malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Potrafiła to zrozumieć. Niejednokrotnie przecież jej modele okazywali się bardziej zainteresowani nią niż twórczością, której mieli być istotnym elementem. Początkowo nawet jej to przeszkadzało, ale potem zaczęła z tego korzystać niekoniecznie jednak uwieczniając ich na swoich płótnach. Lubiła ludzi, dla których sztuka była czymś więcej niż kilkoma pociągnięciami pędzla, a miała wrażenie, że ten gatunek homo sapiens wymiera w zastraszającym tempie i wkrótce okaże się, że apokalipsę kulturalną przeżyło tylko kilku jej znajomych z bohemy artystycznej. Pewnie wtedy już na dobre wyemigruje do Europy, choć korciło ją również Sydney, w którym sztuka pulsowała niesamowitą energią.
Jak na razie jednak była tutaj i starała się poznać go bliżej, choć nie patrzyła na niego przez pryzmat bycia uprzywilejowanym, nawet jeśli jako kobieta toczyła swoje walki. I tak była bogata, a na dodatek zazwyczaj musiała wyważać na oścież otwarte drzwi, bo bądźmy szczerzy, Julia Crane do brzydkich nie należała. Wprawdzie powtarzano, że uroda nie ma najmniejszego znaczenia, ale wiedziała, że to nieprawda. Miała i była tego najlepszym przykładem załatwiając im ot tak menu degustacyjne czy wychodząc bez szwanku z wesela, gdzie spotkało się za dużo jej znajomych. Wszystko dzięki urokowi, który zjednywał sobie ludzi, w przeciwieństwie do jej wizji świata, gdzie jest współczesnym nomadą, koniecznie z mężem w każdym porcie. Tak zwykła sobie żartować, ale chyba w kwestii dowcipów przebił ją Aiden, bo roześmiała się szczerze.
- Mam jedynie Instagrama, na którym publikuję swoje prace. Poza tym zdarzało mi się rozmawiać z córką na Facetime i chyba tyle z mojej styczności w socjalach. Poza tym jestem zbyt…czuła? Lubię, gdy odczuwam ciepło tej drugiej osoby, ciężar jej ciała, zapach. Wymyśl mi taką aplikację, a oddam ci się cała - zadeklarowała, nieco żartem, a nieco serio, bo za tym tęskniła podczas swoich wojaży, a świadomość nieuchronnego powrotu czasami jedynie podkręcała ten sentyment. Zupełnie inaczej pewnie byłoby, gdyby w Australii czekał ktoś znacznie bliższy od przyjaciela, ale na razie nie było dane jej się przekonać. Na jego teorię uśmiechnęła się i zastanowiła.
- Szczerze? Nie mam zupełnego pojęcia jak jest lepiej. Uczuciowość pewnie wyzwala artyzm, ale jak brak też może być całkiem intrygujący. Każdego motywują inne bodźce, ma sobą coś innego do przekazania - tylko, że nawet w sposobie w jaki mówiła, mógł dostrzec ogień- to spojrzenie pełne gwiazd, szeroki uśmiech i całkowite oddanie pasji, którą dosłownie żyła. I jak mogła kogokolwiek przekonać, że nie jest idealistką?
Albo, że nie czuła się zbyt dobrze w towarzystwie takiego mężczyzny, skoro była w stanie poświęcić swoje ulubione szpilki i pójść z nim brzegiem morza na spacer. Po ostatniej kontuzji kostki powinna uważać, ale nigdy nie była kobietą, która nie radzi sobie z obcasami. Gdyby tak było, nie nosiłaby ich, bo uważała, że nie ma czegoś bardziej żałosnego od udawania kogoś, kim się nie jest.
- Macie tam piękne rancza. Kiedyś mieszkał tam zdolny stolarz. Kupowałam u niego stół do jadalni - zastanowiła się, ale zostawiła to na razie, bo Aiden zadał całkiem słuszne pytanie. Nie dało się w końcu nikogo jedynie częściowo wprowadzać w swój świat. Nie mogła uchylić furtki i liczyć na to, że nie wejdzie.
Pewnie jednak zmieniłaby szybko temat, gdyby nie to, że w tym momencie ujął jej dłoń.
- Boję się wody, basenów. Zaraz po ślubie musiałam wyjechać i mój mąż szukał nam domu. Wybrał rezydencję z tak ogromną tonią, że przez praktycznie przez pięć lat nie wyszłam na taras - zaśmiała się, bo cóż, lata minęły i już była w stanie się z tego śmiać. - Ale już wtedy wiedziałam, że to małżeństwo nie wypali. Nie można kogoś kochać i tak go nie znać - i nie można też chodzić w szpilkach i rozprawiać o rzeczach tak istotnych, bo nagle potknęła się jak długa i pewnie przewróciłaby się na piasek, gdyby nie złapała się za ramiona Aidena patrząc mu głęboko w oczy.
Przypadek?
- Widzisz, do jakich poświęceń mnie zmuszasz - ale na próżno w jej słowach było szukać jakichś wymówek bądź żalu, jak mogła taki czuć, gdy znowu była blisko niego, a buty…Cóż, pójdzie boso.
Na razie jednak odnajdywała przyjemność w tej niespodziewanej, ale bardzo upajającej bliskości.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Są na świecie miejsca, które bardziej emanują artystyczną energią. Aiden nie miał pojęcia, od czego to zależy, ale odczuwał to nawet on, czyli osoba, która co prawda docenia wszystkie formy sztuki, nawet te najbardziej nowoczesne, aczkolwiek czasami ma problem ze zrozumieniem tego prawdziwego przekazu, bo siłą rzeczy humanistyka, to dziedzina wiedzy, której już od czasów szkolnych poświęcał mniej uwagi. I tak przez całe życie nie mógł powiedzieć, czy sztuka, czy literatura piękna były jego pasjami. Miał pewne obycie, poza tym lubił przebywać w towarzystwie ludzi, którzy jakby cali byli tą pasją, którą zajmują się na co dzień. No i tak właśnie odczytywał Julię, która nawet jeśli bywała oszczędna w gestach czy słowach — choć nieczęsto tego doświadczył w ich krótkiej znajomości — to artyzm i ekspresja jakby cały czas z niej emanowały. Thompson mógł z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że Julia w swojej komfortowej przestrzeni, otoczona własnymi obrazami i zdjęciami, musi dużo wyraźniej uwalniać artystyczną stronę swojej natury. Lekarz, chociażby dla tego doświadczenia chętnie skorzysta z zaproszenia, chociaż prywatny wernisaż również będzie przyjemną atrakcją. To jednak na ten moment pieśń przyszłości i spęczając przyjemny wieczór z szatynką, Aiden nie rozmyślał zbyt intensywnie, jak to będzie wyglądało. Gdyby tak było, to oznaczałoby najpewniej, że zależałoby mu tylko na relacji biznesowej, a kompletnie o tym nie myślał. Może gdyby spotkali się około pięciu lat temu, kiedy miał zupełnie inne priorytety, to mógłby zgrywać inwertora. Ma zresztą ze swojej przeszłości kilka zakupów, które potraktował jak dobre inwestycje. Były to raczej bezpieczne wybory, bo jeśli chodzi o szarżowanie, to ogranicza się do niego tylko na sali operacyjnej, gdzie na sto procent jest pewien swoich umiejętności.
- Chyba spróbuję innych sposobów, bo jeśli chodzi o technologię, to mogę nie dożyć jej realizacji. - odpowiedział żartobliwie. Aiden nie posiadał Instagrama, zresztą co miałby tam pokazywać? Choć był w miarę na bieżąco z nowinkami technologicznymi i nie ma w tym nic dziwnego, w końcu planowały zabrać chirurgowi i jego kolegom po fachu pracę. Trzeba znać możliwości swojego wroga. W każdym razie nie czuł się ich więźniem. Szczególnie do social mediów podchodził z dystansem, może to dlatego, że dorastał w czasach bez nich i wie, że tak też można i wcale to nie było gorsze życie. W każdym razie zrozumiał przekaz Julii i był skłonny się z nim zgodzić.
- Jej brak kojarzy mi się z kimś, kto musi wykonywać bardzo skrupulatną pracę, prowadzić rozliczenia dla międzynarodowego konsorcjum albo sapera. - stwierdził. Jednocześnie Aiden poznał trochę żołnierzy podczas pracy w klinice dla ludzi reprezentujących tę grupę zawodową i absolutnie nie może powiedzieć, że wszyscy byli jednakowi, jakby odbici od kalki. Wręcz przeciwnie, podczas wykonywania zadań działali na wypracowanych schematach, ale po pracy każdy z nich był jednym w swoim rodzaju człowiekiem. - Zresztą nieistotne. - podsumował.
