sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Uśmiechnęła się zawadiacko. - Nie wynosisz ich bohatersko z pożarów? - Zapytała unosząc brew, bo tak sobie niestety wyobrażała pracę strażaka. Kilku hot typów z gołymi klatami, spoceni, wśród płomieni, wyciągają biedną poszkodowaną, która akurat paliła sobie jesienne świeczki. Chyba się naczytała za dużo romansów, albo oglądała strony dla dorosłych. Może być i tak.
- Tak, już od razu się czuję bezpiecznie. - Stwierdziła, ale tym razem już nawet się cicho zaśmiała. - Myślę, że to dobrze dla psa, że go nie kopiesz. Na pewno to docenia. - Niestety wiedziała, że nie każdy zwierzak może liczyć na taką dobroć. Dlatego u siebie na farmie miała w pizdu zwierzaków, które ratowała z różnych miejsc, w których działa im się krzywda. Wróciła do miasta dopiero kilka tygodni temu, a już sobie nabrała na głowę tak wiele odpowiedzialności w postaci czteronożnych ziomeczków. Szalone dziewczę.
- Hmmm myślę, że najbardziej podejrzane jest taki zakradanie się po cichu - no jak mu się lepiej przyjrzała to wcale nie wyglądał jakoś wybitnie podejrzenie. Nie powiedziałaby też, że wygląda na potulnego misiaczka, ale no gangsterem też, by go nie nazwała. Z drugiej strony, to tacy niepozorni byli najbardziej niebezpieczni, bo usypiają czujność potencjalnych ofiar. Powinna już przestać o tym myśleć, bo tylko niepotrzebie sie nakręcała. Po co to komu.
- Nie znam się, oglądałam może kilka ale nie wciągnęły mnie. Wystarczą mi zwykli bohaterowie - to nie był jej świat, ani jej kredki. Zupełnie nie rozumiała tego całego szumu na temat superbohaterów. Każdy z tych filmów był taki sam, jedyne czym się różniły to imionami postaci, a to też nie zawsze. Fanką komiksów też nie była, wolała książki.
- Dzięki, doceniam - bo sama to, by to sprzątała długie godziny, a z jego pomocą być może pójdzie to trochę szybciej. - Chyba byłam trochę niemiła na początku, sorry - nie chciałaby żeby powiedział swojej matce, że ta ma wredną pracownice. Za bardzo jej zależało na tej pracy. - Wzajemnie - uśmiechnęła się lekko ściskając jego dłoń. - Tak, ale to jeszcze nic specjalnego. Zaczynam od bransoletek. To podobno najłatwiejsze. - Powiedziała i na chwilę go zostawiła żeby rzeczywiście przynieść dwie bransoletki na rzemykach, które chyba najbardziej jej się podobały. - Ta jest dla kobiet i chyba ją dam mojej przyjaciółce. A ta jest męska i o dziwo całkiem mi się podoba. Zazwyczaj jestem dla siebie dość surowa, ale te wyglądają ładnie. Co myślisz? - Zapytała ciekawa jego opinii. W końcu był synem swojej matki więc mógł mieć jakiś zmysł estetyczny.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Uniósł brwi, przez moment zastanawiając się nad odpowiedzią. - Wynosimy każdego…. bez względu na to kim jest i robimy to najszybciej jak to możliwe - no nie do końca mógł żartować akurat z tego tematu, bo przecież wiedział, że nie każdego dało się uratować. Wiedział też jak to jest chronić kogoś tak bardzo, że prawie można stracić swoje życie. Miał wielką bliznę, która mu o tym przypominała.
- Okej, więc obiecuję, że następnym razem zakradnę się głośno. Nawet się zapowiem, myślisz że oto wkraczam w głębinę pomieszczeń brzmi zbyt staromodnie i długo? - zapytał z lekką iskierką rozbawienia, która czaiła się w jego oczach. No i no, lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć przecież, a on wybrał wiedzenie!
- A jakich lubisz? - zapytał, ciekaw co tam miała teraz w swoich wyobrażeniach właściwie. No bo może chciała pogadać o jakimś filmie, serialu lub książce… no był ciekaw.
