architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
d w a

Arielle czuła się skołowana. Jej życie przypominało obecnie istny armagedon. Po tym jak wylądowała w łóżku z Colinem targały nią sprzeczne emocje. Z jednej strony, doskwierały jej ogromne wyrzuty sumienia, w końcu kogoś zdradziła i to kogoś, kogo teoretycznie kochała. Z drugiej zaś strony, nie mogła powiedzieć, że jej się nie podobało. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz czuła się w ten sposób. Z każdym dniem Arielle miała coraz więcej wątpliwości. Postanowiła zamieść całą sprawę pod dywan, ale gdzieś w kościach czuła, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Kiedy nadszedł dzień ślubu, od rana była potwornie zestresowana. Tamtego poranka nie miała pojęcia, że za kilka godzin jej życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Gdy ujrzała Colina, nie miała wątpliwości. Nigdy nie sądziła, że wcieli się w rolę uciekającej panny młodej, ale najwyraźniej było jej to pisane.
Gdy wróciła z krótkiego wyjazdu, musiała stawić czoła wielu problemów. Czy była na to gotowa? Absolutnie nie. Czy miała inne wyjście? Też nie, była dorosła i musiała ponieść konsekwencje swojego zachowania. Powrót do pracy nie był dla niej łatwy, ale dzięki temu miała chociaż jakieś sensowne zajęcie. Jej relacja z Colinem wciąż ewoluowała. Dali sobie kolejną szansę, co bardzo ją cieszyło. Adams wiedziała, że mieli przed sobą sporo pracy, ale wierzyła w to, że będzie warto.
Po pracy umówiła się z Julią. Arielle zaproponowała, żeby spotkały się w domowym zaciszu, ponieważ nie chciała mierzyć się z niemiłymi spojrzeniami ze strony przypadkowych ludzi. Wieść o jej ucieczce sprzed ołtarza szybko rozeszła się wśród mieszkańców Lorne Bay i wywołała niemałe kontrowersje.
— Cześć, Jules. Dobrze Cię widzieć — odparła na przywitanie, kiedy przestąpiła przez próg jej domu. Na jej twarzy można było dostrzec delikatny uśmiech. Pewnie ostatni raz widziały się w dniu jej ślubu.
— Dziękuję, że znalazłaś dla mnie trochę czasu. Ostatnio sporo się działo i muszę się komuś wygadać — wyjaśniła, a z jej ust wydobyło się westchnienie. Arielle odnosiła wrażenie, że ludzie zbyt pochopnie ją oceniali. Wiedziała, że nie zachowała się właściwie, ale uważała, że nie zasługiwała na wieczne potępienie. Ruszyła w głąb domu i usiadła na kanapie.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Nauczona własnym doświadczeniem (RIP jej pięcioletnie małżeństwo) uważała, że każdemu należy wybić prędko z głowy kwestię zalegalizowania związku. Ba, dochodziła już dawno do wniosku, że relacja dwóch osób to zbyt ciasny konstrukt na jej artystyczną wolność i jeśli by było trzeba, zgodziłaby się na coś powiązanego z trójkątem. Dobrze, nie pogardziłby, gdyby kątów było więcej, ale wtedy wszyscy mieliby ją za zaborczą sukę, która chciała otrzymywać wieczne uwielbienie, a przecież wcale tak nie było. Po prostu prędko się nudziła, więc nic dziwnego, że na ślub Arielle szła jak na ścięcie, gotowa przeżyć kolejny, romantyczny moment, który pewnie kiedyś posłuży jako idealna ilustracja rozwodu.
Szczęścia dla młodej pary!
Jakież było więc jej zdziwienie, gdy nagle znalazła się na planie jednej z tych komedii romantycznych z Julią Roberts, gdy ślub zostaje nagle przerwany, a panna młoda ucieka z kochankiem w siną dal. Wprawdzie w tego typu filmach uczucie było bardziej platoniczne, ale Crane nie urodziła się wczoraj i była wręcz święcie przekonana, że jednak do czegoś musiało dojść.
Nie rzuca się narzeczonego przed ołtarzem dla głębokich spojrzeń czy wyznań miłosnych.
