przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Westchnął ciężko na słowa chłopaka; nie chciał sprawiać mu bólu, ale już było na to za późno. Skrzywdził go, choć wcale tego nie chciał. Nie miał wpływu na to kogo kochał. A może miał...? Tylko że nad uczuciami ciężko było zapanować i obaj wiedzieli o tym doskonale, zwłaszcza, że tak naprawdę nigdy nie powinni się związać i obdarzyć uczuciem, bo mogło to sprowadzić na nich dosłownie śmiertelne niebezpieczeństwo. Miłość była jednak cholernie skomplikowaną sprawą.

- Rozumiem, że nie chcesz być obok niej i nie chcesz jej widywać. - odezwał się w końcu cicho, nie bardzo wiedząc co innego mógł powiedzieć poza przyznaniem mu racji.

- Dobrze, to w takim razie będziemy musieli ponownie spotkać się we trójkę i... wtedy z nią porozmawiam. Zrobię co zechcesz, Thierry, naprawdę. - nie, nie była to z jego strony rezygnacja ani próba ułagodzenia go. Chciał po prostu, żeby było między nimi dobrze, niekoniecznie tak jak dawniej, bo nawet lepiej. Dawniej ze sobą nie mieszkali, a teraz Santiago naprawdę chciał zamieszkać z chłopakiem i robić z nim to wszystko, o czym mówił: od wspólnych poranków, po kolacje i zasypianie u jego boku.

Po chwili wahania wyjął telefon z kieszeni i wciąż siedząc na podłodze u boku chłopaka zaczął przeglądać oferty sprzedaży domów w Lorne Bay, trzymając ekran komórki w taki sposób, żeby Thierry również to widział. Przejechał niżej, bo oferty znajdujące się na samej górze strony - mimo że wyróżnione przez sprzedających - niekoniecznie mu odpowiadały.

- Co powieszna ten? - zapytał jakby nigdy nic, po krótkiej chwili poszukiwań, podsuwając ekran bardziej w stronę Maurycego. - O, a możeten? Tylko ten drugi znajduje się w dzielnicy, w której mieszka mój brat, ale... chyba nam to nie przeszkadza? - uśmiechnął się do niego delikatnie i znów zaciągnął się fajkiem, o którym zdążył już zapomnieć.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawdę mówiąc, był zaskoczony tym, że Tiago się godził na wszystko, czego on żądał - naprawdę był przekonany, że Sad jest dla niego ważniejsza i prędzej pozwoli w końcu Maurice'owi odejść, zacznie go traktować jak zwykłego pracownika, niż zaproponuje zerwanie z dziewczyną i obieca rozmowę z nią na temat tego, że to Thierry był tu ważniejszy.
- Dobrze. Zrób to jak najszybciej. A... nie wiem, nadal chcesz z nią wyjechać?
Wolałby, żeby Tiago naprawdę nie robił jej już żadnych prezentów, zwłaszcza tak dużych. Żeby z nią nie wyjeżdżał, żeby nie spędzał z nią więcej czasu, niż to jest konieczne - a wyjazd przecież nie był taką koniecznością.
Spojrzał na proponowane przez niego domy, trochę mimo wszystko bez przekonania, ale znów zaczęła w nim kiełkować nadzieja na tę miłość. Był na siebie o to zły, ale czuł się coraz lepiej i zaczynał znów wierzyć w to, że może jednak coś mogło z tego być. Pierwszy z domów mu się nie podobał, więc w ogóle go nie skomentował, ale ten drugi był całkiem interesujący.
- Mnie nie przeszkadza mieszkanie w tej samej dzielnicy, co Gabriel, a ten dom jest ładny... - popatrzył mu w oczy, próbując z nich wyczytać jakieś kłamstwo, nutkę fałszu, to, że się nim bawił albo go zwodził - Naprawdę nie boisz się, że on powie ojcu? Że będziesz miał kłopoty?
Westchnął, zaciągnął się papierosem i przeczesał włosy palcami.
- Nie będę już pracował z klientami, jeśli tego nie chcesz, ale wtedy będę przynosił znacznie mniej dochodu - samo to, że będę nadzorował ludzi nie przyniesie ci wiele korzyści.

