nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
#8

Boże. Ella wiedziała, że Kirby na nią leci, ale nie pomyślała, że posunie się aż do podstępu żeby wymusić na niej zaproszenie go na chatę. Jeżeli myślał, że napisze do niego od razu jak tylko pojawi się w mieszkaniu, że ohohoh zapomniałeś ode mnie wziąć kurtki i możesz po nią przyjechać... to się grubo mylił. Nie była taka łatwa. Okej, kusiło ją żeby tak zrobić, ale postanowiła jednak zgrywać niedostępną i napisała mu dopiero po godzinie, krótkiego sms, że będzie mógł odebrać rzeczy w szkole, jak przyjdzie odebrać Polly. Taka była cwana. Co prawda nie mogła trochę zasnąć, bo o dziwo była podekscytowana tą randką... blah, spotkaniem! To było tylko spotkanie, które o dziwo nie było takie ciężkie do przeżycia jak się spodziewała. Musiała przyznać, że bawiła się całkiem nieźle i chociaż nie chciała się do tego przyznać na głos, to sama przed sobą mogła, że mogłaby się z nim jeszcze raz spotkać. Idiotyzm. Po co sobie zawracała głowę takim gburem. Bleh.
Całe szczęście nie śnił jej się w nocy, o dziwo natomiast miała koszmar z Jamiem w roli głównej. Musiała mu wiązać sznurówki i rozliczać podatki. Obudziła się cała zlana potem i całe szczęście, że to był weekend to mogła nieco odespać ten okropny sen. Następnego dnia rozjebała sobie nogę i spędziła pół dnia w szpitalu więc też było dość chujowo. Nie chciała brać wolnego od szkoły, po pierwsze dlatego, że nie miał za bardzo kto ją zastąpić, a po drugie, że miała kurtkę tego wariata u siebie i wypadałoby ją mu oddać. Poza tym, wcale nie bolało aż tak mocno! Dała radę. Odpoczęła sobie jeszcze w niedzielę, a w poniedziałek poszła normalnie do pracy. Po prostu nie łaziła za wiele... do czasu aż dzieciaki wyprosiły ją żeby poszła z nimi na dwór. Pomyślała, że to nie jest najgłupsza rzecz pod słońcem, bo i tak lekcje sie powoli kończyły, a ona będzie mogła sobie usiąść na murku i patrzeć jak bachory biegają. No więc wzięła dla nich jakąś piłkę i inne zabawki i poszli razem na boisko.
Dzieciaki sobie ta biegały, ona siedziała i co jakiś czas jakiś uczeń do niej przybiegał żeby jej coś pokazać, albo o czymś powiedzieć. Czasem to ona musiała się na nich wydrzeć żeby nie odpierdalali jakiegoś gówna. W końcu przybiegła do niej Polly trochę zapłakana, bo się wywaliła. Ella była bardzo empatyczną osobą więc przykucnęła przy dziewczynce. - Pokaż rączki... nic się nie stało... zobacz ja sobie też coś zrobiłam, ale w nogę i była dzielna i nie płakałam, też musisz być dzielną dziewczynką ok? Jesteśmy w jednym teamie? - Porozmawiała z nią i nawet ją przytuliła, a gdy ta już się uspokoiła to usadziła ją na murku, na którym sama wcześniej siedziała. No i wtedy zobaczyła jakieś dziwne zamieszanie przy wejściu do szkoły. Dyrektor wybiegł i zaczął coś wykrzykiwać do woźnego. Ella nie wiedziała o co chodzi, ale wtedy zobaczyła Kirby'ego, który też właśnie wyszedł za dyrektorem i domyśliła się o co mogło pójść. - Zobacz Polly, Twój wujek idzie - powiedziała do dziewczynki, która od razu się zerwała i poleciała do faceta żeby się z nim przywitać i coś mu tam opowiedzieć. Ella westchnęła sobie pod nosem i podeszła do mężczyzny i dziewczynki. - Dzień dobry - przywitała się z lekkim uśmiechem, nad którym o dziwo nie panowała. Bez sensu. Polly natomiast poleciała jeszcze się pożegnać z koleżankami więc Elka wykorzystała okazję. - Wiedziałam, że na mnie lecisz, ale żeby aż tak... dajesz mi w prezencie portfel i klucze do mieszkania? Dość daleki etap związku, ale no niech będzie - powiedziała żartując sobie z niego oczywiście i miała nadzieję, że to zrozumiał. Wyciągnęła nawet z torebki te klucze i portfel, które mu podała. - Kurtkę już sprzedałam - nie sprzedała, ale nie chciała jej ze sobą nosić na wypadek, gdyby Polly okazała się być bardziej rozgarnięta i później, by się pytała skąd pani ma kurtkę jej wujka. - Rozmawiałeś z dyrektorem? - Zapytała, bo zanim mu podziękuje to musiała się upewnić. Nie będzie mu dziękować za nic.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
6.

