opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye była piekielnie szczęśliwa i to wcale nie jest nad wyraz! na wakacjach jej ukochany się jej oświadczył! spełniło się jej największe marzenie. chciała z Jacobem tworzyć prawdziwą rodzinę - jako mąż i zona z gromadką dzieci! Nie posiadała się z radości i oczywiście było to po niej widać. nie jest typem dziewczyny, która chodzi i chwali sie tym na prawo i lewo, jej najbliżsi doskonale tym wiedzieli, ponieważ otrzymali stosowne zdjęcia szczęśliwej pary i oczywiście pierścionka, który dostała od Fitzgeralda. Zakochała sie w nim od razu, w sensie w pierścionku, bo idealnie pasował do niej. Jacoba kochała od wiele lat, niezmiennie mocno, ale i tak jej serce jeszcze bardziej wzrosło. Nie spodziewała się tego, ale cholernie się cieszyła.
Po powrocie z wakacji czuła się wypoczęta, naprawdę bardzo jej się to przydało, jej ukochanemu również, ale co dobre szybko się kończy, więc trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości, do pracy, chociaż bardzo kochała to co robi. Koale to bardzo wyjątkowe zwierzęta, które kiedy zaufają potrafią być cudowne. Fera nie żałowała tego, że zdecydowała się na prace. Jest w tym momencie weterynarzem, ma tutaj praktyki, ale nie ma zamiaru zaniechać opieki nad swoimi futrzanymi maluchami. Oczywiście ta praca nie wyglądała tak kolorowo – czasem przychodziła do dom z ranami czy zadrapaniami, to część tej pracy i ona się z tym liczyła.
Dowiedziała się, że jej przyjaciel wrócił do miasta i nie raczył jej o tym poinformować, więc jak to Beardsley postanowiła pojechać do niego i go odwiedzić. Nie miała zamiaru przyjechać do niego z pustymi rękami, bo tak nie wypadało – ona się potem źle czuła z tym, że nie wzięła nic ze sobą, czasem mogły to być jakieś ciastka czy słone przekąski.
Po przyjeździe do domu wzięła szybki prysznic, przebrała się w świeże ciuchy, bo nie da się ukryć, że trochę od niej waliło zwierzakami, ale nie ma się co dziwić – w końcu z nimi pracuje. Zapakowała do pudełka ciasto, które zrobiła oraz wzięła dobrą whiskey i pojechała do Caspara.
Kiedy była pod drzwiami, zadzwoniła i czekała, aż chłopak jej otworzy.

Caspar Strand
Syn, zakała rodziny, syn martnotrawny — Rodzina Strand
25 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
I dreamed a dream
Of you and me
I dreamed that we
Were young
And in that dream
We sailed the sea
To a land
We loved
Dzięki Bogu Feraye zapowiedziała swoją wizytę z na tyle wielkim wyprzedzeniem, że Caspar po prostu miał czas i siłę się ogarnąć. Co tu dużo mówić – to nie był dzień, kiedy zamierzał mieć gości. Nie zrozumcie mnie źle, on naprawdę uwielbiał zgrywać gospodarza, zwłaszcza wielkich imprez podczas których dzieje się wiele nieprzyzwoitych rzeczy, ale tego dnia akurat planował odpocząć. No, ale skoro już przyjaciółka zapowiedziała się z wizytą, no to wypadało by jednak się na nią przygotować. Przecież nie może być uznany za jakiegoś typka, co tylko imprezuje i mieszka w chlewie!

Caspar zwlekł się z łóżka około godziny dwunastej. Dlaczego tak późno? Czy on sypiał po dwanaście godzin? Nie, po prostu położył się około szóstej rano i dlatego spał do tak późnej godziny, no albo wczesnej, wszystko zależy od tego, jak się spojrzy na sprawę.

