lorne bay — lorne bay
11 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
hasło: lornebay
Beatrice przyzwyczaiła się już do pustego domu, do tego, że mogła robić co chce i kiedy chce, a odkąd córka wróciła w jej skromne progi i to nie sama, czuła się trochę jak gość we własnych czterech ścianach, albo jak intruz, kiedy nie raz i nie dwa wpadała na zakochanych, kiedy przytulali się na kanapie w salonie, albo kradli sobie buziaki w kuchni.
Kiedy Gabi przeprowadziła się do hotelu, w którym wedle wiedzy Beatrice ciągle pracowała i tam mieszkała, a później wyjechała w delegację na Sycylię, która jak się okazało, wcale delegacją nie była, to Bea poczuła się znów młoda i wolna, choć nadal psychicznie stabilna nie była. Ale skończyło się hamowanie w wieczornym piciu wina, w oglądaniu łzawych filmów, w zamawianiu pysznego sushi, którego nie mogła nastarczyć, kiedy córka była w domu. Skoro oni dziś mieli spędzić noc poza domem, ona w końcu mogła wyluzować. Po pracy pojechała po dobre wino, po sushi z ulubionej knajpy i miała zamiar lekko się odstresować.
Ostatnio chodziła bardzo spięta, a towarzystwo przystojnego i stanowczego faceta nie poprawiało jej stanu emocjonalnego. W domu nagle zaczął panować ład i porządek, wszystkie drobne usterki zostały naprawione, kolanko w zlewie kuchennym odetkane, szafki naprawione, skrzypiący panel w korytarzu również. Nie miała nigdy odwagi poprosić Bruce'a o pomoc w tych kwestiach, była zbyt dumna, a ten zapewne kazałby jej wezwać jakiegoś majstra, czego jej kobieca duma by nie zniosła.
Beatrice siedziała sobie w salonie na kanapie, a raczej leżała, leniwie gapiąc się w ekran telewizora. Kończyła już drugą butelkę wina, więc jednym słowem była dość mocno wstawiona, kiedy usłyszała, że drzwi mieszkania się otwierają. Usiadła na sofie, próbując zebrać swoje myśli. Poprawiła na ciele satynowy szlafroczek, który pod spodem skrywał nocną bieliznę w tym samym kolorze. Nie spodziewała się, że Gabi i Ares wrócą tak wcześnie. Czyżby się pokłócili? To nie możliwe, przecież w jej oczach byli taką zgodną parą!
Beatrice wzruszyła lekko ramionami, miała wyjebane, była zbyt pijana, niech sobie wracają, jest u siebie, może pić co chce i ile chce, jest dorosłą kobietą. Sięgnęła po butelkę wina i dolała sobie do kieliszka, wstała i podeszła do drzwi salonu, oparła się o framugę i przyjrzała się uważnie Aresowi.
- Gdzie jest Gabrielle?- zapytała spokojnie, ale z troską. Mimo wszystko martwiła się o swoje dziecko.

Ares Kennedy
hasło: lornebay
sumienny żółwik
universal person
brak multikont
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
----> kontynuacja <----

Alkohol uderzył mu do głowy przed koksem, który lekko orzeźwił umysł i dodał sił. Nie był już taki przyćmiony, jednak wypili z Gabi później trochę alkoholu. Angelo zamówił taksówkę, bo musiał przywieźć więcej towaru i przy okazji wciągnął sobie resztkę kryształków z porcji z majtek. Zrobił to jeszcze jadąc do rodzinnego domu Gabrielle i tak, zrobił to w taksówce. Miał jednak dużą wprawę i kierowca niczego nie zauważył.
Musiał dołożyć, bo cholera, ale już powoli go puszczało, a alkohol znów źle uderzał i powodował zmęczenie. Dodatkowo był tak kurwa napalony. Akcja z biblioteki wciąż stała mu przed oczami i nie tylko to stało. Angelo nieprzyzwyczajony był do takich przerw od seksu i nawet teraz, nie kując się testosteronem, odczuł tego skutki. Ciągle myślał o piersiach swojej ukochanej, o widoku jej na kolanach przed jego członkiem i jego dłoni zaciśniętej na jej szyi. Ciągle ją widział i ciągle i tak kurewsko miał ochotę dokończyć to, co zaczął.
