chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
- Możliwe, że pracuje, ale jeśli będę z nim to też będę tutaj i szybciej się zobaczymy. – Zajmowanie się Oliverem miało swoje plusy, bo w efekcie zostałaby w tym domu i rzeczywiście szybciej spotkałaby się ze Strand. Nie chciała się narzucać, bo być może kobieta wolałaby zostać sama i przetrawić wszystko na spokojnie, ale Margo coraz mocniej odczuwała wyjazdy pani oficer. Tęskniła, o czym jawnie informowała, więc nic dziwnego, że zależało jej na jak najszybszym spotkaniu z nią. Czy przy tym obawiała się oswojenia do Olivera? Tak zwłaszcza, że przy dziecku łatwo się zapomnieć. Nim się człowiek zorientuje opuści gardę i nagle zaczyna lubić malucha bardziej niż przypuszczał.
- To twój dom a ja tu wpadam raz na jakiś czas – Teraz akurat parę dni pod rząd. – i ciągle proszę, żebyś spała w gościnnym a nie we własnym łóżku zapewne idealnie dobrym do twych pleców. – Uśmiechnęła się już nieco koloryzując fakt dokładnego doboru materaca. Wiadomo jednak, że człowiek z czasem przyzwyczajał się do swojego. Nie bez powodu mówiło się, że własnym łóżku spało się najlepiej. To nie mit a fakt, choć zważając na ich pracę (u Margo aktualną a Beverly poprzednią) były raczej przyzwyczajone do spania w różnych miejscach. Po udomowieniu się jednak człowiek miał prawo uznać, że posiadał swoje idealne miejsce do snu i być może takim była sypialnia Strand. – Nigdy tego nie tłumaczę a ty nie psioczysz, co bardzo doceniam, ale chce żebyś wiedziała, że nie robię tego specjalnie. – Na przekór kobiecie albo żeby w ten dziwny sposób okazać, jak bardzo była zła za istnienie Jennifer. O tak, na pewno były osoby, które mogłyby się fochać za poprzednich partnerów. Za to, że w ogóle żyli i że ktoś miał czelność wybrać ich do wspólnego życia. Bertinelli sądziła, że to już kwestia zazdrości o poprzednie związki, czego nie doświadczyła w nadmiarze. Wiadomo, że czasami myślała, czy Jen robiła coś lepiej od niej, ale starała się tym tematem za bardzo nie fiksować. Nie porównywać, bo gdyby robiła to non stop to by oszalała i ze związku z Beverly nic by nie wyszło.
- Dziękuję, że rozumiesz. – Do tej pory w ów kwestii działały na zasadzie domysłów. Po wypowiedzeniu myśli na głos Margo poczuła się spokojniej. Przegadanie tego uważała za ważne zwłaszcza, że niespecjalnie szło jej określenie konkretnego dnia, do kiedy miała tu zostać. Cały czas mówiła, że powinna mieć na oku Beverly i pomóc jej przy Oliverze; najpierw aż poprawi się jej saturacja, a potem zmieniło się to w dzień, w którym bark wróci do sprawności.
- W innym wcieleniu zdecydowanie żyłam w starożytnym Egipcie. – Zerknęła na ekran. Widząc elementy albo dokumenty z tamtego okresu czuła przedziwną więź. Niewyraźną, lekką, ale tam była i dzięki temu wiedziała, że musiała mieć coś wspólnego z czasem Faraonów. – I nadal ciekawi mnie jak wybudowali piramidy. To nie pojęte, tak samo jak twoja ręką ślizgająca się po moim udzie. – Oho, Beverly została przyłapana, ale tylko i wyłącznie w ramach droczenia. Bertinelli bawiła się tą chwilą z kręcącym się na wargach delikatnym uśmiechem. Skłamałaby mówiąc, że powtrzymanie się przed bliskością było łatwe. Widok usztywniacza na barku był jak sygnał stop, który chciałaby zignorować.
Pochyliła się ku Strand z zamiarem skradnięcia krótkiego buziaka, ale im bliżej drugich warg była tym bardziej zmieniały się jej plany. Nikt nie powie, że nie powinna tego robić. Co najwyżej potem będzie nić się po głowie za prowokowanie własnych fantazji. Najpierw delikatnie przyłożyła jedne wargi do drugich.