- Kto wie, być może to od niego kupiłem ranczo, bo część zabudowań gospodarczych była zaanektowana na stolarnię. - zastanawiał się na głos. Nie mógł mieć pewności, że to ten sam człowiek, ale już to, że w jednym dużym pomieszczeniu była kiedyś stolarnia świadczą nie tylko plany całego terenu, ale też wciąż wyczuwalny charakterystyczny zapach drewna. Gdyby Aiden urodził się w farmerskiej rodzinie w Lorne Bay, albo w zupełnie innym miejscu na ziemi, to mógłby zajmować pracą w drewnie. Teraz jednak nie o drewnie, tylko o wodzie przyszło im rozmawiać i mężczyzna ze skupieniem wysłuchał wyzwania.
- A ten spacer i morze, nie są dla Ciebie problem? - zapytał. Strach przed wodą musiał być czymś wywołany, ale Thompson nie chciał tak z grubej rury pytać się wprost o ewentualną traumę z tym związaną, dlatego miał w zanadrzu żart, dostrzegając, że i Julia sobie z tego żartuje, ale chwilę potem pojawił się inny problem związany ze spacerem brzegiem morza. Problem, z którego wybrnęli w sposób, którego nie powstydziłaby się porządna komedia romantyczna z Julią Roberts albo Sandrą Bullock w obsadzie. - Na pewno do dużo mniejszych, niż twój były mąż. - pozwolił sobie na dosadniejszy żart, nawiązujący do tematu ich rozmowy sprzed chwili. Nie żartował sobie z lęku szatynki, bardziej z braku wyczucia jej byłego. - Nie skręciłaś kostki? - zapytał po chwili, wciąż trzymając kobietę w objęciach i patrząc na nią uważnie.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Zdążyła zauważyć jak bardzo się od siebie różnią. Aiden mimo wszystko był znacznie bardziej wycofany i skupiony, zupełnie jakby praca chirurga wymuszała na nim pewien wzorzec spokojnego zachowania. Julia faktycznie rzadko docierała do momentu, gdy była oszczędna w wyrazie, choć przy bliższym poznaniu okazywało się, że nie zawsze bywa ogarnięta aż tak sporą gorączką. Czasami- a najczęściej, gdy jej bliscy przeżywali swoje prywatne końce świata- potrafiła postawić ich na piedestał i wtedy dość naturalnie wycofywała się i pełniła rolę drugoplanową. Dla ludzi związanych z nią była wręcz gotowa na wszystko, więc nie mogło dziwić, że nawet usuwanie się w cień i branie swojej pasji w nawias wychodziło jej całkiem zacnie. Mimo wszystko jednak nie wyobrażała sobie dnia, w którym sztuka przestanie pełnić najważniejszą funkcję w jej życiu.
To dzięki malarstwu dała sobie radę po gwałcie i stratach swoich dzieci. To wystawa w Melbourne pozwoliła jej przetrwać szok, gdy Adam zdradził ją z własną asystentką. Może dlatego teraz z taką ufnością angażowała się w ten najnowszy wernisaż wierząc, że również wtedy poukłada się wszystko wokół niej.
Jak na razie bilans był jednak całkiem ujemny, ale nie zamierzała analizować tego na randce (bo to chyba była randka?) z Aidenem, który mimo dzielących ich różnic i tak okazywał się na tyle intrygującym i zajmującym mężczyzną, że czuła się swobodnie w jego towarzystwie.
Zaśmiała się więc głośno, gdy wypomniał po raz kolejny swój wiek i pokręciła głową. - To mówisz, że jeszcze parę lat i mam zwracać się do ciebie na pan? Niektórych to nawet kręci - cóż, ona również nie była aż tak święta, by nie przywoływać odpowiednich obrazków do głowy, ale jak na razie ta różnica wieku nie była aż tak przygniatająca, by być odczuwalną. Nie, gdy był tak cholernie ciekawy otaczającego go świata i z równym zaintrygowaniem słuchał tego co ma do powiedzenia.
Na dodatek sam jeszcze angażował się w rozmowę i po raz pierwszy chyba z kimkolwiek wolała głównie wymieniać się poglądami, a nie używać ust w innym celu, choć uśmiechnęła się lekko, gdy wreszcie stwierdził, że to było nieistotne. Po części miał rację, bo teraz ważne było to, że spacerowali razem, że ona w jego marynarce przywoływała na myśl licealne sweethearts, choć wiekowo było im raczej bliżej do rodziców takich dzieci. Właściwie nawet mieli takie pociechy, ale nie o nich myślała, gdy był tak blisko i trzymali się za ręce.
- Po części cię podziwiam. Zmieniłeś swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Po części jednak kompletnie nie rozumiem skąd decyzja, by osiąść tutaj. Wiesz, że w takich małych społecznościach wszyscy się znają, a plotki bywają bardziej zabójcze niż cyjanek - zauważyła, bo na pewno musiał się zetknąć z tą małomiasteczkowością i choć gościli tu kilka sław (niektóre znała osobiście, inne ze słyszenia) to Lorne Bay zawsze było dla niej ogromną wioską, wprawdzie taką zapierającą dech w piersiach, zwłaszcza od strony lasów, ale nadal na tyle małą, by pewnie ich wspólne wyjście mogło wywołać kontrowersje. To był więc całkiem niezwykły wybór, jeśli chodzi o niego. Julia miała siedemnaście lat, by przywyknąć do tego miejsca.
Niekoniecznie do ogromnych basenów, ale zdecydowanie nie można mieć wszystkiego.
- Gdyby były… Powiedziałabym ci, zaręczam - uśmiechnęła się, bo to było całkiem miłe, że pytał właśnie o to, a nie o okoliczności nabawienia się tej traumy. Wprawdzie powinna zamilknąć, ale nie chciała psuć im wieczoru tą historią, więc postanowiła raz jeszcze zadrwić ze swojego małżeństwa, choć do tego szczegółu nie przyznała się nikomu. To właściwie była również porażka dla niej, więc powinna trzymać zasznurowane usta albo przynajmniej zerkać na nogi, bo po chwili wylądowała mało pewnie w ramionach Aidena i choć ta pozycja przypadła jej do gustu, to wolałaby, żeby sam ją do siebie przyciągał.
- Widzisz, najwyraźniej wyszłam nie za tego mężczyznę, co powinnam - kontynuowała te żarty i wreszcie zsunęła ze stóp szpilki. Bez nich była nieco od niego mniejsza i poczuła się dziwnie z tym, że musi zadzierać głowę. - Nie, właściwie ostatnio ją przekręciłam już, więc wiem jaki to ból - odpowiedziała pewnie przywołując wspomnienia z ostatniego dyżuru z Dillonem, który wtedy ją składał. - Jedyne co skręciłam to poczucie mojej dumy, ona została lekko upodlona - ale zaśmiała się w jego ramię, zupełnie jakby nie przejmując się opłakanymi skutkami swojego marszu po plaży w szpilkach.
Teraz już na bosaka mogła z nim nawet biegać, a nawet może z nim odważyłaby się wejść do ciemnej toni.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W przypadku Aidena ten spokój sięgał prawdopodobnie jeszcze dalej, niż początki kariery zawodowej. W młodości bywało tak, że rodzice zabierali go na różne imprezy, żeby się pochwalić synem w prywatnej szkole, ale warunkiem było, że ma być spokojny, aby przypadkiem nie narobił rodzicom wstydu. Spokojnie, nie był terroryzowany, ale jednak trzymany był na dużo krótszej smyczy, niż on po latach postępował ze swoimi dziećmi. Lekarz nie chciał popełnić tych samych błędów, co jego rodzice i może nawet mu się to udało, ale jednak nie uchroniło przed popełnieniem swoich własnych.
Niemniej w dorosłym życiu faktycznie przydały mu się pewne zasady, które gdzieś tam wpajano w niego od dzieciństwa. Poza tym praca akademicka też sprawiła, że stał się poważniejszy. Jakby to był ostateczny moment, w którym trzeba było zacząć zachowywać się poważnie. Pewnie wystarczyłby impuls, żeby znów zrobił coś szalonego, bo przecież rzucenie wszystkiego i wyjazd do Lorne Bay zaliczał się do takiej kategorii, więc to też nie jest tak, że Thompson kładzie się już do grobu.
