strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Być może dlatego ta relacja – która chyba zakrawała trochę o sąsiedzką przyjaźń – z Billie sprawdzała się na pewnym poziomie. Obydwie bywały impulsywne, nawet jeśli sprawiały wrażenie całkiem rozsądnych i przyjemnych kobiet, które nie postępują wbrew przyjętym społecznie normom. Pewnie na samo takie zdanie, Autumn prychnęłaby z kpiną, bo chyba pierwsza była do wszelakich łamań reguły i sprzeciwianiu się konwenansom. Ale zachowanie się w taki sposób wobec Dicka – Autumn wiedziała, że powinna była się powstrzymać z racji tego, iż znajdowała się w miejscu pracy i nie powinna była reagować tak impulsywnie. Cóż, stało się i nic już nie zmieni. Poza tym to nie tak, żeby czegokolwiek żałowała, bo jeśli czegoś w życiu nie żałowała to właśnie tego, że kopnęła Remingtona w jaja.
Trochę tak — odparła z westchnieniem Autumn. — Przerażające jest też to, że w sumie nie znam niektórych z naszych sąsiadów — dodała ze zmarszczeniem brwi i dotarło do niej, że to niekoniecznie dobrze. Czy zauważyłaby, że nagle któryś ze starych sąsiadów przestał wychodzić na spacer? I że prawdopodobnie spowodowane jest to tym, że coś złego się stało i leży nieprzytomny na mieszkaniu? No właśnie. Kiedy to do niej dotarło, to postanowiła bardziej zwracać uwagę na wszystkich sąsiadów i zastanowić się czy gdy idzie korytarzem to czy zna wszystkich w drodze do swojego mieszkania.
Autumn skinęła głową i spojrzała w oczyska dalmatyńczyka, uśmiechając się delikatnie. — Cześć Ollie — przywitała się ładnie i pogłaskała stworzenie. Po czym prychnęła. — No tak, tak też pomyślałam — stwierdziła Autumn na wieść, że Billie mieszka z psiakiem. — Od dawna go masz? — spytała, bo faktycznie długo się nie widziały i Autumn nie miała szans się dowiedzieć o nowym współlokatorze Billie. — Trochę w mieszkaniu, pomagałam przyjaciółce w pewnej sprawie, a przez jakiś czas u rodziców — powiedziała ogólnikowo Autumn. — Miałam trochę wolnego i w tym czasie pomagałam na farmie rodzicom. Okazało się, że ojciec ma całkiem sporo „robótek” do zrobienia — oznajmiła z rozbawieniem, przewróciwszy oczyma, bo jej rodzic doprawdy zaskakiwał ilością i typem zadań, które sobie wymyślał na starość.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Najwidoczniej nie bez powodu mówi się, że ciągnie swój do swego, nie? Billie lubiła myśleć, że jest w stanie dogadać się praktycznie z każdym – zresztą, trochę za to jej płacili, im lepszy kontakt miała barmanka z klientami, tym chętniej wracali do jej baru – ale jednak były osoby, z którymi dogadywanie się sprawiało jej większą frajdę niż z innymi. Autumn była osoba, którą Billie darzyła szacunkiem i sympatią i nadal trzymała w swoim małym serduszku wdzięczność za pomoc przy nieszczęsnej pralce. Jaki inny sąsiad rzuciłby się ze swoją szmata na ratunek głupiej kretynce, która nie potrafiła sobie nawet poradzić z prostym sprzętem domowym? Nie ten mieszkający piętro nizej – to na pewno.
