psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
- Uszy, by Ci zwiędły jeszcze jakbyś sobie mnie musiał wtedy słuchać – nie polecałaby, bo na bank, by go wyzywała od głupków, że nie dał jej się zabic tylko szukał wiatru w polu. Jakkolwiek głupio to nie brzmiało, Cait pewnie, by chciała żeby Kieran przychodził do niej pierwszej, gdy takie rzeczy mu wpadały do głowy. Ten temat powinien już lepiej zostać zakońcozny, bo w innym wypadku Fairley może zejść na zawał, albo co gorsza się popłakać. Nie chciałaby obu z tych rzeczy. Poza tym myślenie o tym nieprzyjemnym wydarzeniu, które miało miejsce lata temu, sprawiały, że traciła dobry humor, a przeciez były święta i powinna być wesoła. Przejedzona, ale wesoła.
- Yhym... – odpowiedziała unosząc brew, bo uwazała, że ta jej mama to przesadzała po prostu. Nie było z nią az tak źle, nie była przerażająco chuda. Nie miałaby nic przeciwko temu, żeby Kieran gotował, podzieliliby się. On, by gotował, a ona by ogarniała naczynia. Sądziła, że jakoś, by się dogadali. Może byłoby dziwnie na poczatku, bo trzeba byłby się do wszystkiego przyzwyczaić, ale z czasem na pewno jakoś, by się im ułożyło. – Już nie bądź taki słodki okej? – Rzuciła posyłając mu uśmiech, bo czaruś to był z niego pierwsza klasa. Nic dziwnego, że Caitriona tak za nim szalała. Wątpiła w to, że mogłaby znaleźć kogoś z kim czułaby sie tak dobrze i swobodnie jak z nim. Dawał jej wszystko to czego każda dziewczyna mogłaby chcieć. Bezpieczeństwo, szacunek, miłość. Nie miała powodu żeby narzekać. – Jeszcze się może będziesz mieć okazję wykazać kiedyś – stwierdziła posyłając mu uśmiech, bo ona mu się oświadczać już zamiaru nie miała. Zaproponowała mieszkanie, resztę już zostawi w jego rękach. Najwyżej będą dziewczyną i chłopakiem do 80tki, bo później Cait go rzeczywiście zabije z tej irytacji, która sie przez lata nagromadzi. Wspaniała przyszłość się im szykuje. Całe szczęście, że Cait nie wiedziała, że ma jaja, bo może musiałaby zaczać chodzić w męskiej bieliźnie, a to mało seksowne... chociaż może nie znała wszystkich preferencji Kierana. Dzisiaj się dowiedziała o kolejnej więc może i męska bielizna, by na niego działała. Albo baba z jajami. Caitriona szczerze mówiąc to się jednak zdziwiła, że podjął tą decyzję tak szybko, ale uśmiechnęła się szeroko, bo oczywiście się cieszyła. – Jesteś pewien? – Dopytała jeszcze tak na wszelki wypadek zakładając mu jednocześnie ręce na szyję. – Okej, w takim razie to zróbmy. – Pokiwała głową nie mogąc się przestać usmiechać. – Wow... jestesmy tacy dorośli. – Dodała, bo to była naprawdę poważna sprawa. – Musimy tylko ustalić, które miejsce wolimy. – Oczywiście ona juz ustaliła, że wolą jej miejsce, bo jednak jej dzielnica była o wiele przyjemniejsza do życia niż Sapphire, gdzie można było naptkac jakiegoś dzikiego zwierzaka i wrócić do domu bez nogi.

Kieran Montgomery
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x zoey x bruno x eric x cece x benedict x owen x olgierd x mira x mei x hannah
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
– Racja, już śmierć byłaby lepsza niż to – parsknął śmiechem. Normalne tematy każdej pary w wigilijny wieczór, nie? Ale w sumie dzięki temu, jaki dziś mieli dzień, mogli przynajmniej zrzucić to na nadmiar cukru we krwi, a nie własne zjebanie. On sam również nie miałby nic przeciwko takiemu układowi, przynajmniej byłby zmotywowany do tego, żeby faktycznie gotować coś porządnego i ograniczyć żarcie na wynos. Mimo, że dbał o siebie i regularnie trenował, czasami wolał już coś zamówić zamiast gotować dla jednej osoby. A tak to chociaż dwie osoby byłyby zadowolone.