- Masz na myśli te sceny typu tak Panie? - zapytał żartobliwie. Właściwie Aiden ostatnio trochę siedział w literaturze kobiecej i o ile wcześniej był pewien, że 50 twarzy Greya to tylko wyjątek, to od kilku tygodni ma świadomość, że tematyka tam poruszana była swego rodzaju trendem. W sumie w tamtym momencie wszystko nabrało sensu, to stąd sklepy z zabawkami na dorosłych wyszły ze wstydliwych podziemi i zaczęły kusić różowoczarnymi szyldami. Nie, żeby Thompson był zacofany i niedoświadczony, miał przecież na koncie dwie żony i co najmniej dwójkę spłodzonych dzieci, nie chodzi więc o unikanie tematu, tylko może o to, że nie mężczyzna nie miewa nadmiaru wolnego czasu i od lat już nie jest na bieżąco z kinematografią, nie wspominając już nawet o serialach, bo w tej sprawie już chyba nikt na świecie nie jest w stanie nadążyć.
Wracając do różnicy wieku, to Julia nie była podlotkiem, tylko doświadczoną przez życie kobietą, tak więc mężczyzna nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał jeszcze, że dzieli ich jakaś przepaść związana z tą dekadą, która ich dzieli. W gruncie rzeczy, kiedy już stajemy się dojrzałymi ludźmi, to wiek naprawdę staje się mało istotnym aspektem w drugim człowieku. Dla Thompsona osobiście ważniejsze jest bogactwo doświadczeń, dlatego właśnie nigdy nie rozumiał swoich kolegów, którzy wchodzili w związki ze studentkami. Krótki romans daje pewne wymierne korzyści, ale na dłuższą metę, o czym z taką dwudziestolatką rozmawiać? No, chyba że komuś w związku chodzi o wejście w rolę opiekuna i mentora, a nie partnera, to jednak zupełnie inna para kaloszy.
- Nie wiem, czy wiesz. Pewnie nie wiesz, no bo skąd. Moja była żona pochodzi z tych stron. Byliśmy już jakiś czas po rozwodzie kiedy podjąłem decyzję o kupnie farmy. Wciąż mamy dobre relacje i uznałem, że jeśli już tak diametralnie zmieniam swoje życie, to lepiej byłoby osiąść w miejscu, w którym mam chociaż jednego przyjaznego mi człowieka. - wyjaśnił. W tamtym czasie w Lorne Bay mieszkał też syn jego ex, z którym w odróżnieniu od własnych dzieci, zawsze dobrze się dogadywał, więc to już dwie pozytywnie nastawione dusze. Z całym tym ryzykiem związanym z przyjazdem do tego typu miasteczka musiał się jednak zgodzić. Najtrudniejsze było chyba zbudowanie zaufania u farmerów posiadających ziemię po sąsiedzku, pewnie do dziś tak do końca mu się to nie udało, tym bardziej że mogły do nich dotrzeć plotki o synu — narkomanie i teraz o tym, że Aidena jednak ciągnie do miasta. Z takich prozaicznych spraw, to irytujący był z kolei stan dróg, szczególnie w Carnelian Land, ale z drugiej strony w Brisbane czy jakiejkolwiek innej metropolii borykałby się z korkami, więc tak ostatecznie na jedno wychodzi w tym względzie.
- Przypominam, że mam za sobą dwa niewypały. Jestem pewien, że ja też nie byłbym odpowiednim wybrankiem. - odpowiedział. Jest na świecie ktoś lepszy niż były mąż Julii i Aiden razem wzięci, po prostu czasem musimy bardzo długo czekać na tego człowieka. - Ale może opowiedziałbym Ci, jak przyjemnym doświadczeniem jest nocna kąpiel nago. Chociaż jakieś dwadzieścia lat temu na Kubie trafiłem za to do aresztu. - zaśmiał się na wspomnienie młodzieńczych eskapad. W rzeczywistości musiało mieć to miejsce jeszcze dawniej, bo w tamtym czasie nie był na wyjeździe z żoną, a bliźniaki nie były jeszcze nawet w drodze.
- Przestań o tym myśleć. Istotne jest, że nic się nie stało. - powiedział, a kiedy kobieta za sprawą pozbycia się butów zmniejszyła się o kilka centymetrów, a on wciąż ją obejmował, to jego dłoń jakby naturalnie wsunęła się pod marynarkę okalającą jej ramiona i teraz właściwie tylko przez cienki materiał sukienki dotykał biodra Julii, by chwilę później przesunąć dłoń nieco niżej w stronę uda. Chciał sprowokować kobietę do spojrzenia mu prosto w oczy, to było bardziej pociągające.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Nie potrafiła dokonać na tyle wnikliwej wiwisekcji swojego życia, by stwierdzić czy dobre wychowanie jej pomagało czy raczej utrudniało jej proces twórczy. Na pewno bycie wykształconą i z towarzystwa otwierało przed nią wiele drzwi, które dla innych były zamknięte. Nie miała problemu z nawiązywaniem znajomości, wręcz czuła, że wszędzie pasuje i nigdy jej ślicznej główki nie zaprzątały niedorzeczne kompleksy, że jest za mało uzdolniona. Wręcz przeciwnie, nikt nie był tak pewny swojej wartości jak Julia Crane. Przynajmniej pozornie, bo to co działo się wewnątrz, w jej myślach i podczas bezsennych nocy było zarezerwowane tylko dla niej. To zdecydowanie już była zasługa dorastania w domu, gdzie wiele spraw nie tylko zamiatało się pod dywan, ale starało się nawet samemu przebrnąć przez nie bez głębszej refleksji.
To chyba stąd wzięło się jej zamiłowanie do sztuki, bo tam nie dało się uniknąć emocji, te buzujące w niej jak szalone odnajdywały ujście, oczywiście ku zgrozie jej jakże apatycznych i chłodnych w wyrazie rodziców. To jednak był temat, który pewnie sama Julia poruszyłaby po litrze alkoholu, więc wolała faktycznie skupić się na takich błahostkach jak erotyczna literatura kobieca.
- Nie, ale doceniam twój zróżnicowany gust literacki - parsknęła nie mogąc sobie darować leciutkiego przytyku. Pokręciła z rozbawieniem głową, bo ktoś tak wyszukany jak Aiden nie szedł dla niej w parze z takim wytworem cywilizacji jak pisane porno. Sama Julia- jak praktycznie do wszystkiego- miała dość obojętny stosunek. Nie kruszyła nigdy kopii o schlebianie sztuce wysokiej, wiedziała wszak, że ludzie potrzebują tego i tego, ale sama nigdy nie była w stanie zaczytywać się w tego rodzaju prozie. Tak naprawdę, jeśli chodzi o seks czy o stricte bardziej ostre przyjemności Julia preferowała raczej praktykę niż teorię, ale nie zamierzała o tym opowiadać. O pewnych kwestiach- i to wiedziała na pewno ze swojego domu- kobiety nie powinny mówić wprost poza ścianami swojej sypialni, choć trudno było o bardziej otwartą kobietę niż ona. O tym jednak mógł się już przekonać osobiście i samo to, że coraz częściej myślała o nim w tych kategoriach świadczyło o fakcie, że różnica wieku była dla niej niemal niedostrzegalna. W końcu, gdyby tak było to nie przyjmowałaby zaproszenia na kolację ani też nie kontynuowała jej w ten sposób- dość bliski jak na ludzi, którzy mieli pozostać jedynie przelotnymi znajomymi.
Musiała się jednak uśmiechnąć, gdy temat zszedł na jego byłe małżeństwo, bo otóż czuła się trochę tak jakby znalazła świętego Graala wśród związków albo jakiegoś doprawdy białego kruka- dwójka ludzi, która kiedyś się kochała, teraz zwyczajnie potrafiła się dogadać i nie drzeć ze sobą kotów po rozwodzie. Niebywałe, zwłaszcza dla niej, która miała zupełnie inne doświadczenia w tej materii.
- Widzisz, ja tu zamieszkałam jak miałam niecałe osiemnaście lat. Wybrałam to miejsce tylko dlatego, że przeczytałam o nim gdzieś w czasopiśmie - pamiętała tę ucieczkę z domu i te nerwy, że ją znajdą. Jak się okazało, wcale nie szukali. - Wybacz, będzie osobiste pytanie… - zaczęła, jeśli nie chciał, nie musiał odpowiadać. - Nie myślałeś, żeby po prostu do niej wrócić i zacząć od nowa? - w końcu z własnego doświadczenia wiedziała, że nostalgia i tęsknota potrafią robić swoje.