Gdyby Kirby wiedział jak Ella odbierze to, że zapomniał kurtki, to zamiast się na nią gapić, zerwałby z niej tą kurtkę i poszedł do domu. Na szczęście o tym nie wiedział, więc spał spokojnie. Po otrzymaniu od niej smsa, odczekał gustowne czternaście minut i odpisał jej tylko „ok.”. Nie było co drążyć tematu. Nie potrzebował tej kurtki aż tak bardzo. Co prawda to była jego jedyna kurtka, bo był minimalistą, ale też wolał marznąć niż jej napisać, że tak naprawdę to potrzebuje tej kurtki teraz. Gorzej było z tym, że nie miał drugiego kompletu kluczy. Miała go jego siostra, więc musiał do niej pojechać i musiał spędzić piętnaście minut na tłumaczeniu Polly, że nie ma dzisiaj czasu bawić się z nią w dwie lesbijskie kowbojki przemierzające rozwijający się dziki zachód. Później Polly zapytała co to jest lesbijka i na to już w ogóle Kirby nie miał czasu, więc po prostu siedział w milczeniu i czekał aż siostra znajdzie te klucze. A jak je znalazła to po prostu wyszedł nie żegnając się z żadną z nich.
Poza obietnicami na temat wierności, złożonymi na ślubnym kobiercu, Kirby był słownym człowiekiem. Dlatego z przyjemnością udał się do gabinetu dyrektora i zażądał spotkania. Oczywiście nie interesowało go to, że dyrektor nie miał wolnych terminów przez następne trzy dni. Vandenberg wszedł do jego gabinetu i sam sobie ustalił spotkanie. Oczywiście uszło mu to tylko i wyłącznie dlatego, że miał znaną mordę, a jego chrześnica się tutaj uczyła. Spotkanie było dosyć krótkie. Kirby po prostu powiedział, że dyrektor ma dwadzieścia cztery minuty na uprzątniecie zasranych schodów, a jak tego nie zrobi to… tutaj Kirby wykonał dziwny gest obijania komuś mordy, bo niestety nie miał innego pomysłu co mogłoby się stać. Żeby pokazać dyrektorowi, że jego groźba jest jak najbardziej szczera i oficjalna to otworzył drzwi i czekał aż dyrektor weźmie się do pracy. Nie miał zamiaru mu tego popuścić. Tym bardziej, że jego gabinet śmierdział fetorem masturbującego się starego typa. Wiedział, że wcale nie jest taki zajęty. Jak tylko dyrektor wybiegł z gabinetu, to Kirby zerknął na zegarek, żeby móc mu odliczać minuty. Tak jak wspomniałam, był słownym człowiekiem. Wsadził ręce do kieszeni i powoli ruszył za biegnącym dyrektorem, wyszedł sobie na zewnątrz i zaciągnąłby się świeżym powietrzem, ale wolał nie ryzykować. Był na terenie gdzie ptaki srały na schody. Ruszył kilka kroków przed siebie i zobaczył biegnącą w jego stronę Polly. Nie zdążyła dobiec, a już jazgotała jak jebana katarynka i Kirby miał dosyć.
