właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Młody weterynarz miał dzisiaj do załatwienia mnóstwo papierkowych spraw związanych z księgowością i prowadzeniem swojej kliniki weterynaryjnej. Doskonale wiedział na co się pisze, kiedy zdecydował się na kupno, przygotował się do tego odpowiednio, więc to nie był kaprys, który sobie wymyślił pod wpływem chwili, tylko jego marzenie, a jak wiadomo marzenia trzeba spełniać, a nie o nich tylko myśleć, bo wtedy nic z tego się nie wydarzy. Bardzo ciężko pracował na to, aby zarobić odpowiednią ilość pieniędzy na kupno kliniki, nie było łatwo, bo jednocześnie musiał również zdobywać doświadczenie i się uczyć, więc kilka ostatnich lat było bardzo intensywne w życiu niebieskookiego, ale za cholerę niczego nie żałuje, podoba mu się co jak wygląda jego zawodowa sytuacja, spełnia się, a o to mu chodziło. Zarabiał na siebie, był niezależny do czego również dążył. Nie lubił polegać na innych, chociaż na nim zawsze było można polegać, w każdej sytuacji.
Trzeba było dokonać wielu opłat i dostarczyć odpowiednie dokumenty do wielu instytucji, oczywiście trzeba je było wcześniej przygotować, co zajęło mu sporo czasu, mimo tego, że Alexander jest ogromnym pedantem w kwestii dokumentacji, ale to również przekłada się na jego życie. Nie lubi bałaganu, bo źle mu się wtedy pracuje. Musi wiedzieć co gdzie jest, aby w razie potrzeby po prostu po to sięgnąć, taki sam porządek panuje na jego komputerze – zarówno służbowym jak i prywatnym. Ma dwa, bo woli dmuchać na zimne i rzeczy związane z firmą mieć na jednym, a do swoich prywatnych rzeczy na drugim. Bardzo mu to się sprawdza.
Nie miał dzisiaj umówionych żadnych wizyt, ponieważ wiedział, że to wszystko zajmie mu sporo czasu, nawet nie wiedział kiedy zrobiła się pora lunchu. Napisał do Arielle czy ma ochoty wyskoczyć na coś do jedzenia, kiedy otrzymał twierdzącą odpowiedz umówili się w restauracji, do której Alexander od razu podjechał, cholera ale jest głodny.
Zajął stolik, a Adams po chwili przy nim zasiadła.
- Dobrze, że tak szybko przyjechałaś, zaraz zdechnę z głodu - zaśmiał się Alexander. Wiedział o sytuacji Arielle, ale nie miał zamiaru poruszać tego tematu, bo przecież przyszli tu coś zjeść, a od dramatów przy jedzeniu można dostać niestrawności, prawda?
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
p i ę ć

Arielle zawsze wychodziła z założenia, że o marzenia warto walczyć. Kiedy dowiedziała się, że Alex kupił miejscową klinikę weterynaryjną, była bardzo szczęśliwa. Adams była typem osoby, która cieszyła się sukcesami swoich bliskich. Lubiła patrzeć jak ludziom, na których jej zależy dobrze się powodzi. Wiedziała że Alex był świetnym weterynarzem. Sama regularnie korzystała z jego usług i odwiedzała go ze swoją kotką. Z każdej wizyty wychodziła zadowolona, jej kot już trochę mniej, ale to możemy przemilczeć.
