Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Cztery miesiące. Właściwie to cztery miesiące, dwa tygodnie i sześć dni.

Tyle minęło od czasu, gdy ojciec zawiózł go do ośrodka. Spędził tam nieco dłużej niż początkowo zakładał, ale i tak znacznie krócej niż niektórzy ze współwięźniów. Początkowo był niepocieszony, ale szybko przywykł do nowej rzeczywistości. Bardzo dziwnej i nieco brutalnej rzeczywistości. Było to trochę jak połączenie szpitala, więzienia i bazy wojskowej, a wszystko w otoczeniu farmy. Najtrudniej było mu przywyknąć do wstawania o nieludzkiej porze. O szóstej rano było jeszcze ciemno! Nie dość, że tak wcześnie wywlekali ich z łóżek, to jeszcze mieli tylko 10 minut, żeby przygotować się na poranną gimnastykę. Na początku było to dla niego istną torturą, bo ciało wciąż się buntowało po tym brutalnym detoksie. Nikt jednak go nie poganiał i nie zmuszał, do niczego, a mimo to walczył dzielnie i prawie w ogóle się nie buntował. Miał motywację.
Przetrwał. Naprawdę przetrwał. I to pomimo, że mniej więcej od połowy turnusu ta motywacja mocno osłabła, bo Zacharias, dla którego przecież poddał się odwykowi, przestał niemal zupełnie odbierać telefon, a gdy już jakimś cudem odebrał, to zbywał go szybko, bo nie miał czasu. Z ojcem też prawie nie rozmawiał, bo cały swój przydział rozmów telefonicznych przeznaczał na nieudane połączenia z Montgomerym. No a gdy już decydował się pomówić z Aidenem, to niemal od razu zaczynał znowu ryczeć, bo nieudolnie próbował wypytać go o to, co dzieje się w szpitalu i momentalnie się rozklejał. W końcu w ogóle przestał dzwonić. Dopiero tydzień temu udało mu się zamienić z ojcem parę zdań informując go między innymi o tym, że kończy odwyk i wraca do domu.
W sumie to nie wiedział, czemu poczuł się zawiedziony, gdy dzisiejszego popołudnia nie zobaczył na podjeździe ośrodka znajomego jeepa. Ani razu podczas rozmowy ojciec nie zapewnił go, że przyjedzie, a mimo to poczuł ukłucie żalu. To przecież wydawało się takie oczywiste, że go odbierze, prawda? A może Aiden zapomniał? Albo liczył na to, że syn poprosi go o przyjazd?
Nie ważne. Całe szczęście inni mieli mniej wyrodnych rodziców i jedna z odbierających swoją córkę matek zaproponowała, że go podrzuci. Była tak miła, że wysadziła go pod samą bramą farmy. Jak widać nawet obca kobieta troszczyła się o niego bardziej. I całe szczęście, bo gdyby musiał wracać na piechotę pewnie zrobiłby sobie przystanek w Shadow.
Pociągnął za klamkę, ale ta nie odpuściła. Zmarszczył brwi, bo to oznaczało, że jego ojca nie ma w domu. Gdy wychodził do owiec to przecież nie zamykał. A może wyjechał po niego, tylko się minęli?
Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer ojca, ale ten nie odbierał. Trochę zaczynał się martwić. A jeśli coś się stało, a on tu robi mu wyrzuty, że nie przyjechał?
Sięgnął po ukryty nad futryną klucz, ale zawahał się. Może lepiej będzie, jak poczeka na zewnątrz. Zrzucił więc z ramienia torbę z ciuchami i klapnął na schodach.
I czekał. Czekał... Może jednak wejdzie? A może lepiej nie

Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Choć bez cienia wątpliwości, to dla Mitchella ostatnie miesiące były najtrudniejsze, to nie da się ukryć, że Aidenowi też nie było w tym czasie łatwo. Był jednak dorosły, przeżył wiele w życiu i był w pełni świadom tego, że życie przynosi przeróżne, często niestety bolesne doświadczenia. Mówi się, że to one pozwalają nam wyciągnąć najważniejsze życiowe lekcje. Tylko jaką lekcję, poza tą oczywistą — Aiden nie był dobrym rodzicem — może wyciągnąć facet, który żyje na świecie już prawie pół wieku i zdążył doświadczyć wielu rzeczy? Na pewno rozmyślania nie pozwalały mu usiedzieć na miejscu, trudne było też to, miał z Mitchem tak znikomy kontakt i wyglądało na to, że w późniejszym etapie leczenia, to od chłopaka zależała częstotliwość ich rozmów. Z drugiej strony dostrzegał, że każda rozmowa z ojcem, była dla rudowłosego tak bardzo kosztowna pod względem emocjonalnym, że gdzieś tam nie dziwił mu się, że chciał sobie oszczędzić ciągłej huśtawki nastrojów. Starszy Thompson zaczął w tym czasie szukać sobie zajęć, owce nie były znowuż tak czasochłonne, więc zaczął powoli budować znajomości z lokalnymi biznesmenami, za namową kilku osób podjął pracę w szpitalu w Cairns. Nie była to posada jego marzeń, ale przynajmniej miał czym zająć myśli i ręce, bo pracy dla chirurga plastycznego było zaskakująco dużo, jak na taki niewyspecjalizowany ośrodek, w dodatku placówkę publiczną.
To były jego pierwsze tygodnie, dlatego mimo starań nie udało mu się ustalić grafiku w ten sposób, ażeby móc odebrać Michella z ośrodka odwykowego. Mógł co prawda wykorzystać swoje wpływy, ale zauważył, że w tym środowisku mogłoby mu to wyjść bardziej na niekorzyść. Dlatego plan był taki, że ustawi sobie dzisiaj dyżur w ten sposób, ażeby przyjeżdżający syn zastał go w domu. Niestety tuż przed końcem jego pracy, na SOR przywieziono kilka ofiar wypadku komunikacyjnego, a jedna z nich praktycznie od razu została zakwalifikowana do przewiezienia na salę operacyjną, co wiązało się z tym, że i Aiden został tam wezwany.
Operacja zapowiadała się na dosyć ciężką i nie było szans, że Thompson wyjdzie z bloku operacyjnego po pół godziny, a właśnie tyle zostało mu do końca zmiany. Nie miał więc wyjścia, musiał zostać dłużej i co więcej, skupić się wyłącznie na pracy do wykonania. Do rzeczywistości powrócił dopiero w momencie, w którym zrzucił z siebie szpitalne ubrania, przebrał się we własne i zakładając zegarek na dłoń, spojrzał na jego wyświetlacz. Był mocno po czasie, sięgnął więc po telefon, który wyświetlał listę kilku nieodebranych połączeń. Prawie wszystkie z nich były od Mitchella. I choć Aiden informował chłopaka o swoim powrocie do zawodu, to wcale nie zdziwiły go te telefony. Szybko przemierzając szpitalne korytarze, w drodze na podziemny parking wybrał jedno z tych nieodebranych połączeń i połączył się z młodszym Thompsonem, informując go, że jest dopiero w drodze z Cairns, więc dojedzie najszybciej za trzy kwadranse.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Aiden nie był złym rodzicem. Może brakowało mu pewnych umiejętności wychowawczych, ale z całą pewnością nie był złym ojcem. To matka bliźniaków zdecydowanie zasługiwała na miano tej złej. Która matka porzuca syna w potrzebie? Odwróciła się od niego w najtrudniejszym momencie. Dzwonił do niej z odwyku. Odebrała tylko dlatego, że dzwonił z nieznanego numeru, ale gdy tylko usłyszała z kim rozmawia, rozłączyła się i więcej nie odebrała. Jeśli któreś z nich było złym rodzicem, to na pewno nie Aiden, który robił wszystko, by zawalczyć o zdrowie i życie syna. Może Mitch jeszcze tego nie doceniał i złościł się na jego przesadną troskę, ale kiedyś na pewno zrozumie i podziękuje mu za wszystko. Był na dobrej drodze, bo rozmowy z terapeutą powoli nakierowywały go na właściwe tory. Powoli.
Poruszył już kilka bolesnych tematów, ale nie był jeszcze gotowy na to, by skonfrontować je z ojcem. To dlatego tak mało dzwonił. Bał się, że rozdrapane w trakcie terapii rany otworzą się i znowu nie będzie mógł przestać ryczeć. Dlatego może dobrze się stało, że Aiden jednak nie przyjechał odebrać go z ośrodka? Gdyby mieli spędzić ze sobą tak dużo czasu zamknięci na tak małej przestrzeni bez możliwości ucieczki mogłoby się to różnie skończyć. Teraz będzie miał przestrzeń, by wycofać się w odpowiednim momencie, gdyby wkroczyli na grząski grunt.
Czterdzieści pięć minut. Przy dobrych wiatrach, to jest przy zielonej fali i braku korków, Aiden będzie tu za pół godziny. Przy nieco bardziej realistycznej opcji - za godzinę. Z jakiegoś powodu nadal nie zdecydował się, żeby wejść do środka i wolał poczekać na powrót ojca, nawet jeśli miał siedzieć na schodku przez całą godzinę. Siedział więc i gapił się w ciemny ekran telefonu co chwilę wybudzając go, by sprawdzić godzinę, która zdawała się stać w miejscu. W końcu wybrał numer i po raz setny zadzwonił do Zachariasa. Telefon jak zwykle nie odpowiadał. Wybrał kolejny numer - Jet z kolei nie odbierał. Siedział więc i siedział... aż w końcu zostawił torbę na progu i postanowił się przejść. Minął pustą zagrodę, którą zaczął budować z ojcem zanim ten wywiózł go na leczenie i poszedł dalej w kierunku stodoły, w której szybko znalazł sobie jakieś zajęcie. Przez ostatnie miesiące zajmował się owcami w ramach terapii i sporo się nauczył. Nawet polubił te barany. Tak w głębi serca to chyba zawsze je lubił ale buntował się trochę na złość ojcu.
A propos ojca, to chyba właśnie wrócił, bo telefon w kieszeni młodszego Thompsona zawibrował. Odebrał.
- W Shadow - odpowiedział na pytanie o to, gdzie jest i odstawił widły na miejsce. Zgarnął z wieszaka bluzę, która zdjął jakiś czas temu i ruszył z powrotem w stronę domu.
- Nie denerwuj się, zaraz będę - uśmiechnął się do siebie przerywając połączenie. Denerwował sie, gdy zobaczył, że ojciec na niego nie czeka, to niech teraz on się podenerwuje. A co. No ale nie minęło parę minut, a był znowu na ganku, gdzie zostawił torbę, przy której czekał już Aiden. Mitch był spocony i zakurzony, ale wygladal naprawdę dobrze. Zdrowo. Widać, że przytył, nabrał też masy mięśniowej, twarz nie była już zapadnięta, a teraz też nieco zarumieniona z wysiłku. Już dawno nie wyglądał tak dobrze.

Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Jeśli Aiden w ostatnim roku próbował kontaktować się z byłą małżonką i porozmawiać przede wszystkim o życiu ich wspólnych dzieci, bo to był właściwie ostatni temat, który jakkolwiek ich łączył, to niestety praktycznie zawsze kończyło się to nagłym zerwaniem połączenia przez jedną albo drugą stronę. Thompson nie uważał się za dobrego rodzica, ale to, jak zachowywała się jego ex, to był już jakiś szczyt. Czasami łapał się na tym, że zastanawiał się, jak mógł kiedykolwiek kochać tę kobietę. No bo przecież w młodości łączyło ich uczucie, co prawda było to w naprawdę młodych latach i skończyło się przymuszeniem przez obie rodziny do zawarcia związku małżeńskiego, ale jednak przed ślubem nikt go nie zmuszał do sypiania z matką bliźniaków. Z biegiem lat musiało się to wszystko zmienić, bo Elisabeth w młodości przecież taka nie była. Zawsze była ambitną karierowiczką, ale w młodości nie brakowało jej empatii, więc wydawałoby się, że jakąś tam podstawę do bycia dobrą matką miała. No właśnie, czas przeszły, może kiedyś miała, ale z biegiem czasu być może gdzieś tam to z niej zanikło. Nie powinno się mówić źle o nieobecnych, dlatego Aiden jedynie myśli źle, nie wypowiadając tych swoich przemyśleń na głos. No, chyba że w rozmowie telefonicznej, te jednak z biegiem czasu zdarzały się coraz rzadziej.
Ten ograniczony kontakt z synem, był dla chirurga trudniejszą sprawą, niż mógł się tego spodziewać. Nie mógł jednak sam dzwonić do Mitcha, dlatego skontaktował się z lekarzem prowadzącym chłopaka i prosił o krótki raport z leczenia. Nie dopytywał o kwestie, które wiązałyby się z naruszeniem tajemnicy lekarskiej, jego pytania były raczej neutralne, o to jak rudowłosy sobie radzi, albo czy terapia wkracza na kolejne etapy. Dzięki temu mógł być jakkolwiek spokojniejszy i prowadzić tutaj życie zbliżone do normalności. Zakładał, że lekarze nie mówili o tym chłopakowi, jeśli było inaczej, to Aiden byłby mocno zdziwiony.
Przez całą drogę Thompson mógł sobie jeszcze raz przemyśleć wszystko to, co chciałby powiedzieć synowi. Miał już przecież plan, który opracował podczas tych wszystkich bezsennych nocy. Tyle tylko, że im bliżej był polnej drogi prowadzącej do domu, to wszystkie te plany zdawały się mieć coraz mniej sensu, a ucisk w żołądku Aidena zacieśniał się coraz bardziej. W końcu wysiadł z samochodu i nie widząc śladu po chłopaku, wybrał jego numer na wyświetlaczu telefonu.
- Nawet mnie nie wkurzaj, Mitchell. - odpowiedział na słowa Mitchella, które chyba miały być żartem. Tak się przynajmniej lekarzowi wydawało, bo nie żartował z synem już chyba od dwóch lat. Kiedy chłopak powiedział, że zaraz będzie, to oznaczało, że wcale nie zawędrował do Shadow, a starszy Thompson odetchnął z ulgą. Kręcił się po ganku, gdzie w pewnym momencie zauważył bagaż chłopaka. Jego samego dostrzegł dopiero kiedy usłyszał odgłos stawianych kroków na ganku. Od razu odwrócił się w jego stronę, i głos mu ugrzązł w gardle tak bardzo, że nie był w stanie nic powiedzieć. Zamiast tego bez zbędnych ceregieli przytulił do siebie syna.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Miłość czasem zaślepia, a czasem ludzie po prostu się zmieniają i nie mamy na to wpływu. Bo jak się tak dobrze zastanowić, to matka bliźniaków nie zawsze taka była. Owszem, była bardzo ambitną panią doktor i zdecydowanie wyżej stawiała karierę nad życie rodzinne, ale chyba nigdy nie mogli powiedzieć, że nie wspiera swoich dzieci. Coś musiało zmienić się w jej życiu, że postanowiła całkowicie się odciąć od rodziny, gdy ta potrzebowała jej najbardziej. Może poznała kogoś i nie chciała go wystraszyć narastającymi problemami? To nie usprawiedliwienie, ale jakieś wyjaśnienie na pewno. No bo co innego? Syn narkoman mógłby być cieniem na nieskazitelnej karierze medycznej, ale już dawno minęły czasy, w których potępiało się nieślubne ciąże. No więc innego wytłumaczenia znaleźć nie umiał - mata wzięła przykład z byłego męża i w końcu postanowiła założyć nową rodzinę. Albo oszalała. Jedno z dwóch.
Całe szczęście, że Mitch nie wiedział o tych pogawędach z jego terapeutą, bo z cała pewnością przestałby współpracować. O taki to miał dziwny tok myślenia, że każdy przejaw troski ze strony ojca odbierał jako atak na swoją osobę. To też się zmieniło w niedalekiej przeszłości, bo kiedyś nie miał z tym problemu. Ba, nawet się cieszył, że ojciec się interesował. Obaj będą potrzebowali dużo czasu, aby odbudować wspólne zaufanie, bo zapewne Aiden nadal będzie obawiał się, że syn wróci do nałogu, a Mitch będzie uważał, że ojciec za bardzo go kontroluje i patrzy mu na ręce. I obaj będą mieli w tym trochę racji.
Aiden cała drogę układał sobie jakies przemowy, a Mitchell komponował soczystą wiązankę obrażony za to, że po tym całym cyrku z wywiezieniem go na odwyk nie raczył go odebrać. Nie zdążył jednak nawet ust otworzyć, bo oto stało się to, czego w ogóle sie nie spodziewał, a czego tak bardzo potrzebował od tak dawna. Był tak zaskoczony tym, że ojciec go przytulił, że przez krótką chwilę stał jak ten słup soli, ale gdy tylko pierwszy szok minął upuścił telefon z ręki i sam objął tatę zaciskając palce na jego ubraniu tak mocno, że żadna siła na tej planecie nie byłaby w stanie ich teraz rozdzielić.
Potrzebował tego. Gdyby w szpitalu w Sydney w ten sposób wyglądałoby ich spotkanie, to kto wie, czy teraz odwyk byłby potrzebny. Bo poczuł się wtedy jak śmieć. Odtrącony i niechciany. I co z tego, że Aiden zabrał go do siebie, żeby mu pomóc, skoro w żaden sposób nie okazał mu, że go wspiera i akceptuje?
Ciekawe, czy Aiden sam do tego doszedł, czy jednak opiekun Mitcha podzielił się z nim tą informacją? Bo młody Thompson bardzo się żalił i wypominał to na terapiach. Naprawdę nie pamiętał kiedy ostatni raz ojciec przytulił go tak od serca. Miał może 8 albo 10 lat, nie więcej. Tęsknił za tym, więc nie wypuszczał ojca z objęć, a wręcz ściskał mocniej jakby się bał, że mu ucieknie.
- Przepraszam... Nie chciałem - powtarzał w kółko raz po raz targany spazmem. No pękł tak jak wtedy, gdy rozmawiał z ojcem w ramach zajęć. Długo, dłuuugo nie zwalniał uścisku, aż w końcu ręce ścierpły mu na tyle, że nie był w stanie dłużej zaciskać palców na ojcowej koszuli.


Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Właściwie to matka bliźniaków równie dobrze mogła stwierdzić, że skoro to na niej przez ostatnich piętnaście lat w dużej mierze spoczywał ciężar wychowywania dzieci (nawet jeśli nad wszystkim niezmiennie czuwała opiekunka i babcia, a ona nadal mogła budować swoją karierę w świecie medycyny), to czas na zmianę dowodzenia. Prawdą jest, że jeśli chodzi o okres dorastania Mitchella i jego siostry, to Aiden był tym tzw. dobrym weekendowym rodzicem. Miało na to wpływ przynajmniej kilka czynników, no i nie ma co ukrywać, na etapie, w którym wszedł w związek z Charlotte, było mu to na rękę.
Thompson chciał wierzyć, że tylko o to chodzi, chociaż dotarły do niego pogłoski, że jego pierwsza żona spotyka się teraz z jakimś wpływowym politykiem. Albo bardziej z politykiem, który ma nadzieję w najbliższych latach na objęcie poważnego stanowisko. Ten świat jest okrutny i zdystansowanie się kobiety byłoby logicznie wytłumaczalne, gdyby wyłączyć wszelkie uczucia i emocje, które jako rodzic musi żywić do swoich dzieci. To teraz było nieistotne, bo rozmowy o nieobecnych tylko doprowadziłyby do wystąpienia kolejnych komplikacji. Jakby w domu Thompsonów było mało problemów w ostatnich miesiącach.
Aiden chyba jednak nieźle znał swojego syna, bo swego czasu miał poważny dylemat związany z tym, czy kontaktować się z kliniką. Podejrzewał, że gdyby taka informacja dotarła do Mitcha, to znowu uznałby, że ojciec mu nie ufa (jakby nie miał ku temu wystarczających powodów), dlatego postanowił możliwie najmniej inwazyjnie utrzymywać kontakt z lekarzem prowadzącym. Bez łamania tajemnicy lekarskiej, bo przecież jako lekarz z dwudziestoletnim doświadczeniem dobrze wiedział, że w tym zawodzie etyka ma całkiem istotne znaczenie. Przede wszystkim jednak nie chciał syna tak do końca odzierać z poczucia prywatności. Było więc i nadal jest wiele rzeczy, o których nie ma pojęcia. To mężczyźnie wydawało się być uczciwym rozwiązaniem.
- Cieszę się, że jesteś z powrotem. - powiedział, czując, jak syn odwzajemnia uścisk. Jego słowa miały podwójne, a może nawet i potrójne znaczenie. Bo poza tym takim najbardziej oczywistym, dotyczącym powrotu po skończonym odwyku, miał na myśli też to, że Mich znowu jest czysty, a więc w złożeniu znów jest sobą. Pewnie nie tym starym Mitchellem, bo wszystkie doświadczenia ostatniego roku musiały odcisnąć na nim swoje piętno, ale to nadal jest jak powrót do domu.
I nie, to nie był wynik podpowiedzi terapeuty prowadzącego rudowłosego w ośrodku, to raczej konsekwencja tych nielicznych rozmów telefonicznych, które skłaniały Aidena do naprawdę głębokich przemyśleń i zmierzenia się z porażką. Zanim zaczął pracę w szpitalu w Cairns, to bardzo dużo czasu poświęcał na rozmyślanie.
- No już... dobrze, synu. - zapewnił i położył dłoń na tyle głowy chłopaka i przechylił ją na swój bark. - Na którymś etapie już nie byłeś w stanie nad tym zapanować. Wszystko rozumiem. - mówił bez cienia zawahania się, wyczuwalnego w głosie. Aczkolwiek wewnętrznie wciąż był niepewny tego wszystkiego, sam ostatecznie nie zapisał się na sesję terapeutyczną, choć planował to zrobić, jak tylko wróci do pracy.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Miałoby to sens, gdyby faktycznie zajmowała się dziećmi, ale bywały takie okresy, że bliźniaki widywały matkę równie rzadko jak ojca. Nieobecność rodziców była dla nich czymś naturalnym, w końcu dobrze wiedzieli, że są lekarzami i pomagają ludziom. Tak było zawsze, więc jakoś specjalnie tego braku nie odczuwali, tym bardziej, że przecież gdy już spędzali czas z rodzicami, to wykorzystywali to w stu procentach. Niczego im nie brakowało. Problem (oczywiście w głowie Mitcha) zaczął się dopiero wtedy, gdy Aiden zamieszkał z Charlotte. Nie umiał tego zaakceptować. Fakt, że jego ojciec poświęcał teraz więcej czasu obcej kobiecie i jej synowi był nie do zaakceptowania dla rudowłosego. Co z tego, że chirurg dalej pracował ponad normę i miał dla nowej partnerki niewiele czasu. Co z tego, że ani razu z jej powodu nie zrezygnował z przyznanego weekendu z bliźniakami. Mitch po prostu nie umiał zaakceptować, że jego ojciec miał nową rodzinę i nadal głęboko to w nim siedziało. Tak samo głęboko, jak to, że teraz jego matka się go wyparła. Choć był już dorosłym facetem bardzo to przeżywał. I na prawdę nie miało to znaczenia z kim się spotykała, mogła nawet z samym królem Karolem III, to jej nie usprawiedliwiało.

