radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ z cmentarza

Na początku warto wspomnieć o tym, że na terenie ogrodu botanicznego w Cairns rzeczywiście istniała taka knajpka. Co więcej, było to w dość bliskiej odległości od cmentarza, zwłaszcza od tej wojskowej części. Nic dziwnego, że to właśnie tu zabrał ją Tom. Pogoda zdecydowanie temu sprzyjała, a i samo miejsce było odrobinkę odosobnione. Bez gwaru ulicy, bez tłumu ludzi, ot, spokojna restauracyjka, w której można spokojnie porozmawiać, a zdaje się, że akurat ta dwójka miała kilka wspólnych tematów.
- To zdecydowanie nie był przypadek. Nie wierzę w takie rzeczy - odparł już na miejscu. Oczywiście zachował się jak dżentelmen i odsunął jej krzesełko, zaraz potem sam zajął drugie z nich i poszukał wzrokiem kelnerki. - Nie to, żebym wierzył też w magię, czary i to, że kosmos ma dla nas jakiś plan - dodał natychmiast. - Chyba jestem trochę zdziwiony, że spotkaliśmy się dopiero teraz.
To nie był żaden zarzut pod jej adresem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że niekoniecznie było to dla niej łatwe, że miała swoje życie i absolutnie nie miał cienia pretensji o to, że to jemu przypadła w udziale opieka nad nagrobkiem kumpla. Robiłby to nawet wtedy, gdyby nie było takiej konieczności.
- Weterynarz? Wow, to brzmi świetnie - Nieco się ożywił. - Ja? W zasadzie... Odszedłem ze służby. Poniekąd musiałem - zawiesił na moment głos. - Zostałem ranny, miałem trochę problemów z żoną, więc postanowiłem zostać w kraju i posklejać to, co zostało jeszcze z mojej rodziny, ale... - westchnął. - Nie chcę zanudzać cię szczegółami. Ostatecznie i tak się rozstaliśmy, a ja zacząłem pracę w ratuszu w Lorne Bay. Jestem tam radcą prawnym.
Trochę pozmieniało się w jego życiu przez te trzy lata. Czy były to zmiany na lepsze? Nie miał pojęcia. Póki co wciąż jeszcze próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale nawet ona nie sprawi, że mężczyzna tak szybko zapomni o tym, kim był i co go ukształtowało.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Pomimo faktu, że pochowała tu cała swą najbliższa rodzinę, dziewczyna nigdy wcześniej nie odwiedziła ani pobliskiego ogrodu botanicznego ani knajpki istniejącej na jej terenie. Nie lubiła tego miejsca i tutejsza okolica kojarzyła jej się z licznymi pogrzebami na których zbierała się dalsza część rodziny oraz osoby, które znały jej rodziców, dziadków oraz brata. Przyjmowała te wszystkie kondolencje i ściskała dłonie ludziom, których nigdy wcześniej nie widziała na oczy, starając się powstrzymać łzy. Wtedy myślała tylko o tym by wrócić do własnego łózka i zaszyć się w nim do końca życia. Wizyta na grobie brata przywołała to wspomnienie, jednak mężczyzna skutecznie zajął jej myśli.
Mój brat lubił trzymać rodzinę i swych przyjaciół blisko. Jego koledzy często gościli w naszym domu i mieli specjalne miejsce przy naszym stole, więc wiedziałam, że to jedynie kwestia czasu aż się poznamy. Niestety, trochę się to przeciągnęło — wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się, starając się docenić fakt, że udało im się tego dokonać teraz; w trzecią rocznice jego śmierci. Salberg nie znała przecież personaliów blondyna, bo choć przed laty Paul wspominał jego imię, Philly nie przywiązywała do niego zbyt wielkiej uwagi. Nie wiedziała więc tez jak wyglądał, a i możliwość spotkania się była wątpliwa przez wgląd na fakt, że żyła w zupełnie innym mieście. Mimo to, jakaś wyższa siła ściągnęła ich na cmentarz o tej samej porze i ie było im dane wywinąć się przeznaczeniu. Mocno w nie wierzyła.