Sama Arielle miała dziś dość spokojny dzień. Pracowała zdalnie, ponieważ rano nie czuła się najlepiej, a nie miała akurat żadnego spotkania z klientem. Bardzo doceniała to, że wszystkie istotne zadania mogła wykonać z położenia swojej kanapy. Wykonała kilka ważnych telefonów, a następnie zabrała się za pracę przed komputerem. Przez cały poranek towarzyszył jej kot i pies Colina, w którym była absolutnie zakochana. Yogi był najpiękniejszym szczeniakiem, jakiego kiedykolwiek spotkała. Przypominał ciasteczko oreo, a jego zachowanie było rozczulające. Kiedy napisał do niej Alex i zaproponował lunch, od razu się zgodziła. Stwierdziła, że to dobra okazja, żeby na chwilę wyrwać się z domu. Wzięła ekspresowy prysznic i doprowadziła się do porządku. Wybrała ubranie i wsiadła w samochód, aby dojechać do jednej z pobliskich restauracji. Na miejsce dotarła po kilkunastu minutach. Weszła do środka i niemal od razu dostrzegła Alexandra, który siedział już przy jednym ze stolików. Pomachała mu i żywym krokiem ruszyła w stronę odpowiedniego stolika.
— W takim razie cieszę się, że wciąż żyjesz — rzuciła z rozbawieniem i zaśmiała się dźwięcznie. Odsunęła krzesło i zajęła miejsce. Po chwili na horyzoncie pojawił się kelner, który wręczył im karty.
— Dobrze, że w końcu udało nam się spotkać, ostatnio sporo się działo i mamy sporo do nadrobienia — oznajmiła, uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Arielle chciała wtajemniczyć Alexa w szczegóły wszystkiego, co wydarzyło się na przestrzeni ostatnich tygodni. Był jej przyjacielem i powinien wiedzieć o pewnych rzeczach, w końcu w jej życiu zaszły pewne istotne zmiany. Chociaż nie czuła się najlepiej, wyglądała na szczęśliwszą, niż wtedy, gdy widzieli się po raz ostatni, jeszcze przed pamiętnym dniem jej ślubu.

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Wheeler jest człowiekiem, który uważa, że marzenia trzeba spełniać, a nie czekać na dupie, aż ktoś łaskawie za nas to zrobi. Zawsze miał na siebie plan, marzenia, cele i sukcesywnie do nich dążył. Nie chciał na starość czegoś żałować, nie chciał mieć poczucia, że zrezygnował, bo zrobiło się za trudno, nigdy tak nie robił. Marzeniom trzeba pomagać, bo kto to za nas zrobi jak nie my sami? Jego marzenia z wiekiem oczywiście się zmieniały, weryfikowało to życie, tego nie żałował, bo kiedy człowiek dorasta zmieniają się priorytety na to jaką chcemy podążać ścieżką, choć w jego przypadku zostanie weterynarzem było pewną, a potem marzenie o klinice.
Wiele osób myśli, że wystarczy sobie pomyśleć o czymś, a potem marudzić, że nie udało się spełnić tego wszystkiego, a jak ma to się spełnić skoro siedziało się na krześle w domu i czekało na cud, oczywiście czasem się zdarzy, że coś nam się spełni, tego nie negował, ale decyzje dotyczące naszej przyszłości powinniśmy podejmować sami i tak samo jest z marzeniami.
Weterynarz lubił mieć co robić, ale bywały takie momenty, że po prostu mu się nie chciało, jednak nigdy nie dawał tego odczuwać swoim podopiecznym czy ich właścicielom, zawsze miał na twarzy uśmiech i dawał z siebie wszystko, kiedy było trzeba. Potrzebował odpoczynku jak każdy, jednak nigdy nie przynosił pracy do domu, bo uważał, że to najgorsze co może być. W pewnym momencie nasze mieszkanie/dom staje się naszym kolejnym biurem, gdzie sprawdzamy coś, poprawiamy, bo nam się przypomni i tak dalej. To nie dal niego, kiedy ma coś do załatwienia lub zrobienia to zostaje dłużej w pracy.
