Zrobił sobie kawę, dość mocną, aby trochę dodała mu energii. Zamówił sobie coś na kolacje, bo ostatni posiłek jadł w południe i zaczął trochę już odczuwać tego skutki. Nie chciał jeść nic ciężkiego, więc ostatecznie postawił na krem z pomidorów z grzankami z serem. Musiał przyznać, że było to naprawdę dobre.
Co jakiś czas zaglądał do zwierzaka, który spał spokojnie. Jego oddech się wyrównał, więc to był bardzo dobry znak. Miał nadzieje, że pies wróci jutro w lepszej formie do swojego domu, do swojej rodziny.
Dziewczyny poszły do domu, więc Wheeler został w klinice sam. Zrobiło tam się cicho i spokojnie, co bardzo ukoiło jego ból głowy, nie spodziewał się, że niedługo spadnie na niego taka bomba, bo niby skąd.
Kiedy zostawał na noc zdarzało mu się przyjmować pupili po godzinach otwarcia kliniki, bo skoro i tak siedzi to dlaczego miałby nie pomóc w potrzebie, prawda? Kiedy uchyliły się drzwi, a do środka weszła drobna blondynka Alex się uśmiechnął.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytał uprzejmie.
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved
Gdy ktoś się pyta jakie dzieciństwo miała Daisy, to odpowiada, że normalne. Miała dom w bardzo dobrej dzielnicy, jej rodzinę stać było na wiele rzeczy, co sobie zażyczyła to zazwyczaj miała. Z drugiej strony, rodzice bardzo dużo pracowali, więc nie miała z nimi za wiele wspólnych wspomnień. Ojciec głównie przebywał w Cairns w szpitalu i do domu przyjeżdżał raptem raz na kilka dni. Matka większość czasu spędzała w restauracji i niewiele uwagi poświęcała córce. Więc cóż- Daisy miała najnowsze zabawki i najmodniejsze ubrania, ale relacji z rodzicami jej brakowało.
Brakowało jej też rodzeństwa. Zawsze zazdrościła swojej przyjaciółce Stasi, że miała braci, z którymi może i się sprzeczała, ale mogła na nich liczyć. Daisy wyobrażała sobie siostrę, z którą mogłaby nocą rozmawiać o chłopakach, wymykać się na imprezy albo żeby jedna drugą kryła przed rodzicami. Chciała mieć też brata, ktory i może by jej dokuczał, ciągnął za warkocze i dobijał się do łazienki od razu, gdy do niej weszła, ale obroniłby ją własną piersią i nie pozwolił nikomu innemu złego słowa na nią powiedzieć.
Jednak niestety całe życie była jedynaczką. Czasami się czuła nawet jakby nie miała ani rodziców ani rodzeństwa, gdy tygodniami wręcz sama mieszkała w tym dużym domu.
I w tym samym domu zamieszkała ponownie po dziesięciu latach pobytu w Melbourne. Tym razem jednak tętnił on życiem. Po wyprowadzce rodziców do Cairns, przepisali na nią nieruchomość, którą zajęła z córką. Podobało jej się jak teraz te ściany zaczęła ożywać, dzięki mnóstwo zabawkom rozrzuconym przez Beth i Baby Shark lecące w tle. Dom już od dawna nie przypominał tego z jej dzieciństwa i podobało jej się to bardzo, ale jednak wciąż były pomieszczenia nie do końca opróżnione przez jej rodziców. Nie zabrali wszystkiego od razu, bo przecież dom nie przechodził w obce ręce, więc mogli na spokojnie przy okazji zabierać kolejne rzeczy. W któryś weekend Daisy postanowiła jednak trochę uporządkować dawny gabinet. Brakowało jej miejsca, gdzie mogłaby popracować w spokoju, więc dlaczego nie wykorzystać pomieszczenia dedykowanego ku temu? Beth akurat bawiła się na podłodze, gdy jej mama przeglądała papiery znalezione na dnie szafki. Chciała wszystko posegregować, a nie wrzucać na oślep do pudła, więc je w miarę przeglądała. Pewna rzecz w nich ją zastanowiła- stałe przelewy zlecane na nazwisko Wheeler. Przelewy, które trwały latami. Wystukała szybko w internecie Alexander Wheeler i znalazła namiary na weterynarza w Lorne Bay. 30 letniego blondyna o błękitnych oczach... czy ta osoba była z nią spokrewniona? Nie, to niemożliwe. Zamknęła komputer i postanowiła o tym zapomnieć.
