zastępca prokuratora — crown prosecutor’s office
40 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
patrze na świat z nawyku wiec to nie od narkotykow mam czerwone oczy doswiadczalnych krolikow
3

Ostatnie dni przebiegały w spokoju, co zaczynało powoli denerwować Philipa. Gdy jest za długo dobrze, w końcu coś musi się zepsuć. Taka cisza przed burzą pojawiała się wielokrotnie w jego życiu, zawsze przed kulminacyjnym, niszczącym momentem, toteż właśnie dlatego kierował się tą zasadą. W przeszłości zawsze lekceważył to uczucie napięcia, a później zawsze działo się coś na co nie był przygotowany. Tym razem nie wiedział nawet gdzie szukać ewentualnego zagrożenia. Udało mu się powrócić do trybu pracoholika i pracę kończył o wiele przed czasem, jeszcze zajmując się czymś, co nie było w jego zakresie obowiązków. Nawet udało mu się umówić na kolację, co było wielkim krokiem w przód i osiągnięciem w relacjach międzyludzkich. Kompletnie nie wiedział gdzie szukać punktu zaczepienia i tego, co zniszczy jego dobry humor, który utrzymywał się przez ten tydzień.
I rozmyślał o tym, całą drogę. Nigdy powrót po pracy nie był prostą drogą; z racji na ciekawość często zjeżdżał z trasy, zwiedzając miejscowość, w której przyszło mu żyć. Szukał w ten sposób ciekawych miejsc, przepięknych domów albo po prostu spokoju. Tym razem wybór padł na Tingaree. Chwilę poruszał się samochodem po ulicach, szukając czegoś co go zainteresuje, a ostatecznie zaparkował pod sklepem ze zdrową żywnością. Najwidoczniej w jego oczach to była najbardziej interesująca część dzielnicy.
Pomimo okropnej niechęci do robienia zakupów, wyjątkowo chętnie wszedł do sklepu, z nadzieją, że może coś zwróci jego uwagę i odciągnie go od natrętnych myśli. Przeszedł dwie alejki, po uprzednim dokładnym obejrzeniu każdego produktu na półce, aż doszedł do części, gdzie były wyroby wykonywane własnoręcznie. Przynajmniej w jego mniemaniu wszystko co było w szkle i z własnoręcznie napisaną etykietą do tego należało.
Przepraszam — zaczął, odwracając się lekko w kierunku kobiety, która znajdowała się w tej samej części sklepu. Gdy udało mu się zwrócić na siebie uwagę, skierował dłoń w kierunku półki. — Mogłaby mi pani coś polecić? Nie za bardzo orientuję się nawet co to jest, a wygląda ciekawie.
Naprawdę liczył, że nieznajoma, stojąca niedaleko, udzieli mu fachowej porady w zakupach. W zasięgu wzroku nie widział żadnego pracownika, a nie chciał kupować czegoś, co później wy wyrzucił.


Mercedes Noonuccal
powitalny kokos
as
-
WŁAŚCICIELKA WARSZTATU/MECHANIK SAMOCHODOWY — LORNE BAY MECHANIC
33 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Mechanik samochodowa zagubiona w syndromie sztokholmskim.
#3 + Philip Riordian Blaese