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Santiago nie wyobrażał sobie życia bez Maurycego i bez tego, co ich łączyło - pewnie dlatego zgadzał się na wszystko, czego ten żądał. Nie, Sad nie była dla niego ważniejsza; najważniejszy był Thierry i właśnie to próbował mu powiedzieć podczas całej tej rozmowy, a jeśli jakimś sposobem zgodzenie się na jego żądania miało im pomóc w byciu razem i byciu szczęśliwą parą, to postanowił zrobić wszystko, żeby tylko do tego doszło.

Pokręcił powoli głową, gdy Thierry zapytał, czy Santiago nadal chce wyjechać z panną Bright. Westchnął cicho, znów zaciągnął się papierosem i popatrzył na niego poważnie.

- Nie, nigdzie nie pojedziemy. Przepraszam.

Zawahał się chwilę i wyjął z kieszeni telefon, przez chwilę gapiąc się na puste okienko w konwersacji z Sad, po czym wystukał dość krótką wiadomość i odłożył telefon na podłogę, nie bardzo wiedząc, czy to co napisał miało jakikolwiek sens. Wydźwięk wiadomości zapewne był dość... słaby, no ale cóż miał poradzić. Nie umiał tego inaczej ująć w słowa.

Ponownie zaciągnął się papierosem, gdy usłyszał pytanie o Gabriela i o to, czy Santiago nie boi się, że ten powie ojcu. Tak naprawdę nie wiedział co odpowiedzieć, ale ostatecznie wzruszył ramionami i znów podciągnął nogi pod klatkę piersiową.

- Nie wiem co zrobi, ale liczę na to, że nie powie ojcu. Nie wiem czy byłby do tego zdolny, mimo wszystko. Jeśli to zrobi... cóż, to by znaczyło, że nasze kontakty będą musiały pozostać stricte biznesowe.

Ponownie westchnął ciężko. Trudno było mu wyobrazić sobie zerwanie kontaktów z bratem, bo zawsze byli blisko, niezależnie od sytuacji mogli na siebie liczyć, ale... nie miał pojęcia jaki to wszystko będzie miało finał.

- To, że będziesz przynosił mniejsze dochody nie ma dla mnie znaczenia, serio.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Musiał przyznać, że zachowanie Tiago go zaskoczyło - nie spodziewał się, że mężczyzna (mimo wszystko) zgodzi się nigdzie nie jechać z Sad; prawdę mówiąc zresztą na początku nawet sam tego nie żądał, tylko wyjaśnił, że źle się czuje z tym, że dziewczyna ma wszystko od swojego partnera, dla którego miała przecież być tylko przykrywką; a on sam nie dostawał praktycznie nic, poza świecidełkami i ciuchami. A to przecież nie o nie chodziło - tak, cieszył się z każdego prezentu, ale chciał czegoś więcej, niż materialnych rzeczy. Chciał czuć się ważny i kochany albo pozostawiony samemu sobie. Spodziewał się zresztą raczej tego drugiego, bo przecież Tiago naprawdę kochał dziewczynę i Thierry to wyraźnie widział (gdyby tak nie było, to nie wycofywałby się z tego całego toksycznego układu). A on teraz właśnie wysyłał jej jakiegoś smsa; Maurice zerknął na to jedynie kątem oka, nie chcąc (i jednocześnie musząc) gapić się na cudzą korespondencję.
Zapewne powinien mieć teraz poczucie, że wygrał, ale wcale się tak nie czuł. Prawdę mówiąc, czuł się nadal podle, bo Santiago właśnie zamierzał ryzykować dla niego... praktycznie wszystko.
- Nie chcę, żebyś zrywał kontakty z bratem - wymamrotał, mając ochotę to wszystko odszczekać i powiedzieć, że nie chce z nim zamieszkać - Za bardzo się narażasz, nie podoba mi się to. Chcesz palić za sobą mosty, a ja nie chcę, żebyś to robił.
Wystraszył się o Santiago - nawet trochę mniej o jego bezpieczeństwo (chociaż to również: nie miał pojęcia, jak Delgado senior zareaguje na wiadomość, że jeden z jego synów zamieszkał z dziwką, a w dodatku z facetem i podejrzewał go o najgorsze), a bardziej o jego zdrowie psychiczne. Obawiał się, że Gabriel może się z Tiago ostro pożreć, a wtedy kontakty między nimi mocno się ochłodzą, przez co Santiago może się załamać. To byłoby straszne.
- Dara i Diego też mogą powiedzieć twojemu ojcu, to nie musi być Gabriel. Dużo ryzykujesz, nie rób tego...
Trochę brzmiał, jakby błagał, bo może Tiago zmieni zdanie co do tej przeprowadzki? Może chociaż to pozostanie po staremu? Oczywiście, że marzył o wspólnym mieszkaniu z Delgado, ale to mogło wywołać straszne konsekwencje.

