Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
- Polecam się. – Ukłonił się delikatnie, bo przecież służba dla takiego pięknego kraju jak Australia to sama przyjemność. Chociaż bardziej niż służenie Australii podobało mu się podziękowanie od przedstawicielki australijskiego sytemu oświaty.
- Jestem gotowy. – No pewnie będą pytania, na które nie będzie znał odpowiedzi, albo na takie, na które odpowiedzieć po prostu nie będzie chciał. Mimo wszystko chciał z nią spędzić czas gadając o wszystkim tylko nie o powodzie, dla którego oboje są tutaj. W sumie to on był tutaj dla niej. Ona była tutaj z bardziej posranego powodu. – Skąd ty wiesz o Polsce takie randomowe rzeczy? – Zachichotał jak na prawdziwego mężczyznę przystało. – Nie lubię placków ziemniaczanych z cukrem. Lubię placki ziemniaczane bez niczego. Albo w sosie grzybowym. Albo w formie placka po węgiersku, albo z sosem zbójnickim. Ale nie z cukrem. – Ciągle zapominam, że Joel to jest trochę taki fit typ, więc on to pewnie nawet cukru nie je. Woli sobie zgrzeszyć jedząc czerwone mięso, ale nie cukier. Taki krejzolek. Dlatego nigdy nie daję moim postaciom nawyków żywieniowych, bo później tego nie przestrzegam.
- Parę razy mi się zdarzyło. Ale musisz wiedzieć, że ty się nie zaliczasz do tych wkurwiających. – No dla niego nie była wkurwiająca. Wiedział, że miała opinię irytującej, bo czytał raporty pozostałych ochroniarzy, ale on nie miał tego doświadczenia. – Widłorogi, jelenie, pekariowce. – Wymieniał dalej skoro tak się bawili w jakieś randomowe wymienianie zwierząt.
- Możesz, ale możemy też odwrócić role i ja mogę go założyć. W sumie już miałem ubrany, ale nie było cię tu, żeby popatrzeć. – Wskazał nawet na fartuszek. Nie chciał sobie upierdolić garniaka jakimś sosem do lasagne, albo innym tłuszczem. Mimo wszystko musiał się prezentować profesjonalnie. Mimo, że nie mógł być profesjonalny. Wiadomka.
- Nie powiedziałbym, że się nagrywa, ale przez jakiś czas jest zachowane w chmurze. Chyba tylko na dwadzieścia cztery godziny. Jak coś się odjebie no to mam możliwość zapisania tego na stałe. – Szkoda marnować miejsce w chmurze na chodzącą obrażoną Lunę. W sumie to nawet nie chodzącą, bo jednak większość czasu siedziała i czilowała bombę. Obrażoną bombę. – Dba. Martwe punkty są tylko wewnątrz domu. Na zewnątrz nie. – Nie wiedział czy było to zrobione umyślnie, żeby jednak Luna miała trochę prywatności, ale miała. Poza tym nie zamontował też kamer w łazienkach, więc naprawdę chyba dbał o jej prywatność.
On również potrzebował tego pocałunku. I prawda była taka, że nie przestawał myśleć o całowaniu jej odkąd pocałowali się po raz pierwszy. Utrudniało mu to pracę niesamowicie. A już na pewno ta cała kłótnia, zaraz po jego przyjeździe utrudniła mu wszystko. Dla niego było to kilka godzin, które zmarnowali, a które mogli spędzić całkiem inaczej. Naparł na nią kiedy go do siebie przysunęła. Marzył o tym, żeby rękoma zacząć błądzić po jej ciele, ale jednocześnie nie mógł sobie na to pozwolić. Nie chciał przesadzić. Nie był takim typem. Już nawet nie chodziło o profesjonalizm. Nie chciał wykorzystać dosyć delikatnej sytuacji dla własnych potrzeb.
- A z wieloma ochroniarzami się już całowałaś? – Trochę go tym rozbawiła. Jeszcze na szybko pozwolił sobie pocałować ją przelotnie, ale zaraz oparł się o część framugi naprzeciwko niej. – Rozpiski nie mam, ale miałem kila godzin, żeby wszystkie sobie dokładnie sprawdzić i upewnić się, że rzeczywiście są martwymi punktami. – Wiedział, że jakby była jakaś rozpiska to dziwnym cudem wpadłaby w nieodpowiednie ręce. Dlatego takich rzeczy się nie notuje.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Bo się interesuje kulturą Europy wschodniej... - czy tam środkowej, pewnie dla niej to była wschodnia. - Ojciec kiedyś przyprowadził typa z Rosji... Vesemir na niego mówili czy jakoś tak. Dziwny był, a ja byłam wtedy jeszcze dość młoda więc sobie z ciekawości zaczęłam googlować różne rzeczy i o... - wytłumaczyła się - poza tym mam trochę motywacji żeby się dowiadywać o różnych rzeczach, żeby później oglądać Twój zaskoczony wyraz twarzy - dodała rozpromieniona, bo jednak się cieszyła, że udało jej sie go w jakiś sposób rozbawić. Nie zawsze się jej to udawało. - Co to jest placek po węgiersku? - Zapytała, bo nie miała pojęcia i juz mogła żałować, bo wiadomo, że jest to coś pysznego. - Zrobimy kiedyś takie placki - w Australii też były ziemniaki więc na bank się da to zrobić, a Luna nigdy nie jadła czegoś takiego i była bardzo ciekawa jak to smakuje. Lubiła próbować nowych rzeczy.
- Yhym... to mam nadzieję, że ten raz będzie najlepszy - jakkolwiek durnie to nie zabrzmiało. Może tak miało zabrzmieć? Może Luna to specjalnie zrobiła? Nigdy się nie dowiemy. Możemy się jedynie domyślać. - Yhym... niedźwiedzie, pantery, krokodyle? Mamy tu zoo za darmo i nic nie mówiłeś? - Zażartowała sobie i to jak diametralnie zmienił się jej humor przez ostatnie kilkadziesiąt minut było wręcz niesamowite. Naprawdę można byłoby o tym nakręcić dokument na Netflixie, ale żeby było bardziej inkluzywnie to któreś z nich byłoby nieco odmienione.