- A niektórzy są przerażający dopiero wtedy, kiedy się ich pozna – dodała i pozwoliła sobie na krótkie parsknięcie. Ta starsza pani mieszkająca na samej górze, która nigdy nic nie mówiła, ale zawsze odprowadzała ją wzrokiem, gdy minęły się na klatce? Momentami Billie wydawało się, że nie istniała naprawdę, a była jakimś zbłąkanym duchem albo wytworem wyobraźni zrodzonym w mózgu, który nieco zbyt często był podlewany alkoholem. O podejrzanych facetach ubierających się zawsze na czarno, którzy mieszkali na końcu ich korytarza, też wolała zbyt wiele nie wiedzieć. Tak na wszelki wypadek, niezależnie od tego, czy byli lokalnymi gangsterami, dealerami narkotyków czy totalnie niegroźnymi wampirami.
Nie żeby była strachliwa czy coś. Częściej wykazywała się wręcz brakiem instynktu zachowawczego niż przesadną ostrożnością. Miała jednak zdecydowanie zbyt wybujałą fantazję.
- Od… - zaczęła, ale musiała się zatrzymać, zanim rozpędziła się na dobre ze swoimi wyjaśnieniami. To jednak wcale nie było takie proste. - To... Hm – no nie, nie miała bladego pojęcia, jak zabierać się do podobnych opowieści. Była znacznie lepsza w roli osoby znajdującej się po tej drugiej stronie zwierzeń. - Mam takiego przyjaciela. Gusta. Ogólnie jest w wojsku, ale jakiś czas temu adoptował Olliego i poprosił mnie, żebym od czasu do czasu go wyprowadzała. Ollie mieszkał u jego rodziców… Ale teraz się wprowadził. Razem z Gustem. Nie tak dawno temu – wyjaśniła i to chyba stanowiło sedno tej opowieści. Na koniec wzruszyła jednym ramieniem. Ollie natomiast był wniebowzięty, że znalazł sobie nową znajomą i zaczął się kręcić. Billie wyciągnęła z kieszeni piłkę. - Chcesz mu rzucić? Gust zabronił mnie uczyć go aportowania patyków – przewróciła oczami i potrząsnęła głową. Niby rozumiała, skąd się to brało, ale nie byłaby sobą, gdyby nie pomarudziła.
- Wolne. Zazdroszczę. I też podziwiam – wyznała. - Ja swoje wolne najprawdopodobniej spędziłabym w łóżku – taka była prawda. Lubiła swoja pracę, spędzała w niej zdecydowanie więcej czasu, niż było konieczne, częściowo zawodowo, częściowo hobbystycznie. Ale czasami nawet ona potrzebowała odpoczynku od wszystkiego – i wtedy najchętniej spędzała swój czas zagrzebana w łózku pod kołdrą, udając przed całym światem, że nie istniała.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn parsknęła wymownym śmiechem i z rozbawionymi błyskami w oczach podniosła wzrok na swoją towarzyszkę. — Myślisz o naszej sąsiadce z góry? — spytała z adekwatnym rozbawieniem, drapiąc psa za uszami. — Kiedyś, gdy ją mijałam i powiedziałam jej dzień dobry to tylko odprowadziła mnie wzrokiem, ale kiedy przeszłam parę kroków, przysięgam, że powiedziała do mnie „ladacznica”. A kiedy się odwróciłam w sekundę to już jej nie było na korytarzu. Trochę przerażające, nie? — powiedziała ze zgrozą Autumn. Coś jednak było strasznego w tej staruszce, umówmy się. Z pewnością i Autumn miałaby parę rzeczy do powiedzenia na temat sąsiadów i sąsiadek w ich budynku. Nie wszystkie były na tyle urocze co Billie.
Spojrzała na koleżankę pytająco, dostrzegając w jej postawie zawahanie. Autumn zmarszczyła więc tylko brwi i zlustrowała Billie spojrzeniem, wyczuwając, że dziewczyna czegoś wyraźnie jej nie mówi. Czekała jednak cierpliwie i tylko skinęła w skupieniu głową, gdy Billie wspomniała o swoim przyjacielu. I wszystko to, co mówiła jej koleżanka brzmiało całkiem sensownie – do momentu, gdy nie wspomniała, że poza pieskiem, do jej mieszkania wprowadził się ktoś jeszcze. — Zaraz, co? — spytała wybita z owej historii. — Ten tutaj Ollie wprowadził się razem z Gustem? — spytała z bardzo wymownym uśmieszkiem, nie mogąc się już powstrzymać. Zadziwiła ją poniekąd swoboda z jaką Billie wprowadziła temat mężczyzny.