Nie zamierzała jednak wnikać w to bardziej niż było to konieczne, bo przecież nigdy nie należała do osób, które wtykają nos w nieswoje sprawy. Poza tym, kim ona była, żeby kogokolwiek oceniać biorąc pod uwagę jej wątpliwy dorobek związkowy? Ten, w którym na czerwono podkreślona była zdrada męża i ucieczka od przyszłego narzeczonego w ramiona byłego. Nic więc dziwnego, że gdy przystała na zaproszenie, nie miała w planach udzielenia jej żadnych rad czy dzielenia się z nią komentarzami, które pojawiały się na każdym rogu ulicy. Najwyraźniej śluby miały ostatnio to do siebie, że karmiły się skandalami wszelkiej maści, co Julii nawet odpowiadało, póki nie sprawiało to ból jej najbliższym. Z tego powodu pozwoliła Arielle zjawić się u niej, by w spokoju mogły opanować ten kryzys.
Jeśli zaś było trzeba, gotowa była wypożyczyć jej nawet specjalistkę do PR-u, która zapewne nawet z tej historii uszyłaby coś niezwykłego.
Na razie jednak przywitała się z nią i spojrzała na przyjaciółkę wybuchając śmiechem.
Musiała jej to wybaczyć, ale określenie tego zamieszania mianem sporo się działo było dość katastrofalne.
- Brzmisz trochę tak jakbyś zawaliła deadline w pracy, a nie uciekła w białej sukni - zauważyła więc wprost, bo nigdy nie owijała w bawełnę, ale na to wygadanie się kiwnęła głową i zapytała: - Jak bardzo? Bo nie wiem czy brać wino czy wódkę - można było więc rzec, że jest gotowa na wszystko i tak też było.
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Arielle zdecydowała się na ślub z najgorszych możliwych pobudek. Po pierwsze, gdy jej wtedy jeszcze chłopak padł przed nią na kolana i wyciągnął okazały pierścionek, głupio było jej odmówić. Po drugie, poddała się panującej w społeczeństwie presji. Wszyscy wokół powtarzali jej, że to już odpowiedni wiek, żeby wreszcie wyjść za mąż. Z racji tego, że czuła się już gotowa na poważniejsze zobowiązania, doszła do wniosku, że szybki ślub to doskonały pomysł. Od zaręczyn do dnia ceremonii ślubnej minął niespełna rok. Zorganizowanie tak dużego przyjęcia w stosunkowo krótkim czasie stanowiło duże wyzwanie. Arielle od początku związku ze swoim niedoszłym mężem miała spore wątpliwości. Wciąż kochała swojego ex, choć długo wypierała z głowy tą myśl. Zdecydowanie za często myślała o Colinie. Kiedy zobaczyła go wtedy w klubie, nie mogła się powstrzymać.
Śmiało można stwierdzić, że zachowanie Arielle wywołało małą aferę obyczajową. Na niektórych mieszkańcach Lorne Bay jej ucieczka nie zrobiła żadnego wrażenia, ale niektóre starsze panie krzywo na nią patrzyły, kiedy mijały ją w sklepie. Sama Adams nie była dumna z tego, jak się zachowała, ale starała skupić się na teraźniejszości.
— Nie wiedziałam, jak powinnam ubrać to w słowa — przyznała i nieco rozbawiona pokręciła głową. Julia rozluźniła nieco atmosferę. Arielle wiedziała, że jej przyjaciółka była ostatnią osobą, która by ją oceniała, ale ogólnie rzecz biorąc, sytuacja była dość napięta. Jej były już narzeczony wypisywał do niej różne dziwne rzeczy i zdecydowanie nie zamierzał jej odpuścić, przynajmniej na razie.
— Chyba dalej w pełni nie dociera do mnie to, że naprawdę zwiałam sprzed ołtarza — odparła. Lekko zmarszczyła czoło, ponieważ to wszystkie wydawało jej się surrealistyczne. Pomimo nadmiaru wrażeń czułą się naprawdę szczęśliwa. Cieszyła się, że razem z Colinem dali sobie drugą szansę.
— Na razie chyba odpuszczę sobie alkohol, nie czuję się dzisiaj najlepiej — przyznała, ponieważ od rana jakoś dziwnie się czuła. Była pewna, że to jedynie nie przemęczenie. W tamtej chwili nawet przez myśl nie przeszłoby jej to, że jest w ciąży.