Jednak najpierw obowiązki, później przyjemności. Musiał zabrać ten cholerny towar.
Najpierw czekało go ominięcie strażnika. Beatrice była jak smok, pilnujący Fiony, a on był teraz jak Shrek, który tą Fionę musi odbić, najlepiej niepostrzeżenie, nie dając się pożreć smokowi. Nie miał ze sobą osła, osioł został na imprezie, więc nie miał kto uśpić czujności smoczycy...
Cóż, Gabi wiecznie czegoś zapomina. Wpierdole jej, że zapomniała prezentu dla Sary. Idealnie, będę mógł zapakować w jakąś torebkę towar. Dwie pieczenie, jeden ogień. Idealnie. Zaplanował wszystko, nim jeszcze nacisnął klamkę od mieszkania Gabrielle. Plan był prosty. Wchodzi, śmieje się z Gabi, że jak zwykle czegoś zapomniała, idzie do pokoju, porcjuje koks, pakuje, wychodzi.
Co niby mogło pójść nie tak?
Żeby on tylko widział...
Ale nie wiedział i nieświadomy zagrożenia wszedł wesoło do mieszkania, cicho i ostrożnie, na wypadek jakby matka jego ukochanej spała. Jednak usłyszał telewizor i bardzo szybko dostrzegł Beatrice w przejściu do salonu. Miała w ręku wino i wyglądała na zmęczoną... szlafrok. Zwrócił na niego uwagę, ale nie przesunął bezczelnie wzrokiem po jej ciele. Pohamował się w ostatniej chwili, posyłając kobiecie uśmiech.
- Nie zdziwię cię pewnie mówiąc, że zapomniała prezentu dla Sary. - Zażartował lekko, jakby mówił świętą prawdę i zaśmiał krótko. - Myślałem, że już śpisz... - Zerknął na kieliszek wina. - Wieczorek z jakimś serialem? Nie przeszkadzam, szybko to załatwię...
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
lorne bay — lorne bay
11 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
hasło: lornebay
Po swojej córce mogła spodziewać się absolutnie wszystkiego, to dziecko było chodzącą katastrofą. Za czasów szkolnych przynajmniej trzy razy w tygodniu była wzywana do placówki, a to żeby ją odebrać, bo się uszkodziła, a to niechcący uszkodziła kogoś, lub coś, często też coś gubiła, wiecznie zapominała o pracach domowych. Ileż to dolarów musieli wydać z byłym mężem na naprawianie szkód w szkole albo zwracanie pieniędzy za uszkodzone ubrania czy zgubione przez Gabi składki innych uczniów. Najgorsze w tym wszystkim było to, że dziewczyna się starała nie robić głupot, widzieli to zarówno ona jak i były mąż, ale wszystko i wszyscy wydawali się być przeciwko ich uroczej blondyneczce, tak jakby to świat, los czy sam Bóg rzucał jej kłody pod nogi, dlatego Beatrice nie zdziwiła się z tłumaczenia Aresa. To było dla niej tak naturalne zjawisko jak rekiny pływające w oceanie.
- Kiedyś zapomni swojej głowy, nie wiem jakim cudem ta dziewczyna jeszcze żyje, to jest chodząca destrukcja.- odpowiedziała ze śmiechem, tak typowo alkoholowym, że już bardziej się nie dało. Kobieta była zarumieniona, jasne kosmyki opadały jej miękką falą na plecy, oczy były szkliste do tego stopnia, że wydawała się nie widzieć Aresa, ale ona widziała go dokładnie. Prezentował się w tej bieli fantastycznie. Ona się nie krępowała tylko go lustrowała mocno nachalnym spojrzeniem, rozbierała go wzrokiem. Pijana Beatka to napalona Beatka, Bruce niejednokrotnie to wykorzystywał kiedy jeszcze byli w związku.
Kobieta nawet nie zauważyła, że szlafrok zaczął jej się rozjeżdżać ukazując bieliznę, niestety śliskie materiały mają to do siebie, że węzły na nich nie trzymają najlepiej.
- Tylko głupi nie skorzystałby z wolnego mieszkania, gdy nie ma w domu dzieci, dorośli robią się niegrzeczni. Zobaczysz, jak będziesz mieć własne pociechy...- zaśmiała się i upiła łyka wina, odgarnęła kosmyk włosów za ucho nonszalanckim gestem.