Pewnie. — Autumn chętnie przyjęła piłkę. Uwielbiała rzucać czy to pieskom, czy to małym dzieciom. Na pewnym etapie życia maluchów naprawdę nie robiło to żadnej różnicy. Ale nie spuszczała też wzroku z Billie, wciąż zapewne oczekując na nieco obszerniejsze wyjaśnienia niż te, które otrzymała do tej pory.
Normalnie pewnie też, ale tym razem… potrzebowała trochę oczyścić głowę i nie pozwalać sobie na myślenie — odparła ze wzruszeniem ramion Goldsworthy. Choć jej stan w kilku pierwszych dnia, gdy tylko Saskia opuściła jej mieszkanie wyglądał podobnie do wizji Billie. Autumn pragnęła tylko ukryć się pod kołdrą i pod nią też pozostać tak długo jak tylko mogła. Niemniej, posłała kobiecie łagodny uśmiech, szczerze licząc na to, że Billie nie będzie dopytywać. Rzuciła po raz kolejny piłką i pochwaliła Olliego, gdy tylko ten przyniósł jej zabawkę z powrotem, wesoło merdając ogonem i najpierw nie chcąc jej wcale tej piłki oddać.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Z całą pewnością nie wszyscy z ich sąsiadów uznaliby Billie za uroczą. Jasne, starała się robić dobre wrażenie, być uprzejmą i generalnie nie psuć nikomu krwi, bo wychodziła z założenia, że z sąsiadami lepiej żyć lepiej niż gorzej, bo nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie od nich pożyczyć szklankę cukru albo śrubokręt do przykręcenia zawiasu od obluzowanych drzwiczek kuchennej szafki. Miała jednak swoje wady – głównie nocną pracę, tym samym wracanie nad ranem, czasami wieczorne lub popołudniowe karaoke, które urządzała sobie sama po kilku małych kieliszkach wina… Nie wspominając o tym, że gość, który mieszkał pod nią, miał do niej problem szczególnego rodzaju, bo zalała mu mieszkanie i na wszystkie sposoby migała się od tego, żeby mu to zadośćuczynić. Głównie dlatego, że był wobec niej nieprzyjemnym gnojkiem, a ona nie należała do osób cierpliwych i dobrodusznych, które pokornie nadstawiają drugi policzek. Nie. Była narwaną, pyskatą mendą i nie potrafiła się powstrzymać przed pokazaniem się od najgorszej strony, gdy uznała, że została do tego sprowokowana. Ale tak, akurat było jej na rękę to, że Autumn zdawała się ją lubić.
- Czyli ty też ją widziałaś! – stwierdziła z lekkim rozbawieniem, położyła sobie dłoń na piersi i już teatralnie odetchnęła z ulgą. - Serio, był taki czas, kiedy byłam przekonana, że ta babka jest jakimś duchem i tak naprawdę wcale nie istnieje. Ale potem widziałam ją, jak karmiła bezdomne koty, więc chyba jeszcze żyje… - dodała i wzruszyła jednym ramieniem. Owszem, można byłoby się upierać, że koty miały wszelkie prawo widzieć duchy, ale duchy nie mogły przecież fizycznie dosypywać im fizycznego jedzenia do fizycznych misek, nie? Chyba że Billie absolutnie nic nie wiedziała o duchach… Co w sumie było całkiem zgodne z prawdą, bo w gruncie rzeczy nie wiedziała nawet, czy w nie wierzy i była zdecydowanie zbyt trzeźwa, żeby się nad tym zastanawiać.
Uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic i wzruszyła ramionami, jakby to była najbardziej normalna historia na świecie. W sumie miała na swoim koncie już kilka bardziej popieprzonych, więc… - No, właściwie to chyba trochę na odwrót. Wprowadził się Gust a razem z nim Ollie. Jestem teraz uczciwą kobietą w uczciwym związku, dasz wiarę? – stwierdziła, bo nie widziała powodu, dla którego miałaby się z czymkolwiek ukrywać i krążyć wokół tematu, bawiąc się w bzdurne niedopowiedzenia. Była dorosła. Była w związku z mężczyzną o imieniu Gust, który przy okazji był też jej najlepszym przyjacielem. Co było w tym dziwnego? Oprócz tego, że Billie nigdy wcześniej nie była tak naprawdę w jakimkolwiek poważnym związku.
- Coś się stało? – spytała, bo jakoś nie należała do osób, które przejmowałyby się tym, czy wyjdą na wścibskie, zadając pytania w tym stylu. Pytanie o to, czy wszystko było w porządku, uważała za ludzki odruch. Podobnie jak ludzka była brak chęci do dzielenia się wszystkimi przeżyciami z każdym, kto pytał, więc absolutnie nie obrażała się za wymijające odpowiedzi na podobne pytania albo wręcz stawianie sprawy wprost, mówiąc jej, żeby nie wtykała nosa tam, gdzie nie było jego miejsce.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Chyba po prostu dobrały się charakterologicznie – Billie i Autumn. W przeciwnym wypadku obydwie pewnie darły ze sobą koty. Tyle, że nie było takiej potrzeby, a sama Goldsworthy przepadała za Billie. Żałowała, że straciła możliwość zyskania takiej szwagierki, a z drugiej strony wcale nie… z wiadomych przyczyn. W każdym razie Autumn raczej nie korzystała z dobroczynności swoich sąsiadów. Nie chciała też testować ich granic uprzejmości i sprawdzać czy może sobie na cokolwiek z nimi pozwolić. Owszem, nie zalała jeszcze nikomu mieszkania – sobie też nie – ale istniało pewnie milion innych sposób na bycie irytującym sąsiadem. Wystarczyło jej utrzymywanie pozytywnych stosunków z Billie, do której w razie czego czuła, że może wpaść z winem i ponarzekać na pracę czy też na sąsiadów właśnie.
Tak — odparła z rozbawieniem i nawet krótko się zaśmiała. — Myślę, że tak… I, że zauważymy, że nagle ta kobieta potrafi przeniknąć ściany — dodała Autumn dość konspiracyjnym tonem. Oczywiście, owe gdybanie nie miało najmniejszego sensu, ale całkiem miło było przez chwilę pogadać głupoty. Przez chwilę, bo o wiele bardziej interesował ją aspekt mieszkania Billie, Gusta i Olliego. Uśmiechnęła się więc serdecznie i szczerze, gdy tylko usłyszała o tym, że Billie znalazła sobie kogoś. — To świetnie. Jaki on jest? — spytała natychmiast Goldsworthy ze szczerym zresztą zaciekawieniem, spoglądając na Billie, bo dostrzegła w niej pewną zmianę i wreszcie potrafiła sobie dopasować, skąd ona się brała. Była ciekawa kim jest owy Gust i skąd właściwie nagle pojawił się w życiu Billie. A może wcale nie tak nagle? Może po prostu wcześniej nigdy nie był widoczny w jej życiu na tyle, by Autumn o nim słyszała?
