onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
- Mnie jedynie ratuje fakt, że moja matka potrafiła przyrządzić jedynie bimber - był czas, gdy podobne komentarze sprawiały jej pełen rodzaj bólu, ale najwyraźniej wystarczyło otworzyć przed przyjaciółką pewnego dnia szufladkę z napisem uwaga, trudne dzieciństwo, a okazywało się, że da radę żartować z tej patologicznej meliny, która im z Dillonem nieco zrujnowała psychikę. Nie dało się przecież bez szwanku wyjść z domu, w którym nie, nie pachniało szarlotką i w którym nie wygrzewał się kot. W życiu dorosłej bardzo pragnęła odtworzyć dom ze swoich dziecięcych fantazji, ale okazywało się to karkołomne. Najpierw wszystko było ważniejsze niż ona, a potem z Jamesem mieli biały płotek, ale okazało się, że z bielą najlepiej koresponduje czerwień jej krwi.
Na samo wspomnienie tego zrobiło jej się tak przeraźliwie zimno, że otuliła się ramionami i pierwszy raz odczuła aż tak dotkliwą tęsknotę za Flannem. Nie dała jednak tego po sobie poznać i uśmiechnęła się delikatnie na dywagacje Cons nad reżyserem kina niezależnego.
Cóż, Desiree ze sztuką miała kontakt jedynie wtedy, gdy jej malarz dotykał ją swoimi dłońmi, wartymi pewnie kilka milionów, ale udawała zacnie, że nadąża za tokiem myślenia ukochanej przyjaciółki.
- Czyli Stewart to taka interesowna zołza, która zostawiła Roberta dla dobrego seksu i kasy? Nie powiem, zaczynam ją rozumieć - roześmiała się, choć i jej daleko było do dziewczyny, która kiedykolwiek patrzy na partnera przez pryzmat jego ewentualnych zarobków. Wręcz przeciwnie, miała wrażenie, że ostatnie nieporozumienia z jej nowym partnerem wynikały głównie z tego, że do pieniędzy podchodził za lekko na jej rozsądek i trzeźwą głowę. Nic nie mogła poradzić na to, że stąpała twardo po ziemi, co wcale nie było dotychczas takie złe, ale przy Flannie okazywało wręcz zadaniem nie do wykonania, bo ekscytował się jak mały chłopiec kupnem domu. Zmrużyła oczy próbując wyobrazić sobie Cons w jego towarzystwie i ta myśl sprawiła, że aż niedorzecznie parsknęła. Ta oraz wizja, że mogłyby zestarzeć się razem jak dwie lesbijki.
- Daj spokój, obie umarłybyśmy z głodu. Ten twój pisarz przynajmniej gotuje? - dopytała i teraz pomyślała o swoim szczęściu gdzieś w kuchni czy w supermarkecie. Zapewne takiego zagubienia by nie przeżył, choć to zabawne, że tak postrzegała mężczyznę, którego właśnie obczajała jej przyjaciółka podczas wydarzeń i gal z pierwszych stron gazet. To było bardziej istotne niż okoliczności ich pierwszego spotkania i na tym się skupiła, choć na zdjęciu, które właśnie jej pokazywała, nie było żony Flanna.
Julia.
Ze swoim idealnym uśmiechem i spojrzeniem, które pewnie zniewalało nawet fotografa. Z tą niezbitą pewnością siebie, którą promieniowała.
- Nie, to jest ta jego przyjaciółka - i wzięła na moment telefon, bo jej uwagę przykuło jedno z proponowanych zdjęć, które nie było wprawdzie nigdzie opisane, ale przedstawiało JEJ mężczyznę, który dość sugestywnie spoglądał w stronę dziewczyny, zapatrzonej w jeden z obrazów. Niezależnie od tego jak Flann zarzekał się, że to jest platoniczne, nie mógł tak patrzeć na swoją koleżankę. Coś jej tu nie pasowało, drażniło ją jak kamyk w bucie i ocierało tak mocno, że wreszcie odłożyła telefon na stolik i wypiła kieliszek do dna.
- Myślisz, że on ją pieprzył? - zapytała dość cicho, ale samo użycie takiego słowa wskazywało na to, że jest wściekła. A może tylko zazdrosna?
Nie wiedziała, ale nie przypadło jej to do gustu zupełnie.