Tajemnica lekarska tajemnicą, ale właśnie wydawać by się mogło, że lekarz lekarzowi powie trochę więcej. Ale to dobrze, że Aiden nie dopytywał, bo były rzeczy, o których dość swobodnie mówił na terapii, a których w życiu nie wyjawiłby ojcu. I fakt, niektóre te doświadczenia zmieniły go i to bardzo. Nigdy już nie będzie tym cichym, skromnym dzieciakiem.
- Od samego początku nie panowałem – załkał w ramię ojca. - Chciałem... w końcu... przyjaciół... - głos mu się urywał. Jeśli Aiden sięgnie pamięcią, to może odkopie we wspomnieniach, że tak naprawdę to jego syn nigdy przyjaciół nie miał i niemal całe dzieciństwo bawił się głównie z siostrą, albo sam. Możliwe, że gdyby urodził się teraz zdiagnozowaliby u niego jakieś spektrum autyzmu, ale dawniej nie było to tak oczywiste. A wiele z jego dziwactw pasowało. Nie miał przyjaciół, żył w swoim świecie, nie lubił zmian, był niemal chorobliwie pedantyczny, zafiksowany na medycynie, a uczył się właściwie od samego spojrzenia na podręcznik. W szkole uchodził za dziwaka i kujona. Może i był autystą, a może po prostu był dziwakiem i odludkiem. W końcu na studiach się otworzył, prawda? Fakt, że potrzebował do tego alkoholu, ale jednak. Zmienił się. Narkotyki go zmieniły. Już nie chciał być sam, a jak na złość wszyscy się od niego odsuwali.

Chwilę tak jeszcze stał wtulony w tors ojca próbując się uspokoić, ale w końcu odsunął się ocierając oczy rękawem bluzy. Schylił się po telefon, który chwilę wcześniej wypuścił z rąk i odszedł z nim na bok udając, że czyści stłuczoną szybkę. Na ekranie chyba przybyło kilka pęknięć, choć już dawno pokryty był niezliczonymi pajączkami. Wciąż na szczęście działał. Odwrócił się do ojca tyłem jakby chciał ukryć przed nim fakt, że dopiero co ryczał na jego ramieniu.
- Czy mój pokój... - zawahał się. - Mogę tu jeszcze chwilę pomieszkać? - zapytał pociągając nosem. Niby to była oczywista oczywistość, ale nie dla Mitcha. Przecież ojciec go wyrzucił, więc nie mógł mieć pewności, że może tu zostać.
- Do póki nie znajdę pracy i czegoś nie ogarnę – dodał cicho niepewnie spoglądając na ojca przez ramię. - Pomogę Ci przy owcach. Właśnie podścieliłem im świeżą słomą. Brudno miały


Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden potrafił racjonalnie wytłumaczyć sobie zachowanie byłej żony, bo od lat jest to dla niego ledwie znajoma. Kiedyś to może jeszcze odczuwał względem niej jakieś wyraźniejsze emocje, ale minęło już tyle czasu, tyle rzeczy się wydarzyło i tak bardzo oni zmienili się jako ludzie, że nie ma w tym nic dziwnego w tym, że gdyby nie łączyły ich dzieci, wówczas byliby już zupełnie obcymi sobie ludźmi. Mitchell nie ma takiego dystansu, bo też nie ma obowiązku go mieć, relacja między rodzicem a dzieckiem ma zupełnie inny charakter niż relacja partnerów, którzy przez jakiś okres czasu byli w związku małżeńskim. Poza tym, na wszystko to, co dzieje się teraz w życiu chłopaka, wpływ miały przeżycia w całego okresu dorastania. Pewnie młody Thompson dotarł do tego wszystkiego na terapii, o ile otworzył się podczas niej tak do głębi. Może by tak kiedyś porozmawiali na ten temat, chociaż przecież drugie małżeństwo Aidena też już przeszło do czasu przeszłego, więc nie ma żadnego nowego, lepszego syna i wszystkie te wątpliwości też jakby straciły na ważności. Mogą wkrótce pojawić się nowe, bo jakby to powiedzieć, w ostatnich miesiącach lekarz nieco rozwinął swoje życie towarzyskie. Może jeszcze nie ma upatrzonego pierścionka zaręczynowego, bo raczej o co innego mu na tym etapie życia chodzi, ale gdyby spotkał kobietę, z którą zechciałby związać się na dłużej, to nie wykluczał definitywnie trzeciego ślubu.
Może i lekarz rudowłosego powiedział więcej Thompsonowi, ale w jego mniemaniu nie wykraczało to poza ramy zwyczajowej informacji o pacjencie, którymi lekarze dzielą się z jego bliskimi. Zresztą jakąś niepisaną regułą jest, że lekarze nie są wylewni w tej kwestii, nie inaczej więc było w tym przypadku. Niektórym specjalistom tak bardzo wchodzi do w krew, że nawet pacjenta zapominają poinformować, na jaką przypadłość zachorowali. Aiden miał nadzieję, że w przypadku tego konkretnego lekarza tak jednak nie było.
- Możemy o tym porozmawiać, jeśli będziesz chciał. - powiedział. W gruncie rzeczy nie wiedział, od czego się to wszystko zaczęło. Mógł sobie jedynie zakładać, że to przez nieodpowiednią pieczę rodzicielską, ale to były wszystko domysły. Gdyby jednak Mitch chciał się z nim podzielić historią z Sydney, to również chirurgowi pozwoli na pewne sprawy spojrzeć inaczej.
Uznając, że pozostawia decyzję chłopakowi, po pierwsze nie naciskał na taką rozmowę tu i teraz, a po drugie, kiedy ten uznał, że dość już tego przytulania, to sam zrobił krok w tył. Na chwilę się zamyślił, zastanawiając się, jak to ma w praktyce teraz wyglądać.
- Zostań tak długo, jak będziesz chciał i potrzebował. - stwierdził, wyrwany ze swoich myśli. Na dowód swoich słów, podniósł plecach syna, który leżał gdzieś w rogu ganku i otworzył drzwi wejściowe do domu. Gdzieś tam z tyłu głowy kołatały mu się myśli, że Mitchell może zostać tak długo, jak długo będzie czysty, ale to były słowa zdecydowanie nie na ten moment. - Do dziś mam wątpliwości czy dobrze zrobiłem, stawiając Ci ultimatum. Dotarłem już do ściany. Nie widziałem żadnego logicznego rozwiązania. - wyznał ze zwieszoną głową i zgarbionymi ramionami.
- Odkąd wróciłem do pracy, to nie mam dla nich tyle czasu, co wcześniej. Na pewno się ucieszą z towarzystwa. Ja się cieszę. - przyznał i wolną ręką objął chłopaka z tyłu karku, jakby witał się z dawno niewidzianym przyjacielem i weszli do domu.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Może Mitch zrozumiałby i pogodził się z faktem, że matka totalnie go olała, gdyby tylko wcześniej zachowywała się podobnie. Zawsze jednak mógł na nią liczyć, więc nie mógł pogodzić się z tym, że teraz nie chce go znać. Ten temat też przepracowywał z terapeutą, ale przetrawienie tego wymagało chyba znacznie więcej czasu i więcej zaangażowania ze strony młodego Thompsona, bo wiele jeszcze dusił w sobie. I pewnie wiele dusić jeszcze będzie, kiedy dowie się, że ojciec znowu się z kimś spotyka. To głupie, bo przecież Aiden miał do tego święte prawo i niby Mitchell to dobrze rozumiał, ale jakoś nadal nie umiał się z tym pogodzić. No nie chciał i nie umiał dzielić się ojcem. Może to dlatego, że Aiden tak często był nieobecny w życiu syna i teraz chciałby mieć go tylko dla siebie? To jeszcze głupsze, biorąc pod uwagę, jak bardzo Mitch sam unikał go w ostatnim czasie. Pies ogrodnika. Powinien się cieszyć, że ojciec jest szczęśliwy, że znowu cieszy się życiem. Pewnie w końcu dojrzeje do tego faktu.