-Nie obchodzi mnie to. Żyjesz, więc nie ma co roztrząsać. – Uciął krótko temat jak zaczęła mu opowiadać o tym, że się wyjebała i zdarła skórę. –Mówiłem ci milion razy, że ból i krew są oznaką tego, że żyjemy. – Jeszcze raz podzielił się z nią swoją mądrością. Pewnie dlatego nie uczęszczał na fizjoterapię i nie brał leków przeciwbólowych. Chciał wiedzieć, że żyję.
Później dostrzegł Ellę i nawet na chwilę zaparło mu dech w piersiach. Głównie z powodu tego, że nawet w prostym stroju wyglądała dobrze, dlatego, że się trochę stresował spotkaniem z nią, bo jeszcze będzie czegoś od niego chciała, no i też dlatego, że utykała i się zastanawiał czy to przez rezerwat ptaków czy przez obsrane schody.
-Możliwe. – Przywitał się. Nie powie, że dzień dobry, bo taki nie był. Ale możliwe, że był, bo widział się z nią. Postanowił jednak, że pozostanie to zagadką. –Idź po swoje rzeczy czy coś zamiast tu stać z tym gumowym uchem. – Powiedział do Polly, która stała i słuchała, a on tutaj miał zamiar z Ellą porozmawiać o sprawach dorosłych, a nie o jakiś pierdołach, które mogła sobie słuchać. Nie chciał też, żeby młoda widziała, że Ella miała jego rzeczy. Polly była pusta jak karton po wypróżnieniu, ale miała bujną wyobraźnię. Kirby widział co robiła ze swoimi Barbie i Kenami, wiedział co mogłaby sobie zacząć wyobrażać. Tym bardziej, że jej Ken często zostawiał u Barbie na chacie koszulki. –Czyli już jesteśmy w związku. – Skinął głową. –Dobrze, że mamy to za sobą, bo nie wiedziałbym jak zapytać. – Zignorował wzmiankę o tym, że na nią leciał, bo wkurwiał się w związku z tym, że być może miała rację. No i nie miał też na to żadnej dobrej riposty. Wziął tylko ten portfel i klucze i od razu schował. –Nie myśl sobie, że nie wiem ile miałem tam gotówki. – Dodał żartując, ale nie uśmiechał się i nie miał sympatycznego tonu głosu, więc równie dobrze mógł ją oskarżać o kradzież. Z nim nigdy się nie dowiesz.
-Wiem, że ją sobie zostawiłaś na dowód fizycznej pamiątki, bo nadal jesteś w szoku, że oglądanie ptaków w moim towarzystwie było… przyzwoite. – Nie mógł powiedzieć, że miłe, albo zajebiste, bo wtedy przyznałby się, że takie było dla niego. Tak czy siak mówiąc to nachylił się w jej stronę i … nawet się delikatnie uśmiechnął. Teraz może wiedzieć, że trochę żartował.
Zaraz jednak spojrzał w stronę dyrektora, który gorączkowo tłumaczył woźnemu, że schody wyglądają obrzydliwie. Kirby zerknął na zegarek. Mieli jeszcze dwadzieścia minut. –Powiedziałem mu co myślę o jego obsranych schodach. – Potwierdził i obserwował dyrektora jeszcze przez chwilę. Zaraz jednak znowu spoglądał na nią. –Kulejesz. – Zauważył bystrzacha. –Co się stało? – Dopytał, ale odchrząknął, żeby nie wyjść na troskliwego czy zainteresowanego. Po prostu on też czasami kulał, jak mocno napierdalało. Jak nakurwiało to nawet nie mógł wstać.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Ella mogła być pod wrażeniem życiowych mądrości Kirbyego, gdyby jednak trochę nie była przerażona tym, że takimi mądrościami raczy 6 latke zamiast wysłuchać tego co ma dziecko do powiedzenia i dopiero później ja zignorować. To nie był jednak już jej problem więc się nie odezwała. W sumie to może i lepiej, że Kirby miał taki stosunek do upadków i tak dalej, bo niektórzy opiekunowie pewnie, by ją jeszcze zjechali za to, że niewystarczająco dobrze pilnuje dzieci. Wtedy musiałaby się bronić tym, że rodzice nie zapewnili swoim pociechą ochraniaczy na kończyny ale po co komu takie przepychanie? Szkoda nerwów.
