manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach

- ... właśnie dlatego nie mogę zejść z ceny. Przy zaproponowanej przez was kwocie byłbym stratny. Chyba że bralibyście ode mnie jeszcze większą ilość. Powiedzmy... dwa razy tyle - mężczyzna niepewnie zerknął na swoją towarzyszkę. Doskonale wiedział, kim była i dla kogo pracowała, nie chciał więc za bardzo przesadzić. Nie był przecież żadnym baronem narkotykowym, tylko (nie)skromnym hurtownikiem z Cairns zajmującym się obrotem wysokoprocentowym alkoholem, dla którego klub Shadow stanowiłby idealne miejsce zbytu.
Dlaczego więc nie rozmawiali tam?
A dlaczego mieliby to robić? W Lorne Bay było kilka ładnych i odpowiednio eleganckich miejsc, w których można było omówić warunki zawarcia nowej, biznesowej umowy, a jeśli jeszcze roztaczał się z nich całkiem przyjemny widok... Nie to, żeby Makayla przywiązywała do tego jakieś znaczenie; wiedziała jednak, że zupełnie inaczej jest w przypadku jej rozmówcy.
- Całe moje nieszczęście polega na tym, że mam do ciebie słabość, a pan Hawthorne - do twojej brandy - pozwoliła sobie na delikatne uniesienie jednego z kącika warg, po czym upiła niewielki łyk czerwonego wina ze swojego kieliszka i ukroiła niewielki kawałek swojego steka. - Jutro z nim porozmawiam. Najpóźniej w poniedziałek dam ci ostateczną odpowiedź.
Mogła dać ją w zasadzie już teraz, klub byłoby na to stać, ale mimo wszystko i tak wolała porozmawiać wcześniej ze swoim szefem. Musieliby powiększyć nieco przestrzeń magazynową, wydawać więcej podczas transakcji, ale kalkulator w jej głowie wyliczył już, że zaoszczędzą na transporcie oraz cenie jednostkowej butelki, wyjdą więc na plus.
Trunek wybrany przez kontrahenta nie byłby może czymś, na co zdecydowałaby się sama, skoro jednak nie oponowała, gdy na początku spotkania to on podjął się wertowania karty win, to teraz nie zamierzała podważać jego wyboru. Nie wypadało. Zresztą, nie zamierzała dziś (teraz) zbyt wiele pić. Ot, planowała jedynie pobudzić nieco swoje kubki smakowe oraz wprawić się w przyjemny nastrój, by po spotkaniu wrócić do pracy i z nieskrywaną przyjemnością zatopić usta w czymś znacznie mocniejszym.
- Przepraszam... - zaczepiła młodą kelnerkę przechodzącą obok ich stolika. - Prosiłam o wołowinę well done. To z pewnością nie jest well done.
Obróciła nieco swój talerz, by pokazać, w czym, jej zdaniem, leżał problem. Poważny problem. Dla niej mięso wiąż było zbyt surowe. Niejadalne.

bright starr
sous chef — beach restaurant
27 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
you are the knife i turn inside myself
Kiedy był młody młodszy, Bright miał w sobie jeszcze tę krztynę naiwnej ciekawości, jaka nakazywała mu łypać zza kuchennego winkla, barowego kontuaru, albo sponad ramienia bardziej doświadczonych pracowników restauracji z trudną do ukrycia ekscytacją ilekroć tylko na głównej sali pojawiał się jakiś co-ciekawszy, bardziej nietypowy gość. Raz na jakiś czas los podrzucił im jakiegoś celebrytę albo polityka. Czasem trafił się ktoś ze świata sztuki (najczęściej o skomplikowanym nazwisku i równie trudnym do zaspokojenia, kulinarnym guście). Od święta przywiało też paru krytyków kulinarnych - niektórych o przychylnym nastawieniu, innych - już nie za bardzo.
No, i oczywiście była jeszcze mafia. Gdyby go spytać, Starr przyznałby (choć dopiero po paru głębszych, i nieszczególnie chętnie), że w okresie, w którym dopiero uczył się fachu, miał do tego typu wizyt dość sensacyjny stosunek. Pamiętał jeszcze, jak z kilkoma innymi żółtodziobami obstawiali, przy którym ze stolików rozmawia się o prawie, a przy którym o bezprawiu, i nad którą z zaserwowanych przybyłym potraw dochodzi właśnie do niespecjalnie legalnych transakcji. Każdy, kto miał parę względnie sprawnych oczu i przynajmniej częściową zdolność do krytycznego myślenia wiedział wszak, że nie każda hurtownia tyczy się części do traktorów używanych potem w Carnelian Land, artykułów elektronicznych albo produktów kosmetycznych.