- Ledwo, ale nie mogę narzekać - zaśmiał się ciemnowłosy, a jego jasne oczy błyszczały z rozbawienia, a jednocześnie można w nich było zobaczyć zmęczenie. - Co nie co do mnie dotarło, ale stwierdziłem, że wole dowiedzieć się z pierwszej ręki, skoro jestem twoim najlepszym przyjacielem - puścił oczko do Arielle, a w jego głosie nie było słychać żadnych negatywnych emocji, bardziej ciekawość. Plotki szybko się rozchodzą, niestety.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Arielle i Alex przyjaźnili się od lat. Adams cieszyła się, że pomimo upływu czasu wciąż byli obecni w swoich życiach. Wheeler był jedną z osób, której ufała najbardziej. Wiedziała, że mogła powiedzieć mu o wszystkim. Alex miał wyjątkową osobowość, swoim usposobieniem przypominał trochę szczeniaka. Miał złote serce i niepowtarzalny urok osobisty. Cieszyła się, że udało im się dzisiaj spotkać, ponieważ chciała opowiedzieć mu ostatnich perturbacjach.
— Podczas ceremonii ślubnej wyglądałeś na zaskoczonego. Zresztą, tak jak większość gości — przyznała lekko rozbawiona. Na chwilę wróciła myślami do tamtego dnia. Kiedy na horyzoncie pojawił się Colin, wszyscy byli w ciężkim szoku. Łącznie z Arielle, która podjęła decyzję pod wpływem impulsu. Prawdę mówiąc, nie myślała za wiele, kierowała się sercem. Kochał Colina, nie Nicholasa. To ze swoim byłym (i jednocześnie obecnym) partnerem pragnęła ułożyć sobie życie. Colin i Arielle wiele przeszli. Ich związek bywał burzliwy, ale obecnie byli na tym samym etapie życia. Chcieli od życia tych samych rzeczy. Arielle dorosła do poważniejszych zobowiązań i nie bała się przyszłości, ponieważ była pewna, że wraz z Colinem pokonają wszelkie przeszkody.
— Kojarzysz Colina, prawda? To mój ex, sporo Ci o nim opowiadałam. Jest też miejscowym szeryfem. Jego siostra chyba z tobą pracuję, ma na imię Rosie — oznajmiła, bo coś obiło się jej o uszy, że najmłodsza z rodzeństwa Donoghue niedawno rozpoczęła pracę jako weterynarz w klinice, która należała do Alexandra.
— Tak naprawdę nigdy nie pogodziłam się z naszym rozstaniem. Gdzieś w środku kochałam go przez cały ten czas, ale nie chciałam mieszać w jego życiu. Zamiast tego próbowałam ruszyć dalej. Zaczęłam spotykać się z Nickiem, a kiedy mi się oświadczył, głupio było mi odmówić — przyznała lekko zakłopotana. Wiedziała, że chciała wyjść za mąż z najgorszych możliwych pobudek.
— Na miesiąc przed ślubem spotkałam Colina i wylądowaliśmy w łóżku, ale następnego dnia każde z z nas poszło w swoją stronę. Uznałam, że to koniec, a resztę historii widziałeś na własne oczy — zaśmiała się i przerwała swój monolog, gdy przy ich stoliku pojawił się kelner, który przyjął ich zamówienie. Arielle zamówiła makaron i colę light.

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Niektórzy mylnie odczytują osobowość Alexandra tylko na podstawie tego jak wygląda, a trzeba przyznać, że wygląda dość poważnie ze swoim wzrostem, tatuażami, a przede wszystkim z jego budową. Jest bardzo aktywny fizycznie, co od razu widać, ale właśnie jego osobowość to bardziej osobowość szczeniaka, golden retrivera, który jest spokojny i łagodny, a jak się otworzy przy kimś to pokazuje wesołą stronę. W swoim życiu ma tylko bliskich przyjaciół, którzy znają go najlepiej, ale to nie oznacza, że jest zamkniętym człowiekiem. Nie, trochę z niego introwertyk, jednak to bardzo miło i ciepły człowiek, który potrzebuje czasu, aby się przyzwyczaić.