- A nie, skąd, na twoim miejscu jako kobiety rzucałbym w obcego typa wazami - uniósł brwi, oczywiście żartując… trochę. Chociaż obrona przed obcym który wchodzi ci do chaty jest niezależna od płci, no i jako strażak miał swoje doświadczenie w obezwładnieniu ludzi i samoobronie, ale kiedy stoi się na podwyższeniu, to jednak człowiek musi sobie radzić tym co ma tylko pod ręką, zanim zejdzie na ziemię. Bo wejście na regał brzmiało mało rozsądnie, piraci z karaibów to nie prawdziwa historia.
I kiedy ona wstała, on zbierał koraliki, bo jako syn właścicielki jednak chciał żeby się koraliki znalazły i mogły sprzedać, dlatego od razu zaczął je zbierać i odkładać do opakowań. A kiedy przyszła z bransoletkami, spojrzał na nie.
- No nie wiem, w artystycznych sztukach nic nie jest wcale takie proste - odpowiedział po chwili - trzeba ze sobą łączyć i formy i kolory.. a tobie to bardzo dobrze wychodzi. Pokazywałaś już to mojej mamie? - zapytał, ciekaw, a potem oddał jej jedną z bransoletek i wziął drugą. - Szczerze mówiąc nie mam chyba ani jednego elementy biżuterii męskiej, więc słabo się na tym znam… - przyznał szczerze - ale na pewno jest super - dodał, tak jakby nie był facetem który może ocenić, czy dla faceta to jest ładne czy nie, heh. - Co powiesz na pizzę na większą motywacje do zbierania? - zapytał, oddając jej drugą bransoletkę i wracając do zbierania.
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Kiwnęła głową. - To mam nadzieję, że nigdy moja farma nie stanie w płomieniach bo byłoby zbyt wiele do wynoszenia - miała tam cały zwierzyniec i nie pozwoliłaby na to, by jej zwierzaki się spaliły żywcem. Nie po to je ratowała, żeby dać im zginąć. Teraz będzie bardziej uważać z tymi wszystkimi świeczkami, które ma porozkładane po całym domu.
Zaśmiała się i pokiwała głową. - Tak, poproszę. Głośno, najlepiej jeszcze uprzedzić telefonicznie albo mailowo - przynajmniej wtedy nie byłaby zaskoczona i nie skończyliby zbierając koraliki rozwalone po całym sklepie. Chociaż teraz, jak już wiedziała, że taki Remi się może tu pojawiać, to też inaczej, by reagowała, bo miałaby z tyłu głowy, że to może być on. - Nie brzmi źle, mogłabym przywyknąć - rzuciła dalej rozbawiona i nawet lekko pokręciła głową. Widocznie humor jej się poprawił jak już ogarnęła, że nikt się nie czai na jej życie.
- Zwykłych... w sumie to lubię wszystkie jakieś period dramy. Mark Darcy, Olivier Mellors, Anthony Brigerton, Generał Maximus Decimus Meridius... chyba jestem jakąś dziwną romantyczką - chociaż nie tylko takie rzeczy oglądała. Cece lubiła też horrory i podcasty o mordercach, ale tam nie było niestety bohaterów, którzy byliby warci gloryfikowania.
Całe szczęście, że nie było tutaj żadnych waz, ale Cece już wiedziała, że zainwestuje w gaz pieprzowy, skoro aż tak się zestresowała. Z drugiej strony, nie będzie przecież tego nosić ze sobą w pracy. Ciężkie życie samotnej, młodej kobiety. Najlepsze jest to, że ten sklep, wcale nie znajdował się gdzieś w centrum miasta, także może rzeczywiście powinna pomyśleć o jakiejś dodatkowej rzeczy do samoobrony.