Ale tamte czasy, Starr miał już dawno za sobą. Dziś, z więcej niż jednego powodu, rzadko zdarzało mu się w ogóle unosić głowę znad obowiązków, i jeszcze rzadziej skanować wzrokiem zgromadzone w Beach Restaurant sylwetki. Nie wiedział, kto musiałby zjawić się w progu lokalu aby, po kilku odbytych już w tym tygodniu, kilkunastogodzinnych zmianach, wzbudzić w nim jakąś silniejszą emocję czy głębszą refleksję. I może było coś smutnego w tym, że Starr zdawał się tracić przyświecającą mu niegdyś pasję, ale odkąd jego głównym celem stał się nie jakikolwiek rozwój, a dosłowne utrzymywanie przy życiu jednej z nielicznych osób, na jakich jeszcze mu jakkolwiek zależało, trudno było mu się dziwić, że ma na głowie większe problemy.

To więc, kto zjawił się dzisiaj przy jednym z najlepiej usytuowanych stolików, o czym rozmawiał nad jego blatem, i z jaką pretensją zaczepiał przed chwilą jedną z młodziutkich, spłoszonych kelnerek, wpadło w orbitę brightowej uwagi dopiero kiedy dziewczyna wpadła do kuchni, z wypiekami na policzkach i talerzem obłożonym ledwie co nadkrojonym stekiem w drżącej dłoni.

Kilka chwil później, Bright wycierał dłonie wyjątkowo nie w rąbek fartucha, a w papierowy ręcznik. Nie minęło parę następnych, gdy znalazł się przy wspomnianym przez kelnerkę (miała na imię Sophia, nie-Sophie, i Starr pewnie rozważyłby wylądowanie z nią w łóżku gdyby miał pewność, że dziewczyna jest w ogóle legalna), i zamarł, momentalnie poczuwszy się tak, jakby ktoś kopnął go kolanem w żołądek (albo potrącił samochodem?), wypychając mu z płuc całe obecne tam jeszcze przed momentem powietrze.
Nie zadrżał mu jednak ani głos, ani powieka. Odchrząknął wymownie, ściągając ku sobie uwagę brunetki.
- Dobry wieczór - Zaczął tonem sugerującym, że o ile ten wieczór był kiedykolwiek dobry, to z dużym prawdopodobieństwem za chwilę już taki nie będzie. - Jedna z naszych pracownic powiadomiła mi, że coś pani... - Nie pasuje. Bright przełknął. Ciężko - Że zaserwowana pani wołowina... - Chryste, nienawidził tego. Problem polegał jednak na tym, że musiał za coś zapłacić nie tylko własny czynsz i ten jego babci, ale i większość kosztów opieki nad Faith. Nie mógł więc pozwolić sobie na powiedzenie kobiecie wszystkiego, co cisnęło mu się na wargi. No, przynajmniej nie tak od razu - Nie przypadła pani do gustu?