- Byłem zaskoczony, że Colin w końcu się wziął i coś zrobił, a nie tym, że z nim poszłaś. Znam cię jak nikt inny i doskonale wiem, że przez cały ten czas go kochałaś - powiedział zgodnie z tym co zauważył, a on naprawdę sporo widzi. Ma intuicje do ludzi i zwierząt, ona jeszcze nigdy go nie zawiodła. Pewne rzeczy czy sprawy potrzebując czasu, aby do zainteresowanych dotarła prawdę lub rozwiązanie. Nie jest to takie proste, każdy kto był w trudnej życiowo sytuacji to wie, a nie ma osób, które nie były w takiej sytuacji. - Zapominasz, że Lorne to małe miasteczko i każdy się tutaj zna, wiem kim jest jego rodzina. Rodzice są bardzo silnie związani z kulturą Aborygenów - wyjaśnił, ponieważ takie są realia małego miasteczka – każdy zna każdego i wie co się u niego dzieje, zwłaszcza jeśli to są sprawy łóżkowe.
- Powiem ci, że to sytuacja rodem z paradokumentów - zażartował trochę sucho ciemnowłosy, ale oboje wiedzieli, że to prawda. - Widać było, że go cały czas kochasz, więc trochę zastanawiałem się dlaczego przyjęłaś oświadczyny tego pożal się boże…- chciał przekląć, ale się powstrzymał. - Na pewno być się męczyła w tym związku i szybko byście się rozwiedli, więc dobrze się stało, jednak teraz musicie naprawdę sobie poukładać wszystko jak należy, żebyście umocnili wasze uczucie – dodał jeszcze, a sam dla siebie zamówił kawał mięcha – stek z pieczonymi ziemniakami z sałatką grecką, a do picia lemoniadę z arbuza.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Alex wyglądał groźnie, ale tak naprawdę w ogóle nie był groźny. Arielle podejrzewała, że gdyby była taka potrzeba, byłby w stanie dać komuś w mordę, ale agresywne zachowania nie leżały w jego naturze. Wheeler był spokojnym człowiekiem, raczej trudno było wyprowadzić go z równowagi. Dodatkowo cechowało go również wyjątkowo przyjazne usposobienie. Kiedy spędzali razem czas, Arielle zawsze dużo się uśmiechała. Alex był dla niej trochę jak starszy brat, którego nigdy nie miała. Ufała mu, ale ich relacja zawsze miała charakter czysto przyjacielski. Arielle wiedziała, że Alex był atrakcyjnym mężczyzną, ale nigdy jej do niego nie ciągnęło. Mimo to życzyła mu jak najlepiej i miała nadzieję, że pewnego dnia w jego życiu pojawi się właściwa kobieta. Zresztą, w jej mniemaniu związek nie był najważniejszą rzeczą w życiu człowieka. Jeżeli ktoś był sam z wyboru i było mu z tym dobrze, w pełni to akceptowała.
— To prawda, czasem zapominam, że tu każdy zna każdego — przyznała i delikatnie zmarszczyła brwi. Lorne Bay było specyficznym miejscem, ale Arielle miała sentyment do tego małego miasteczka. Kiedy mieszkała w Sydney bardzo tęskniła za domem. To właśnie przez tęsknotę wróciła w rodzinne strony, z perspektywy czasu nie żałowała tej decyzji. Była tu szczęśliwa.
Kiedy Alex wspomniał o paradokumentach, Arielle parsknęła głośnym śmiechem. Przypomniał jej się jeden odcinek tego typu programu, w którym jakiś gość zapłodnił pięćdziesiąt kobiet.
— To skomplikowane. Wiem już, że popełniłam błąd, ale najważniejsze, że mój związek z Nickiem to przeszłość, a Colin to moja przyszłość. Jestem pewna, że wszystko się ułoży. Po prostu nie mogę się doczekać, aż cały ten bałagan się uspokoi — przyznała zgodnie z prawdą. U boku Colina czuła się naprawdę szczęśliwa, ale nie podobało jej się to, że była na języka wszystkich.
— Tak jak mówisz, poukładamy sobie wszystko i będzie dobrze, ale dość o mojej miłości. Lepiej mów, jak tam twoje życie uczuciowe? — Arielle zmieniła temat. Ton jej głosu był trochę żartobliwy, ale w gruncie rzeczy była ciekawa, czy w życiu Alexa pojawił się ktoś wyjątkowy.

