nie powiedziała tego swojemu mężowi. Ośrodek w Dubaju złośliwie nie chciał się jakoś samodzielnie domknąć, a wieczne robienie tego przez FaceTime już doprowadzało ją do białej gorączki. I jeszcze jakby to wszystko było za mało, Gary jak gdyby nigdy nic oznajmił, że życie i praca na minimum trzy kontynenty są nie dla niego (dobrze za to, że dla niej były) i okej, będzie ogarniał Wyspy, będzie ogarniał Arabów, ale na Australię to już potrzebuje wsparcia. Wsparcia, które zdążył zorganizować z wyprzedzeniem, i choć sama Ainsley była na początku odrobinę uprzedzona i nastawiona raczej negatywnie, Athena - bo owszem, jej nowym współpracownikiem była jedyna w teamie kobieta - okazywała się mieć głowę na karku i pojęcie o interesach, przy okazji nie będąc egzemplarzem irytującym tak jak większość przedstawicielek płci pięknej, więc szczęśliwie okazało się, że nawet przyszło im się polubić.
Do tego stopnia, że ufała jej na tyle by zaprosić ją dzisiaj do swojego domu. Wcale nie chodziło o to, że jest tu dzisiaj uziemiona, oczekując na dostawę i odbiór kilku rzeczy. Wcale. No dobra, trochę tak było, ale na swoją obronę weźmie to, że się do tego przynajmniej przyzna!
- Musisz mi wybaczyć warunki - zaczęła prowadząc ją powoli na lekko ustronną część ganku. - Ale cały dół wygląda jak strefa działań wojennych, a na górze do życia nadaje się tylko sypialnia, w której połowę poranka Dick szykował się do pracy, więc jeszcze przypomina bardziej krajobraz po huraganie niż miejsce do życia - zaśmiała się i wskazała jej miejsce na naprawdę sporej huśtawce. Huśtawce, której zupełne odnowienie wymusiła na dwóch przedstawicielach ekipy remontowej podłym podstępem (czytaj: śpiewką o odwiedzinach bratanic), tą samą na której ostatnio przez większość czasu próbowała poskładać sobie myśli. - Pewnie spodziewałaś się większych fajerwerków, kiedy opowiadałam o wiejskiej posiadłości, ale na ten moment musi wystarczyć nam to - rozłożyła ręce w teatralnie przerysowanym geście zupełnej obojętności, po czym już miała zająć miejsce koło swojej współpracowniczki, kiedy jednak przypomniała sobie o czymś: - Napijesz się czegoś? Taka ze mnie wielka gospodyni, że nawet nie proponuję takich rzeczy na wejściu - najwyraźniej nie tylko ten dom był w proszku, ale rola Ainsley jako jego pani również.
menagerka gwiazd i nie tylko — swój dom
28 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjaśniła sobie wszystko ze swoim mężem i na nowo zaczynają układać sobie wspólne życie, zamieszkali razem i okazało się, że niedługo zostaną rodzicami bliźniaków.
Neelsen miała serdecznie dość tego co się działo w jej życiu. Po rozmowie ze swoim mężem i tym do czego doszli, a właściwie to do niczego nie doszli. Ta rozmowa wprowadziła w jej życie jeszcze więcej zamieszania, a nie sądziła, że jest to możliwe. Nigdy nie lubiła Veronicy, przyjaciółki swojego męża. Była dla niej śliskim typem człowieka, który tylko udaje, ze jest miły, ale jej jadowite oczy zdradzały wszystko, na domiar złego i w sumie zabawnego miała je właśnie w takim kolorze złoto-żółty, więc idealnie wężowym. Athena nie jest wrednym, ani tym bardziej złym człowiekiem, ale ta kobieta bardzo źle na nią działała, ale nie okazywała jakichś negatywnych emocji w jej towarzystwie, ponieważ Neelsen ma klasę i nie daje się wpuszczać w takie maliny, ale w końcu czara goryczy się przelała – poderwała Archiego i doszło do zdrady. Tak myślała jeszcze do niedawna, teraz nie miała już bladego pojęcia jak to wyglądało. Będzie musiała to wszystko wyjaśnić, chce to zrobić, bo naprawdę nie wie na czym stoi. Nie wiedziała jak będzie wyglądało jej małżeństwo, kiedy skonfrontują się z tą kobietą.