- Nie przeszkadzasz, wręcz przeciwnie. Dobrze jest czasem pogadać z kimś dorosłym i rozsądnym. Napijesz się ze mną wina? Myślę, że te dzieciaki na imprezie nie będą za bardzo za tobą tęsknić, poza Gabi oczywiście. Ona potrafi zamęczyć swoją miłością... Kiedyś miała chomika... Przekarmiła go i zdechł po dwóch tygodniach.
Odkleiła plecy od framugi i podeszła do mężczyzny chwytając go za rękę, żeby pociągnąć go do salonu, gdzie miała jeszcze dwie butelki wina.
- Jeden kieliszek cię nie zabije, ja mam ich za sobą już z dziesięć, a może więcej... Nie wiem, nie liczyłam.

Ares Kennedy
hasło: lornebay
sumienny żółwik
universal person
brak multikont
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Fakt, on też niejednokrotnie zastanawiał się jak to możliwe, że Gabi nadal ma wszystkie kończyny na swoim miejscu. Nie raz coś stłukła mu w domu, już nawet przestał liczyć straty. Spaliła coś podczas gotowania. To były takie codzienne sytuacje, jak nawet potknięcie gdzieś na prostej drodze. Angelo uważał to za nieco urocze, choć momentami było niezwykle drażniące.
- Od tego ma teraz mnie. Pilnuje jej uważnie. - Przyłożył sobie dłoń do serca, jakby chciał podkreślić to, jak bardzo dba o jej córkę. Nie kłamał, ratował tą dziewczynę przed nią samą, choć czasami jego diabelska natura wychodziła i wręcz namawiał dziewczynę do głupot. Tego jednak Beatrice nie wiedziała. Dla niej? Był przykładnym, perfekcyjnym facetem, co to w domu wszystko naprawi, ugotuje, dobrze zarabia (przez chwile nie, okej, ale ogólnie) i dba o swoją kobietę w codzienności gestem i służy jej zawsze ramieniem. Takiego się przedstawiał. Nie miała pojęcia, że podniósł na Gabi rękę, czy nie raz i dwa ją skrzywdził. Sam już nie wiedział, czy on jest dla niej bardziej niebezpieczny czy faktycznie ona sama dla siebie.
Wzrok matki Gabrielle był iskrzący się i zdradzał jej stan upojenia. Doskonale go znał. Angelo starał się nie patrzeć w dół, bo oczywiście kąt jego oka dostrzegł, że szlafroczek się lekko ro zchylił. Niestety był bardzo spostrzegawczy.
- No tak, pewnie tak jest... - Niestety nie miał dzieci, ale musiał jej uwierzyć. To w sumie wydawało się takie męczące. Z drugiej strony, czy nie wystarczyło mieć po prostu dużego domu?
Parsknął śmiechem, ale szybko zasłonił usta dłonią, bo chyba nie powinien się śmiać z tego chomika. Ale go to rozjebało, bo było śmieszne.
- Cała Gabi. - znów odpowiedział krótko, bo chciał mieć to już po prostu z głowy. Nie miał czasu odpowiedzieć na pytanie kobiety, bo ta złapała go za rękę i wciągnęła do jaskini smoka.
- Hm sam nie wiem. - Wiedział, że powinie wracać. Zostawianie samej sobie Gabi na imprezie w tym stanie... musiał ją pilnować. Dostrzegł jednak wzrok Beatrice i jakoś tak stwierdził, że chyba nie zaszkodzi.
- W sumie czemu nie. - Matka Gabi wydawała się być bardzo samotna. Czy było mu jej szkoda? W nim nie było współczucia, ale w pewien sposób nie chciał, żeby było kobiecie przykro. Chyba dlatego, że była matką jego Gabi, jej rodziną, kimś dla niej ważnym, więc i automatycznie stawała się ważna dla niego.