- Tak i przepraszam za to. Na pewno mnie piękne widoki ominęły, żałuje - mówiła całkiem serio! Gdyby nie fakt, że była wkurwiona to pewnie, by tu z nim siedziała. - Obiecuje, ze jutro zjem tą lasagne, po prostu na noc by mnie zabiła taka bomba kaloryczna - nie chciała żeby sobie pomyślał, że ignoruje to, że się napracował w kuchni. Nie było tak.
- Dobra, rozumiem. - Kiwnęła głową. Czyli jeżeli się nic nie odjebie to mogą sobie tu robić co chcą i nikt się nie dowie. Dobrze. - To był żart Joel... to takie coś, że się śmiejesz później - powiedziała sama próbując powstrzymać śmiech w tej chwili. Była pewna, że wiedział co to jest żart i jak na niego reagować, ale może trzeba mu było przypomnieć? Nie ma problemu!
To był zdecydowanie top 3 ich pocałunków. Nawet jeżeli całowali sie tylko 3 razy. Nie byłaby w stanie zrobić takiej głupiej klasyfikacji, bo każdy jednak był dość specyficzny na swój sposób. Cokolwiek, by się nie stało miała nadzieję, że ta liczba tylko się będzie rozrastać, szczególnie, że teraz była nad wyraz pobudzona. - Nie - zaśmiała się - i nie potrzebuje porównania żeby wiedzieć, że TAK nie całują - zaśmiała się, ale no miała rację pewnie było mało w świecie ochroniarzy, którzy całowaliby w spiżarce dziewczynę, którą mieli ochraniać i, która była córką gangstera. Na pewno TAK żaden inny nie całował. - Yhym... no możesz mi pokazać te wszystkie martwe punkty - mruknęła spuszczając wzrok, by spojrzeć na jego koszulę, a później zalotnie uniosła spojrzenie na jego twarz. - Chyba powinnam o nich wiedzieć, tak dla własnego bezpieczeństwa - dodała stając na palcach, by znów połączyć ich usta w pocałunku, tym razem bardziej delikatnym. - Ale musisz też iść spać, to nie był łatwy dzień i myślę, że dla mojego bezpieczeństwa ja nie powinnam spać sama w pokoju - była pewna, że to byłaby wielka głupota. - A pomijając to, to chciałabym się dowiedzieć jak to jest zasypiać i obudzić się obok Ciebie - powiedziała już bardziej wprost. Ostatnio, gdy spała u niego po strzelaninie, pewnie nie miała okazji tego sprawdzić, bo gdy się obudziła to on juz dawno był na nogach.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Pokiwał tylko głową w odpowiedzi. Oczywiście uśmiechał się cały czas, bo nadal imponowało mu to, że trochę o tej Polsce wiedziała. Jasne, wolałby, żeby dowiadywała się o Polsce na bieżąco specjalnie dla niego, ale nie chciał aż tak wybiegać fantazjami. No, a tematu tego człowieka nie chciał kontynuować, bo naprawdę nie chciał rozmawiać o pracy jej ojca. Im wiedział mniej tym lepiej mu się spało. A jednak Joel nie chciał niepotrzebnych informacji, bo jeszcze zacząłby myśleć o tym, żeby powrócić do zawodu detektywa i rozłożyć jej ojca.
- Placek ziemniaczany z mięsnym sosem. Coś naprawdę pysznego. – Jedno z jego ulubionych dań. – Zrobimy kiedyś takie placki. – Nie miałby nic przeciwko. Chciałby jeść z nią placki ziemniaczane. Chciałby z nią takie placki sobie porobić. Chciałby z nią robić takie randomowe rzeczy i nie myśleć o wszystkim innym.
- Ahh. No tak. – Pacnął się w czoło i na chwilę spoważniał. – Zapomniałem, że nie masz pojęcia, gdzie jesteśmy. – A on niestety nie mógł udzielić jej takiej informacji. Dla jej dobra. Ufał jej, ale jednak zawsze istniała szansa, że coś się odjebie i Luna mu ukradnie telefon i się skontaktuje na przykład z Gaią. Wolał nie ryzykować.
- Owszem. Ominęły. Wyglądam naprawdę dobrze w fartuszku. Podkreśla mi talię jak się nim odpowiednio obwiążę. – Żartował naturalnie, bo już widzę świat, w którym Joel ma taką pewność siebie. On nawet nie uważa się za atrakcyjnego. Pewnie dlatego, że nie widział tego jednego gifa. – Akurat moja lasagne jest niekaloryczna. Ale rozumiem. – Fit człowiek! Nie zapominajmy! Chociaż no wiadomo. Nie do końca da się zrobić włoską kuchnie fit. Tam jest raczej dosyć ciężko.
- Zabrzmiało jakbyś jednak miała doświadczenie z ochroniarzami. – No on też w raporcie z jego mieszkania nie opisał tego, że się pocałowali. Chociaż kusiło go, bo jednak chciał być szczery. Z drugiej jednak strony ten moment był dosyć intymny i chciał to zostawić pomiędzy nimi. Nikt nie musiał wiedzieć. – Dla własnego bezpieczeństwa nie powinnaś o nich wiedzieć. – Wiedział do czego zmierzała, ale niestety nie mógł jej tego zdradzić, więc po prostu zbył ją uśmiechem.
Odwzajemnił pocałunek ujmując jej twarz w dłonie, później jedną ręką zjechał po jej ramieniu i chwycił ją za dłoń. – Nawet nie przeszłoby mi przez myśl, żeby zostawić cię samą. – Co prawda bardziej nastawiał się na scenariusz, gdzie Luna będzie nadal obrażona, a on będzie musiał siedzieć na krześle pod jej pokojem, ale rzeczywiście nie zostawiłby jej samej.
