Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive uwielbiała spacery i poznawanie nowych miejsc. Siedząc tylko w domu i spędzając czas między nim, a pracą niewiele by zobaczyła i co byłoby jej z takiej egzystencji? Dlatego potrzebowała wychodzić, szukać, spotykać ludzi, podziwiać widoki. Potrzebowała natchnienia na pracę. Plaża była jej jednym z ulubionych miejsc, tutaj było wszystko czego potrzebowała. Nie było tygodnia, żeby nie przyszła z płótnem bądź kartką w ręku. Przyglądała się falom oceanu, jak rozmywają piasek wzdłuż granicy, przysłuchiwała się jak uderzają o skałę. Obserwowała również ludzi- biegających, bawiących się, wypoczywających, rozmawiających. Cały wachlarz różnorodności! Co chciała, to tam było. Dlatego jeżeli, ktoś jej szukał to pierwsze miejsce, gdzie powinien zajrzeć było właśnie tutaj.

Ucieszyła się na propozycję Jordana wspólnie spędzenia czasu poza domem. Pomału już jej ciążyło to, że zamiast stawać ponownie na nogi, tkwi w miejscu. Oczywiście widziała, że już wcześniej zaczął coraz częściej gotować i wychodzić z domu. Jednak przemiana w ostatnim czasie uderzyła ją jeszcze bardziej. Czuła, że miała w tym swój mały udział i cieszyła się z tego powodu. Jej serce się radowało widząc go uśmiechniętego i otwartego. Poznawała jego inną wersję i miała nadzieję, że tak już zostanie. Od początku lubiła z nim mieszkać, ale teraz wspólne dzielenie dachu nad głową było jeszcze przyjemniejsze.

Zaproponowała wspólny wieczór kolejnego dnia po powrocie z wyjazdu z Gabrielem. Był to też jej pierwszy weekend poza domem odkąd zamieszkali z Jordanem. Śmiała się, żeby nie puścił chałupy z dymem pod jej nieobecność, bo wtedy żadne z nich nie będzie miało gdzie mieszkać. Ale na szczęście obyło się bez żadnych atrakcji. Przynajmniej o żadnych Olive nie wie!
Dlatego po pracy udali się na plażę, rozłożyli koc trochę w oddali od innych, ale wciąż wokół kręcili się plażowicze i biegały psy. Olive położyła się na brzuchu i podparła na łokciach. Wzięła ze sobą szkicownik z myślą, że trochę porysuje, ale wiedziała, że w jej przypadku albo rybki albo akwarium - albo z nim porozmawia, pozna kolejny wiersz albo całkowicie pochłonie się w swoim świecie, zapominając że nie jest sama. Dlatego notatnik leżał zamknięty przy nią i całkowicie skupiła swój wzrok na Jordanie.

- Przyznam szczerze, że nie mogłam się doczekać aż poznam Twój kolejny wiersz, więc nie możesz mnie dłużej trzymać w niepewności. Wiesz, że nie jestem zbyt cierpliwa- uśmiechnęła się i zsunęła okulary z nosa, bo słońce już tak bardzo nie raziło jej w oczy. Założyła je na włosy w oczekiwaniu na poznanie kolejnej części z życia swojego współlokatora.


Jordan Buchanan
wystrzałowy jednorożec
Miło
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Jak zapowiadał tak też zrobił, pewnego dnia oznajmiając swojej współlokatorce, że to pora na wieczorek poezji, a ona się zgodziła i zaproponowała termin. Sam nie wiedział kiedy minął weekend i w ogóle uświadomił sobie jak pusto było w domu bez jego właścicielki. Nie dopytywał gdzie znika i z kim, chociaż pewnie był ciekawski jak cholera co i jak. O ile jednak nie zapomniała o ich spotkaniu i sama ustaliła kiedy to ma wypaść, nie denerwował się aż tak mocno.
Plażę, którą wspólnie ustali za cel - sam odwiedzał w ostatnim czasie dosyć często, choćby przez fakt iż sam nie miał nigdy, aż tak bardzo ułatwionego do niej dostępu. Mieszkając w Stanach, żył głównie w Denver, a więc mieście znajdującym się praktycznie w centralnym środku Ameryki, stąd tak bardzo jak dzieciak cieszyło go morze tutaj. Samo miejsce w sobie może nie było czymś specjalnym ale miało swój urok, czy to przy zachodach słońca czy też wschodach. Oni mieli tą przyjemność zdążyć jeszcze na ostatni ruch słońca po niebie nim zgaśnie na te kilka godzin. Ale to nic złego bo potem z kolei mogli podziwiać tańczące po niebie coraz śmielej gwiazdy oraz księżyc, który podobno miał dzisiaj mieć swoją pełnię.

