naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Podstawowym problemem było to, że nie chciała okazywać bezradności. Nie chciała nikomu pokazywać tego, że była słaba, a już na pewno nie chciała pokazać tego jemu. Do niedawna był przecież w jej oczach uosobieniem perfekcji, choć nie ulega wątpliwości, że pod pewnymi względami to właśnie Gage go idealizowała. Chciała jednak, żeby i on widział ją tak, jak ona postrzegała jego. Pragnęła, żeby był ślepy na jej wady, co wydawało się nieosiągalne w obliczu tego, iż całkiem niedawno poznał tę największą. Nie wiedziała, jak to naprostować, ba, wcale nie próbowała tego robić, zachowując się tak, jakby to ona miała powody się na niego gniewać. A przecież od samego początku to właśnie on był kimś, kto jej pomagał.
Jej serce zabiło szybciej, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że nie pozostawała jej tak naprawdę żadna możliwość. Jedynym wyjściem byłoby spłacenie należności, ale na to przecież nie było jej stać. Gdyby nie kwestia pieniędzy, w ogóle nie wpakowałaby się w takie kłopoty, ale odkąd straciła pracę w firmie motoryzacyjnej, ewidentnie jej się nie przelewało. Przez pewien czas opierała się głównie na byłym mężu, a kiedy on odszedł, próbowała radzić sobie sama. W pewnym stopniu to działało, a jednak nie pozwoliło jej na utrzymanie domu, który, swoją drogą, i tak był dla niej zbyt duży. Bała się z nim jednak rozstać, ponieważ wszelkie zmiany, jakie do tej pory zachodziły w jej życiu, kojarzyły jej się z czymś złym. Nie chciała kolejnych, ponieważ bała się, do czego mogłyby one doprowadzić. - Nie chcę, żebyś za każdym razem ratował mnie z opresji, Tripp - przypomniała mu, nie chcąc czuć się od niego zależną. Nie chciała tkwić w przekonaniu, że cały czas się nią opiekował, ponieważ to byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że była dla niego kłopotem. Nie chciała, aby widział ją w ten sposób. - Coś wymyślę - zapewniła, choć tak naprawdę wcale nie była pewna tego, że jej się powiedzie. Tak naprawdę niczego nie była już pewna poza faktem, że jej życie z dnia na dzień stawało się coraz bardziej kłopotliwe, a ona coraz słabiej sobie z nim radziła. - Masz swoje sprawy, nie będę cię dłużej zatrzymywać - stwierdziła po chwili, omiatając go jeszcze spojrzeniem. Dopiero moment później zdecydowała podnieść się z miejsca. - Dzięki - odezwała się, bo rzeczywiście była mu wdzięczna za chęć pomocy i to pomimo tego, że nie wpadł na żadne cudowne rozwiązanie. Nie odprawił jej z kwitkiem, chociaż nie było między nimi dobrze, a to naprawdę miało dla niej spore znaczenie.

zt.

i fucked up
ODPOWIEDZ