adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Z łatwością mógłby go znienawidzić; jeśli nie wcześniej, to po kilku następnych minutach na pewno, choć jeszcze nie dopuszczał do siebie tego, co miało nadejść. Wiedząc, że zgodziłby się bez względu na okoliczności (choć towarzyszące im warunki odebrały mu możliwość posiadania zdania; być może już wtedy, kiedy oplatał walterową dłoń w splot własnej i nasiąkał drżeniem zbyt wielu godzin wyrzeczeń i poświęceń, wiedział, jakie słowa padną, jakie polecenia i oczekiwania zaświecą się w jego oczach), odczuł pogardę dla śmiechu, którego nie słyszał od dawna, za którym tęsknił, którego ujrzenia bał się wcześniej — kiedy miał przypadkiem przekonać się, że adresowany jest już do kogoś innego, że to nie tylko on potrafi skłonić go do tak czystej i dźwięcznej beztroski.
Pomyślał, że to tylko manipulacja, a odbijające się w oczach Goldsteina znamiona politowania (ale może nie były wymierzone w niego, może tyczyły się ich obu) mogły posłużyć za potwierdzenie. Był rozdarty, zawieszony gdzieś między gniewem i próbą odpuszczenia; mógł odpowiedzieć mu uśmiechem, chciał odpowiedzieć mu uśmiechem i wmówić sobie, że duma nie jest mu potrzebna, nie przy Walterze, że mógłby mu pozwolić na to wszystko, bo kiedyś mu ufał. Ale zadra czająca się w jego sercu nie pozwoliłaby mu na tak prosty akt naiwności; skoro jednak nie mógł (nie chciał) odedrzeć Waltera z fałszywej sympatii, skierował swój gniew na osobę, której wcześniej, nie z powodu strachu, a może szacunku, odmawiał udzielania jakichkolwiek pouczeń.
Tak więc pomiędzy cudzym upomnieniem w kwestii regulaminu (Benjamin najpierw tylko prychnął, wątpiąc, że ktokolwiek w całym szpitalu zna zapisy w s z y s t k i c h regulaminów lepiej od niego), a próbą Wainwrighta zmuszenia go do działania, Ben bez konfuzji wydobył z siebie ciąg pretensji; czy Goldstein naprawdę chciałby usłyszeć, do jakich naruszeń doprowadza na samej izbie przyjęć? czy zamierza poruszyć w końcu temat nieścisłości w zapisach z przeprowadzonej operacji? czy byłby w stanie przypomnieć sobie punkt dwudziesty podpunktu o traktowaniu pacjentów i inny, z tej samej puli, o nietraktowaniu pielęgniarek?
Powinno — powtórzył wreszcie za Walterem, wypowiadając ów słowo niczym rozwydrzone, niezadowolone dziecko; skierował spojrzenie na jego dłonie i westchnął boleśnie, odwracając się od niepotrzebnej publiki plecami; może jednak byłoby lepiej, gdyby byli już z Walterem sami, nawet jeśli nad ciałem, które mogło przemienić się w zwyczajne i nieszczególne zwłoki.
To było dawno temu — zaprotestował, niezdolny do wypowiedzenia jakichkolwiek innych słów; ból znów szarpnął jego ciałem, a on prędko i — posłusznie — odstawiając najpierw na ziemi wszystko to, co ściskał w ramionach, zaczął ubierać rękawice. Niezgrabnie, nieprofesjonalnie, mimo że wiedział, w jaki sposób powinno się je naciągać; egoistycznie nie martwił się ani o pacjenta, ani możliwą, nadciągającą próbą morderstwa — przejmował się jedynie tym, że Walter tak mądrze dobierał słowa i bawił się tym, co dla Benjamina było ważne. Chciał wierzyć, że kryje się w tym prawda (bo w końcu zachował dla siebie te wspomnienia, nie wyrzucił ich, nie pozbył się ich brzmienia), ale doskonale znał przecież te wszystkie manipulatorskie techniki, strategie wybierane przez zastępy adwokatów i prawników.
Może musiał skupić się na prawdzie odkrywanej w sądowych salach, w sporach ludzi pozbawionych skrupułów, nieczułości skrytej w ludzkim uporze; musiał, by skupić się na ratowaniu czyjegoś życia, bez ciągłego myślenia o Walterze, bez choćby jednego drżenia ciała.
Ale mimo to spojrzał na niego z całym tym żalem wymalowanym na twarzy; dłonie trzymał tak, jak podejrzał u lekarzy, i jak kiedyś, w oddalonym o cały wszechświat życiu, uczono go, jak zachować sterylność w niebezpiecznych warunkach. — Nie potrafię o tym myśleć. Że może umrzeć — powiedział beznamiętnie, obojętnie, płasko; prawniczy chłód wdarł się nie tam, gdzie powinien.

neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Pomyślał, że jednak nie tęskni.