Na miejsce mieli dotrzeć osobno, bo Jordan zajrzał jeszcze po drodze po jakieś jedzenie na wynos, w stylu hamburger i frytki. Co jak co, ale nie jadał tak często fast foodów, ale taki wybór był podyktowany ich uniwersalnością i możliwością jedzenia w dosłownie każdym miejscu, tego typu jedzenie pozwalało na jakiegoś rodzaju komfort. Nie wiedział czy będzie miała chęci na jakiś posiłek, ale wolał o tym pamiętać chociażby z dobroci swojego serca. Bo to przecież nie tak, że miało to być spotkanie wyłącznie nakierowane na przedstawienie kolejnego wierszu i nara.
Czekał na nią w umówionym miejscu zanim mieli wejść na samą plaże i przejść w kawałek w stronę miejsca cichego, ustronnego, które pozwolił jej wybrać.

- Mam burgery, frytki i małą cole na wypadek głodu. Oraz pewnie multum historii i wszystkiego do opowiedzenia. – przyznał, odkładając torbę gdzieś obok nich, więc mieli do niej dostęp gdyby coś, to mogli się śmiało częstować. W tym wszystkim, Jordan szukał w głowie odpowiedniej historii, którą mógłby jej przedstawić, która zdradziła by trochę konkretów z jego życia, którymi się nie chwalił do tej pory. Mieli na spokojnie czas na wszystko po kolei, więc nie musieli aż tak gonić za wszystkim, a przynajmniej on nie zamierzał aż tak się stresować i spinać. Dlatego jej słowa trochę go oburzyły, ale zaraz roześmiał się niczym duży dzieciak.

- Jest Pani taka głodna aż poezji? Ale to wiesz, że nie mogę od razu dać Ci na tacy dania głównego? – rzucił karcąc ją przy tym bo może i wiedział jaki z niej typ, ale no fakt – nie mógł od razu wystawić jej kawę na ławę. Po za tym, wyjął z kieszeni na piersi swojej koszuli małą, zwiniętą kartkę, na której to miał ów wiersz, a którym to na razie pomachał jedynie pod nosem.

- Nie wiem tak do końca czy Ci go dać, wydaje się być gorszy od poprzedniego i.. tak w ogóle to najpierw historia. – nie żeby coś, ale schował na razie ten swój poemat powrotem do kieszeni. Bo jednak wolał się skupić na tym co chce jej opowiedzieć, wpatrując się przy tym w obraz przed sobą, a więc morze i słońce powoli chowające się do snu.

- Wiesz.. nie zaczynałem od razu od pisania. W Denver byłem w głównej wierze dziennikarzem, a pisanie było tak jakby przyjemnością, hobby. Gdyby nie kilku znajomych, pewnie nie wydałbym ani jednej książki bo chowałem wszystko do szuflady. Finalnie, skończyło się na tym, że wydałem dwie powieści kryminalne i jedną książkę z opowiadaniami dla dzieci. Dam Ci pół minut na to abyś odpowiedziała, co z tej puli wciąż przynosi mi małe dochody.. – dał jej to małe wyzwanie, chociaż chyba jasno podkreślił jej co mówiąc i akcentując mocno na ostatnią opcję. Oczywiście rozchodziło się o książkę dla dzieciaków, która może i była trochę zwariowana i głupiutka, jednak dalej jakby nie patrzeć coś na niej zarabiał i sam nie wiedział o co tu chodzi.


Olive Halsworth
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Gdy tylko Olive usłyszała, że Jordan ma ze sobą jedzenie, to była w siódmym niebie. W ciągu dnia złapała jedną kanapkę między zajęciami, więc na myśl o fast foodach aż ją w żołądku skręciło.

- Oh oczywiście, że jestem głodna! W dodatku burgera i frytek nigdy nie odmawiam- w sumie to niewiele jedzenia takiego pokroju odmawia. Chociaż potrafi też sama coś ugotować, jak już wiadomo. Trzeba było sobie radzić, gdy rodzice spędzali dużo czasu w pracy, a rodzeństwo nie zawsze rwało się do pomocy. Nie żywiła się tylko pizzą i burgerami.
Aż jej się oczy zaświeciły widząc kartkę! Nawet rękę wyciągnęła chcąc ją złapać i w końcu przeczytać. Była bardzo ciekawska. I jeszcze bardziej niecierpliwa. Jordan powinien już się zorientować na ten temat, w końcu mieszkają ze sobą nie od wczoraj. A może dlatego, że się zorientował, to się okrutnie z niej właśnie nabija?

- Ej, to niesprawiedliwe! Tak nie można!- jęknęła jak mała dziewczynka, ale zaraz zaspokoił jej ciekawość historią o sobie. Słuchała z żywym zainteresowaniem zdając sobie sprawę, jak niewiele o nim wie. Dopiero, gdy skończył to się podniosła do pozycji siedzącej i sięgnęła do torby z jedzeniem.

