sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.
Sadness flies away on the wings of time
I'm an imperfect human being

Siedział na kanapie w salonie wujka sztywny, wyprostowany niczym struna i zestresowany jak jeszcze nigdy. Wiedział że mężczyzna bardzo się o niego martwił, kiedy uciekł z domu z Isaakiem i że razem z Ailis zawiadomili policję, z którą też miał już pogadankę, co ostatecznie doprowadziło go do płaczu, chociaż trudno było mu się do tego przyznawać. Matka i ciotka powtarzały, że faceci nie płaczą i to dosyć mocno osiadło mu w głowie. Zrobiło mu się przykro, bo dopiero po powrocie zdał sobie tak do końca sprawę z tego jak bardzo naraził Isaaka, pozwalając mu na tę ucieczkę w tak kiepskim stanie zdrowotnym. Myślał, że sobie poradzi, że w ten sposób mu pomoże, a tak naprawdę tylko mu zaszkodził.

Zerknął płochliwie w stronę kuchni, po której krzątał się wuj, po czym podciągnął nogi na kanapę, stopy opierając o jej brzeg i obejmując kolana rękami. Ułożył na nich brodę i westchnął ciężko, przesuwając spojrzeniem po obrazach, wiszących na ścianach, oprawionych w eleganckie ramy, a potem po zdjęciach, stojących na szafkach. Oczy mu się zaszkliły ze zdenerwowania, ale powstrzymywał się przed kolejnymi reakcjami. Sam jeszcze nie wiedział w jakim nastroju jest wujek i jak bardzo jest zły, ale myślał że bardzo i że po tym, jak wysłuchał reprymendy od ciotki, policjantów i brata Isaaka, będzie musiał słuchać też wyrzutów od wujka Tarquinna. Chyba mu się należało, prawda?

Prawda.

Zacisnął palce na pomarszczonym w zagięciach materiale luźnych, szarych, dresowych spodni, nawet nie kwapiąc się, by podciągnąć szerokie ramiączko cienkiego, czarnego podkoszulka, które zsunęło się z jego chudego ramienia. Lekko drżał, ale nie z zimna, ale ze zdenerwowania. W końcu upały raczej nie pozwalały nikomu się wychładzać. Chyba, że byli tacy, co ustawiali klimatyzację w domach na wyjątkowo niskie temperatury, ale większość mieszkańców zdawała sobie sprawę co groziło za takie praktyki i czym przypłacało się życie wśród nagłych zmian temperatur. Ciało na pewno znosiło to źle.

Przepraszam 一 mruknął cicho, automatycznie wbijając wzrok w sylwetkę mężczyzny, a potem jego twarzy, gdy ten wrócił z kuchni z napojami i chyba czymś do jedzenia, bo niósł całą tacę. Może zauważył, że Casper jest wręcz wychudzony, co było następstwem tego, że przez ostatni miesiąc po prostu zapominał o jedzeniu albo nie miał na nie ochoty, bo jego żołądek był za bardzo zaciśnięty z tego całego stresu. Pewnie teraz i tak nic nie zje, ale może faktycznie zwilżyłby usta i gardło, bo miał wrażenie, że wysychało dużo szybciej, niż zazwyczaj. Może przez pogodne, a może przez to, że chyba całe ciało wyschło mu przez to morze wylanych łez.

Odczytywanie ludzi nigdy nie wychodziło mu najlepiej, zazwyczaj potrzebował jasnego komunikatu i tym razem też tak właśnie było. Nie miał pojęcia w jakim nastroju był wuj i czy był wściekły, zawiedziony, rozżalony czy może nawet rozbawiony czy ostatecznie wszystko naraz albo nic z wyżej wymienionych. Czy siedemnastolatkowie mogą paść na zawał? Bo chyba mu się powoli zbierało.