Za konsternacją przeciągniętą ćmiącym bólem przez skronie, w tych licznych chwilach, kiedy umysł z całym nakładem sił próbował rozwikłać, co tym razem czai się za niejednoznacznym tonem albo przeciągającą się ciszą doczepioną do benjaminowej sylwetki. Nie tęsknił za brakiem poczucia czasu, który czasem był zbyt ważny, zbyt pędzący we wszystkie złe kierunki, by dawać ponieść się niepotrzebnym, infantylnym nieco upomnieniom (na przykład słownym wytłuszczaniem zapisów szpitalnego regulaminu, kiedy ten był ostatnim z ich wielu problemów). Nie tęsknił także za impulsywnością i nie tęsknił za pohamowaniem w okazywaniu najtrywialniejszych emocji. Przede wszystkim jednak nie tęsknił za własną niecierpliwością, kiedy czasem, w tych kilku szarpiących nerwy momentach, ulegał ów emfatycznej manierze uzewnętrzniania wszystkich lekkomyślnych spostrzeżeń; kiedy teraz, słysząc “to było dawno temu” odrzec chciał: masz rację, zapomniałem, że dla ciebie seks z nowo poznaną osobą jest nużąco powszedni. A może tęsknił i nie tęsknił jednocześnie, może żałował i nie żałował, męczył i nie męczył się zapewne ich ostatnią — poniekąd — wspólną chwilą spędzoną pośrodku szybu szpitalnej windy. Bo przecież potrafił szczerze się uśmiechnąć — kiedy Benjamin odrzucił od siebie jedyne słowa, w których Walter bez pretensji i zniechęcenia zawarł ich przeszłość, a także teraz, kiedy nieumiejętnie wciągał na siebie lekarskie rękawice, chociaż tak bardzo do niego nie pasowały (po chwili stwierdził, że jednak pasują).
Goldsteinowy głos, napędzany już i tak podenerwowaniem i niepewnością, zadrżał, kiedy jasnowłosy mężczyzna pochwycił między trzy palce chirurgiczne ostrze; mówił akurat, że w zadośćuczynieniu Wainwright zasponsoruje ich nadchodzące w tym tygodniu kolacje, które Walter zredukował do samotnych, z nieco innym rozbawieniem od tego, którym zwykł darzyć blondyna. Mogę zapłacić za twoje, ale za nic w świecie z tobą nie zjem, oznajmił, chwilę przed tym, kiedy stanowczo dopowiedział: niech wszyscy stąd pójdą, czekajcie w gotowości niedaleko windy — zawołamy was w razie problemów.
A kiedy Benjamin oznajmił mu, że nie potrafi zrozumieć powagi sytuacji, Walter początkowo wypuścił jedynie pociągłą dawkę głębokiego oddechu ze swoich płuc. — To dobrze. Nie myśl o nim nawet jak o osobie, tak będzie łatwiej — przyznał ze spokojem. Nie proponował mu jednak nic w zamian — żadnego substytutu za człowieka, w którego skórę ma wbić połyskujące ostrze; to bowiem musiałoby zawierać sobie absurdalność wspólnie przeprowadzanego doświadczenia; kuriozalnego spędzania czasu, którego wcale nie powinni i nie mieli dzielić z własnego życzenia. — Zrób nacięcie; z tego punktu, do tego, w miejscu tego wgłębienia. Widzisz je? Łatwiej będzie, kiedy wyczujesz je palcem — poinstruował miękkim spokojem zaczepionym w ton głosu i koniuszki palców, rysujące niewidzialne kropki na tchawicy nieprzytomnego mężczyzny. Nachylali się nad nim obaj, a obłożone niebieskim lateksem dłonie, podobnie do benjaminowych, choć wciągające rękawiczki szybciej i zgrabniej, sięgały teraz za przezroczystą, wąską rurkę, która za moment miała zaniknąć w połowie w cudzym gardle. — Na siedem i pół centymetra. Nie musi być idealnie. Łatwiej będzie, kiedy złapiesz skalpel dalej od ostrza i będziesz trzymać go opuszkami, bez dociskania do niego reszty dłoni. Serdecznym palcem możesz przytrzymać końcówkę.
sad ghost club
skamieniały dinozaur
adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Nie pamiętał ciał zmożonych chorobą, wykwitu gorączki, łez i bólu; afrykańskie wspomnienia pozostały gdzieś w przeszłości, a bardziej od nich pamiętał tylko ten dzień, który spędzili z Walterem w zaciszu jego dawnego mieszkania; opowiadał mu wtedy tylko dlatego, by go przy sobie zachować, sądząc, że musi sięgać wyłącznie po te intrygujące fragmenty. Ale nie wiedział jak to wtedy było, bo tamto życie się po prostu pewnego dnia rozpłynęło — pamiętał tylko, że bał się chorych i odpowiedzialności składanej w jego dłonie.
