psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
Kiwnęła głową. - Wiem, że tak jest, ale to i tak smutne. - Oczywiście mogła teraz zacząć się zastanawiać nad tym co ktoś musi mieć w głowie żeby chcieć zrobić krzywdę dziecku, ale mając takie, a nie inne wykształcenie to pewnie za długo nie musiałaby się zastanawiać. Wiedziała, ze są to bardzo rzadkie przypadki, ale jednak występowały. Nie zmieniało to jednak faktu, że była pewne, że gdyby przytrafiło jej się dziecko to pilnowałaby je tak, by nic tak poważnego mu się nie stało. Nie byłaby w stanie pewnie uchronić dzieciaczka przed jakimś upadkiem czy czymś w tym stylu, ale przed porwaniem na narządy to na bank.
Całe szczęście przestała o tym myśleć, bo miała teraz możliwość ponabijania sie z umiejętności społecznych swojego chłopaka. - No dobra... niech będzie, ale mógłbyś czasem też spróbować mieć taki mini skurcz mięśni żeby wiesz, trochę poudawać uśmiech - wtedy to dopiero byłoby szaleństwo. Ludzie, by się zaczynali zastanawiać czy z tym człowiekiem jest wszystko w porządku! Całe szczęście Cat go kochała nawet jak był takim małym gburem. Miała po prostu do niego słabość i bardzo dobrze! - Czar i co? - Zaśmiała się i pokręciła głową. - Nie, nie, to nie tak. Może to ja Ciebie wyrwałam co? Powiedziała, że będą tą, która sprawi, że nie będzie odwracać głowy od sąsiadów i zobacz DZIAŁA. - Miała dziewczyna dar po prostu. Poza tym, to żartowała sobie, bo nie zależało jej na tym żeby go na siłę zmieniać. Nie tak powinny działać zdrowe związki. Była z nim szczęśliwa, nawet jeżeli nie mówił ludziom dzień dobry na klatce i tylko to było dla niej obecnie ważne. - Jakbyśmy zaczęli teraz nagrywać to jutro, by Ci wpadła na chatę opieka społeczna żeby psa zabrać, on jest za młody na takie obrazy - byłoby, że męczą zwierzęta. - Dobra, ale w razie co to wybieraj tylko te dobre ujęcia... mój prawy profil jest lepszy ale za to lewy cycek jest bardziej fotogeniczny. Ech, ciężkie życie tych gwiazd - zaśmiała się łapiąc go za rękę i idąc za nim do sypialni. Chamsko zamknęła drzwi centralnie przed nosem psa, który próbował już za nimi lecieć. Nie ma takiej opcji. Teraz starzy się bawili i to jak zwykle wychodziło im całkiem nieźle. Cait zawsze była dumna z ich życia erotycznego, mieli się czym chwalić. Przez to, że znali się na tyle dobrze, by nie czuć krępacji przy mówieniu o własnych potrzebach, ale też po prostu będąc ze sobą już jakiś czas wiedzieli co kto lubi. Dzięki temu mogli sobie przybijać piątki po seksie, że dają rade i są zgraną parą. Cait tak o nich myślała. - Ja Ciebie też - odpowiedziała kładąc głowę na jego klatce piersiowej i obejmując go ramieniem. - Ludzie muszą nas nienawidzić za to, że jesteśmy perfekcyjną parą...obrzydliwe - dodała unosząc nieco głowę do góry, by na niego spojrzeć. - Bardzo dobrze, że nigdzie nie poszliśmy, gdybyśmy w restauracji zaczęli od deseru to mogłoby być dziwnie - pewnie byłby to ich ostatni raz w tej restauracji, ale za to wspomnienie na lata! - Załatw sobie jakiś wolny weekend niedługo... jest piękna pogoda, moglibyśmy gdzieś razem pojechać - nawet gdyby miało to być miejsce oddalone od Lorne o 100 kilometrów to i tak byłoby to już ciekawe urozmaicenie.

Kieran Montgomery
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Dobra, ja się streszczę, bo tu święta przyszły, serniczek się studzi, nie ma co czekać. Kieran uwielbiał poczucie humoru Cait, dlatego niemal każde jej słowo podsumowywał szerokim uśmiechem. Było prawdą, że był smerfem gburkiem, ale w jej towarzystwie potrafił okazać resztki serduszka. Tak naprawdę blondynka była chyba jedyną osobą na tym wszechświecie, przed którą Montgomery potrafił się tak odkryć i otworzyć. Choć miał za sobą kilka przelotnych znajomości, przy Cait wybierał życie seryjnego monogamisty. Dopełniała go, a na dodatek jego pies ją uwielbiał, więc wiadomo, plus sto do bycia super człowiekiem. I choć ich życie łóżkowe było fantastyczne i aż się prosiło o to, żeby faktycznie powstał na ten temat świetny dokument, kiedy Caitriona leżała wtulona w jego klatę, a Kieran obejmował ją ramieniem smyrając delikatnie dłonią po plecach, mógł myśleć tylko o tym jakim jest farciarzem, że blondynka pojawiła się w jego życiu.
– Nie wiem jak ty, ale ja już dostałem kilka listów z pogróżkami, że jeśli z tobą nie zerwę, to powiedzą ci o tym, że jako dzieciak jadłem gile z nosa – roześmiał się jeszcze mocniej ją do siebie przytulając. A potem zerknął na nią, kiedy lekko się uniosła. – Obawiam się, że po takim deserze nasze zdjęcia zawisłyby tuż nad drzwiami tej knajpy z napisem „Tych państwa nie obsługujemy” – stwierdził z uśmiechem, odgarniając jej z czoła niesforny kosmyk. – Wiesz, że u mnie to nie jest takie proste – westchnął, ale nie chcąc psuć nastroju dodał szybko. – Ale obiecuję, że się postaram, okej? I obiecuję nie brać ze sobą wtedy żadnych akt i laptopa – dodał już z pełną powagą. Pewnie, że mogli spędzać swój wolny czas u niej bądź u niego, ale wiadomo, na wyjeździe gdzie panował inny klimat wszystko wyglądało inaczej.
Dał jej jeszcze soczystego buziaka w czoło, po czym uniósł się lekko na łóżku podpierając łokciem. – Mógłbym tak jeszcze leżeć i leżeć… ale naprawdę już zgłodniałem – dodał z rozbawieniem, po czym sięgnął po spodnie, w których trzymał telefon i w końcu zamówił im tę pizzę. Resztę wieczoru spędzili w pieleszach, pałaszując kolację w łóżku aż okruszki zaczęły im się wbijać w gołe tyłki, ale kto im zabroni, byli dorośli a dorośli mogli jeść kolację po deserze i na dodatek w nowej pościeli!

/zt x 2
caitriona fairley
ODPOWIEDZ