przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
012.
Nobody mentioned that she's hot...
and also she pays more for the whole set, you know
{outfit}
Gdy Luna umawiała się na spotkanie z Parkerem to nie pomyślała o tym, że nie ma się w co ubrać. Nigdy nie miała w planach zostać cowboyem dlatego jej szafa świeciła pustkami jeżeli o to chodziło. Całe szczęście, że mieszkała z Gaią, która była pewnie dla Luny modowym guru i dzięki temu mogła poszperać w jej szafie żeby wyciągnąć coś odpowiedniego na tę okazję. Na bank pokazała się w tym Gai żeby ta dała jej okejke, że może tak wyjść na miasto. Pewnie Luna chciała coś bardziej zabudowanego na górę, ale Zimmerman stwierdziła, że nie będzie pasować więc Dashwood wzięła coś innego. Dzięki temu po godzinie była gotowa do wyjścia. Pożegnała się z przyjaciółką i wyszła na zewnątrz, gdzie miał na nią czekać samochód i ochrona. Jeszcze nie doszło do tego, że Luna mogła jeździć sobie gdzie chciała zupełnie sama. Jak na razie mogła iść do pobliskiego sklepu bez ochrony, a to już i tak sporo! Była święcie przekonana, że dzisiaj jej ochroną miał być Gruby, który ją wkurwiał swoim nieodzywaniem się. Dlatego dość mocno była zdziwiona, ze do Joel czekał na nią przy samochodzie. Z automatu szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Chciała do niego od razu podejść, przytulić się do niego na powitanie, może nawet być bardziej ekspresyjna i rzucić mu się na szyję? No, ale nie mogła. Musiało być pRofEsJoNaLnIe. - Hej - przywitała się z nim dość standardowo, bo chyba wszyscy już w jego firmie wiedzieli, że akurat z nim się wita inaczej niż zwykłe suche "dzień dobry". Nie pchała się też do przodu samochodu, bo już pamiętała, że tego nie może robić. Usiadła więc z tyłu i wyciągnęła telefon żeby sprawdzić godzinę. - Musimy pojechać na farmę do mojego znajomego. Będę się uczyć jak zarzucać lasso więc niech pan uważa panie Devitt żebym pana nie złapała - oczywiście musiała sobie pogadać w typowy dla Luny zaczepny sposób. Dojechanie na miejsce nie zajęło im sporo czasu i Luna od razu wysiadła będąc najwyraźniej dość mocno podekscytowaną.
Rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że Parker stoi niedaleko więc pomachała do niego, a później pożegnała się z Joelem i poprosiła żeby na nią zaczekał. Nie żeby miał jakiejś wyjście. Nie chciała żeby Guillebeaux na nią czekał, więc trochę tam podbiegła w jego kierunku i całe szczęście, że chodziła na szpilkach odkąd tylko zaczęła się kolegować z Gaią. Dzięki temu nie wyjebała się i z gracją mogła dołączyć do znajomego. - Cześć - przywitała się i akurat jego mogła przytulić na powitanie co zrobiła. Gaia ją nauczyła, że tak można do ludzi podchodzić. - Dzięki, że mi chcesz pokazać jak to jest z tym lassem. Oglądałam to na filmach i wygląda zajebiście. Może się kiedyś przyda... - Luna teraz w końcu trenowała samoobronę, kto wie, może jak ją napadną to jakiegoś złapie na lasso, zwiąże i zostawi na torach żeby przejechał go pociąg!


parker guillebeaux
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Właściciel WS i opiekun krokodyli — Wildlife Sancutary
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I practice self-destruction by watching you love someone new.
005.

Dobra. Joelem krótko, bo to jednak nie jego historia. Naturalnie zachowywał się bardzo profesjonalnie, przywitał ją ładnie, a później w aucie uwaga… nie opuścił go profesjonalizm. Skinął tylko głową i chciał zadać tysiące pytań o naukę zarzucania lassa, ale niestety nie mógł sobie na to pozwolić. W sumie to mógł, bo jednak byłyby to normalne pytania, tym bardziej, że to nie tak, że umiejętność zarzucania lassa była wymagana do jakiejś pracy. Już nawet poganiacze bydła tego nie używali. Głównie dlatego, że nie było już chyba takiego zawodu. Niestety Joel nic o tym nie wiedział, więc tylko wklepał w nawigację odpowiedni adres i ją tam zawiózł. Podczas jazdy tylko co jakiś czas na nią zerkał i pewnie nawet nie raz udało mu się nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Było miło.
Parker rzeczywiście czekał na Lunę. Był człowiekiem, który nienawidził się spóźniać i nienawidził też spóźnialskich. Dobrze, że Luna przyjechała z Joelem, który był punktualnym człowiekiem. Uśmiechnął się na jej widok, bo od razu zobaczył, że auto ledwo się zatrzymało, a ona już wyskoczyła, żeby się z nim przywitać.