Lecz ta myśl wcale nie chciała ulecieć z jej głowy, dlatego pewnego dnia po pracy postanowiła to sprawdzić. Może powinna poprosić Wrena o pomoc? W końcu był prawnikiem, może miał jakieś kontakty, aby zweryfikować te przelewy? Tak, powinna mu o tym powiedzieć. Jednak od ostatnich trzech lat musiała sobie ze wszystkim radzić sama, więc i teraz nie potrafiła mu zawracać głowy swoimi sprawami. Poprosiła opiekunkę, aby dłużej zajęła się Beth i pojechała do kliniki wterynaryjnej. Chwilę się jeszcze wahała, ale w końcu ruszyła do środka i weszła czując jak jej ręce drżą, więc złapała je za plecami, aby nie mógł dostrzec jej nerwów. Rzuciła mu tylko przelotne spojrzenie i szybko rzuciła w obawie, że im dłużej będzie czekać, to w końcu stchórzy i odejdzie bez żadnych odpowiedzi.
- Dzień dobry. Nazywam się Daisy Wheeler i...- na chwilę ucięła, bo co miała powiedzieć? Jestem Twoją siostą? Przecież nawet tego nie wiedziała. Postanowiła więc trzymać się faktów.- Mój ojciec przez lata przelewał Panu pieniądze. Dlaczego?- zapytała patrząc mu prosto w oczy, aby móc wyłapać jego reakcję.
Alexander Wheeler
Sam nie miał rodzeństwa, ponieważ matka przez większość życia była sama, a ojczym pojawił się dość niedawno i mama już nie mogła zajść w ciąże, pewnie zabrzmi to źle, ale uważał, że to dobrze, bo ojczym nie miał karty przetargowej, ale sam Alexander zawsze chciał mieć rodzeństwo, jednak no nie ma i jest sam, nie ma za bardzo kontaktu z rodziną matki, bo ci trochę się od nich osunęli po tym jak się okazało, że mama jest w ciąży z nim, a wiadomo jak to było w tamtych czasach – panna z dzieckiem to mezalians społeczny, dziwne czasy.
Nie spodziewał się czego za chwile będzie świadkiem, a w zasadzie dlaczego drobna blondynka przyjdzie do jego kliniki. Zawsze uważa, że ludzie przychodzą do niego z pacjentami różnej maści, którym trzeba pomóc, bo tak jest w większości przypadków, rzadko się zdarza, aby ktoś przychodził w jakiejś prywatnej sprawie, czego oczywiście nie zabrania, ale nie spodziewał się tego co za chwile ma nastąpić.
Spojrzał na dziewczynę, nazwisko doskonale mu znane, bo nosił takie samo, jednak zaskoczyło go kolejne pytanie dziewczyny, w jego głowie pojawił się ogromny mentlik. Co się właśnie dzieje?
- Wheeler… - powiedział trochę jak do siebie, ale czy mogło być to faktycznie możliwe, że przed nim stoi jego… nie. Chyba nie, prawda? - Skąd wiesz o przelewach? - zapytał tym samym potwierdzając to co chyba dziewczyna chciała wiedzieć.
Daisy Wheeler
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved
Rodzice wydawali jej się zawsze dosyć zgranym małżeństwem. Może nie jest to wyznacznikiem, ale przede wszystkim są ze sobą do dzisiaj. Gdy się cofa pamięcią, to nie przypomina sobie chwil, żeby rodzice się bardzo kłócili. Jasne, czasami zdarzały się dyskusje w jej obecności podczas których czuła iskry lecące między nimi, ale nic więcej. Oczywiście mogli urządzać sobie awantury, gdy Daisy niczego nie słyszała ani nie widziała. Temu nie zaprzeczała, ale skoro wciaż są razem, to chyba nie mieli takich problemów, których nie udałoby się przepracować, prawda?
Dlatego ominęło ją dorastanie w rozbitej rodzinie, z ojczym, macochą czy przybranym rodzeństwem. Nie była nigdy pionkiem w grze dwojga ludzi walczących o opiekę i pieniądze. Nie musiała poznawać nowego partnera mamy i walczyć o akceptację nowej partnerki taty. Z tych aspektów się cieszyła, ale rodzeństwo zawsze było czymś o czym marzyła.
Lecz nie chciałaby się dowiedzieć o tym, że ma brata w taki sposób. Chciałaby się wychowywać z bratem, walczyć o pilot do telewizora, szantażować informacją o uwadze, którą dostał w szkole, a z czasem prosić go o podwiezienie do szkoły bądź móc wyżalić się ze swoich problemów. A już na pewno chciałaby móc mieć brata przy sobie, gdy zginął jej mąż i została sama z dzieckiem. Chciałaby żeby wtedy brat otoczył ją ramieniem i obiecał, że wszystko bedzie dobrze.