Dopóki nie pojadą znów do Sydney, aby rozwiązać sprawę ona postanowiła odwiedzić swoich znajomych oraz trochę zająć się pracą. Robiła to codziennie, ale tylko po kilka godzin, nie tak jak zawsze. Teraz jakoś nie miała na to głowy, dobrze, że wzięła sobie urlop i ma kim zastąpić siebie, więc klienci nie dzwonią miliony razy, aby się z nią skontaktować.
Postanowiła pojechać do Ainsley, kobiety, z którą współpracuje już jakiś czas.
- Daj spokój, nie musisz mnie przepraszać - zaśmiała się, kiedy kobiety się przywitały. Nie jest typem człowieka, który ocenia ludzi po tym jaki mają porządek w domu. - Pięknie masz tutaj, takie posiadłości mają swój klimat, a dwa zapomniałaś, że wychowałam się w tym miasteczku, kocham je całe - zaśmiała się po raz kolejny patrząc na Ainsley. Athena jest miejscowa, nie było jej kilka lat w miasteczku. - Jeśli to nie problem to poprosiłabym o wodę - odparła z uśmiechem.
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.

Cały problem polegał na tym, że ona doskonale znała idealne określenie na toczący ją od pewnego czasu stan, i nie potrzebowała w tym celu nawet poetyckich, szkockich wstawek. Jej życie zaczynał toczyć całkiem solidny kryzys, a biorąc pod uwagę że rozpoczynał się właśnie rok olimpijski, było to zupełnie ostatnie czego mogła w tym momencie potrzebować. Musiała być przecież w szczycie formy - fizycznej, psychicznej, emocjonalnej, medialnej, k a ż d e j a zamiast tego stawała przed lustrem jak cień dawnej siebie. Owszem, może wcale nie było jeszcze a ż t a k tragicznie, ale coraz mocniej odczuwała pewien rodzaj niepokoju, który gdzieś pod skórą drążył cały czas tak skutecznie, że wydawało się jej, że zaczyna się zupełnie irracjonalnie zachowywać jak jedna z tych rozedrganych, neurotycznych wariatek, którymi nigdy stać się nie chciała.
A może potrzebowała tylko towarzystwa? Grace, jej ukochana guwernantka, która zwykła zastępować jej matkę truła jej ostatnio głowę o potrzebie zmiany (zupełnie tak jakby w trakcie ostatniego roku zmieniła jeszcze za mało, dobre sobie) i najwyraźniej Ainsley brała sobie to solidnie do serca, powoli dopuszczając do swojego mocno zamkniętego świata nową osobę. Na dodatek, kobietę.
To, że w relacje z innymi dziewczynami nie umiała w ogóle wytknął jej ostatnio nawet jej mąż. Najwyraźniej nie była to żadna tajemnica, zresztą czy ktokolwiek miał w tym temacie jakieś wątpliwości? Wychowywała się wyłącznie z chłopcami - byli jej bracia i Remingtonowie i pracowała z mężczyznami - cały jej team to była męska ekipa, od asystenta, przez menago, stylistę, aż po weterynarzy. Do tej pory zdecydowana większość kobiet, jakie pojawiały się w jej otoczeniu była narzucana jej w niepisanej roli konkurentek i wrogów, a nieskromnie temat ujmując - szczęścia trzeba było życzyć komukolwiek kto chciał stawać w szranki z Ainsley Remington.
Czuła się w jakiś dziwny sposób nakręcona tym, że jeszcze nie udało się jej niczego spieprzyć w tak świeżej relacji z Atheną.