- Książki kryminalne? Czy powinnam się bać? Może właśnie daję Ci pomysł na fabułę? Wiesz, seryjny morderca poznaje naiwną blondyneczkę, która zaprasza go do domu. Tygodniami usypia jej czujność, aby ostatecznie poćwiartować jej zwłoki i rzucić do oceanu- zaśmiała się na końcu, chociaż chyba nie powinna żartować z morderstwa swojej osoby. Jednak ufała Jordanowi, niewiele o nim wiedziała, ale coś jej podpowiadało cały czas, że wart jest jej wsparcia. Miała nadzieję, że się nie myli w stosunku do niego i któregoś razu nie zaskoczy jej z piłą czy siekierą w ręku. - Ale od razu ostrzegam! Annie wie już o Tobie, więc jak zniknę, to będziesz głównym podejrzany- wycelowała w niego paluszkiem, aby podkreślić kogo ma na myśli. Wyjęła w końcu frytki i zaczęła je podjadać popijając colą.

- I w ogóle niezłe połączenie- kryminały i książki dla dzieci- zawsze sądziła, że pisarze mają swój gatunek, w którym czują się najlepiej i piszą w tym temacie. Ale w sumie nie powinna ich tak generalizować, to w końcu również artyści, którzy nie ograniczali się do jednego. - Ale stawiam na to drugie i jeżeli mam rację, to musisz koniecznie przyjść do szkoły i poczytać dzieciom- w jej głowie właśnie się pojawił ten pomysł i uznała, że jest genialny. Nie pomyślała o tym, że książka może być dedykowana dla o wiele mniejszych dzieci i te starsze, chodzące do szkoły mogą być niezainteresowane jego czytaniem. - I poproszę kolejną historię, podobaja mi sie one- już nawet nie była aż tak skupiona na wierszu, chciała go poznać jeszcze bardziej. Dowiedzieć się o nim jak najwięcej.


Jordan Buchanan
wystrzałowy jednorożec
Miło
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Dobrze, że nie pomyślała o tym aby przepuścić jakiś atak na niego, gdy tak jej przed oczami zatrzepotał kawałkiem papieru z tym wierszem. Widział przecież, że jej oczy się zaświeciły i że ciekawość bierze górę, jednak stonował ją i poprosił o czas na przedstawienie kolejnego poematu.

- Jak nauczysz się być cierpliwa to i doczekasz momentu, aż sam Ci coś przeczytam. Więc pomyśl, czy to nie warte tego.. – mruknął, poruszając przy tym brwiami, nieco bardziej budując ciekawość tym, ale tak w skrócie – miał ubaw i to nie lada. Zdążył widzieć wiele, jak się niecierpliwi gdy nie może doczekać się na nowe farby czy płótno, jak coś jej nie wychodzi i się złości. Mogła się niezłe zdziwić tym jak Jordan dużo dostrzegał w momencie gdy wydawało się jej, że żyje tylko tuż obok.

Rozbawiła go swoją wizją, ale mógł się tego spodziewać w momencie gdy rzucił jakim gatunkiem się zajmuje. Słyszał też pewnie kolejny raz scenariusz w którym brała go za jakiegoś psychola, który wszystko zaplanował byle tylko wykorzystać a potem może i skrzywdzić biedną miłą kobietę, która dała mu i schronienie i całe multum innych rzeczy. Kiwał jednak głową na nie, że nie musi wcale roztaczać takich wizji, a on nawet jeśli czerpie z czegoś inspiracje to prędzej z innych dzieł, z literatury czy informacji z życia wziętych bo przecież poniekąd sam długo był dziennikarzem, znał ten temat od podszewki.

- Nie musisz roztaczać takiej wizji znów, tylko dlatego że przyznałem jaki gatunek jest moim docelowym. Mogłem w sumie siedzieć cicho, bo teraz będziesz mi się bacznie przyglądać albo drżeć w nocy o swoje życie. Nie musisz, naprawdę. Nie zrobiłbym Ci w życiu żadnej krzywdy, w sensie nikomu nie zrobiłbym. – wolał aby to rozbrzmiało na głos niż aby potem ktoś go o coś podejrzewał. Był czysty do granic możliwości, więc jedyne co ktoś mógł znaleźć w jego kartotece to mandaty za prędkość lub picie w miejscu publiczny.

- Niech zgadnę, będę teraz na jej radarze, co? – dopytał, wgryzając się we frytki po które finalnie sięgnął póki były jeszcze ciepłe i nie wyglądały jak oklapłe kapcie..
Przyglądał się w międzyczasie niektórym turystom, którzy powoli ulatniali się z plaży, jedni właśnie z różnymi pupilami, inni z dziećmi z kolei. Sam nie wiedział jak to już było, że w to poszedł, że pisał te opowiadania dla dzieci wtedy, ale wyraźnie nie chciał się zamykać tylko na jeden główny cel, w końcu to miało przynosić przyjemność w głównej wierze, więc szukał logicznego wytłumaczenie dla czego właśnie tak.