- Dzień dobry. – Przywitał się i odwzajemniając przytulenie obserwował jak jakiś mężczyzna wychodzi z auta i stojąc przy nim obserwował ich. Po chwili jednak wsiadł do auta i zaparkował je tak, żeby móc ich swobodnie oglądać. Parker przez chwilę mu się przyglądał i chciał nawet zapytać, ale uznał, że to nie jego sprawa. Typ wyglądał podejrzanie i mógł być Luny ojcem, ale też jej bratem czy chłopakiem. Tak czy siak – nie jego sprawa.
- Jestem w szoku, że chcesz się nauczyć czegoś takiego. – Przyznał i patrzył na nią przez chwilę podejrzliwie. On to potrafił, bo był kowbojem. Nie wiedział czy jej się to przyda. – Chcesz to tylko dlatego, że fajnie wygląda? – Zaśmiał się i gestem ręki zaprosił ją przed siebie. – Jak będziesz chciała pojeździć na koniu to wybrałaś zły strój. Poobcierają ci się uda. – Poklepał się po wewnętrznej stronie swojego uda, żeby jej pokazać, gdzie może dostać obtarć, albo poparzeń.
- Chcesz się czegoś napić czy od razu zaczynamy? – Poprawił sobie kapelusz na głowie, bo on to jednak musiał być kowbojem z prawdziwego zdarzenia. Nawet wolał się pocić w dżinsach i koszuli niż mieć jakikolwiek przewiew. Albo chociaż wiatr we włosach. Tych na klacie.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna była gotowa na naukę. Być może rzucanie lassem nigdy jej się nie przyda, ale kto wie. Może się jeszcze zaskoczy! Zawsze jest lepiej mieć jakieś umiejętności pod ręką. Jak nastanie jakaś apokalipsa zombie to Luna będzie jadną z tych kobiet, które przyjeżdżają nagle na koniu ratować głownego bohatera, chociaż nie są co do niego przekonane więc łapią go na lasso i prowadzą za koniem. Widzę to oczami wyobraźni. Byłaby to piękna scena. Nie żeby ta scena, w której obecnie się znajdowała nie była piekna. Ona była piekna, okolica była piekna, Parker był przystojny. Też ładnie!
- Chciałabym mieć jakieś skilla, którego nie posiada pierwszy lepszy człowiek. Nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. – Stwierdziła wzruszając lekko ramionami. Nie było w tym nic podejrzanego. – Może chciałam z Tobą spędzić trochę czasu, o tym nie pomyślałeś nie? – Rzuciła udając powagę, ale nie była w stanie tego zrobić na dłuższą metę, nigdy jej to nie wychodziło. No może poza salą rozpraw, tam jej się udawało zachować zimną krew. Nie miała co prawda wiele spraw na koncie, żadnej sama nie prowadziła tylko asystowała, ale miała nadzieję, że kiedyś jej się uda mieć jakąś swoją. Najlepiej taką, która nie będzie w żaden sposób powiązana z jej starym. – Nie martw się o moje uda – nic jej nie będzie, a nawet jeśli to zawsze jakaś miła odmiana. Niewiele się działo w obszarze jej ud. – Tylko kilka rundek dookołą wybiegi, myślę, że wytrzymam – była pewna, że sobie poradzi! Najwyżej później będzie płakać.
- Zacznijmy od razu, napijemy się później. Być może oboje będziemy potrzebować odrobiny alkoholu żeby zapomnieć o tym jak żenujące obrazki za chwile będziesz musiał oglądać – nie wątpiła w to, że przynajmniej na początku nie będzie wyglądała jakoś super z tym lassem. – No dobra to pokaż mi jak to działa – powiedziała zacierając ręce. Była gotowa na zrobienie z siebie łamagi.

parker guillebeaux
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Właściciel WS i opiekun krokodyli — Wildlife Sancutary
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I practice self-destruction by watching you love someone new.
Tak się tylko wydawało. Parker też był pewien tego, że to czego się nauczył (a musiał się uczyć sam) jako australijski poganiacz bydła, nigdy mu się nie przyda. A tutaj zaskoczenie! Okazywało się, że dużo ludzi lubi się bawić w kowbojów i lubią sobie tak spędzać czas. Parker sobie dorabia pokazując ludziom jak zaganiać bydło i jak poprawnie kręcić lassem. To jest pewnie na tej samej zasadzie co ludzie się naśmiewają z tych co biegle mówią po elficku.
