SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Odwzajemniła się tylko przewróceniem oczu, bo przypomniało jej się, że jakiś – odległy – czas temu sama myślała podobnie. Uważała, że nie spotka jej już nic lepszego niż Alty, który nie tylko jej się podobał, ale którego po prostu szczerze lubiła i wówczas uważała to za największą zaletę ich relacji, uważając fundament przyjaźni za ten najważniejszy. Obecnie myślenie o tym, że Alty to ten jedyny wydawało jej się infantylne. A jednak niezaprzeczalnie zawsze żałowała, że tak po prostu pozwoliła sobie i jemu na oddalenie się od siebie. Bo w jej oczach Alty naprawdę był najlepszym człowiekiem, na którego wtedy trafiła i był wszystkim, czego wtedy potrzebowała. — Mogę przyjść — powiedziała prosto i wzruszyła tylko niedbale ramionami, obdarzając go uroczym uśmiechem. Od razu przyszło jej do głowy, że jej rodzice zapewne nie pochwaliliby ich znajomości i nie pialiby z zachwytu, gdyby dowiedzieli się, że spotkała kogoś ze swojej przeszłości.
Kim są państwo Lonsdale? — Nie rozumiała ciągu przyczynowo skutkowego, jaki zaszedł w życiu Baltasara. A dotarło do niej w ułamku sekundy, że chciałaby wiedzieć i rozumieć wszystko. I zważywszy na jego obecność, chyba miała okazję, by nadrobić stracony czas i być może ponownie włączyć go do swojego życia. Zwłaszcza, że widocznie i los tego chciała, skoro ponownie skrzyżował ich ścieżki. W jej spojrzeniu kryła się ciekawość, tęsknota i pewnego rodzaju rozczulenie.
Gniewny cwaniak o zranionym sercu? Dlaczego ten opis sprawił, że momentalnie jej umysł przywołał obraz Zety? Była też poniekąd pod wrażeniem tego, jak dobrze Alty ją znał. Jak bezbłędnie potrafił odczytać jej typ wymarzonego chłopaka. Nawet jeśli tylko się z nią drażnił, to przecież trafił. Lekko się zarumieniła, ale godność i duma nie pozwoliła jej odpowiedzieć na ową zaczepkę. Zaciskała więc usta i tylko milczała, wzruszając niedbale ramionami. O wiele łatwiej niż otwierać swe serce i dyskutować o nowych miłostkach, było jej się z nim żartobliwie sprzeczać. — Nie wspominaj o łyżwiarstwie, bo złamiesz mi serce. A dopiero udało mi się je posklejać — oznajmiła, przymykając powieki, przytuliwszy się do niego. Ale tym razem na krótko, nie chcąc zbyt długo zabierać mu przestrzeni.
Straciłeś serce? — powtórzyła za nim z niedowierzaniem, bo w głowie nie mieściła jej się taka wymówka. Niemniej, Alty sprytnie skierował jej umysł na odpowiednie tory. — Kocham jeść. Możemy pójść coś zjeść? — odpowiedziała bez chwili zastanowienia, ale pod tymi słowami skrywała się tajemnica. Bowiem, odkąd tak spektakularnie zakończyła się jej kariera, Claire nie żałowała sobie niczego. Nie liczyła już kalorii, nie odmawiała sobie jedzenia, które jej smakowało, i kiedy była głodna to naprawdę sięgała po jedzenie, a nie decydowała się na przeczekanie głodu, co niejednokrotnie miało miejsce w przeszłości. Nigdy nie prowadziło to zachowanie do sytuacji skrajnych, ale nie dało się ukryć, że teraz czuła się po prostu zdrowsza. Wciąż jadła rozsądnie, ale z większą przyjemnością niż kiedyś. — I przestań już. Nie ma żadnego lowelasa. A przynajmniej nie w tej chwili, bo w tej chwili liczysz się tylko ty i jedzenie, na które mnie zabierzesz. Jestem tak szczęśliwa na twój widok, że stawiam. — Claire czasem nie zdawała sobie sprawy, że jej zachowanie może być krępujące dla innych, ale życie w bogatej, lordowskiej rodzinie czasem zamykało jej perspektywę.
baletmistrz, łyżwiarz — emocjonalny parias
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Byłem niegdyś szczęśliwy, choć tylko we śnie. Ale byłem szczęśliwy.
