wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Widziały gały co brały. Zanim się zeszli, Clayton doskonale wiedział na co się pisał. Zdążył ją przecież poznać i dowiedzieć się, jaka jest. Nie mógł więc teraz mieć o to pretensji i doszukiwać się w tym powodu do rozstania. Poza tym Hensley w jej szaleństwie doszukiwał się pewnego uroku, który wywoływał na jego twarzy uśmiech. Nie postrzegał więc tego jako coś strasznego, co mogłoby go odrzucić. Oczywiście takie były jego odczucia, nie każdy musiał je podzielać, ale zdanie innych go nie obchodziło. Interesowało go tylko własne oraz Gemmy. I racja, nie mógł dziś odmówić sobie lekkiego nastraszenia jej. Plótł jednak niczym niepoparte głupoty, którymi nie powinna się przejmować. - Nie dramatyzuj, skarbie, prędzej ja dostanę tego zawału - odparł, mając na myśli tylko tyle, że jest dzielniejsza od niego, dlatego nie musiał martwić się ani o nią, ani o ich dziecko. Wiedział, że jakoś przetrwa ten spacer do domu, a także wiele więcej, ale o tym nie musiał mówić na głos. Zamiast tego starał się jej pokazywać, jak bardzo w nią wierzył.
To wszystko wydarzyło się naprawdę szybko. Nim się obejrzeli, wszystkie światła zgasły i widoczność zapewniało głównie ognisko. Po pierwszym zaskoczeniu blondyn doszedł do wniosku, że to pewnie jakieś problemy techniczne i to samo powiedział swojej partnerce, nie zamierzając panikować jak niektórzy tutaj. Choć może powinien? I może też powinien zabrać stąd Gemmę do domu? Jednak kiedy podszedł do nich jego kolega i objaśnił mu sytuację, blondyn doszedł do wniosku, że jeszcze chwilę mogą zostać i zastanowić się, co dalej, obserwując rozwój zdarzeń. Tym bardziej, że mogli przenieść się do jednego z bezpiecznych punktów, gdzie zamierzał zabrać teraz brunetkę. - Może wejdźmy na tę ambonę, co? - zaproponował, latarką wskazując kierunek, który powinni obrać. Zaraz też podniósł się i wyciągnął dłoń, żeby pomóc w tym samym Fernwell. Nie chciał tak od razu uciekać, ponieważ uznał, że może nic złego się nie wydarzy i nie trzeba panikować. Gdyby sytuacja się zmieniła, w każdej chwili mogli się przecież wycofać, tym bardziej, że zostali wyposażeni w latarki, więc na pewno będzie im łatwiej.
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Zanim dali sobie realną szansę, oboje zdążyli poznać się od tej nieco bardziej szalonej strony. Gemma początkowo nie postrzegała tego w kolorowych barwach, mając Claytona za jeden z większych wrzodów na tyłku, jakie spotkała na swojej drodze. Swoją obecnością uprzykrzał jej codzienność, jednocześnie pozwalając jej wierzyć, że czerpał z tego nieuzasadnioną przyjemność. Nie pokazał jej się dobrze, ale chyba to samo można powiedzieć o niej, bo przecież to nie tak, że od samego początku próbowała go zrozumieć. Dopiero później dała temu szansę i dostrzegła w nim coś więcej, dzięki czemu aktualnie mogli tworzyć naprawdę zgrany duet. Rozumieli się, dopełniali, a także pomagali sobie w pokonywaniu przeszkód, które w pojedynkę wydawały się nie do przeskoczenia. Zatem tak, Gemma być może i była silniejsza i zdolna do przebrnięcia przez znacznie trudniejsze okoliczności, ale nie umiałaby zdobyć się na to w pojedynkę. W dużej mierze to właśnie Clayton dostarczał jej siły, z którą stawiała czoła kolejnym wyzwaniom.