- Nie był bym co do tego taki pewien. – Uśmiechnął się ładnie. – Może dzisiejszy dzień na to nie wskazuje, ale bardzo dużo ludzi przychodzi tutaj, żeby nauczyć się takich umiejętności i żeby zobaczyć jak to jest być kowbojem chociaż na kilka godzin. – Dobra, też trochę przesadzał, bo to nie tak, że prowadził takie lekcje kilka razy w tygodniu. Bardziej parę razy w miesiącu. Teraz jednak była posucha, bo wiadomo, upały i nikt nie chciał się jeszcze pocić i mrużyć oczy, żeby widzieć co łapią na lasso. A jeszcze jakby to byli Zimmermanowie, to w ogóle nie daliby sobie rady, bo przecież musieliby robić daszki z dłoni, a potrzebują dłoni do trzymania lassa. – Myślę, że powinnaś raczej chcieć spędzać czas z ludźmi w swoim wieku. – Klepnął ją po przyjacielsku po plecach. Oczywiście schlebiał mu taki tekst, ale założył bardziej, że Luna sobie z niego tutaj zażartowała. Co taka młoda dziewucha jak ona chciałaby robić z takim starym kowbojem. Parker miał super zawód, ale poza tym był całkiem nudnym człowiekiem.
- Przykro mi, ale nie ma takiej opcji. – Nikt na jego farmie nie doprowadzi sobie do żadnych oparzeń. – Będę musiał dać ci czapsy. – Oznajmił i od razu skierował się w stronę składziku, gdzie chwilę pogrzebał, ale zaraz do niej wrócił. W ręce dzierżył takie oto czapsy. Jak ich nie założy to nie pojeździ. Proste. Będzie musiała machać lassem z ziemi. On też nie pojawiał się tutaj w dżinsach dla funu. Chronił swoje nogi. Wiadomo, że wolałby paradować w krótkich i obcisłych spodenkach prezentując umięśnione uda i łydki.
Odwiesił czapsy na bok, żeby miała czas na zadecydowanie czy chce je ubrać czy sobie odpuści jeżdżenie na koniu. On sam poszedł po dwa lassa. Dla siebie wziął większe i grubsze, a dla niej wziął mniejsze. Wręczył jej i zaczął wyjaśniać zasady. – Na początku trzymaj bliżej supła. Zaczniesz je sobie bujać, i jak już będziesz pewna, to możesz zacząć popuszczać, ale nie za mocno. Delikatnie, o kilka centymetrów. A później jak już zlokalizujesz swój cel to rzucasz i oczywiście puszczasz sznur. Obserwuj mnie i ruch dłoni i nadgarstka. – Wytłumaczył i oczywiście po wszystkim zaczął jej pokazywać jak wykonać perfekcyjny rzut. No i rzucił tak, że złapał drewnianą kukłę, która była przygotowana do tego typu nauk.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Wątpię, że będą tak dobrzy jak ja. Jestem pewna, że mam zadatki na cowboya. - W końcu grała razem z Gaią w RDR 2 online. Jej alter ego sprzedawało mapy kolekcjonerskie gdzieś nad Valentine i kupowało teczowe groty za 8 dolców. To nie mógł być przypadek. Musiała mieć w sobie coś z cowboya. Zaraz pokaże Parkerowi jak dobrze jej idzie. Jeszcze mu w pięty pójdzie. Spojrzała na niego zaciekawiona, bo teraz to ją zaintrygował. Nie spodziewała się tego, że uważa się za jakiegoś super starego człowieka. Ona go w ten sposób nie postrzegała. - Spędzam dużo czasu z ludźmi w swoim wieku - mieszkała w końcu z Gaią, więc spędzała nawet większość czasu z ludźmi w swoim wieku. Pominęła już fakt, że dosłownie płakała przez to, że nie może spędzać więcej czasu z Joelem, który jak się okazuje, jest w wieku Parkera wiec może po prostu Luna lubiła starszych. nie miała z tym problemu. - Poza tym, nie jesteś przecież stary, a wiek to tylko liczba - wzruszyła ramionami, ale teraz też trochę czuła się jak intruz. Może on nie chciał spędzać czasu z takimi małolatami i dlatego jej tak mówił, żeby grzecznie ją nakierować na to, by sobie stąd poszła. - Mam sobie iść? - Zapytała unosząc brew. Trochę byłoby szkoda, bo nie po to ubierała ciuchy od Gai, zeby teraz sobie już stad iść.
Wywróciła oczami i westchnęła, a później grzecznie na niego poczekała, gdy poszedł szukać tych rzeczy. - Okej, nie wyglądają najgorzej - myślała, że jej da jakieś obrzydliwe futrzaste. Bleh. Całe szczęście te były znośne i mogła je założyć, ale najpierw chciała porzucać tym lassem. W końcu po to tu przyszła, chciała się nauczyć ten dziwnej i nikomu niepotrzebnej umiejętności.
