manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Zdumiewa mnie twój brak wiary w moją szlachetność - ona również chciała balansować na tej granicy. Mimo wszystko nie była aż taka zła, jak mogłoby się wydawać, ale z drugiej strony, aż tak miła też jeszcze się nie stała. Ot, po prostu w jego obecności naprawdę starała się zachować wszelkie zasady ogólnie przyjętej uprzejmości. Zresztą, nie była przecież aż taką hipokrytka, by nie widzieć w tym wszystkim swojej winy. Jedynym błędem Hardena było to, że tak mocno jej wtedy zaufał. Dziś mógł sobie na to pozwolić, bo nie przyświecały jej żadne niecne plany. Na dowód tego ona również uniosła nieco swoja butelkę.
- Mogłam, ale tego nie zrobiłam. Gdybym wiedziała, że tak się to skończy, prawdopodobnie zachowałabym się nieco inaczej.
Celowo użyła słowa "prawdopodobnie", bo już po odzyskaniu wolności zdarzyło jej się kilka przejażdżek na podwójnym gazie. Ostatnio nieco z tym przystopowała, doszła do wniosku, że niekoniecznie podoba jej się wizja powrotu do zakładu karnego, a pani mecenas zajmująca się wcześniej jej przypadkiem z pewnością nie podjęłaby się bronienia jej kolejny raz.
- Tak, znam go. Jakiś czas temu kupowaliśmy od niego wina - przyznała. Oczywiście miała tu na myśli Shadow. - W takim razie musisz jak najdłużej trzymać go w nieświadomości - uśmiechnęła się. - Ja na pewno nic mu nie powiem.
Zaczęła nawet udawać, że zamyka swoje usta na zamek błyskawiczny. Nie wyda swojego przyjaciela. Co więcej, naprawdę cieszyło ją to, że podzielił się z nią takimi rewelacjami. Czy to kolejny krok w kierunku jeszcze większej poprawy ich wzajemnych relacji? Oby tak było, bo naprawdę brakowało jej takiego przesiadywania z Caulfieldem, rozmawiania o wszystkim i o niczym.
- O, chyba coś mam - spojrzała na swoją wędkę, która zaczęła się nagle poruszać. Zapewne był to jakiś kalosz lub stara puszka, ale i tak Makayla odstawiła swoje piwo, by w razie czego interweniować i dorwać rybę.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
W odpowiedzi na owo z d u m i e n i e posłał jej szeroki uśmiech; chciał dodatkowo wskazać, że nieco naigrywał się ze wszystkich prawd z jakimi przyszło mu się dzisiaj skonfrontować. Doceniał to, że była wobec niego szczera. Niczego więcej nie potrzebował, prócz tego, by traktowała go jak dorosłego człowieka, a nie dziecko, którym był, kiedy jeszcze mieli ze sobą stały kontakt.
— Zdaje się, że Donalda nie ma z nim dobrych relacji, więc mogę mieć nadzieję, że nawet za sto lat o niczym się nie dowie — zażartował, krzyżując palce, jednocześnie pierwszy raz wymieniając dziewczynę z imienia. Robiąc to, poczuł się d z i w n i e, jednakże nie w nieprzyjemny sposób. Bardzo dawno nie rozmawiał z nimi o tym, z kim się spotyka – bo też dawno z nikim nie spotkał się więcej niż dwa razy. — Ona chyba… Wydaje mi się, że czuje się przez niego niedoceniana. Podziwiam faceta, bo ma niesamowitą intuicję w prowadzeniu biznesu, ale najwidoczniej ojcem jest, powiedzmy, przeciętnym — dodał, nie mogąc powstrzymać słów. Dosłownie, jakby same cisnęły mu się na usta, choć może nie powinien tak szybko wyciągać prywatnych spraw przed Mayą. Może ponownie popełniał błąd? Nie mógł przekonać się w inny sposób, niż próbując jej zaufać.
— A ty? — spytał, spoglądając na nią. — Masz kogoś poza zabawkami? — doprecyzował, mimo że z a b w a k i mogła zrozumieć dwojako; nie tylko pluszowe misie mogły nimi być.
Zanim zdążył cokolwiek dodać, Maya wspomniała o drgającej wędce, co przykuło jego uwagę. Poprosił kobietę, by chwyciła trzonek. Stanął blisko, by móc jej podpowiedzieć; nigdy nie była mistrzynią wędkarstwa amatorskiego.
— Jak poczujesz, że się zmęczyła i zwalnia, zacznij przyciągać ją bliżej pomostu — wspomniał, obserwując, jak układała się woda, by móc kontrolować kierunek r y b y.
— Z okazji kolejnych urodzin kupię ci podręcznik młodego wędkarza — zaśmiał się. Widział zacięcie na jej twarzy i upór w oczach. Nawet w tak błahą sprawę chciała odpowiednio doprowadzić do końca i wygrać. Choćby później mili wypuścić tę rybę ponownie do wody.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Harden zdecydowanie nie wyglądał już jak dzieciak, więc nie było powodu, by Makayla miała go tak traktować. Co więcej, zamierzała być z nim tak szczera, jak to tylko możliwe, zamierzała również udzielać mu dobrych rad. Niby jej o nie prosił, ale... Chyba też się nie opierał, bo sam zaczął opowiadać jej o relacjach z dziewczyną.