To bezpośrednie pytanie nieco zaskoczyło Autumn, ale zważywszy na to, że sama raczej mówiła to, co chciała i była równie bezpośrednia, zbyła je początkowo wzruszeniem ramion, dając sobie czas do namysłu. — Miałam w pracy pewien incydent przez co zostałam chwilowo zawieszona, ale szczerze? Nie chcę o tym rozmawiać. Już wszystko w porządku i wróciłam do pracy — powiedziała zgodnie z prawdą, zerknąwszy na Billie tylko na moment, po czym powróciła do głaskania Olliego.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Jedną z niewielu pozytywnych cech, jakie posiadała Billie, była jej cholerna lojalność. Gdyby ktokolwiek chciał powiedzieć choćby pół złego słowa na kogoś z jej rodziny lub przyjaciół, najpewniej zaczęłaby gryźć, niezależnie od tego, ile prawdy byłoby w tej połowie małego słówka. Tyle że akurat w tym konkretnym przypadku, Autumn miała u niej niejaką taryfę ulgową, jeśli chodziło o Luke’a. Wprawdzie Billie nigdy nie usłyszała od niej niczego, na co mogłaby się oburzać, ale przecież wiedziała co nieco o tym, jak wyglądał ten związek i czyją winą był jego rozpad… Ciężko dyskutować z faktami. To znaczy można ale… No, najważniejsze było to, ze nie musiały w ogóle tego tematu poruszać. Billie była Szwajcarią, a obecnie Autumn była jej dobrą koleżanka, która – na jej szczęście – mieszkała po sąsiedzku, więc tym lepiej dla niej.
- Oby tylko nie przenikała przez sufity – odpowiedziała Autumn i skrzywiła się mimowolnie, ale dość wymownie. - Nie chciałabym pewnego dnia obudzić się i zobaczyć ją siedzącą na fotelu. Wyobrażasz to sobie, okropne? Już chyba wolałabym być nawiedzaną przez tego typa z Koszmaru z Ulicy Wiązów niż przez konserwatywną staruszkę oceniającą mnie na każdym kroku – stwierdziła i tym razem jej niechęć była jak najbardziej poważna. Koszmar z ulicy Wiązów najprawdopodobniej skończyłby sprawę raz a dobrze – Billie raczej nie nadawała się na tę postać, która przeżyje az do samego końca horroru – a takie marudzenie doprowadziłoby ją do prawdziwie szewskiej pasji. A ducha przecież nie można nawet udusić w afekcie!
- Wysoki – parsknęła. Moglaby powiedzieć o Guscie wiele rzeczy, z czego większość byłaby zdecydowanie pozytywna, ale że zazwyczaj w pierwszej kolejności udzielała na podobne pytania odpowiedzi będącej najmniej w temacie… Tak wyszło. - Prawie dwa metry chłopa. Chyba będę musiała zainwestować w jakiś podnóżek… - dodała i wzruszyła ramionami. - To mój najlepszy przyjaciel – powiedziała po chwili już odrobinę innym tonem, nieco bardziej miękkim. A że absolutnie nie w jej stylu były podobne wyznania ani jakiekolwiek większe czy choćby mniejsze uroczości, chętnie skupiła się na tym, że Ollie tak dla odmiany przybiegł do niej ze swoją piłką, której przez chwilę wcale nie chciał jej oddać.
- Świetnie – podsumowała i skinęła głową. Szanowala cudzą przestrzeń i prawo do zatrzymywania pewnych rzeczy dla siebie. Jeszcze bardziej szanowała, gdy ludzie nie bali się stawiać granicę pomiędzy tematami, na które chcieli rozmawiać, a których woleli nie poruszać. - Ale jakby trzeba było komuś nakopać, to wiedz, że możesz na mnie liczyć – zapewniła. Nie musiała wiedzieć, komu, dlaczego ani za co. Autumn mogłaby przyjść do niej z wezwaniem, a Billie by na nie odpowiedziała. Proste.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Is it too late to say I'm sorry now?