- Wiesz, w tamtej chwili gdy czułem gorycz porażki, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Chciałem eksperymentować i szukałem różnych wyjść. Gdy rzeczywiście lepiej poszło mi z książką dla dzieci, to poniekąd byłem dumny. Zawsze każdy mi powtarzał, że mam do nich rękę, że dzieciaki mnie lubią i może stąd to mi wyszło tak dobrze po prostu, tak naturalnie. – zatrzymał się, pomyślał i przełknął kolejny kęs frytki w międzyczasie słuchając jej pomysłu. W zasadzie mógłby się na to zgodzić, co miał i tak do roboty póki co – a nóż napisze coś i wyda tutaj w Australii dla dzieciaków. - Jak już nie będziesz mieć pomysłu na to czym ich zainteresować albo jak zachęcić do sztuki to mogę przyjść. – i faktycznie żywo się tym zainteresował, bo pewnie przy okazji chciał dojrzeć taką Olive, panią nauczycielkę i ogólnie stać z boku i obserwować jak działa, jakie ma podejście i swoje przyzwyczajenia. To też byłoby ciekawe samo w sobie.

- Okej, będzie i kolejna, ale najpierw może ja o Tobie się czegoś dowiem? Ciekawi mnie czemu akurat malarstwo, skąd się to wzięło i co widzisz dalej za tym? A do tego możesz mi zdradzić jaki kolor najbardziej do Ciebie i przez Ciebie przemawia. Osobiście jestem za niebieskim, w końcu to kolor morza, a do tego dochodzi błękit nieba i nawet miły dla oka odcień granatowej koszulki polo, którą lubię nosić. – przyznał, spoglądając na nią w oczekiwaniu na odpowiedz zwrotną. Zmienił nawet swoją pozycję, kładąc się bokiem na kocu, aby mieć całe swoje skupienie w tamtej chwili na Halsworth. W końcu też chciał posłuchać jej opowieści, poznać ją tak samo jak ona próbowała poznać jego. Po za tym czy nie wyszedłby lekko na narcyza gdyby tylko opowiadał o sobie i tym się ekscytował, a wcale nie zapytał jej o coś równie istotnego lub ciekawego, coś z jej życia?


Olive Halsworth
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Nie no, Olive jest szalona, ale nie atakuje ludzi. Czasami na nich pokrzyczy, jak ją wkurzą, tak jak na przykład ostatnio Jordan. Ale nigdy na nikogo się nie rzuciła ze swoimi rączkami. Więc mimo, że ciekawość ją zżerała, to się mocno trzymała i jedynie posłała mu groźne spojrzenie, które zaraz zmiękło, bo ją udobruchał. Odpuściła sobie uświadomienie go, że ona nigdy nie stanie się cierpliwa. Może czasami się na chwilę wyciszyć, chwilę poczekać, ale to wszystko jest na CHWILĘ.

- Wiem o tym, ufam Ci- przyznała z szerokim uśmiechem, bo to był tylko żarcik. Z założenia Olive ufała z miejsca każdemu. Nawet świeżo napotkanej osobie. Zazwyczaj ludzie musieli zapracować na to, aby inni im zaufali. U Olive? Każdy dostawał od niej zaufanie w pakiecie na start i dopiero, gdy odwalił coś kilka razy, to je tracił. Jordanowi ufała od samego początku i ani razu się to nie zmieniło.- Gdyby było inaczej, to byś miał dawno wyrzuconą torbę z rzeczami za drzwi- poruszyła wymownie brwiami i się roześmiała. Ale to też jest prawda!- Może na radarze nie, ale na pewno ma na Ciebie oko- i to nawet sama jej przyznała w smsie. Ale Olive się nie dziwiła siostrze. Wiedziała, że robi to z dobroci serca. W dodatku zareagowała o wiele spokojniej na wieść o jej współlokatorze, niż pewnie zrobiłby to Lenny. Przed chłopakami musiała trzymać to w sekrecie. Według nich wciąż była nieodpowiedzialną małą dziewczynką.

Słuchając go zaczęła go sobie wyobrażać z dziećmi, więc wyleciała z pytaniem niewiele się nad nim zastanawiając. - Chciałbyś mieć kiedyś swoje?- spytała zaciekawiona, nie myśląc o tym, że to pytanie mogło być nie na miejscu. Mógł już kiedyś mieć dziecko. Albo chciałby mieć, ale ze względów zdrowotnych nie może... Olive powinna pomyśleć nad tym, zanim to powiedziała, ale już się stało i miała nadzieję, że nie uraziła go bardzo tym pytaniem. - Naprawdę? To super pomysł! Porozmawiam z dyrektorem i coś zorganizuję. Będzie cudownie!- powiedziała podekscytowana i już oczami wyobraźni widziała jak Jordan przychodzi do szkoly, aby opowiedzieć dzieciom o pisaniu, coś przeczytać... Tak, to powinno się udać. Olive już układała plan w swojej głowie podjadając frytki. A że Jordan chciał się dowiedzieć również czegoś o niej, to z chęcią mu opowie. Pytania nie były ciężkie czy kłopotliwe, więc siedziała odprężona. Lubiła takie spotkania, przy jedzeniu, na plaży i w miłym towarzystwie.