- Ale tylko jeden. - Uniósł palec wskazujący u górze dla podkreślenia wagi jego słów i pozwolił się zaciągnąć do tego cholernego salonu. Wyskrobał szybko wiadomość do Gabi, że potrzebuje chwili, bo musi uśpić czujność jej matki, bo nie śpi.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
lorne bay — lorne bay
11 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
hasło: lornebay
Pilnował, aż za dobrze według Beatrice! W sensie... Cieszyła się, że córka jest pod dobrą opieką i cholernie jej tego zazdrościła. Nie powinna... Ale ona tak bardzo pragnęła, by znów w czyichś oczach wyglądać tak jak Gabrielle wyglądała w oczach Aresa. Marzyła o tym, by ktoś patrzył na nią w ten sposób, by świat tej osoby zaczynał i kończył na niej. To mieli z Bruce'em, dopóki nie nadeszły problemy po porwaniu Gabi. Nie przetrwali takiego kryzysu i wzajemnego obwiniania się za ten stan. Padło wiele gorzkich słów, stało się wiele nieprzyjemnych rzeczy, ale dziś jako dorośli, dojrzali ludzie już potrafili się ze sobą komunikować w sprawach związanych z córką. Na inne tematy nie rozmawiali, bo istniało ryzyko kłótni. Beatrice nawet nie dyskutowała z byłym mężem o jego młodej partnerce, o jej ciąży, o tym, że będą brać ślub, na który Bruce miał czelność ją zaprosić.
Kobieta ucieszyła się, że Ares zgodził się na wypicie z nią wina, może przestanie choć przez chwilkę czuć się tak cholernie samotna, niedoceniana i odrażająca? Towarzystwo takiego przystojnego mężczyzny potrafi dodać skrzydeł, a Ares był od początku dla niej wyjątkowo miły. Luźne komplementy rzucone w jej stronę przy porannej kawie teoretycznie nic nie znaczyły, ale dla niej... Dla niej były czymś więcej niż pustymi słowami. Nawet zaczęła bardziej o siebie dbać, starała się ładniej ubierać, te wszystkie składowe, plus troska o jej mieszkanie sprawiły, że przestała widzieć w Aresie partnera córki. Uważała, że ona nie jest dla niego odpowiednia i to samą siebie zaczęła widzieć na jej miejscu. Czy to już choroba psychiczna? Nie do końca... Raczej potrzeba poczucia się wyjątkowo i dobrze we własnym ciele, które nie było już tak piękne jak kiedyś. Weszli do salonu, Beatrice wskazała Aresowi kanapę, żeby posadził na niej swój zgrabny tyłek, a sama, kręcąc zalotnie biodrami poszła po kieliszek dla niego i odkorkowała nowe wino, aby mu go nalać. Kieliszek był jakiś wyjątkowo duży, zdecydowanie nie był standardowych rozmiarów. Chciała go zatrzymać przy sobie na dłużej. Podała mu pełen kielich i wskoczyła zwinnie na kanapę, usiadła na niej, w pozycji klęczącej i oparła się bokiem o męskie ciało, skracają między nimi wszelki dystans.
- Jeden kieliszek dla szanownego pana- zaśmiała się i objęła mężczyznę ramieniem. Odstawiła swój kieliszek na stoliczek, by mieć drugą wolną rękę. Ujęła jego podbródek, żeby nakierować męską twarz w swoją stronę. Uśmiechała się pijacko. To alkohol przez nią przemawiał, alkohol i długo skrywane w sobie potrzeby.
- Gabi nie jest dla ciebie odpowiednią partnerką... Nie jest w stanie dać ci nawet ułamka tego, co mogę dać ja...- wymruczała właściwie te słowa i bezczelnie rzuciła się na mężczyznę, tudzież pocałowała go namiętnie i w trakcie tego pocałunku usiadła na jego biodrach okrakiem, przyciskając go do kanapy całym swoim ciężarem.

Ares Kennedy
hasło: lornebay
sumienny żółwik
universal person
brak multikont
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Męski nos potrafi wyczuć desperacje, a ta kobieta pachniała nią na kilometr. Angelo widział w niej samotną, skrzywdzoną kobietę, idealną do jego gierek. Nie zabawiał się tylko z młodymi siksami, właściwie lubił ofiary w każdym wieku, a te po rozwodzie były najciekawsze. Niejednokrotnie widział jak Beatrice na niego patrzy, doskonale też pamiętał jak zostawiła dla niego uchylone drzwi na początku, jak się sprowadził. Uważał, że zazdrościła Gabi partnera, który daje jej od siebie to, czego ona sama by pragnęła dla siebie. Tęskne spojrzenia, często zbyt długie zawieszanie wzroku. Znał jej historię z byłym mężem, a teraz była sama. To oczywiste, e była samotna i normalnie stałaby się idealną ofiarą Angelo. Pewnie gdyby doszło do tego wszystkiego w pierwszej fazie jego znajomości z Gabi, gdy jeszcze się nią zabawiał, teraz zabawiłby się i z matką i z córką. Robił już takie akcje, że utrzymywał podwójny romans. Była taka matka z córką w Sydney.... bardzo ładnie umiliły mu czas przez cztery miesiące. W końcu sam się z nimi skonfrontował, z uśmiechem na ustach mówiąc, jakie są głupie. Córka miała dwadzieścia jeden lat, matka czterdzieści. Z tym, że nie była po rozwodzie, jak teraz Beatrice. Po prostu robiła ojca jego młodszej kochanki na boku z facetem jej córki.