Tancerz, choreograf, trener — Dance your way out
40 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Quinn początkowo faktycznie był zły, gdy dowiedział się o ucieczce. Najpierw się wystraszył o chłopców, a później zdenerwował, że w ogóle wpadli na tak głupi pomysł; jednak kiedy zaczął analizować całą tę sytuację, to doszedł do wniosku, że dzieci nie uciekają z domów bez powodu - zresztą nie byłaby to pierwsza ucieczka w jego życiu, bo przecież Call też uciekał z domu do niego. Quinn wiedział też, że jego rodzina ma dość konserwatywne poglądy - to dlatego on się od nich odciął i od lat już nie utrzymywał z nimi kontaktu (choć mocno tego żałował i cieszył się, że przynajmniej ma jeszcze Caspra i Ailis, którzy jako jedyni chcieli się z nim widywać). Tym niemniej denerwował się o chłopaków i nie mógł spać po nocach, zastanawiając się, gdzie są, co się z nimi dzieje, czy nie stało się nic złego i co doprowadziło ich do takiego kroku; dlatego kiedy wreszcie się znaleźli, Quinn odetchnął z ulgą. Odczekał jakiś czas, zanim zaprosił Kacpra do siebie - domyślał się, że inni zdążyli już zmyć mu głowę, zapewne jedynie rycząc na niego i wściekając się o to, co zrobił, a nie dociekając przyczyn. Quinn nie zamierzał się na chłopaka złościć - tym bardziej, że kiedy się odnalazł, cała złość i strach mu minęły, pozostawiając jedynie ulgę i radość, że nic się żadnemu z nich nie stało.
Kiedy Casper do niego przyszedł, Quinn powitał go z uśmiechem i przytulił, po czym usadził go w salonie i poszedł do kuchni zrobić herbatę i jakieś przekąski - rzeczywiście na to ostatnie wpadł, kiedy zobaczył, jak chłopak wygląda. Przygotował kilka kanapek i przyniósł to wszystko do salonu.
- Dobrze, było - minęło - powiedział łagodnie i usiadł w fotelu - Częstuj się.
Sam wziął swój kubek z herbatą i rozsiadł się wygodnie, zakładając nogę na nogę. On sam też nie wyglądał najlepiej: schudł od czasu, gdy się ostatnio widzieli, był bledszy i miał podkrążone oczy. Starał się jednak nie pokazywać po sobie, że jest osłabiony: nie mówił chłopakowi, że jest chory (czuł, że kiedyś powinien mu to oznajmić, ale jakoś nigdy nie było dobrego momentu, żeby to zrobić) i nie zamierzał się tej chorobie poddawać tak długo, jak to było możliwe.
- Nie bój się, nie zamierzam na ciebie krzyczeć - poinformował z uśmiechem - Ale chciałbym zapytać, dlaczego w ogóle to zrobiliście. Czy raczej: dlaczego ty to zrobiłeś, bo Isaac... tak się twój kolega nazywa? Isaac pewnie miał jakieś swoje powody, ale to zapewne rozwiąże z nim jego rodzina. A ciebie co do tego skłoniło? Coś nie tak w domu? Powinienem zainterweniować?
Byłby skłonny to zrobić: wparować po latach do domu siostry i zrobić porządek, gdyby się dowiedział, że Casper jest maltretowany w jakikolwiek sposób.

Casper Russo
sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.

Z ulgą przyjął fakt, że wujek nie jest na niego zły, a przynajmniej tego nie okazuje. Starał się być miły i uśmiechnięty, co sprawiło, że Casper się rozluźnił. Zapadł się trochę w kanapę i nawet nie było widać jego wzrostu. Zupełnie jakby cofnął się do czasów sprzed dojrzewania, kiedy był jeszcze młodym, i małym, chłopcem.

Spojrzał na jedzenie i przełknął z trudem ślinę, zdając sobie sprawę, że nic nie przełknie. Był załamany i nie chodziło o to, że ciotka nadal się na niego gniewała, a o to, że Isaaka zamknęli w jakimś szpitalu czy tam ośrodku i on nawet nie wiedział gdzie, bo nikt nie chciał powiedzieć, przez co nie mógł go odwiedzić. Czuł się jakby wyrwano mu co najmniej połowę serca, jak nie całe. Sięgnął po szklankę z herbatą i objął ją dłońmi. Była bardzo ciepła, może nawet gorąca i chociaż mocno grzała w palce, to już nie parzyła. Te ciepło było przyjemne, tak jak aromat. Uznał, że może jak przyssie się do napoju, to chociaż nie będzie zachęcany do jedzenia. Żołądek miał tak ściśnięty, że cud że się tam jeszcze płyny mieściły.

Upił kilka małych łyczków gorącego napoju i odetchnął głęboko, ale dosyć ciężko, unosząc wzrok na twarz wuja. Wyglądał na zmęczonego, ale Casper za rzadko go widywał, aby to go zaalarmowało. Nie był też lekarzem i być może nawet nie wyłapałby objawów choroby. Na pewno by się za to przejął, jak już by się dowiedział.

Spodziewał się pytań, w końcu z nikim jeszcze nie rozmawiał szczerze na temat powodów swojej ucieczki ani jej przebiegu. Nie tylko Quinn nie wiedział tego od niego, ale nie było też nikogo innego, kto mógłby mu cokolwiek donieść. Teoria mężczyzny była jak najbardziej prawdopodobna, szczególnie w związku z tym, jaką posiadał o nim wiedzę - małą. Nie dlatego, że był złym wujkiem, to chyba Capser nie był najlepszym siostrzeńcem, odsuwając się od rodziny, obawiając otworzyć przed jej członkami i powiedzieć o sobie rzeczy których być może inni nie chcieli nawet słuchać. Wiedział jakie podejście do homoseksualizmu ma jego rodzina - matka, która go zostawiła, jej siostra i ich rodzice, aj ego dziadkowie. Sprawa z Tarquinnem była inna. Ich relacja może nigdy nie była jakoś wyjątkowo bliska, chociaż stosunkowo bliska, a mimo że Casper wiedział o życiu wujka sporo, to dalej bał się przyznać do swoich upodobań. Nawet nie był ich pewien. Czy był gejem? Przecież podobały mu się też dziewczyny, a szczególnie Jean, z którą jakiś czas temu stracił dziewictwo. Ale podobali mu się też chłopcy, nawet mężczyźni. W Isaaku był zakochany i może jeszcze do niedawna tego też nie był pewien, to teraz wiedział już na pewno. Tylko co to oznaczało? Kim był w związku z tym, a kim nie? Czy robił coś źle?

