przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
{outfit}

Santiago zaprosił Sad na wyjazd w góry, uznając, że im obojgu przyda się w tym momencie kilka dni odpoczynku. Ostatnio działo się tak wiele rzeczy, że nie bardzo potrafił to wszystko objąć rozumem i poukładać sobie w głowie, więc wyjazd był zdecydowanie dobrym pomysłem. Oczywiście poinformował o swoich planach Thierry'ego, który raczej nie był zadowolony z tego powodu, ale chcąc nie chcąc musiał to jakoś przełknąć. Bilety na samolot zostały dość szybko kupione przez Delgado, a gdy już siedzieli na pokładzie trzymając się za ręce - o ile dziewczyna oczywiście pozwoliła mu chwycić swoją dłoń - Santiago odezwał się cicho:

- Wszystko będzie dobrze, mi pequeña princesa.

W pewien sposób próbował też uspokoić tym samego siebie. Wydarzenia ostatnich tygodni dość mocno się na nim odbiły, był teraz bardziej nerwowy i rozkojarzony, ale nie chciał pozwolić, żeby to zmieniło cokolwiek w jego relacji z Bright. Z jednej strony akcja z Darą i tasakiem, z drugiej jeszcze Thierry, który postanowił śledzić Sad aż do jej domu a potem jej grozić... no dobra, może nie grozić, ale Santiago tak naprawdę nie wiedział co stało się wtedy w mieszkaniu dziewczyny i nie był pewien czy w ogóle chciał wiedzieć. Jednego był pewien - zarówno on jak i jego narzeczona zasłużyli na odpoczynek i chwilę wytchnienia, a wybór Doliny Aosty, czyli gór leżących na granicy Włoch i Francji, wydawał się być idealnym pomysłem.

Lot do Mediolanu trwał wiele godzin, praktycznie cały dzień. W końcu jednak wylądowali we Włoszech, a z Mediolanu udali się do Courmayeur, malowniczej miejscowości w górach - trasę pokonali autobusem w około trzy godziny. Dopiero gdy znaleźli się na miejscu Tiago mógł odetchnąć z ulgą; nie to, że nie lubił samolotów, ale jednak prawie cały dzień spędzony w powietrzu nie do końca mu odpowiadał. Nie było to ani przyjemne, ani łatwe do wytrzymania; dobrze że po pokładzie można było się swobodnie przemieszczać, bo na fotelu zdecydowanie nie byłby w stanie wytrzymać aż tyle czasu.

W końcu znaleźli się też przed wynajętym wcześniej pięciogwiazdkowym hotelem Relais Mont Blanc Hotel & Spa; nocleg nie należał do najtańszych, sama podróż zresztą też nie, ale Delgado nigdy nie oszczędzał pieniędzy, zwłaszcza jeśli chodziło o najbliższe mu osoby. Po długiej podróży znaleźli się w końcu w pokoju hotelowym, gdzie Santiago odstawił ich walizki pod ścianę, uznając, że raczej żadne z nich nie ma w tym momencie siły na rozpakowywanie bagażu. Podszedł do Sad i przytulił ją do siebie, zanurzając nos w jej włosy.

- Jak się czujesz? - zapytał cicho, mając na myśli zarówno sam lot, jak i wszystko inne ogólnie, włączając w to także ostatnie wydarzenia.

Sad Bright



Spoiler
Obrazek
Obrazek
Obrazek
sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
kierowca tira — tir
25 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Can't make me happy when I'm sad
I blame the world
I'm a glass-half-empty kinda girl
Sad była rozeźlona. Ciężko było jej nie chować urazy, jeszcze ciężej było jej tak po prostu zapomnieć i przejść do porządki dziennego nad tym co się stało. Patrząc na Tiago czuła niewiele więcej niż ból i ośmieszenie. Czuła, że odebrano jej własną broń, jej skrzętnie skrywaną tajemnicę, jej prawdę, jej własność. Rozebrano ją przed ludźmi, przed którymi się na to nie godziła. Odebrano jej godność. Przez człowieka, któremu ufała najbardziej.
Potrzebowała czasu dla siebie, choć ten był dla niej zwykle toksyczny. Nie potrafiła funkcjonować, gdy nie była w otoczeniu innych ludzi, a na Happy'ego ostatnimi czasy nie mogła zbyt mocno liczyć. Nadal tkwiła między nimi niepisana umowa niewspominania o ostatnich wydarzeniach, ani o mordzie na kaczkach, ani o wtargnięciu Thierrego. Być może brat widział, że coraz częściej wracała do domu coraz bardziej zmarnowana, że wszystko jej się sypało w dłoniach. Jednak nie wychodził z inicjatywą pomocy i nie miał ku temu obowiązku, Sad tego nawet nie oczekiwała.
Propozycja wyjazdu we włoskie góry wiązała się z rocznicą, którą mieli niedługo świętować. Rocznicą, która zazwyczaj była jej ulubionym dniem w roku, jednak teraz przynosiła ze sobą niewiele więcej niż ciężką połać smutku. Wiedziała jednak, że im dłużej będzie tkwiła w stagnacji tym dłużej faktycznie będzie zła na Santiago. Potrzebowała to w jakiś sposób przepracować, a wyjazd wydawał się najrozsądniejszy.
Pożegnała Happy'ego kilkoma krótkimi słowami, zapowiedziała swój powrót niedługo, spakowała się i ruszyła w drogę. Tkwili w samolocie długimi, ciągnącymi się w nieskończoność godzinami by potem przesiąść się na jeszcze dłużej (tak naprawdę to nie) jadącego busa. Gdy dotarli do hotelu Sad ciężko było uwierzyć, że to faktycznie koniec drogi. Zostawiła swoją walizkę gdzieś z boku chcąc położyć się na łóżku i zatopić się w cieple pościeli i miękkości materaca, jednak zanim zdążyła podejść w wymarzone miejsce Santiago ją ubiegł przytulając ją do siebie. Z niepewnością oddała to przytulenie, choć wewnętrznie chciała się od niego odsunąć. Nie potrafiła przeboleć. Jeszcze nie.
Jak się czujesz?
Trywialne pytanie. Sad nawet nie wiedziała co powinna odpowiedzieć. Czuła się... nijak. Gnieździło się w niej tak dużo emocji, że powoli zlewały się w całość, z której nie potrafiła wyciągnąć niczego konkretnego. Wzruszyła ramionami i odparła:
-Sama nie wiem. Chyba zmęczona.- w jej głosie nadal czaił się smutek, nadal czaił się ból. Sad nie potrafiła niczego ukrywać, zwłaszcza przed nim. Była otwartą księgą, z której mógł czytać jeśli tylko by tego zapragnął.

Santiago Navarro Delgado
sumienny żółwik
lachmaniara
ODPOWIEDZ