- Niektóre rzeczy są łatwiejsze od innych. Robienie pierścionków na przykład jest trudniejsze, albo tych ozdób do włosów. - Na to jeszcze nie była gotowa. W końcu to dopiero jej pierwsze kroki w artystycznym rękodziele. - Nie, jeszcze nie. To na razie takie próby. - Nie była jeszcze gotowa żeby pokazać to szefowej. Musiała byc pewna, że będą idealne zanim podda je do oceny. - Serio? A chcesz? Mogę Ci ją dać. - Zaproponowała, bo w sumie to czemu nie. Jeżeli mu się podobała to mógł ją sobie śmiało wziąć. Jeszcze za darmo, bo jak juz Cece będzie wielką projektantką biżuterii to pewnie nie będzie miał takiej taryfy ulgowej. - Hmm w sumie czemu nie, nie jadłam nic odkąd wyszłam z domu - a nie zapowiadało się, żeby wróciła na farmę dość szybko. - Tylko najlepiej jakby była wegańska, albo chociaż wegetariańska. - Powiedziała i znów zaczęła zbierać te koraliki. - Staram się nie jeść mięsa - wyjaśniła nie odrywając się od sprzątania. - Czuję się teraz jak kopciuszek, który musi rozdzielić fasolę i groch - westchnęła, bo praca była dość mozolna, a efekty nikłe.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Też mam taką nadzieję, o wiele bardziej wolę zdejmować kotki z drzew i oddawać domy jako bezpieczne. niż wchodzić do płonących budynków, w których ktoś akurat cierpi - pokiwał głową powoli - więc masz zwierzęta? Jakie? - zapytał zaciekawiony, bo jako człowiek który sam zwierzęta miał i był intensywnie zaangażowany w ratowanie i pomaganie im, oczywiście uważał że rozmów o zwierzakach nigdy zbyt wiele! No i wspomniała o farmie, więc była ciekaw czy ma na myśli jakieś krowy i świnie, czy może lamy albo inne aligatory. To Australia, nigdy nie wiesz co ktoś ma w swoim ogródku i czy na desce nie zderzysz się z wielorybem. True story.
- Nigdy do końca nie rozumiałem Jane Austen, powiem szczerze - uniósł brwi - oni wszyscy wydawali się ledwo znać, a ślepo podążali za tym, co im się wydawało, że jest między nimi… - uniósł brwi zastanawiając się nad tym - ale tamte czasy zdecydowanie nie sprzyjały świadomym i szczęśliwym ożenkom, skoro ojcowie planowali to za swoje córki, interesowali się bardziej hajsem, terytorium i wpływami, niż tym co dobre dla ich córek...- No i sami wtedy nie byli najlepszymi partnerami…
- Okej ale który jest najlepszym z najlepszych? - no nic nie mógł na to poradzić, ciekawiło go co siedziało w jej głowie! Bo była odważna, zaradna i najwyraźniej miała ciekawy sposób myślenia i analizowania, jak tu się nie próbować dowiedzieć czegoś więcej!
I w sumie chodziło mi o takie po prostu pojemniki na te koraliki, które czasem wazony, a czasem miski przypominają, ale nvm, mało istotny detal, na pewno coś tam stało czym rzucić można, ale akurat teraz nie było na szczęście takiej potrzeby, heh.
- Zależy co się chce na tym stworzyć… ale tak, domyślam się - pokiwał powoli głową. - A co z tego najbardziej chciałabyś robić? - no nie wiedział, czy w biżuterii można się doskonalić tylko w jednej opcji, ale chyba na tym powinien swiat polegać, każdy powinien być dobry w czymś zupełnie innym, co nie.
- Um… no jasne - odparł zaskoczony, a potem wziął ją - ale nie będę jej nosił do pracy ,bo jeszcze ją zgubię - dodał, bo przecież jak mu spadnie w osmolonym pogorzelisku to on tego nigdy nie znajdzie. I trochę strach, że się stopi czy coś. - To zapłacę pizzą, jaką chcesz? - zapytał, bo mogła wybrać sobie, on zamówi i weźmie jakąś drugą, żeby było ciekawiej w życiu.
- To szlachetne próbować nie jeść, jak ci idzie? - zapytał szczerze zaciekawiony. A potem zaśmiał się cicho - czyli to robi ze mnie pomocną myszkę czy ptaszka? - zapytał, skoro już był pomagierem, powinien wiedzieć jakim! - Mogę ci nawet później poszukać jakiejś dynii, żeby wróżka chrzestna zrobiła z niej elegancką karocę. To pewnie oznacza, że mnie zmieni w konia, ale jestem gotów na poświęcenia - podsumował z lekkim rozbawieniem.
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- Nie mam ich na razie jakoś sporo - bo dopiero swoją farmę rozkręcała, a do tego żeby mieć więcej zwierzaczków potrzebowała więcej pieniędzy i dlatego doskonaliła się w swoich umiejętnościach z rękodzieła. - Mam świnkę, nazywa się Królowa Elżbieta, jest przesłodka - ona traktowała swoją świnkę jak pieska. - Mam dwie owieczki, 4 zające i niedawno moja przyjaciółka wprowadziła się z labradorem - wyliczyła wszystko co to na razie tam miała. Planowała wyremontować stajnie i przygarniać konie, które już nie dawały rady pracować dla ludzi i byłyby uśmiercone gdyby ktoś ich nie wziął. Chciała też ogarnąć kurnik i mieć własny drób, bo ale na to wszystko jeszcze przyjdzie czas.