Niestety los miał wobec niej inne plany. O swoim bracie dowiedziała się w wieku 27 lat porządkując dokumenty w domu rodzinnym. Żadnej informacji od rodziców przez prawie 30 lat. Utrata tylu wspólnych lat i to z człowiekiem, który cały czas mieszkał tak bardzo blisko nich. Czuła jak jej własne życie przeleciało przez palce i nigdy tak naprawdę nie miała nad nim żadnej kontroli. Brak wiedzy o rodzeństwie, wysłanie do Melbourne... To wszystko było decyzją jej rodziców, nie jej.
- Czy to jest w tym wszystkim najistotniejsze? Skąd o nich wiem?- spytała dosyć ostrym tonem, bo jednak oczekiwała odpowiedzi, a nie pytań i to takich, które nic nie wnosiły w jej mniemaniu do tej sytuacji. Nie miało znaczenia skąd o nich wie. Jednak tym pytaniem jedynie ją utwierdził w przekonaniu, że to on był ich odbiorcą. - Powiedz dlaczego. Dlaczego nazywasz się Wheeler- wręcz zażądała unosząc podbródek wyżej i czekając na wyjaśnienia, których oczekiwała. Nie zamierzała wyjść stąd bez otrzymania potwierdzenia tego co podejrzewała od samego początku- że Alexander Wheeler jest jej bratem.
Alexander Wheeler
- Przyszła do mnie obca osoba i pyta o takie prywatne rzeczy, naprawdę myślisz, że to nie jest dziwne? - zapytał przechodząc trochę do ofensywy, ale czy można mu się dziwić? Nie będzie mówił takich szczegółów kobiecie, która wparowała poniekąd do lecznicy i zaczęła przesłuchiwanie. - Po ojcu - powiedział tylko nadal uważnie patrząc na kobietę zastanawiając się co się do cholery dzieje i dlatego jego takie rzeczy muszą spotykać, ponieważ uważał, że kobieta się pomyliła. To po prostu mogła być zbieżność nazwisk lub jego brzmi podobnie do kogoś, kogo znała i dlatego ta cała awantura. Nigdy nie ukrywał tego jak się nazywa, bo niby po co? Oficjalne dane właściciela również widnieją na stronie.
Daisy Wheeler
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved
Daisy przez całe życie żyła raczej w dostatku. Nie uważała się za rozpieszczoną smarkulę, która nie znała wartości pieniądza i wyciągała do rodziców ręce po pieniądze. Jednak jako nastolatka miała wszystko o czym zamarzyła - jeżeli chodzi o dobra materialne, bo w pozostałych kwestiach nie było już tak kolorowo.
Wpadła w związek z chłopakiem, który nie miał za grosz do niej szacunku, a rodzice woleli rzucić hajsem, aniżeli spędzać z nią czas. Alexander nie był w tym osamotniony.... Natomiast dorosłe życie dało w kość Daisy. Dobre oceny nie zdobywała pieniędzmi rodziców, a swoją własną ciężką pracą. Pieniądze też nie uratowały jej męża przed śmiercią, a jej córeczki przed utratą ojca. Setki kilometrów poza domem, sama, z małym dzieckiem - musiała sobie poradzić. Czy miała wsparcie finansowe rodziców? Oczywiście, ale sama też ciężko pracowała, bo pragnęła się usamodzielnić. Tym bardziej, że stając się matką zdała sobie sprawę jak bardzo ważna jest więź rodzica z dzieckiem. Więź, której w jej życiu zabrakło.
Może i w jej życiu był ojciec. Mieszkali przez część dni w miesiącu pod jednym dachem, czasami wspólnie zjedli posiłek, kilka razy byli na wakacjach. Jednak nie czuła, aby był aktywnym rodzicem, zaangażowanym w jej życie. Czy był w stanie powiedzieć, czego się boi Daisy? Albo co lubi jadać na śniadanie? Albo jaki jest jej ulubiony przedmiot? Całkiem wątpliwe. W wielu kwestiach poza więzami krwi, ją i Alexandra mogło łączyć o wiele więcej. Jednak chyba przez jakiś czas sie o tym nie przekonają, bo ewidentnie oboje teraz przyjmowali postawę obronną i na zawieszenie broni nie było widocznych szans.