Spodziewał się raczej zręcznej, pełnej naturalnej gracji (jak to tylko Claire potrafiła) odmowy; może kiedyś, Alty, a nie ciepłej, pozbawionej niechęci obietnicy “mogę przyjść”, jakby faktycznie była do tego skora, jakby faktycznie c h c i a ł a. Rozwarł oczy w małe, kształtne okręgi, niby spodki. — Naprawdę? Och, w takim razie… W takim razie będziemy w kontakcie — zapowiedział z ostrożnym uśmiechem, ale i tak przepełnionym wdzięcznością. — Dziękuję — tym także (a raczej: przede wszystkim) należało doprawić ciepło jarzące się w pistacjowych, baltazarowych oczach, choć to nie on wystosował prośbę dotyczącą wspólnego obiadu, ani tym bardziej nie on wpadł na taki pomysł.
Szukałem na szybko jakiegoś lokum, no i trafiłem na ich ofertę. Wynajmowali pokój, ich synowie są już dorośli i robią karierę za oceanem, gdzieś w Ameryce. W każdym razie uznałem, że możemy sobie nawzajem pomóc; wiesz, niezbyt lubię mieszkać sam, a osoby w naszym wieku są takie… skomplikowane — wzruszył ramionami, przechadzając się ostrożnym spojrzeniem po pęknięciach trotuaru. Łatwiej było mu zaufać starszej, osłabionej dźwiganiem sterty życiowych doświadczeń parze, niż osobie, w której potencjalnie — i z całą pewnością n i e s z c z ę ś l i w i e — mógłby się zakochać. Doskonale wiedział, że ma do tego naturalną skłonność.
Lubił wnikać wzrokiem w jej mahoniowe oczy, nakrapiane tu i ówdzie złotymi cętkami; te same, które rozszerzały się w źrenicach w wymownym zadowoleniu za każdym razem, kiedy go widziała; te, które otulały rozmówcę zawsze ciepłym, zawsze wyrozumiałym spojrzeniem, choć Alty’emu nieraz wydawało się, że ów wyrozumienia nie brakowało jej dla nikogo, prócz samej siebie. Lubił czuć na swoim ciele — czy to przy przelotnym i niewiele znaczącym, czy długim i przyjacielskim uścisku — dotyk jej atłasowej skóry. Lubił jej śmiech i lubił jej beztroskę; fakt, że nie wstydziła się okazywać tak prostych emocji, jak ekscytacja namnożona cudzą nieobecnością. Lubił wszystko, co składało się po prostu na nią.
Nie zamierzam ci niczego łamać, ale trochę trudno nie myśleć o czymś, z czym dorastało się tyle lat, hm? — zasugerował ostrożnie, w ten swój nieco zamyślony, nieco daleki sposób, który nabył wraz z zakończeniem łyżwiarskiej kariery. — Ale ja też nie lubię o tym rozmawiać — zgodził się półgłosem i wędrującym na trotuar wzrokiem, odpowiadając jednocześnie na zdziwienie, że stracił serce.
Buxton wiedziała jednak — a ta wiedza nie wypłowiała wraz z czasem, jak fotografie z dzieciństwa Alty’ego, których ten posiadał niewiele (bowiem niewiele miał samego dzieciństwa) — jak rozgonić ołowiane, popielate chmury wiszące nad chłopaka nastrojem. — Nie mam nic przeciwko tej nowej rzeczywistości, w której dziewczyny stawiają — zaśmiał się srebrzyście, delikatnie i nade wszystko — zaczepnie, zderzając się z jej ramieniem własnym. — Czym się teraz zajmujesz? Bo wiesz, właśnie myślałem o tym, że to strasznie dziwne uczucie, kiedy nagle ma się czas na to, żeby coś w spokoju zjeść — miękki, choć wciąż ostrożny głos poniósł się między budynkami miasta, kiedy dwie pary nóg pokonywały już drogę wyznaczaną przez kroki Alty’ego — prowadził ich do niewielkiej, nowo otwartej budki przyjaznej najnowszym, młodzieńczym trendom; pełnej wegańskich, bezglutenowych, surowych, keto i low fodmap deserów. Specyficzny stosunek do świadomej, przemyślanej diety doczepił się do niego na trwałe; nawet mimo skończonej kariery. — Widzisz, mówiłem ci, że są pietruszkowe. Tylko dla naprawdę odważnych — wskazał z rozbawieniem dołączonym do głosu na czarną tablicę wylegującą się u podnóży budki, na której ktoś niebieską kredą i ozdobnym pismem zawarł wszystkie oferowane opcje — jedne dziwniejsze od drugich.