constance callaghan
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

Wcale nie tak nieśmiało parsknęła śmiechem. Pewnie luźny obserwator z boku stwierdziłby, że to wyjątkowo nieeleganckie żeby - trzeba pewne rzeczy nazwać po imieniu - traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa jej przyjaciółki, wywoływały u niej śmiech. Znały się jednak z Desiree od tylu lat, że wiedziała że blondynka się w żaden sposób za to nie obrazi. Może to kwestia specyficznego wyrośnięcia z pewnych aspektów swojego życia?
- Och, daj spokój z tym czarowaniem. Ty w razie czego możesz zwalić to na karb przechodzącego z pokolenia na pokolenie antytalentu - i jako, że Desi miała pod ręką jedną z tych sztywnych, ozdobnych poduszek co to zdobią kanapy, Constance wręcz odruchowo się odchyliła, co by owym "pociskiem" nie oberwać. - A co ja miałabym powiedzieć? Moja babka, a potem moja matka i moje siostry, one wszystkie są w stanie bez żadnej pomocy wyszykować elegancki, świąteczny obiad na piętnaście osób. Mnie przerasta przygotowanie jednodniowej kolacji na dwie osoby. Jestem kulinarnym przegrywam i jak kiedyś będę tak zdesperowana, że założę sobie Tindera, w opisie wcisnę zachęcające "Przy mnie na pewno umrzesz z głodu"- mówiła poważnie, w charakterystycznie przerysowany sposób gestykulując - w Connie w chwilach większego wzburzenia odpalały się odziedziczone, prawdopodobnie po listonoszu, latynoskie albo włoskie geny i nie dość, że wywalała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, to jeszcze machała rękoma zawzięcie, co najmniej jakby odganiała upierdliwą muchę.
W pewnym momencie jednak dosłownie zawisła w jednej, określonej pozycji, po czym obróciła się w stronę Desi z impetem i oznajmiła z mocą:
- Nie wiem czy seks był dobry, ale hajs się dziewczynie z pewnością zgadzał - po czym jednak, trochę jakby zapomniała o całym tym swoim nakręceniu, wzruszyła ramionami, pozornie obojętnie, bo z drugiej jednak strony czy interesujące mogły być plotki na temat kogoś, kogo ani ona, ani Desi nie spotkają nigdy w życiu w choćby tym samym pomieszczeniu?
Choć z zacięciem Desi na umawianie się z jakimś legendarnym za życia malarzem, różnie mogło być. Uznała więc za szczęśliwą kartę, że tak namiętnie zaczęły tego jej wielkiego twórcę googlować, kiedy jednak przyjaciela użyła w bezpośrednim dość pytaniu określenia ten twój pisarz. Aż się biedna Connie zachłysnęła winem, ale przecież znała tą swoją podłą zołzę na tyle, by wiedzieć że im bardziej będzie szła w zaparte, tym mocniej Desiree wypisywać będzie w swojej podświadomości Connie + Chris = WNM <3 , pomna tego postanowiła ten temat przemilczeć, obrzucając jedynie blondynkę piorunującym, i mocno przy tym karcącym spojrzeniem.
Zamiast tego wysiliła swoje zdolności detektywistyczne i przysuwając telefon mocno do siebie, tapnęła nerwowo kilka razy, po czym zmarszczyła nos bo czuła, że jej psiapsi właśnie wkręca jej jakiś szajs.
- Chyba sobie ze mnie kpisz. Ta laska jest z nim wszędzie. Widzisz tu jakąś inną? Nie? No właśnie, chyba pan artysta nawciskał ci kitu - zacmokała nerwowo i w tym samym momencie przerzuciła spojrzenie na Desiree. Po jej minie jasno mogła stwierdzić, że nie, to żadna ściema a po prostu relacja jej nowego chłopaka z jego przyjaciółką była tak zażyła. Biedna, poczciwa Desi, oszaleje mając taki twór z samych piekieł na jednej orbicie. Connie bowiem westchnęła głośno i wypuściła powietrze, świszcząc przy tym złowieszczo.
- Czy on ją pieprzył? Mała, on ją pieprzył jak jasna cholera - oznajmiła w odpowiedzi.
Constance Callaghan może zostać twoim jeźdźcem apokalipsy za jedyne 25 australijskich dolarów za godzinę. Poleca się w tym temacie mocno.