- A teraz jest inaczej? Ludzie też ledwo się znają, a często sie w sobie zakochują i dopiero po czasie się okazuje kim tak naprawdę są, nie zawsze zdąży się dokładnie poznać drugą osobę zanim się do niej przywiążesz - poza tym ludzie bardzo często żyli z wyobrażeniami o pewnych osobach i z tym jacy by chcieli, aby te osoby były, a nie koniecznie z tymi ludźmi takimi jacy są. To było smutne i pewnie powinno się to leczyć, no ale tak bywało. - W tamtych czasach już nie do końca chyba tak było. W sensie zależy od rodziny i oczywiście musieli się hajtać w swoim arystokratycznym gronie, ale to tak jak z obecnymi celebrytami, też się parują między sobą a nie z nami, zwykłymi śmiertelnikami. - Wzruszyła ramionami. W tamtym momencie to było po prostu normalne i nie było aż tak dużo aranżowanych małżeństw poza wysoką arystokracją i rodzinami królewskimi. Często pary się poznawały i kobiety mogły wybierać sobie mężów, jeżeli miały kilku adoratorów pasujących do nich poziomem. Z drugiej strony, jak ktoś był niższego stanu to zapewne taka panna w życiu nie chciałaby na kogoś takiego patrzeć. Te wszystkie mezalianse pokazywane w filmach jak to szlachcic hajta sie z chłopką albo na odwrót, było raczej wytworem świata filmowego niż jakimkolwiek powiązaniem z faktami. - Chyba moim ulubionym jest Maximus - człowiek honoru, a takich ludzi to Cece lubiła.
- Hmmm chyba najbardziej to pierścionki i sygnety - mogłaby robić piękne pierścionki zaręczynowe będąc tak wielką fanką romantycznych historii o wielkich miłościach. No i na tym można było też nieźle zarobić. - Ale na razie mi do tego daleko. - Pierścionki były bardziej skomplikowane, bo trzeba było mieć już odpowiednie narzędzie do np przetapiania złota. Na to jej nie było stać. Jeszcze.
- Okej, możemy sie tak umówić - zaśmiała sie, bo mogła przyjąć zapłatę w jedzeniu. - Marinare jeżeli mają, a jak nie to Wegetariańską - powiedziała unosząc głowę znad koralików. Szło im nie najgorzej to sprzątanie. Może nie trzeba będzie spędzić tu całej nocy. - Całkiem nieźle... nie ciągnie mnie do mięsa, ale czasem mam ochotę na jajka... i wlaśnie dlatego planuje mieć własny kurnik, wtedy będę mieć pewność, że kurki są zdrowe i szczęśliwe więc nie będę mieć takich wyrzutów sumienia przy jedzeniu jajecznicy - bo najbardziej jej przeszkadzało to w jakich warunkach te zwierzęta są przechowywane, a nie wierzyła typ co piszą, że niby mają chów bezklatkowy. Musiałaby jechać na taką fermę i sama sprawdzić. - Chciałam powiedzieć, że mógłbyś być tą lepszą wersją księcia bez fetyszu stóp i wybierający partnerki na podstawie czegoś innego niż rozmiar buta... no ale jak wolisz być myszą to kim jestem żeby Cię ograniczać? - Zaśmiała się wrzucając do pudełeczka zebrane wcześniej koraliki. - Spokojnie, nie potrzebna mi karoca i wolałabym żebyś nie zostawał koniem pociągowym - bo to takie biedne zwierzaki były.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Nie liczy się ilość, ale jakość - no przypomniał jej, bo po co komu sto nudnych owiec, jak można mieć jedną zajebistą żyrafę? No taka matma o wiele lepiej się składa i układa, niż inna. Mniej znaczy lepiej, bardzo często zresztą. Nawet mniej hajsu czasem jest lepsze niż więcej, no zależy od kontekstu, ale tak też się zdarza.
- O kurcze, to całkiem sporo. A jak do ciebie trafiły? Jesteś rolniczką za dnia, a nocą twórczynią biżuterii? - zapytał zaciekawiony, bo najwyraźniej kobieta miała sporo tajemnic. Spodziewał się, że wymieni koty, psy, chomiki, może ewentualnie świnki morskie, a tu jednak nie.