Mimo wszystko Autumn szczerze wolała nie poruszać tematu Winfielda przy Billie. Wszystkim w ten sposób żyło się łatwiej i lepiej, a Autumn nie musiała z iskierkami gniewu w oczach opowiadać o tym, jak bardzo irytujący był jej eks. To znaczy… miał też zalety, ale Autumn szczerze była przekonana o tym, że Billie nie zamierza wysłuchiwać o tym, jak dobry w łóżku był Luke. I szczerze powiedziawszy, Autumn z kolei nie chciała o tym wcale rozmawiać. Dlatego nigdy nie skorzystała z oferowanej jej taryfy ulgowej i dla dobra wszystkich po prostu się nie odzywała na temat Luke’a w towarzystwie Billie. I na szczęście nigdy – jeszcze – nie doszło do tego, by miała go spotkać w jej mieszkaniu.
Jeśliby do czegoś takiego doszło to ewidentnie znak, że musimy się wynosić z tego budynku, Winfield — oznajmiła Autumn z przekonaniem. Chyba nie dałaby rady żyć ze świadomością, że mieszka w nawiedzonym budynku. Nawet jeśli byłaby to totalna bzdura, to jednak wolałaby szczerze nie wiedzieć o takich rzeczach. Może nie byłaby tą, która umiera jako pierwsza w horrorze, bo jednak posiadała pewne cechy, które pewnie pozwoliłyby jej przetrwać przynajmniej do połowy albo trzech czwartych filmu, ale wolała tego nie sprawdzać na własnej skórze.
Na szczęście zakończyły ten temat i przeszły na znacznie wygodniejszy i radośniejszy. Odpowiedziała zatem radosnym parsknięciem i tylko zrobiła wymowną minę. — Koniecznie. Inaczej będzie go bolał kark od ciągłego schylania się — oznajmiła z rozbawieniem Autumn, przewracając oczyma. I zaraz spoważniała i tylko ze skinięciem głową, uśmiechała się. Ona też kiedyś umawiała się z najlepszym przyjacielem i wiedziała, że tego rodzaju związki są najlepsze. — Myślę, że nie ma niczego lepszego niż zakochanie się w najlepszym przyjacielu — powiedziała szczerze. — Cieszę się twoim szczęściem, Billie — dodała jeszcze, bo choć było to maks oczywiste, to jednak wypowiedziane na głos miało chyba trochę większą wartość. Uśmiechnęła się promiennie do kobiety.
Dzięki — powiedziała z lżejszym sercem. Tym razem to ona rzuciła Olliemu i przez chwilę wpatrywała się w biegnącego psa. — To… kiedy poznam twojego współlokatora? — zmieniła ponownie temat, nie chcąc przecież rozmawiać o incydencie w pracy. Za to szczerze interesowało ją czy Billie zechce go przedstawić.
billie winfield
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
O nie, nie, słuchanie o tym, jakie łóżkowe zalety posiadał Luke, było zdecydowanie ponad siły Billie, jeśli tylko owe zalety wykraczały poza to, że czasami zdarzało mu się nie chrapać jak ciężarówka na paliwo rakietowe. Nie chciała nawet myśleć w tym przypadku o innych rzeczach niż spanie. Nie, brr, zdecydowanie fuj na maksa. Typowa starsza siostra. Bo nawet jeśli była dorosła i wiedziała doskonale, co robili dorośli ludzie w związkach i pewna część jej samej dopuszczała do świadomości myśl, że Luke również był dorosły, to… nie, fuj, ble, nigdy-przenigdy nie chciała o tym myśleć. Nie i już. Jej mózg był doskonale przystosowany do tego, aby nad podobnymi kwestiami przeskakiwać, jakby były niczym… Ale tak, zdecydowanie lepiej było, jeśli zwyczajnie o tym nie rozmawiały. Bo po co psuć atmosferę? Zwłaszcza że to nie tak, że brakowało im tematów do rozmów, nie? Nawet jeśli te tematy czasami były z gatunku… Nieco metafizycznych i abstrakcyjnych? Cóż, Billie była dość specyficzna, szczególnie jeśli chodziło o humor.