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Właśnie dlatego się przyjaźniły, bo Cons jako jedna z niewielu osób nie śpieszyła z pomocą i paczką chusteczek, gdy temat schodził na coś tak smętnego jak jej dom rodzinny. Przez lata nawet wyzbyła się wstydu, ale wiedziała, że Dillon woli szczęśliwie unikać tego tematu i najchętniej wcisnąłby wszystkim bajkę, że byli sierotami. W końcu brak rodziców to żelazny motyw każdej opowieści o rodzeństwie. Lepszy jest nieszczęśliwy wypadek niż matka, która spada z kanapy i wbija sobie szkło z butelki do ręki, co sprawia, że córka w wieku dwunastu lat umie zatamować krwawienie. Może powinna jej podziękować za wybór zawodu?
Bo na pewno nie za zdolności kulinarne, które stały gdzieś w okolicach talentu jej kumpeli, której zdarzało się przypalić wodę w garnku. Jakim cudem, tego nawet aniołowie w niebie nie wiedzieli. Najwyraźniej jednak dało się.
- I tak wszyscy na ciebie polecą na Tinderze, tylko wybierz zdjęcie z dekoltem. Myślę jednak, że panu pisarzowi byłoby przykro, nawet jeśli mu nie gotujesz eskalopków - roześmiała się i faktycznie próbowała dosięgnąć ją jedną z tych szorstkich podusi, którą prędzej by zabił. Nie odpowiadała więc za straty inne niż moralne, ale sama zaczęła ten niebezpieczny temat, więc oczekiwała słodkiej zemsty, ewentualnie teatralnego przewrócenia oczami, bo przecież Haynes to jej przyjaciel. A Desiree była cnotliwa i wcale nie zdradzała jak Stewart, oczywiście.
Nie zamierzała jednak kontynuować rozmowy o finansach tej pani z prostej przyczyny- gdy w grę wchodził jej Flann, każdy temat poza tym jednym wiodącym wydawał się nie być wart jej uwagi. Nie mogła nic poradzić na to, że była absolutnie i bez reszty zakochana w tym mężczyźnie i choć z uśmiechem obserwowała jego zdjęcia na przestrzeni lat, nie mogła wyzbyć się wrażenia, że Cons ma rację i było na nich za dużo Julii. Nie żony, nie nawet jakichś przypadkowych kobiet, z którymi mógłby mieć romans (takie plotki też zamieszczali), ale malarki, którą nie dość, że ostro promował, to na dodatek spędzał z nią czas prywatnie.
Coś tutaj nie grało i dopiero słowa przyjaciółki sprawiły, że otworzyła się jej szufladka w zwojach mózgowych i zrobiła to z tak głośnym hukiem, że poczuła swoje skronie, które nieumiejętnie właśnie rozcierała palcami. Nie mogła tego zarejestrować- zupełnie jakby cały jej organizm bronił się przed nieuniknionym, jakim miała być rozmowa ze swoim chłopakiem na temat jego przyjaciółki.
- Cholera, nie mogłaś zaprzeczyć?! - wydarła się na Bogu ducha winną kumpelę, potem już nie bawiła się w kieliszki i chwyciła za butelkę opróżniając sporo wina. Łzy pojawiły się dużo później, ale to wszystko zdawało się być cholernie złym snem, na dodatek takim, w którym bez końca śni się ta ślicznotka ze zdjęć. Niezależnie od wszystkiego musiała jej to przyznać, co wcale nie poprawiało jej sytuacji, a wręcz przeciwnie.
Desiree czuła, że tym razem nieodwołalnie wręcz musi się napić i to tak, by jutro nie pamiętać tego żałosnego zbierania informacji, które obecnie przerodziło się w jakieś depresyjne podchody.
- Myślisz, że mieli romans czy co? Mówił, że się znają od sześciu lat - i dopiero teraz poczuła się dziwnie żałosna, bo zakładała, że to ona była dla niego tą pierwszą i że wcześniej nie umawiał się z kobietami poza swoim małżeństwem. Niespodzianka, chciałoby się zakrzyknąć, ale na razie siedziała smętnie i patrzyła na to pieprzone, powiększone zdjęcie, które zdradziło jej więcej niż jakiekolwiek słowa Flanna. A może to nie wina malarza, że była taka naiwna i nie dopytywała? Może od tego powinni zacząć, a nie od seksu w samochodzie?
Desiree Riseborough po raz pierwszy w życiu tak potwornie panikowała i faktycznie była przekonana, że nadciąga potężna apokalipsa.
