kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No dokładnie, i jak z tego wszystkiego miał nie wyjść jeden wielki bałagan? A no właśnie, nie dało się. Poza tym oboje ujawnili na temat swój i swoich związków do tej pory wystarczająco dużo detali, żeby byli przygotowani na porażkę. I świat walący się w płomieniach.
- Zobaczymy - odpowiedziała, decydując się pominąć takie teksty, że może zasłuży czy jak będzie grzeczny, to wtedy może coś mu pokaże. Bo miała dziwne wrażenie, że nie do końca rozmawiają tutaj o seksie, a przecież ich oficjalna umowa na tej wyjazd obejmowała tylko i wyłącznie seks i dobrą zabawę. Mieli nie rozmawiać o tym co poważne, nawet jeśli gdzieś po drodze jednak im się takowe przemowy i różne wynurzenia, czy dziwne słowa przebiały. Ale to przecież nie tak na poważnie, nie na serio, to tak wszystko na… no.. nieważne. Nie miała siły się teraz ani sama ze sobą kłócić, ani nad tym głębiej zastanawiać. W ogóle nie chciała teraz myśleć, chciała się teraz dać ponieść i zapomnieć, zatopić się w tym pięknym spojrzeniu tego pięknego mężczyzny i przez moment pozwolić, żeby świat znowu przestał istnieć. W takich spojrzeniach i przy takiej bliskości łatwo było zapomnieć, że są w miejscu publicznym, że gdzieś dookoła się chowają inni ludzie, że świat wcale się nie zatrzymał. Jej dłonie też się nie zatrzymały na długo i rozpięły mu spodnie, bo zdecydowanie chciała tego, co nastąpiło po chwili. Chciała go tu i teraz, całego, bez namysłu, bez opętania. Szybko, pośpiesznie, wciąż częściowo w ubraniu, obok talerzy i rozlanych win z kieliszków. Kiedy patrzyła w te oczy, tak łatwo, coraz łatwiej było się w tym wszystkim odciąć, dać ponieść ii zatopić w tym jego oceanie namiętności, który zdecydowanie odbierał oddech. A kiedy skończyli, musieli na pewno zwiać, bo kelnerzy wścibskie plemię i pewnie szybko wyhaczyli, że ta dwójka nie robi tutaj tego, co powinna. Więc przenieśli się na inne, nieco niższe paryskie dachy, korzystając z otwartych klatek schodowych i zajmując się sobą tam, gdzie nikogo nie interesowało co się dzieje pod gołym niebem. A rano.. a rano przyszedł czas, kiedy trzeba było wsiąść znów w samolot i wrócić do Australii. Chociaż Cami miała wrażenie, że wraca znów po latach,a nie kilku tygodniach. Wszystko wydawało się zupełnie inne.. nieznane… i niepewne.

`zt x2 <3
ODPOWIEDZ