Nie miała pojęcia, co się dzieje, przynajmniej początkowo. Niczego nie była też w stanie poradzić na to, że przez jej umysł przemknęła myśl o tym, iż na własne życzenie wywołali sobie to nieszczęście. Po jej plecach przemknął dreszcz, a chociaż Hensley próbował ją uspokoić, Gemma mocniej zacisnęła palce na jego przedramieniu, na którym wcześniej jej dłoń spoczywała dość luźno. Co więcej, pojawienie się jego kolegi i wyjaśnienia nie uspokoiły jej całkiem. Jednak zamiast poddawać się nerwom, zdecydowała się skorzystać z propozycji mężczyzny i kiedy tylko Clayton wstał z miejsca, ona zrobiła dokładnie to samo. - Nie będziemy wtedy idealnie na widoku, żeby obrzucili nas czymkolwiek, co ze sobą przynieśli? - zapytała dość sceptycznie, jednak skierowała się we wskazaną przez blondyna stronę. - Chyba nie powinniśmy byli tu przychodzić. Od początku było wiadome, że ta impreza nie spodoba się tutejszym mieszkańcom. Trzeba było to uszanować - stwierdziła, jednak teraz niewiele mogła już z tą kwestią zrobić. Mleko się rozlało, a im nie pozostawało nic, jak rzeczywiście wdrapać się na ambonę, co po ciemku nie miało być wcale takie proste. - Jesteś pewien, że to się pod nami nie załamie? - zapytała, świecąc latarką na drewnianą drabinkę. Nieszczególnie była przekonana co do stabilności tej konstrukcji, a średnio uśmiechało jej się wylądowanie na ziemi, czym może nie przejmowałaby się, gdyby nie ciąża. Teraz po prostu nie chciała, żeby cokolwiek stało się ich maluchowi.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Była to niecodzienna i lekko niepokojąca sytuacja, ale Clayton wierzył, że zostanie rozwiązana pokojowo i nie dojdzie do niczego, co mogłoby sprawić im lub innym problemy. Prawdą jest jednak to, że wpakowali się w to na własne życzenie. Przecież od początku było wiadomo, że tutejszej społeczności ta zabawa może się nie spodobać. Hensley miał jednak nadzieję, że będzie spokojnie i dłuższy czas było. Teraz dopiero zaczęło się coś dziać, choć nadal wierzył w to, że nie stanie się nic złego, więc wycofywali się tylko na wszelki wypadek. Na szczęście mieli dokąd i nie musieli w ciemno wiać z tego pola, bo to byłoby kłopotliwe. Mieli mapki, latarki i dostęp wszędzie, jednak nim wróciliby do siebie, blondyn na razie wolał zaszyć się tu na miejscu w bezpiecznym punkcie. Jeśli będą chcieli wrócić, lepiej zrobić to na spokojnie niż w całym tym chaosie, który zapanował wokół, bo nie wiadomo, czy w takiej sytuacji droga powrotna nie byłaby bardziej niebezpieczna. Clayton chciał po prostu rozeznać się w sytuacji i ocenić ją. - Daj spokój, nikt niczym nie będzie w nas rzucał - odparł, próbując wybić jej z głowy ten głupi pomysł. Nie sądził, żeby panika była tutaj potrzebna. - Teraz już i tak nic na to nie poradzimy - stwierdził, nie widząc sensu w wyrzucaniu sobie czegoś, co już się stało. Czasu nie cofną i tego nie zmienią. Mieli jednak lekcję na przyszłość, żeby następnym razem dwa razy się zastanowić, zanim zdecydują się na imprezę w miejscu, które nie do końca należało do organizatorów.
Kiedy dotarli do ambony, oświetlił ją latarką, by móc lepiej się jej przyjrzeć i ocenić jej stan. - Da radę, jeszcze nie jesteś tak ciężka - rzucił żartobliwie, chcąc pomóc jej w rozluźnieniu się, bo była strasznie spięta przez tę sytuację, a przecież nie powinna się stresować. - Wskakuj na górę, będę tuż za tobą - polecił jej, chcąc ją w ten sposób ubezpieczać. Mówił jednak poważnie, że zarówno ambona, jak i drabina powinny wytrzymać i krzywda im się nie stanie. Gdyby miał jakieś wątpliwości, na pewno nie zachęcałby jej do wejścia tam, zależało mu przecież na bezpieczeństwie zarówno Fernwell, jak i ich dziecka.
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Teraz rzeczywiście nie było sensu rozpaczać nad rozlanym mlekiem, skoro niewiele mogli zrobić z faktem, że zdecydowali się uczestniczyć w tej zabawie. Powrót do domu także nie wydawał się dobrym pomysłem, ponieważ osoby protestujące mogły okazać się agresywne, a oni z łatwością mogli wpakować się w tarapaty, czego Gemma wolała uniknąć. Nie dlatego, że sama była szczególnie tchórzliwa, ale przez to, że w chwili obecnej nie mogła myśleć o sobie, jako o wolnym indywiduum. Z tyłu głowy cały czas miała myśl o tym, że to swojemu dziecku musi zapewnić bezpieczeństwo, dlatego rozsądniejszym wyjściem wydawało się przeczekanie tutaj całego tego zamieszania, do czego aktualnie zmierzali. I w tej kwestii Gemma zamierzała mu zaufać, nie spoglądając w ogóle na mapki, które wręczył im znajomy Hensleya. Było bowiem dostatecznie ciemno, by nie była w stanie niczego na nich dostrzec, a gdyby nawet spróbowała zaświecić na nie latarką, nie mogłaby świecić sobie pod nogi, co z jej koordynacją ruchową na pewno nie skończyłoby się dobrze. Tak czy inaczej, tym razem to Clayton musiał przejąć stery nad sytuacją.