to odrażające, ile czasu minęło od ostatniego odpisu; jeśli wolisz zakończyć albo zacząć coś świeższego, to daj znać <33
ambitny krab
lunatyk
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Nie mogła znaleźć w głowie żadnego powodu, by mu odmawiać. Może przemawiała przez nią czysta nostalgia, przebudzona tak nagle, ale stęskniła się za chłopakiem tak bardzo jak tylko można tęsknić za echem przeszłości. Odpowiedziała mu niczym więcej aniżeli delikatnym uśmiechem i musnęła przelotnie palcami jego nadgarstek i długie palce, widząc to, w jaki sposób na nią spogląda. Pojawiła się w niej ta iskierka nadziei, że jednak może być między nimi normalnie? Choć być może wcześniej o tym nie myślała, teraz, gdy stała twarzą w twarz ze swoim byłym, chciała, żeby mieli kontakt. Normalny i zdrowy.
Skomplikowane — powtórzyła z rozbawieniem i posłała mu trochę wyzywające – ale wciąż rozbawione ¬– spojrzenie. Liczyła, że to nie ją ma na myśli, ale mimo wszystko świadoma była swoich przywar na tyle, by nie kontynuować i nie czepiać się tego jednego słówka. — Odkąd wróciłam do Lorne Bay, mam wrażenie, że to my utknęliśmy wcześniej w świecie pełnym skomplikowanych osób. Tutaj ludzie są… czasem… tak boleśnie prości — oznajmiła z lekkim zawodem i zdumieniem, choć bardzo chciała ukryć to pierwsze uczucie. Nie powinna czuć rozczarowania tym, że wreszcie trafiła na ludzie, którzy nie oferowali jej uczuciowego rollercoasteru. Przynajmniej nie wszyscy, bo zdarzały się od tej reguły wyjątki, które mogłaby na palcach jednej ręki zliczyć. Poza tym wcześniej świat był bardziej skomplikowany i skupiony na rywalizacji i dziwnej – chorej momentami – ambicji.
Claire otrząsnęła się ze wspomnienie i znów skupiła na stojącym przed nią chłopaku. I ponownie przywołała na twarzy uśmiech. Wcale niewymuszony, bo jednak na widok Alty’ego zawsze uśmiechała się szczerze. Nawet wtedy, gdy postanowił się od niej odsunąć. — To prawda. To, coś, co będzie nas prawdopodobnie prześladować do końca życia — oznajmiła ze wzruszeniem ramion. Zgodna co do tego, że nie był to temat najlżejszy i najmilszy do rozmów. Ją zapewne kontuzja oraz strach przed bólem na pewno będzie prześladować.
Momentalnie rozpromieniała na zmianę tematu i pozwoliła się tak zaczepnie szturchnąć. — To zabrzmi bardzo absurdalnie, ale przysięgam na przodków, że mówię prawdę. Pracuję jako sekretarka w biurze prokuratora, a dodatkowo śpiewam w chórze kościelnym od święta. Sporo prób w miejscu, w którym powinnam płonąć po samym przekroczeniu progu — zażartowała lekko. Zapomniała też kompletnie o swoim celu zakupowym i zapewne później będzie musiała raz jeszcze wybrać się do apteki. — A ty? — zapytała ze szczerym, dziecięcym nawet, zaciekawieniem, spoglądając to na niego, to pod nogi, gdy tak kroczyli śmiało we wskazane przez chłopaka miejsce. — Chyba się nie odważę — odpowiedziała mu i przejrzała szybko menu zapisane na czarnej tablicy. — Ale wszystkie opcje z nutellą będą dla mnie odpowiednie — oznajmiła po chwili. — A ty na co masz ochotę? — Była ciekawa czy czymś ją zaskoczony – jakimś niestandardowym wyborem – czy jednak pójdzie w klasykę. Czegokolwiek by nie wybrał, to zamierzała mu troszkę podkraść z naczynia.
baletmistrz, łyżwiarz — emocjonalny parias
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Byłem niegdyś szczęśliwy, choć tylko we śnie. Ale byłem szczęśliwy.