- No tak, ale mam wrażenie, że teraz jednak podchodzi się do tego o wiele rozsądniej, no i kobiety mają o wiele większy i swobodniejszy wybór, niż wtedy… - zauważył, a potem westchnął cicho - chociaż zdecydowanie nie nadaję się na znawcę związków i romansów, skoro sam wciąż jestem singlem i kawalerem - dodał, oczywiście w ramach nabijania się z samego siebie, nawet jeśli gdzieś tam go kuło trochę, że jeszcze nie znalazł nikogo wyjątkowego dla siebie…
- Ale pomyśl też o geograficznym zasięgu. Poznawali ludzi, którzy znali ich znajomi i którzy mieszkali w tym samym mieście. A świat jest wielki, szansa że twoja połówka mieszka akurat na tej samej wsi są dość małe… nie mówiąc o okazji do porządnego poznawania się wzajemnie. I to bez przyzwoitek - no tak mu się wydawało, chyba faktycznie stracił swoją wiarę w wielki romantyzm, przeznaczenie, dwie połówki odnajdujące się w ciemności i rozpoczynające swoją drogę, bo tak zdecydowały gwiazdy. Yup. Było to smutne wnioskowanie.
- Gdzie się człowiek takich rzeczy uczy? U złotnika? To chyba operowanie z gorącym metalem, zwłaszcza przy sygnetach? - zapytał, w sumie ciekawy jak to wygląda. Jego mama pewnie sprowadzała skądś jakieś biżuterie, zamawiała i tak dalej, ale miała też swoje sfery w których była super uzdolniona, jak makramy które i jego uczyła robić. No ale do tego jeszcze nie zamierzał się przyznawać…
- Dobra, możemy wziąć nawet i obie, skoro nam to długo zajmie… a co byś chciała do picia? - no gentleman, więc od razu zrobił pełne zamówienie, żeby im niczego nie brakowało. A potem pokiwał głową.
- No nieźle. Ja się zawsze trochę tych kur bałem.. to takie dziwne, że mają po oku z każdej strony głowy. Trochę przerażające… - zmarszczył brwi - i nie merdają ogonem, jak pies czy kot, więc skąd masz wiedzieć, czy cię zaraz nie spróbują zamordować? - no ciężka sprawa, więc z rozbawieniem podzielił się z nią takimi swoimi przemyśleniami.
- O nie, zdecydowanie nie wybierałbym sobie żony na podstawie stopy… nigdy nie rozumiałem dlaczego nie mógł po prostu na nią patrzeć, oko w oko i jej zauważyć - pokręcił głową - to nie tak, że miała na sobie maskę przecież. A myszy były tak bardzo fajne i przyjacielskie, no i świetnie pełniły rolę stangreta… czy tam rumaka - podsumował, a potem zaśmiał sie cicho - mam siostry, dlatego znam tyle bajek. A która jest twoja ulubiona? - zapytał zaintrygowany, bo to chyba dużo mówi o kobiecie. A może i nie.
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
To pytanie nie było dla niej wygodne, ale postanowiła zaryzykować i odpowiedzieć zgodnie z prawdą. – Ukradłam je – powiedziała wprost patrząc na swoje dłonie. Dopiero po chwili podniosła wzrok. – Miały zostać zamordowane, więc je ukradłam, żeby ich nie zabili. Nikt po nich nie płakał najwyraźniej. – Uratowała życie tych zwierzaków i tylko to sie dla niej liczyło. Podobno cel uświęca środki i tego się Cece trzymała.
- Może i tak, ale to nie znaczy, że zawsze trafią na odpowiedniego, nawet jeżeli mogą go sobie wybrać tak jak chcą. Wiem to z własnego doświadczenia. – No niestety, nie znalazła jeszcze miłości swojego życia. Może nigdy nie będzie mieć takiej możliwości. - Powiedzmy, że mój eks nie był najlepszym chłopakiem na świecie – dodała, bo jednak spotykała się z toksycznym frajerem, który nigdy jej nie szanował. Całe szczęście uwolniła się od tego. – Singiel i kawaler... nie wyglądasz źle, jesteś dość miły, więc gdzie jest Twoja czerwona flaga? – Zapytała mierząc go wzrokiem. Wątpiła w to, że nie miał wianuszka dziewczyn, które się za nim uganiały, musiały być ślepe. Problem musiał lezeć gdzieś indziej. Cece była ciekawa więc gdzie. Może on nie chciał się z nikim wiązać? Nie dziwiłaby mu się.