To była historia. I pewnie by ją powtórzył, bo to była świetna zabawa. Gdyby nie to, że kochał Gabrielle i nie zrobiłby jej takiego świństwa. Nie jej.
Usiadł sobie wygodnie na kanapie i podziękował kobiecie za wino. Wzniósł toast i upił dość sporo na raz. W tym czasie kobieta właściwie się w niego wkleiła i to był moment, w którym wiedział, jak bardzo spierdolił. Jednak obserwował ją, cieka rozwoju sytuacji. Przecież nie robił nic złego. Odsunął tylko od siebie rękę z kieliszkiem, by nie wylać jego zawartości i jego nóżką napotkał komodę, która stała obok kanapy. Dokładnie w tym momencie, w którym został perfidnie zaatakowany. Pozwolił Beatrice na ten gest palcem, odwrócił swoją głowę. To był duży błąd, bo czterdziestolatka wpiła się bezczelnie w jego usta i usiadła mu na kolanach. Upewnił się, że kieliszek stoi właściwie i przez chwilę przez to pozwolił się jej całować.
To stało się tak szybko. Musiał podjąć jakąś decyzje. Miał lekko przyćmiony mózg alkoholem i narkotykami, a w mózgu wciąż odtwarzały się słowa, które powiedziała. W normalnych okolicznościach zerżnąłby ją na tej kanapie, mówiąc, że niezłe z niej ziółko, bo lubił takie konkretne babki, a jednak. Była to matka Gabrielle. Matka. Gabrielle. I chciała jej odbić faceta? Szlafrok kobiety w międzyczasie rozwiązał się całkowicie, przez co chłodne dłonie Angelo spoczęły na nagiej talii. Mogła to odebrać jako zaproszenie do dalszej zabawy, ale on chciał ją od siebie odsunąć.
Trochę się wkurwił na Beatrice że to zrobiła, bo wiedział, ę Gabi jej tego nie wybaczy.
Z drugiej strony ją rozumiał. Naprawdę rozumiał te wszystkie samotne kobiety, ona potrzebowała tylko bolca, bo baba bez bolca dostawała pierdolca. Jakim on był łaskawcom, że leczył je zawsze z tych strasznych stanów! Ale nie tym razem.
W pierwszej chwili miał ochotę ją z siebie mocno zepchnąć. Zwyzywać za to, co robiła swojej córce, ale wiedział, że straci nad sobą panowanie, musiał pamiętać, że to matka jego ukochanej. Nie mógł jej skrzywdzić Poza tym, w cale nie przyjął tylko jednej strony. Dlatego właśnie jego ruch był bardzo delikatny. Naparł na nią lekko, by się od niego odsunęła, odpychając od siebie po prostu dłońmi, które układał wciąż na wąskiej talii. Przerwał ten pocałunek i spojrzał z dołu w pijane oczy kobiety.