Tak, kocham swoją prace i nie zamieniłam tego na żadna korporację lub siedzenie za biurkiem — przytaknęła, rozglądając się dookoła z zainteresowaniem. Knajpka była niewielka ale miała swój klimat, lubiła takie miejsca. Zatrzymała swój wzrok na nim, gdy wspomniał o odejściu z wojska i rozchyliła usta. Nie wiedziała, że odniósł obrażenia na froncie i chyba nie byłaby sobą gdyby nie zadała tego jednego, kluczowego pytania. — Czy te rany.. czy odniosłeś je właśnie w t e d y? — zapytała, chcąc wiedzieć czy ucierpiał wtedy, gdy jej bratu odebrano życie. Zdawała sobie sprawę, że ponownie przytaczała temat do którego sama nie chciała wracać, jednak ciekawość wygrała z rozsądkiem.
Przykro mi, to musiał być naprawdę kiepski czas dla ciebie. Ciesze się jednak, że udało ci się ruszyć naprzód i mam nadzieje, że praca w ratuszu spełnia twoje oczekiwania, choć nie oszukujmy się, nie łatwo zrobić urzędnika z żołnierza — zachichotała, a gdy kelnerka zatrzymała się przy ich stoliku, powitała ją ciepłym uśmiechem i zamówiła sałatkę z kurczakiem oraz niegazowaną wodę. Gdy i on złożył zamówienie, kobieta odeszła od nich i pozwoliła na powrót do uciętego tematu. — A czy jako szycha w ratuszu, znasz kogoś kto zajmuje się handlem nieruchomościami? Muszę w końcu zabrać się za sprzedaż farmy, a kompletnie się na tym nie znam — odparła bez entuzjazmu i podparła łokcie na stoliku. Dom i działka generowały dodatkowe koszty, a i pracy przy nich nie brakło. Nie mogła w nieskończoność płacić za opuszone miejsce i musiała w końcu uwolnić się od wspomnień, które stworzyła w tym miejscu z rodziną. Powinna skupić się na życie w Melbourne.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Taki był jego cel - oderwanie jej myśli od wspomnieć związanych ze śmiercią brata. Zazwyczaj był w tym całkiem niezły, odwracanie uwagi zawsze dobrze mu szło. Najlepszym przykładem było jego zachowanie, gdy rodzice wracali z wywiadówki. Potrafił zbajerować ich tak bardzo, że lanie dostawał już pod koniec dni, kiedy ojciec był zmęczony i miał mniej siły. Cwane, prawda?
- Tak, chyba właśnie to sprawiło, że mocniej się zakumplowaliśmy. Ja też jestem rodzinny, a przynajmniej zawsze tak o sobie myślałem, aż tu nagle poznałem Paula i zdałem sobie sprawę z tego, że facet dosłownie bije mnie w tym na głowę.
Bo tak właśnie było. Nic dziwnego, że obaj panowie zostali naprawdę bliskimi przyjaciółmi. Tom naprawdę żałował tego, że wszystko skończyło się w dość głupi i prozaiczny sposób, na obcej ziemi, ale przynajmniej doskonale wiedział, że Salberg do samego końca robił to, co kochał lub przynajmniej lubił. Najwyraźniej to było u nich rodzinne, bo Winfield musiał przyznać, że miło słuchało się o tym, jak Philly opowiadała o swojej pracy.
- Czyli już wiem, do kogo się zgłosić, gdyby mój hipotetyczny zwierzak zaczął na coś chorować - uśmiechnął się nieznacznie, lecz krótko po tym uśmiech ten zniknął z jego twarzy. - Tak - odparł krótko. Uznał jednak, że powinien nieco rozwinąć ten temat. - Nie mam pojęcia, jak wiele wiesz o tamtym dniu i co dokładnie ci powiedzieli, ale... To miał być jeden z tych "normalnych" dni. Wyjechaliśmy z bazy, mieliśmy pojechać na patrol, ale nadzialiśmy się na zasadzkę. Niewiele z tego pamiętam, wiele szczegółów znam tylko z opowieści, bo w zasadzie obudziłem się dopiero w szpitalu. To tam powiedzieli mi o Paulu.
