Adwokat - Prawo Wojskowe — Summers-Newton & Rogers
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Well, nobody ever believes me when I'm telling the truth. I guess it's the curse of every devastatingly beautiful woman.
001.
Gretchen wiele razy przechadzała się tymi uliczkami, szczególnie jak była dzieckiem. Mimo tego, że sporo się tutaj zmieniło, dalej odczuwała ten sam sentyment idąc wolnym ale pewnym siebie krokiem. W życiu by nie pomyślała, że będzie tęskniła, że będzie cieszyła się tym powrotem. Niestety to, że pojawiła się tutaj to nie był przypadek ani zaplanowana sytuacja. Wróciła bo taka była potrzeba, musiała się zająć ojcem. Jego pogarszający się stan zdrowia sprawił, że musiał mieć teraz opiekę przez 24 godziny. Oczywiście nadal korzystała z pielęgniarki, opiekunki. Sama na pewno nie dałaby sobie rade, tym bardziej w kwestiach, które dotyczyły medycyny. Ogólnie to powrót na stare śmieci wydawał jej się czymś co musiała zrobić. Nie mogła tak po prostu udawać, że będzie czekała na telefon o tym, że jej ojciec odszedł z tego świata. Nie wybaczyłaby sobie czegoś takiego, ale przecież już tutaj była to mogła się cieszyć ostatnimi chwilami z rodzicem. 

Mimo tego, że z domu rodzinnego praktycznie w ogóle nie wychodziło to od czasu do czasu nawet Gretchen musiała wyjść na świeże powietrze, tym bardziej że takie przebywanie z ciężko chorym nie wpływało jakoś dobrze na jej psychikę. Zwyczajnie potrzebowała oderwać się od tego, zająć swój umysł czymś mniej przytłaczającym. W tej chwili taki spacer po znajomych terenach, uliczkach, parkach wydawał się naprawdę idealnym wyjściem. Nie miała żadnego wybranego celu, po prostu szła przed siebie, jakby chciała wreszcie gdzieś dotrzeć. Może jednak coś się za tym kryło i szukała kontaktu z innymi? A może po prostu chciała być teraz sama i nie zamierzała się nikomu naprzykrzać. Wreszcie dotarła do jakiejś kawiarenki, w której kupiła sobie ciepła czekoladę, co pewnie nie było zbyt dobrym pomysłem, przecież na zewnątrz wcale nie było tak zimno. Jednak miała ochotę na to już od jakiegoś czasu, tym bardziej że przywiało to pewne wspomnienia, jak jeszcze była nastolatką i odwiedzała to albo podobne miejsce niemal codziennie. Uśmiechnęła się sama do siebie wychodząc na zewnątrz, wypatrzyła gdzieś jakąś ławkę albo miejsce na którym dało się usiąść. Chciała na chwilę przysiąść i po prostu delektować się czekoladą, a przy tym rozejrzeć się po okolicy. Chciała zobaczyć tak naprawdę jak bardzo zmieniło się Lorne Bay, pewnie nie były to jakieś dramatyczne zmiany ale dla kogoś tak spostrzegawczego jak ona, nie obeszło się bez krótkiej zadumy nad tym, że wszystko przemija. Wiele ze sklepów i interesów, już dawno się pozamykało, otworzyło się kilka nowych ale też widziała, że jest sporo miejsc, które nie są w ogóle zagospodarowane. Czasy były na tyle trudne, że wszyscy musieli wybierać czy nadal się zadłużać, czy jednak zacząć coś nowego? Ona nie miała teraz zbytnich problemów z pieniędzmi, jakoś musiała utrzymywać opiekunkę, dom swojego ojca i całe jego leczenie. Nie były to przecież takie tanie rzeczy, ale przecież teraz to się nie liczyło. 
powitalny kokos
Marge
brak multikont