- A myślisz, że nie jest dziwne, gdy po prawie 30 latach odkrywam, że mój ojciec latami przelewał jakiemuś Alexandrowi Wheeler pieniądze?!- delikatnie podniosła głos, bo była zirytowana jego kolejnymi komentarzami. Chciała uzyskać jak najszybciej odpowiedzi na swoje pytania, poznać prawdę, a on się zachowywał jakby miał do ukrycia jeszcze więcej.
Aż w końcu wypowiedział słowa, których się obawiała najbardziej, a których w głębi duszy się spodziewała.Po ojcu... Przymknęła oczy i próbowała to wszystko na szybko przeanalizować. Jej ojciec nie miał żadnego rodzeństwa. Była jedynym Wheelerem poza rodzicami.... Czy aby jednak na pewno? W końcu przed nią stał Alexander Wheeler. Osoba, która nawet swój biznes zarejestrowała na takie dane. Czemu miałby oszukiwać w tej kwestìi? Daisy wiedziała jaka jest prawda, ale potrzebowała jeszcze potwierdzenia. Spojrzała w końcu ponownie i spytała tym razem o wiele spokojniej.
- Czy pieniądze również otrzymywałeś od ojca... mojego ojca?-naszego nie przeszło jej przez gardło.
Alexander Wheeler
Nigdy nie zazdrościł innym tego, że inny mają pieniądze i super rodziców. Czasem za dzieciaka mu było przykro, ale wiedział, że jego matka robi co może, aby zapewnić mu w miarę dobre życie. nigdy nie miał do niej żalu, że miał mniej lub na coś nie mogła sobie pozwolić. Szybko zaczął prace, aby mieć swoje pieniądze i pomagać w utrzymaniu domu.
On nie chciał znać swojego biologicznego ojca, z ojczymem tez mu się nie układało. Dobrze mu było bez męskiego wzorca w swoim życiu. Wyszedł na ludzi, jest dobrym człowiekiem, który stara się pomagać innym. Taki ma charakter.
- Pozwól, że ci coś wyjaśnię – przyszłaś do mnie, nie mam bladego pojęcia kim jesteś, zarzucasz mi coś, wypytujesz o prywatne rzeczy i jeszcze podnosisz na mnie głos, ponieważ nie udzielam ci odpowiedzi na pytania - mówił spokojnie, ponieważ jego naprawdę trudno wyprowadzi z równowagi, co wielu doprowadza do szału. - Nie sądzisz, że to dla mnie również dziwna sytuacja? - zadał pytanie, bo chyba dziewczyna była w szoku i nie docierało do niej jak ta sytuacja wygląda z jego perspektywy, a było to dziwne. - Nie wiem kim jest twój ojciec, swojego tez nie znam - powiedział szczerze.
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved
Daisy również nie należała do osób, które narzekają. W momencie, gdy potrzebowała wsparcia rodziców po morderstwie jej chłopaka, została wysłana na drugi koniec kraju. Tak było prościej niż zmierzyć się z problemami, czyż nie? Lecz Wheeler nie narzekała, zakasała rękawy i ruszyła do przodu. Również wtedy, gdy nagle została samotną matką rocznego dziecka po śmierci męża. Nie miała czasu ani przestrzeni na narzekanie. Była sama i musiała zająć się córką, nie mogła się poddać. Więc może to była jakaś wspólna cecha Wheelerów?
Na razie jednak nie myślała o tym, bo póki co jej prawdopodobny brat podnosił jej ciśnienie przyprawiając ją o kolejne siwe włosy. Jeszcze trochę, a będzie cała biała przed trzydziestką.
- Przyszłam z pytaniem dlaczego mój ojciec przelewał Ci pieniądze. Swoją wypowiedzią potwierdziłeś, że owe przelewy otrzymywałeś. Niczego Ci nie zarzucam- powiedziała zaskoczona i lekko zagubiona jego słowami. Nie przyszła od razu tutaj z celem, że chce się pokłócić i nie wiadomo co jeszcze. Chciała wyjaśnień i w jej mniemaniu się jej ona należały i całkowicie go nie rozumiała, dlaczego odpowiadał jej w taki sposób. Zdawkowo, jakby coś ukrywał. Powiedziała, że jej ojciec przelewał mu pieniądze i chce wiedzieć dlaczego to robił. Czy można mieć do niej o to pretensje skoro jako odbiorca widniała osoba o tym samym nazwisku co ona?