W tej jednej chwili zapragnął jej uwierzyć; tak po prostu, bez zbędnych dowodów, bez przykładów opowieści: bo mój sąsiad, bo mój przyjaciel, bo moja znajoma… Chciał poznać tych prostych ludzi. Nawet jeśli byli prości boleśnie. Zupełnie nie wiedział co to znaczy; pomyślał, że gdyby obracał się w tym samym towarzystwie co Claire, może im razem udałoby się także nieco znormalnieć. Stać się bardziej prymitywnym, a więc bardziej beztroskim. Szczęśliwym.
Roześmiał się. — Daj mi na nich wszystkich namiary, jeszcze ich nie spotkałem — ale przecież unikał nowych znajomości świadomie.
Wsłuchawszy się w opowieści o pozałyżwiarskim (jakby nierzeczywistym) świecie, wyobrażając sobie Claire siedzącą przed stosem białych papierów, zamiast sznurującą łyżwy przed wstąpieniem na lód, błyszczącą na chóralnej scenie, zamiast na środku lodowiska, zmarszczył delikatnie czoło. — Czyli teraz jesteś typową grzeczną dziewczynką? — zauważył z zaczepnym rozbawieniem; ciężko było mu ułożyć to sobie w głowie. — Nie wiedziałem, że się tym interesujesz. Chcesz kiedyś związać się zawodowo z prawem, czy to przypadkowy wybór? — nie był pewien, czy kiedy okazjonalnie trzymali się za dłonie (czy przed kamerami, w geście solidarności, czy poza nią, w formie większych czułości), ona już myślami wybiegała w istnienie świata poza łyżwiarstwem, czy już wtedy, w przerwach od treningów uczyła się na egzaminy z zakresu prawa i wyobrażała sobie siebie choćby właśnie w biurze prokuratora. Wówczas tylko łyżwy się dla niego liczyły; wszystko i wszyscy ściśle wiążący się z nimi.
Ja? Ja chyba nie umiem tak do końca odpuścić. Uczę dzieciaki i seniorów tańca, może kiedyś uczyłbym też jazdy na łyżwach. Ale nie w roli trenera dla przyszłych łyżwiarzy figurowych — wyjaśnił, znów przez ten krótki moment nie wpatrując się w nią, a nogi poruszające się w rytm kroków. — I uczę się na fizjoterapeutę. Jestem stażystą w szpitalu w Cairns. Ale nie wiem, czy to dla mnie — dodał ciszej, bardziej obojętnie.
Wpatrując się w stojący u podnóży budki potykacz, uśmiechnął się nieznacznie; może to faktycznie był czas na to, żeby stać się kimś innym, ruszyć dalej; nie trzymać się tylko bezpiecznych, sprawdzonych już wyborów. — Kasztany z trawą brzmią odrażająco. Więc spróbuję — zakomunikował swój wybór najpierw jej, a później oczekującej na ich zamówienie kobiecie; to jest po tym, kiedy i Claire zdecydowała się na coś konkretnego, wciąż przecież starając się utrzymać odpowiednie maniery (nawet jeśli to brunetka zapragnęła za nich dzisiaj zapłacić). — Claire, przecież ty nie potrafisz jeść czekolady. Już się wybrudziłaś — śmiech zaperlił się na jego ustach, kiedy już po odebraniu deserów, powierzchnią kciuka ścierał z policzka dziewczyny ciemnobrązowego kleksa — nie wiedział, czy pozwalał sobie na zbyt dużo; raczej nie. Przecież się przyjaźnili.
