żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
017.

Była naprawdę dziwnym człowiekiem i nie mogła wyjść z podziwu dla swojej głupoty. Chociaż ciężko to nazwać głupotą. Bardziej była to fascynacja jej miejscem pracy. Jak składała podanie o pracę do domu pogrzebowego, to naprawdę szczerze wątpiła w to, że uda jej się dostać na jakąś rozmowę o pracę, a już na pewno nie myślała o tym, że zostanie pracownikiem tego miejsca. Jak już zaczęła tutaj pracować to zaczęła mieć lekką obsesje na punkcie tego miejsca. Było przerażające, ale jednocześnie fascynujące. Chciała wiedzieć więcej o pracy i obowiązkach każdej osoby, która tu pracowała. Wcześniej człowiek nigdy tak o tym nie myślał, ale ostatecznie sporo ludzi lata wokół jednego ciała, żeby ostatecznie wysłać kogoś na taką ostatnią podróż w lepsze miejsce.
Dzisiaj Morgan miała wolne, ale specjalnie przyszła do pracy. Może nie, żeby pracować, ale wiedziała co miało się dzisiaj wydarzyć. Na wczorajszym pogrzebie podsłuchała rozmowę pana Lovecrafta z Liamem na temat tego, że następnego dnia będzie trzeba pojechać do Mount Molloy po ciało. Nie była to zbyt długa podróż, ale dla Morgan liczyło się jedno. Była to dla niej okazja do tego, żeby przejechać się karawanem. To nie tak, że przejażdżka takim autem była umiejscowiona na liście jej rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Chęć takiej przejażdżki pojawiła się dopiero jak zaczęła tutaj pracować. Udało jej się spędzić czas z panem Lovecraftem, poznała Mię pracującą przy malowaniu zwłok, nic więc dziwnego, że nadszedł czas na Liama, kierowcę karawana. W domu pogrzebowym pojawiła się kilka minut przed planowanym wyjazdem po ciało. Była sprytna i podsłuchała rozmowę na tyle, żeby wiedzieć wszystko. Wolała jednak nie ryzykować tego, że Liam wyjedzie na przykład przed czasem. Weszła do budynku, przywitała się tam z jakimiś ludźmi i udawała, że zostawiła coś poprzedniego dnia. Wczoraj miała dzień pracujący, więc łatwo było łyknąć taką wymówkę. Co prawda odnosiła też wrażenie, że nikogo to za bardzo nie obchodzi, ale ona też niespecjalnie się przejęła. Wzrokiem rozglądała się za Landrieu, ale, że nie dostrzegła go nigdzie w środku to wyszła na tyły domu pogrzebowego, gdzie zazwyczaj się zaparkowany karawan. No i nie myliła się. Auto rzeczywiście stało, a przy aucie był Liam, który przed podróżą sprawdzał czy ma wszystkie potrzebne dokumenty do odebrania ciała. A przynajmniej zakładała, że tak było. Niespecjalnie się na tym znała. Wolnym krokiem podeszła do Liama, stanęła obok i dała mu chwilkę na zarejestrowanie swojej obecności. Nie chciała mu przeszkadzać, bo wolała uniknąć odpowiedzialności za ewentualne pomyłki.
- Cześć. - Przywitała się jak już wyczuła, że to odpowiedni moment na odezwanie się. - Wow. - Rzuciła cicho sama do siebie jak już miała okazje przyjrzeć się jego twarzy. Ten zakład pogrzebowy ewidentnie zatrudniał ludzi w oparciu o ich aparycję. Nawet kierowca musiał być przystojny. - Morgan. Poznaliśmy się jakiś czas temu, ale nie było okazji, żeby porozmawiać. - Pan Lovecraft postarał się, żeby przedstawić ją wszystkim jak dołączyła do załogi, ale wiadomo, nie ze wszystkimi pracowała na tyle blisko, żeby nawiązać dłuższe rozmowy czy nawet relacje. Mii trochę się narzuciła i wcale tego nie żałowała. To samo miała zrobić z Liamem. - Wiem, że musisz jechać po ciało i zastanawiałam się czy nie potrzebujesz towarzystwa, bo chciałabym też pojechać. - Wypaliła wprost uznając, że nie ma co owijać w bawełnę. Chciała się załapać na wycieczkę karawanem.