Zastępca Prokuratora — Crown Prosecutor's Office
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Zastępca prokuratora, obecnie próbuje pozbierać się po bolesnym i wyczerpującym rozwodzie. Wróciła na swoją rodzinną farmę w Lorne Bay, by ją odnowić i zacząć wszystko od początku. Może tutaj odnajdzie swoje szczęście?
001.
The only way to have a friend is to be one.
A real friend is one who walks in when the rest of the world walks out.
{outfit}

Wiele by dała, żeby chociaż na moment poczuć, że cokolwiek robi w swoim życiu uda się, tak zwyczajnie nie będzie kolejną porażką. Oczywiście, że za bardzo dramatyzowała i wyolbrzymiała w tej chwili ale to przecież nie jest temat do dyskusji, a na pewno nie w tej chwili. Teraz Georgie myślała, a nawet marzyła o tym by przestać się zadręczać i po prostu skupić się na przyjemniejszych aspektach jej powrotu do Lorne Bay. Ciągle nie żałowała tego, że podjęła taką a nie inną decyzję. Jej życie w domu, który dzieliła ze swoim byłym mężem, to coś do czego nie chciała wracać. Chciała zwyczajnie zapomnieć o tym etapie w swoim życiu, niestety był to dość spory i długi okres, który tak zwyczajnie nie dało się wymazać, nawet jeśli bardzo o to walczyła. Przyjazd tutaj zaczął, powoli bo powoli ale leczyć jej poturbowane serce, duszę i umysł. Wreszcie zaczęła się cieszyć z małych rzeczy i zaczęła widzieć jakikolwiek sens w tym, że nastał nowy dzień. Brzmi to znowu bardzo dramatycznie ale ona naprawdę kochała swojego byłego męża, nawet jeśli na początku nie wydawało się, że potrafi jeszcze kogoś obdarzyć takimi uczuciami. Może było tak dlatego, że spędzili ze sobą tyle lat razem? Ona sama uważała, że nie jest przyzwyczajona do tego, żeby żyć teraz jako samotna osoba, singielka. Z przerażeniem myślała o tym, że tak już pewnie zostanie do końca życia. W tej chwili ciągle widziała jakąkolwiek przyszłość z czarnych barwach, miejmy nadzieję, że to wkrótce się zmieni. Nie mogła jednak ciągle tak rozpaczać i doprowadzać samą siebie w głęboką depresję. Wszystko co robiła teraz to remontowanie i odnawianie farmy, która przez dłuższy już czas nie wyglądała zbyt dobrze. Musiała zmienić niemal wszystko od ścian, podłóg na hydraulice kończąc. Z tym ostatnim, to na pewno nie powinna zajmować się sama, bo nie miała o tej dziedzinie zielonego pojęcia. Niestety ona bywa na tyle uparta, że musiała sprawdzić, czy porady na youtubie to jednak dobry pomysł. Jak się można spodziewać, skończyło się to niemałą tragedią. Niemal zniszczyła nowo odnowiony parkiet w kuchni, gdyby nie pomoc profesjonalisty to musiałaby zaczynać od samego początku.

Wszystkie te wydarzenia w dniu dzisiejszym, naprawdę dały jej w kość. Nie miała ochotę na nic innego jak po prostu rzucić się na łóżko i zasnąć. Miała jednak spotkać się z Ainsley, bo przecież umawiały się już od kilku dobrych tygodni, a może i nawet miesięcy bo obie straciły już rachubę czasu. Zawsze im coś wypadało, zawsze było coś ważniejsze. Teraz zastanawiała się jednak co było na tyle istotne, że nie mogły poświęcić na spotkanie kilka godzin. Wzięła więc szybki prysznic, bo chciała jakoś wyglądać. Założyła coś na siebie, co miało być tylko na chwilę bo przecież planowały gdzieś wyjść? Wzięła więc pod rękę coś bardziej wyjściowego, bo przecież trzeba być przygotowaną na wszystko. W ich przypadku okazało się, że całe to wyjście i wielkie plany, zakończyły się tylko na tym, że zaczęły przymierzać swoje kiecki.
- Powiem ci, że nie wyobrażałam sobie, że jeszcze wejdę w ciuchy, które kupiłam kilka lat temu - oparła głowę na poduszce, nadal miała w ręku kieliszek z winem, wszystko musiało się odbywać na tyle bezpiecznie, że nie mogła uronić ani kropli. Nie chciała, żeby znowu coś zniszczyła. Ostatnio czego nie dotknęła to kończyło się to bardzo źle.
- Z drugiej strony po co w ogóle się stroić, dla kogo? - wywróciła oczami, bo jak się okazywało nawet to, że zawsze o siebie dbała to wcale nie uchroniło ją przed tym, że jej eks-mąż przyprowadził sobie kochankę do ich własnego domu. Georgie ciągle zastanawiała się, czy to ona jest temu wszystkiemu winna, czy też nie, było to naprawdę absurdalne.
- Naprawdę dobre to wino, potrzebuję więcej wina w moim domu ale nawet nie mam gdzie tego przechowywać - zmrużyła oczy, wpatrując się w kieliszek, który był już prawie pusty. Już za chwilę będzie musiała sobie dolać, bo jak mogły tak lamentować bez czegoś co wspomogłoby całą dyskusję, a raczej rozwiązało języki.

Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.