Wiesz, co jeszcze zalecił lekarz? – wyszeptała prosto w usta Beverly. – BaciPocałunki; jako lek na zło, a raczej na ból, o czym już kiedyś wspomniała (przy pijackich wygłupach). Przymknęła oczy, mocniej docisnęła wargi do drugich, rozchyliła je i śmielej delikatne czułości zmieniła w namiętniejsze pocałunki. Nie umiała się opamiętać i wmawiając sobie, że robi to dla wygody w całowaniu, uniosła pośladki i okrakiem usiadła na udach Strand.
mistyczny poszukiwacz
Lorde
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Uznała, że jeszcze dogadają się co do opieki nad Oliverem, bo jeśli sytuacja w szpitalu się przedłuży, Tayla odbierze małego ze żłobka i posiedzi z nim, aż do przyjazdu Beverly. Margo będzie więc mogła wrócić do domu przy Fluorite View, bez potrzeby przewijania, karmienia, albo usypiania. Mogłaby po prostu zaczekać w sypialni, korzystając z odżywczej drzemki, na którą w szpitalu nie zawsze był czas. Nic dziwnego, że medyczny personel był wręcz uzależniony od kawy czy też energetyków.
- Gdybyś do mnie nie wpadała, nie miałabym tylu pyszności w lodówce - uśmiechnęła, się, bo tak, zamiłowanie Margo do gotowania sprawiało, że Strand odżywiała się poprawnie i nie jadała gotowych, mało zróżnicowanych posiłków. Przy okazji korzystał z tego Joe, który czasami nieśmiało odgrzewał sobie odłożoną w pudełku porcję, opatrzoną kartką z jego imieniem. Z takim podejściem Bertinelli od razu kupi sobie sympatię całego rodzeństwa Beverly.
- I… nie byłoby mi tak miło przed zaśnięciem - dodała nieco ciszej, mając na myśli ich wspólne dzielenie łóżka. Bev czułaby się dziwnie, gdyby nie robiły tego, tkwiąc w innych pokojach, oddzielonych ścianą. Pokusa była zbyt duża, aby ją ignorować, dlatego automatycznie już przebywały razem w gościnnym, bez oficjalnego wypytywania o dołączenie do łóżka.
Wiele czynników przekładało się na jej dobry sen. Materac był jednym z nich, aczkolwiek sporą rolę ogrywała w tym pozycja do spania oraz aktywność fizyczna przerobiona w ciągu całego dnia. Póki co, nie narzekała na zbyt wiele szczegółów, wyłączając bark, który po dłuższym odpoczynku sztywniał w nieprzyjemny sposób, wymagając lekkiego ponaciskania oraz rozluźnienia.
- Wiem - że Margo nie robiła niczego specjalnie, wybierając pokój gościnny, zamiast głównej sypialni. Potrafiła to wyczuć; czasami wystarczyło krótkie spojrzenie, konfrontacja z ciemnymi tęczówkami, aby wyłapała konkretną emocję, towarzyszącą poszczególnym chwilom. Uznawała to za niezwykle komfortowe. Zupełnie, jakby potrafiły porozumiewać się bez słów, prowadząc w duchu ciszą konwersację.
Zerkając na lecący na ekranie dokument, uśmiechnęła się, rzucając zaczepnie czy przypadkiem Margo nie identyfikowała się z jakimś faraonem, albo egipskim medykiem, mumifikującym zwłoki. Ten proces musiał wyglądać cholernie ciekawie na żywo, z użyciem prymitywnych skalpeli i innych narzędzi, pomocnych w wysuszaniu nieboszczyka.
Wysoko uniosła brwi przy bezpośrednim nawiązaniu do jej niecnej ręki, jakby niezwykle zaskoczyła ją ta informacja. Ślizgała się? Starała się nie kierować dłoni bliżej wnętrza ud, co wysłałoby nieco sugestywny sygnał, odnośnie przejścia do odważniejszych gestów, wykraczających poza codzienne buziaki. Zaledwie lekko je głaskała, co miała doprecyzować, szybko wyprzedzona przez zmniejszenie odległości między ich ustami.
Nie była w stanie się oprzeć. Momentalnie poczuła łaskoczący nacisk na podbrzuszu, spotęgowany przez pocałunki, napierające na usta. Smakowały winem i kusiły ciepłem, którego Bev łaknęła coraz więcej, z ochotą przyjmując na udach obecność Włoszki. Musiała cofnąć dłoń i ulokować ją na plecach kobiety, sięgając stopniowo do zapięcia ogrodniczek. Uwolniła jedno ramiączko i dotknęła palcami obojczyka pod koszulką, po lekkim przesunięciu materiału.
- A może lekarz zechciałby wdrożyć małą terapię, wspomagającą leczenie? - wyszeptała przy rozgrzanych ustach, pozwalając Margo na nabranie oddechu. To nie musiało wcale trwać długo. Wystarczająco się wstrzymywały, kierując wpierw koniecznością wyleczenia zapalenia płuc oraz lepszego ustabilizowania barku, ignorując przy tym potrzeby, które u Bev urosły do znacznych rozmiarów. Wciąż miała sprawną, prawą rękę, więc z pewnością nie nadwyręży się aż tak bardzo.