- Pewnie nic specjalnego. – Zaśmiał się, bo jednak on pamiętał ich pierwszą „wspólną” noc. Był tak zestresowany, że nie mógł zasnąć, aż w końcu usnął chyba na niecałą godzinę, a później i tak obudził się przed nią. – Zdarza mi się chrapać, ale raczej nie głośno. – Wolał ją ostrzec. Spojrzał jeszcze na ich splecione dłonie i podniósł je, żeby ucałować wierzch dłoni. Zaraz jednak nachylił się, żeby ucałować ją. Znowu troszkę namiętniej, ale to tak na dobranoc, bo wiedział, że zaraz wejdę na teren z kamerami.
- Jutro możemy zaryzykować i wyjść na jakiś spacer. – Oznajmił odsuwając się od niej, ale tylko nieznacznie. Złożył jeszcze kila pocałunków na jej twarzy i szyi. Zbierał je sobie na zapas. W końcu puścił jej dłoń, odsunął się i ręką wskazał, żeby prowadziła do sypialni. Trzeba się przestawić na profesjonalizm, chociaż nie mógł mówić o tym głośno.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Mmmm brzmi pysznie - ja już wiem, że Luna pójdzie w moje ślady i będzie kochać placek po węgiersku. Na bank. - Będę czekać na to z niecierpliwością - szkoda, że tutaj nie mieli pewnie tych wszystkich potrzebnych składników, bo tak to już jutro by dowalili pyszny gulasz. Na samą myśl nieco zgłodniała i nie mogła się doczekać aż kiedyś rzeczywiście będą mogli sobie wspólnie porobić takie zwyczajne rzeczy jak gotowanie, a nie ciągle oglądanie się za siebie, czy wszystko dookoła jest ok.
- Obstawiam, że gdzieś w bardzo randomowym miejscu, o którym nigdy nie słyszałam - chociaż to nie wyglądało jakby byli w pobliżu jakiegokolwiek miasta czy wsi, a raczej był to dom po środku niczego. Nawet jakby miała możliwość stąd jakoś uciec to nie wiedziałaby później, w którą stronę sie kierować.
- Następnym razem będę wypatrywać tej talii osy - zaśmiała się i naprawdę żałowała, że aż tak obniosła się dumą i nie potrafiła wcześniej wyjść z pokoju. Mogłaby już wcześniej zobaczyć jego kocie ruchy w kuchni, a tak to słabo, ale może nie będzie tak źle i jeszcze sobie jakoś to sobie odbija.
- Tylko z jednym - puściła do niego oczko, bo no już nie była aż tak rozwiązła żeby się całować z każdym ze swoich ochroniarzy. Kilku ich było, a jednak wolała tylko Joela. - Wcale nie, przecież sama w nich stać nie będę - byłaby bardzo bezpieczna, bo planowała w takich miejscach być bardzo blisko swojego ochroniarza. Nawet ktoś mógłby sie pokusić o stwierdzenie, ze naruszałaby jego przestrzeń osobistą.
- Powinni mi płacić za te wszystkie próby poderwania Cię, bo czasem to strasznie ciężka praca - tak jak teraz, gdy ona mu tu o ładnym, romantycznym, wspólnym zasypianiu, a on jej o chrapaniu. Dobrze, że Dashwood lubiła wyzwania. Żałowała tego, że będą musieli stąd wyjść, wolałaby spędzić cały pobyt tutaj siedząc z nim w spiżarni tylko dlatego by mogli być ze sobą tak blisko jak tylko, by tego chcieli. Nie podobało jej się to, że ten pocałunek miał być ostatni... przynajmniej na razie. Starała się jednak zachować dobrą minę do złej gry.
- Byłoby świetnie, może znajdziemy jakieś grzyby... chociaż nie wiem, czy tu ostatnio padało. - Bo nie wiedziała gdzie jest więc ciężko było jej stwierdzić taką rzecz. - Serio w mojej sypialni są kamery? - Zapytała, bo ją to jednak trochę zaniepokoiło. Co jakby chciała się masturbować poprzedniej nocy i ktoś, by to później oglądął? Obrzydliwe. - W sumie mam Ci kilka rzeczy do opowiedzenia - powiedziała gdy już byli na schodach. - Spać też będziesz w garniaku? - Zapytała zatrzymując się przed drzwiami do pokoju, by na niego jeszcze sobie spojrzeć.


joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Nie wiem jak w ogóle można nie kochać placka po węgiersku. Ale też nie będę oceniać, bo nie mam siły. Ten rok mnie zmęczył, więc końcówkę zamierzam spędzić na gapieniu się w ścianę i okazjonalnym pisaniu postów. Nie będę kwestionować ludzi. To zadanie na styczeń. – Super. – Brzmiało to jak konkretny plan, a jednak Joel był przyzwyczajony do tego, że on i Luna nie robili planów. Głównie dlatego, że po prostu nie wypadało i nie było możliwości na zrobienie tego planu. Składniki by się znalazły. Gdyby nie poleciał na łatwiznę to mógłby zrobić taki gulasz. Miał przepis od Kirby’ego.
- Bardzo prawdopodobne. Nic więcej nie mogę powiedzieć. – Pewnie jak będą stąd wyjeżdżali to znowu przyjadą ludzie, którzy założą Lunie worek na głowę, żeby ją stąd zabrać. Skoro raz ten safe house się nadał i nie został zdemaskowany, to pewnie będą go używać później. A jak Luna się dowie, gdzie to jest to jeszcze komuś wypapla. Pewnie takiej Gai.
Parsknął śmiechem, bo nie miał zielonego pojęcia czym jest talia osy. Zakładał jednak, że to coś co mają raczej kobiety, a nie prostokątni mężczyźni. No chyba, że jesteś Violet Chachki. Wtedy to masz talie osy, wspomaganą gorsetem, ale masz. Joel podejrzewam, że jednak nie znał Violet. Joel to takie nieświadome niczego sweet summer child.