— Ale temat jest mocny, jak pewnie się domyślasz, moje zachowanie nie było zupełnie przypadkowe. Na miesiąc przed ślubem spotkałam Colina i wylądowaliśmy w łóżku. Wtedy zamieniliśmy wszystko pod dywan i każde z nas poszło w swoją stronę — zaczęła. Julia na pewno znała historię jej związku. Arielle wzięła głęboki oddech, aby zebrać myśli.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Mogła jej podać rękę w kwestii tych najgorszych pobudek, bo branie ślubu na złość byłemu jak w przypadku Julii również nie było gwarancją szczęśliwego pożycia małżeńskiego. Szkoda, że w jej wypadku nikt nie przerwał tej żałosnej ceremonii, ba, rzeczony mężczyzna dowiedział się o tym dopiero po czasie. Najwyraźniej nie każdy miał tak dobry timing jak w Shreku. Crane mogła drwić i żartować z tego tak bez końca, ale Arielle musiała jej wybaczyć, że w kwestii małżeństw trudno jej było zachować powagę. Śmiała się głównie z siebie i opłakanych skutków tamtego wydarzenia. Po części więc była całkiem ukontentowana z braku tego dramatu u przyjaciółki.
Jasne, odwołanie ślubu budziło kontrowersje, a miejscowe plotkary zamierzały zapewne spalić ją na stosie, ale to było znacznie lepsze niż bolesny i popieprzony rozwód. Można było więc z całą pewnością stwierdzić, że Adams uniknęła kuli, nawet jeśli na razie wydawało się jej to wszystko niewiarygodnie i niewygodne.
- Pamiętaj, że zawsze jestem do usług! - wyszczerzyła się i oczywiście, że kręciła się jak na szpilkach, bo czekała na dokładną relację przebiegu tej całej historii. Nikt nie był aż tak podniecony jak Julia Crane, jeśli chodziło o perypetie jej przyjaciół, a jeśli już mogła w jakikolwiek sposób pomóc to zacierała rączki z zachwytu. Dla najbliższych byłaby w stanie oddać ostatnią koszulę, choć musiała się naturalnie skrzywić, gdy okazało się, że nie będą mogły opić tego wydarzenia odpowiednio.
Mimo wszystko nalała sobie kieliszek wina, a jej wody i opadła na kanapę patrząc na nią uważnie. Czy podejrzewała, że Colin maczał w tym swoje paluszki? Była tego w stu procentach pewna i mało brakowało, a zakrzyknęłaby jak na wyścigach, gdy wygrywa ulubiony koń.
Zamiast tego jednak starała się powstrzymać entuzjazm i podejść do tego na chłodno, co Julii nigdy nie wychodziło dobrze. Przede wszystkim jednak była daleka od oceniania tego, co się stało, niezależnie od faktu, że zdrada w większości wypadków była paskudna. Była jednak też bardzo ludzka, więc postanowiła zamknąć się na ten temat i jej posłuchać.
- Myślę, że to była słuszna decyzja, wiesz? Już pomijam was, ale temu twojemu mężowi też nie należała się żona, która kocha innego. Tak to ma szansę znaleźć kogoś odpowiedniego - pocieszyła ją, ale wiedziała, że i tak (na razie) brzmi to paskudnie. Kwestia czasu jak rozejdzie się wszystko po kościach.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Cóż, życie byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby wszystko wyglądało tak, jak w Shreku. Kultowy film o zielonym ogrze niósł ważne przesłanie. Arielle naprawdę chciała wierzyć w to, że każdy Shrek znajdzie kiedyś swoją Fionę, a każdy Osioł spotka na swojej drodze Smoczycę. Czy Adams była niepoprawną romantyczką? Zdecydowanie tak. Jako mała dziewczynka kochała szczęśliwe zakończenia. Kiedy dorosła, zdała sobie sprawę, że w prawdziwym życiu nie wszystko jest takie oczywiste. Dorosłe związki nie były tylko czarne albo tylko białe, zazwyczaj przepełniały je różne odcienie szarości.
— Gdybyś chciała się napić, to śmiało, nie krępuj się — dodała jeszcze. a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Trochę martwił ją fakt, że fizycznie nie czuła się najlepiej. Z drugiej strony, nie chciała panikować. Ostatnio miała mnóstwo stresu, więc nic dziwnego, że nie tryskała energią. Arielle miała to do siebie, że przez większość czasu działała na najwyższych obrotach. Nie lubiła nudy, w jej życiu ciągle coś się działo. Miała świetną pracę, która przynosiła jej satysfakcję. Już w szkole średniej wiedziała, że w przyszłości chciałaby zostać architektem. Cieszyła się, że udało jej się osiągnąć ten cel. Obecnie projektowała naprawdę piękne domy i nie narzekała na brak klientów. Wręcz przeciwnie, często musiała odmawiać, ponieważ miała za dużo zleceń, a nie lubiła fuszerki.
