Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
031.
What I loved most about our family
was that we could all speak our hearts. We never measured words.
{outfit}

Joel zakładał, że do swojego rodzinnego domu, do domu, który zostawiła po sobie jego mama, wróci nieco wcześniej. Był pewien, że jak tylko upora się ze wszystkimi formalnościami po pogrzebie, to pierwsze co zrobi to wróci tutaj i zacznie porządkować wszystkie jej rzeczy. Za każdym razem jak tu przychodził to okazywało się, że nie wie za bardzo za co się zabrać. Przyłapywał się na tym, że nie potrafi się tak szybko wszystkiego pozbyć. Z czasem więc po prostu przestał przychodzić zakładając, że jak będzie ignorował problem to ten w końcu przestanie istnieć. Niestety nie było wcale tak łatwo. Ciągle z tyłu głowy miał to, że będzie musiał ten dom ogarnąć. I sam dom nie był problemem. Problemem była cała zawartość. Wszystkie rzeczy, które jeszcze niedawno należały do jego mamy. Teraz niby miał się tego wszystkiego pozbyć? Zadecydować co jest warte zatrzymania, czego powinien się pozbyć? Naturalnie myślał, że pozbycie się ubrań będzie najprostszą rzeczą, ogarniając jednak szafę mamy zrozumiał, że wszystko nadal pachnie jej znajomym zapachem i po prostu… musiał to przełożyć. Przekładał to tak długo, aż w końcu przestał tutaj zaglądać.
Z Milani skontaktował się telefonicznie parę dni wcześniej, żeby umówić jakiś dogodny dla niej termin. Musiał też przy tym dostosować swój grafik. Nie chciał spędzić z Milani kilku chwil i zostawić jej z wszystkim samą. Dodatkowo, żeby mogła ogarnąć dom, musiał co nieco w tym domu ogarnąć. O taką pomoc nie mógł jej prosić. Najzwyczajniej na świecie nie wypadało. Siedział w tym domu od samego rana i zamiast spróbować zrobić jakieś generalne ogarnianie, to po prostu poszedł na łatwiznę. Po prostu posprzątał, ale to tak, że większość pudeł, które zdążył tylko porozkładać i częściowo zapakować pozanosił do garażu. Nie chciał, żeby Milani miała utrudnioną wycenę domu przez to, że wszystko byłoby pozasłaniane pudłami. Dosłownie zdążył zanieść ostatnie pudło kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Wytarł ręce, w jakiś ręcznik, który miał pod ręką i poszedł do drzwi wejściowych.
- Cześć. – Przywitał ją szerokim uśmiechem i otworzył drzwi, żeby mogła wejść do środka. – Dzięki, że znalazłaś czas tak szybko. – Dla niego nawet za szybko, bo nie zdążył niczego ogarnąć. – Jak to zazwyczaj wygląda? – Zapytał, bo w sumie nigdy wcześniej nie sprzedawał domu. Nie wiedział nawet czy powinien tak od razu przejść do tematu domu. Po prostu zakładał, że czas Milani był bardzo cenny, a on nie chciał jej niczego marnować. – Lepiej sprzedawać z wyposażeniem czy bez? – To było (poza pakowaniem rzeczy osobistych) jedno z jego większych zmartwień. Czy powinien się pozbyć też mebli czy mógł je na luzie zostawić?