- Czyli nie muszę nikogo podpytywać. – Zażartował, bo pewnie i tak nikogo by nie podpytał. Nie chciałby wzbudzić podejrzeń, że randomowo chodzi po kolegach i ich pyta czy którykolwiek całował się z jakąś klientką. W sumie teraz to był tego ciekawy. Już nawet nie chodziło o Lunę. Po prostu czy inni też łamali regulamin tak jak on to robił? – Na razie zostaną tajemnicą. – Wiedział o czym mówiła, ale mimo wszystko musiał pamiętać o tym, że ten dom miał ją ochronić. Raczej nie miał z nią historii pełnej jej głupich wybryków, ale wolał nie podsuwać jej żadnych pomysłów. Wszyscy byli na razie spokojni wiedząc, że plan, którego częścią teraz byli, zakończy się sukcesem. Wszystko szło zgodnie z planem.
- Podrywałaś mnie? – Zapytał rozbawiony, ale tak trochę ją trollował. W sensie, ogólnie to nie wiedział za bardzo, że go podrywała. Myślał, że po prostu z nim rozmawiała, bo jest jedynym, który się do niej odzywał. Poza tym Joel miał kompleksy i nie myślał o sobie jako o kimś kogo warto podrywać. – Przynajmniej nazwałaś to próbami. – Zauważył, żeby jeszcze trochę jej dogryźć. – Dam ci numer do HR-ów. Prześlesz im fakturę. – No jak już tak bardzo chciała, żeby firma jej płaciła za te ciężkie próby, to on nie będzie dziewczynie odmawiał! Każdy musi jakoś na siebie zarabiać.
- Dlaczego chcesz zbierać grzyby? – No nigdy nie podejrzewałby, że z Luny to taka grzybiara. Joel to się na grzybach nie znał, więc pewnie pozbierałby tylko trujące.
Nie odpowiedział jej od razu. Wiedział, że było to strasznie chujowe, że nawet w swojej sypialni nie mogła się czuć swobodnie. Z drugiej jednak strony, był to dom, który miał ją chronić, więc musieli ją mieć na oku. No nawet nie ją, ale po prostu ewentualne zagrożenie. – Przykro mi. – Zwykła, twierdząca odpowiedź nie przeszła mu przez gardło.
- Co takiego chcesz mi opowiedzieć? – Trochę się nie mógł doczekać, bo jednak zastanawiał się co w jej życiu było takiego, że pomyślała o nim jako o osobie, z którą chce się czymś takim podzielić. – Tak. – Uśmiechnął się i żałował, że wejście do jej sypialni nie było martwym punktem i że nie może jej za bardzo teraz pocałować. – Ludzie z jakiegoś powodu śpią w pidżamach, które przypominają garnitury. - Nachylił się na nią, żeby otworzyć drzwi do sypialni, żeby mogła już tam wejść. Oczywiście podążył za nią. – Nie będę mógł położyć się obok ciebie. – Poinformował ją i nawet było mu szczerze smutno z tego powodu. Zamiast tego przesunął sobie jakiś fotel decydując, że to będzie miejsce jego snu.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Uwaga, będę skracać.

- Nie, nie musisz. Zawsze możesz zapytać mnie to Ci wszystko opowiem - o tym całowaniu ochroniarza, chociaż ona całowała jednego i on też tam był więc nie za bardzo miała co opowiadać. No chyba, że był ciekawy jak to wyglądało z jej perspektywy, spoiler alert podobało jej się, nawet wtedy gdy płakała. Poza tym, nie była powolona, to nie tak, że kręciła ją wizja spotykania się z kimś z kim nie mogła się spotykać. Nie była głupią Julią na balkonie. Była Luną, ona chciała mieć kogoś do kogo po prostu coś poczuje i kto jej się będzie podobał, a że sie przytrafiło, że akurat kimś taki był Joel to już no... trudno. Trzeba było z tym jakoś handlować. - Joel, Joel, Joel - pokręciła głową, ale jednocześnie też się zaśmiała. Okej, trudno nie będzie zwiedzać z nim martwych punktów. Przynajmniej nie dzisiaj.
- A co nie wiedziałeś? - Zapytała marszcząc czoło. - Myślałam, że to oczywiste, ale najwyraźniej słabo u mnie z podrywaniem - zaśmiała się w końcu sama z siebie. Najwyraźniej byłą nieudolna w tym, chociaż no prawie roku jednak trochę zadziałało. Powoli ale do celu. - Bardzo zabawne... - rzuciła marszcząc nos jak się z niej tak tu brzydko nabijał. - Lepiej nie, jeszcze by mnie pozwała Twoja firma do sądu - nic by im to nie dało, bo ojciec miał pewnie większość sędziów w garści i przegraliby tak czy inaczej, ale nie chciałaby mieć sprawy o jakieś molestowanie pracownika w miejscu jego pracy. Czy tam nagabywanie.
- Bo dobre są i zdrowe - odpowiedziała bardzo prosto. - Poza tym są strasznie drogie. Jak się uzbiera ich sporo to można nieźle zarobić. Razem ze znajomymi tak sobie dorabialiśmy kiedyś, wychodziliśmy rano, czasem zarywają lekcje i zbieraliśmy grzyby, które później sprzedawaliśmy handlarzom na targu i wpadało nam trochę hajsu na głupoty - pewnie na szlugi i alkohol. Mała Luna nie mieszkała w pięknej dzielnicy z super rodzinami dookoła. Musiała sobie radzić.