- Wiesz, zawsze taka byłam- rozkojarzona, nakręcona, wszędzie mnie było pełno i szybko się nudziłam. Aż pewnego dnia, gdy byłam w szkole przyszła nowa nauczycielka plastyki. To ona mi pokazała, że za pomocą sztuki mogę wyrazić siebie i to jest jedyny moment, kiedy potrafię się wyciszyć i czuć spokojnie. Dlatego malarstwo nie jest dla mnie źródłem zarobku, szlag by mnie trafił, gdybym próbowała sprzedawać obrazy, które są dla mnie ważne, a ktoś by mówił, że są brzydkie, że kolory nie takie, że zła perspektywa.... O nie, nie, maluję dla siebie- o malarstwie mogłaby mówić i mówić, lubiła ten temat. - Bez dwóch zdań czerwień. Jestem gorąca jak ogień i szybko się zapalam- zaśmiała się i sięgnęła do torby po burgera. Uratował jej życie tym jedzeniem!



Jordan Buchanan
wystrzałowy jednorożec
Miło
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Tylko się z nią droczył pewnie, bo przecież wiadomo że nic nikomu nie planował robić, żadnej krzywdy czy czegoś za wszelką cenę byle tylko mieć materiał na dobrą książkę i napisać hit. Nie tak to działo tak czy inaczej, a z drugiej też strony już go znała na tyle, że jedyne co mógł skrzywdzić to wielkiego pająka w łazience, bo tych w Australii nie brakowało. I to takich, których rozmiar równał się z rozmiarem butów, które nosił a było to solidne 46 jak się patrz. Słysząc jej słowa zachichotał nieco, bo trochę to fajnie brzmi, jak kobiety mają na faceta oko, a też pokusił się o sugestie, że jemu to pasuje.

- Ohoo, dwie siostry Halsworth mające na mnie oko? Czy to już raj? – pewnie nie w takim sensie jakim by chciał i oczekiwał, ale rozmarzony był jak to facet i mógł chociaż pofantazjować, prawda? Tym bardziej, że serio? Spoglądając na nie oby dwie każdy facet miałby niezbyt grzeczne myśli, były po prostu urodziwe i te geny…

Po tematach śmiesznych i pewnie luźnych, dowaliły swoim tekstem, który nieco go zablokował, trochę też znacznie zmieszał. Czy chciał? Sam nie znał na to odpowiedzi bo w teorii dawno już dał sobie o tym spokój, odpuścił to w momencie gdy posypało się jego małżeństwo i te kiedyś niby starania, straciły sens. - Nie wiem czy chciałbym, sam się czuje jak jedno z nich.. – rzucił nieco omijającą, ale historia za tym się kryjąca przywołać musiałaby kwestie jego byłej żony i całej tej otoczki a to wydawał się nie być odpowiedni moment na takie gadki. Kiedyś rozmyślał o tym intensywnie i taki obraz przelatywał mu przed oczami – teraz było to jak zło, które nie ma prawa się wydarzyć. To pokazuje tylko jak w krótkim czasie ludzkie odczucia i myśli mogą się gwałtownie zmienić o sto osiemdziesiąt stopni.

Zgodził się na ten pomysł bo to zawsze miłe pobyć z dzieciakami i czegoś ich nauczyć. Po za tym logiczne, że chciał zobaczyć ją w akcji, jej podejście i to jaka jest przy swoich uczniach, jak nimi kieruje przy zajęciach, doradzając i zachęcając. Przez myśli nawet mu przemknęło to aby zadać jej to pytanie zwrotne, bo wydawało mu się, że jeśli pracuje z dziećmi to sama o takowym marzy. Zamiast jednak to zrobić ostatecznie, sięgnął po jedzenie aby skończyć szybko frytki a potem przejść do tego burgera. A w międzyczasie gdy odpowiadała słuchał ją pilnie, zauważając jak wiele to dla niej znaczy, malarstwo jako pasja, jako ucieczka myślami i działanie kojące. Zanotował.

- Rozumie to doskonale, sztuka daje wyciszenie ale też pozwala przejąć kontrolę nad emocjami. To swego rodzaju terapia dla duszy i ciała. Jeśli kochasz to co robisz, wydajesz się być spełnionym człowiekiem. I wyczuwam tu aluzje do mnie, ty niedobra.. – rzucił, mając na myśli oczywiście fragment o pieniądzach. ....to nie tak, że mi chodzi tylko o sławę i pieniądze, okej? Pamiętam co powiedziałem i tak to jest może i na mojej liście. Chce jednak dać ludziom cząstkę siebie, chce dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. A wiersze z kolei traktuje jako osobiste przeżycie, pewnie zachowam je dla siebie ostatecznie. – wolał jej wyjaśnić, że to co wtedy powiedział to było coś co plótł na szybko, bez zastanowienia i przemyślenia.