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Weterynarz nigdy nie przejawiał agresywnych zachowań, od zawsze były one dla niego totalnie bez sensu. Po co kogoś pobić jak można rozmawiać i wyjaśnić o wiele prościej sytuacje? Co prawda nigdy nie stał biernie, kiedy ktoś go atakował, ponieważ od zawsze miał dość pokaźną budowę ciała, a kiedy zaczął ćwiczyć to po prostu urósł. Zastanawiał się czasem po kim taki jest, bo jego matka jest drobna. Nigdy nie był tym, który atakował. Bardziej się bronił, ale nie za często, ponieważ jego gabaryty były jego tarczą, ale ludzie wiedzieli, że Wheeler jest przyjaznym człowiekiem, który nie lubi konfliktów. Nie lubi znajdować się w takich sytuacja, ale wiadomo jak to nasze życie jest skonstruowane – zawsze wrzuci człowieka na minę, najbardziej kiedy ten się tego nie spodziewa.
- Jest to wada tego miasteczka, niestety. Człowiek czasem może zapomnieć o prywatności - powiedział Wheeler zgodnie z prawdą. Kiedy on kupił klinikę to również zaczęły się jakieś dziwne plotki. Jednak go rozbawiła – zmusił była właścicielkę do sprzedania tego całego miejsca za o wiele niższą cenę i to tylko dlatego, że wygląda jak oprych. Ludzie w tym miasteczku potrafią być naprawdę durni. - Niedługo się na pewno uspokoi. W tym miasteczku co chwile coś się dzieje i ludzie znajdują sobie inny obiekt do plotek, a wy będziecie mogli się w spokoju zając sobą. Nie ma co się przejmować - odparł, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że łatwiej powiedzieć niż zrobić, a plotka ma cholernie wielką moc i czasem trudno ja odkręcić.
W międzyczasie otrzymali swoje zamówienia. Naprawdę wyglądało dobrze i pachniało tak samo!
- Moje życie uczuciowe? Jak na razie stoi w miejscu, bo mąż mojej matki planuje mój ślub, musze mu to wyperswadować - zaśmiał się i taka jest prawda. Ukrywał się z Rosie przez tego debila, który chciał mu układać życie wykorzystując poniekąd spokojne usposobienie Alexa, ale zapomniał, że ten rosły chłop nie jest uległym dzieckiem.
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Choć małe miasteczka były specyficzne, nie można było im odmówić uroku. Arielle dobrze mieszkało się w Lorne Bay. Duże miasto na dłuższą metę nie było dla niej. Przekonała się o tym, kiedy studiowała, a później pracowała w Sydney. To właśnie w swoich rodzinnych stronach czuła się najlepiej. Bardzo ceniła sobie ciszę i spokój, który panował w okolicy. Drażniły ją jedynie wszechobecne plotki, od których sama raczej stroniła. Nie interesowała się cudzym życiem. Pilnowała swojego własnego podwórka i uważała, że takie podejście było właściwe.
— Wiem, że tak będzie. Teraz trzeba tylko jakoś przeczekać burzę — przyznała z westchnieniem. Arielle wiedziała, że niebawem plotki ucichną. Miała nadzieję, że w jej życiu też będzie spokojniej. Chciała ustabilizować się u boku Colina, który z pewnością był najważniejszym mężczyzną w jej życiu. W końcu do trzech razy sztuka, prawda? Teraz musieli się doczekać swojego szczęśliwego zakończenia. Alex też był dla Arielle bardzo ważny. Przyjaźnili się od wielu lat. Poznali się jeszcze w szkole i byli blisko aż do tej pory. Mało kto znał ją tak dobrze, jak właśnie Wheeler.