Poza tym zauważyła- jak przystało na niemal kobiecą intuicję- że wypowiada się o niej w ten jeden specyficzny sposób, zarezerwowany dla ludzi bliskich. Niezależnie jednak od jego odpowiedzi albo jej braku, przyjrzała mu się i wcale tego nie ukrywała. Wręcz skanowała go swoimi ciemnymi oczami przechylając głowę, zupełnie jakby miała wydać odpowiedni wyrok.
- Och, ja też jestem całkiem wybrakowana, wiesz? Jeden rozwód, dorosłe dziecko, które obecnie nie chce mnie widzieć, wystawa na głowie i załamanie nerwowe z powodu ram do obrazów. Poza tym kiepsko gotuję i potrafię robić niezłe awantury - wyliczyła. Naturalnym było, że byli już dojrzałymi ludźmi, którzy niosą ze sobą pewien określony bagaż. Mimo wszystko jednak chciała go poznać i śmiała się jak szalona, gdy okazywało się, że to on zaliczył areszt za obnażanie się publicznie.
- A przynajmniej ta dziewczyna była tego warta? - podejrzewała, że jak przystało na młodzieńca, tego typu głupstwa popełnił dla płci przeciwnej. Znała się na tym jak mało kto, ale nie była chyba aż tak wielką femme fatale, bo gdy jego dłoń znalazła się nagle pod jej (a właściwie jego) marynarką zadrżała lekko i pozwoliła poczuć mu jak delikatnie przechodzi ją dreszcz, gdy nieco autorytatywnie przysuwał ją do siebie i sprawiał, że musiała zadrzeć do góry podbródek, by spojrzeć mu w oczy.
Już przed ewentualnym upadkiem była blisko niego, ale teraz już cała otarła się o niego swoim ciałem.
- Jednak coś się stało - zaprzeczyła z półuśmiechem, gdy wreszcie przepalała go swoim wzrokiem, a jej dłoń delikatnie sunęła po jego policzku, zupełnie jak wtedy na weselu, choć teraz wreszcie byli sami i nawet ta szumiąca woda z oddali nagle przestała jej przeszkadzać, gdy była w jego ramionach.
Mogła jedynie skupić się na nim, na jego wargach, które wreszcie pragnęła rozchylić swoimi, ale czekała na jego krok uświadamiając sobie jak przyjemne i absolutnie zniewalające jest to oczekiwanie.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Chirurg nigdy przed przyjazdem do Lorne Bay nie miał problemów z bezsennością, ale ich pojawienie się nie wiązało się z jego wątpliwościami względem własnej osoby. Chyba że te rodzicielskie problemy też należą do tej samej kategorii. W każdym razie to trzeba faktycznie przyznać, wychowanie w takim, a nie innym środowisku również jemu dało wyższe poczucie własnej wartości. Gdyby urodził się z innej rodzinie, która ukształtowałaby go w inny sposób, to całkiem prawdopodobnie nie znajdowałby się dzisiaj w tym miejscu. Dziś już mimo wszystko dojrzał do tego, żeby być wdzięcznym za to, co dała mu rodzina i nie miał na myśli, tylko pieniędzy, jak mógłby powiedzieć ćwierć dekady temu.
- Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. - pochylił głowę, jakby przyznając się do winy i zacytował fragment z ewangelii, co miało mieć żartobliwy wydźwięk, a jednocześnie dać Julii do zrozumienia, że wiedza Aidena sięga gdzieś dalej, bo nie była to żadna parafraza. Tak naprawdę, to czytał teksty tylko jednej autorki i robił to w zaufaniu, więc z szacunku nie chciał wprost kontynuować tego wątku. Zresztą i tak nie miał zbyt wiele do powiedzenia na temat literatury brukowej, bo zdaje się, tak w dawnych czasach zwykło się nazywać prozę dla mas. Może nawet miałby do powiedzenia jeszcze mniej, niż te wszystkie banały o sztuce, których Crane musiała przez pół wieczoru wysłuchiwać. Drugiej takiej połowy mogłaby już nie znieść, a motywy religijne zawsze sprawiają, że człowiek wygląda na inteligentniejszego. Jeśli zaś chodzi o erotykę, bo był zdecydowanie człowiekiem starej daty i nie potrafił mówić o niej tak kwieciście, jak niektórzy autorzy. A może medycyna go tak spaczyła, to też może mieć znaczenie. Może nie bez powodu większość jego partnerek była związana z tym światem, Charlotte również.
Aiden uważał, że dogadywał się z drugą żoną, bo choć romantyczne uczucie między nimi wygasło, to pozostała jeszcze cała gama innych łączących ich pasji, wspólnych przeżyć i tematów do rozmów. Był jednak hipokrytą, bo w przypadku pierwszej żony uczucie wypaliło się jeszcze dawniej temu. Czasami miał wrażenie, jakby naprawdę był zakochany w matce swoich dzieci w poprzednim życiu, a łączyło ich coś jeszcze trwalszego, bo właśnie bliźniaki. Biorąc to wszystko pod uwagę, powinien mieć również z nią dobre relacje. Z jakiegoś powodu tak jednak nie było i gdyby mieli teraz dobrowolnie spędzać ze sobą czas, to byłby jednoznaczny znak, że piekło zamarza i nieuchronnie nadciąga dziewięć biblijnych plag. Musiało więc chodzić o coś więcej i pytanie Julii sugerowało coś, czego Thompson nigdy nie odważył się wypowiedzieć na głos. To znaczy był taki moment już po jego przyjeździe do Lorne Bay, w którym mężczyzna był więcej niż pewien, że uczucia między nim a Charlotte nie były tak bardzo platoniczne, jak bardzo chcieliby udawać, że są. Wiele rzeczy na to wpłynęło, ale przede wszystkim to, że nagle zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu, niż w tym najbardziej gorącym okresie małżeństwa, gdzie oboje żyli na naprawdę wysokich obrotach. Niespodziewanie zaczęli w sobie odkrywać nowe rzeczy, choć przecież znają się już prawie od dziesięciu lat. To jednak już przeszłość, dziś chirurg definitywnie zakończył tamten etap, dlatego, mimo iż skinął głową na zapowiedź kobiety i zdecydował się udzielić odpowiedzi na pytanie jej, to nie otworzył się tak do głębi.
- Z perspektywy czasu wiem, że zwyczajnie jesteśmy lepszymi przyjaciółmi, niż partnerami. Poza tym wtórny ogień nigdy nie płonie tak mocno, jak za pierwszym razem. - przyznał. Czy tego teoria była podparta wieloma doświadczeniami? Właściwie to nie. Nigdy jeszcze nie zdecydował się wejść drugi raz w związek ze swoją byłą. Kto wie, może właśnie to jest jego największy błąd, przez który starość spędzi w samotności.
- To może być sekret tego, dlaczego się spotkaliśmy. - zauważył. Gdyby tylko jedno z nich miało tak duży bagaż doświadczeń, to tematy do rozmów bardzo szybko mogłyby im się wyczerpać, a w ich przypadku jak nie dzielą się doświadczeniami, to mogą podzielić się swoją pasją. Pasje te zresztą w przedziwny sposób się ze sobą splątują. - Nie tylko to, że oboje słabo gotujemy, przez co jesteśmy stałymi bywalcami restauracji. - zaśmiał się, wracając do tego wesołego nastroju, który na chwilę między nimi zapanował.
- Jeśli mam być szczery, to musiałbym odpowiedzieć, że nie pamiętam. - odpowiedział, wcale nie musząc prostować, że do zatrzymania doprowadziło go coś innego, niż dziewczyna. Nie był to typowo studencki wybryk, choć w tych czasach miał miejsce.
Swoją drogą jak tak lekarz sobie teraz o tym myślał, to wszystkie sytuacje, w których był zatrzymany przez policję, miały miejsce poza granicami Australii. W kraju jedynie z drogówką miał do czynienia i nigdy nie zawitał do tutejszego aresztu. Miał nadzieję, że dzisiejszej nocy nic się w tej sprawie nie zmieni, ale z drugiej strony kto by tam patrolował plażę poza sezonem, szczególnie że była to jedna z nielicznych nocny, gdy pogoda faktycznie nie sprzyjała nocnym eskapadom.
