wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Jego szczęście w takim razie, że nie zauważyła nic nadzwyczajnego, bo skupiła się na nim, na psie i na grze na gitarze, której chciała się nauczyć. Chociaż Thea miała trochę zasad w życiu, a jedną z nich było nie wyciąganie spraw z dzieciństwa i czasów szkolnych — dla niej był to czas dość trudny i powinna go mocno przepracować na terapii, więc okrutne dość byłoby wyciąganie i wytykanie innym, że z czymś sobie wtedy nie radzili, skoro ona, panna najmądrzejsza i najbardziej ogarnięta w całej klasie, tak naprawdę nie radziła sobie z całym swoim światem i każda jego część stopniowo zawalała się jej na głowę. Brzmi to wystarczająco dramatycznie, aby Fred zrozumiał, ale nie zamierzała powiedzieć tego oczywiście na głos. Nie lubiła zgrywać ofiary, wolała to zostawić za sobą i żyć swoim życiem tak, żeby nie popełniać tych samych błędów.
Nie mogło być tak, że nagle będzie dla niego słodka jak cukierek. Nie była nigdy tą dziewczyną, która trzepotała rzęsami i kleiła się do chłopaków lub dziewczyn, przytakując im i prawiąc komplementy na wyrost tylko po to, aby ktoś ją polubił. Byłoby to dla niej nie tylko uwłaczające, ale przede wszystkim mało interesujące i nieatrakcyjne, więc nie interesowało jej takie podejście ani trochę.
Zaśmiała się lekko na jego oburzenie, patrząc na niego z nieukrywanym rozbawieniem — ale takim po prostu rozbawieniem, bo jego oburzona reakcja w tym momencie była bardzo zabawna.
Moja babcia zawsze powtarzała, że nie mogę jeść po prostu kanapek, bo damy nie jedzą kanapek — przyznała, żeby wyjaśnić mu, skąd się to wzięło. — A moja babcia była prawdziwą damą, wiedziała, co mówi — dodała jeszcze, aby mieli w tej kwestii jasność. Matka jej matki chodziła całe życie w perłach, codziennie rano przyjeżdżała do niej fryzjerka, żeby zrobić jej włosy i miała pierdyliard eleganckich kostiumów w różnych kolorach, niczym królowa Elżbieta. Kolejną ich cechą wspólną było to, że podobno miały trudne relacje z rodziną i obie już nie żyły.
Dzięki, starałam się. Trochę mnie to gdzieś zakuło w środku i myślę, że mogę mieć od tego zgagę, ale niech stracę — westchnęła, przewracając oczami. Nie mogła być za miła, bo wtedy nie byłaby sobą. A gdyby nie była sobą, to byłaby kimś innym. A wtedy Fred nie wiedziałby, czy zasługuje na nią, gdy jest najlepsza, bo wytrzymał z nią, gdy była najgorsza.
Widzę właśnie, że wyparował jakoś z Ciebie — przyznała, kiwając lekko głową. — Ale nie wiem, mam wrażenie, że starasz się mniej ode mnie. A ja miałam zamiar nawet zaproponować Ci, że zabiorę Cię za kilka godzin do domu, skoro mieszkamy niedaleko siebie — dodała, wzdychając jakby nieco rozczarowana. Trochę sobie z nim pogrywała, bo pewnie zabrałaby go nawet wtedy, jeśliby w ogóle nie zawarli rozejmu, bo była uczynną dziewczyną.

frederick hemmings
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Takiej wersji na pewno Freddie by nie polubił. Nie tylko dlatego, że wiedział, jaka czepliwa potrafi być i uparta, więc nagła transformacja wcale nie budziłaby w nim zaufania, ale też ze względu na to, że zwyczajnie taka byłaby fajniejsza. Gdyby tylko odpuściła sobie krzywienie się, a z jej ust wypadły należyte przeprosiny, których Freddie — najbardziej urażony jegomość — odrobinę oczekiwał. Należało przecież przyznać się do ogromnego błędu (jakim było wyrzucenie go nagiego z pamięci, auć), a wszystko dalej rozwinie się już samo.