— Ciężko uwierzyć mi w to, że rok powoli dobiega końca. Zbliżają się święta, a mnie chyba dopadła świąteczna gorączka. Chciałabym udekorować dom, mam już na oku śliczne światełka i wieniec — przyznała z delikatnym uśmiechem. Przez długi czas Arielle nieszczególnie lubiła święta, ale od kilku lat znów czuła tą samą magię, która towarzyszyła jej w dzieciństwie. Lubiła ten okres, ponieważ był to dla niej bardzo rodzinny czas. Zawsze spędzała go z rodziną, ze swoimi siostrami oraz mamą. W tym roku planowała spędzić święta także z Colinem.
— Naprawdę? — odparła z niedowierzaniem. Arielle była wyraźnie zaskoczona, taka praktyka wydała się jej co najmniej dziwna. W końcu żyli w dwudziestym pierwszym wieku, a nie w średniowieczu. — Bez sensu… Zabrzmię teraz jak ostatnia hipokrytka, bo chciałam wyjść za gościa, którego nie kochałam, ale uważam, że ślub na siłę to najgorsze, co może być — przyznała i delikatnie zmarszczyła brwi. Sama była tego idealnym przykładem. Chciała wyjść za Nicka z niewłaściwych powodów i dzień ich ślubu zakończył się katastrofą. No może nie do końca, bo Arielle była teraz szczęśliwsza, niż kiedykolwiek, ale nie da się ukryć, że zaliczyła wizerunkową wpadkę.

Alexander Wheeler
właściciel kliniki, weterynarz — ANIMAL WELLNESS CENTER
31 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz oraz właściciel miejscowej kliniki, któremu w końcu zaczęło sie dobrze układać z Rosie, ale nie obywa sie bez jakichś dziwnych sytuacji.
Alexander od zawsze wiedział, że nie zagrzeje nigdzie indziej miejsca niż w Lorne Bay. Jest typowym małomiasteczkowym człowiekiem i wcale nie poczytuje tego w kategoriach czegoś złego, negatywnego. Dlaczego ma się męczyć w dużym mieście, tylko dlatego, że się „wyuczył” i tam będzie mógł zarabiać większe pieniądze, dla niego jest to totalnie bez sensu i nie pojmuje takiego rozumowania, ale też z drugiej strony nie analizuje tego za dużo, ponieważ to jego życia i to on nim będzie sterował. Robi tak jak mu się podoba, a nie tak jak mówią inni. Gdyby słuchał tego co gadają inni to mieszkałby w wielkim mieście z niechcianą narzeczoną. Na samą myśl dostaje ciarek.
- Tak, a to można wykorzystać skupiając się na sobie - odarł Alexander, kiedy przełknął kęs swojego jedzenia. Ludzie w miasteczku naprawdę bywają okrutni i bezpośredni gdy zwęszą jakiś temat lub, co gorsza ogarną to, że ktoś ma o wiele gorzej. Ludzie bywają dziwni, ponieważ cieszy ich krzywda czy nieszczęście drugiego człowieka, ale karma na szczęście istnieje – on w to wierzył. Ona jest cierpliwa, ale sprawiedliwa i takie osoby dostają za swoje. Dziwne, jednak nie jest rzadko spotykane, choć tak bardzo by się chciało.
- Faktycznie, bo to niedługo ten czas i będzie trzeba dekorować - uśmiechnął się, bo dopiero teraz do niego dotarło, że święta za pasem, a on jakoś za nimi nie przepadał. Kojarzyły mu się w sumie ze smutnymi rzeczami – nieobecną mamą, zimnym posiłkiem i tak dalej, ale nie narzekał. Po prostu nie miał ochoty ich obchodzić.
- Wiem, dlatego nie mam zamiaru do tego dopuścić, nigdy się na to nie zgodzę - powiedział z pewnością siebie, której mu nie brakowało, tylko czasem była schowana, głęboko.
Pogadali jeszcze trochę ze sobą, zjedli. Alexander postanowił odprowadzić Arielle a sam wrócił do pracy.
zt.
dziękuje <3
ODPOWIEDZ
cron