- Najważniejsze jest to, żebyś ty ją doceniał i jej nie lekceważył. Jeden przeciętny facet w jej życiu w zupełności wystarczy - podpowiedziała, chociaż Harden i tak pewnie doskonale wiedział, co robić. Nie to, żeby Makayla chciała od razu stać się wyrocznią (raczej by się na nią nie nadawała), ale naprawdę chciała zaangażować się jakoś w życie dawnego przyjaciela, także to uczuciowe. Doceniała to, że się przed nią otworzył, uznała więc, że nie powinna pozostawić jego zwierzeń bez odpowiedzi.
- Miewam - odparła nieco enigmatycznie, ale jednocześnie całkowicie zgodnie z prawdą. - W tym momencie stawiam głównie na pracę. Zresztą, związki i tak nigdy nie byłe dla mnie.
Być może dawniej miałaby inne zdanie na ten temat, ale obecnie niespecjalnie stawiała na właśnie ten aspekt życia. Koncentrowała się na tych zawodowych aspektach, ale nie oznaczało to przecież, że żyła jak zakonnica. Co to, to nie, po prostu nie miała się czym (kim) pochwalić.
Może chociaż wędkowanie jej wyjdzie i będzie mogła pochwalić się piękna, własnoręcznie złowioną rybą.
- Spokojnie, coś jeszcze z tego pamiętam - puściła mu oczko. Niezbyt wiele, fakt, jakby nie było, już dawno tego nie robiła, ale to było jak jazda na rowerze. - Z okazji tych dziewiętnastych? - zażartowała, bo przecież dopiero co stuknęła jej osiemnastka! (no, razy dwa) - Okej, ta ryba wcale się nie męczy. Już prędzej ja. Pomożesz mi?
O tak. Zdecydowanie tego jej brakowało - współpracy z Hardenem przy tak zwyczajnej z pozoru sytuacji, jak łowienie ryb. I owszem, nieco przesadzała. Prawdopodobnie poradziłaby sobie z utrzymaniem wędki i wyłowieniem zdobyczy z wody, ale mimo wszystko wolała zrobić to wspólnie, by chociaż w ten sposób przypieczętować jakoś ten wstęp do odnowienia relacji.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Może nie powinna, a mimo to śmiałość tych słów odrobinę go zaskoczyła. W żaden sposób nie poczuł się urażony lub dotknięty, lecz zamierzał udawać, że było odwrotnie. Doceniał dobre rady – w tym wypadku Maya zdawała się mieć rację i nie powiedziała niczego, czego tak naprawdę by nie wiedział. Problem był jeden – Harden nie miał pewności, czy po nieudanym związku z Gemmą, był gotowy podjąć się kolejnej próby. Zwyczajnie bał się, że ponownie zostanie zraniony, ale przyznanie się do tego nie było łatwe. — Nazywasz mnie przeciętnym? — przyczepił się, byle tylko nadać temu żartobliwego tonu. Zgryzoty zostawił sobie na później. Dla siebie.
— Mówisz tak, bo rzeczywiście tak uważasz, czy żeby zasłonić, że nie znalazłaś gościa, który spełniałby wszystkie twoje wymagania? — dopytał. Domyślał się, że przez lata priorytety, którym hołdowała uległy zmianie, co potwierdzała choćby praca dla Nathaniela; nie znał go prywatnie, a mimo to nie darzył go sympatią, choćby dla zasady, głównie jednak z powodu problemów, jakich przysporzyło mu Shadow.
Chciał to zobaczyć!
Po udzieleniu kilku wskazówek stanął obok, śledząc ruchy Makayli; rzeczywiście wydawała się pamiętać co nieco z ich dawnych wędkarskich sparingów — Dziewiętnastych? — prychnął. Wyciągnął dłoń i zaczął liczyć na palcach. — Miałaś na myśli czterdzieste pierwsze? — podsunął, zdając sobie sprawę, że znacznie p r z e s t r z e l i ł w wyliczeniach. Cóż, nigdy nie był dobry z matematyki!
— Tak, podaj mi ją. Tylko ostrożnie! I najpierw zablokuj kołowrotek — powiedział, uważnie obserwując wodę uginającą się pod siłą ryby.
Po kilku minutach wojaży zdołał wyciągnąć rybę. Przez moment myślał, że się nie uda, że zerwie się wraz z żyłką i odpłynie, lecz ostatecznie dopiął celu.