- Albo że musimy przestać pić – dopowiedziała i parsknęła, po czym uśmiechnęła się szeroko w stronę Autumn. Chociaż umówmy się, gdyby pewnego dnia któraś z nich stwierdziła, że mieszkają w nawiedzonym budynku, to najprawdopodobniej od słowa do słowa, od kieliszka na uspokojenie do kieliszka na rozruch doszłyby do wniosku, że powinny na tego ducha zapolować, zanim im minie rausz i animusz. I wbrew pozorom, Billie w jakiejś części dopuszczała, że duchy mogły istnieć… Ale racjonalna strona jej umysłu niekoniecznie kupowała opcję nawiedzonych budynków.
- Nikt mu nie zabrania nosić mnie non stop na rękach – stwierdziła po prostu z typową dla siebie bezczelnością, wzruszając przy tym nonszalancko ramionami. Bo czy to jej problem, że był taki wysoki? Kark mu chętnie rozmasuje tak czy siak a byciem noszoną na rekach nigdy nie pogardzi, wiadomo. - Serio? A lody truskawkowe? Z dużą ilością polewy i bitej śmietany? Albo… o, wiem! Idealnie wysmażony stek? Brzmi dobrze – oczywiście, że błaznowala i nie mówiła na poważnie. To był jej naturalny odruch – uciekanie w dowcipy i totalne bagatelizowanie własnych uczuć, kiedy rozmowa schodziła na ich temat. Była dobra w rozmawianiu o uczuciach innych, przytrafiało jej się to stosunkowo często za barem w Moonlight, ale swoje własne przywykła chować głęboko.
- Aktualnie jest w pracy i… Szczerze mówiąc, jeszcze nie do końca wiem, kiedy wróci – stwierdziła i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to mogło brzmieć dziwnie dla kogoś, kto nie znał Gusta. - Jest żołnierzem. Ciężko stwierdzić, kiedy uda mu się dostać przepustkę – wyjaśniła naturalnie. Aktualnie ona i Gust trwali poniekąd w zawieszeniu. Byli ze sobą, otwarcie mieli wobec siebie uczucia, ale w praktyce on był gdzieś daleko, a ona czekała na niego w Lorne Bay. Taka sytuacja. Więc to zapoznawanie go z przyjaciółmi Billie musiało chyba jeszcze odrobinę poczekać...

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
O wypraszam sobie! — oburzyła się Goldsworthy z błyskami w oczach, przecząco kręcąc głową. — Ograniczam alkohol — oznajmiła z głębokim przekonaniem acz wciąż z rozbawieniem, które odmalowało się na jej obliczu. Natomiast całkowicie przyznaję ci rację – gdyby faktycznie doszło do wyżej opisanej sytuacji to obydwie zgodnie stwierdziłyby, że prędzej się zabawią w poszukiwaczy duchów, aniżeli poddadzą się i opuszczą owy budynek, co oczywiście byłoby bardziej racjonalnym wyjściem. Byłyby trochę jak duet Daphne & Velma, choć nie wiem która byłaby którą, bo żadna z nich chyba nie miała jakiejś szczególnej wiedzy na temat zjawisk nadprzyrodzonych. Na pewno jednak wciąż było to lepsza niż rozmawianie o bracie Billie.
Zaklaskała tylko krótko na ten przejaw bezczelności ze strony Billie i skinęła głową ze zrozumieniem, bo przecież jak najbardziej jak kocha to niech nosi. Ona podchodziłaby do tematu całkiem podobnie. Zresztą, sama jako partnerka była nieznośnie wymagająca i pewnie dlatego jej nie wyszło z Luczkiem.