Luna przypatrywała się Parkerowi z uwagą, gdy pokazywał jak rzucać to lasso, ale fakt, że był tak umięsnionym i przystojnym facetem, wcale nie pomagał jej w skupieniu. Pamiętajmy, że Luna była w y p o s z c z o n a. Niewiele jej brakowało, żeby straciła wątek. Próbowała się jednak skupić, bo nie chciała z siebie zrobić idiotki. - Kurde... fajnie to wygląda, ale pewnie jest trudniejsze w praktyce - powiedziała, ale cóż, spróbowała swoich sił. Wykonywała jego instrukcje i gdy rzuciła to oczywiście złapała zupełnie nic. Nie mogłaby żadnego człowieka związać i zostawić na torach czekając aż przejedzie po nim pociąg zmierzający do Rhodes. - Zobacz czy ja tym w ogóle dobrze kręcę - ona nie miała wybitnie dobrze opanowanych ruchów nadgarstka. No niestety, to nie ten typ.

parker guillebeaux
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Właściciel WS i opiekun krokodyli — Wildlife Sancutary
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
I practice self-destruction by watching you love someone new.
- Jest tylko jeden sposób na to, żeby się przekonać. – Rozłożył ramiona zadowolony. Byli w idealnym miejscu, żeby sprawdzić umiejętności Luny. A Parker był całkiem spoko człowiekiem. Nie lubił oceniać ludzi. Nawet jakby Lunie szło z tym wszystkim naprawdę tragicznie to i tak wmówiłby jej, że była jedną z lepszych jakie widział. Starał się podnosić na duchu jak największą liczbę ludzi. Ten świat był okropnym miejscem, nikt nie potrzebował ludzi, którzy nie wspierali innych ludzi. Guillebeaux wiedział, że to syzyfowa praca, wiedział, że w pojedynkę świata nie zmieni, ale wiedział też, że jego pozytywne słowa mogą zmienić czyjeś nastawienie. Mogą sprawić, że czyjś dzień będzie lepszy. A to zawsze miła sprawa. Dwie osoby będą się czuły lepiej. Małe kroczki.
- Nie powiedziałem, że tego nie robisz. – Teraz to się zastanawiał czy powiedział coś nie tak. Może to nie tak, że Gaia była dla niego dzieckiem, ale jednak była znacznie młodsza od niego. Aż za młoda. Parker pewnie zrujnowałby jej tylko życie, bo ona chciałaby gadać nie wiem… o tipsach i hybrydach, a Parker na przykład o podatkach i o przecenach w Coles. – Wiem, że nie jestem stary. – Zaśmiał się. – Jestem po prostu starszy od ciebie. Chodziło mi tylko i wyłącznie o to. – Nie miał problemu z kontaktami z ludźmi w różnym wieku, ale też zgadywał, że często w relacjach później wychodziły te różnice, bo ludzie chcieli różnych rzeczy. – Nie rozumiem. Myślałem, że chciałaś się nauczyć rzucać lassem. – Dobra, teraz to on zgłupiał, bo w ogóle niczego nie ogarniał. Rozejrzał się nawet po okolicy i zatrzymał wzrok na aucie, z którego wysiadła. Sprawdzał czy ktoś sobie nie robił z niego jaj czy go w coś nie wkręcał.
- No mam jeszcze kilka innych par jakbyś chciała zobaczyć. – Parker nie patrzył przy czapsach na modę. Dla niego najważniejsze było to, żeby czapsy spełniały swoją funkcję. Wiadomo, fajnie jak przy tym ładnie wyglądały. Futrzaste jednak w takiej Australii by się nie sprawdziły. Nie chciał sobie przecież niczego ugotować, co nie? No tak czy siak odłożył na razie te czapsy na bok. Jeszcze przyjdzie na nie czas.
- Wydaje mi się, że może tak być. – Zgodził się z nią. Nie chciał jej tutaj czarować, miał zamiar ją motywować. – Ale pamiętaj, że tak jest właściwie ze wszystkim. Trochę treningów i człowiek ze wszystkim może dojść do perfekcji. – Nie było ludzi bez talentów. Byli tylko tacy co się za szybko poddawali, albo nie próbowali nowych rzeczy.
- Spróbuj jeszcze raz. Zbierz linę dokładnie. – Podszedł do niej i pokazał jej jak zwinąć ponownie lasso. – Musisz się zrelaksować. Wyobraź sobie, że jesteś… nie wiem… w jakimś klubie i idziesz potańczyć. Wyłącz swój mózg. Pozwól na to, żeby twoje mięśnie się zrelaksowały. – Odnosił wrażenie, że Luna może jest nieco zestresowana, albo sztywna. Oczywiście zakładal, że z nerwów, a nie, że jest sztywniarą czy coś!
ODPOWIEDZ