Dla podkreślenia swoich słów, bezczelnie przesunęła językiem po szyi pani doktor, smakując jej ciała, przy którym ostatnio bywała bardzo często. To prawie jak masochizm, wstrzymywać się tak długo z pewnymi gestami, dyktowanymi przez spragniony organizm.
Nie krępowała się również tym, że w domu mógł przebywać Joe, albo lada moment wejdzie przez drzwi wejściowe, z zamiarem przejścia do zajmowanego na parterze pokoju. Na swój sposób, to podkręcało moment, dodawało mu szczypty ekscytacji, związanej z możliwością nakrycia.

chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

mistyczny poszukiwacz
Lorde
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

mistyczny poszukiwacz
Lorde
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Z początku nie wyłapała dźwięku w otoczeniu. Dopiero napięta twarz Beverly zmusiła ją do zwrócenia uwagi na coś więcej niż tylko one dwie. Najpierw pomyślała o Oliverze, ale ciężkie kroki rozwiały wszelkie wątpliwości i wtedy do niej dotarło.. aż się spięła i odwróciła głowę w kierunku, z którego mógł nadejść Joe, lecz ten najwyraźniej wybrał inną trasę omijając je obie szerokim łukiem.
Czy ona właśnie prezentowała swoje intymne dźwięki przed bratem Strand? Czy to oznaczało, że jeśli kiedyś się zakumplują to on zacznie jej albo im to wypominać parodiując Margo? Boże, nawet nie chciała wiedzieć, jak brzmiała. Zrobiło jej się wstyd, ale tylko dlatego, że mogła brzmieć źle. Tak, bo jeśli brzmiała dobrze, to nie było czego się wstydzić a Bev wręcz mogłaby się nią chwalić.
Zdumiona spojrzała na kobietę chcąc najpierw z oczami skonsultować z nią to co się właśnie stało. Widząc nutkę rozbawienia rozluźniła się i uspokoiła, bo sama wcale nie czuła się aż tak źle z powodu przyłapania zwłaszcza, że być może w trakcie Joe się nie wychylił i nie zajrzał do salonu. Jedynie słyszał a to, całe szczęście, ograniczało jego wyobraźnię do minimum.
- Si – odpowiedziała wciąż lekko otępiała. – To było.. zaskakująco dobre. – Spontaniczne akcje nie zawsze zdawały test. Bywało, że ludzie próbowali, ale coś im przeszkodziło, źle odczytali swoje intencje albo miejsce było nie te i jedna z osób kończyła z obitym biodrem. W ich przypadku wszystko poszło wręcz idealnie i Margo wcale nie czuła, że to zbliżenie jakkolwiek było gorsze od długiej intymności. Może poza faktem, że nie mogła rozkoszować się nagością Beverly, ale na pewno jeszcze będzie miała ku temu okazję.
Znów odchyliła głowę do tyłu opierając ją na ramieniu Strand. Zamknęła powieki i wzięła parę głębszych wdechów.
- Biorąc pod uwagę, że nie było tam wystarczająco dużego łóżka i ciężko było o dłuższą prywatność to – tak – Ich pierwszy raz byłby szybki i zapewne zrobiłyby to na stojąco w składziku. Prycza, choć mała, też wchodziła w grę ale już bez rozbierania, bo do namiotu mógł wejść ktoś postronny. Cóż, w Syrii miały ograniczone pole do popisu. – To jednak nie zmienia faktu, że i tak byłoby mi z tobą dobrze. – W ten czy inny sposób byłaby usatysfakcjonowana, bo od samego początku chciała zrobić to z Beverly. – Fenomenalnie – sprostowała, bo właśnie tak się teraz czuła. Pomimo iż wciąż była ubrana, to osiągnęła przyjemność, której im ostatnio brakowało.
Chciała lepiej spojrzeć na kobietę, dlatego zsunęła się na bok na kanapę nogi przerzucając na drugą stronę ud Strand. Nie zamierzała się od niej oddalać. Wciąż siedziała blisko, przodem do niej stykając się ramieniem o ramię, które ucałowała.