Dzisiejszy dzień nie różnił się praktycznie niczym od setki pozostałych, już przeze mnie przeżytych. Chatkę opuściłam wcześnie rano, by udać się do pracy. Naprawiłam dziś kilka samochodów, więc nadrobiłam trochę pracy, co wyjątkowo szybko mi poszło. W warsztacie zostali jeszcze dwaj pracownicy, którzy obiecali, że dopilnują interesu, a ja żebym w końcu wyszła do ludzi. Tak, łatwo było im to powiedzieć. Nie wiedzieli przecież co, a może raczej kto czeka na mnie w domu. Musiałam jednak ulec ich namowom i w końcu wyjść wcześniej z warsztatu, co zrobiłam z wielką niechęcią. Wsiadłam na swój motor i... Nie miałam pojęcia gdzie się podziać.
Nawet nie miałam ochoty zapuszczać się dalej, poza granice Tingaree. Przez chwilę śmignęła mi w głowie myśl, by udać się do rezerwatu, ale jakoś, nie wiedzieć czemu, szybko z niej zrezygnowałam. Zmierzałam już ku domowi, gdy naszła mnie ochota na lokalne wyroby. Podjadłabym jakieś figi, albo daktyle, dlatego też udałam się do Bearfoot Wholefoods.
Wzięłam jeden z koszyków stojących przy wejściu, gdyby jednak naszła mnie ochota na jakieś większe zakupy. Ruszyłam w pierwszą, lepszą alejkę i mało co zawału nie dostałam, kiedy usłyszałam głos jakiegoś nieznajomego mi mężczyzny. Nie była to normalna reakcja, której mój rozmówca mógł się spodziewać. Nie zaskoczył mnie przecież jakoś specjalnie. Był jednak... Mężczyzną! A no właśnie. W tej chwili zaczęłam rozglądać się nerwowo po sklepie, czy przypadkiem gdzieś na horyzoncie, czy między półkami nie znajduje się Pan X. Nie żeby odwiedzał sklepy tego typu, ale wiedział, że ja często do nich zaglądam, więc znając jego chorą zazdrość mógł mnie właśnie w takim miejscu szukać. Na szczęście nie namierzyłam go nigdzie wzrokiem, więc odetchnęłam z ulgą, ale nie do końca. Nie słuchałam nawet pytania, które zadał mi nie znajomy, więc po dłuższej chwili uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Słucham? Zamyśliłam się, przepraszam. - Spytałam, szybko wymyślając niezłą bajeczkę, by zbić go jakoś z pantałyku i nie dać po sobie poznać znaczącego poddenerwowania.
Znów rozejrzałam się po sklepie. Wydawało się, że oprócz mnie i nieznajomego nie było w nim nikogo. Nawet obsługi nie udało mi się dostrzec.
i put a speel on you
roska94
zastępca prokuratora — crown prosecutor’s office
40 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
patrze na świat z nawyku wiec to nie od narkotykow mam czerwone oczy doswiadczalnych krolikow
W momencie, w którym kobieta rozejrzała się wokoło zaczął żałować jakiejkolwiek próby rozmowy. Poczuł się przez chwilę jakby był niewidzialny, co niezmiernie go zdenerwowało, bo stał dosłownie przed nią. Nienawidził tego, jak ktoś go ignoruje, a w jego mniemaniu zachowanie nieznajomej było celowe. Przeszedł przecież cały sklep, wokoło nikogo nie było, więc nie rozumiał jej postawy.
Uniósł brew ku górze, obserwując ją. Nie chciał wyjść na buca, przecież mogła być zamyślona i nie spodziewać się, że ktokolwiek zwróci jej uwagę. Uspokoił swoje myśli i odwzajemnił uśmiech. Nie chciał robić sobie żadnych wrogów, ani problemów. Pierwszy raz był w tej dzielnicy i nie mógł sobie pozwolić na to, że ktoś będzie rozpowiadał, że jest chamski. Nie pozwalała mu na to etyka pracy, a co by nie patrzeć był charakterystyczny, więc wszelkie wieści rozeszły by się całkiem szybko. A problemów i tak miał nadto.
Podniósł swoją rękę ponownie, aby skierować ją w kierunku półki, o którą się rozchodziło.
Nic się nie stało — odpowiedział na jej słowa, najmilej jak potrafił. Najpewniej i tak w tonie jego głosu dało się wyczuć, że jednak coś się stało, ale miał nadzieję, że nie zwróci na to uwagi. Jego wcześniejsze odczucie było całkowicie bezpodstawne, co zrozumiał gdy się wytłumaczyła.
Pytałem panią, bo nikogo wokół nie widzę — dodał w celu usprawiedliwienia się, a następnie odwrócił swój wzrok na towar. — Czy mogłaby mi pani coś polecić, bo nie jest podpisane, a wygląda ciekawie.
Przyjrzał się ponownie słoiczkom, które zwróciły wcześniej jego uwagę. Były to wyroby własnoręczne, dlatego chciał je spróbować, ale nigdzie nie było karteczki z opisem, żeby wiedział co kryło się w szkle. Cena nie grała roli, bardziej interesowało go wnętrze, żeby nie brać czegoś, co mu nie zasmakuje. Nienawidził marnowania żywności.
Nie jestem stąd, pierwszy raz odwiedzam tak klimatyczny sklep, chcę mieć dobre wspomnienia.