Omiotła spojrzeniem oświetloną przez blondyna drabinkę, a później obróciła się przez ramię. - Jeszcze - powtórzyła po nim, ale pomimo tych słów, jej usta rozświetlił uśmiech. W najbliższych miesiącach miała trochę przytyć, jednak to nie było zwiastunem niczego niedobrego, a naturalną koleją rzeczy w przypadku ciąży. W tym wypadku Gemma naprawdę czekała na te zbędne kilogramy, ponieważ miały jej one zagwarantować, że ich dziecko nadal się rozwijało. Miała też nadzieję, że cała reszta rzeczy również rozwinie się dobrze. Teraz jednak skupiła się na dostaniu się na górę. Wcisnęła latarkę do tylnej kieszeni spodni, a kiedy kończyła się wspinać, sięgnęła po nią, aby oświetlić wnętrze ambony. - Nie jest tak źle, jak się spodziewałam. Może znajdziesz tu inspirację na domek na drzewie? - zasugerowała, kiedy usadowiła się w środku wygodnie, czekając, aż Clayton dołączy do niej w środku. Coś pozytywnego bez wątpienia wyniknęło z tej wyprawy - obraz idealnego domu zaczynał malować się w ich umysłach coraz wyraźniej.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Claytonowi także wydawało się, że najbezpieczniejszym wyjściem będzie wycofanie się do jakiegoś ustronnego punktu na terenie imprezy, zamiast ucieczka do domu. Nie mieli pojęcia, czy droga powrotna będzie bezpieczna, czy jednak w takich okolicznościach ktoś ich nie zaczepi. Hensley wolał podejść do tematu na chłodno, zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja i wtedy podjąć konkretniejszą decyzję. Wolał nie narażać ich na niebezpieczeństwo. I może nie wydarzy się nic złego. Może protestujący chwilę pokrzyczą na terenie imprezy i wszystko rozejdzie się w pokojowych nastrojach, w końcu protestujący nie musieli być w żaden sposób agresywni. Chcieli przecież jedynie zaznaczyć swój punkt widzenia i może wywołując lekkie zamieszanie na imprezie próbowali zwrócić na siebie uwagę. Może… Hensley naprawdę miał nadzieję, że będzie względnie spokojnie i zaraz będą mogli na spokojnie wrócić do domu, bo jeśli miał być szczery, o nastrój na imprezowanie mu minął. Sytuacja nie sprzyjała już dobrej zabawie, dlatego nie widział sensu w tym, by tkwić tu dłużej niż to konieczne.
Uśmiechnął się po jej komentarzu. Clay za to nie zamierzał narzekać na jej dodatkowe kilogramy, kiedy się pojawią. Może i jej wygląd na pewien czas się zmieni, ale co z tego? Nosiła w sobie jego dziecko, więc to naturalna kolej rzeczy, która nie sprawi, że będzie dla niego mniej atrakcyjna. Zresztą, nawet jakby jej wygląd miał zmienić się nie przez ciążę, to raczej też by nie sprawiło, że przestałaby się podobać Hensleyowi. Byli przecież już daleko po etapie, w którym ich relacja opierałaby się wyłącznie na czymś takim.
Clay wdrapał się po drabinie tuż po niej, jednocześnie kobminując tak, by móc cały czas oświetlać im latarką drogę. Nie było to proste, ale jakoś dał radę wspiąć się z latarką w ręce, więc chwilę po brunetce dostał się na górę. - Już planujemy domek na drzewie? - podpytał rozbawiony, przysiadając się do niej. I nie, wcale nie nie podobał mu się ten pomysł. Mógł jednak z tego pożartować w związku z tym, że nawet nie mieli jeszcze normalnego domu.
dziobak
Edyta
weterynarz oraz opiekun lwów — cairns zoo
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Weterynarz i opiekunka lwów w Cairns zoo. Przeszło trzy lata temu wróciła z długoletniego pobytu w Kenii, gdzie pracowała ze zwierzętami w Parku Narodowym Nairobi. Aktualnie myśli o założeniu własnej fundacji, a poza tym próbuje zbudować swoją przyszłość z Clayem.