Może to i dobrze, bo Tom byłby jeszcze w stanie szukać zemsty, a tak personel miał go na oku. Nigdy o nim nie zapomni. Na szczęście przestał już wyrzucać sobie, że to jego wina, bo to Tom siedział wtedy za kierownicą.
- Czasami naprawdę brakuje mi tamtej adrenaliny - przyznał. Mimo to w obecnym momencie bardziej odpowiadało mu jednak to spokojniejsze życie, które teraz prowadził. Był blisko rodziny, miał więcej czasu na przyjemności, mógł też jeść rzeczy, których nie dostałby na froncie. Na przykład porządny kawał mięsa, który właśnie zamówił. - Handlem... Nikt konkretny nie przychodzi mi teraz do głowy, ale popytam. No i... Jesli chcesz, mogę pomóc ci z tym wszystkim od strony prawnej.
Jakby na to nie patrzeć, jego obecny zawód stwarzał takie możliwości.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Na pewno ci opowiadał o tym, że jako dzieci straciliśmy rodziców i wychowywali nas dziadkowie. Były to cholernie trudne lata ale to nas do siebie zbliżyło. Wiedzieliśmy też, że w końcu zostaniemy sami, choć los zadrwił ze mnie bardziej niż się spodziewałam — odparła, tłumacząc powody dla których r o d z i n a była dla niej i brata tak ważna. Mieli tylko siebie i zawdzięczała dziadkom wszystko co miała i osiągnęła. Teraz, poza narzeczonym nie miała tak naprawdę nikogo i zastanawiała się czy nie był to aby powód dla którego zgodziła się wsunąć na swój palec pierścionek zaręczynowy. Cieszyła się jednak, że w ostatnich chwilach życiach, Paul miał na kogo liczyć i żałowała jedynie, że nie mogła spędzić z nim odrobinę więcej czasu.
Mocno ucierpiałeś? — zapytała z ciekawości, nie mając pewności czy było to coś, o czym mężczyzna chętnie by jej opowiedział. Nie chciała rozdrapywać jego ran ani zmuszać go by wracał pamięcią do tamtego dnia, choć na to było już odrobinę za późno, prawda? — Byłam i w sumie wciąż jestem dumna z tego, że mój brat walczył w imię niewinnych ale jestem zła, że musiał stracić przez to życie. To nie on był tyranem, który niewolił i mordował ludzi — spuściła wzrok i wypuściła ciężko powietrze. Wojna była czymś czego nie rozumiała. Rządzący walczyli o terytorium i władzę, odbierając przy tym życie bezbronnym ludziom, to chore. — Wróciłbyś tam, gdybyś mógł? — zapytała ciszej, podnosząc wzrok i spoglądając mu w oczy. Był żołnierzem, który prowadził zupełnie inny tryb życia i najpewniej zawsze będzie mu brakować braci z którymi służył ale czy mając takie doświadczenia, świadomie zgodził by się na powrót? Teraz, gdyby tylko mogła, zatrzymałaby Paula wszelkimi siłami.
Muszę wszystko uprzątnąć i zając się terenem dookoła domu zanim ściągnę agenta nieruchomości. Są też rzeczy Paula, których nie odważyłam się tknąć przez ostatnie trzy lata i musiałabym je popakować. Na sama myśl mnie mdli — skrzywiła się, czując ogrom pracy na swych barkach. Musiała jednak wziąć się za tę robotę i domknąć temat farmy raz na zawsze.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- Tak, wspominał o tym - przytaknął. - Zawsze był dumny z tego, że trzymaliście się razem i że wyrosłaś na porządnego człowieka - dodał po chwili. - Wiesz, ja też wychowywałem się bez rodziców. Kiedy miałem cztery lata, zostałem adoptowany. Moi biologiczni... Nie warto o nich wspominać. Opiekę nade mną przejęła moja ciotka i jej mąż, ale zginęli w wypadku. Potem pojawili się Winfieldowie i to oni stali się dla mnie prawdziwą rodziną. Myślę, że to dzięki temu ja i Paul zostaliśmy tak dobrymi kumplami.