ambitny krab
lunatyk
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Chyba była w tym momencie ciut niesprawiedliwa. I zupełnie nie doceniała normalności. Może przemawiała za nią tęsknota za Szkocją, za łyżwami, za nastoletnimi intrygami w szkole, w których nie zamierzała uczestniczyć; za mistrzostwami; za czasem spędzonym z Baillirgianem. I ponownie spojrzała na niego szklącymi się oczyma, oczyma pełnymi nadziei, które wywołało to ponowne spotkanie. I znów zapragnęła mu powiedzieć, że tęskniła, ale powstrzymała się tym razem i przełknęła owe słowa, wspomagając się tylko uśmiechem. – Hm… Może następnym razem zapoznam cię z moimi dziewczynami. Są całkiem normalne, ale pozytywne. Bardzo. – Co prawda nie wiedziała, że Vanessa tak naprawdę normalna nie jest, ale fajnie było żyć złudzeniami.
Parsknęła śmiechem na jego pytanie i tylko potrząsnęła głową. – Nigdy, przenigdy – oznajmiła przekornie. Grzeczna dziewczynka? Nigdy w życiu. Nawet jeśli na taką ją kreowaną, to Claire nigdy nie wpasowałaby się w ten schemat. – Nadal zakochuję się w chłopcach nie dla mnie – oznajmiła tylko ze wzruszeniem ramion. – Nie… To ciepła, bezpieczna posadka, w którą zostałam wpakowana przez matkę – oznajmiła z poirytowaniem i rozgoryczeniem. Nawet nie trzeba było jej znać tak jak znał ją Alty, by wiedzieć, iż czuje złość. Potrząsnęła jednak głową, chcąc odpędzić te myśli na bok. Fakt, że Claire była pojętna i zdolna, ale nigdy nie widziała siebie w owej roli. W owej szufladzie. – Zresztą… to tylko rola sekretarki – powiedziała lekceważąco i nawet machnęła ręką. I nagle pojaśniała. – Naprawdę? – Trochę mu zazdrościła i chyba było to odczuwalne w jej głosie, bo nie potrafiła wyzbyć się owej emocji. Co absolutnie nie oznaczało, że nie stała z nim murem i nie cieszyła się jego wyborem. – Byłbyś świetnym trenerem i nauczycielem jazdy na łyżwach. Dlaczego nie chciałbyś tej drogi? – Szczerze się zdziwiła, bo gdyby nie jej kontuzja, to pewnie sama by to rozważała. Niemniej, kontuzja była jej blokadą psychiczną, by chociażby podejść do lodu w ten sam sposób. – Fizjo? Nie spodziewałam się, ale gdy tak o tobie myślę w tej roli… Cudowny pomysł – odparła pełna wsparcia, nawet bardziej podekscytowana niż wcześniej i na sekundę pozwoliła sobie, by ścisnąć jego palce w geście dodania otuchy.
Dasz mi trochę spróbować? Nie odważę się wziąć takiej porcji tylko dla siebie, ale chętnie wezmę gryza – poprosiła, licząc, że da jej spróbować. Później zapłaciła i w minutę pochłaniała swój wybór. I faktycznie chyba nie potrafiła jeść, bo się ubabrała. – Ale tylko przy tobie – odparła zaczepnie i pozwoliła mu by starł kciukiem nutellę z jej policzka. Aczkolwiek trochę się przy tym zarumieniła, bo jednak jako kochliwa istota, to takie gesty jednak totalnie na nią działały, nawet jeśli z chłopakiem już od dawna jej nic nie łączyło. Odchrząknęła jednak i tylko wystawiła mu język dla rozluźnienia sytuacji, a następnie sięgnęła po chusteczkę i tylko wyczyściła twarz jak przystało na damę.
Przed rozdzieleniem się jeszcze, Claire wróciła do apteki, do której przecież wybierała się w pierwszej kolejności. A jeszcze przed tym obiecała chłopakowi, że na pewno go odwiedzi u państwa Lonsdale. Nie zamierzała udawać, że jej nie zależy na tych odwiedzinach. Nie zamierzała nawet udawać, że nie cieszy się, że być może Alty znów wpakuje się w jej życiu. Niezależnie od tego, jaka miała by to być relacja. / zt x2 <33
ODPOWIEDZ