- Kurde, czyli mówisz, że powinnam szukać drugiej połówki po drugiej stronie świata? To może być skomplikowane. – Zażartowała sobie i uśmiechnęła się wesoło, chociaz jednak było to trochę przerażające. Czyżby w okolicy nie było porządnych mężczyzn, albo chociaż jednego, w którym mogłaby się zakochać? Miała nadzieję, że jednak jakiś jest. – No tak, w ubiegłym stuleciu musiałaby tu już z nami siedzieć Twoja mama – zaśmiała się pod nosem, wolałaby żeby jej tu nie było, bo nie chciała się tłumaczyć z rozwalonych koralików.
Pokiwała głową. – Złotnik albo jubiler, mam farmę więc i miejsce do pracy się jakieś znajdzie, ale na razie nie stac mnie na ten cały sprzęt. – Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie. Może rodzice będa chcieli ją wesprzeć, albo poprosi starszego brata o pomoc. Zarabiał całkiem nieźle więc może zechce być jej inwestorem. – Colę zero – odpowiedziała na jego pytanie o picie i wróciła do sprzątania.
- Myślę, że nikt jeszcze nie został zamordowany przez kurę więc nie masz się czego obawiać. – Usmiechnęła się. – Jak już sobie jakieś kupię to Cię zaprosze i się przekonasz, że są fajne – zacznie jakąś kampanię na rzecz polubienia kur.
Nie miała zamiaru się z niego nie wiem... śmiać, przez to, że zna bajki. To było całkiem urocze, a ona musiała się chyba chwilę zastanowić jaka bajka jest jej ulubioną. – Chyba Anastazja, jest wystarczająco smutna żeby ją oglądać – no i miała piękną muzykę. – Musimy chyba podnieść ladę, bo tam też trochę tego powpadało – rzuciła trochę się wyginając żeby zajrzeć pod ladę. – A jak... no teraz masz okazję prężyć te swoje muskuły – położyła ręce na biodrach czekając aż się ruszy i jej pomoże.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Mogła się spodziewać szoku, oburzenia, czy czegokolwiek po takim wyznaniu, ale Remi jedynie uśmiechnął się lekko - To bardzo dobrze zrobiłaś. Też mi się zdarzało wykradać źle traktowane psy i koty, a potem znajdowałem im wspaniałe domy.. bardzo często po leczeniu. Mam w domu mały dom tymczasowy dla kotów - wyjawił, a potem oczywiście dodał - jak szukasz jakiegoś, to mam cztery, które wciąż szukają swoich ludzi. Psa czasem mi się zdarza mieć w domu tymczasowym, ale współpracuje ze stowarzyszeniem i większość jednak kierujemy do innych tymczasów - no Remi nigdy nie wpadł na pomysł ratowania świni, owcy, czy konia, ograniczał się tylko do piesków i kotków, ale nie znaczyło to przecież wcale, że nie szanował innych prób pomocy.
- Niby tak, ale wciąż więcej opcji brzmi lepiej niż mniej - przyznał szczerze - i teraz mamy więcej miejsc, w które później można uciec - dodał, bo w tamtym czasie co najwyżej człowiek był wysyłany do rodziny, a teraz kobiety zwłaszcza mogły mieć swoje kariery, mieszkania i nowe życie w nowym mieście. To zaskakujące jak wiele jedna przeprowadzka może zrobić w życiu człowieka.
- Przykro mi - odpowiedział jakoś odruchowo, kiedy wspomniała o swoim eksie. Nie chciał naciskać, więc po prostu rzucił jej spojrzenie, które miało mówić, że jeśli chciała o tym coś więcej pogadać, to może mówić. Ale nie chciał naciskać, w końcu dopiero co się poznali.
- Hej, czemu od razu czerwona flaga? Może po prostu… nie miałem szczęścia? - no zapytał, bo co to za zakładanie od razu, że na pewno coś nie tak robił. No ale kto wie, może jednak robił? Chyba trzeba brać na klatę to, że ludzie mieli w sobie wady i zalety, tak samo ważne. Bo nie ma ludzi idealnych. Chociaż nie wiem czy akurat Remi miał w sobie coś, co faktycznie by się wpisywało w określenie czerwonej flagi.. żółtej co najwyżej.