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Santiago też nie chciał zrywać kontaktów z bratem, to nie o to chodziło, po prostu brał pod uwagę ewentualność, w której Gabriel by go zdradził, a jeśli zdradziłby go własny brat, to nie zasłużyłby na dalsze nazywanie go bratem. Miał jednak nadzieję, że nic podobnego się nie stanie, bo nie chciałby, żeby ich stosunki się popsuły - chociaż Gabriel i tak ostatnimi czasy chodził wiecznie pijany albo naćpany, więc czy na pewno mieli jeszcze jakiekolwiek stosunki...? Być może Santiago powinien się zainteresować tym, że z jego braciszkiem ewidentnie coś było ostatnio nie tak, ale na razie miał zbyt wiele swoich problemów i ciężko było mu jeszcze myśleć o cudzych.

- Ja też nie chcę zrywać kontaktów z Gabrielem, ale nie wiemy czy na pewno tak się stanie. Nie chcę nic zakładać, bo nie mam pojęcia co będzie. Zobaczymy.

Powoli pokręcił głową i westchnął, pozbywając się niedopałka w jakiejś popielniczce, którą udało mu się na szybko zlokalizować. Zmotywowało go to przy okazji do tego, żeby ruszyć tyłek z podłogi, więc zawsze coś. Wyciągnął też rękę do Thierry'ego, żeby pomóc wstać i jemu; ostatecznie miał w swoim mieszkaniu miejsca wygodniejsze, niż podłoga.

- Owszem, mogą powiedzieć. Każdy z pracowników może powiedzieć mojemu ojcu. Przekupię ich, zastraszę, może obejdzie się bez informowania starego. Zresztą, pokładam wielkie nadzieje w tym, że on i tak niedługo kopnie w kalendarz - prychnął krótko. Tak, mówił jak najbardziej serio; nigdy nie miał dobrych kontaktów z rodzicami, zwłaszcza z ojcem, który przez jego dzieciństwo i okres dojrzewania głównie był w rozjazdach i nawet go nie wychowywał.

- Czego mam nie robić...? Nie chcesz ze mną mieszkać, Thierry? - uniósł brwi i usadził się na kanapie, wcześniej wyjmując sobie z lodówki kolejne piwo. Wyjął też jedno dla Maurycego i postawił je na stoliku w pobliżu kanapy. - Jeśli nie chcesz, to powiedz. Nie będę cię zmuszał. - zmarszczył czoło.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chwycił jego dłoń i podniósł się przy jego pomocy, wsuwając dłonie w kieszenie i spuszczając wzrok. Tak naprawdę sam nie wiedział, co będzie tu dobrym rozwiązaniem, dlatego miotał się jak zwierzę w klatce i raz mówił jedno, raz drugie. Był rozłożony na łopatki całą tą sytuacją i nie miał pojęcia, co z tego wszystkiego może wyniknąć - a spodziewał się, że ostatecznie może się wydarzyć więcej złego, niż dobrego.
Powlókł się za mężczyzną do salonu i po chwili wahania opadł ciężko na fotel, biorąc piwo. Otworzył je i napił się, unikając wzroku Tiago.
- Chcę - wymamrotał w końcu - po prostu się boję, że będzie z tego coś złego. Coś strasznego.
Westchnął ciężko i znów się napił.
- Chciałbym, żeby nasz świat był normalny, żebyśmy my byli normalni. Tacy, jak każda inna para. Bez żadnego ojca nad twoją głową, bez mojego statusu społecznego, bez żadnej Sad. Może na to nie wyglądam, ale chciałbym sielanki i przysłowiowego domku z białym płotkiem, a boję się, że to się nie ma prawa nigdy ziścić.
Napił się znowu i wreszcie spojrzał na Santiago z obawą.
- Chcę z tobą mieszkać - powiedział z przekonaniem - Je veux être tout pour toi, je veux que tu m'aimes et je veux être heureux avec toi.