Trochę jej się chciało śmiać z tego jakże delikatnego pozbycia się dziecka z okolicy, ale zamiast tego to tylko się uśmiechnęła do odchodzącej Polly, bo przecież do Kirbyego, by się aż tak nie uśmiechała, wystarczy, że raz to już zrobiłaś teraz musiała się pilnować. - No najwyraźniej, wyrwałeś mnie na mieszkanie - nie wiedziała nawet na jakie, ale no najwyraźniej była łatwa. - Widzisz, tak to jest w związkach, że czasem trzeba kogoś wyręczyć w niektórych sprawach. - Już wszusyki załatwione, nie musiał się jej pytać o to czy chce z nim chodzić, więc po problemie. Nie będzie się musiał biedny Kirby stresować, ta Ella to jednak była dobra dziewczyna. Nawet nie wiedziała. Zmarszczyła jednak czuło słysząc to co sobie gadał dalej. Nie zaczaiła żartu, bo niby jakby miała ?? - Myślisz, że wzięłabym Twoje pieniądze? - Zapytała, bo teraz czuła się urażona. Może i miała ciemniejsza karnację ale nie była cyganką żeby kogoś okradać. Oburzyła się nie na żarty i położyła sobie dłonie na biodrach patrząc na niego wyczekująco, niech jej tu prosto w twarz powie, że jest złodziejką!
- Ciesze się, że dobrze się ze mną bawiłeś - bo oczywiście ona jego słowa przekręciła w swojej głowie tak, by jej pasowało, czyli, że to on się bawił bardzo dobrze. - Nie było tak źle jak zakładałam, że będzie - przyznała chociaż ciężko jej to przez gardło przeszło. Wszystkim mówiła, że lubiła szczerość więc nie miała zamiaru udawać, że było okropnie skoro wcale tak nie było. - Dzięki - powiedziała do niego, bo doceniała że pogadał z dyrektorem w tej sprawie. Mógł mieć to w sumie w dupie, ale jednak się tym zainteresował. - Dobrze, że przynajmniej ciebie posłuchał, musiałeś wyciągnąć nieźle argumenty - obstawiała że to coś w stylu że obsmaruje w mediach tą szkołę i zabierze stąd Polly. Nie spodziewała się, że używał argumentu siły. - A tak... - mruknęła i zerknela na swoją nogę. - Nic wielkiego, chwila nieuwagi i miałam spotkanie z krawężnikiem. Skręciłam sobie kostkę ale w szpitalu powiedzieli, że powinno przejść za parę dni - była trochę sierotą jak nic, ale całe szczęście nie wybiła sobie zęba na przedzie, bo to by było już okropne. - Ale miło mi, że się troszczysz - dodała i tym razem spojrzała na niego z uśmiechem.
- Masz jakieś plany na sobotę? - Zapytała jakby nigdy nic, prawie tak jakby go sama chciała zaprosić na randkę. Może chciała, a może nie ? Dowiemy się niedługo.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Ella nie byłaby pod takim wrażeniem jakby wiedziała, że sam żyje według tych życiowych mądrości i sprowadza go to na niezbyt dobrą drogę. Na drogę, która sprawia, że był nieprzyjemnym i niemiłym człowiekiem. Chociaż im dłużej piszę Kirbym tym mam większą pewność, że on nawet jako dziecko był niezbyt przyjemnym człowiekiem. Przesadnie dojrzały i krytykujący wszystko. Kirby poza tym wierzył, że dzieci muszą być dziećmi i jeżeli Polly była koślawa i się wypierdalała na prostych powierzchniach, to jednak to ona była problemem. Poza tym musiała się zaznajamiać z asfaltem, bo tam jest dużo zarazków, które później zahartują jej charakter na starość. Zwłaszcza szkolny asfalt. Tutaj jest najwięcej dzieci, więc siedlisko zarazków jeszcze większe.