Hmm… no dobra, jedzenie zawsze będzie lepsze niż zakochanie się, ale to jest zupełnie inny poziom, którego ciężko przebić — oznajmiła z przekonaniem Autumn, bo totalnie czaiła to błaznowanie Billie. Poza tym trochę serio uważała, że jak ktoś kochał jeść, to nawet miłość do drugiego człowieka nie była w stanie przebić miłości do jedzenia. Poza tym trochę już znała Billie na tyle, że dawała jej kierować ich rozmową, w taki sposób, by ta czuła się przede wszystkim komfortowo. I jeśli jej sposobem było żartowanie (trochę jak u Luczka, ugh) to Autumn jej na to zezwalała i wręcz na ślepo podążała za nią.
Och… Rozumiem. Pewnie… pewnie też jest ci czasem ciężko z tego powodu? — spytała niepewnie, bo jej na pewno by było. Głównie ze względu na rozłąkę i to zawieszenie, i towarzyszącą całej tej sytuacji lekką niewiadomą. Autumn przyjrzała się przez chwilę Bille, po czym przykucnęła, by podrapać za uszami psa, który znów do niej podbiegł. I Anko, możesz nam tutaj już chyba kończyć. <3

billie winfield
niespełniona pani fotograf — tu, tam, wszędzie
27 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Skrawki wstającego słońca bezskutecznie próbowały przebić się przez zaciągnięte rolety. Ciemność oblepiała pokój w niewielkim pokoju, którego ściany w niemalże każdym calu pokrywały notatki. Te mniej lub bardziej udane, które odtwarzały swoistą sekwencję postępu jaki w ciągu ostatnich tygodni poczyniła, po swoim niedawnym odkryciu. Choć sen wprawdzie miała głęboki, to dźwięk nadchodzącej wiadomości, momentalnie ją wybudził. Na noc nigdy nie wyłączała dźwięku, żyjąc w przeświadczeniu, że w każdej chwili i o każdej porze mogłaby być potrzebna. Zupełnie jakby żyła dla innych, a nie dla siebie samej.
W pierwszej chwili, mrużąc wzrok, zajęła się rozszyfrowywaniem zagadki zawartej w skrótach młodzieżowego slangu. Bo chociaż była jeszcze w kwiecie wieku, jej dusza była stara, leciwa i pozbawiona chęci zapoznawania się z obowiązującymi trendami. Była oderwana od rzeczywistości, żyła we własnym, pokręconym świecie. Może to właśnie to wpłynęło na ciąg niefortunnych decyzji.
Ach! Dotarło do niej wreszcie co za tymi słowami się kryje, ale gdzieś koło głowy, trąbił jej alarm. Brzmiało to niemal, jakby przyjaciółka była gdzieś przetrzymywana. Ubrała się czym prędzej, wymieniając flanelowy dół piżamy na dżinsy, ale górę pozostawiając bez zmian. Narzuciła jedynie skórzaną kurtkę, gotowa objechać samochodem nawet i cały stan, dopóki nie odnajdzie tej pijaczki żywej i zdrowej.
Zbliżając się pod podany w wiadomości adres, z daleka widziała, w którym z okien mogłaby znaleźć swoją zgubę. Jak się jednak chwilę później okazało, ta - zwiała. Objechała więc okolicę, nie przyspieszając powyżej dwudziestu kilometrów na godzinę, bo w tych ciemnościach, wystarczyła chwila nieuwagi, a trop się urwie (żeby chociaż jeszcze jakiś był...). Ale! Kolorowa, nabuzowana grupka, wyglądała jakby wyrwana żywcem z imprezy, o którą przed chwilą zahaczyła. Zapytani, wyznaczyli jej dalszy kierunek poszukiwań. I wreszcie dotarła na klatkę schodową, na której niewielka postać, oparta o schody kiwała się w przód i w tył.
- Żyjesz? - to pierwsze pytanie na jakie wpadła. No bo wyglądała jakby znajdowała się na granicy życia i śmierci, z przewagą w tą drugą stronę. - Mam wodę, napij się. Zabiorę Cię do jakiejś kawiarni zanim odstawię do domu, ale chyba tą drogę przejdziemy pieszo, co? - słabo jakby jej obrzygała tapicerkę.
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