— Myślałem, że będzie większa — skomentował. Położył ją na pomoście i nachylił się, by wyjąć haczyk. Ryba zamykała i otwierała usta, szarpiąc się i machając płetwami. — Zamierzam ją wypuścić — ostrzegł, gdy udało mu się uwolnić ją od haczyka. Łowił głownie dla przyjemności, a też nie miał czasu na opracowywanie złapanych okazów. — Nie masz nic przeciwko? — dopytał, nim przeszedł do działania.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Przecząco pokręciła głową. Tak jak nie nazwałaby go przeciętnym, tak nie pozwoliłaby sobie na określenie go mianem tchórza. No, może użyłaby nieco innych słów, powiedziałaby, że Harden ma pełne prawo obawiać się wejścia w kolejną relację, ale jak zapewne mawiali już nawet starożytni Egipcjanie, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
- Bo nie znalazłam.
Być może w jej sposobie myślenia był jakiś błąd i mogłoby okazać się, że zaznałaby szczęścia z kimś, kto odpowiadałby jej na przykład jedynie w 74 procentach, ale Makayla nie zadowoliłaby się byle czym i byle kim. Była maksymalistką. Albo wszystko, albo nic. Nie było dla niej nic pomiędzy, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Skoro była więc najlepszym managerem nocnych lokali w najbliższej okolicy, to dlaczego miałaby rezygnować z posiadania jakiegoś naprawdę fajnego towarzysza?
- Naprawdę chcesz skończyć na dnie oceanu – posłała mu groźne spojrzenie. Mogłaby poprosić któregoś ze swoich „znajomych” (oczywiście byliby to ludzie Hawthorne’a), by odpowiednio zajęli się Caulfieldem, ale z dość oczywistych powodów nie będzie tego robiła. Nie to, żeby zamierzała, ale gdyby Harden czyms jej podpadł, wolałaby już zająć się nim osobiście. Przynajmniej tyle byłaby mu winna.
No, ale nie snujmy takich wizji, bo nic podobnego nie powinno się wydarzyć.
- Jest większa, niż wszystko to, co wyłowiłam w ciągu kilku ostatnich lat - przyznała, co oczywiście miało oznaczać mniej więcej tyle, co "przecież wiesz, że to moje pierwsze wyjście na ryby od wielu lat". - Ja zamierzałam ją zjeść.
Oczywiście już po tym, kiedy to on ją sprawi, bo przecież Makayla nie tknęłaby takiej ryby. Dawniej zrobiłaby to z zamkniętymi oczami, dziś niekoniecznie miałaby na to ochotę. Nie wszystko na raz. Już i tak poszła szalenie daleko z odkrywaniem na nowo rzeczy, które dawniej były dla niej codziennością.
- Okej, zrobimy to po twojemu - westchnęła i po chwili jednak się z nim zgodziła.

Harden E. Caulfield
Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
— Zapraszasz mnie na lekcje nurkowania, tak? — dopytał, wiedząc, że Maya miała na myśli coś znacznie mniej p r z y j e m n e g o. Prawdę mówiąc, choć Harden nie bał się wody i potrafił pływać, nie miał pewności, czy zdecydowałby się na podwodną przygodę. Wyobrażał sobie, że ujrzenie rafy koralowej mogłoby być zachwycającym przeżyciem, ale czy na tyle, by przełamać niechęć do spędzenia pod powierzchnią więcej niż kilku sekund podczas zanurzenia towarzyszącemu standardowemu pływaniu w oceanie? Na ten moment cieszył się, że musiał wybierać. — Poczekaj z tym do m o i c h urodzin — dodał, wyraźnie żartując z miny, która pojawiła się na twarzy kobiety. To pozwoliło mu wywnioskować, że naprawdę dawno nikt nie próbował z niej żartować. I nawet jeśli miała do siebie dystans, nikt go nie t r e n o w a ł.
Tak więc g r o ź b ę zignorował, choć może nie powinien? Nie miał bowiem pewności, co kryło się w myślach kobiety wystawionej na urazę.
I szczerze mówiąc, wcale nie chciał się nad tym zastanawiać. Wolał skupić się na rybie, która połknęła haczyk wraz z przynętą.
— Domyślam się – rzucił, wyraźnie tłumiąc rozbawienie. Bo choć nie taka był jej intencja, te słowa zabrzmiały dwuznacznie. Jakby wcale nie odnosiły się do ryb, a wyhaczonych m ę ż c z y z n. — Zjeść? A byłabyś w stanie ją wypatroszyć? Lepiej będzie, jak zamówisz rybę w restauracji — przyznał. Bo nie odpowiadał za smak wyłowionej w przypadkowym miejscu, dzikiej ryby; szczególnie jeśli nie należała do gatunku drapieżnego. Takie bowiem smakowały najlepiej, lecz nie były specjalnie zdrowe ze względu na zawartą w nich dawkę rtęci.
— Dobrze, że się zgadzamy — wspomniał, ściągając rybę z haczyka, pilnując, by zrobić jej przy tym jak najmniejszą krzywdę. A kiedy już była wolna, wpuścił ją do wody i oboje mogli zaobserwować, jak szybko poruszała się pod powierzchnią, uciekając od nich.

Koniec <3
ODPOWIEDZ