Makayla Wyatt

ambitny krab
harper, czemu?
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Sophia, Sophie... Szczerze mówiąc, Makayla nawet nie zwróciła uwagi na imię kelnerki. Inaczej - zwróciła na nie uwagę, było wszak umieszczone na imiennej tabliczce doczepionej do służbowego uniformu, jednak nie zapamiętała go. Nie zamierzała zwracać się do niej w ten sposób, tak bezpośrednio. Nie planowała również mówić jej per "ty". Ot, przyzwoitość nakazywała inne traktowanie. Nie była wszak w barze, tylko w porządnej restauracji, z personelem, który odpowiednio zareaguje na wszelkie oczekiwania gości.
Nie zamierzała się awanturować. Co to, to nie. Po prostu zwróciła uwagę na to, iż porcja mięsa, jaką otrzymała, nie do końca odpowiadała jaj wyobrażeniom oraz z pewnością niespecjalnie podpasowałaby jej kubkom smakowym, licząc przy tym po prostu na przygotowanie nowej porcji, tym razem zgodnej z jej wymaganiami. Rozmowa z kimś z kuchni zdecydowanie nie była jej celem, skoro jednak ktoś taki pojawił się przy jej stoliku, chętnie wymieni się spostrzeżeniami związanymi z gastronomią.
- Dobry wieczór - odparła tym samym, podnosząc jednocześnie wzrok. To spojrzenie... Była niemal pewna, iż widziała go już wcześniej, jednak niekoniecznie potrafiła dopasować teraz twarz do konkretnego miejsca, wyszła więc z założenia, że spotkała go właśnie tu, w tej restauracji.
Czy powinna go kojarzyć? Prawdopodobnie tak. Jakiś czas temu, krótką chwilę po pewnym zdarzeniu drogowym z jej udziałem (oraz za jej winą), mogła mieć pewne problemy z rozpoznaniem niektórych osób. Ha! Dziwnym byłoby, gdyby kojarzyła cokolwiek zaraz po spowodowaniu wypadku oraz badaniu alkomatem. Tamtego dnia chyba nie do końca wiedziała, co się stało. Czy prowadziła będąc pod wpływem alkoholu? Zdecydowanie tak. Zatrzymała swoje auto na ulicznej latarni. To fakt. Latarnia była jedna. Nie dwie, jak jej się pierwotnie wydawało. Jej pierwszą ofiarą nie był słup. Była nią młoda dziewczyna, której Wyatt mogła nie pamiętać. Mogła jej nie widzieć.
Pamiętałaby. Widziałaby ją. Gdyby była wtedy trzeźwa.
Nie była.
To nie tak, że wyparła z pamięci wszystkie osoby uczestniczące w procesie. Ona po prostu nie skupiała się wtedy na ludziach, podobnie, jak dziś, nie mogła więc chyba kojarzyć tych wszystkich, z którymi przecięła się jej sądowa droga.
- Tak, stan jej wysmażenia nie do końca odpowiadał temu, czego oczekiwałam po waszej karcie dań - odparła po chwili. - Gdybym chciała jeść surowe mięso, prawdopodobnie zamówiłabym tatara - pozwoliła sobie na docinek. Kawałek mięsa, jaki uprzednio jej zaserwowano, z pewnością nie był surowy, z czego ona sama zdawała sobie sprawę, ubarwiając nieco swoją opowieść, jednak... To wciąż nie było to, czego chciała.
- Jest pan szefem kuchni?
Delikatnym gestem dłoni dała znać swojemu kontrahentowi, by nie wtrącał się do tej krótkiej, w jej mniemaniu, pogawędki. To przecież nie powinno zbyt długo potrwać.

bright starr
sous chef — beach restaurant
27 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
you are the knife i turn inside myself
Bright natychmiast założyłby, że brunetką - ignorującą teoretycznie drobny, ale wyraźny druczek na plakietce przytroczonej do kelnerskiego ubrania - bynajmniej nie kieruje etykieta czy klasa, co po prostu typowa zamożnym osobom wyniosłość i ignorancja. W jego, bądź co bądź dość ograniczonym, spojrzeniu na świat, każdy, kto nie musiał permanentnie zaprzątać sobie głowy tym, w jaki sposób zapłaci czynsz i rachunki, zdoławszy jeszcze nakarmić przy tym tak siebie, jak i polegające na nim osoby, natychmiast stawał się adwersarzem, co z kolei sprawiało, że Bright podchodził do ludzi z wyższych sfer nieufnie, jeśli nie wrogo. Przez myśl nie przeszłoby mu zatem, że Makaylą rządzą teraz maniery. Ot, od razu stwierdziłby, że kobieta zachowuje się tak, jak na jej miejscu zachowałaby się każda inna snobka.
Ale nie o tym teraz mowa - Starr miał, mimo wszystko, na tyle oleju w głowie, aby swoim uczuciom i poglądom nie pozwalać rządzić sobą w pracy (o ile chciał ją utrzymać - a przecież życiowa sytuacja nie dawała mu innego wyboru). W końcu dziewięćdziesiąt procent (jeśli nie więcej) szykowanych przezeń potraw koniec końców i tak trafiało pod nóż i widelec takich właśnie osób. Uprzywilejowanych.
Tylko, że Makayla Wyatt oczywiście nie była pierwszym lepszym klientem, którego obecność na sali wzbudziłaby w szatynie przypływ kilkuminutowej frustracji, ustępującej natychmiast pod wpływem działania zdrowego rozsądku, i w obliczu natłoku pracowniczych obowiązków. Makayla Wyatt była przyczyną, dla której Starr w ogóle nadal tkwił w Beach Restaurant, zamiast kończyć staż w bardziej prestiżowych, bardziej rozwijających restauracjach poza mikrokosmosem Lorne i Cairns. Makayla Wyatt - tak przynajmniej było mu łatwiej stwierdzać, zamiast brać pełną odpowiedzialność za podejmowane przez siebie w ostatnim czasie decyzje - przyczyniła się do jego największej, życiowej tragedii, i tego, że wszystkie jego młodzieńcze, naiwne może plany, rozpadły się jednego dnia niczym domek z kart.
Kiedyś, mimo trudnych realiów, Bright potrafił marzyć. Dzisiaj umiał się tylko martwić.
I, szczerze mówiąc, niewystarczająco wysmażona wołowina była, w skali jego codziennych rozterek, problemem doprawdy śmiesznego kalibru.
- Rozumiem - Powiedział, chociaż nie, nie rozumiał. Podobnie jak tego, jaki człowiek wsiada za kierownicę po wlaniu w siebie takiej ilości alkoholu jak brunetka tamtej nocy. Chrząknął. Jeśli istniała jeszcze szansa na pokojowe załatwienie problemu, prysła niczym bańka mydlana w chwili, w której klientka dopiekła Brightowi uszczypliwym komentarzem. Teraz Bright powinien był przeprosić, zaproponować natychmiastową podmianę dania na inne, i zaserwować Makayli coś, co usatysfakcjonowałoby jej gusta. Przede wszystkim: nie powinien kłamać na temat swojej pozycji w panującej w restauracji hierarchii. Chłopak poczuł jednak, jak puszczone wzdłuż ciała dłonie same zaciskają mu się w pięści, a wargi rozwierają w zapowiedzi łgarstwa - Tak, jestem szefem kuchni - Pożałował tego stwierdzenia w chwili, w której wybrzmiała ostatnia sylaba, ale nie było już odwrotu - Proszę mi powiedzieć jakiej rekompensaty pani oczekuje.
Gdyby wypowiedział te słowa innym, łagodniejszym tonem, i okrasił je uprzejmym uśmiechem, być może jeszcze jakoś by przeszły. Dwudziestosiedmiolatek patrzył jednak na Makaylę z ostentacyjnym, konfrontacyjnym błyskiem w oczach, jak pies spuszczony ze smyczy, bez kagańca i bez nadzoru.