Zmarszczył nos odrobinę zniesmaczony słowami, które padły z ust Thei. Pierwszy raz nie z powodu tego, że uderzały w jego delikatną osobę, ale ze względu na wspomnienie o zakazie jedzenia kanapek. W pijanej głowie Freddiego wydawało się to co najmniej absurdalne, równie oburzające i głupie. Nie znał się jednak na byciu damą na tyle, by się z nią wykłócać, więc akceptował ten wymóg w ciszy — podobnie jak myśl, że najwidoczniej i on jednak nią nie zostanie.
— Psujesz wszystko — mruknął, na wypadek, gdyby jej umknęło, że znów robi się dla niego paskudna. A on miał teraz w sobie bardzo dużo niewinności i uroku szczeniaka, więc tym łatwiej było wykrzesać z siebie trochę sympatii. Spojrzał na nią dość bacznie, chociaż dwoiła mu się odrobinę już w oczach, czekając, aż sama się zreflektuje i zrozumie, że powinna starać się mocniej.
— Mniej od ciebie? — oburzył się, bo on dałby sobie prawą rękę uciąć — a była mu całkiem potrzebna do gry na gitarze, że spełniał się aktualnie w roli dobrego gościa co najmniej na Oscara. Nie mówił juz brzydkich, czy złośliwych słów pod jej adresem, ograniczając się przecież do żartów i pijackiego bełkotu, którego nie zamierzał kolejnego dnia się nawet wstydzić. — Postarałbym się, robiąc ci kanapki, ale nie wiem, czy możesz je jeść — wtrącił. Była w końcu damą, więc istniała szansa, że w jej diecie nie było na nie miejsca.
Na pewno jednak potrzebował ich w tej chwili Freddie, który od tych gastronomicznych rozmów nabrał przekonania, że jeśli nie zje w najbliższym czasie czegoś znajdującego się odpowiednio blisko kanapki. Spojrzał więc na Theę z powagą, dostrzegając w niej swoją realną szansę.
— Nie jesteś jak chihuahua — zapewnił ją z powagą. — Może jak husky, one są uparte i trochę dramatyczne też — wygłosił. On prawdopodobnie był zdecydowanie bardziej drama queen, niż ona kiedykolwiek mogłaby być, ale uważał to za piękne i wynagradzające wszystko słowa, bo o ile chihuahua była dość sporną rasą, tak husky chyba kochał każdy, nie?


wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Za to tak naprawdę go jeszcze nie przeprosiła, ale nie mógł oczekiwać cudów. Był nieco zapatrzony w siebie i dumny, ale powinien jednak zachować jakikolwiek kontakt z rzeczywistością i zorientować się, że na wiele więcej nie powinien liczyć w tym momencie. Czy to rzeczywiście rozwinie się samo i padną jeszcze dokładniejsze przeprosiny z jej strony, gdy już poczuje się pewniej nieco i uzna, że na pewno warto się dla niego porządnie postarać. Na razie miała pewne wątpliwości, które mimo wszystko były uzasadnione. I nie, jej obawy nie wynikały z tego, że widziała go nago i sobie przypomniała o tym, więc nie była pewna, czy mogą być ziomkami, bo jak tu trzymać ręce przy sobie, jak coś. Tylko dlatego, że jednak on też był dla niej bardzo brzydką paskudą.
Wcale nie — nie mogła się z tym zgodzić. — Nadal nie jestem niemiła, po prostu nie umiem być za miła, potem mnie mdli — zapewniła go tak, jakby była to przenajświętsza prawda. Ale na bozie nie będzie przyrzekać, bo byłoby to słabe, skoro nie wierzyła w żadną bozię. — To taka choroba panująca u mnie w domu, chyba genetyczna — powaga, jaka była wypisana na jej twarzy wskazywała na to, że mówi całkiem poważnie. I w sumie to mówiła, pewnie nauczyła się pyskowania od babki, która zabraniała jej jeść kanapki. A jej siostry… No cóż, Mallory była poważna i dorosła, więc trudno ocenić, ale Meera? Meera to było dużo, ale na pewno nie było tam wpisane bycia miłym.