Czuła obrzydzenie i ciary żenady na całym swoim ciele. Nie musiała słyszeć potwierdzenia z jego ust, bo wystarczyło, że nie zaprzeczył. Jak mogli ustawić kamery w tak prywatnym i intymnym miejscu jak jej sypialnia? Gdzie jeszcze? Pod prysznicem? I tak już nie miała nic do ukrycia więc mogli równie dobrze nawet przy toalecie je zamontować. - Nie Twoja wina - powiedziała biorąc głęboki oddech. - Daj znać jak będziesz szedł je sprawdzić, bo wtedy będę musiała akurat się przebrać - no cóż, starała się widzieć jakieś pozytywy w tym wszystkim, chociaż było ciężko.
- Po pierwsze wpadłam na pewien plan, który dotyczy Ciebie i myślę, że powinnam Ci go przedstawić, a po drugie mam z Gaią w głowie pewien projekt i jestem ciekawa Twojego zdania na ten temat - zrobiła mu taki krótki zarys, bo jednak szli właśnie po schodach, więcej mu powie za chwilę.
- Tak wiem, pojebani. Przecież to musi być niewygodne. Mam nadzieję, ze Ty śpisz w samych bokserkach - jezu jak ona się cieszyła, że przynajmniej głos się nie nagrywa na tych kamerach. Tyle dobrego, przynajmniej mogła sobie pogadać takie głupoty. - Wiem - to było smutne, bo jednak bardzo. by tego chciała. Usiadła sobie na środku łóżka patrząc jak on sobie ogarnia fotel. - To jest głupie, przecież się tak nie wyśpisz. To łóżko jest wielkie, nawet byśmy sie nie widzieli z dwóch końców - przecież nie tak, że jakby się położyli pod jedną kołdrą to od razu, by się macali. Chyba. Chuj wie. Luna była wyposzczona i tak, piszę to specjalnie, bo to obrzydliwe słowo. Wiedziała jednak, że nawet nie ma co go namawiać. Rzuciła mu więc jedną ze swoich poduszek, żeby chociaż miał na czym głowę ułożyć. - Ale chyba usiąść obok mnie możesz - poklepała miejsce na skraju łóżka. - Dobra, słuchaj. Moja koleżanka Poppy bierze ślub i chciałam Cię zapytać czy chciałbyś tam ze mną pójść i zanim się nie zgodzisz to powiem, że ona a tam sama swoją ochronę więc nikogo z waszej firmy nie będę musiała zabierać ze sobą i żeby nikt się nie zorientował, że przyszliśmy razem to oficjalnie poszedłbyś jako osoba towarzysząca Gai, wtedy nawet jakby Twoja firma jakimś cudem to sprawdzała to po prostu byłeś tam z Gaią. Ja wezmę ze sobą dziewczynę Gai i wymienimy sie juz na miejscu. - Uważała, ze to był plan idealny. - O ile chcesz oczywiście - dodała pospiesznie, bo nie będzie mu nic narzucać.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
- Będę pamiętał. – Skinął tylko głową. I tak nie miał zamiaru nikogo o to wypytywać. Nie chciał robić z siebie typa, który to robił, albo chociaż o tym myślał. Poza tym naprawdę chciał wierzyć, że jego koledzy z pracy są wiernymi mężami i partnerami i nie wykorzystują naiwności młodej dziewczyny do tego, żeby ją sobie całować w wolnych chwilach. On był od tego. Hehe, żartuje. On to robił, bo chciał. A, że nie powinien to już osobna sprawa, o której nie chciał nawet myśleć.
Zaśmiał się i pokręcił głową. – Nie wiedziałem. – Przyznał nieco niechętnie, bo naturalnie nie chciał, żeby to odebrała tak, że jest słaba w podrywaniu czy coś. Bardziej obwiniałby o to siebie i fakt, że on to jednak nie byłby w stanie rozpoznać flirtowania nawet jakby od tego zależało jego życie. – Jak długo? – Zapytał, bo zaraz się okaże, że podrywała go w sumie od dwóch tygodni. Gorszym scenariuszem byłby ten, w którym wyznałaby, że próbuje go poderwać od pierwszego dnia, w którym rozpoczął pracę zajmując się nią. – Dlaczego mieliby cię pozwać? – Jego firma nie przejmowałaby się pracownikiem, który nawet nie jest człowiekiem z wyższego szczebla. Pewnie by go wylali za to, że narażał dobre imię firmy na szwank.
- Ja tam nie ufam grzybom. – Jeden fałszywy krok i człowiek mógł konać w męczarniach. Nie zaufałby z grzybami nikomu. Może jakiejś restauracji, bo tam to muszą mieć 100% pewności, że rzeczywiście nie serwują trujących grzybów. Takim randomom, którzy zbierają grzyby hobbystycznie? Nigdy w życiu. – Ale dobrze wiedzieć, że na grzybach można się wzbogacić. – Dodał jeszcze w ramach jakiegoś żarciku. Rozumiał czemu tak było. Pewnie ludzie mieli takie same wątpliwości co on. Poza tym zbieranie grzybów potrafiło być monotonnym zadaniem oraz stratą czasu.
- Mam je w telefonie. – Poklepał się po okolicy żeber, bo tam, w kieszeni marynarki, miał schowany telefon. Nie musiał dzięki temu być przykuty do biurka. Mógł w nie zerkać od czasu do czasu, w ramach kontroli. Na wszystko inne były czujniki ruchu. – W razie co w łazience nie masz. – Dodał, bo nawet jej ojciec i ludzie, którzy szykowali to miejsce, byli świadomi tego, że musiała mieć miejsce, gdzie mogłaby mieć chwilę dla siebie. A łazienka była do tego idealnym miejscem.
- Okej. – Skinął głową uznając, że nie będzie dopytywał. I tak już okazywała zainteresowanie tym, żeby mu o tym opowiedzieć, nie będzie dociskał. Powie w swoim czasie.