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

Constance Callaghan w obronie swoich zdolności kulinarnych, pragnęłaby w tym miejscu mocno zaznaczyć, że - w jej mniemaniu przynajmniej - nie da się spalić wody w garnku. Można za to zapomnieć się nad jednym, no może trzema kieliszkami winą za dużo i wtedy okazuje się, że rzeczona woda wyparuje sobie w pizdu, i owszem, można wtedy spalić garnek, ale bez wody. Atak całkiem serio, to przecież też nie było tak, że dziewczyna kompletnie nie radziła sobie w kuchni. Talentu wielkiego nie miała, żaden był z niej Master Chef, ale jednak życie nie rozpieściła jej na tyle by każdego jednego dnia móc stołować się po wszelkiej maści knajpach czy restauracjach (nawet jeśli podciągnąć pod owe McDonald's), więc jakieś zupełnie podstawowe umiejętności w klimacie nie mogę przecież umrzeć z głodu nabyła, więc takiego całkowitego wstydu nie będzie. Chyba.
- A byłoby mu przykro, bo? Des, my nawet nie trzymaliśmy się za rękę a ty w tej swojej ślicznej główce wygrywasz już Mendelssohna - cmoknęła głośno, trochę tak jakby jej łatwowierne podejście do relacji jakichkolwiek (a tym bardziej damsko-męskich, które dla samej Constance wydawały się być jak pole minowe) było tak naiwne jak tylko mogło i nawet pokręciła swoją głową odrobinę zrezygnowana z tego powodu. - I że co miałabym mu gotować? Co to w ogóle są te eskalopki? To jadalne?! - scenę pewnie zrobiła i całkiem teatralną, ale przecież zdarzało się jej oglądać tych kulinarnych krzykaczy w klimacie Ramseya czy Remingtona, którzy wręcz pasjami uwielbiali pastwić się nad jakimś dziwacznym jedzeniem, jednym z tych na które lepiej jest chyba patrzeć niż je jeść.
Inną inszość stanowił niezaprzeczalny fakt o tym, że kiedy spotykają się dwie dziewczyny z tak słabymi głowami jeśli chodzi o tolerancję alkoholu, jak Desi i Constance, szybko pewne rzeczy były wyolbrzymiane do niewiadomo jak olbrzymich rozmiarów, i eskalopki eskalopkami ale właśnie miała wrażenie, że blondynka odrobinę z reakcją na ten cały twór żonopodobny (przyjaciółkopodobny?) swojego mężczyzny reaguje mocno na wyrost. Przecież to była tylko inna dziewczyna, taka sama jak one. No może pewnie w opór bogatsza i odstawiona trochę bardziej, ale nieważne.
- Przecież sama widzisz, że tu się nie da niczego zaprzeczyć - jęknęła więc w obronie, bo co jak co, ale okłamywać swojej najlepszej przyjaciółki to ona nie zamierzała nigdy. Jeszcze raz przysunęła sobie pod oczy telefon, by się przyjrzeć i znaleźć jakiekolwiek okoliczności łagodzące, dla podłego występku którego dopuszczał się ten cały pan artysta od Desiree, ale nie, nie było szans. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jasno, że może i ta piękna parka darzyła się wzajemnie niewiadomo jaką sympatią, ale przy tym najwyraźniej dość mocno rozwijali również aspekt fizyczny tej... przyjaźni. Choć może po prostu było, minęło?
- A uważasz, że każdy seks od razu trzeba tytułować romansem? - Constance najwyraźniej wjechać musiały za bardzo dwie rzeczy - zdecydowany nadmiar wina, który wlewały w siebie z Desi przez cały wieczór, jak i klasyki Netflixa w stylu wszystkich tych szajsów na wyspach, gdzie wszyscy bzykają się w jakiś zupełnie pokręconych konstelacjach (nie, nie miała tu na myśli żadnego porno a raczej cuda w stylu Love Island), które tak namiętnie ogląda za każdym razem kiedy w samotności postanowi obalić odrobinę alkoholu za dużo. Lody same się do niczego nie wyżrą, prawda?
Okazywało się jednak, że w towarzystwie wino wchodzi jak woda. Jeden kieliszek, drugi kieliszek, a potem chyba z siódmy i nagle okazywało się, że druga butelka też była pusta, ale między Bogiem a prawdą nie pamiętała już tego momentu i tylko znalezione rano artefakty ich skromnej imprezy świadczyły o tym, co tu tak w ogóle zaszło.

k o n i e c <3
ODPOWIEDZ