Przewróciła oczami słysząc jego kolejną wypowiedź. Zamiast iść do przodu, to kręcili się w kółku jak na jakieś karuzeli. Niestety nie była to ani trochę karuzela śmiechu, a irytacji i zniecierpliwienia.- Wiesz o przelewach, więc chyba i wiesz, kto je zlecał. Nie sądzisz, że należą mi się jakiekolwiek wyjaśnienia? Zamierzasz tak to rozegrać?- spojrzała na niego z nadzieją, bo nie chciała wychodzić stąd z jeszcze większą liczbą pytań, aniżeli odpowiedzi, ale najwyraźniej ku temu to spotkanie dążyło.
Alexander Wheeler
- Tak, powiedziałem, że przelewy dostawałem od swojego ojca, ale również nie wiem kim jesteś, jak się nazywasz, nie uważasz, że trzeba by było od tego zacząć? - to chyba było najważniejszym aspektem całej tej rozmowy. Alexander naprawdę był skołowany, ale wziął głęboki oddech, aby oczyścić myśli. Sam nie jest typem człowieka, który jest skory do konfliktów, unika ich jak tylko może, ale nie zawsze się da. Oczywiście w tej sytuacji nie ma zamiaru krzyczeć czy robić jakichś innych dziwnych i nieprzyjemnych kroków. Sytuacja nie jest prosta i należy ją szybko rozwiązać, a w zasadzie to wyjaśnić.
- Powiem ci co wiem – przelewy dostawałem od swojego ojca, chociaż to za dużo powiedziane. Dla mnie jest tylko nazwiskiem na wyciągu bankowym, nikim więcej. Nie mam bladego pojęcia gdzie jest, jak wygląda i jak żyje - wyjaśnił tak jak obiecał. - Ten człowiek nigdy nie był częścią mojego życia, ani mojej matki. Z tego co wiem zostawił ją jak była w ciąży, nie interesował się mną, więc nic poza nazwiskiem i genami mnie z nim nie łączy - dodał jeszcze na końcu.
Daisy Wheeler
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved
Na pewno oboje byli warci zaufania i gdyby ich życie potoczyłoby się inaczej, mieli możliwość wspólnego wychowywania się, to może byliby najlepszymi przyjaciółmi? Mieliby w sobie oparcie, powierzaliby swoje sekrety, jeździli razem na wakacje, Beth zyskałaby wujka... Tak wiele ich ominęło, stracili tak wiele lat. Jednak mieli przed sobą jeszcze wiele kolejnych, które warto byłoby wykorzystać. Niestety ewidentnie oboje byli zranieni, mieli w sobie wiele żalu i najgorsze w tym wszystkim, że to nie oni zawinili. Zawinił ich ojciec, wspólny ojciec, a cała sytuacja najbardziej odbija się na nich.
- Przecież właśnie od tego zaczęłam- powiedziała całkowicie wybita jego odpowiedzią. Dobrze pamiętała swoje pierwsze słowa, jakie do niego wypowiedziała, bo całą drogę tutaj je sobie układała i powtarzała w głowie.- Powiedziałam, że nazywam się Daisy Wheeler i że mój ojciec latami przelewał Ci pieniądze- powtórzyła ponownie swoje słowa sprzed chwili, wolniej, spokojniej, starając się panować nad emocjami. Było to jednak ciężkie, bo rozmowa przebiegała jeszcze gorzej niż to sobie wyobrażała. Miała wrażenie, że stoi między nimi mur, o który niesamowicie dba Alex i nie pozwala jej się przebić przez niego. Nie słucha jej, zbywa, odpowiada pytaniem na pytanie. Czuje jak pomału coraz ciężej jest jej walczyć z jego, ale i swoimi emocjami.
Kolejne słowa pogorszyły tylko jeszcze sytuację. Mężczyzna przed nią potwierdził najgorsze - ojciec latami ją okłamywał. Czy matka o wszystkim wiedziała? Dlaczego jej nie powiedział, że ma brata? Czy może to matka Alexa nie chciała mieć z nimi nic wspólnego? Co się wydarzyło te 30 lat temu?
Wpatrywała się w niego bez słowa i oddychała coraz szybciej. Nie wiedziała co powiedzieć. To wszystko było tak niemożliwe jak w jakieś meksykańskiej telenoweli. Co miała powiedzieć na te wszystkie zarzuty na temat jej ojca? - To niemożliwe. Mój ojciec nigdy by się tak nie zachował- czy aby na pewno? Ewidentnie niewiele wiedziała o swoim ojcu. Powinna powiedzieć coś więcej, cokolwiek. Lecz nie była w stanie wydusić z siebie kolejnych słów. Po prostu odwróciła się na pięcie i wybiegła z gabinetu wprost do swojego samochodu. Nie mogła dłużej tam stać i rozmawiać o tym wszystkim.
Ztx2 Alexander Wheeler