Nie spodziewał się tego, że zacznie jej o tym opowiadać, ale skoro Philomena zdecydowała się przed nim otworzyć, to on też powinien chyba zdradzić jej o sobie coś więcej. Niech wie, że jej brat zadawał się z człowiekiem z krwi i kości, takim, który przeżył swoje i w jakimś stopniu go to zbudowało.
- Tak mówili. Nie chcę myśleć o tym w ten sposób, że mogłem otrzeć się o śmierć, chociaż niektórzy powtarzali, że było naprawdę źle. Ale wiesz, był też nieco humorystyczny akcent, bo jeden odłamek trzasnął mnie w tyłek - uśmiechnął się. Może nie był to taki prawdziwy tyłek, bo jednak wciąż chodziło o nogę, konkretniej o kawałek uda tuz obok dupki. Mimo wszystko uznał, że spróbuje jakoś w tej sposób ją rozbawić, by ich rozmowa nie przebiegała w grobowej atmosferze. - Nie. Zdecydowanie nigdy już tam nie wrócę. To zamknięty rozdział. Zbyt wiele straciłem.
Tego jednego był pewien. Nigdzie się już nie wybierał. W Lorne Bay było mu naprawdę dobrze, więc dlaczego miałby rzucać to wszystko i wracać tam, gdzie stracił kumpla, a on sam niekoniecznie czułby się teraz komfortowo?
- Z tym tez mógłbym ci pomóc. Znaczy... Nie chcę się narzucać, ale gdybyś potrzebowała pomocy z noszeniem jakichś cięższych rzeczy, to ja chętnie.
Co prawda nie miał pojęcia, jak zareaguje na rzeczy zmarłego przyjaciela, ale zdecydowanie nie chciał zostawić jego siostry samej z tak wielkim ciężarem. Zresztą, nie muszą zrobić wszystkiego w ciągu jednego dnia, bo mężczyzna liczył po cichu na to, że Salberg zostanie w Lorne chociaż na kilka dni i będzie im dane spędzić razem nieco więcej czasu, bliżej się poznać i dojść do wniosku, iż naprawdę źle się stało, że koleje życia zaprowadziły ich właśnie do tego punktu. Bez Paula.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Oh.. — jęknęła cicho, zdając sobie sprawę z tego, że wcale nie różnili się od siebie tak bardzo. Podobnie jak ona, wychowywał się bez rodziców i równie dobrze rozumiał pojęcie straty i bycia sierotą. Miała co prawda nieco więcej szczęścia, bo wraz z bratem trafiła pod opiekę do dziadków i usłyszawszy jego historię, poczuła nieprzyjemne kłucie w żołądku. Żadnego dziecka nie powinien spotykać taki los, niestety. — Mało kto pojmuje z czym mierzą się dzieci, które straciły matkę i ojca. Warto jednak docenić fakt, że mieliśmy w swym życiu osoby, które nie pozwoliły nam upaść i skończyć na ulicy. Paul po śmierci dziadków, miał tylko mnie i ciebie — dodała, ciesząc się, że obaj mogli na sobie polegać w gorszych chwilach.
Choć bardzo się starała, nie udało jej się powstrzymać śmiechu. Usta zakryła dłonią i próbowała spoważnieć, jednak fakt, że sam był mocno rozbawiony tym faktem, nie ułatwiał jej zadania. — Ja.. przepraszam, że się śmieje — odparła, czując jak pieką ja policzki — To wcale nie jest śmieszne, bo nie sądzę byś miał pośladki ze stali ale zwykle ludzie przyjmują kulkę w bardziej oczywistych miejscach — odparła i parsknęła cicho, mając nadzieje, że jej rozbawienie w żaden sposób go nie uraziło. Najważniejsze, że wyszedł z tego i był cały!