Zachowanie innych ludzi ciężko jest przewidzieć, zwłaszcza wtedy, kiedy ma się do czynienia z kimś, kogo się nie zna. Gemma nie była w żaden sposób związana z rdzenną społecznością miasteczka, jednak nigdy też nie miała powodów, aby uważać ich za szczególnie agresywnych. Wierzyła, że walczyli o własną sprawę i nie powinni być zepchnięci na bok, a co dopiero mówić o wkraczaniu na ich teren wbrew ich woli. Kiedy teraz o tym myślała, dochodziła do wniosku, że ich dwójka w ogóle nie powinna się tu znaleźć. Nie powinni byli wybierać się na tę imprezę, jeśli szkodziła ona przekonaniom tutejszej społeczności, ponieważ tak naprawdę to oni stanowili grupę intruzów. Niemniej, mleko się wylało, więc kiedy wybuchł protest, ucieczka nie wchodziła w grę. Co do jednego się jednak zgadzali - Gemma także całkowicie straciła ochotę na dalszą zabawę i jeśli miała być szczera, wolała, aby po zakończeniu protestu wrócili do domu, gdzie mogliby zaszyć się w swoim towarzystwie i obejrzeć jakiś film w spokoju. Nawet jeżeli była to ich rocznica, ona tak naprawdę nie potrzebowała niczego więcej, poza jego obecnością.
Kiedy dostali się na miejsce, Gemma spróbowała usadowić się wygodnie przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. Zaraz jednak doszła do wniosku, że wnętrze altanki dawało im idealną sposobność ku temu, by rozejrzeć się dookoła, dlatego podniosła się i wyjrzała na zewnątrz. Musiała przyznać, że akurat widok mieli stąd niesamowity. - A chcesz mi powiedzieć, że nie brałeś go pod uwagę? - zapytała, zerkając na blondyna przez ramię. Wydawało jej się, że odkąd dowiedzieli się, że na świat przyjdzie ich dziecko, oboje ukształtowali w sobie pewną wizję rodzinnego domu. Ta jej obejmowała także wymarzone podwórko. - Takiego widoku pewnie nie uda nam się zorganizować, co? - zapytała, po czym skinęła głową przed siebie, chcąc zachęcić go do tego, aby również się temu przyjrzał. Jeśli miała być szczera, paradoksalnie była to chyba najlepsza część tego ogniska. Wyjątkowo jej się tutaj podobało.

wrócił za kamerę — na prawdziwym planie
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
stara się życiowo ogarnąć - z kampera przeprowadził się do domu, zaczął wychodzić do ludzi, wrócił za kamerę I BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO KOCHA GEMMĘ (dzięki Gemma)
Zdecydowanie dziś nie powinno ich tutaj być i do obojga dotarło to za późno. Trudno. Clayton zamierzał przynajmniej tak uszanować wolę tutejszych, że wycofa się stąd w chwili, kiedy będą mogli zrobić to bezpiecznie. Nie zamierzał dłużej przebywać na imprezie, bo atmosfera zdecydowanie nie sprzyjała dalszej zabawie. On także czuł, że lepiej będzie, jak zaszyją się w domu pod kocem i coś razem obejrzą. Prawdę powiedziawszy to właśnie takie wieczory uwielbiał najbardziej. Hensley to jednak spokojny facet, któremu wiele do szczęścia nie było potrzebne. W dodatku stał się typem domatora, który nie lubi zgiełku, więc własne cztery ściany były dla niego najlepszą przestrzenią do spędzania wolnego czasu. Tym bardziej kiedy mógł mieć obok Gemmę, a dziś zdecydowanie mógł liczyć na jej towarzystwo, więc wszystko było w jak najlepszym porządku. Przynajmniej pod tym względem.
Jemu dla odmiany dobrze było siedzieć na podłodze, więc na razie się stamtąd nie ruszył. Poza tym był w stanie wychylić się z tej pozycji na tyle, żeby widzieć znad barierek to, co działo się na dole, więc pozycję miał idealną. - Brałem, brałem - zgodził się z nią, bo miała rację. Myślał przecież o tym, żeby w przyszłości razem z ich dzieckiem zbudować domek na drzewie, pod warunkiem, że w ogóle będzie go chciało, ale coś mu podpowiadało, że nie odmówi. Jaki dzieciak o tym nie marzy? Kiedy Gem zachęciła go do tego, by lepiej przyjrzał się widokom stąd, blondyn w końcu się podniósł i przystanął obok niej, żeby się rozejrzeć. Rzeczywiście widoki stąd były piękne, a wdrapanie się tu było dobrym pomysłem. - Chcesz postawić w naszym ogrodzie wieżę obserwacyjną? - zapytał rozbawiony, po czym kontynuowali rozmowę o planach na ich przyszły dom, a kiedy sytuacja na dole się uspokoiła, to zgodnie z planem mogli wrócić do domu, gdzie rzeczywiście zaszyli się pod kołdrą i obejrzeli jakiś film, który udało im się całkiem sprawnie wybrać. To była udana rocznica.
KONIEC
dziobak
Edyta
ODPOWIEDZ