Kiedy już wstał, to pierwsze gdzie podreptał to toaleta gdzie się ogarnął, ubrał jakiś dres, a następnie przeszedł do kuchni gdzie zamierzał przygotować sobie jedzenie. Niestety, w kuchni panował tak wielki burdel, że łatwo było zgadnąć iż po skończonej imprezie poszedł od razu spać, a nie kiwnął nawet palcem. Westchnął ciężko, ostatnie o czym marzył na kacu to jakieś popołudniowe ogarnianie syfu. No ale po krótkiej sesji użalania się nad sobą zaczął sprzątać. Zaczął od wyrzucenia pustych puszek, wrzucenia szkła do zmywarki, jak i wyrzuceniu wszelkich butelek. O dziwo, już tak prozaiczna czynność sprawiła, że dom wyglądał o wiele lepiej. Plan był doprowadzić mieszkanie do takiego stanu, że Feraye bez obrzydzenia będzie mogła usiąść na kanapie i napić się czegoś z czystego szkła. Troszeczkę mu na to zeszło, a gdy już był zadowolony z efektu jeszcze raz poszedł się ogarnąć i wyciągnął z lodówki jakiś napój pełen elektrolitów i innych bzdetów. Tak, to był jeden z tych dni, kiedy nagle Caspar sobie przypominał, że jego ciało jest świątynią i powinien podchodzić do siebie z szacunkiem. Szkoda, że wczoraj tak nie myślał. Mkay

Nie wiem skąd wynikał jego geniusz planowania czasowego, ale dosłownie kilka minut później usłyszał dzwonek do drzwi. Czyżby to była jego przyjaciółka? Chłopak jeszcze raz spojrzał na swoje odbicie w lustrze, kiwnął głową na znak, że udało mu się doprowadzić do porządku i podbiegł w stronę drzwi, które otworzył z impetem. Gdy tylko zobaczył przyjaciółkę, jego twarz rozświetlił promienny uśmiech.

-No proszę, któż to się pojawił! – Naprawdę ucieszył się na widok swojej przyjaciółki, nawet jeżeli jej wizyta zmusiła go do szybkiego ogarnięcia mieszkania, co zajęło mu ostatecznie jakieś trzy godziny. Odsunął się na tyle by mogła swobodnie wejść do środka-Mój nowy dom! Fajny, nie?- poprzednio gdy Caspar mieszkał w Australii, mieszkał jeszcze z rodzicami. Wiele się od tamtego czasu zmieniło! Między innymi on sam.


feraye beardsley
ambitny krab
paddington5666
brak multikont
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye miała w zwyczaju zawsze zapowiadać swoje wizyty. Nie lubiła przychodzić do kogoś bez zapowiedzi, no dobra wyjątkiem była Rosie oraz jej siostra, do której lubiła wpadać bez zapowiedzi i denerwować swojego szwagra. Uwielbiała go wkurzać, takie małe hobby. Do innych jednak zawsze wpadała, kiedy ci okazali taką chęć. Nie lubiła być niezapowiedzianym gościem, chociaż pewnie, gdyby Caspar jej powiedział, że nie chce jej widzieć, bo coś tam to nie wzięłaby tego do siebie i tylko mu powiedziała, ze niedługo do niego przyjdzie. W końcu nikt nie powiedział, że Feraye zawsze stosuje te same standardy do wszystkich odwiedzin, prawda? Nie można, bo byłoby nudno.
W pewnym momencie swojego życia Feraye poczuła się złapana w potrzask, ponieważ czuła coś do dwóch chłopaków, był to właśnie jej przyjaciela oraz Jacob Fitzgerald. Nie wiedziała jak ma sobie poradzić z tymi uczuciami, czuła się ogromnie skołowana, bo pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji, jednak bardzo szybko jej obawy zasiały rozwiane. Jacob zajął całe jej serce i to trwa nadal, a nie wiele osób wierzyło, że ich związek przetrwa, a tu proszę!
- Ja – cała w swojej cudownej okazałości - zaśmiała się Beardsley wchodząc do środka i od razu się zaczęła rozglądać.
Musiała przyznać, że dom prezentował się naprawdę dobrze. Zastanawiała się czy kiedyś ona i jej ukochany zamieszkają w takim domu? Czy kiedy pojawi się w ich związku maluch to będą mogli się przeprowadzić do większego lokum, gdzie będą mogli być jeszcze bardziej szczęśliwi? Nie jest to coś co musi się wydarzyć, po prostu plany na przyszłość, które może się ziszczą, a może nie. Nie jest to wymóg. Jest bardzo szczęśliwa w tym momencie, ale to chyba normalne, że robi jakieś plany, prawda? Nie ma zamiaru również robić nic za plecami swojego ukochanego.
- Bardzo fajny, ale nie za duży jak na jednego człowieka? - zapytała dając kuksańca w bok Strandowi.

Caspar Strand
ODPOWIEDZ