- Tak? - zapytał ściszonym głosem. Odnajdywał przyjemność z bliskości Julii. Być może wiązała się ona z przywołaniem w pamięci niedawnego tańca, a może chodziło o tę niewidzialną iskrę, która od tamtego wieczoru między nimi błądziła. Dlatego nawet jeśli kwadrans temu w rozmowie o literaturze erotycznej przywołał w myślach kobietę, która mu zaufała, to teraz nie było jej w jego głowie, bo dał wygrać ze sobą pociągowi do zupełnie innej kobiety. - Mogę... - urwał. Miał zapytać, czy jest w stanie jakoś pomóc, bo na pewno był, ale zamiast tego przysunął się o tych ostatnich kilka milimetrów, które ich dotąd dzieliły, by ich usta złączyły się w pierwszym dotyku, który wiele innych elementów ich ciał miało już za sobą. Dłonią spoczywającą w dole jej pleców mocno przytrzymywał Julię przy sobie, choć nogi ugięły się pod nim, jak od dawna nie miało to miejsca.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Szczerze roześmiała się z aidenowych parafraz biblijnych. Tak po prawdzie mógł je cytować zupełnie po swojemu- jak zbyt żarliwi w wierze- ewangelicy, a Julia nie zwróciłaby na to uwagi. W końcu do Kościoła jako instytucji było jej bardzo daleko, a Boga już od dawna uważała za bardzo intrygujący konstrukt filozoficzny, a nie realną istotę, w którą miała uwierzyć. Co gorsza, powinna się jej bać i choć oczywiście nikt nie określał płci Stwórcy, to utarło się jakoś, że to mężczyzna, a Crane nie potrafiła żadnego słuchać i nie było tu mowy o żadnych wyjątkach.
Podobał się jej jednak szczery dystans Thompsona do swojej osoby i to, że w jego towarzystwie jakoś częściej się śmiała, zupełnie jakby tamto spotkanie w Shadow sprawiło, że naturalnie przełamali bariery i daleko im było już do nieznajomych.
- Jak byłam nastolatką to zaczytywałam się w takiej wiesz, prozie romansowej - przyznała lekko - ale muszę stwierdzić, że wtedy były to bardzo grzeczne książki z ewentualnym rozdarciem pończoch czy gorsetów. Biedne te kobiety, ciągle zdzierali z nich ubrania - podsumowała rozbawiona i może poczynała sobie śmiało z historiami na ten temat, ale nie wiedziała, że dla Aidena ma to drugie dno. Jak na razie była gotowa nawet w ramach wyzwania sprawdzić tę gałąź literatury i dowiedzieć się, co w trawie piszczy. A może porównać ze swoimi doświadczeniami? Wprawdzie pewnie znajdzie czas na tego typu eksperymenty dopiero po wystawie, ale wiedziała, że gdy przyjdzie do wyboru między literaturą, a t a k i m towarzystwem to żadne, nawet najbardziej doskonałe dzieło nie wygra.
Można było więc śmiało założyć, że nieco strzelała sobie w stopę podczas wyścigu o zainteresowanie Aidena, gdy pytała o jego byłą żonę i na dodatek bezczelnie zakładała, że coś się między nimi tli. Najwyraźniej jednak była tak pewna siebie, że nie odczytywała tej kobiety w kategorii konkurencji, skoro jednak zdecydował się spędzić ten wieczór z nią. A może zwyczajnie po kobiecemu zeżarłaby ją ciekawość? Wiedziała, że na pewno za chwilę zacznie sobie jednak wyrzucać brodzenie po kolana w jego emocjonalnym bagnie, bo Julka nigdy nie lubiła aż tak bardzo wchodzić w czyjeś sprawy. Przynajmniej nie robiła tego nigdy nieproszona, choć często usiłowała pomóc ludziom, którzy niekoniecznie chcieli tej pomocy od niej. Uśmiechnęła się więc w ramach przeprosin i spojrzała na niego dłużej.
- Czy ja wiem? Wszystko zależy od dobrej iskry, a ty…Umiesz je całkiem nieźle krzesać - dodała przewrotnie nie spuszczając z niego wzroku, zupełnie jakby chciała rzucić na niego ten konkretny urok, by już przez myśl nie przeszła mu nie tylko była żona, ale i żadna inna dziewczyna. Na tej plaży liczyli się tylko oni i czuła jak napięcie między nimi powoli narasta, choć nadal kulturalnie próbowali zająć się rozmową.
- Nie wiem czy wierzę w przeznaczenie, ale to chyba dobrze, że stać nas na te restauracje - zauważyła. Oboje chyba umarliby z głodu na diecie złożonej jedynie z whisky, zresztą Julia już kilka razy była bliska tego stanu zamykając się w pracowni na kilka dni. Obecnie starała się jednak podchodzić do tego bardziej racjonalnie i smakować życie, a także wspomnienia takie jak to Aidena, które w momencie stanęło jej przed oczami, ale to już zdecydowanie było zboczenie zawodowe, które nakazywało jej widzieć poszczególne chwile jak obrazy. Pewnie dlatego nadal uśmiechała się lekko, gdy już wreszcie znalazła się w jego ramionach.
- Skoro nie pamiętasz, to znaczy, że nie był to nikt wartościowy. Mnie byś zapamiętał - dokończyła mu na ucho, choć wiedziała, że lekko szarżuje z tą swoją pewnością siebie. Nie mogła nic na to poradzić, to w niej już było, zupełnie jak to, że czuła bardzo wnikliwie jego bliskość. To było jak przyciąganie elektrostatyczne i choć od wesela minęło już trochę czasu, czuła, że to wcale nie zniknęło, a jedynie nabrało na mocy.
Z tego też powodu na jego ciche pytanie kiwnęła tylko głową i gdy zaoferował pomoc, już otwierała usta, by zaprzeczyć. Nie potrzebowała wszak ratunku, zresztą jego propozycja nijak się miała do tego, że wreszcie jego wargi ułożyły się na jej. Jeśli w czymś Aiden usiłował jej pomóc to zdecydowanie nie w odzyskaniu zdrowych zmysłów, które potraciła, gdy wreszcie odwzajemniła pocałunek, najpierw powoli, zmysłowo ucząc się go po raz pierwszy, ale z każdym wspólnie dzielonym oddechem coraz bardziej namiętnie. Oderwała się na chwilę, by ulokować dłoń na jego karku i spojrzeć mu w oczy spod przymkniętych powiek i teraz mógł zauważyć, że uśmiechała się cała, nie tylko jej pełne i nieco nabrzmiałe usta od pocałunków. Nie miała ich jednak dosyć, więc nieco zachłannie przyciągnęła go do siebie za kark ponownie zatapiając się w jego ustach. Niezależnie od tego jak chłodny był ten wieczór, w jego ramionach robiło się jej nieznośnie wręcz gorąco i wiedziała, że miała rację i Aiden jak mało kto potrafił rozpalić ogień w tej relacji, zwłaszcza gdy znowu byli sami i wreszcie mogli bezkarnie się całować, co zdecydowanie chodziło jej w głowie od tego pamiętnego wesela.
A może i nawet wcześniej?
Nie wiedziała, ale w tej chwili niewiele liczyło się poza jego ustami, które wreszcie tak doskonale otulały jej wargi i były jak jeszcze lepsza obietnica.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W rodzinie Aidena religia i w ogóle wiara nie pełniły znaczącej roli, stąd też mężczyzna nigdy nie miał osobistego do tego stosunku. Tak sobie przynajmniej tłumaczył swój brak zaangażowania w sferę duchową, o której przed laty niewiele zresztą myślał, ale odkąd zamieszkał na farmie w Lorne Bay, to zauważył, że postać Boga ma do mieszkańców miasteczka spore znaczenie. Może chodziło o to utarte przez wieki przeświadczenie, że na naturę mają wpływ siły wyższe, a jednak ta okolica w jakimś stopniu żyje z plonów ziemi i wody. Jeśli zaś chodzi o Thompsona, to na Biblię, Koran czy inne święte księgi patrzył z punktu widzenia filozofii związanej z daną kulturą. Idąc tym tokiem rozumowania, to gdyby ze swoim obecnym światopoglądem postanowił poświęcić dłuższy czas na podróże i dotarłby, dajmy na to na Bliski Wschód, to chciały, choć w niewielkim stopniu poznać stosunek miejscowych do swojej religii, tego jak ma się ona do codziennego życia i wielu innych rzeczy, o których nie myślał nigdy wcześniej, będąc na wakacjach.
Thompson znał kilka cytatów, jak ten o rzucaniu kamieniem, ale traktował go jak łacińskie sentencje, które zostały z nim od czasów studenckich, kiedy na jakieś zaliczenie musiał wykuć ich jakąś ilość. Część faktycznie związana była z medycyną i niektórzy profesorowie po dziś dzień wplatają je w swoich artykułach albo wykładach, ale druga połowa była zupełnie abstrakcyjna dla lekarza i już po studiach mógł ich używać wyłącznie do zaimponowania komuś. Tylko powiedzmy sobie szczerze, który dwudziestokilkulatek będzie szpanował łacińskimi sentencjami? A do pięćdziesiątki, kiedy wydaje się to już bardziej na miejscu, już dawni zdąży się zapomnieć o tak nieistotnym egzaminie.