- Nie chcę – odpowiedział błyskawicznie, może nawet trochę agresywnie. Może powinni to przegadać, ale nie był na to jeszcze gotowy. Gdyby miał opowiedzieć ojcu wszystko od początku musiałby przyznać się do bycia gejem, a na to jeszcze długo się nie odważy. Nie miał pojęcia jaki stosunek do gejów miał Aiden, bo nigdy o tym nie rozmawiali. Wiedział za to, jak zareagowaliby dziadkowie i matka, i raczej nie byłaby to miła reakcja. Słyszał ich komentarze, gdy w wieczornych wiadomościach wspominali o paradach równości, albo mijali zakochanych gejów na ulicy. Widział pogardę w ich oczach i obrzydzenie. Nigdy jednak nie miał okazji zobaczyć reakcji ojca, ale bał się, że mogłaby być taka sama. Nie miał pewności, więc wolał siedzieć w szafie.
- Może kiedyś – dodał już spokojniej. Chciałby. Naprawdę chciałby pogadać z ojcem tak od serca o tym wszystkim, bo na pewno przyniosłoby to ulgę im obojgu.

- Nie miałeś wyjścia. Powinieneś zrobić to znacznie wcześniej – mruknął. Gdyby już wtedy w Sydney zmusił syna do odwyku, oszczędziłby mu wielu cierpień i złamanego serca, które teraz bardzo mu dokuczało. Po cichu nadal liczył, że mimo tych nieodebranych telefonów już tu na miejscu wyjaśni sobie wszystko z Zachariasem i wszystko się ułoży. Bo nie wiedział jeszcze, że nie miał do kogo wracać. Że Zach skończył rezydenturę i zniknął bez słowa uznając zapewne, że tak będzie lepiej dla nich obu.

Mitchell dał się poprowadzić do środka rozglądając się dookoła trochę tak, jakby pierwszy raz przekroczył próg tego domu, albo po prostu sprawdzał, czy coś się zmieniło.
- Pracujesz w szpitalu? - zapytał. Ojciec wprawdzie wspominał w rozmowie, że wraca do zawodu, ale chyba nie precyzował. Kiedyś miał własny gabinet, ale tu chyba nie miało to większego sensu.
- Bo codziennie muszę tam jeździć… Mam skierowanie – dodał sięgając do plecaka, z którego wyciągnął trochę pogiętą teczkę, która upchał na siłę między ubrania, i podał ja ojcu. Były tam wszystkie wyniki badań, jakie robili mu w ośrodku (łącznie z negatywnym wynikiem na HIV, co zakrawało chyba o cud), zalecenia, i skierowanie na terapię substytucyjną Metadonem.
- Muszę jak najszybciej znaleźć jakąś pracę i zapisać się na terapię. Ale nie na tą, co ostatnio. Była beznadziejna – wywrócił oczami. Teraz gdy miał już porównanie z terapią grupową w ośrodku, miał tez pewność, że to tutaj, to porażka i strata czasu. A szkoda, bo pewnie szybciej spotkałby Vermonta i nie skończyłoby się zdemolowaniem kuchni.
- Pomożesz mi?


Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Zazdrość Mitchella wydaje się być tym dziwniejsza, że przecież ma siostrę bliźniaczkę i ten czas od zawsze był dzielony na dwójkę dzieci. O wielu sprawach Aiden nawet nie zdaje sobie pojęcia, a co dopiero przepracować te rzeczy. Wydaje się, że chłopak jest już kilka kroków przed ojcem. Może kiedyś obaj będą świadomi wszystkich problemów i będą mogli tak szczerze porozmawiać o tym wszystkim, co ważne.
- W porządku Mitchell, wszystko w swoim czasie. - zapewnił. Lekarz wolał nie naciskać, by nie stracić syna, którego przed momentem odzyskał. Nie wiedział, jak silne fundamenty w ośrodku zbudował młody Thompson z pomocą specjalistów. - Nie zastąpię Ci przyjaciół, ale chcę, żebyś wiedział, że staruszka masz zawsze. - dodał, mierzwiąc kręcone włosy na głowie Mitcha i jeszcze raz przytulając go do siebie.
- W każdym razie przepraszam cię synu, że wydarzyło się to w ten sposób. - wyznał. Faktycznie, mógł już w Sydney przymusić syna do odwyku, tym bardziej że w okolicznościach związanych z wypisem ze szpitala byłoby to znacznie prostsze. Postanowił jednak zaufać, dać wówczas synowi drugą szansę, no i też sobie ją dać, bo w sumie gdzieś tam uważał, że jeśli nadrobią stracony czas, to rudowłosy się pozbiera. Sądził, że to on, jako ojciec jest źródłem problemów, a okazało się właśnie, że te sięgały jeszcze gdzieś głębiej.
- Charlotte dała mi znać, że zwolniła się posada chirurga plastycznego w szpitalu. Jest to co prawda praca poniżej moich kompetencji, ale musiałem się czymś zająć, żeby nie siedzieć tutaj bezczynnie bez żadnych wieści. - wyjaśnił. Nie obwiniał syna o brak regularnego kontaktu. Jako lekarz był nawet w stanie zrozumieć, że Mitch dzwonił do ojca kiedy miał potrzebę, ale jako rodzicowi było mu ciężko. W dodatku nie wiedział, że chłopak większość czasu przeznaczonego na połączenia z bliskimi poświęcił na próby kontaktu z chłopakiem, czy jaka tam relacja go łączyła z tamtym rezydentem, który swego czasu pojawił się na świątecznym obiedzie na farmie Thompsona. - Możemy poszukać dobrego terapeuty w Cairns, na pewno będzie więcej możliwości, niż tutaj. - zaproponował. Jeśli idzie o pracę, to w gruncie rzeczy Mitchell też mógłby jej poszukać w mieście, ale czy chciałby marnować czas na dojazdy albo czekanie aż Aiden skończy dyżur? No tutaj już chłopak będzie musiał sam podjąć decyzję.
Aiden na chwilę skupił się na wynikach badań, już pomijając te toksykologiczne, to takie ogólne w ciągu pobytu w ośrodku uległy znacznej poprawie. Zresztą widać było, że Mitchell teraz wygląda po prostu zdrowiej. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tak już pozostanie na zawsze albo przynajmniej do śmierci Aidena, żeby nie musiał po raz kolejny doświadczać tego samego.

Mitchell Thompson
sex on the beach
pif-paf#8372
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Ależ o siostrę zazdrosny nie był nigdy. Może dlatego, że razem się wychowywali? Przecież dosłownie wszystko robili razem, wszystkim się dzielili. Czemu więc miałby być o nią zazdrosny, skoro dostawała od ojca tyle samo uwagi? To nie ona była problemem, a obcy ludzie, którzy ukradli mu ojca. Co z tego, że Aiden wyprowadził się z domu na długo przed tym, zanim poznał Charlotte i jej syna? Nie miało to dla Mitcha najmniejszego znaczenia, bo liczyło się tylko to, że ktoś inny miał go na co dzień. To pewnie dlatego miał też problemy z zaakceptowaniem potencjalnych partnerek ojca. Niby powinien cieszyć się, że ten w końcu jest szczęśliwy i układa sobie życie, a jednak nie umiał pogodzić się z faktem, że w pewnym sensie wiązało się to z jego stratą.

- Kiedyś wszystko Ci opowiem – obiecał. Nadejdzie taki moment, że będzie gotowy wyrzucić z siebie wszystko, ale jeszcze nie teraz. I raczej nie prędko. Nie będzie to łatwa rozmowa dla obu Thompsonów, ale z całą pewnością będzie bardzo ważna i otworzy szerzej wrota do zrozumienia wszystkiego. Bo Aiden powinien zrozumieć wszystko dla własnego spokoju ducha.
- Dzięki – wyszeptał i pozwolił się przytulić. Znowu oczy mu się zaszkliły. Słowa ojca wiele dla niego znaczyły i serio potrzebował je usłyszeć. Może to była oczywista oczywistość i powinien od zawsze być tego świadomym, ale jednak usłyszenie ich wypowiedzianych na głos było dla niego bardzo ważne. To smutne jak w ostatnim czasie odsunęli się od siebie i Mitch potrzebował zapewnienia, że Aiden serio kocha go i troszczy się o niego.

Coś zakuło go w sercu na wspomnienie o Charlotte i bynajmniej nie chodziło o nią samą. Była przecież bezpośrednią przełożoną Zachariasa, a skoro ojciec widuje się z nia teraz codziennie w pracy to może…
- Zaglądasz tam czasem do niej na SOR? - zapytał odsuwając się od ojca. Zastanawiał się jak dyskretnie zapytać o to, czy widuje w szpitalu Montgomerego, czy rozmawiają, czy ten pytał o niego… W końcu to Zach przywiózł go wtedy na farmę po tym jak namówił go na odwyk. To chyba nie byłoby dziwne, gdyby po tym wszystkim pytał Aidena o to, jak Mitch sobie radzi, prawda? W ostatnich dniach dużo myślał o tym, czy powinien próbować się z nim zobaczyć, skoro ten tak skutecznie unikał z nim kontaktu. Chciałby go zobaczyć (zapewne będzie próbował, gdy będzie jeździć po metadon) ale z drugiej strony bał się przeogromnie spojrzeć mu w oczy. Bał się tego, czego już i tak się domyślał. Chyba nie pozbierałby się, gdyby usłyszał to prosto w twarz. Lepiej było dla Mitcha zakończyć to na tym etapie i zapomnieć o tym uczuciu. Gdyby tylko miał kogoś, komu mógłby się wygadać i wyżalić… Niestety jedyny powiernik także przestał odbierać jego telefony.