– Nie potrafię przestać, to silniejsze ode mnie – posłał jej niewinny uśmiech, po czym pochylił się w jej stronę i dał solidnego całusa. Dla faceta chyba nie było lepszego uczucia niż świadomość, że jego kobieta czuła się przy nim bezpiecznie. W końcu mężczyźni już w epoce kamienia łupanego instynktownie wiedzieli, że ich rolą jest zapewnienie bezpieczeństwa swojej rodzinie. A on traktował Cait jako swoją rodzinę, pomimo że nie podpisywali jeszcze żadnego papierka. – Nie znasz dnia ani godziny – odparł tajemniczo. Skłamałby mówiąc, że miał już kupiony pierścionek i tylko czekał na ten jeden moment. Mimo wszystko miał w sobie coś z tradycjonalisty i wierzył w to całe krok po kroku. Teraz kolejnym krokiem w ich relacji miało być wspólne zamieszkanie, więc i tak był to już progres. Nie stali w miejscu. – Tak, jestem pewien – odparł bez namysłu posyłając jej ciepły uśmiech, po czym parsknął śmiechem. – Przypomnę ci te słowa kiedy będziesz na mnie krzyczała, że za długo gram na konsoli – bo w końcu granie na konsoli nie miało wieku, robili to i trzynastolatkowie i trzydziestotrzylatkowie. Kieran był przekonany, że będzie to jego forma relaksu również kiedy będzie już w szpitalu czekał aż narządy przestaną mu funkcjonować. – Nie musisz udawać, że się zastanawiasz – roześmiał się. – Ja tam dobrze czuję się na bagnach, ale rozumiem, że to może nie jest wymarzone miejsce do mieszkania. Poza tym… – rozejrzał się po salonie, który był niemal wielkości połowy jego chatki. - …no come on. Może nawet wygospodarujemy pokój dla Baggio, byłby przeszczęśliwy – a jak wiadomo szczęśliwy pies = szczęśliwy człowiek. – Swoją chatkę wystawię na wynajem, więc zawsze to dodatkowy wpływ na konto. Może dzięki temu wyjedziemy na kolejne wakacje nie w 2035 a już w 2033 roku – roześmiał się dając Cait buziaka w czoło. Mimo początkowego zawahania był naprawdę podekscytowany wizją budowania dalszego życia pod jednym dachem.
caitriona fairley
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
- Dobrze, że się rozumiemy - bardzo się starała nie zaśmiać, ale ciężko było to zrobić. Pokręciła z ato głową. - Jesteśmy okropni, wiesz o tym? Nie wiem jakim cudem ludzie nas nie oskarżają o bycie zjebami. - Jakim cudem oni mieli jakiś znajomych skoro ich poziom humoru był gdzieś pomiędzy chodnikiem, a ziemią. Dość nisko. Dobrali się do siebie i teraz musieli jakoś handlować ze swoim specyficznym poczuciem humoru. Przynajmniej żadne z nich się nie obrażało. Zresztą jak Cat mogłaby się na niego obrazić? Może i był gburem, ale nie dla niej, ona go uważała za uroczego, troskliwego i kochającego człowieka. To co mówili inni, nie za bardzo jej obchodziło. Liczyło się w końcu ich szczęście, jeżeli sobie odpowiadali to krzyżyk na drogę.
- Mam nadzieję, że kiedyś wrócisz z pracy i powiesz "Cat nie uwierzysz co się stało! Ktoś powiedział, że jestem uroczy!" i wtedy będziesz mieć rację, bo nie uwierzę. - Odpowiedziała zaraz po tym jak ją pocałował. Czy to możliwe, że w jej życiu się wszystko jakoś całkiem nieźle zaczynało układać? Aż podejrzane. Można powiedzieć, że nawet była szczęśliwa. Obrzydlistwo. Nic tylko czekać aż się to rozjebie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Caitriona starała się być pozytywnie nastawiona i wolała myśleć, że nie czekają ich żadne kryzysy, ale wiedziała, że to pewnie niemożliwe. Ludzie się kłócili i nie zawsze było aż tak pięknie i uroczo, całe szczęście naprawdę wierzyła w to, że są w stanie sobie ze wszystkim poradzić. Nawet z jakimiś najgorszym gównem. No może poza informacją, że Caitriona jak była młoda to kogoś zabiła... chociaż, może da się to zrzucić na błędy młodości? Inej i Sameen, by tak zrobiły na bank. - Spokojnie, możesz grać, byle byś się nie zaśmierdział na kanapie i nie krzyczał do telewizora. Resztę jestem w stanie przeżyć. - Kim była żeby oceniać jakie ktoś ma hobby? Nikim. Ona też miała swoje dziwne hobby. Lubiła czytać romanse na łące. To jej zostało jeszcze z czasów dzieciństwa.
- Ufff - odetchnęła z ulgą - bo już sie bałam, że będę musiała sie rozebrać i jakoś odwrócić Twoją uwagę żebyś się zgodził nie mieszkać na bagnach. Bardzo się cieszę, że mnie to ominęło, bo jednak po tym jedzeniu mamy nie czuję się najbardziej seksi laską na świecie. - Teraz się czuła najbardziej obżartą laską na świecie, ale też była cholernie szczęśliwa, że się zgodził z nią mieszkać i to jeszcze w jej domu! - Dobrze, jak będziesz za długo grał na konsoli to będziesz spał z psem w jego pokoju - idealne rozwiązanie! Nic tylko zrealizować. - Świetnie sie składa, bo akurat na 2033 nie mam żadnych planów, wspaniale. - Zaśmiała się i pocałowała go, bo trzeba było to przypieczętować długim i namiętnym pocałunkiem. W końcu właśnie postanowili, że zrobią kolejny poważny krok w swojej relacji. Byli dorośli. Dorośli ludzie. Wow.
Miło spędzili resztę wieczoru oglądając tego nieszczęsnego Kevina i ustalając termin, w którym Kieran powinien się już do niej przenieść. Wszystko było ekscytujące, ale jednak spotkanie z matką, przejedzenie się i tak dużo emocji, sprawiły, ze Cat zrobiła się już naprawdę bardzo senna. No więc poszli spać do, już niedługo ich wspólnej sypialni.

Kieran Montgomery
2xzt
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x zoey x bruno x eric x cece x benedict x owen x olgierd x mira x mei x hannah
ODPOWIEDZ