- I skąd tu w nieskończoność brać pieniądze na nowe, bez przyznania się mamie, dlaczego te pończochy po raz kolejny są podarte. - odpowiedział, wyobrażając sobie przez moment bohaterkę takiego romansu osadzonego w erze wiktoriańskiej czy nawet wcześniej. Perypetie takiej postaci wydawały mu się być dzisiaj przezabawne. Zaś Julię w tej powieści widział jako kobietę wyzwoloną, która wyrwała się gdzieś do wielkiego świata i w czasie podróży miała okazję zebrać wiele doświadczeń. Nie byłby chyba dobrym powieściopisarzem, dlatego pokiwał przecząco głową i wrócił spojrzeniem do szatynki. - W moim domu rodzinnym nie uznawało się takich książek, więc w sumie klasycznie zaczęło się od jakiegoś Playboya znalezionego w pokoju starszego brata jakiegoś kumpla. - wyznał. Poruszył temat, który pozornie jest tabu, ale po pierwsze rozmawiali już dzisiaj o sztuce Julii, która jest nie mniej skandalizująca, a po drugie czuł się w nim bardziej komfortowo, niż w temacie tego konkretnego typu powieści, o którym wcale dużo nie wie.
- Doceniam dobre słowa, tym bardziej wypowiedziane właściwe w ciemno. - skinął lekko głową. - Myślę jednak, że z uczuciem jest trochę jak z rozpalaniem tego prawdziwego ognia. Potrzeba do niego więcej czynników, aniżeli sama iskra. - przyznał. Zresztą nie tylko z zakochaniem się tak było, jeśli chodzi o inne zależności między kobietą a mężczyzną, te też wymagają większego zaangażowania.
Może inaczej, bo jeśli komuś nie zależy na jakimś głębszym doświadczeniu, to może do wszystkiego podchodzić w sposób szybki i pobieżny. Aiden uważa jednak, że życie jest zbyt krótkie, ażeby sięgać po półśrodki w kwestiach, które z założenia mają być przyjemne. Tyczy się to zarówno tak prozaicznych rzeczy, jak jakość spożywanych potraw, wygodne łóżko, ale też tych bardziej wyszukanych, jakimi niewątpliwie w obecnych czasach są relacje międzyludzkie.
- Nawet sobie nie chcę wyobrażać, jakby to było, gdyby moją codziennością był makaron z serem i jajecznica ma bekonie z tostami. - zaśmiał się. Mniej więcej te dwie potrawy obejmowały zdolności kulinarne Thompsona. Już chyba lepiej byłoby przejść na dietę opierającą się na whisky, może mierzyłby się wówczas z uzależnieniem, ale przynajmniej nie byłby gruby od ilości spożywanego tłuszczu dziennie. W rzeczywistości na szczęście jest mu daleko od obu tych stanów. Dzięki czemu wczoraj mógł pracować na sali operacyjnej, a dzisiaj spędzać ten przyjemny wieczór w towarzystwie Julii.
- Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. - zgodził się ze śmiałą tezą Crane. W gruncie rzeczy, gdyby postali się dwadzieścia lat temu, to Aiden mógłby się jednak nie zainteresować nastoletnią wersją Julii, ale patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, jej słowa brzmiały jak obietnica. Jak kuszący szept syreny, która może Ci wiele dać, ale równie dużo zabrać. Nie ma jednak chyba na świecie śmiałka, który zawczasu myślałby o możliwych stratach, chirurg też tego nie robił, odpowiadając na zapewnienie Julii. Tym samym zresztą kierował się, trzymając ją w swoich ramionach i łącząc jej wargi ze swoimi, by po jakiejś chwili do tańca dołączyły ich języki. Ewentualne koszty nie miały znaczenia tu i teraz. A jakieś najpewniej poniosą. Z doświadczenia lekarza wynika, ze nie da się inaczej.
Zamiast zastanawiać się nad czymkolwiek, dotknął kciukiem pełnych ust Julii, o czym myślał już od kolacji, ale wówczas musiała wystarczyć jedynie serwetka. Kiedy jednak ich usta wzięły górę nad całą resztą, przeniósł dłoń na bok szyi kobiety i tym samym kciukiem mimowolnie błądził między uchem a smukłą szyją szatynki, na której wyraźnie wybrzmiewał przyspieszony puls kobiety.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Patrz, czasy się zmieniły, a jest tyle historii, do których nie przyznałabym się mamie - i stanęły jej przed oczami wszystkie przygody, namiętności, czasami sięgające wręcz niemoralnej zdrady, innym razem zaś niewinne, ale rozpalające ją do czerwoności. Była jedną z osób, które z życia czerpała tyle ile się dało i pewnie bliżej w tamtych czasach byłoby jej do czarownicy, którą należało spalić na stosie za rozpustę, jakiej się dopuściła. Miała wrażenie, że i dla swojej rodziny obecnie była jedną z tych przeklętych kobiet, skoro po trzydziestce nie szukała odpowiedniego męża i nie zakładała rodziny, a gnała za karierą. Ba, nawet nie za tym, a za faktem, by po śmierci przejść do historii sztuki.
Zapewne nie mieściła się przez to w sztywnych ramach wizerunku swoich najbliższych, ale trzeba było przyznać, że Julia Crane bawiła się przez to doskonale, niezależnie od tego jaką cenę kiedyś przyjdzie jej za to zapłacić. Wiedziała już przecież, że zaprzedanie duszy zawsze łączy się z karą, a tą chyba dla niej była niedostrzegalna na pierwszy rzut oka samotność. Była otoczona ludźmi, kochała tłum, tempo wielkiego miasta, imprezy i spotkania towarzyskie, ale po tym wszystkim większość ludzi pragnęła jednak stabilizacji i związania się z kimś na stałe, a ona… Cóż, na szczęście obecnie daleko jej było do bycia izolowaną, choć zmarszczyła zabawnie nos, gdy Aiden przyznał się do podkradania świerszczyków.
- Tak, daje się chłopaczkom pisma, w którym kobieta jest retuszowana godzinami i potem oczekują tego samego od swoich partnerek. Doskonałości, perfekcji, braku choćby delikatnej wady. I wiem o tym, bo sama robiłam takie zdjęcia, może półkę wyżej - odrzekła skromnie, bo celowała jednak w bardziej luksusowe czasopisma, ale i one nie obawiały się wysmakowanej nagości. Tej z okrutnym retuszem i powiększaniem, choć piersi czy pośladków. - Wybacz, to też twój zawód, by czasami szukać ideału - zreflektowała się jednak i uśmiechnęła przepraszająco, bo to nie o to chodziło, by krytykować gusta Aidena, zwłaszcza tego lat piętnaście. - Kiedyś nakryłam moją kuzynkę ze swoim chłopakiem. Miałam wtedy jakieś czternaście lat? To była scena jak z Pokuty - parsknęła. - Przyglądałam się przez szparę w drzwiach jak delikatnie wodzi ustami po jej szyi, całuje piersi. Kompletnie nie rozumiałam, co się wtedy ze mną działo, ale czułam to dziwne mrowienie i potrzebę, by się dotknąć. Mam wrażenie, że to było lepsze niż jakakolwiek nagość wprost, którą potem zobaczyłam - przyznała swobodnie. Zawsze była dość otwarta, jeśli chodziło o takie tematy, a teraz poruszała je z mężczyzną, który wzbudzał u niej pewne, określone pragnienia, więc nic dziwnego, że pozwalała rozgościć się w głowie myślom, które pewnie powinny zostać gdzieś w szufladzie, w stercie gazet o niecnej tematyce.
Jednak nie przeszkadzało jej to zupełnie dać mu do zrozumienia spojrzeniem, co chodzi jej po głowie, a potem bardzo grzecznie (jak na razie) powróciła do na pozór bardziej bezpiecznego tematu uczuć. Na pozór, bo dopiero w tym zakresie można było trafić na minę.