Marna ze mnie dama tak naprawdę, więc chyba mogę — przyznała po chwili zastanowienia nad tą sprawą. Powinien być świadomy w sumie, skoro z nią rozmawiał aktualnie miło, siedząc na słomie, że jednak dama z niej żadna. — Myślisz, że jakbym była damą to siedziałabym na snopkach słomy? — zmarszczyła brwi. — Damom zbyt wielu rzeczy nie wypada — dodała z obrzydzeniem lekkim, bo to było jeszcze bardziej nudne niż bycie miłym cały czas. Chyba. Bo w sumie damy miały nie być niemiłe ale jednocześnie nie powinny być też chyba tak otwarcie miłe, więc pozostawało im bycie nijakim. A to, tu musieli się zgodzić, do niej nie pasowało ani trochę.
Ty jesteś jak husky — stwierdziła z rozbawieniem, kręcąc lekko głową, bo dobrze wiedziała po co robi. — Ja jestem beaglem — dodała z powagą, zerkając na swój zegarek, który przy okazji pytał jej, czy zakończyła swój trening taneczny jakiś czas temu. — Myślę że muszę tu jeszcze trochę posiedzieć, a Ty na mnie nie chuchaj, żebym mogła być rozsądnym i odpowiedzialnym kierowcą — przyznała, patrząc na godzinę i analizując ile wypiła i kiedy skończyła.

frederick hemmings
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Zreflektował się już przecież odpowiednio, ratując trochę tę sytuację. Niczego jej nie utrudniał — a nawet wręcz przeciwnie, więc uważał, że — bez wątpienia — powinna jednak mu odpuścić nazywanie go paskudą. Tak, jak on odpuszczał jej konieczność przeproszenia go za dodatkowe rzeczy.
— Szkoda, że nie mdliło cię, gdy byłaś bardziej niemiła — wytknął, ale w wystarczająco żartobliwym tonie, by wiedziała, że nie musi traktować jego słów tak całkiem poważnie. Nabrał jedynie w tym momencie irracjonalnej pewności, że nie chciałby poznawać jej pełnej rodziny, bo wystarczała mu irytująca Thea, siedząca tuż obok. Może i nie potrafiłby wskazać sytuacji, w w której mógłby faktycznie mieć okazję na poznawanie ich, ale w tej chwili było to nic nieznaczącą logiczną kwestią, którą wygodnie omijał.
— Pewnie nie należy też zapominać imion fajnych kolegów — dodał jedynie odrobinę złośliwie. Uśmiechnął się jednak chwilę potem wystarczająco uroczo, by — jego zdaniem — zasłużyć na natychmiastowe rozgrzeszenie. Żartował sobie z tego przecież na tyle swobodnie, że mogli oboje uznać temat za zakończony całkowicie. Przeprosiła go, on jakoś tę swoją dumę przeboleje i wszystko w przyrodzie wróci do znajomej normy. — Gdybyś była damą, powinnaś mieć chyba specjalne krzesełko — potwierdził. Tak mu się wydawało, ale nie miał pewności, skoro nigdy wśród koleżanek dam nie szukał, a raczej kobiety skore do porzucenia przestarzałych konwenansów, które wymuszałyby chodzenie na randki na przykład, zanim w ogóle ją za rączkę złapie.
— Może być — potwierdził trochę dla świętego spokoju, uznając, że nie było sensu grzebać w tym dalej. — Jak tak mówisz, to pierwszy raz w życiu mam ochotę na kogoś chuchać — przyznał uczciwie. Obudziła w nim skrywaną dotąd potrzebę. Z którą jednak zdołał wygrać — dla dobra swojego, Thei i wszystkich tych, którzy liczyli na wygodne miejsce w jej samochodzie po imprezie.


ODPOWIEDZ