- Ok – przytaknął i powoli skierował swoje kroki w stronę kuchni. Oczywiście wolałby pracować gdzieś tu w okolicy, ale zdawał sobie sprawę z tego, jak niełatwe to będzie wyzwanie. Nie miał żadnego doświadczenia, więc perspektywy miał ograniczone. Pewnie poroznosi swoje cv po okolicznych sklepach czy knajpach, może po budowach. Bo co innego mógł robić?
- Wiesz… - zaczął dość głośno, by ojciec go usłyszał gdy zajrzał do lodówki w poszukiwaniu czegoś zimnego do picia. Niestety nic nie znalazł, bo lodówka była niemal pusta. - Mieliśmy takie rozmowy zawodowe. O tym, jak wrócić do pracy, albo co moglibyśmy robić… - urwał na chwilę zastanawiając się, czy nie powinien z tym zaczekać. Nie chciał się specjalnie nakręcać. Nie chciał też rozbudzać nadziei w ojcu. Zawahał się.
- Uświadomili mi, że medycyna nie jest dla mnie tak do końca zamkniętym tematem – dokończył stając w progu kuchni i oparł się ramieniem o framugę niepewnie spoglądając na ojca.
- Mógłbym wrócic na studia. Na fizjoterapię. Światowej sławy nie zrobię, ale nadal będę mógł pomagać ludziom. Sprawdzałem, część przedmiotów się pokrywa. Gdybym zaliczył resztę... Od marca mógłbym wrócić na uczelnię - dokończył niepewnie. Cóż, biorąc pod uwagę, że chciał pracować i jednocześnie pomagać na farmie, to raczej niemożliwym było, by ogarnął to wszystko. No może na speedzie, ale tego miał unikać. Za dużo sobie wyobrażał. Nie powinien robić sobie nadziei.
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
To też Mitchell będzie musiał mu w przyszłości wyjaśnić, bo jak na chirurga plastycznego dochodzi tutaj do zbyt skomplikowanych zawiłości. No i też tak po rodzicielsku dla Aidena wiele spraw jest wciąż niejasnych. Choć starał się być dobrym ojcem, to nie można powiedzieć, że był nim na pełen etat. Nieraz przejmował rolę dobrego rodzica, pozwalając dzieciom na nieco więcej, byle tylko mieć z nim dobry kontakt, a może raczej dlatego, żeby one o nim dobrze myślały. Nie mógł i nie chciał jednak żyć jak mnich, a dzieci zapoznawał z partnerką tylko w przypadku relacji, które były poważne. Charlotte sama posiadała dziecko, więc obojgu im wydawało się, że w tym przypadku przekonania do siebie dzieci nie będzie żadnym problemem. Patrząc też obiektywnie, to traktowała pasierbów bardzo dobrze. Niejeden dzieciak marzył o tym, żeby macocha podchodziła do niego z taką empatią i cierpliwością. Jeśli chodzi o potencjalne partnerki w teraźniejszości, to Thompson miał nadzieję, że obejdzie się już bez takich kłopotów. W ogóle miał dylemat, na jakim etapie i czy w ogóle informować dzieciaki o swoim życiu uczuciowym, tym bardziej że nie planował w najbliższych latach trzeciego ślubu. Pewnie by tego nie robił, jednak mieszkając z Mitchellem, sprawa staje się nieco bardziej skomplikowana. Dziś jednak o tym nie myślał, dzisiaj najważniejszy był dla niego syn.
- Od czasu do czasu tak, ale na u Charlotte jest zawsze największy młyn i trudno spokojnie porozmawiać. - stwierdził. Nie chciał zarzucać chłopaka swoimi problemami, ale odkąd wrócił do zawodu, to jego i Charlotte znów zaczął dzielić większy dystans. Choć pozornie byli bliżej, bo nie musieli poświęcić nawet pięciu minut, żeby podejść do siebie na oddział, ale w pracy w pełni wchodzili w te swoje służbowe role. Nie sądził, by zaszkodziło to ich przyjaźni, ale już teraz rozumiał, dlaczego nie wyszło im w związku.
Czy mógł się domyśleć, że Mitch podprogowo pyta o najzdolniejszego rezydenta byłej żony Aidena? Niekoniecznie, bo choć wiedział, że to Zach pomógł rudowłosemu po tym, jak ten został wyrzucony z domu, to nie sądził, aby chłopaków łączyło coś więcej niż koleżeństwo. Nie wiedział też, że kontakt im się urwał i w jakich okolicznościach miało to miejsce.
- W teorii nie masz zamkniętej drogi synu, choć niewątpliwie będzie to trudniejsze. Doradca wspominał Ci o tym? - zapytał. Nie chciał zabijać entuzjazmu chłopaka, ale zdawał sobie sprawę, że to jeszcze nic pewnego, więc on sam nie robił sobie żadnej nadziei. Wolał za to powiedzieć synowi o tych za i przeciw o których on jako lekarz ma świadomość. - Do marca jeszcze sporo czasu, możesz się nad tym na spokojnie zastanowić. Kto wie, może odkryjesz zupełnie nową drogę zawodową. Może spróbujesz pójść na parę wolontariatów do jakiegoś ośrodka opieki. Wiesz, żebyś zobaczył na własne oczy, na czym polega praca fizjoterapeuty. - zaproponował. Właściwie to nawet Thompson może mu zorganizować wolontariat, ale najpierw będą musieli zorganizować jakieś zakupy, bo w ostatnich tygodniach Aiden żywił się głównie w szpitalnej stołówce i lodówka w domu świeci pustkami.

Mitchell Thompson
END. x2
sex on the beach
pif-paf#8372
ODPOWIEDZ