Liczyła, że uzyska taka odpowiedź. Zdarzało się, że żołnierze, którzy doświadczyli tragedii na froncie, wcale nie rezygnowali z kariery zawodowej i wciąż parli naprzód, zostawiając za sobą k i e p s k i e doświadczenia. Cieszyła się, że przyjaciel jej zmarłego brata odpuścił sobie przelewanie krwi i zadbał o bezpieczną formę zarobku. Może i brakło mu kolegów z dywizji oraz adrenaliny, która towarzyszyła im tak naprawdę każdego dnia ale warto zawalczyć też o własne życie.
Wiesz, to chyba mi byłoby głupio prosić cię o podobne cuda. Na pewno masz masę własnych obowiązków i pracy w ratuszu, dlatego nie chciałabym zajmować cię noszeniem starych rupieci — pokręciła głową, nie chcąc stwarzać dodatkowych problemów. Znali się od trzydziestu, może czterdziestu minut, więc nie wypadało by go tak wykorzystywała. Niemniej, uważała, że to miło z jego strony i mocno doceniała tak szlachetny gest.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- Moi rodzice są fantastyczni. Zresztą, całe moje rodzeństwo również zostało przez nich adoptowane, więc już samo to nieźle o nich świadczy.
Gdyby nie Winfieldowie... Kto wie, jak potoczyłyby się jego dalsze losy. Może wcale nie byłby tak fajnym facetem, jakim był (według jego babci oczywiście)? Może nie potrafiłby również wówczas żartować z samego siebie?
- Nie, śmiało, gdybym nie chciał się z tego pośmiać, to bym ci o tym nie wspominał - uśmiechnął się. - Najbardziej rozbawiło to pielęgniarki, które się mną zajmowały. Śmiały się ze mnie za każdym razem, kiedy zmieniały mi opatrunek. Przez dłuuugi czas nie byłem potem w stanie normalnie usiąść - dodał jeszcze, by nadać historii jeszcze więcej humoru. Najważniejsze było to, że teraz już dawał radę. Mógł również śledzić wszelkie wojenne doniesienia ze świata, bo był czas, kiedy nie potrafił spoglądać w telewizor. Rany, również te psychiczne, były wtedy jeszcze zbyt świeże, nie do końca zaleczone. Obecnie nie miał z tym już problemów, ale zdecydowanie nie oznaczało to jego powrotu do wojska. Odsłużył swoje, mundur schował do szafy i nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek do niego wróci. No, może z okazji jakiegoś lokalnego święta, podczas którego mógłby otrzymać kolejne oznaczenie. Bo trzeba wiedzieć, że Winfield to zasłużony mieszkaniec Lorne Bay! Medal otrzymał z rąk samego burmistrza!
- Ale naprawdę nie ma o czym mówić. Bardzo chętnie ci pomogę. Jesteś siostrą mojego przyjaciela, zostałaś z tym wszystkim sama... - zmieszał się odrobinę, bo nie chciał przywoływać złych wspomnień. - W każdym razie, męska ręka na pewno ci się przyda, chociażby do noszenia ciężkich pudełek.
Nie proponowałby tego każdej nowo poznanej osobie. Co to, to nie. Philomena była... Trochę niczym młodsza siostra, bo tak mniej więcej zawsze o niej myślał (kiedy żył Paul, inaczej nawet nie wypadało), więc czuł, że powinien coś dla niej zrobić. To i tak wciąż niewiele.
- Możemy umówić się na któryś weekend - zaproponował nawet, żeby dać jej do zrozumienia, że naprawdę chętnie jej pomoże i nie przyjmie do wiadomości żadnego sprzeciwu.