- Powiem ci, że tak szczerze to nie mam pojęcia jak wygląda dobry związek - przyznała więc z ociąganiem, ale nie zamierzała zgrywać tej porządnej żony, zwłaszcza że się rozwiodła po pięciu latach. - Wiem czym jest namiętność, oddanie komuś, miłość, ale chyba nigdy nie byłam w relacji, która faktycznie działa - może dlatego, że za wiele było w niej iskier, a za mało przyjaźni? I odwrotnie, czasami za bardzo skupiała się na sympatii i praktycznie nie pociągał jej partner. Mogłaby książkę wręcz napisać o tym jak bardzo jej w tym zakresie nie wyszło i wydawała się tym być nieco rozbawiona, choć może udział w tym miało dobre wino, które sączyli i najlepsze towarzystwo.
To, w którym tematy zmieniały się jak w kalejdoskopie, ale nie dało się zauważyć, że atmosfera jednak z każdym momentem zaczynała między nimi gęstnieć i choć zaśmiała się jeszcze na myśl o wątpliwych zdolnościach kulinarnych Aidena, już i tak przepadła, gdy był tak blisko, a ona pamięcią wracała do rozmowy, jaką odbyli przed chwilą. I która teraz naturalnie przerodziła się w coraz bardziej zachłanne pocałunki, których nie było im mało. Przypominało to zasmakowanie w nowej pasji- gdy wreszcie okazało się, że im wolno i że sprawia to tak ogromną frajdę, nie mogli sobie tego odpuścić, wręcz wykorzystywali do cna wspólnie dzielone oddechy i czuła, że absolutnie zatraca się nie tylko w jego ustach, ale i silnych ramionach, a jego dłoń powoli znaczy drogę palcami, którymi mogłyby podążać jego usta.
I zdecydowanie chciałaby, by podążały również niżej, by wreszcie zrobili użytek z tej sukienki z ogromnym dekoltem, który teraz pokrył się gęsią skórką zdradzając jej emocje, które wręcz buzowały. Trudno jednak było je ukryć, gdy Aiden tak na nią działał i gdy wreszcie oderwali się od siebie, widać to było w jej rozpalonym spojrzeniu i w ustach, które oblizała powoli z uśmiechem wspominając jego pocałunki.
- Ale teraz próbujesz sprawić, żebyś to ty był tym niezapomnianym? - powróciła do ich rozmowy, ale nie znaczyło to, że nie zamierza sama mu trochę poprzeszkadzać, więc bardzo dokładnie palcem obrysowała kontur jego warg nie spuszczając z niego spojrzenia. - Nieźle ci idzie, Aiden, całujesz doskonale - podzieliła się z nią sugestią prosto na ucho, zupełnie jakby nie byli tu sami, ale przynajmniej miała pretekst, by dotknąć wargami jego szyi i pozwolić zawładnąć sobą jego zapachowi. Już od wesela przekraczali z łatwością te cielesne granice poznania, ale obecnie, gdy już poznali smak swoich ust, to był zupełnie inny poziom i Julia ekscytowała się tym niesamowicie, a w jej oczach zapalał się wręcz ogień, tak bardzo tożsamy z jej ogromnym temperamentem i wręcz żywiołowym charakterem.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
- Całe szczęście, że się zmieniły, bo w przeciwnym razie oboje bylibyśmy wyklęci przez przynajmniej część społeczeństwa. - zauważył żartobliwie. Już samo to, że oboje mają za swoim koncie rozwody, byłoby dobrym powodem do odrzucenia przez tak zwaną socjetę. Dziś, chociaż właściwie oboje należą do swoistego odpowiednika dawnych wyższych sfer, to dużo większym wyzwaniem jest znalezienie kogoś, kto nie ma na swoim koncie żadnych bardziej, bądź mniej skandalizujących doświadczeń. Nieudane małżeństwa, zdrady, przekręty podatkowe, korzystanie z łatwiejszego dostępu do nielegalnych używek, to tylko tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Można by zaryzykować stwierdzenie, że za to wszystko odpowiedzialne są pieniądze i nie byłaby to mocno przesadzona teoria, aczkolwiek trzeba powiedzieć, że nie są one jedynym czynnikiem, bo ilu ludzi, tyle motywacji.
Dlatego też Aiden nie oceniał tego, że Julia ma za sobą nieudane małżeństwo, i że wcale nie pali się do podjęcia kolejnej próby. Nie krytykował też ludzi, którzy w ogóle nie decydują się formalizować swoich związków, ani tych kobiet, które podejmują decyzję o niesprowadzaniu dzieci na ten świat i to niezależnie od pobudek. Po prostu gdyby ludzie zajmowali się przede wszystkim własnym życiem, to świat byłby naprawdę lepszym miejscem. Jeśli ktoś chce się w całości oddać pracy, sztuce, czy czemukolwiek innemu, to droga wolna, byle tylko nie krzywdził przy tym innych, a już na pewno bliskich Thompsona. To byłby ten moment, w którym mężczyzna wyraźnie wypowiedziałby swoje zdanie. Wcześniej może jedynie podjąć próby zrozumienia i rozmawiać, jak dzisiaj z Julią. A dzięki temu, że ona tak chętnie opowiadała o sobie, on również nie miał specjalnych oporów podzielić się paroma historiami ze swojego życia.
- Tak generalnie masz rację. Współcześnie media społecznościowe robią dokładnie to samo i są dużo bardziej powszechne, a potem taka dziewczyna ze sztucznie wybudowanymi kompleksami przychodzi do mojego gabinetu. Kiedy jest pełnoletnia i chce zapłacić, to zawsze znajdzie się ktoś, kto spełni jej życzenie. - stwierdził. Aiden doskonale zdawał sobie sprawę z tych mechanizmów. Po raz kolejny okazje się, że ich światy wcale nie są tak bardzo odległe od siebie. Co więcej, winy nie można zrzucić wyłącznie na jedno środowisko, bo ani fotografowie, ani wydawcy magazynów, ani też chirurdzy nie ponoszą stuprocentowej odpowiedzialności za taki stan rzeczy. A już tym bardziej nie ma co obwiniać tylko nastoletnich chłopców, bo oni akurat nie mogą mieć takiej świadomości, jak wszyscy dorośli, którzy nimi sterują. - Nic złego nie powiedziałaś. A co do mojej młodości, to było ponad trzydzieści lat temu, a magazyny mogły być jeszcze starsze i nie sądzę, by retusz był w tym przypadku istotnym problemem. - dodał. Nie był jakoś emocjonalnie przywiązany do tego zdarzenia ze swojego życia, dlatego też nie było sensu udawać wielce obrażonego. Poza tym wszystkim, przeszłości i tak nie są w stanie zmienić, wszystko to, co się już wydarzyło, na zawsze pozostanie jakimś fragmentem naszych wspomnień. Swoją drogą, może to podkradanie świerszczyków było jednak istotniejszą sprawą, skoro Aiden do teraz ma je w swojej pamięci. Nawet nie same zdjęcia, nie pamiętał już, co na nich zobaczył, pewnie nic, czego po latach nie miałby możliwości ujrzeć na żywo, ale emocje związane z zabraniem gazet i samym ich przeglądanie. Mogło mu wówczas towarzyszyć całkiem podobne uczucie do tego, które właśnie opisała mu Julia. Też musiał być wówczas w podobnym wieku, więc dobrze rozumiał, co kobieta chce mu właśnie przekazać. - Przepraszam za niedyskretne pytanie. Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj. Czy później, będąc główną bohaterką podobnej sceny, poczułaś to samo, co tamtego popołudnia? - zapytał. On właściwie nie mógł odnieść pytania do swojej osoby, to znaczy doznania na żywo niemal zawsze były intensywniejsze, niż podczas kartkowania magazynów. Jednak podglądanie ludzi z krwi i kości wydawało mu się być o kilka poziomów wyżej ponad zdjęcia, nieważne jak artystyczne czy wręcz przeciwnie — komercyjne.
Jeśli Julia nie chciała poruszać z nim tak intymnych wątków, to zawsze mogli wrócić do tematu uczuć, który był intymny w zupełnie inny sposób. Kto wie, czy nie wymagał nawet większej odwagi, jednak przez okoliczności ich poznania się, mieli jakby łatwiej. Właśnie dlatego Aiden zdecydował się na szczere wyznanie: - Myślę, że to niełatwe. Ja też nie mam dużego doświadczenia w tej sprawie. Właściwie nie mam żadnego. Dopiero po rozwodzie z drugą żoną miałem czas uświadomić sobie, co byśmy musieli zrobić, żeby móc nazwać nasz związek dobrym.
Jeśli chodzi o matkę swoich dzieci, to oni akurat nie mieli zadatków na dobry związek. Byli młodzi i poddali się presji rodzin, nie mogło z tego wyjść nic dobrego. Czego zresztą przykładem są dzieci, które też nie mają się za dobrze, ale to już temat na inną dyskusję. Dzisiejszego wieczora, a już na pewno w tym momencie Aiden nie miał w głowie żadnego tematu związanego z którymkolwiek z bliźniaków.
