Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- W sumie nie głupi powód - rozsądny ktoś by rzekł. Brak chęci przygwożdżenia przez sufit, Colton potrafił zrozumieć. Gorzej z budową całego domu, ale to dlatego, że by mu się po prostu nie chciało. Za dużo w tym... wszystkiego. Pewnie multum komplikacji i dużo wysiłku. Nie żeby się wysiłku bał, no ale jednak nie czuł potrzeby zbudowania domu - w sensie dosłownym, a nie domu jako domu rodzinnego. Aczkolwiek to też temat, którym się nie bardzo dzieli z innymi - chyba, że warczenie lub pomruki można uznać za dzielenie się to tak.
- Niewiele. Raz na parę lat się zdarzy i trafiło tym razem na ciebie. Sorry - pewnie jakby trafił na drugą Harper to by lepiej to zniosła bo jednak była o wiele bardziej towarzyska, ale jak Jeremy taki podobny do Coltona to jednak może powinien nie-sąsiada przeprosić za tą gadaninę. Co jak co, ale sam Brooks pewnie byłby podejrzliwy jakby jakiś gościu go zaczepił ot tak, więc no... teraz on sam stał się podejrzanym gościem - mimo, że bywał podejrzany zdecydowanie częściej, ale nie przez samo zagadywanie. - Spójrzmy na to z jasnej strony. Kiedy ktoś znajomy albo z rodziny zapyta cię kiedy ostatnio wyszedłeś do ludzi albo poznałeś kogoś nowego to będę twoim asem z rękawa- tak co by nikt go nie zmuszał do wyjścia do ludzi jak nie chciał, ha! I się taki Colton na coś przyda w opowieściach. W dodatku by nie kłamał, że serio gadał z człowiekiem zamiast się zaszywać na całe dnie w domu! Co osobiście Brooks preferował też, ale wiadomo jak niektórzy bliscy lubią dbać o to by czasem wyjść ze swoich lochów.
- Taaa. Dlatego najrozsądniej mówić im prawdę kiedy nie mają w zasięgu ręki niczego co mogłoby posłużyć za broń. Albo napojów kiedy to nie jest dzień prania - z dniami prania też różnie, ale Colton nie szastał kasą za prąd na lewo i prawo, więc nie będzie robił prania jak w pralce jest jedna koszula. Trzeba uważać! A dzięki temu żyło mu się finansowo lepiej niż normalnie. Nie tylko dzięki temu, ale szczegóły.
- Niewiedza mnie ciekawi, więc za rok czy dwa wpadnę w sezonie by zobaczyć, w którą stronę poszedłeś. Może tym razem nie zagadam. Kto wie - on sam nie wiedział, a że bywał czasem u Harper to pewnie i zdarzy się, że i wcześniej przejeżdżać będzie koło farmy Jeremy'ego. No, ale nie był Brooks sąsiadem to nie będzie musiał się witać za każdym razem.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
– Spoko, mam mocne nerwy i duży zakres tolerancji – mrugnął do niego porozumiewawczo, kiedy Colton rzucił „Sorry”. Jeremy nie był przyzwyczajony do tego, że obcy ludzie go zagadywali – jego złowroga mina, którą przybierał na co dzień, raczej nie zachęcały do small talków. Dlatego Coltonowi należały się dodatkowo brawa na odwagę! Zwłaszcza, że Paxton miał teraz na sobie ubłocone gumiaki, robocze spodnie i koszule w kratę i równie dobrze mógł sprawiać wrażenie, że naprawdę zakopuje jakieś zwłoki pod fundamentami. – To prawda, asie. Utnę w ten sposób gadkę na kolejne dziesięć lat – zgodził się z nowym znajomym. Co prawda Eve miała prawdopodobnie gdzieś to, czy jej młodszy brat socjalizuje się z innymi ludźmi, czy siedzi zamknięty w piwnicy i z nikim nie rozmawia, ale przynajmniej Jeremy miał tę satysfakcję z tego, że nie był stuprocentowym dzikusem. Tylko takim na osiemdziesiąt procent. Ale Colton przecież też mógł się szczycić tym spotkaniem i opowiadać braciom, że zagadał do obcego typa i przeprowadził z nim przyjemną, niezobowiązującą rozmowę. Prawdopodobnie tym zagraniem Colton zyskał spokój od suszenia głowy na jakieś piętnaście lat.
– Co za pragmatyczne podejście, to się ceni – zauważył. Trochę przypał jednak umrzeć przez to, że chciało się być zbyt miłym dla sąsiada i zwrócić mu na coś uwagę. Ale przynajmniej można było kandydować do Nagrody Darwina, zawsze to jakieś docenienie.
– Może zastaniesz tutaj luksusowy kurort, kto wie. Moja wena twórcza jak na razie nieograniczona – zapowiedział, w końcu sky id the limit. Co prawda działka miała swoje limity, ale pozostawało mieć nadzieję, że żaden nadzór budowlany nie dojedzie tu na wieś, bo wtedy skończyłoby się rumakowanie. A niestety jako, że wszystko co dobre, szybko się kończy, panowie porozmawiali jeszcze dłuższą chwilę, a Jer o dziwo okazał się całkiem dobrym towarzyszem rozmowy dla Coltona, który wyczekiwał Harper. Ostatecznie dostał w końcu smsa, że panna Callaway jest już w domu, dlatego panowie pożegnali się, a Paxton rzucił na pożegnanie, że zaprasza swojego (nie)sąsiada na kawę… kiedy już będzie miał gdzie ją zrobić, o!

/zt <3
Colton Brooks
ODPOWIEDZ