- W normalnych okolicznościach nie miałbym nic przeciwko, Beatrice. Seksowna z ciebie mamuśka. Ale kocham twoją córkę i aż kurwa nie wierzę, że to pada z moich ust... - Zmarszczył brwi, mówiąc ostatnie słowa cicho, jakby do siebie. - Ale to trochę skurwysyństwo, nie uważasz? - Podszedł do tego... normalnie. Siedziała na nim, taka półnaga, trzymana przez jego silne dłonie, odtrącona, ale uważał, że zrobił to na tyle delikatnie na ile mógł. Znalazł się w trochę dziwnej sytuacji, bo wiedział, że ten incydent nie może zostać tylko między nimi. A może mógł? Trochę miał przyćmiony umysł wszelkimi używkami, by myśleć o tym rozsądnie (a mimo wszystko tak było, o dziwo). Przez to dopiero teraz zorientował się, że ten cholerny szlafrok już nie zakrywał ciała czterdziestolatki w całości. Przesunął po niej w końcu spojrzeniem, ale nie dlatego, że jej pragnął, ale dlatego, że właśnie dostrzegł ten mały szczegół. Zdjął więc dłonie z jej ciała i odgarnął nimi włosy z twarzy kobiety. Najgorsze było to, że przez wcześniejsze rozpalenie z Gabi w bibliotece, bardzo szybko się podniecił i można było to rozpoznać po jego rozporku. Te ciśnienie było za duże, a pociąg kompletnie nie emocjonalny, a zwyczajnie fizyczny. Odruch bezwarunkowy.
- Jesteś kompletnie pijana, może idź już spać? - Zaproponował, cofając dłonie, a wzrok wbity miał w oczy kobiety. Była bardzo podobna do Gabi, czy też raczej Gabi była podobna do niej.
Nie mógł użyć siły, ani pozwolić sobie na zdenerwowanie. Dlatego próbował zachować spokój... dla dobra Beatrice, siebie i jakby nie było, Gabrielle. Był z siebie kurewsko dumny, że udało mu się podejść do sprawy z takim spokojem, szczególnie, że powoli rosło w nim ciśnienie.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
lorne bay — lorne bay
11 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
hasło: lornebay
Tego właśnie potrzebowała od lat, od wielu, wielu lat spychała swoje potrzeby na sam koniec długiej listy. Najpierw straciła dziecko, później męża, za czym poszła utrata wszelkiej godności i poczucia własnej wartości, przez co nawet gdy w teorii ktoś się nią interesował, ona uważała, że to kompletnie niemożliwe i zamykała się przed tą osobą. Teraz mówił przez nią alkohol, a ludzie po nim stają się szczerzy nie tylko w swoich słowach, ale i zachowaniach. Cud, że Beatrice jeszcze w ogóle trzymała się na nogach i była w stanie zachować pion po wypiciu takiej ilości wina, ale widać miała mocniejszą główkę niż jej córka. Nie planowała się tak zachowywać, nie chciała się rzucać na Aresa jak na kawał świeżego mięsa. Byli tu sami, nie było Gabrielle w pobliżu, która hamowała jej straszliwe zapędy, bo nie mogłaby tego zrobić, gdy córka jest w pobliżu, choćby za ścianą pokoju, ale teraz... Byli tu sami, nikt nie mógł ich nakryć, przeszkodzić, a przecież widziała wzrok Aresa, widziała, że mu się podoba, albo sobie to ubzdurała.
Bezczelnie wpakowała mu język w usta, ułożyła dłonie na jego policzkach, całując go tak ogniście i namiętnie jak jeszcze nigdy nikogo, zachowywała się teraz jak napalona nimfomanka, ale poczucie ciepła ciała drugiego człowieka, a nie chłód wibratora, to był zupełnie inny level podniecenia. Kiedy poczuła jego ręce na swojej nagiej skórze, zadrżała, odebrała to jako znak przyzwolenia na więcej, dlatego zaczepnie ugryzła mężczyznę w dolną wargę, a jedna z jej dłoni wylądowała na pasku spodni, jakby chciała zacząć się do niego dobierać, ale stało się coś zupełnie innego.
Oddychała szybciej, była nakręcona jak taka zabaweczka w pudełku, co wyskakuje z niego i straszy człowieka swoim pojawieniem się w najmniej odpowiednim momencie, albo jak taka małpka uderzająca o siebie złotymi talerzami. Została odepchnięta, choć bardzo kulturalnie, jej wzrok stał się zagubiony, totalnie przestraszony. On miał rację, nie mogła tego zrobić swojej córeczce, przecież i ona ją kocha całym swoim sercem, bo nikogo innego do kochania nie ma. Beatrice otwierała usta, żeby coś powiedzieć, wpatrywała się w Aresa oniemiała przez dłuższą chwilę, ale jej pijacki mózg chyba zepchnął wyrzuty sumienia na drugi plan, bo zerknęła w dół, na wypukłość, którą czuła pod swoimi pośladkami.