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Tak, Santiago zauważył, że Maurice się miota i sam nie do końca wie czego chce - raz mówił jedno, potem coś zupełnie innego, sprzecznego z tym pierwszym... Było to nieco irytujące, ale starał się w czasie tej rozmowy tego po sobie nie pokazywać. Nakręciłby się tylko bardziej, nakręciłby też swoją irytacją Thierry'ego i z rozmowy na pewno nie wyszłoby koniec końców nic dobrego. Lepiej było to po prostu przemilczeć i tej kwestii - miotania się w zeznaniach - zwyczajnie nie poruszać.

Widział, że Thierry unikał jego wzroku, ale nie zamierzał go zmuszać do patrzenia na siebie. Widział, że chłopak jest zagubiony, potrzebuje czasu i chwili spokoju, najzwyczajniej w świecie. Napił się piwa, zerkając na niego dość smutnym wzrokiem, mimo wszystko jednak z oczami wypełnionymi nadzieją - nadzieją na to, że jednak jakoś to będzie, że złowrogi scenariusz się nie spełni i że jego ojciec nie postanowi nawiedzić Lorne Bay, żeby naprawić swojego syna.

- Będziemy się przejmować jeśli coś złego się faktycznie wydarzy, dobrze? - uśmiechnął się do niego łagodnie, starając się go jakoś wesprzeć, po czym podniósł się z kanapy i przeniósł się na poręcz fotela, na której przysiadł tak, by być możliwie jak najbardziej przodem do Thierry'ego.

- Też chciałbym, żeby nasze życie wyglądało inaczej. Chciałbym, żebyśmy byli normalną parą... a w każdym razie normalniejszą, niż jesteśmy w tym momencie. - wywrócił lekko oczami, kładąc dłoń na jego plecach i gładząc go po nich delikatnie. Gdy Thierry oświadczył wreszcie, że chce z nim zamieszkać i gdy zmienił język ich rozmowy na francuski Tiago poczuł jak ciężki kamień spada mu wreszcie z serca; miał już dość języka angielskiego w ich rozmowie i francuski był teraz tym, czego potrzebował, żeby się całkowicie uspokoić. Nie był jeszcze spokojny, nie tak całkiem w każdym razie, ale powoli całe napięcie z niego schodziło.

- Tu es la personne la plus importante de ma vie - odpowiedział po chwili cicho, patrząc mu przy tym w oczy i teraz delikatnie masując jego spięte mięśnie na karku. - Je veux vraiment ton bonheur. Je veux essayer la vie normale dont nous rêvons tous les deux.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Po chwili wahania pokiwał głową zgadzając się na to, żeby martwić się, jeśli coś złego się stanie, a nie teraz. Możliwe, że faktycznie to było najlepsze wyjście, choć jego zdaniem nie byli teraz w sytuacji, w której nie mieli wpływu na to, czy w ogóle coś złego się wydarzy, czy nie. Mogli temu zapobiec. Ale faktycznie żeby zapobiec, musieliby nic nie zmieniać w życiu, musieliby pozostać nadal w tym samym punkcie, a Thierry chyba już nie mógłby tego znieść. Nie teraz, kiedy usłyszał tyle wyznań, kiedy miał szansę zamieszkać ze swoim ukochanym, a Sad czaiła się gdzieś w cieniu, ostrząc sobie pazury na Tiago.
Popatrzył na mężczyznę z dołu, gdy ten usiadł na poręczy jego fotela i uśmiechnął się niepewnie, a po chwili objął go w pasie i pociągnął na swoje kolana, tak, żeby Santiago usiadł na nich okrakiem, przodem do niego. Wtulił się w jego klatkę piersiową i westchnął ciężko, zamykając oczy. Bliskość Delgado zawsze go uspokajała i tak też było w tym momencie. Mimowolnie zaczął sobie wyobrażać, jak to będzie: mieszkać z nim, budzić się codziennie obok niego, nie musieć go do siebie zapraszać albo umawiać się z nim, bo będą się po prostu spotykali w domu, będzie mógł mu gotować, żyć prawie normalnie... To były piękne wizje.

/zt.

Santiago Delgado
ODPOWIEDZ