Od zawsze otaczała się gronem mocno stałego towarzystwa i nie zmieniły tego upływający czas, zmiana kontynuentu zamieszkania (dwukrotna!) czy finalnie zamieszanie z zostaniem żoną człowieka, który wcale nie był jej długoletnim narzeczonym. Nie, żeby na to narzekała - wszak wypracowany kompromis wynikał mocniej z jej natury, niż snobistycznych zapędów (najpierw jej rodziców, potem własnych), a na dodatek między Bogiem a prawdą ciężko było komukolwiek egzystować w uniwersum Ainsley Atwood Remington. Nie dla każdego w końcu była relacja z człowiekiem żyjącym w wiecznym niedoczasie albo zawieszeniu między jednymi zobowiązaniami a kolejnymi. Powinna więc dziękować Bogu czy innym wszystkim świętym za to, jak bardzo wyrozumiałego ma w tej materii męża, ale na miłość Boską (jednak się ten Bóg odnalazł) czy to przypadkiem nie jej szanowny małżonek dał się dziś wmanewrować w uroki nocnej zmiany, wykończonej jeszcze standardową, kilkugodzinną zmianą związaną z obowiązkami komendanta? Tym bardziej więc cieszyła się na fakt, że w końcu udało się im zgrać kalendarze. W ostatnim czasie miała wręcz po kokardę wszystkich tych chwil spędzonych w samotności, więc miała ochotę przyjaciółkę/przybraną kuzynkę/niepotrzebne skreślić* wyściskać podwójnie, kiedy ta tylko pojawiła się w progu jej domu.
Domu, który był w takiej samej rozsypce jak i jego gospodyni, ale przecież nie zamierzała się skarżyć. Ani na jedno, ani na drugie, choć czuła się odrobinę nieprzygotowana pod względem lokalowym (miała bowiem wrażenie, że w domu nie wykończone jest zupełnie n i c), kiedy okazało się że - jak zakładała do tej pory - szybkie przygotowania, przerodziły się w typowo dziewczyńskie nocowanie. Siedziała więc właśnie w jednej z tych wystrzałowych kiecek, ostatniej którą zdążyła przymierzyć zanim ich plany uległy zmianie i słuchała z uwagą tego, o czym właśnie rozprawiała Manwaring.
- Stroisz sobie żarty? - obrzuciła ją mocno taksującym spojrzeniem. - Nie mam tutaj jeszcze żadnego na tyle wielkiego lustra, by ci to udowodnić, ale uwierz mi na słowo - cały czas wyglądasz spektakularnie - wyszczerzyła się w jej stronę. Ainsley bowiem może nie miała wokół siebie specjalnie licznego towarzystwa przyjaciół, ale tych którzy wytrwali nieprzegonieni wieczną nieobecnością wielkiej pani medalistki olimpijskiej, mogła tak czarować dniami i nocami. Jej uśmiech jednak szybko zelżał do takiego bardziej naturalnego, kiedy głowa wyrzuciła jej odpowiednią myśl po następnym komentarzu dziewczyny - akurat Georgie może być w ostatnim czasie niespecjalnie łasa na tego typu wylewne komplementy.
- Powiem ci coś - urwała dramatycznie. - D l a s i e b i e - i aż wyprostowała się dumnie, choć pewnie już powinna z tego łóżka spieprzać bo tylko się oglądała czy przypadkiem nie oberwie od swojej dzisiejszej towarzyszki poduszką za takie rewelacje. - Tak wiem, nie byłoby ze mnie dobrego psychologa, Dick ostatnio też mi to powiedział - i niby wyglądała na całkiem tym faktem rozbawioną, ale tak właściwie to musiała przyznać, że i jej cudowny nastrój jakoś prysł, bo wspomnienie tej ich rozmowy poruszało taką strunę, że najchętniej dopiłaby to wino na raz i poszła spać.
Rozpromieniła się jednak sztucznie na wspomnienie o winie.
- Ostrzegam lojalnie, że nie mam więcej, jest tylko jedna butelka. Ale spokojnie, mam sporo innych trunków, coś dla siebie znajdziemy - pokiwała głową twierdząco. To musiało wyglądać komicznie, dom bowiem mógł nawet nie stać blisko choćby zbliżającego się do wykończenia (chyba, że gospodarzy), ale zapas alkoholu był tu zdrowy. - Dziewczyna, która pomaga nam z projektem ostatnio napaliła się okrutnie na zrobienie w piwnicy jakieś małej części właśnie na alkohol, wiesz, takiej piwniczki na wino, ale wydaje mi się, że to już zupełna przesada - jakby przesadą samą w sobie nie była ta iście wiejska posiadłość, którą mieli zajmować z małżonkiem jedynie we dwójkę. Wiadomo, dla takich bananowych gówniarzy blisko stu metrowy apartament w samym centrum to musiało być za mało i do kompletu trzeba było się jeszcze zaopatrzyć w spektakularny dom. Zagapiła się chwilę na swój kieliszek, spojrzenie tak mocno wbijając w jego zawartość, że wręcz zawiesiła się na dłuższą chwilę.
Na ziemię powróciła prostując się gwałtownie i oznajmiając:
- Dick zaproponował, żebym poleciała na trochę do Londynu - ktoś obcy pewnie właśnie zachwalałby jak idealnego przyszło jej w konkursie na mężów wybrać ich przedstawiciela, Georgie jednak znała ich oboje na tyle by wiedzieć, że to jest raczej komunikat z pogranicza chyba mamy kryzys - w końcu zwykli być wręcz nierozłączni, a jej wszelkie podróże po świecie związane z zawodami znosili fatalnie - niż realny komplement dla pana Remingtona.
ODPOWIEDZ