- Wiem, że chcesz tego tak bardzo jak ja, czuję to...- zamruczała wręcz do jego ucha, kiedy się pochyliła i go w nie ugryzła dość boleśnie. Zamrugała kilka razy, słysząc, że jest pijana i powinna pójść spać. Faktycznie była bardzo zmęczona tygodniem w pracy, stresami związanymi z szefostwem, zawirowaniami w szpitalach, do których dowoziła próbki leków. Odsunęła się na odległość wyciągniętych ramion, a dłonie ułożyła na muskularnych barkach mężczyzny.
- Spać? Tak... Tak... To bardzo dobry pomysł, ale spanie w samotności jest do kitu wiesz? Każdy czasem potrzebuje przytulenia, poczuć ciepło drugiego człowieka przy sobie, poczuć się chcianym, docenianym, wartościowym, a nie jak gówno, którego trzeba się pozbyć. - wyrzuciła z siebie te słowa niemal na jednym oddechu, a po jej policzkach pociekły dwie łezki. Ziewnęła cicho i zakryła usta dłonią. Bez zbędnego gadania zwyczajnie ułożyła się na Angelo, całym swoim ciałem, przylegając do jego klatki piersiowej cyckami. Głowę ułożyła sobie na jego ramieniu i momentalnie zasnęła, jak za dotknięciem magicznej różdżki, nawet śmiesznie zachrapała, tak jak Gabi kiedy jest bardzo zmęczona. Tak, Beatrice zwyczajnie zasnęła... W TAKIEJ SYTUACJI.

Ares Kennedy
hasło: lornebay
sumienny żółwik
universal person
brak multikont
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
To zdecydowanie szło za daleko, szczególnie, gdy go ugryzła. Musiał to przerwać, choć nie wyglądała na zadowoloną. Oczywiście, że nie, chciała się do niego dobrać, a on chciał żeby po prostu przestała. Nigdy nie spodziewałby się, że w takiej sytuacji odmówi, ba! Że będzie chciał odmówić. To nie moralność kazała mu to zrobić, nie strach przed utratą Gabi, a zwyczajnie to, co do niej czuł. Szanował Gabrielle i nie zrobiłby jej czegoś takiego. Nigdy. Coś jej obiecał i miał zamiar tej obietnicy dotrzymać. Był jej i tylko jej i żadna kobieta nie miała prawa do jego ciała, jak ona. Nieważne, czy coś go podniecało, czy nie, to normalne. Zwyczajny, męski, zdrowy wręcz odruch, ale emocjonalnie nie czuł niczego. Nawet nie chciał jej przelecieć. Tak po prostu nie chciał. To było nowe i dziwne,ale poczuł jednocześnie dumę, bo to znaczyło, że wygrał. Sam ze sobą. Jego honor był ważniejszy od pożądania, jednak potrafił być dla Gabi godnym partnerem. Mimo wszystkich krzywd, jakie jej wyrządził.
- Nie... Beatrice. - Przerwał, bo ugryzła go w ucho. Nawet nie syknął z bólu, po prostu na chwilę przestał mówić. Lubił być gryziony, ale w tym wypadku nie poczuł żadnej przyjemności. Cierpliwie jednak słuchał co do niego mówiła i kiedy pociekły jej łzy po policzku, przekonał się, że ma sto procent racji. Była cholernie samotna. Sposób jej wypowiedzi, to jak bardzo kogoś potrzebowała, strasznie przypominał mu Gabi. Nawet zasnęła jak jej córka... Pokręcił głową lekko, rozbawiony już tą sytuacją i westchnął, otaczając kobietę ramionami. Postanowił przenieść ją do jej sypialni, gdzie ułożył ją do łóżka i nawet nakrył kołdrą.
- Jaka matka, taka córka. - Westchnął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi i nim zgarnął towar na imprezę, wyłączył telewizor w salonie i zebrał wino do kuchni. W trakcie tych czynności odtwarzał sobie w głowie to, co się stało i był święcie przekonany, że gdyby nie alkohol, matka Gabi nigdy nie zrobiłaby tego, co zrobiła. Jej młodsza wersja była taka sama. Alkohol powodował w ich głowach kompletny armagedon. Aż trochę zaczął się martwić, co zastanie wracając na imprezę? Ile łącznie go nie było? Na pewno lekko godzinę.
Wziął taksówkę i wrócił z powrotem na imprezę.
koniec | ciąg dalszy
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