- Olive Halsworth gorąca laska. A miałem Cię za grzeczną panią od plastyki a tu taki diabeł się za tym kryje? – mrugnął aż do niej okiem bo go zaciekawiła bardzo tym stwierdzeniem, że jest gorąca jak ogień. Był tylko facetem i pewne słowa mogły prowadzić do działania wyobraźni, także pewnie finalnie odchrząknął i tego nie ciągnął dalej ale nie oznacza to z kolei, że nie zapamiętał sobie tego na później.
- Okej, zanim kolejny wiersz to jeszcze jedna kwestia do rozstrzygnięcia. Co myślisz albo co pierwsze nasuwa Ci się gdy patrzysz na morze? Ja aktualnie widzę oczami wyobraźni taki moment: kąpiel w blasku gwiazd i księżyca, dosłownie unoszenie się na tafli wody, zamykając oczy i odpływając. Najlepiej z kimś oczywiście.- istnie poetycko zaczynał się robić, co chyba podsumowywały jego słowa. Jordan poeta co raz mocniej przeżywał wszystko jak to na artystyczną duszę przystało i teraz pewnie też robił pod tą odpowiedni nastrój, a przy okazji takich głębokich przemyśleń sięgnął znów po ten wiersz, który przygotował na dziś.

Olive Halsworth

przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Zauważyła jego zmieszanie, gdy zapytała o dzieci, więc tym bardziej pożałowała, że zadała to pytanie. Coraz częściej utwierdzało się w przekonaniu, że powinna zacząć myśleć, zanim coś powie. Szczególnie po ostatnim weekendzie i po minie Jordana. Może zacznie nosić na ręku gumkę recepturkę i będzie nią strzelać za kazdym razem, gdy będzie chciała coś powiedzieć? Może to ją czegoś nauczy. Chociaż znając Olive nie będzie pamiętać, aby nią strzelać.

- Chyba w nas wszystkich jest trochę z dziecka, ale to przecież nic złego- zagadnęła delikatnie, ale faktycznie tak uważała. Według niej dzieci były niesamowite - pełne energii, pomysłów, z niesamowitą wyobraźnią, nieprzejmujące się nikim ani niczym, odważne. Jeżeli ktoś taki był w życiu dorosłym, to czy to było coś złego? Zdaniem Olive wprost przeciwnie.

Odstawiła już burgera z powrotem do torby, bo jednak taka dawka jedzenia ją już nasyciła. Poprawiła się na kocu i związała wlosy na czubku głowy, aby jej nie latały nigdzie po twarzy i roześmiała się słysząc go. Nawet jej to na myśl nie przyszło!

- Ej, bez przesady! Zapytałeś się mnie co się kryje za moim malarstwem, więc Ci odpowiedziałam. To żadna aluzja. Wiesz, każdy podchodzi do swojego życia jak chce. Jest wielu artystów, którzy malują dla pieniędzy- czy to coś złego? Jeżeli nikogo przy tym nie krzywdzą, to oczywiście, że nie. Mi nic do tego, mam po prostu inne spojrzenie na to. Gdybyś tak miał ze swoim pisaniem, to też nie jest nic złego- postanowiła mu wyjaśnić, aby uniknąć wszelkich nieporozumień. Ona wyznawała zasadę, że dopóki czyjeś zachowania nie szkodziły innym osobom, to ona się do tego nie wtrącała i nie była to jej sprawa. Nie zaglądała ludziom pod kołdrę, nie krytykowała, nie oceniała- pozwalała wszystkim żyć tak jak chcieli. Wkraczała do akcji tylko, gdy ktoś był przez takie działania krzywdzony. Poza tym ceniła, gdy ludzie byli różni, mieli odmienne podejście do życia czy sztuki. Gdyby wszyscy byli tacy sami, świat byłby nudny, a jak już wiadomo- Olive nie cierpiała nudy.- Nie oceniam Cię- dodała jeszcze, aby oboje mieli jasność.

- Potrafię być zarówno grzeczna jak i niegrzeczna. Pamiętaj, że deser nie wyklucza obiadu- wypaliła poruszając wymownie brwiami, ale zaraz te słowa przywołały wspomnienia Gabriela. Uśmiechnęła się słabo, bo sama nie wiedziała jak się czuć z tym wszystkim i co myśleć o tej sytuacji. Westchnęła głośno na jego pytanie i położyła się na plecach, co po całym dniu stania było niezwykle przyjemne dla jej kręgosłupa. Przymknęła powieki i przez chwilę nic nie mówiła. Zastanawiała się nad odpowiedzią.

-Hmm, nie wiem... W sumie nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Ale chyba ocean mnie w pewien sposób uspokoja, wiesz? Łatwiej jest mi odpłynąć w mój własny świat przy tym kojącym dźwięku fal- powiedziała cicho nie otwierając oczu. Starała się skupić na dźwięku w oddali. Ludzie pomału schodzili w plaży, więc robiło się coraz ciszej. - Przeczytaj mi proszę swój kolejny wiersz- poprosiła w końcu po chwili, ale tym razem bez nacisku w głosie.