- Dlaczego? – Zaśmiał się, bo to jednak dziwna rzecz mieć nadzieję, że twój ochroniarz sypia w samych bokserkach. – To jakaś istotna sprawa? – Dopytał jeszcze i przez cały czas był rozbawiony. On nie miał nigdy okazji spać w takiej garniturkowej pidżamce, bo zawsze były drogie i z atłasu, a on nie był atłasowym człowiekiem. Zakładał jednak, że były wygodne skoro były pidżamami. Pidżama musiała być wygodna.
- Wiem, Luna. Ale naprawdę nie jestem tutaj po to, żeby się wysypiać. – Pewnie, że wolałby sobie przespać równiutkie osiem godzin i mieć nieprzerwany sen. Jednak nawet jakby spał w łózku to byłby niewyspany. I chciałabym napisać, że przez to, że musiałby na wpół czuwać. Nie byłaby to jednak prawda. Nie mógłby się wyspać leżąc obok niej wiedząc, że nie powinien jej dotykać czy nawet przytulać. A jednak to byłoby jedyne o czym by myślał.
- Mogę. – Złapał poduszkę i ułożył ją sobie na fotelu i mimo wszystko postanowił nie siadać obok niej. Usiadł na tym fotelu i nawet sobie wyprostował nogi i założył dłonie na brzuch, żeby sprawdzić jak będzie mu się tutaj spało, gdyby rzeczywiście zdecydował się na to, żeby zasnąć. Zaraz jednak skupił się na Lunie, żeby nie pomyślała, że ją lekceważy.
- Bardzo to wszystko przemyślałaś. – Słuchał ją uważnie i z każdym jej słowem coraz wyżej unosił brwi. – Masz jakieś koleżanki, które nie mają ochrony? – Od razu zauważył to, że ma znajomą, która również potrzebuje ochrony. A przynajmniej tak założył, bo kto normalny bierze ochronę na wesele? Absolutnie nikt. – Okej. Niech będzie. – Wątpił, żeby firma chciała sprawdzać co on robił po godzinach, a jeżeli ochrona Luny nie była wymagana na ten dzień, to nikt normalny nie wpadłby na to, żeby proaktywnie sprawdzić sobie Lunę. Nie byli wynajęci dla niej na ten dzień, więc cokolwiek się wydarzy nie będzie odpowiedzialnością firmy. Jedyną osobą, która mogłaby to skontrolować był jej ojciec, ale Joel też wątpił, żeby jej stary miał aż taką obsesję.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna czuła się zażenowana swoją osobą. Musiała byc naprawdę beznadziejna w podrywanie skoro tego nie zauważył. Musiała aż schować twarz w dłoniach, bo to serio było dla niej za dużo. Śmiać jej się chciało, ale starała sie tego nie robić. Nie chciała się śmiać z własnej ułomności, wolała się popłakać, ale tego też nie miała w planach robić. Już wystarczająco dużo razy płakała przy Joelu. - Długo - powiedziała dalej mając twarz zakrytą dłońmi i dopiero jak wzięła głęboki oddech to odsłoniła swoje piękne lico. - Jak jeszcze mogłam jeździć na przednim siedzeniu w aucie - no nie była w stanie mu powiedzieć kiedy dokładnie, bo głupie teksty rzucała pod jego adresem odkąd tylko wyczuła, że on nie ma aż tak wielkiego kija w dupie (nie wierzę, że to piszę, bo kto jak kto, ale Joel?), jak cała reszta jej ochroniarzy i przynajmniej chciał z nią rozmawiać. - Myślę, że od momentu, w którym ustaliliśmy, że nie byłam pierwszą dziewczyną, którą widziałeś w staniku i jak zgodziłeś się mi mówić po imieniu - nic ją tak nie wkurwiało jak bycie PANNĄ DASHWOOD. No dobra nic poza PrOfEsJoNaLiZmEm, ale to dopiero później. Panna Dashwood to powinno być orgin story do wszystkich zakazanych słów jakie ktokolwiek miał mówić w jej kierunku. - Złamaliśmy wtedy kilka punktów regulaminu i pomyślałam, że moglibyśmy złamać jeszcze kilka innych - to było dawno, bardzo dawno. Dwa lata temu dokładnie, jakbyś była ciekawa, ale na pewno u nich tyle nie minęło. Powiedzmy, że u nich minęło mniej czasu. Luna nie chciałaby znów wrócić do tamtych momentów. Może była wtedy bardziej zabawna, ale zdecydowanie wydoroślała przez ten cały czas. Wtedy myślała, że nie może ufać nikomu, kto nie może kupić sobie małej wyspy, a teraz już wiedziała, że ufać może jeszcze mniejszej ilości osób i, że to nie wyspa jest wyznacznikiem, a to czy im na niej zależy czy nie. Dlatego ufała Joelowi i Gai, bo wiedziała, że jej dobro im leży na sercu. Trochę mniej ufała ojcu i bratu, bo w ich przypadku doskonale wiedziała, że bardziej niż jej dobro, na sercu leżało im dobro organizacji. Tak przynajmniej sądziła. - Za próbę nagabywania ich pracownika w jego czasie pracy. Na to są paragrafy. - Nic, by jej nie było, ale są. Jeszcze nie daj boże ktoś by się dowiedział, ze go kiedyś sama pocałowała, to już w ogóle molestowanie.
- Okej - pokiwała głową i już przynajmniej wiedziała, że się może próbować rozbierać za każdym razem jak będzie się gapił w telefon. - A czy ja mogę też dostać swój telefon? - Znała odpowiedź, ale nigdy nie zaszkodzi zapytać. Może się jeszcze zaskoczy... ale miło, a nie tak jak z palcem w dupie przy seksie.
- Wiem, że nie. - To było trochę smutne, że w momencie, w którym był nie mógł się nawet wyspać i to nie z tych dobrych powodów. Miała nadzieję, że przynajmniej noc będzie spokojna i żadne zwierzaki nie będą sie kręcić dookoła domu, żeby nie musiał się zrywać jak alarm zawyje. Oby się chociaż wyspał jak już będzie po wszystkim i będą mogli wrócić do domu.