Makayla Wyatt
ambitny krab
harper, czemu?
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Nie sposób było nie zgodzić się z jego tokiem myślenia. Wyniosłość, ignorancja, daleko idąca buta - te cechy zdecydowanie nie stały w sprzeczności z jej charakterem oraz zachowaniem. Wszystko to wynikało ze sposobu życia, jaki przyjęła kilka lat temu. Przeszła na ciemną stronę mocy. Pracowała dla człowieka, którego inni szanowali, obawiali się, którego reputacja znacznie wyprzedzała jego samego. Niewłaściwe skreślić. A ona? Ona twardą ręką dbała o jego interesy, cieszyła się jego zaufaniem, nie miała więc powodu, by kierować się w życiu fałszywą skromnością. Nie musiała myśleć o tym, czy za tydzień, dwa lub miesiąc mogłaby nagle stracić pracę i zarazem jedyne źródło dochodów oraz - jak widać na załączonym obrazku - ani trochę nie przejmowała się pewnymi ograniczeniami, jakie nakładał na nią incydent sprzed lat.
Okazane zrozumienie, być może faktycznie mocno pokazowe, chyba nieco ją usatysfakcjonowało. Lubiła, gdy jej zdanie było na wierzchu, nawet jeśli było ono wymuszone przez delikatnie przypomnienie rozmówcy jego miejsca w szeregu. Czy Wyatt czerpała z tego satysfakcję? Zdecydowanie tak.
Czy człowiek może zmienić się aż tak bardzo, by z całkiem normalnej kobiety przeistoczyć się w osobę niemalże pozbawioną duszy oraz wszelkich wyrzutów sumienia?
Najwyraźniej wszystko zależy od ceny, a w jej świecie każdy takową posiadał.
- Nie potrzebuję rekompensaty. Liczę tylko na otrzymanie zamówienia zgodnego z moimi oczekiwaniami. To chyba nie powinno stanowić problemu, prawda?
Naprawdę nie chciała wciągać w tę wymianę zdań managera lokalu. Sama trudniła się tym fachem (choć oczywiście miejsce jej pracy było zgoła odmienne od miejsca, w którym obecnie się znajdowali) i gdyby któryś z jej pracowników nie potrafił załatwić jakiejś sprawy na sali, prawdopodobnie poleciałaby mu po premii. To dlatego liczyła na to, że jednak szef kuchni przytaknie, uda się do swojego królestwa i przygotuje dla niej to, co właśnie chciała zjeść.
- Przy okazji poproszę o jeszcze jeden kieliszek wina. A ty? - zwróciła się do swojego dzisiejszego towarzysza. Mężczyzna prawdopodobnie nie był świadomy tego, gdzie trafił, więc po prostu przytaknął.

bright starr
ODPOWIEDZ