W taki sposób? — zapytał jeszcze ze spokojem, chociaż oziębłość mijała, przywracając te uczucia, z którymi przed kilkoma dniami wzbudził sensację w szpitalu. Myślał o Judith, o wykonywanych zastrzykach i instrukcjach lekarzy i pielęgniarek; myślał o tym, jakie to łatwe i proste — dostrzec, że nawet teraz, po tym wszystkim, robi to wszystko wyłącznie dla Waltera. Zastanawiał się (nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni), czy Wainwright wie, jak wielką ma nad nim władzę; chociaż kłamał wszystkim dookoła, że wyleczył się już z tego związku, że upłynęło wystarczająco wiele czasu, by wdusił w siebie obojętność, nie potrafił tak po prostu p r z e s t a ć. Kiedy ruchem dłoni, ułożonej nad odpowiednim miejscem, wskazał Walterowi sposób, w jaki sądził że ma wykonać nacięcie, z cieniem rozpaczy zaczął myśleć o tym, że gdyby znalazł się tutaj z kimkolwiek innym, nie podjąłby się tak absurdalnej, niedorzecznej czynności. Bo przecież, wysuwając się zza kurtyny tej całej nienawiści i kłamstw, miał o nim myśleć już zawsze; tęsknić i nie rozumieć, żałować, myśleć, myśleć, myśleć. — Nie mogę — szepnął ze wstydem, nie dziwiąc się, że Walter go nie chciał; był w końcu tchórzem, oszustem, co udowadniała mu nie tylko ta sytuacja, ale wszystkie te inne sprawy, przez które nocami nie potrafił zmrużyć oczu. Ale podniósł na niego spojrzenie, zadrżał na całym ciele tylko raz i jednak, tylko dzięki Walterowi, był w stanie dość mechanicznie wykonać wszystko to, o co go poproszono; wsłuchiwał się w słowa i starał nie myśleć o tym, jak wiele może mieć to dla niego, dla nich, konsekwencje.
I nagle było po wszystkim.
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Bezwładne ciało o nieprzytomnej, śpiącej twarzy, którą każdy z nich już dwa dni później odrzucić miał w zapomnienie (zachowując jedynie słowa i błysk ostrza rozcinającego skórę), precyzyjnie ułożyło się na noszach, na które wsunął ją zastęp lekarzy. Winda odzyskując swą płynność w ruchach, już niesparaliżowana, ukazała im drogę ucieczki, której obaj poszukiwali od kilku minut; może od samego początku. — Widzisz? Dałeś radę — wyłożył jeszcze spomiędzy ust, zanim kroki oddaliły go od dzisiejszej dawki przekleństwa. Goldstein zaśmiał się nerwowo i zabronił opuszczać szpitalne ściany jeszcze przez kilka minut; najlepiej będzie od razu spisać raport, stwierdził, a Walter niechętnie, choć bez protestów, się z nim zgodził. Pacjent zdolny już do wsuwania w płuca powietrza, i tak był w stanie ogromnego ryzyka, a za to ktoś zmuszony był odebrać całą odpowiedzialność; nikt nawet nie zapytał, czy Benjamin się z tym zgadza. A jednak zamarł w pół kroku, kiedy idąc na odległych tyłach zmierzających na salę operacyjną medyków, wciąż za plecami migotał mu obraz Hargrove’a. — Wszystko w porządku? Poradzisz sobie? — zapytał przez ramię, żałując, że samymi myślami nie mógł przywołać w to miejsce Othello; ustalili przecież, że to on będzie biec mu na ratunek, choć Walter wolał wierzyć, że blondyn takowego wcale nie potrzebuje. — Naprawdę dobrze ci poszło — dodał nieco ściszonym tonem głosu, wiedząc, że nie potrzebował tego wszystkiego; jego zainteresowania i troski, ofert pomocy, która nie mogłaby przynieść nic dobrego. Był także boleśnie świadom, że Benjamin posiadał od tego szereg innych, już bliższych mu od Waltera osób, potrafiących napełnić go spokojem zapewne dużo skuteczniej, niż Wainwright kiedykolwiek dawał radę. A jednak przez tę krótką chwilę był tu d l a n i e g o, bo i Hargrove wcześniej poświęcił mu swój czas, bo wykonał coś, do czego nikt wcale nie mógł go zmusić — co tylko wyklarowało dotychczas dręczące walterowe myśli wahania; wiedział, że nie może dłużej kroczyć przez szpitalne korytarze w ten sposób, że nie może żyć z blondynem w ów dysfunkcyjnym układzie; a więc jeszcze przed wkroczeniem do samochodu, kilkadziesiąt minut później, oddzwonił pod odpowiedni numer i potwierdził, że owszem, jeszcze przed świętami przyleci.


koniec
sad ghost club
skamieniały dinozaur
ODPOWIEDZ