Mercedes Noonuccal
powitalny kokos
as
-
WŁAŚCICIELKA WARSZTATU/MECHANIK SAMOCHODOWY — LORNE BAY MECHANIC
33 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Mechanik samochodowa zagubiona w syndromie sztokholmskim.
+ Philip Riordian Blaese

Niby nic rzeczywiście się niestało, a ja zapewne wyglądałam, jak gdybym nie zobaczyła mężczyzny, a jakiegoś ducha! Naprawdę, przez cały ten związek z Panem X nieźle mnie popieprzyło. Wcześniej nigdy się tak nie zachowywałam, no a już na pewno nie bałam się mężczyzn w sklepie. Miałam ochotę nieźle palnąć się w czoło, ale zamiast tego na spokojnie przemyślałam swoje zachowanie i przynajmniej postarałam się trochę uspokoić, a przynajmniej na pewno przestać się nerwowo rozglądać, jak gdyby zaraz ktoś miał mnie zaatakować.
- Hm... Nie za bardzo wiem, co Panu polecić, bo to zależy co Pan lubi. - Uśmiechnęłam się już całkiem spokojnie i wskazałam nieco wyższą od siebie półkę z wyrobami. - Tutaj ma Pan wyroby bardziej ostre, kwaśne, słone, przetworzone w charakterystyczny dla aborygenów sposób warzywa. - Przesunęłam rękę nieco niżej, ale po krótkim przyjrzeniu się słoiczkom, stwierdziłam, że tam również wszystko jest na słono. Zastanowiłam się chwilę, tym razem rozglądając się po sklepie, nie w poszukiwaniu ludzi, a wyrobów, które przyszły mi do głowy. - Ooo! Tam, w następnej alejce będzie za to wszystko na słodko. Dżemy z australijskich owoców, czy konfitury. Różnego rodzaju sosy, na przykład do porannych naleśniczków. Tak, jak już wspomniałam. Zależy kto co lubi. - Wzruszyłam ramionami.
Cisnęło mi się na język, by przyznać mu rację, iż widać, że nie jest stąd. Nie wyglądał na mieszkańca Tingaree. Na dodatek, kiedy rozglądałam się w poszukiwaniu swojego partnera, zauważyłam, że przed sklepikiem nie stoi tylko mój motor, ale również jakiś samochód, więc domniemałam, iż należy właśnie do mojego rozmówcy, a to aż dziwne, że jeszcze nikt go za to nie powiesił.
- Ja na przykład mam dziś ochotę na figi. Również różnie doprawione dostanie Pan w tym sklepie, więc wszystko zależy od gustu, na którego temat podobno się nie dyskutuje. - Zachichotałam, rozluźniając się już całkowicie, bo w pobliżu na całe szczęście nie widziałam żadnego zagrożenia w postaci mojego "lubego".
Nie zapowiadało się też by miał się tutaj zjawić. Zwłaszcza, że powinnam zdążyć zakończyć już niewinną konwersację z nieznajomym mężczyzną.
i put a speel on you
roska94
ODPOWIEDZ