Arielle doceniała zaangażowanie Julii. Crane była oddaną przyjaciółką i mocno angażowała się w jej życie. Adams doceniała to, że tak chętnie słuchała o jej perypetiach. W dzisiejszych czasach trudno było o prawdziwych przyjaciół, ponieważ ludzie często bywali bardzo interesowni.
— Wiem, że masz rację. Lepiej, że to wyszło teraz, niż po ślubie. I tak jak mówisz, mój niedoszły mąż zasługuje na to, żeby ułożyć sobie życie u boku kogoś, kto naprawdę go pokocha — przyznała i głośno wypuściła powietrze. — Nie żałuję tego, co się wydarzyło. Cieszę się, że ja i Colin daliśmy sobie kolejną szansę, ale wiem, że moje zachowanie było naganne — Arielle nie miała złych intencji. Nie planowała zdrady, po prostu tak wyszło. Kiedy tamtej nocy spotkała Colina, znów między nimi zaiskrzyło i nie mogła mu się oprzeć. Wiedziała, że gdyby kolejnego dnia nie zamietli sprawy pod dywan, nie wybuchłby cały ten obyczajowy skandal.
— Jak myślisz długo będę jeszcze wrogiem publicznym numer jeden? — zapytała, spoglądając na Julie. Męczył ją fakt, że ludzie w sklepie niemal wytykali ją palcami. Owszem, popełniła błąd, ale uważała, że publiczne piętnowanie nie było fair.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Pamiętała czasy, gdy jeszcze była romantyczką i wierzyła w tę wielką miłość, która zniesie wszystko. Owszem, trafiła się jej taka i potem przez lata przeklinała siebie, że nie potrafiła przestać go kochać. Obecnie przede wszystkim- za radą tego człowieka- kochała głównie siebie i całkiem dobrze na tym wychodziła. Przynajmniej takie miała wrażenie, choć nie mogła oprzeć się wrażeniu, że ostatnio coś w jej życiu się zmienia i to zasługa pewnego mężczyzny, ale jeszcze nie zamierzała o tym opowiadać.
Za to jak najbardziej mogła się napić, więc ruszyła na poszukiwanie kieliszka i przyjrzała się Arielle podejrzliwie. Wnioski o ciąży nasuwały się same, ale Julia po stracie dziecka nigdy nie była osobą, która wmawiałaby kogoś ten stan, więc postanowiła to przemilczeć i za to napić się do dna wina, które całkiem nieźle jej ostatnio wchodziło. Wszystko przez stres wywołany zarówno wystawą, jak i całym emocjonalnym bagażem, który ciągnęła za sobą już jakiś czas.
Gdy jednak była w gronie przyjaciół- a zdarzało się to dosyć często, bo była towarzyską bestią- faktycznie odsuwała swoje problemy na bok i skupiała się tylko na bliskich. Niezależnie zaś od tego jak bardzo to zachowanie było naganne, nie umiała potępić swojej kumpeli. Uśmiechnęła się lekko.
- Powiem ci coś, ale nie dlatego, że chcę się tym chwalić, ale dlatego, by ci coś pokazać. Zdradzałam męża, zaczęłam trzy miesiące po ślubie i to było złe zachowanie. Ty spędziłaś noc z kimś, kogo kochasz, a za to nigdy nie powinnaś się biczować - dodała pewnie, bo jeśli Adams miała wylądować w piekle, to gdzie wylądowałaby Julia, która prowadziła pięć lat swoje podwójne życie? - I choćby cały świat miał cię znienawidzić, to powiem im wszystkim, żeby pocałowali się w tyłek - zakończyła śmiejąc się lekko, ale na jej pytanie spoważniała.
Skoro ją to tak martwiło, to trzeba było coś uściślić.
- Krótko. Zaraz ktoś coś wywinie i nagle ludzie zapomną. Wczorajsze wydania gazet zapełniają dzisiejsze śmietniki. Tak to wygląda - uśmiechnęła się i objęła ją ramieniem, by dodać jej otuchy.