Aiden przy Julii czuł powiew przeszłości, miał wrażenie, że nie musi się w jej towarzystwie ograniczać. Jak to miał jednak z większością poznanych miejscowych. Miał te swoje zasady, że pewne rzeczy zostawiał na prywatne sytuacje, ale teraz się w takiej znaleźli i było to fascynujące doznanie. Jakby odzyskiwał więź z dawnym sobą, jednocześnie poznając kobietę, której nie znał w tamtym okresie swojego życia. Crane była zaskakująco dobrze pasującym elementem w jego układance, choć początkowo wydawało się, że należy do zupełnie innego zestawu puzzli.
Skinął głową z lekkim uśmiechem w odpowiedzi na uwagę kobiety. - Nie daję obietnic bez pokrycia. - skomentował i palcem odgarnął grzywkę opadającą na oko Julii, a potem zrobił to, czego nie mógł w restauracji, to znaczy przytrzymał nadgarstek kobiety i pocałował ten palec, którym przed momentem wodziła po jego ustach. I znów, jak w ogrodzie botanicznym mogli tańczyć do nieistniejącej muzyki, w rytmie pulsu swoich ciał, które nadawały na zbliżonych częstotliwościach. Musiało tak, być nie było innego wyjścia. Czuli to w tętnicach swoich i drugiej osoby. Aiden czuł to w swoim ciele i zauważał też, jak Julia reaguje na jego dotyk odsłoniętych części jej ciała, a były to jedynie kark i część pleców, bo nawet nie wiadomo kiedy, jego marynarka przestała odgrywać w tej scenie jakiekolwiek znaczenie.
- Odprowadzę Cię. - powiedział do ucha Julii i musnął je jeszcze przelotnie.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Przynajmniej miałabym doborowe towarzystwo - odrzekła rozbawiona i skinęła głową. Aiden jeszcze nie wiedział- a może i miał się nigdy nie dowiedzieć- o powodach, dla których uciekła z domu. Zapewne dawniej zmusiliby ją do ślubu ze swoim własnym oprawcą, co dopiero wydawało się jej obrzydliwe. Obecnie może żyła na własny rachunek, ale przynajmniej nie musiała oglądać jego parszywej gęby. Czasy współczesne niosły więc za sobą pewne wyzwolenie, zwłaszcza dla kobiet, bo cóż, mężczyźni zawsze byli na tej uprzywilejowanej pozycji. Nie zamierzała, przynajmniej obecnie jednak prowadzić jakiejś krucjaty w tym kierunku, ale wiedziała, że po części jej seksapil jest pewną bronią wymierzoną w stronę mężczyzn. Nie mogła zwalczyć ich w równej walce, więc uwodziła ich z łatwością i czasami łamała ich serca jak zapałki. Nie zawsze robiła nawet to świadomie, zazwyczaj po prostu wybierała sztukę i doznania ponad stabilizację. Nikt nie mógł ją za to winić, choć zdarzali się i tacy, którzy chętnie zamknęliby jej w złotej klatce i zmusili do życia z rodziną. Od takich jednak konsekwentnie się odżegnywała i bardzo cieszyło ją to, że w oczach Aidena widziała jedynie podziw, związany ze swoim malarstwem, a nie pogardę, bo nie żyła w standardowy sposób.
To sprawiało, że jeszcze bardziej przepadała w jego ciemnych oczach i chciała poznać go bliżej, niezależnie od tego jak ta relacja miała się w przyszłości rozwinąć. Uśmiechnęła się więc, gdy potraktował jej delikatną zaczepkę jako temat do konwersacji, a nie jak obelgę.
- Wiesz, kiedyś jeszcze lubiłam fotografię. Miałam wrażenie, że mogę uchwycić na niej wiele momentów czystego szczęścia. Obecnie zaś zgłaszają się do mnie dziewczyny właśnie po operacjach, które chcą pokazać nową siebie, ale nie wiedzą, że pewne kompleksy i tak wychodzą na odbitkach. Piękna kobieta to pewna siebie kobieta, a o to jest trudno nawet po licznych zabiegach - podzieliła się z nim swoim spostrzeżeniem i zaśmiała się, gdy wspomniał o czasach jego młodości. Nie wydawała się tak bardzo odległa od Julii, ale w jej porządnym domu mogła zapomnieć o tego typu czasopismach, choć pewnie jej brat ukrywał takie cudeńka w swoich kawalerskich szufladach. Nigdy się na nie jednak nie natknęła, choć zdołała odnaleźć skręta i kiedyś go nawet zapalić. Chyba stąd wziął się potem jej nikotynowy nałóg, który od dwudziestu lat konsekwentnie niszczył jej płuca. Nic sobie z tego nie robiła. Najwyraźniej jednak w dobrym towarzystwie (jak wspominała wyżej) była w stanie odmówić sobie nawet papierosa.
- Problemem zawsze były nierealne oczekiwania wobec kobiet. Wobec mężczyzn też, choć nie pamiętam, by ktokolwiek mi wspominał, że rozmiar ma znaczenie - parsknęła. - Raczej słyszałam bzdury, że kobieta powinna się wstydzić - i po części nawiązywała też do jego intymnego, ale całkiem zrozumiałego pytania.
Zastanowiła się nad nim dłużej.
- Wiesz, że nie pamiętam tego tak dokładnie? Chyba długi czas zbyt mocno właśnie wstydziłam się swojego ciała, tego, że nie wyglądam za ładnie i przez to nie było szans na przeżywanie tego w ten sposób. Pamiętam jednak, jak wiele zmieniło się, gdy wreszcie uwierzyłam, że jestem dla rozbierającego mnie mężczyzny boginią. Widziałam uwielbienie w jego oczach i… - spojrzała na niego dłużej. - Chyba nie ma lepszego uczucia, gdy wiesz, że ktoś chce cię tak bardzo, że spaliłby dla ciebie cały świat w tym momencie. Zawsze wierzyłam, że właśnie ten moment definiuje przyszły orgazm u kobiety. Nie techniczne pieprzenie, ale emocje, bycie najważniejszą - być może rozgadała się niepotrzebnie, więc nareszcie machnęła dłonią. - Przepraszam, dużo mówię - i pozwoliła tym razem zająć jemu głos odnośnie doświadczenia stricte uczuciowego. Jak na te wszystkie lata, to akurat miała dość marne. Kochała Adama, zawsze kochała Adama i niezależnie od tego jak bardzo ją krzywdził i jak mocno próbował ją od siebie odrzucić, ich więź zawsze stanowiła dla niej podstawę całego życia. Wiedziała też, że po części wtedy kochała Flanna, ale nigdy nie byli na tyle odważni, by ten romans przekuć w związek, bo bali się, że są do siebie zbyt podobni. To było dość nikłe doświadczenie. Męża nie wspominała, bo przecież nigdy nie była w stanie poczuć do niego czegoś więcej niż tylko sympatię.
- To chyba musisz mi sprzedać tę receptę na udany związek - puściła mu oczko i zabawne było w tym wszystkim to, że tak rozprawiali i o seksie i o wzajemnych relacjach jakby ich oba tematy nie dotyczyły, by za chwilę całować się jak wariaci i dotykać odkrywając powoli emocje, jakie niosła ze sobą bliskość tego drugiego. Nie umiała zupełnie zdefiniować tej nagłej siły przyciągania, która tak pchała ich do siebie, ale nie była na tyle głupia, by próbować z nią w jakikolwiek sposób walczyć. Nie, gdy czuła dreszcz osiadający na jej lędźwiach, gdy tylko czule odgarniał zabłąkany kosmyk jej włosów.
- Lubię te twoje obietnice - odpowiedziała po prostu i gdy złapał ją za nadgarstek, domyśliła się, że myślał o tym jeszcze w restauracji, gdy próbowali razem wspólnych dań i choć kompletnie nie pamiętała niczego z menu degustacyjnego tę randkę mogła uznać za szalenie udaną, więc gdy zaproponował, że odprowadzi ją do domu, kiwnęła głową i tym razem już nie łapała go za rękę, a dała się mu objąć w talii.
I choć nadal rozmawiali, tym razem już coraz zachłanniej go dotykała, a namiętny pocałunek na progu jej domu był tym razem obietnicą, którą ona złożyła jemu. A i ona zwykła tych obietnic dotrzymywać.

k o n i e c <3
ODPOWIEDZ