-Bardziej po prostu na klucze. – Odparł. Dobrze, że nie miał jakiegoś breloczka z logo farmy albo z sianem, bo jeszcze by pomyślała, że typ jest jakimś farmerem. Zgodził się z nią skinieniem głowy. Rzeczywiście tak było w związkach. W jego małżeństwie też tak było. Dawał sto procent siebie innym kobietom, a nie swojej żonie. Przez to teraz był smutnym rozwodnikiem bez żadnych perspektyw na przyszłość.
-Nie mam pojęcia. Nie znam cię. Wiem tylko, że nauczyciele raczej milionów nie zarabiają. – Nie oceniał jej. Nie umniejszał nawet jej pracy. Po prostu przedstawiał fakty. A tak właśnie było. Poza tym nie oszukujmy się, ludzie bogatsi od Kirby’ego potrafili kraść. Nie sprawdził jednak portfela, bo prawda była taka, że nie miał pojęcia ile tam miał. –Nie sprawdzałaś chyba gdzie mieszkam, co? – Dopytał jeszcze, bo może jednak wiedziała, że cziluje sobie bombę na farmie i nawet nie zauważy jak za parę dni Ella do niego wpadnie z tekstem „O hej, przejeżdżałam obok i cię zobaczyłam i uznałam, że zajadę”. Już on znał takie krejzolki. Nie lubił ich.
-Przyzwoicie. Nie dobrze. – Wyklarował. No tak było. Nie bawił się najgorzej, ale mógłby się bawić lepiej i wtedy byłoby dobrze. Teraz było tylko przyzwoicie. Może gdyby oddała mu na czas kurtkę to jednak byłoby dobrze. A tak to musiał marznąć w drodze powrotnej do domu. Nie było to nic przyjemnego.
Pokręcił głową. –Nie było tak źle. Miałaś rację. Chodziło głównie o to, żeby skargę złożył ktoś z rodziców. – Co prawda on nie do końca był rodzicem, ale wszyscy wiedzieli, że Polly taty nie ma i w jego zastępstwie pojawiał się wujek Kirby, którego zazdrościli jej wszyscy. Każdy chciał mieć takiego wujka Kirby’ego, który nie owijał w bawełnę tylko mówił jak jest. I takiego, który później bawił się w księżniczki i rycerzy oraz w kowbojów. Zawsze chętnie odgrywał rolę damy w opałach.
Znał się trochę na kontuzjach, bo wiele ich w życiu przeżył, a jeszcze więcej widział. Kucnął sobie nawet przy niej, żeby zerknąć z bliska na tą jej kostkę. Nie wiedział czemu to zrobił, bo niczego nie zobaczył przez pierdolony opatrunek, a jego plecy dały o sobie właśnie znać. Próbował wzrokiem odszukać Polly, która wiedziała co w takich sytuacjach robić, ale smarkula jak na złość posłuchała go i poszła po swoje rzeczy. Musiał sobie poradzić sam. Zachowując kamienną twarz wyprostował się i spojrzał na Ellę. –Jakbyś potrzebowała kontaktu do lepszego specjalisty to daj mi znać. Załatwię ci wizytę u mojego fizjoterapeuty. – Będzie musiał zadzwonić do trenera i poprosić go o numer do klubowego fizjoterapeuty. Kirby w telefonie oczywiście miał kontakt „Fizjoterapeuta”, ale numerem zapisanym był numer do Pizza Hut w Berlinie. –Jesteś ulubioną nauczycielką Polly. Jakbym nie zapytał to by się do mnie nie odezwała. – Wyjaśnił, ale trochę ściemniał. W sensie z tym, że Polly by się do niego nie odezwała. To, ze Polly lubiła ją najbardziej było akurat prawdą. –A propos. Mam coś dla ciebie. – Odsunął zamek kamizelki i wyjął z kieszeni kopertę formatu a5 i podał jej. W środku znajdowało się to zdjęcie z autografem i dedykacją dla Elli. Jego największej fanki. –Żebyś miała co powiesić nad łóżkiem. – Dodał i nawet… się uśmiechnął. Co prawda nie tak szeroko jak na zdjęciu, ale bardzo ubawił go ten żart.