Jordan Buchanan
wystrzałowy jednorożec
Miło
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Słowami łatwo dało się i da kogoś obrazić, zasmucić czy nawet i zranić. A już na pewno musiało to być niezwykle łatwe w jej przypadku, gdy właśnie czasami wylatywała z ciężkimi kwestiami czy pytaniami. Po raz kolejny go zagięła, tak jak wtedy przy kawie, tak i tym razem. Stąd chyba finalnie wzruszył ramionami nie kontynuując wątku, bo skoro wybrzmiało to co chciał, to wolał nie rozwijać i nie tykać tego. To był kolejny temat bomba, który i tak będzie cykał dalej i dalej pewnie, ale na tą chwilę lepiej było go zagrzebać w tym piasku.
Nie zakładał żadnej kłótni czy wymiany zdań, po prostu mieli swoje opinie na ten temat i to dobrze. Każdy ma prawo żyć według swoich zasad, łączyć przyjemne z pożytecznym. Jeśli ktoś pracował w swoim upragnionym zawodzie albo robił co kocha to fakt - nikomu nic do tego.

- Spokojnie, wiem co i jak. Podsumowując po prostu warto robić coś co się kocha. Jeśli za to masz jeszcze dochód czy wynagrodzenie to nic złego, jeśli tylko sprawia Ci to przyjemność też. Każdy żyje po swojemu, nie ma co zaglądać do portfela. - dyplomatycznie się wypowiedzieli oboje, według swoich rozmyśleń, swojej ideologii i poglądu na życie. A on też nie chciał aby czuła, że się unosi czy broni swoich wartości, dlatego tylko się uśmiechnął i odwrócił znów wzrok w stronę plaży i całego otoczenia.

- Oho, ingerujesz w kolejność dań? To nieźle pani Olive Halsworth, gorąca lasko. - dobrze, że nie miał pojęcia co się kryje za tymi jej słowami, bo jeszcze biedny by opuścił plaże. W tył zwrot i out bo jednak to przykre, że myśli o innym facecie, siedząc tu z nim. W chwili takiej jak ta gdy Jordan się otwiera, mówi o sobie i jest gotów przeczytać jej wiersz - to by go zabolało. Nawet w momencie gdy sam nie był świadomy co tam w nim za emocje czy uczucia kiełkują. Nie rozpamiętując tego, kontynuowali rozmowę na temat tego co za emocje oddaje im morze i gdy dostał swoją odpowiedź, był chyba usatysfakcjonowany. Przychodziła więc powoli pora na wiersz, a więc główny powód dla którego tu się znaleźli jakby nie patrzeć.

- Miałem dać Ci chwilę samotności i pójść się wykąpać... - z nad wyraz kamienną miną wypowiadał te słowa także śmiało mogła wziąć to za prawdę, że na serio to zrobi. Przetrzymał dalej ją w tej chwili niepewności i ostatecznie zerkając na nią przez ramię pokręcił głową na znak, że żartuje. Chyba. - A tak poważnie, chciałem zmoczyć sobie nogi skoro już tu jesteśmy. Ale jeśli już prosisz.. to dobrze. - jakoś dziwnie tak nie umiał jej odmówić chociaż jak sam do tej pory utrzymywał, chciał jej pewnie przeczytać inny wiersz. Taki jaki on by wybrał i który miałby morze emocji, które mógł by przekazać czytając go. Ale to w domyśle i tak może zrobić to przy następnej okazji, nic się nie wyklucza przecież.

Ułożył się tak aby mieć dobry kontakt z nią i wzrokowy i też aby mogła wyraźnie usłyszeć jak recytuje. Chciał w końcu dobrać odpowiednią barwę głosu, dodać odpowiednie pauzy czy inne szczegóły, niczym dzieciak występujący na konkursie recytatorskim czy coś w tej deseń.
Gdy już rozłożył kartkę przed sobą zabrał i odchrząknął znacznie, zaczął płynąć z falą i to dosłownie. Z łatwością z jego ust wypadł kolejny wiersz, który stworzył, a który brzmiał następująco:



"Każdy chcę rządzić światem,
Ty czy Ja, My czy Oni.
Bez wyjątku, panujemy nad
życiem, walczymy ze śmiercią.
Gonimy czas za nogi,
chcąc go zatrzymać,
upadamy, nie dajemy rady.
Podnosząc się z kolan, ocieramy
strumień rań, cierpienia naszego stan.
Doprowadza nas na samego życia skraj,
szukamy wyjścia w ruchu i szumie fal.
Tłumiąc ból i łzy – gonimy to Ty, Ja, My."


Nie było to może najlepsze recytowanie, ale chyba dobrze mu to wyszło, przekaz treści oraz emocji a także kontakt ze słuchaczem. Odłożył kartkę na koc obok nich, gdyby miała życzenie spojrzeć na te słowa swoimi oczami. Czy czekał na wyrok? Trochę tak, bo w jego oczach tak jak wspominał, ten wiersz wydawał się być gorszy, może mniej osobisty, ale taki bardziej uniwersalny, o życiu, o ludziach i ich problemach z kolei.