Luna tylko pokręciła z niedowierzeniem głową i w głowie przeleciał jej gif z Dolores, bo nie podobało jej sie to, że nie chciał obok niej usiąść. Nie skomentowała jednak tego, bo pomyślała, że to co widziała w swojej głowie było wystarczającym komentarzem. - Oczywiście, nie przedstawiłabym Ci nieprzemyślanego planu. Jestem córką gansgera, nauczyłam się, że niektóre sprawy powinno się wyciągać tylko wtedy, gdy wiesz, że masz solidne argumenty, żeby tą sprawę wygrać. Jakbym miała gówniany plan to nie miałabym szans Cię do niego przekonać - tak naprawdę to nie ojciec ją tego nauczył tylko Juliusz Cezar, ale już niech stary ma przypisane jakieś zasługi. - Nooo... Gaia zazwyczaj nie ma, tylko podczas większych eventów. Poppy jest pusta więc może jej się przydaje ktoś kto ją bezpiecznie przeprowadzi na drugą stronę ulicy - nie miała jakoś sporo tych znajomych jak widać. Hał sad. - Serio? - Zgodził się tak szybko, że aż się zdziwiła. Była przekonana, że będzie musiała z nim o tym dyskutować, a tu proszę. - Wspaniale, w takim razie jak odzyskam kontakt ze światem to napisze Gai, że sie zgodziłeś - uśmiechnęła sie zadowolona i już się zaczęła zastanawiać co ona na ten ślub Poppy ma założyć.
Przypomniała sobie, że była jeszcze druga sprawa, o której chciała z nim pogadać. - Chcemy z Gaią otworzyć własny biznes... w sumie to bardziej fundacje, która będzie wspierać dzieci w domach zastępczych. Chciałabym żebyśmy mogły pomagać tym dzieciakom zapewnić im jak najlepszą przyszłość... wiesz żeby mogły iść na wymarzone studia nie musząc być później zamykanym w złotej klatce - w takiej jakiej obecnie tkwiła ona. - Co myślisz? Trochę się martwię, że mogłoby to być dla nas strasznie emocjonalnie ciężkie, ale chyba warto co? - Bała się, że słuchając tych wszystkich smutnych historii biednych dzieci to bedą chciały sobie w końcu strzelić w łeb.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Uniósł brwi w lekkim zdziwieniu. Teraz to w sumie nie wiedział czy ona była słaba w podrywaniu czy on był słaby w czytaniu znaków. Co prawda bardziej obstawiał to drugie, bo jednak no nie oszukujmy się, ale Joel w pracy zachowywał pełen profesjonalizm i nie myślał o tym, żeby flirtować z klientkami. I jak jeszcze flirtowanie ze starszą kobietą było w miarę bezpieczne, bo wiedział, że do niczego nie dojdzie, tak z Luną nie mógł sobie na to pozwolić. I tak z nią nie flirtował, a wyszło jak wyszło.
- To rzeczywiście długo. – Zauważył i jak tylko ukazała na nowo swoją twarz to posłał jej uśmiech, żeby czasem nie czuła się z tym wszystkim źle. Oboje byli po prostu w tym wszystkim beznadziejni.
- No tak. To pamiętam. – Pewnie dlatego, że wtedy wyglądała całkiem inaczej. Żartuje. Pamiętał, bo to było dosyć niezręczne, bo jednak nie powinien oglądać swojej klientki w takiej sytuacji. Pamiętał, bo mimo, że powiedział, że przeprasza to jeszcze chyba sobie wtedy zajrzał. No cóż. Był wtedy świeżo po zerwaniu, więc musiał sobie zerknąć.
- Ja złamałem. – No jej to raczej nie obowiązywały żadne zasady. Nie kojarzył, żeby przekazywano jej jakieś dokumentacje, które musiała podpisywać. On z pewnością nie powinien podglądać klientki w takiej sytuacji. To, że zgodził się, żeby zwracać się do niej po imieniu to też ostatecznie jest coś na co przymknięto by oko. W końcu nawet w korporacjach mogłaś sobie na luzie gadać z ludźmi z wysokich stanowisk używając imienia. Podejścia do tego nie były już takie sztywne. Do tego jeszcze dochodził fakt, że jednak Joel był bardziej do Luny zbliżony wiekiem niż reszta jego kolegów. – Przeceniasz moją wartość dla tej firmy. – Był nic nieznaczącym pionkiem. Jakby Joel zaczął stwarzać problemy to by się go pozbyli i zastąpili kimś innym. Nie było sensu w trzymaniu takiego pracownika. A już na pewno żadna szanująca się firma nie bawiłaby się w pozwy sądowe, wiedząc, że otrzymają za to żałosne pieniądze, albo jak będzie szansa, że przegrają.
- Nie mam pojęcia. Nie mam twojego telefonu. – Nawet nie wiedział, gdzie jest jej telefon. Nie wiedział kto jej go zabrał. Czy był zamknięty gdzieś tutaj w domu, w sejfie, w razie gdyby jednak musiała go użyć, gdyby jej ochroniarz umarł, albo coś? Nikogo nie przygotowano na taką ewentualność. Jakby Joel umarł i rozładowałby się jego telefon, to pewnie Luna musiałaby tu czekać z jego ciałem, aż przybędzie jakiś patrol, albo ktoś zaniepokojony tym, że DeWitt nie daje znaków życia.
- Widzę, że bardzo cenisz sobie swoich przyjaciół. – Zaśmiał się i miał oczywiście na myśli Poppy, którą Luna nazwała pustą. Joel nigdy by tak nie skomentował kogoś kogo uważał za przyjaciela. A jakby miał skomentować to użyłby tego zwrotu w kierunku przyjaciela, a nie jakiejś tam nieznajomej osoby. Wiadomo, znał Lunę, ale jednak ciężko tutaj na razie mówić o jakiejś zażyłej i dojrzałej relacji. Można powiedzieć, ze ich relacja była oparta na zaufaniu, bo jednak musiała mu ufać, a on musiał jej, ale był to inny rodzaj zaufania.