Nie wiedziała na ile to skuteczne, ale starała się jak mogła.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Arielle czasem tęskniła za czasami, kiedy jako nastolatka głęboko wierzyła w to, że miłość przetrwa każdą próbę. Obecnie była nieco bardziej sceptycznie nastawiona do miłości i ogólnie do związków. Nie była ich przeciwniczką, wręcz przeciwnie. Po prostu obecnie wiedziała, jak wyglądają prawdziwe związki. Dorosłe relacje często były skomplikowane i niejednoznaczne, sama przekonała się o tym na własnej skórze.
Adams żyła jeszcze w błogiej nieświadomości. Kompletnie nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby być w ciąży. Wszystkie objawy, które doskwierały jej w ostatnich dniach zwalała na stres. Zresztą, w tamtym momencie nie były one jeszcze bardzo intensywne. Doskwierało jej głównie zmęczenie. Ostatnio w jej życiu sporo się działo. Miała masę stresu i dopiero odzyskiwała dawny spokój. Arielle była typem osoby, która nie przejmowała się przysłowiowymi pierdołami. Miała pozytywne usposobienie i brała życie takim jakie jest. Wiedziała, że niebawem dojdzie do siebie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że u boku Colina była naprawdę szczęśliwa.
— Takie sytuacje nigdy nie są czarno-białe, prawdziwe życie ma w sobie mnóstwo odcieni szarości. Cieszę się, że ktoś w końcu spojrzał na mnie łaskawym wzrokiem. Nie jestem nieomylna, każdy popełnia błędy — uśmiechnęła się przyjaźnie. Była jej wdzięczna, ponieważ Julia podeszła do niej zupełnie inaczej, niż większość ludzi. Arielle nie zamierzała przejmować się opinią innych. Sama doskonale wiedziała, co było dla niej najlepsze.
— Zawsze wychodziłam z założenia, że trzeba robić swoje, bo ludzie i tak będą gadać. Po prostu niektóre teksty są naprawdę przykre. Zrobiłam coś złego, ale nie jestem złą osobą. Pozostaje mi mieć nadzieję, że będzie tak jak mówisz i z czasem wszyscy zapomną — przyznała z ciężkim westchnieniem.
— Ale hej, nie gadajmy tylko o nie! Lepiej mów, co u ciebie? Chętnie zajmę myśli czymś innym — przyznała, a w jej melodyjnym głosie pobrzmiewało wyraźne zainteresowanie. Była ciekawa, jak miewa się Julia. W dodatku chciała choć na chwilę zapomnieć o ostatnich wydarzeniach.

Julian Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wiedziała, że właściwie w jej przypadku mogłyby powstać całe tomy na temat tego jak się mają związki w dorosłym życiu. Zaczęło się od tragedii i choć niewiele osób (a praktycznie nikt) wiedziało o gwałcie, on zdeterminował jej przyszłe relacje z ludźmi obojga płci, bo Julia nigdy nie ograniczała się tylko do mężczyzn. To kompulsywne wręcz szukanie szczęścia towarzyszyło jej cały czas, a ona w przeszłości często uzależniała je od uczuć i od zainteresowania Adama. Teraz miała wrażenie, że poprzedni rok wiele zmienił i stracona ciąża pozwoliła jej skupić się przede wszystkim na sobie.
Nie zamierzała jednak oceniać kogokolwiek przez pryzmat swoich doświadczeń. Wychodziła z założenia, że każdy tworzy własną historię i że jej obowiązkiem jako przyjaciółki jest stanie za tą osobą murem, niezależnie od drogi, jaką wybierze. Owszem, gdyby Colin skrzywdził Arielle to pewnie nie miałaby skrupułów, by go zniszczyć, ale dziewczyna nawet w tym stanie fizycznym emanowała jakąś pewnością i wewnętrzną radością, której Julia mogła jej tylko pozazdrościć.
- Wiesz, jaki jest najpiękniejszy moment w życiu? - uśmiechnęła się do niej i pogłaskała ją po czuprynie. - Ten, w którym przestajesz przejmować się kimkolwiek innym. Nie da się zadowolić wszystkich, nie da się sprawić, by ktoś nie cierpiał. Takie jest życie, więc najwyżej w czyjejś historii będziesz złym charakterem. Ja mam tak zawsze - puściła jej oczko i dolała sobie wina, bo skoro miały mówić o niej to chyba nie na trzeźwo, prawda?