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Brzmi super. Przynajmniej masz dużą rodzinę i nie musisz martwić się o to, że będziesz spędzał każde, kolejne święta sam jak palec — zaśmiała się dziwacznie, po czym ułożyła usta w prosta linijkę. Nie chciała wzbudzać w nim wyrzutów sumienia i nie potrzebowała niczyjej litości ale tak cholernie mu zazdrościła, że zapominała o tym by od czasu do czasu ugryźć się w język. Marzyła o tym by spędzać święta w gronie rodzinnym i wyjeżdżać na wspólne wakacje ale utraciła te możliwość bezpowrotnie i jedyne co jej pozostało to stworzenie nowej, własnej rodziny. Tego właśnie pragnął jej narzeczony, a ona przez naprawdę długi czas wierzyła w realizację tego marzenia. W ostatnich miesiącach coś się jednak z m i e n i ł o..
Przynajmniej masz zgrabny tyłek i miały co oglądać — zachichotała i ponownie skarciła się w myślach. Znała go zaledwie od trzech kwadransów i już śmiało wypowiadała się na temat jego czterech liter; marna z niej była dama. — Znaczy się, bardzo ci współczuje. Brak możliwości swobodnego siedzenia, no wiesz.. jest mocno n i e f a j n a — zasłoniła usta dłonią i powiedziała ciszej. Sama niewiele miała na swym ciele ran. Raz, jako mała dziewczynka, wywróciła się biegnąc po nierównej, piaszczystej ścieżce i opadła niefortunnie na prawą rękę. Nie wspomina tego najlepiej ale przez dłuższy czas była zwolniona z odpisywania lekcji i samodzielnego wykonywania zadań domowych. Nigdy jednak nie była postrzelona i wolała aby tak zostało.
Przysłuchiwała się jego słowom i oparła się o oparcie barowego krzesełka. Opuściła luźno ramiona i jęknęła cicho.
To naprawdę miłe z twojej strony. Nie ukrywam, że przydałaby mi się pomóc jakiegoś silnego mężczyzny, który znacznie usprawniłby mi prace porządkowe — odparła z uśmiechem, choć czuła się odrobinę skrępowana - znacznie bardziej niż wtedy, gdy mówiła o jego zadku. Dziwne! — Dostosuje się do ciebie. Obecnie nie mam innych zajęć jak porządkowanie farmy, więc kiedy tylko znajdziesz czas i chęci. Bez pośpiechu — zapewniła go, by nie wywierać na nim żadnej presji. — Dziękuję — dodała w końcu i przechyliła głowę w bok.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- Co prawda jeden z moich braci to totalny przygłup - Luke, całuski! - ale i tak nie wyobrażam sobie świąt bez niego.
Miał głęboką nadzieję, że jego słowa i temat, który właśnie wypłynął, nie sprawi jej żadnych przykrości. Nie to było jego intencją. Na szczęście Philomena rzeczywiście będzie miała szansę na to, by cieszyć się szczęściem ze swoją własna rodziną. Tom był przekonany, że mogłaby odnaleźć się również w społeczności wojskowych. Może to nie to samo, ale ich również mogła uważać za braci.
- Lubię takie komplementy - wyszczerzył się. Niech mówi mu tak częściej! Nie to, żeby był jakiś pazerny na przyjemne słowa (okej, trochę był), ale to było naprawdę miłe, zwłaszcza z ust ładnej pani. Przytaknął więc, bo całkowicie się z nią zgadzał. Brak możliwości normalnego siadania byłby mocno uciążliwy. Zresztą, jego pierwsze dni po powrocie do kraju również nie były przyjemne. Był zbyt słaby, żeby chodzić, musiał więc jeździć po miejscowym szpitalu na wózku inwalidzkim, w dodatku z wielkim i totalnie niepotrzebnym mu stojakiem na kroplówkę. Oczywiście na samym początku miał tu tylko szpitalną piżamkę z wielkim rozcięciem na tyłku (czasem trzeba było zmienić mu jeszcze opatrunek), co samo w sobie było mocno żenujące. Od tego czasu woli unikać ryzykownych sytuacji.