-Dlaczego? – Zapytał i się skrzywił. Nie był jednak zniesmaczony ani zdegustowany. Po prostu to była jego naturalna reakcja obronna. Jakby go gdzieś zaprosiła to pewnie by się zgodził, bo teraz byliby kwita. On zabrał gdzieś ją, ona zabrała gdzieś jego. Mogliby przestać się spotykać, bo nikt nie byłby nikomu nic winny. –W piątek mam mecz. Więc wrócę, albo późnym wieczorem, albo dopiero w sobotę. – Dodał, bo to jego plany. Nie miał nic innego.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Pokręciła głową, bo nie mogła już słuchać jego oskarżeń. Nie była złodziejką, jak miałaby uczyć dzieci, że nie powinny robić niczego złego, po czym miałaby okraść wujka uczennicy. Nie była debilką, ani złodziejką i autentycznie zrobiło jej się przykro, że tak o niej myślał. Jakby chciała go okraść to, by to zrobiła gdy spotykała sie z Jamiem i miała dostęp do wszystkiego co znajdowało się w jego mieszkaniu, czy tam mieszkaniu klubowym. Jak zwał tak zwał. - No i? - Zapytała unosząc brew. - To, że ktoś nie zarabia wiele nie znaczy, że jest złodziejem... chyba musisz usiąść w ławce obok Polly, bo masz trochę nauki do nadrobienia - prychnęła i była wyraźnie nie zadowolona z tego co on tu do niej mówił. - Jesteś dziwny - mruknęła ciszej tak żeby dzieci nie usłyszały. - Po co miałabym to sprawdzać? Chryste... nie jesteś pępkiem świata. - Może nie wiedział? Nikt mu tego nigdy nie powiedział, aż do teraz. - Nie sprawdzam ludzi, ani gdzie mieszkają, ani co robią, ani ich nie googluje. Nie stalkuje ludzi. - Pokręciła głową, bo naprawdę mocno ją zirytował, ale skoro był taki ciekawski, czy jest powalona, czy nie... no to nie, nie była. Gdyby sprawdzała ludzi w necie to pewnie, by później nie płakała przez to, że Jamie ją okłamywał, bo w googlach od razu, by zobaczyła, że typ ma żonę.
- Yhym - mruknęła i będąc wciąż podkurwiona przez jego wcześniejsze teksty, znów zaczęła żałować, że z nim gdzieś poszła. Przynajmniej nie nazywałby jej później złodziejką. - Dzięki - powiedziała ponownie i zerknęła w stronę wejścia do szkoły, gdzie dyrektor tam szalał. Chcąc nie chcąc to się uśmiechnęła, bo widzieć go w takim stanie to była czysta przyjemność. To jej trochę poprawiło humor.
Zmarszczyła nieco czoło, gdy klęknął przy niej, bo jednak nie byli w najbliższym otoczeniu sami i wyglądało to dziwnie. Miała nadzieję, że dzieci tego nie zobaczą. Rozejrzała się nawet nerwowo i chciała mu coś powiedzieć, żeby się nie wygłupiał i wstał. - Dziękuję, nie trzeba. Na razie jest okej. - Nie bolało jej aż tak. Poradzi sobie. Trochę pokuśtyka, a później będzie okej. Miała pewnie jakieś maści znieczulające czy inny syf, może leciała na ketonalu.
Nie spodziewała się dostać od niego prezent, ale gdy wzięła od niego kopertę i otworzyła ją to nie mogła się powstrzymać, żeby sie nie zaśmiać. - Dziękuję, na pewno sobie zawieszę - pokiwała głową, ale tak spojrzała na zdjęcie i później na niego. - Jesteś pewien, że to Ty? Taki jakiś niepodobny... coś mi tu nie gra - przymrużyła oczy - potrafisz się aż tak uśmiechać? Czy to Photoshop? - Zapytała żartując sobie, bo tym prezentem zdecydowanie jej polepszył humor. Potrafił ją zaskoczyć. - W sumie to jak chcesz aż tak bardzo być obecny w mojej sypialni to wystarczy zapytać, mogę Ci zrobić room tour - musiała się teraz zastanowić w jaka głęboką szufladę to zdjęcie wrzucić tak, by nikt tego nigdy nie znalazł i nie wziął ją za debilke.