- Naprawdę? Zapamiętam. – Uśmiechnęła się cwanie kodując w głowie to, co podobało się pani oficer. Jeszcze nie miała okazji tego zweryfikować, lecz teraz dostając śmiałe potwierdzenie, na pewno będzie częściej uskuteczniać ten prosty ruch.. pozycję, która podobała się nie tylko Beverly. – Masz jeszcze jakieś preferencje, czy wolisz teraz o tym nie mówić? – Przyciszyła głos nawiązując do brata, który wrócił do domu. – I chyba nadwyrężyłaś sobie bark, co? – Nie dostrzegała boleści na twarzy Strand, ale mogła domyślić się, że ta pomimo ograniczonych ruchów mogła coś sobie naciągnąć. – Może pójdziemy do sypialni i dokończymy? Rozmowę. – Puściła do niej oczko. – Przy okazji rozmasuje ci bark - Odmowy nie przyjmowała. - i może przekonam cię, żebyś się nie przebierała a rozebrała. Noce wciąż są strasznie gorące. - A spanie nago podobno było zdrowe.
Tak, to też zalecenie lekarza.
mistyczny poszukiwacz
Lorde
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Gdyby rzeczywiście ich znajomość nabrała w Syrii rozpędu, być może do ślubu z Jen w ogóle by nie doszło. Strand oszczędziłaby sobie batalii z ukrytą przestępczynią, zamiast tego próbując przekonać Bertinelli do zostawienia okropnej Platessy. Możliwe, że zyskałyby dodatkowe trzy lata, o ile w międzyczasie nie zdarzyłoby się coś znacznie mieszającego w potencjalnych planach. Jedna decyzja. Czasami wystarczyło tylko tyle, aby poprowadzić swoje życie w zupełnie innym kierunku, otwierającym alternatywne ścieżki, rzutujące na całą przyszłość.
Przekręciła głowę, aby ucałować Margo w policzek i skroń. Pomimo romantyzowania zbliżeń, wyobrażania ich sobie w wyjątkowy, niepowtarzalny sposób, mogłaby w podobnym stylu polubić krótkie epizody uciech, skupione wokół szybkiego nagromadzenia doznań. Było w tym coś ekscytującego, co zapewne stwierdziłaby również w syryjskim, obozowym składziku, nieoficjalnie przeznaczonym do krótkich schadzek. Dłuższe były zbyt ekskluzywne, jak na warunki, choć to nie wykluczone, że Beverly postarałaby się o coś porządniejszego, korzystając ze swojej funkcji zaopatrzeniowca.
- Mam preferencje - potwierdziła zagadkowym tonem, podkreślonym przez niewielki uśmiech. - Wszystko w swoim czasie.
Chciała zachować cząstkę tajemniczości, przed stopniowym odkrywaniem przed Bertinelli kolejnych szczegółów, związanych z własną osobą. Część mogłaby zabrzmieć zbyt śmiało, jak na etap, w którym aktualnie się znajdowały. Strand brała to pod uwagę i nie chciała przedwcześnie zasypać kobiety dokładniejszymi wyobrażeniami ich wspólnych chwil, o których myślała również po powrocie z Syrii. Wtedy była jeszcze Jen, jednak Beverly nie była w stanie kontrolować niektórych marzeń sennych, albo mimowolnych fantazji, czasami pojawiających się w myślach. I tak nie mogła wcielić ich w życie, znajdując się o setki tysięcy kilometrów od osoby, do której zbliżyła się na służbowym wyjeździe.
Nie potrzebowała dodatkowej zachęty do przystania na rozmasowanie barku, któremu zdecydowanie przyda się trochę uwagi od specjalistki. Kłucie nie odpuściło, a jedynie zmniejszyła się jego częstotliwość, co wcale nie eliminowało dolegliwości.
- Mam się rozbierać do rozmowy? - zabrzmiało ciekawie, ale obie wiedziały, jak się to skończy. - Nie ma mowy, abyś wytrzymała i nie zrobiła czegoś więcej.
Znała już ten konkretny wyraz twarzy pani doktor, szczególnie gdy dopisywało jej dobre samopoczucie. Obie potrafiły być zmęczone, po całym spędzonym w szpitalu, albo przy doglądaniu Olivera, zmagając się z unieruchomionym barkiem. Tym razem nic nie stało na przeszkodzie, aby przeszły do pokoju gościnnego na piętrze, wypełnionego rzeczami Margo.
Skoro już miała się rozebrać, zamierzała skłonić Włoszkę do tego samego, chcąc skorzystać z dni, poprzedzających rozprawę rozwodową, co wcale nie musiało naruszać delikatnej struktury barku. Mogły po prostu poleżeć w swoim towarzystwie, napawać się dotykiem rozgrzanej skóry i wdrożyć kolejne pocałunki, działające jak najlepszy środek przeciwbólowy. Cokolwiek zostanie postanowione w Brisbane, miała do czego wracać.


/zt x2
ODPOWIEDZ