- No widzisz. Załatwione - uśmiechnął się. - Pracuje na normalnym, urzędowym etacie, zazwyczaj wychodzę z ratusza około szesnastej, więc mógłbym kiedyś po prostu do ciebie podjechać, żeby zobaczyć, jak to wszystko wygląda, ile rzeczy będzie do wywiezienia, czy coś dałoby się sprzedać na targu. Zaglądają tam prawdziwi pasjonaci - zaproponował, chociaż już chwilę później czuł, że to chyba zły pomysł. Może Philomena nie chciała sprzedawać rzeczy brata? Chyba nie powinien jej w ogóle tego sugerować. - Daj spokój. To nic takiego.
On sam też chętnie spędzi czas w towarzystwie rzeczy zmarłego przyjaciela. Może dzięki temu chociaż przez chwilę poczuje się tak, jakby Paul wciąż był gdzieś w pobliżu? Jego siostra wydawała się być naprawdę przyjemna i normalną osobą. To głównie dlatego Winfield chciał jej pomóc. Gdyby była roszczeniową laską, Thomas nie kiwnąłby nawet palcem, żeby jej pomóc.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Uśmiechnęła się jedynie na wzmiankę o bracie i pozwoliła na zmianę tematu, która przyszła im samoistnie. Bardzo cieszyła się szczęściem innych i cieszyła się, że pomimo cierpienia, miał w życiu ludzi, którzy kochali go bezwarunkowo i wspierali. Podejrzewała, że to dzięki nim, Winfield uśmiechał i żartował, bo przecież nie każdy potrafił udźwignąć ciężar, którym były wydarzenia na froncie; to właśnie rodzina dawała nam siłę w chwilach słabości i zwątpienia.
I pomimo braku krewnych, dziewczyna bardzo ucieszyła się na myśl, że istniały tak dobre i bezinteresowne dusze jak Thomas - zaoferował swą pomoc nie oczekując niczego w zamian, a ona choć nieco onieśmielona, zgodziła się na jego plan. Potrzebowała odrobiny wsparcia, a chciała by obyło się bez firm przewozowych, które na pewno mocno okroiłyby jej portfel. Poza tym, jego towarzystwo wydawało się być znacznie lepszą opcją na spędzenie popołudnia. Fakt, że znał jej brata, miał jej to wszystko u ł a t w i ć.
Brzmi świetnie. Nie ukrywam, że z tobą będzie mi nieco łatwiej pozbyć się tych wszystkich rzeczy — odparła, czując olbrzymią ulgę i sięgnęła do torebki przewieszonej przez krzesło, by zlokalizować w niej długopis. Wyjęła go i chwyciła za serwetkę by zanotować mu swój numer telefonu. Nie miała na miejscu żadnych innych zobowiązań, dlatego mogła dostosować się do jego planu dnia, nie oczekując, że ten zorganizuje się od razu. Przedłużała swój pobyt w rodzinnym Lorne jak tylko mogła, obawiając się powrotu do Melbourne i stawienia czoła podjętym przed rokiem decyzją.
Gdy kelnerka podstawiła im ponad nos zamówiony posiłek, dziewczyna z apetytem skupiła się na jedzeniu. Gdy tylko oboje wciągnęli zawartość talerzy, pozwolili obie na kilka minut oddechu i zdecydowali się opuścić lokal. Nie była zaskoczona, gdy mężczyzna zaoferował jej podwózkę do domu i uchronił ją przed powrotem pociągiem do miasteczka - miał klasę i gest, co udowadniał jej od pierwszych chwil gdy się poznali. Wierzyła, że gdy spotkają się następnym razem, będzie miała okazję by jakkolwiek mu się odwdzięczyć. Może przygotuje jakiś ciepły posiłek albo upiecze ciasto z przepisu babci?


koniec <3
Thomas Winfield
ODPOWIEDZ