- Co dlaczego? Dlaczego się pytam? - Nie wiedziała do końca o co mu chodzi. - Pytam, bo znam pewne miejsce - i akurat ona rzeczywiście je znała. - Będzie bez ptasich gówien - dodała, bo jak już teraz zostaną te kupy gołębi posprzątane i dyrektor cos zrobi, żeby te szczury niebios stąd przegonić, to być może... BYĆ MOŻE... okaże się, że rzeczywiście w sobotę będzie tu czysto i przyjemnie. - Gdybyś wrócił w piątek, to moglibyśmy się spotkać w sobotę. Jeżeli chcesz oczywiście - nie czuła się źle zapraszając go gdziekolwiek, bo jednak była nowoczesną kobietą.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Zgadzał się z nią. Jak ktoś mało zarabiał nie robiło to z niego automatycznie złodzieja. Tym bardziej, że nie od dzisiaj wiadomo, że to właśnie ci bogaci najczęściej są złodziejami, bo mają tą chorą obsesję na punkcie bogacenia się. Kirby na przykład tak miał. Ale robił wszystko na swój sposób. Inwestował w te auta kolekcjonerskie i w nieruchomości. To drugie zwłaszcza było sposobem na posiadanie dodatkowych przypływów finansowych. Dlatego nie musiał się martwić o to, że nagle na starość będzie klepał biedę. Chociaż wiadomo, że on nie dożyje starości, bo dosyć szybko coś przedawkuje i skończy ze swoim marnym żywotem. Tak czy siak wzruszył tylko ramieniem. Nie chciało mu się drążyć tematu, a nazwanie go dziwnym było podsumowaniem tego wszystkiego.
-Możliwe. Lepiej jednak dmuchać na zimne. – Odparł ze spokojem, bo zauważył, że ona się uniosła i miała niespokojny ton głosu. Ciężko było go sprowokować. Nawet taka Ella nie da mu rady. Poza tym miał już do czynienia z psychofanami. To nie tak, że wyssał to sobie z palca. Musiał o siebie dbać.
Skinął tylko głową na jej podziękowania. Zrobił to specjalnie dla niej. Gdyby nie poruszyła tego tematu to nigdy by się o tym nie dowiedział. Nie miał jednak zamiaru teraz zbierać pokłonów i oklasków za coś takiego. Tym bardziej, że sory, ale powinno zostać to zrobione już dawno. Chyba ptasie gówna są pełne zarazków, nie? A bogowie jednak wiedzą, że te dzieci to się wiecznie wypierdalają. Nawet taka Polly co na prostej drodze sobie połamie obie kostki.
-W razie co daj znać. Mamy najlepszych specjalistów. – Nie miał pojęcia czy tak jest, ale zanim jej rzeczywiście kogoś poleci to się upewni czy jest to ktoś kto może uchodzić za jednego z najlepszych. Na razie na nic nie naciskał, bo przecież ich znajomość nie była jakoś zażyła. Całował ją już i widział z rana bez makijażu i wyruchaną przez Jamiego, ale to niczego nie zmieniało.
Zerknął na to zdjęcie jeszcze raz, chociaż nie musiał tego robić. Podpisał je rano i widział co podpisuje. –Ah tak. – Pokiwał głową. –Fotograf trzymał nad aparatem piłkę, żeby zwrócić moją uwagę i sprawić, żebym się uśmiechnął. – Zażartował sobie, ale tradycyjnie, jego ton głosu wcale tego nie sugerował. Brzmiał poważnie. –Oboje dobrze wiemy, że jak zrobiłabyś mi room tour to tylko po to, żebym został tam na dłużej. – Przewrócił oczami. –Na razie spasuję. Nie jestem taki łatwy. – Dodał i pamiętajmy, że mówi to człowiek, który postanowił zdradzać swoją żonę z byle kim, bo po prostu tak. No dobra, może nie z byle kim, bo jednak sypiał z ludźmi, którzy coś znaczą, a nie z jakimiś fankami czy randomowymi typiarami z Shadow.