- I jasne, że będą gadać. To jest skandal, a on się sprzedaje. Myślisz, że dlaczego ludzie kupują moje obrazy? - parsknęła jeszcze odciągając nadal moment, w którym należało powiedzieć jak się żyje Julii Crane po rocznej nieobecności w Lorne Bay. Powroty okazywały się trudne, wystawa wymagająca, a na domiar złego (lub dobrego?) spotkała kogoś ponownie.
- Och, wernisaż niedługo, więc mam zapełniony kalendarz do następnego roku. Nadal nie wybrałam przystawek, ramy zaś okazały się za szerokie o dosłownie jeden milimetr, poza tym debatujemy nad odpowiednim oświetleniem… - i roześmiała się widząc minę Arielle, która zapewne pytała o bardziej osobiste życie. I choć dla Crane obrazy były życiem, machnęła ręką zupełnie jakby ją nabierała. - Dobrze więc, poznałam kogoś. A raczej to kiepskie określenie, bo spotkaliśmy się już rok temu. Teraz widzieliśmy się ponownie i było inaczej - nie za bardzo wiedziała jak wytłumaczyć ten dziwny dreszcz podniecenia, jaki odczuwała na widok lekarza, choć przecież wcześniej nie myślała o nim w taki sposób.
Najwyraźniej czasy się zmieniły.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Adams wiedziała, że powinna żyć według swojego własnego uznania. Starała się nie przejmować opinią innych i robić swoje, chociaż nie zawsze było to łatwe. Gdy skończyła szkołę średnią, podjęła trudną decyzję. Zdecydowała, że rozpocznie studia na drugim końcu kraju. Marzyła o wielkomiejskim życiu rodem z Seksu w wielkim mieście. Jej mama namawiała ją, żeby wybrała uczelnię bliżej domu, ale Arielle się uparła i dopięła swego. Kiedy zamieszkała w Sydney, a początkowy zachwyt minął, zrozumiała, że wielkie miasto nie jest dla niej. Wracając do rodzinnego Lorne Bay, niejednokrotnie słyszała od ludzi, że popełnia błąd. Ponownie posłuchała własnej intuicji wróciła. Obecnie wiedziała, że podjęła wtedy właściwą decyzję. Ludzie gadali i zawsze będą gadać. Julia miała rację, nie dało się dogodzić wszystkim.
— Zgadzam się, nie zawsze jest to łatwe, ale to klucz do wolności i szczęścia — przyznała zgodnie, ponieważ naprawdę tak myślała. Arielle starała skupić się na własnym szczęściu. Wychodziła z założenia, że w życiu czasem trzeba być egoistą i nie ma w tym nic złego. Miała nadzieję, że odnajdzie spokój u boku mężczyzny, którego szczerze kochała od lat. Popełniła wiele błędów, ale dla każdego była nadzieja, dla niej również.
— Zresztą, bycie czarnym charakterem nie jest takie złe, takie persony też są potrzebne, żeby w przyrodzie istniała równowaga — odparła nieco żartobliwie, ale naprawdę wychodziła z założenia. Dodatkowo źli ludzie nie zawsze byli źli. Czasem zmuszały ich do tego okoliczności albo niewłaściwe wybory.
— Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę twoje nowe prace, na pewno są wspaniałe — Arielle była fanką sztuki, którą tworzyła Julia, chociaż zdecydowanie nie była ona dla każdego. Była ciekawa, co tym razem przyszło jej do głowy.
— No proszę i to jest świetna wiadomość! — w jej głosie pobrzmiewała ekscytacja. Klasnęła w ręce i uważniej przyjrzała się Julii. — Inaczej czyli jak? Bardziej ekscytująco? I jaki on jest? To przystojniak czy bardziej intelektualista? — zapytała bardzo zainteresowana. Miała wiele ważnych pytań.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Nigdy nie myślała o tym jak bardzo i często stawała w poprzek oczekiwaniom rodziców, choć jasnym było, że nie marzyli o córce, która malowałaby akty. Inna sprawa, że nie miała okazji poznać ich reakcji na to wszystko, bo zerwali kontakt, zanim jeszcze rozpoczęła studia artystyczne. Pewnie z nagłówków dowiadywali się o przebiegu jej głośnej kariery, ale nie odnieśli się do tego ani razu. Z jednej strony to było całkiem wygodne, bo była odpowiedzialna tylko za siebie, a z drugiej czasami zastanawiała się jak to jest mieć rodzinę.
Całe szczęście, że nadrabiała najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem i Arielle zaliczała się do tego grona.