- Podobno już tak mam - zaśmiała się cicho. - Zdecydowanie zbyt dużo i zbyt często przepraszam, pewnie będziesz musiała się przyzwyczaić - dodała w kwestii uzupełnienia. To akurat wynikało pewnie z jakieś szkockiej skromności, ale to była ta część jej natury której nie zamierzała się nigdy wyrzekać. Choć pewnie pasowała do reszty jej osobowości jak kwiatek do kożucha. - I hej, przepraszam bardzo, ale ja też się tutaj wychowywałam. Na tym samym Carnelian nawet, rodzice kupili tu dom kiedy miałam jakieś... ja wiem, cztery lata? Co prawda bliżej głównej drogi, tam od strony sadów, ale pamiętam tą część dzielnicy z farmami. Kojarzysz dom Brownów? Pierwszy przy poczcie, za skrzyżowaniem. Był najpiękniejszy - aż sobie westchnęła dosyć teatralnie. Przejeżdżając czasem prosto z ośrodka jeździeckiego tutaj, mijała rzeczoną posiadłość. Może i straciła swój dawny blask, ale nadal mogła uchodzić za jeden z najpiękniejszych domów w całej okolicy. I pewnie dalej odpowiadałaby o tym Athenie, ale przełączyła się - przynajmniej na chwilę - w tryb idealnej gospodyni domowej. - Jasne, już przynoszę - odrobinę automatycznie sama sprowadziła się na ziemię, by dosłownie na moment zniknąć, a potem wrócić z wodą zarówno dla swojego dzisiejszego gościa, jak i dla siebie. Nie byłaby jednak sobą, gdyby tą wyprawą nie przypomniała sobie o czymś jeszcze, niosła więc również teczkę z dokumentami. - Proszę raz - wyciągnęła w jej stronę wodę. - I proszę dwa. Gary zostawił jakieś zaległe papiery, nie miałam co prawda czasu tego przejrzeć, ale z tego co wiem to zaległe upoważnienia, lojalki i cała reszta tego, czego nie zdążył przekazać przed wyjazdem. Czytaj nic palącego, ale mieć to musisz - czyli to by było tyle z niewinnej pogawędki, czas przejść do interesów?
menagerka gwiazd i nie tylko — swój dom
28 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjaśniła sobie wszystko ze swoim mężem i na nowo zaczynają układać sobie wspólne życie, zamieszkali razem i okazało się, że niedługo zostaną rodzicami bliźniaków.
Kryzys jest tym, czego nie jesteśmy przewidzieć w naszym życiu osobistym czy zawodowym. Sama Athena czasem przechodziła gorsze chwile i chciała rzucić to co osiągnęła, ponieważ pewne rzeczy za bardzo na nią wpływały. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że po prostu przemawia przez nią zmęczeniu lub to, że za dużo sytuacji się zadziało. Musiała sobie wszystko poukładać w głowie i po prostu zacząć działać. Czasem trzeba też odpocząć od tego wszystkiego, jeśli sytuacja nam na to pozwala, bo nie zawsze mamy takie możliwości. Neelsen bardzo często chciała powiedzieć swoim podopiecznym, że mają dać jej święty spokój i nie zawracać tyłka, ponieważ ona też potrzebuje odpoczynku. Ci potrafili do niej dzwonić w najróżniejszych porach z najdziwniejszymi pytaniami, czasem naprawdę bardzo błahymi. W takich sytuacjach miała ochotę to rzucić, a właściwie to wyrzucić im co sobie myśli, jednak pracuje już długo w tym zawodzie i wie, że to ciężki kawałek chleba, a ludzie są różni.
Ludzi bardzo często myli wygląd Atheny – jest filigranową dziewczyną o delikatnej urodzie. Osoby, które ja spotykają myślą, że mają do czynienia ze słabą kobietą, która sobie nie poradzi z najprostszymi rzeczami, które zostaną na nią zrzucone. Uwielbiała widzieć ich miny, kiedy się mylili! Jest typem człowieka, który nie daje sobą manipulować i nie przejmuje się tym co uważają o niej ludzie. Nie przejmuje się błahostkami, jeśli chodzi o wykonywanie swojego zawodu. Wie jak wszystko powinno wyglądać i wtedy działa.
- Dobrze - powiedziała tylko z lekkim uśmiechem Athena. Każdy z nas ma jakieś przyczajenia czy wpojone zasady, których nie możemy się pozbyć, bo to już część naszej osobowości. -Tak, pamięta. Szkoda, że tak bardzo został zaniedbany, ale pewnie koszt utrzymania takiego domu był spory - pokiwała głową przypominając sobie to i owo. Kochała Lorne Bay, ale los tak chciał, że po prostu wyjechała. - Dziękuje - powiedziała i od razu odkręciła wodę, aby się napić.
Wysłuchała co ma do powiedzenie blondynka, po czym wzięła potrzebne dokumenty i zaczęła je przeglądać.
- Niektóre rzeczy są już nieaktualne z tego co widzę, więc niektóre formalności będziemy musiały załatwić od nowa. Kwestia upoważnień jest najważniejsza, abym mogła działać w twoim imieniu w pewnych sprawach - dodała po chwili.

Ainsley Remington
ODPOWIEDZ