Potwierdził kiwnięciem głowy. Chciał wiedzieć po co pytała go o plany. Nie chciał jej powiedzieć, że nie ma planów po to, żeby ona mu na przykład powiedziała „a ja mam, nara stary piździelcu”. –Oh. Mam nadzieję, że to nie rezerwat dla gadów i płazów. Byłem raz w takich i przerażające jest to, że nie widzisz węży i krokodyli, ale słyszysz ich przerażające syki. – Aż nim wstrząsnęło. –Okej… – Powiedział na początku podejrzliwie, ale brzmiała szczerze, więc postanowił zaryzykować. –Okej. – Teraz już potwierdził stanowczo. –O której godzinie? – Musiał wiedzieć jak sobie plany ułożyć, co nie.
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
- Ooo tak samo robię ze swoim psem, żeby spojrzał w obiektyw - bo pewnie miała pierdyliard zdjęć Anubisa na swoim telefonie. Czy porównywała psa do Kirbyego? Tak. Ale ze swoim psem była bardzo blisko i miała względem niego jakieś uczucia więc to chyba tylko dobrze dla Kirbyego. Gdyby go porównała do jakiegoś słupa to już byłoby gorzej, bo większość słupów jakie Ella widziała w swoim życiu nie wywierały w niej żadnych emocji ani tym bardziej uczuć. - Dostałeś później przekąskę w ramach nagrody? - Zapytała, bo jej pies dostawał więc chciała wiedzieć jak bardzo są do siebie podobni. - Ale zmyślasz, to urocze - jak pięcioletnia dziewczynka. Jasne jak słońce było to, że Ella wcale nie potrzebowałaby go na dłużej w swojej sypialni. Miała do czynienia już ze sportowcami i sobie zdawała sprawę z tego, że oni to raczej są na krócej, bo mało który z nich lubi maratony, więc "dłużej" nie byłoby nawet potrzebne. - Ech, czyli teraz zgrywasz niedostępnego? Mogłam się domyślić, że tak to się skończy skoro mnie lubisz - pokręciła lekko głową, bo no tak. Bo jak sie kogoś lubiło to nic nie znaczące zwiedzanie sypialni nie mogło się odbyć. Musiałoby mieć większe znaczenie. Ella to doskonale rozumiała, nie wiedziała co prawda, że Kirby jest taki uczuciowy, ale przy każdym spotkaniu dowiadywała się o nim czegoś nowego.
- Nie, nie rezerwat gadów, ale może tam też zabiorę dzieci na wycieczkę - nie będą mogły wtedy spać przez tydzień, to ledwo żywe będą chodzić na lekcje, przez to będą cicho i Ella będzie mogła w spokoju pracować. To brzmiało jak nie najgorszy plan. - O 12:30 - pora była dość nietypowa. Postanowiła jednak mu nie wyjaśniać zbyt wiele, bo zauważyła, że biegnie do nich Polly i Ella miała nadzieję, że dziewczynka sie tym razem nie wyjebie. Odetchnęła z ulgą, gdy uczennica stanęła obok Kirbyego. - Polly, opowiedz wujkowi co będziemy robić tutaj w sobotę. Powiedział, że nie może się doczekać, aż się tu pojawi. Musisz mu powiedzieć wszystko z najmniejszymi szczegółami. - Zwróciła się do dziewczynki i jeszcze jej przypomniała o zadaniu domowym. Później spojrzała na Kirby'ego i uśmiechnęła się. - Do zobaczenia w sobotę - powiedziała i odeszła od nich, bo pojawili się rodzice innych dzieci, z którymi też musiała pogadać.
2xzt
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
ODPOWIEDZ