Z tego powodu też może ją nawet na wyrost usprawiedliwiała, ale przede wszystkim Julia w większości takich sytuacji starała się dostrzec odcienie szarości. Nie były przecież już na etapie dzieciństwa, gdzie świat widzi się jedynie w czarno- białych tonacjach.
- I tego ci życzę. Szczęścia z tym twoim księciem na białym koniu - parsknęła, ale mówiła całkowicie szczerze. Niezależnie od ludzkiego gadania miała szansę na coś wyjątkowego, a Crane z własnego doświadczenia (niestety) wiedziała jak unikatową wartością jest odwzajemniona miłość.
- I myślę, że masz rację. Ktoś musi pełnić rolę tego potwora w tym przedstawieniu - dodała nieco beztrosko, choć od pewnego czasu starała się przynajmniej nie łamać wszystkim serc. Zdecydowanie wolała skupić się na sztuce, więc przytaknęła, gdy Arielle stwierdziła, że nie może się doczekać. Ona też, nie było bardziej ekscytującego momentu dla artysty i jednocześnie trudniejszego. Zachwyt lub miażdżąca krytyka- z jej obrazami nie było innej opcji i sama była zaintrygowana jak to wszystko się potoczy.
Dokładnie to samo odczuwała, jeśli chodzi o Aidena, bo przecież to nie tak, że nagle myślała o ślubie czy o związku. Znali się krótko, choć musiała przyznać, że faktycznie dziewczyna miała rację- było w tym coś absolutnie ekscytującego.
- Chyba to i to - zastanowiła się. - Jest bardzo przystojny, ale jest też świetnym chirurgiem plastycznym. I jest… Nie umiem tego określić, ale sposób w jaki tańczył ze mną na tym weselu sprawił, że zechciałam poznać go bliżej - wyjaśniła i choć nie wyczerpała tematu, nie zamierzała nic więcej mówić.
Jak na razie oboje poruszali się po omacku, ale było to przyjemne doświadczenie po jej wcześniejszych związkach.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Arielle pochodziła z rozbitej rodziny. Jej rodzice rozwiedli się, gdy miała niespełna dziesięć lat. Była wtedy jeszcze w podstawówce. Adams nigdy się tego nie wstydziła. Od tamtej pory jednak praktycznie nie miała kontaktu z ojcem. Przez długi czas widywała go jedynie od święta, a obecnie od kilku lat w ogóle nie był obecny w jej życiu. Czy Arielle tego żałowała? Chyba nie, jej ojciec zawsze był specyficzny i w pewnym momencie po prostu przywykła do aktualnego stanu rzeczy. Była już dorosła i miała swoje własne życie. Miała jedynie nadzieję, że w przyszłości nie popełni tych samych błędów, co jej rodzice. Marzyła o tym, aby pewnego dnia odnaleźć spokój. Wierzyła, że uda jej się to u boku Colina.
— Twój opis brzmi bardzo obiecująco. Mam nadzieję, że pewnego dnia zasłuży sobie na to, żeby mnie poznać — przyznała, a na jej twarzy pojawił się nieco szerszy uśmiech. Julia była jedną z jej najlepszych przyjaciółek, dlatego chciała dla niej jak najlepiej. Miała nadzieję, że będzie szczęśliwa. Zasłużyła na to, aby w jej życiu pojawił się ktoś wyjątkowy. Aiden wydawał się intrygujący. Arielle była ciekawa, jak dalej rozwinie się ich relacja.
— Koniecznie daj znać, jak dalej rozwinie się wasza relacja. Mam wiele pytań, skoro ma takie ruchy to na pewno jest świetny w łóżku! — rzuciła wyraźnie podekscytowana. Zaśmiała się, spoglądając na na Julię. Były rzeczy ważne i ważniejsze, okej! Arielle sama była obecnie zakochana, więc bardzo entuzjastycznie podchodziła do kwestii miłości.
— Skoro nie jestem dziś w stanie, żeby pić, to może obejrzymy jakiś film? — zaproponowała, bo wydała jej się to całkiem ciekawa opcja.
Reszta wieczoru upłynęła im w miłej atmosferze. Nadrobiły zaległości, a gdy zrobiło się późno Arielle wróciła do domu. W tamtej chwili nie wiedziała jeszcze, jak bardzo niebawem zmieni się jej życie.

/ zt.

Julia Crane
ODPOWIEDZ