- No, a czemu nie? Wygląda na to, że wszystko przemyślałaś. Jak coś się nie uda to będzie po prostu na ciebie. – Zażartował sobie. Nie wiedział co miałoby się w sumie nie udać. To tylko wesele i to nie takie w stylu Ojca Chrzestnego.
- Nie wiem, Luna. – Odpowiedział po wysłuchaniu jej pomysłu i po tym jak dał sobie chwilkę ciszy na zastanowienie się nad odpowiedzią. – To brzmi jak bardzo dobry pomysł. Robiłybyście coś co pomagałoby kształtować młode umysły. Z drugiej jednak strony, musicie pamiętać o tym jak posrany jest system czegoś takiego. Pomaganie wcale nie jest takie proste. Musisz przemyśleć czy… – Tutaj się zawahał, bo pewnie nie powinien tego mówić, ale w sumie to zaryzykował. – … czy opinia twojego nie wpłynie na wasz biznes. – No jej stary nie miał dobrej opinii. Ludzie raczej nie będą chcieli mieć z nim nic wspólnego. Albo będą brali udział żyjąc w strachu przed nim. Albo Luna i Gaia będą wiecznie pod obserwacją policji i agencji specjalnych, żeby sprawdzić czy ich firma nie jest przykrywką do prania brudnych pieniędzy. – To dosyć skomplikowane, a ja nie jestem żadnym biznesmenem. – Chciałby jej jakos bardziej pomóc, ale niestety nie miał nic co mógłby powiedzieć.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Ja też, może trochę inne zasady, ale wciąż - głównie te obyczajowe i te, które narzucał na nią jej ojciec. Te ostatnie starała się łamać regularnie jeżeli miała taką możliwość, oczywiście nie wtedy, gdy był obok Joel. No i teraz też nie za bardzo miała jak to robić. Ostatnio była grzeczna i być może była to tylko cisza przed burzą. Nie planowała jednak jakiś chorych akcji mając nadzieje, że po tym co się teraz odwalało jej ojciec postanowi dać jej spokój i odwoła ochronę. Oby tak było. Niczego bardziej, by nie chciała niż możliwości normalnego życia, bez ciągłych obserwatorów. - Wcale nie, pomyśl, że Ty tu przyjechałeś, generujesz obecnie swojej firmie spore zyski. Stary mógł tu dać kogokolwiek ze swoich ludzi i miałby to za darmo. - A dał tu Joela ze względu na to, że jemu Dashwood robiła najmniej problemów i najwyraźniej umiał sobie jakoś radzić z jej wybuchami złości. Gorzej jeżeli stary cokolwiek podejrzewał, wtedy trochę przejebane.
- Serio? Musieli go gdzieś schować. Nie rozumiem dlaczego mi zabrali komórkę, skoro tu i tak nie ma pewnie zasięgu - skrzywiła się, to wcale nie tak, że Luna nie potrafiła usiedzieć bez telefonu przez pewien czas. Nie była uzależniona. Tylko po prostu jakoś tak... czuła sie bezpieczniej mając możliwość jakiegoś kontaktu ze światem. - Gaia sie pewnie na mnie wkurwi, że tak nagle zniknęłam. - Bo ojciec raczej się nie bawił w jakieś zacieranie śladów. Nawet gdyby Zimmerman poszla na policję mówić im, że Luna zniknęła to i tak nic, by z tym nie zrobili, bo ojciec miał szefa policji w kieszeni więc nawet nie odnotowaliby przyjścia Gai na posterunek.
- Oczywiście, że cenię. Gaie. Poppy nie jest moją przyjaciółką, ona jest "przyjaciółką" jedną z tych wrzeszczących osób, które bywały w moim domu. - No, ale skoro ją zaprosiła na wesele to dlaczego miałaby tego trochę nie wykorzystać? Dzięki temu będzie mogła przynajmniej spędzić czas z Joelem. - Chamsko Joel, ale niech będzie. Biorę to na klatę. - Pewnie gdyby to nie był Joel tylko Gaia, to teraz by poleciał jeszcze jakiś tekst o cyckach, ale przy Dewittcie jednak się nieco starała opanować z takimi tematami. Pewnie poczułby się nieswojo.
W sumie dobrze, że to powiedział. Na to Luna nie wpadła. Nie myślała o tym, że "sława" jej ojca może mieć na ten ich biznes jakiś wpływ. Co jeżeli miał rację i ludzie nie będą chcieli się wiązać z fundacją, która miała tak bliskie połączenie z gangsterem. - Nie pomyślałam o tym, jakoś nie uwzględniałam ojca w tych planach, ale możesz mieć rację. Ten człowiek zdecydowanie całe moje życie musi utrudniać. - Będzie musiała to wszystko przemyśleć jeszcze raz, ale nie teraz, bo teraz była już trochę zmęczona. - Idę pod prysznic - pewnie też zamierzała tam trochę popłakać, bo co innego można robic pod prysznicem. Trochę siedziała w tej łazience, a gdy wróciła to ułożyła się w łóżku zerkając jeszcze na Joela siedzącego na fotelu. - Dobranoc - powiedziała posyłając mu uśmiech i zagasiła lampkę, którą miała przy łóżku.
Spędzili tam jeszcze dwa dni, które minęło jej o wiele przyjemniej. Szczerze mówiąc to nawet była zdziwiona, że ojciec tak szybko uporał się z "problemami". Jednak nie on przyjechał odebrać Lune, wysłał swoich slugusów, którzy zabrali jej rzeczy. Bolało ją serce, że nie mogła wrócić razem z Joelem, ale niestety ona miała swój prywatny los, na który zawieźli ją ludzie ojca. Kilka godzin później byla juz w Lorne.

2xzt :monkey: :nyx:

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