Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak będzie najlepiej. Z powodu podanego wcześniej. Lepiej zapobiegać niż uciekać. Szczególnie, że wszystko wskazywało na to, że cała "afera" miała się ku końcowi. Więc albo decydująca faza już daleko za nimi, ale stanie się to lada chwila.
Skinął głową, może z lekkim uznaniem gdy zobaczył, że dziewczyna pakuje koc. Zdecydowanie może się przydać. Poranki bywają zimne... Jemu mniej to przeszkadzało, no ale nie był tu sam.
Sportową torbę przerzucił przez ramię.
Weźmy to, co nadaje się do auta. Zostawmy kartkę, żeby straż parkowa częstowała się resztą. Był więcej niż pewien, że pojawią się tam maksymalnie 12 godzin po tym, jak dostaną informację, że Kirk opuścił domek. Była to zdecydowanie najlepsza miejscówka - jeśli chodzi o strażnice w okolicy. Stawiam, że będą tu najdalej jutro rano jeśli puszczę im wiadomość, że mogą. Być może rzeczywiście sprzeda działkę parkowi... Tyle drogi a miejscówka w sumie spalona., być może na wieki.. Będzie musiał to przemyśleć.
Rozumiem. Fajnie byłoby móc mieć jakąś rutynę. Na przykład chodzić do pracy czy coś... póki co, pieniędzy było sporo, górka jednak topniała. A tak, być może kolejny raz będzie musiał zaczynać od zera.
Dziś jedziemy na południowy wschód, jutro odbijamy na zachód i prosto do... Perth? Popatrzył na kartkę z zanotowanym adresem. Chyba, że był to jakiś szyfr w razie przechwycenia notatki. Perth mogło być hasłem a nie prawdziwą destynacją. Kirk otworzył drzwi i popatrzył na samochód. Nie był tak fajny jak Toyota., miał nadzieję, że będzie niezawodny. Co prawda, Chevy były tanie w naprawie, ale większym problemem bywała dostępność serwisu. Obrócił się raz jeszcze, spoglądając do domku. Czuł, że ostatni raz.
Spadamy stąd.
Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– No jasne – uniosła teatralnie obie brwi wyrażając tym samym zgodę zmiksowaną z nutką sarkazmu. Bez względu na to, czy Kirk poświęcał jej uwagę w tej całej krzątaninie, alkohol powodował, że stawała się bardziej ekspresyjna. Mimika i gestykulacja nabierały nagle dużego znaczenia. Zupełnie jakby bez nich same słowa nie docierały do odbiorcy. Mimo buntowniczego nastawienia, wykonywała wszystkie polecenia. Ostatnimi czasy zrobiła się bardzo zadaniowa, a uległość w sytuacjach, w których nie było miejsca na kompromis, wgryzała się bezboleśnie w charakter.
– Zdecyduj co się nada. Ja napiszę wiadomość, bo ty bazgrzesz – żadnej uszczypliwości, raczej oschłe stwierdzenie faktu. W innych okolicznościach powiedziałaby, że jej pismo jest ładniejsze i już.
– Zostawię na blacie w kuchni – wyrwana z zeszytu kartka wylądowała na wspomnianym meblu. Treść była krótka i na temat, zakończona kropką nienawiści.
– Chłopaki się ucieszą – nie dość, że odzyskają kluczową miejscówkę, to jeszcze wysprzątaną na błysk. O darmowej szamie już nawet nie mówiąc.
– Nie rozumiesz – i na tym urwała. Dochodzenie się o to, kto ma gorzej jest totalnie bez sensu. Każdy w tym dziwnym i niecodziennym układzie był mocno poturbowany. Na miejscu gojących się ran powstawały nowe i cholera wie, czy któregoś dnia uda się uodpornić na obrażenia zadawane w najmniej oczekiwanym momencie.
Walizka, sportowa torba, poduszka, koc i zapasy wylądowały na siedzeniu z tyłu. Z przodu zasiadła Megan Miller trzymając w dłoni szyjkę butelki wódki. Wyjęta z zamrażalnika pozostawiała na kobiecym udzie mokry ślad, który przyjemnie chłodził. – Zanim wrócimy do Lorne, trzeba załatwić sprawę w Sydney. Ale nad tym zastanowimy się jutro. Dziś nie będę myślała – uwieńczeniem tej filozoficznej myśli było upicie łyczka niezbyt wyszukanego trunku. Co było dość komiczne – zapięła pasy, więc jakieś resztki rozumu jeszcze walczyły.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
ODPOWIEDZ