- No nigdy nie wiesz, gdzie się czai. A skoro lubisz historie o miłości i przeznaczeniu, to chyba odnalezienie miłości w dzikiej dżungli albo we włoskiej winnicy brzmi jak idealny plan - rzucił pół żartem, a pół serio, bo sam już nie wiedział czy wierzy w takie rzeczy, miłostki od pierwszego wejrzenia i tak dalej.
- Nie martw się, to spotkanie pozostanie naszym sekretem - obiecał, domyślając się że nie chciała się tym chwalić. No i jednak on też nie chciałby mówić mamie, że przeraził biedną dziewczynę…
No a potem zamówił jedzenie i picie, więc mógł wrócić do pomocy w ogarnięciu bałaganu!
- Jesteś tego pewna? Ja nie bardzo, myślę że nie ma zwierzęcia, które nie ma nikogo na sumieniu - uniósł rozbawiony brwi, chociaż oczywiście nie znał statystyk. Ale żyli w Australii, tu się działy same dziwne rzeczy i były same groźne stworzenia. I ogromne pająki.
- No dobra, ale nie zostawiaj mnie z nimi sam na sam, bo im nie ufam… i mogę zniknąć bez śladu - odpowiedział, starając się brzmieć nieco ponuro, jakby opowiadał historię o ufo czy coś.
- A szukasz smutku w bajkach? - no nie wiedział co o tym myśleć, więc po prostu zapytał z ciekawością. A potem wstał i posłusznie podszedł do lady - no dobra, przygotuj się do polowania, trzy… dwa… jeden - rzucił i wyprostował się, unosząc ladę, która była cięższa niż się spodziewał. Ale co to dla strażaka?
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- To mamy coś wspólnego – uśmiechnęła się, bo miło było spotkac kogoś kto równie mocno troszczył się o zwierzaki. Nic tylko się cieszyć, że tacy ludzie chodzą po świecie. Cece byłą romamantyczką, romantyzowała dosłownie wszystko, nie tylko ludzi, ale też właśnie takie akcje ze zwierzakami. To nie była kradzież zwierzaka, to było ratowanie jego życia i zdrowia. Policja pewnie uważałaby inaczej gdyby ją złapali. – Wystarczy jedna opcja, nie potrzeba wiele – ona była jednak fanką monogamicnzych związków i serio żałowała, że nie wpadła na swoją miłość życia jak miała 6 lat i od tamtej pory byliby razem. Jak wiele zawodu by jej to oszczędziło? No i czasu. Oczywiście jako romantyczka uważała, że prawdziwa miłość istnieje i, że prędzej czy później każdy na takową trafi. Ludzie zresztą najcześciej znajdowali swoje drugie połowki w okolicach miejsca, w którym akurat żyli. Gdyby było inaczej to Cece wierzyłaby w to, że jej drugą połówką jest Henry Cavill i powinien tu do niej przyjechać.
- Nie musi być Ci przykro, prawie mnie nie znasz, a jego wcale więc nie ma potrzeby – nie lubiła, gdy ludzie rzucali takimi typowymi frazesami. – Jasne, tu nie o szczęście chodzi. – No wątpiła w to, żeby taki gościu nie miał powodzenia u kobiet. Na bank mógl sobie w nich przebierać i wybierać jaka mu się najbardziej podobała. Może żadna mu się po prostu nie podobała... może jest gejem? Chciała go o to zapytać ale ugryzła się w język w ostatniej chwili. Nie wypadalo.
- Dżunglę mamy za oknem, a winnicę ma mój ojciec. Nie musze wyjeżdżać. – Rzuciła i zaśmiała się, bo akurat to mu nie wyszło. Mogł powedzieć, że mogła znaleźć milość w zimnych Alpach. To już prędzej, by pasowało. – Jestem pewna, nie dramatyzuj – no chyba, że ktoś sie zadławił mięsem z kurczaka, ale to już nie była wina drobiu.
- Szukam prawdy w bajkach, a co jest bardziej prawdziwego niż smutek. Każdy to odczuwa. – Wzruszyła ramionami, a później przygotowała się do sprzątania pod szafką i gdy ją podniosł to szybko zaczęła tam ogarniać i wybierać koralki. Sprzatali jeszcze pół godziny i akurat pojawiła się pizza, którą sobie zjedli i pogadali. Później spędzili kolejną godzinę na zamiataniu całego lokalu i już było czysto! Jego mama nigdy się nie dowie o tym małym wypadku.

2xzt
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
ODPOWIEDZ