一 W domu wszystko w porządku, Ciotka jest zła o ucieczkę i kasę, ale wcześniej było raczej ok. Ja… 一 zaczął, zaciskając palce na ciepłym szkle coraz mocniej. 一 Isaak choruje na nowotwór. Musiałem z nim pojechać, bałem się że coś mu się stanie, a nie chciał mnie słuchać i zostać. Gdybym z nim nie uciekł, to zrobiłby to sam, a ja… 一 Znowu się zaciął, a do oczu napłynęły mu łzy. 一 On umrze, prawda? Nikt mi nie chce nic powiedzieć. Zamknęli go w jakimś szpitalu i nie mogę się z nim zobaczyć 一 dodał, czując jak serce zaczyna tłuc się w jego piersi niespokojnie, jak ciśnienie rozrywa mu żyły, jak pulsuje nieprzyjemnie w skroniach, a na policzki wchodzą rumieńce spowodowane uderzeniem gorąca. Drżące dłonie również nie były przyjemnym objawem jego zdenerwowania. Odłożył szklankę, obawiając się, że zaraz rozleje jej zawartość.


Tancerz, choreograf, trener — Dance your way out
40 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zmarszczył brwi, przyglądając się chłopakowi i próbując zrozumieć całą tę sytuację. Wyglądało na to, że Casper jest strasznie poruszony stanem swojego przyjaciela - nie było w tym zresztą nic dziwnego, skoro tamten ma nowotwór. Ta informacja wstrząsnęła Quinnem, bo o ile jeszcze w miarę przyjmował do wiadomości, że sam niedługo umrze, to wiadomość o możliwej niedalekiej śmierci kogoś tak młodego, kto miał całe życie przed sobą, była dla niego ciężka do przyjęcia. Na moment wręcz stracił oddech i zesztywniał, gdy to usłyszał, ale za chwilę postarał się ogarnąć: nie mógł przecież tracić siły, kiedy trzeba było się zająć tym, co przeżywał jego siostrzeniec. Trzeba było w tym momencie wykazać się dojrzałością i dorosłością, i wesprzeć dzieciaka.
- Hej, nie każdy, kto ma nowotwór, umiera - powiedział łagodnie, starając się brzmieć możliwie najbardziej spokojnie i pocieszająco, jak tylko potrafił - Ludzie wychodzą z takich chorób, jestem pewien, że i jemu się uda. Może ten jego rak został wykryty na tyle wcześnie, że uda się to wyleczyć - jestem o tym wręcz przekonany, bo on w dodatku jest młodym, silnym chłopakiem. To sportowiec, prawda? Tak mi się kojarzy, że to chyba duży, wysportowany dzieciak, więc na pewno uda mu się, bo jest silny i da sobie radę.
Czy sam wierzył w to, co mówił? Tak, właściwie tak - rzeczywiście sądził, że wszystko może się rozwiązać pomyślnie, bo przecież ten Isaac jest rosłym, silnym chłopakiem. Nie wiedział też, co to za nowotwór i na jakim jest stadium, ale nie był pewien, czy pytanie Caspra o to, byłoby dobrym pomysłem: nie chciał, żeby chłopak mu się tu załamał już zupełnie przez myślenie i mówienie o tym.
- Dlaczego uznałeś, że powinieneś jechać z nim? - zapytał po chwili - Albo dlaczego przynajmniej nikomu nie powiedziałeś, że zamierzasz jechać z kolegą, który ma problemy w domu? Bo rozumiem, że tam się coś złego wydarzyło, tak? Czy to było coś, co powinno się zgłosić gdzieś na policję albo do opieki społecznej? Mówił ci o tym, że jest bity albo coś...? Mogłeś też zaproponować mu nie tyle ucieczkę, ile pomoc jakąś... Szkoda, że mi nie powiedziałeś, że dzieje się coś złego, że twój kolega potrzebuje pomocy... Pomógłbym jakoś.
Rozejrzał się za jakimiś chusteczkami i po chwili podał pudełko chłopakowi i położył dłoń na jego ramieniu, pochylając się do niego i uśmiechając pocieszająco.
- Wiem, że nie jesteśmy szczególnie blisko, ale możesz mi mówić o wszystkim, wiesz? To, że nasza rodzina nie chce mieć ze mną styczności nie oznacza, że ja nie chce utrzymywać kontaktów z tobą. Pamiętaj, że masz wujka, który może znaleźć dużo pomysłów na rozwiązywanie problemów, których ewentualnie nie będzie w stanie rozwiązać twoja matka.

Casper Russo
ODPOWIEDZ