Olive Halsworth
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Wzruszyła jedynie ramionami na wzmiankę o ingerencję w kolejność dań. Nie chciała kontyuować tego tematu, bo myśli o Gabrielu i całej sytuacji tworzyły chaos w jej głowie. Łatwiej jej było po prostu działać i mówić bez zastanowienia. Takie było jej postanowienie i nawet jeżeli powiedziałaby Jordanowi o czym myśli, to liczyłaby jednak, że się nie obrazi. W końcu nie panuje nad tym o czym sobie sobie właśnie przypomniała. Nie robiła tego na złość, aby sprawić mu przykrość badź zezłościć. I nie widziała też nic złego w tym, że właśnie w tym momencie myśli o innym mężczyźnie.

Zdarzało jej się pływać wieczorami w oceanie, nie było to dla niej czymś nowym. Z przyjaciółmi nie raz spędzali noc pod gołym niebem pływając w blasku gwiazd i potem rozmawiając na plaży. Nie zdziwiła się, że Jordanowi i ten wpadł do głowy. Jeżeli większość życia spedziłaby bez tak bliskiego dostępu do oceanu jak on, to również chciałaby tego spróbować.

- Jeżeli nigdy nie kąpałeś się w Lorne, to musisz lecieć do wody jak najszybciej- dodała jeszcze z uśmiechem zanim zaczął czytać wiersz. Wtedy to już na powrót leżała z przymkniętymi oczami, słuchając go i uważając na każde słowo, które wypowiadał. Gdy skończył to otworzyła oczy i podłożyła sobie rękę pod głowę.

- Przepiękny wiersz. Dziękuję, że się dzielisz ze mną nimi- powiedziała spoglądając na niego. - Myślałeś kiedyś o tym, aby wydać tomik poezji? Wydałeś już trzy książki, może wydawca byłby zainteresowany wydaniem również tych wierszy? Są piękne, świat powinien móc je poznać- powiedziała całkowicie szczerze! Naprawdę jej się podobały. Nawet jeżeli ten dzisiejszy jej nie wzruszył tak jak poprzedni, to i tak czuła jakby dotknął jej duszy, a jego słowa wciąż odbijały się echem w jej głowie. Nie spodziewała się po Jordanie takiej wrażliwości.


Jordan Buchanan
wystrzałowy jednorożec
Miło
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Nie wnikał dalej w sens jej słów, bo może byłoby to niczym bomba, mina, które lepiej nie dotykać bo potem nie znajdzie się atutów aby ją rozbroić. Fakt był jeden, czasami łapał w przelocie jej dziwne słowa czy zachowania, które pewnie w teorii łączyły się z danym wydarzeniem bądź osobą, ale byłby wścibski, ingerując w to. Lepiej było kontynuować, przeczytać jej ten wiersz i miło spędzi ten czas na plaży. Jordan chciał odkrywać siebie na nowo, w nowym miejscu, przy potencjalnie nowych okolicznościach. I tak w momencie gdy mówił o tym pływaniu, to pewnie sam chętnie by takiego czegoś zaznał. Brak morza i poczucia jak to jest, chyba co raz mocniej wpływało na jego rozważania, że może poczeka tu aż księżyc i gwiazdy przepełnią niebo swoim blaskiem i faktycznie zazna tej rozkosznej kąpieli, o której sam zaczął mówić.

- Kiedyś musi być ta pierwsza próba, nie? – rzucił z przekąsem, bo fakt. Co mu zależało? Praktycznie nic, a klimat Australii i temperatura pewnie wciąż były na tyle znośne, że nie miałby potem z tego powodu kataru czy ogólnie nie zachorowałby. Także same plus.

Przejście do wiersza uspokoiło atmosferę, wprowadzając może chwilową nostalgię gdy końcowe słowa rozbrzmiały z jego ust. Fakt, że to był nieco inny wiersz, pewnie stawiał go nieco niżej w hierarchii, ale wciąż starał się przelewać na papier samego siebie, robiąc to od tak z głową, a nie z myślą o zarobku. Pokręcił więc głową gdy zapytała o możliwość ich wydania.

- To nie jest właśnie część, z której chciałbym mieć dochód. To jest bardziej to, co robię dla przyjemności, dla samego siebie i dla wszelakich emocji. Sama w sumie dałaś do zrozumienia, że nie wszystko powinno być produktem na sprzedaż. Ale zobaczymy, jeszcze nie zdecydowałem.. – stwierdził szczerze. W zasadzie może i chciałby to komuś pokazać, ale może prędzej w formie dodatku na danej stronie internetowej czy nawet w głupie gazecie z wiadomościami. Nie musiał od razu kasować na tym miliony, zresztą pewnie i tak jak w przypadku swoich książek, musiałby go ktoś pogonić za uszy, aby wydał to „cacko”. Tak czy inaczej pewnie spędzili jeszcze miło czas na plaży, rozmyślając i gadając chwilami o głupotach. Było to naprawdę przyjemne, tak po prostu uwolnić się z tych czterech ścian i odkryć całkiem inną wersje siebie samych. I tak, po jego głowie chodziło już co wymyślić na kolejne takie spotkanie, jaki wiersz dobrać i którą historią ze swojego wachlarzu wspomnień, wrzucić na ogień.

Olive Halsworth

koniec tu.

przyjazna koala
Ł.
brak multikont
ODPOWIEDZ